Jump to content
Dogomania

Oddalam psa i nie umiem sobie z tym poradzic


Petka

Recommended Posts

Jak większość osób tu wypowiadających się, uważam, że nie powinnaś odwiedzać psa, a przynajmniej nie teraz. Ja też odkupiłam psiaczka ok. 2,5 rocznego. Bardzo wrażliwego i wymagającego troski. Przyzwyczaił się do nas bardzo szybko, trochę tylko rozglądał się na spacerach, jakby kogoś szukał. Ponieważ trafił do spokojnego domu z dorosłymi ludźmi, gdzie nie było dokuczających mu wczesniej małych dzieci, w ciągu tygodnia poczuł się jak u siebie. Pozdrawiam i współczuję z powodu trudnej decyzji.

Link to comment
Share on other sites

Oddanie psa rozumie, ale nie pojmuję jak można psa z warunków domowych oddać komuś kto go trzyma na zewnątrz... :o dobermany to delikatne psy, już nie mówię o okrywie włosowej, ale psychicznej... :/
Gdyby coś się stało że musiałabym znaleźć swojej suce dom, to na pewno nie byłby to taki jaki Ty wynalazłaś swojej... pies śpiący w domu, nagle ląduje na zewnątrz, dodatkowy stres, nie dość że obcy ludzie to całkiem inne warunki. Teraz suka była 2,5tyg u moich znajomych gdy my wyjechaliśmy, tylko pierwszy dzień była niespokojna... warunki miała "gorsze" bo nie było tam ogródka, ale psu to jakoś nie przeszkadzało...
Znam bardzo aktywnego psa który siedzi czasem po 12h sam w domu, nie cierpi z tego powodu, przed wyjściem właścicieli pies ma spacer, a po powrocie wycisk fizyczny na spacerze... przystosował się do takiego życia i nie wydaje się nieszczęśliwy...

Link to comment
Share on other sites

Kilka ładnych lat temu udzieliłam pomocy psu który został porzucony przez właścicieli koło ruchliwej trasy a inny pojazd go potrącił.Wezwany na miejsce wet chciał psa na miejscu uśpić.Nie pozwoliłam na to i udało się psa przetransportować do mnie do domu,załatwić wizytę u innego weta i psiak przebywał jakiś czas u mnie w domu,znalazłam mu dom i dobrego opiekuna na stałe. Pies ilekroć przejeżdżał koło naszego blogu gwałtownie się ożywiał.Gdy mnie spotykał radości,podskoków,buziaków tulenia nie było końca.Całe życie pamiętał mnie może nawet i czuł że uratowałam mu życie i zapewniłam dobry dom do końca jego życia.
Ja właśnie tak sobie tłumaczę jego zachowanie ale pamiętał mnie ponad 12 lat.

Link to comment
Share on other sites

A' propos pamiętania właściciela: za czasów studenckich przygarnęłam suczkę. Jeździłam z nią, oczywiście jak na studenta przystało, do mamusi i raz mama mnie wzięła na stronę i mówi, że babcia się do suni przyzwyczaiła, i żeby Cassie nie zabierać. Zgodziłam się, bo wiedziałam, że będzie jej tam lepiej niż w mieszkaniu studenckim. Potem zaczęłam pracować i coraz rzadziej przyjeżdżać do domu. Ostatecznie przez ostatnie kilka lat do rodzinnego domu jeździłam tylko na Wigilię. Dla Cassie moje pojawienie się w domu było świętem. Witała się ze mną zawsze godzinę. Zawsze wiedziała kim jestem, nigdy mnie nie zapomniała. To będzie pierwsza Wigilia bez niej... nie wiem jak ja to zniosę...
I trochę offtop, ale kiedyś miałam kotkę odchowaną na butelce. Ostatecznie także zamieszkała u mamy. Kotka ta nigdy nie była wylewna, ale kiedy mnie zobaczyła po kilku latach rzuciła mi się wręcz w ramiona. Babcia była zaskoczona, bo mimo tego, że często ją karmiła nie dawała jej się pogłaskać.
Więc ja myślę, że jednak pamiętają.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=arial][SIZE=3] Dziekuje Wam za wszystkie rady. Rozmawialam z wlascicielem kilka dni temu, mowil ze nie ma zadnego problemu, ma wrazenie, ze sunia sie przyzwyczaila, normalnie je, wychodzi na "inspekcje" (w ciagu dnia wlasciciele wypuszczaja ja z kojca) juz bez smyczy, rozpoznaje obce odglosy i szczeka :) Spi najczesciej w kojcu (sama wraca). Wlasciciel mowi, ze go rozpoznaje bez problemu, a nawet ma wrazenie, ze bardzo go polubila :)[/SIZE][/FONT][SIZE=3]

[/SIZE][FONT=arial]
[/FONT][quote name='zaba14'] nie pojmuję jak można psa z warunków domowych oddać komuś kto go trzyma na zewnątrz... :o dobermany to delikatne psy, już nie mówię o okrywie włosowej, ale psychicznej... :/ [/QUOTE]
[FONT=arial]
[SIZE=3] [/SIZE][/FONT][SIZE=3] [FONT=arial]Ja psa oddalam wlasnie z tego drugiego powodu. Nie bylam w stanie poswiecac jej tyle uwagi ile wymaga to raz. Dwa, moj pies zawsze najszczesliwszy byl na dworze, "przywlaszczal" sobie miejsca do ktorych chodzilismy, wiec chcialam, by w nowym domu mial "swoj" teren oraz wlascicieli innych niz ja, takich ktorych pies bedzie widzial wiecej niz 2 godziny na dobe. Taki dom mu znalazlam i z tego co opowiada nowy wlasciciel, pies ma sie bardzo dobrze.[/FONT]
[/SIZE][FONT=arial]

[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Teraz może i ma się dobrze, bo jest lato, ale zimą? Przecież właściciele nie będą siedzieć w ogrodzie w porze zimowej, prawda? Suka będzie odizolowana od ludzi, przemarznięta... i wolę już nic więcej nie mówić.

Też mam dom z ogrodem, moja pit bullka siedzi w ogrodzie całymi dniami, nocuje tylko w domu, ale na litość boską, pies bez podszerstka w kojcu??? Doberman w kojcu???

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, że nowi właściciele przywiążą się do suni na tyle, że zmienią zamiary co do jej miejsca pobytu i będzie domową sunią.

Przyznam, że jak szukam domu dla sznaucerów, które miały delikatnie mówiąc żałosne warunki życiowe, a mają bujną okrywę, NIGDY nie oddałabym takiego psa do kojca. A co dopiero w przypadku dobermana, który raz, że nie ma odpowiedniej szaty, a dwa, że jest bardzo wrażliwym psem jeśli chodzi o psychikę. Wystarczyło trochę poczekać i dobrze poszukać, z pomocą ludzi zajmującymi się adopcjami dobermanów, a sunia znalazłaby idealny dom, w którym byłaby na prawach domownika. Tłumaczenie, że u siebie w domu sunia miała pod jakimiś względami gorzej (widziała właścicieli 2 godziny na dobę!!!) nie usprawiedliwia faktu, że oddało się ją "po linii najmniejszego oporu" byle szybko.

Dlatego tylko należy mieć nadzieję, że nowi ludzie są wrażliwi i to zrozumieją, nie dając nie tylko mu zmarznąć zimą, ani nigdy indziej. No i że nie będzie tylko kojcowy, którego największą atrakcją jest bycie spuszczanym na ogród, czy pogłaskanym.

Link to comment
Share on other sites

Ja jak sobie pomyślę, że miałbym oddać swojego Jełopa (Juniora) w obce ręce to aż mi się zimno robi. Mam z nim na tyle silną więź (a raczej on ma taką więź ze mną), że mimo to, że wszystkich domowników wita wylewnie, (jak i częstych gości) a na mnie czasami nie zwraca uwagi jako takiej - tylko jest cieniem - tam gdzie ja, tam on. To gdy wszyscy wracamy do domu, to mija wszystkich - nawet tych, którzy go wołają. podlatuje do mnie siada i czeka na "cho tu jełopie, poprzytulać" dostaje korby. Przywita się, i dopiero z o wiele mniejszą intensywnością wita resztę. Ale gdyby nasze życze potoczyło się tak że musiałbym go oddać, to nigdy nie zdecydowałbym się na to, żeby jeździć "w odwiedziny". Zamknąłbym etap w jego jak i swoim życiu.

Link to comment
Share on other sites

  • 6 months later...

Też myśle, że odwiedzanie psa to zły pomysł. Kiedyś musiałam oddać sukę ON - byłam sama z małym dzieckiem, pies miał niespełna rok i miał psie ADHD. Suka poszła do zaprzyjaźnionych ludzi, z Wa-wy na Mazury, do kojca z budą i ogromnym podwórkiem i była szczęśliwa. Nigdy jej nie odwiedziłam, oglądałam zdjęcia. Tęskniłam bardzo, miałam wyrzuty sumienia, ale sytuacja była taka, że to było najlepsze rozwiązanie, tym bardziej, że nowi właściciele bardzo chcieli sukę ON, mieli podobnego strszego psa w typie ON.
Po latach wiem, że tak było najlepiej, ale oddanie własnego i kochanego psa to duże przeżycie i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała tego robić.

Link to comment
Share on other sites

będzie dobrze, sunia się przyzwyczai. To przeważnie kwestia max kilku dni. Niech nowi właściciele jak najwięcej uwagi jej poświęcają, głaszczą, chodzą na spacery, bawią się z nią, dają przysmaki do jedzenia. Daj jej czas na zapomnienie o sobie. Nie wiem czy dałaś im jakies jej rzeczy- pomogło by gdyby miała w nowym miejscu swoje znane zabawki, posłanie czy chociaż jakiś kocyk z zapachem domu.

Wiem co mówię- prowadzę hotel dla psów i różne czworonogi się zdarzają, bardziej i mniej tęskniące, ale ta tęsknota trwa niedługo, nawet u psów troszkę wycofanych, bojaźliwych czy nieufnych. Mam też hodowlę i wiem że szczenięta tęsknią max 2-3 dni po zmianie domu. Trzeba tylko odpowiednio zająć się nimi w nowym miejscu.

Link to comment
Share on other sites

  • 6 years later...

A co z sytuacją odwrotną - właśnie adoptowaliśmy psa ale nie przerwaliśmy kontaktu z wolontariuszami z schroniska?

Scenariusz rysuje się tak, że wolontariuszką mojej suni była moja koleżanka z pracy. Dzięki temu spędzaliśmy czas dużo ciekawiej niż na wybiegu zapoznawczym w schronie a dodatkowo poznałam innych wolontariuszy i ich psy, w dodatku nasze czworonogi bardzo się lubią. Wpadliśmy na pomysł żeby spędzać razem czas też po adopcji, byliśmy już nawet razem na wycieczce a na wieczorny spacer zabrałam ją w okolice schronu do jej ulubionej rzeczki. Reakcja na dawnych kumpli i opiekunkę była wspaniała, mamy plany na kolejne spotkania, tylko że po tym wypadzie sunia nie chciała wejść do auta i wracać do domu i pojawił się problem z jedzeniem (pisałam o tym w innym wątku obwiniając zmianę karmy o.O ) .

Zrobiłam psu wodę z mózgu, prawda?

Po lekturze wątku wydaje mi się, że przeprowadziłam skuteczny sabotaż akcji "adaptacja w nowy domu".

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...