Jump to content
Dogomania

Wolwik znowu ma DOM :)


Ajula

Recommended Posts

Kasia jest wielka :Rose:
Będzie miała ręce pełne roboty, w tym jej nie pomożemy, ale trzeba zbierać pieniądze, tym bardziej, że jak czytałam na drugim wątku, owczarka jest w niezbyt dobrym stanie :(

Trzeba nazwać jakoś psiaka ze stacji, ale poczekam, bo może Kasia sama chce nadać mu imię, w końcu to ona będzie do niego się zwracać, więc ma pierwszeństwo ;)

Link to comment
Share on other sites

uff, super wieści!!
No niestety czasem taka łapanka nie wygląda zbyt fajnie- zwłaszcza dla kogoś , kto widzi to np pierwszy raz, ale trzeba się niekiedy posunąć do troszkę drastyczniejszych metod - byleby zakończyło sie to sukcesem.
Psiak bezpieczny, a pracownicy stacji niespotykani.
Może bym im jakis dyplom z podziękowaniem wysłać?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ania+Milva i Ulver']
Psiak bezpieczny, a pracownicy stacji niespotykani.
Może bym im jakis dyplom z podziękowaniem wysłać?[/QUOTE]
dobry pomysł
jakby było ładne zdjęcie tego psiaka, to można by zrobić jakieś podziękowanie w jego imieniu, poprosiłabym na przykład Isadorę o obróbkę graficzną, można wydrukować na sztywniejszym lepszym papierze i wysłać

Link to comment
Share on other sites

Teraz jeszcze jedna sprawa:
- faktury za weta zapłaci moja fundacja - jak Kasiu myślisz? czy Twój wet zgodzi się na fakturę przelewową? Jeśli tak, to bardzo dobrze. Jeśli nie - czy masz pieniądze, żeby wyłożyć gotówkę? W takim przypadku zrobimy Ci zwrot na Twoje konto po otrzymaniu faktury.
Jeśli nie możesz wyłożyć, to ja mogę zrobić Ci przelew z mojego konta, żebyś miała na weta. Ale w weekend mój bank nie robi przelewów, więc dopiero w poniedziałek miałabyś pieniądze na koncie. A ty potem mi zwrócisz, jak Tobie zwróci fundacja.

Podaję dane do faktury:

Fundacja dla Zwierząt Animalia
os. Stare Żegrze 167/16
61-249 Poznań
NIP 7822344137

Link to comment
Share on other sites

Jak bede jechać z psami do weta będzie z nami Lilek więc chyba zgodzi sie na opcje przelewu . Co do agresywności to moim zdaniem tylko strach przy łapaniu zadzialał i juz zaczełam prace nad usuwaniem tego ale to potrwa. Można zmienić tytuł wątku bo pies ma na imie Wolwo

Link to comment
Share on other sites

[B]Lilek należą się wielkie podziękowania za prowadzenie sprawy psiaka na miejscu w Guzowie - miała zrobić tylko transport za zwrot paliwa, a uwikłała się w tą historię po same uszy[/B] :Rose:

Była mowa o jednej trasie - transport z Guzowa do Płocka - tymczasem tak wyszło, że Lilek jeździła w tą i z powrotem....
Zatem bardzo Cię drogi Lilku proszę: podaj swoje koszty, bo jak wiadomo Twoje auto na powietrze nie jeździ, a Ty masz mnóstwo psich paszczy do wykarmienia.
Żeby był porządek :) zaraz postaram się coś uzbierać i zwrócę Ci koszt paliwa.
(Za czas poświęcony się nie da :) tu się musi Wolwo postarać i udowodnić, że warto było za nim ganiać)

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, przepraszam Was, ale napiszę jutro, bo muszę jeszcze swoje paszczaki ogarnąć, a dopiero co wpadłam do domu po zajęciach.Padnięta jestem po takim dniu kompletnie. Wybaczcie mi, ale powiem tylko szybko, że Wolwo jest pod naprawdę dobrą opieką, a reszta relacji jutro, bo paszcza mi się rozedrze na strzępy za chwilę

Link to comment
Share on other sites

Lilak jest niesamowita. Małe to a zapietrusza swoim autkiem na każde psie zawołanie.
Dziewczyny, myślę że podziękowanie dla pracowników stacji to świetny pomysł. Być może ich działanie będzie przykładem dla innych, a na stacji zatrzymuje się dużo ludzi.

Link to comment
Share on other sites

No, chyba odespałam wczorajszy dzień, moje paszcze trzeba było nakarmić, bo żyć (spać) nie dawały, więc już jestem na piątym biegu. Tak naprawdę to niewiele jest do opowiadania. Pan Mariusz, szef stacji, zadzwonił do mnie przedwczoraj i powiedział o ekipie, która ma odłowić Wolwa.Umówiliśmy się, że przyjadę jeszcze przed nimi, żeby dać im sprzęt,tzn. obrożę, smycz, kaganiec i po odłowieniu natychmiast odwiozę go do Kasi. Byłam w Guzowie ok 7.30 i po przyjeździe ekipy złożonej z 4 panów zaczęła się zabawa.Mówię o tym "zabawa", bo Wolwo to naprawdę mądry i sprytny psiak. Wodził ekipę po polach, drodze.W pewnym momencie po prostu poszedł sobie w kierunku Sochaczewa.Zdrętwieliśmy dosłownie, bo raz, że to niebezpieczne dla psa, a dwa, że byliśmy właściwie pewni, że tego dnia pies już nie wróci na stację.Hihi, a on po prostu bawił sie z nimi w berka.Pojechali za nim samochodem. Potem opowiadali, że jak zobaczył ich samochód jadący za nim, to on myk! na drugą stronę drogi.Po jakimś czasie wrócili, oczywiście bez psa, a za chwilę tuputup, pędzi Wolwo, stanął przed ich samochodem tak, jakby chciał zapytać "No, co, poganiamy się jeszcze?"Myśleliśmy, że tego dnia chyba już nic z tego nie będzie, ale pan Mariusz wpadł na pomysł, który zadziałał. Otworzył drzwi kotłowni, w której Wolwo już bywał i pies, przestraszony siecią, którą trzymali panowie idący ławą na niego, wpadł do niej. Potem wszystko już rozegrało się błyskawicznie. Psiak został złapany chwytakiem, zamknięty do klatki i w niej przyniesiony do mojego samochodu. Oszczędzę Wam szczegółów akcji zakładania kagańca i wyjmowania go z klatki do samochodu. Bronił się, próbował gryźć, został przyduszony chwytakiem, a ja przez całą drogę do Płocka modliłam się, żeby jego serducho wytrzymało to przyduszenie i stres. Cały czas gadałam do niego, uspokajałam go i w końcu usłyszałam jego sapanie. Odetchnęłam z ulgą, ale potem znów cisza.Wczoraj chyba powinnam mieć "koguta" na dachu, bo gnałam na złamanie karku. Z Kasią umówiłam się w lecznicy "CHIRON" w Płocku, gdzie Kasia przywiozła Lirę na badania. Kiedy zobaczyłam, że Wolwo żyje i siedzi, poprosiłam od razy lekarza o wstępne osłuchanie go. Na szczęście nic złego nie wysłuchał, zalecił obserwowanie go i potem bardziej szczegółowe badania. I tu wielkie podziękowanie dla pana doktora Radomyskiego, który bez proszenia założył kurtkę i wyszedł do samochodu, żeby psika zbadać bezpłatnie! A piesio spokojnie dał się osłuchać, głaskać, przytulać. Jest naprawdę wspaniały i mądry, tylko ktoś musiał go okrutnie potraktować. No i nareszcie mogłam Kasię i dwa kloce owczarzaste zawieźć na miejsce.Myślałyśmy, że już teraz to po masełku pójdzie, ale gdzie tam. Coś jeszcze musiało się zdarzyć.Kiedy Kasia odprowadziła Lirę (przy okazji powiem, że Kasia biorąc ją do siebie uratowała cudownego, spokojnego, najmilszego pod słońcem psa, któremu po latach tego, co ją spotkało, należy się wszystko, co najlepsze), zabrałyśmy się za wyprowadzanie Wolwa z samochodu. Pies posłusznie wychodził i tu ZONK! Okazało się, że panowie z ekipy zapięli smycz nie tak, jak prosiłam (cały pasek smyczy razem z paskiem kagańca), tylko przypięli ją normalnie do metalowego uszka, które się rozgięło i pies poszedł w długą. Na szczęście na miejscu była Kasia i Pan Darek pracujący z owczarkami. Z całym spokojem i wprawą podeszli do psiaka, wzięli za obrożę i przypięli smycz, a potem zaprowadzili go na miejsce. Trochę się szarpał chwilami, bo nawykł do wolności, ale już jest bezpieczny i pod najlepszą opieka na świecie. Wiem, że zostanie ułożony tak, żeby przestał się bać, że będzie to zrobione z czułością i cierpliwością, a ja patrząc na to nauczyłam się paru rzeczy. Dziękuję Kasiu i Panie Darku. Przyznam, że ja sama wpadłam w panikę, stałam jak skamieniała, bo miałam pełną świadomość, że jeśli Uparciuch ucieknie, to już po nim, bo w kagańcu nawet nie zję niczego. Ale udało się, naprawdę sie udało.Teraz, Wolwo, piłka po twojej stronie, piesku. Miałeś mnóstwo szczęścia, bo wszyscy chcieli ci pomóc.Już teraz chyba z górki. A dyplom dla załogi stacji Guzów to wspaniały pomysł. Ich przywiązanie do psiaka i wielkie serca zasługują choćby na taki maleńki dowód uznania. Wczoraj jeszcze nie zdążyłam dojechać do siebie, a pan Mariusz już dzwonił, co z Wolwem.Pan Grzegorz i inni przyszli go jeszcze zobaczyć i pożegnać się z nim mimo, że to nie była ich zmiana. Dziewczyny beczały, kiedy pies odjeżdżał.Są wspaniałymi ludźmi, którzy nie odpędzili bezdomnego, przerażonego psa, tylko zajmowali się nim, karmili go i w końcu pomogli mu w najlepszy sposób.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze Wam trochę ponudzę. Przed chwilą dzwoniła Kasia i relacjonowała postępy Wolwa. Dziś dał sobie spokojnie już założyć obrożę i smycz i powędrował z nią grzecznie na spacer. Oczywiście musiał trochę pokazać, że jest PSEM NIEZALEŻNYM i kiedy chciał powąchać jakieś miejsce, to ciągnął Kasię tam, a Kasia pozwalała, ale potem lekko pociągała ona smycz i psiak spokojnie szedł z nią dalej. Jest tylko problem z jego okiem. W czasie łapanki został użyty również gaz i prawdopodobnie trafił też do oka, bo jest zaczerwienione i łzawi. We wtorek jedziemy do lecznicy, chyba, że stan oka pogorszy się. Wtedy jedziemy na cito, natychmiast.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...