Jump to content
Dogomania

Haem

Members
  • Posts

    10
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

242 profile views

Haem's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Jest coś w tym, że nie lubi kiedy krokiety w suchej karmie są zbyt duże, Lukullus dla przykładu ma duże krokiety i muszę je łamać żeby królewna zechciała je zjeść :) Niemniej jestem dużo spokojniejsza bo od ok. tygodnia sunia wcina suchą karmę, może z ociąganiem, na raty i często z ręki a nie z miski, ale zjada zalecaną dzienną porcję. Byliśmy wczoraj u weta, waży 19 kg więc tyle ile w chwili adopcji. Zęby sprawdziliśmy i lekarz nie miał zastrzeżeń, choć przyznaję, że nie mam do tej Pani największego zaufania, ale to już temat na inny wątek, muszę przeszukać forum pod kątem tocznia bo takie hasło się pojawiło niestety. Jeszcze raz dziękuję Ci bardzo za Twoje posty, sporo się nauczyłam w oparciu o Twoje doświadczenia z adopciakiem :) Pozdrawiam!
  2. Poczekam jeszcze chwilę, może tydzień, i finalnie pewnie zrobię te nieszczęsne badania, to śmieszny koszt a może faktycznie wyjaśni tajemnicę znikającego apetytu. Jeśli chodzi o to co jadła w schronisku to było to surowe mięso, ale na pytanie jakie odpowiedzi nie dostałam. Myślę, że spokojnie możemy założyć, że polędwiczki wołowe to nie były ;) Generalnie widzę światełko w tunelu, surowe mięso i sucha karma nadal nie wchodzą za to karma mokra i mięso gotowane jak najbardziej. Suchą karmę zalaną bulionem warzywnym też zje, więc jest nadzieja że małymi krokami wyjdziemy na prostą. Żwacze zakopuje a nie zjada, suszoną rybą gardzi ostentacyjnie, za to na szczęście paski mięsne przejdą kiedy je porwę na maleńkie kawałki - chyba po prostu trafił mi się wyjątkowy niejadek. Na szczęście są jeszcze parówki :) Pies mi faktycznie schudł od czasu adopcji, ale szczerze mówiąc niczego innego się nie spodziewałam - 4 spacery dziennie to ogromna porcja ruchu w porównaniu do życia w schronisku. Nie jest natomiast jakoś bardzo źle, od 6 czerwca zrzuciła 1,2 kg.
  3. Funka1980 dziękuję za obszerny post i podzielenie się swoimi doświadczeniami :) Minęło trochę czasu od mojego ostatniego posta, sunia jest fantastyczna, ale nadal je mało i markotnie. W międzyczasie odrobaczyłam ją i zaszczepiłam od wścieklizny, podczas wizyty u weta była spokojna, pozwoliła obciąć sobie pazury, nawet nie zareagowała na zrobienie zastrzyku - mądry i spokojny z niej piechu. W tzw. międzyczasie na brzuchu pojawiło się zaczerwienienie więc odstawiłam karmę z kurczakiem - czekam teraz na efekty i liczę na to, że drapanie odejdzie w niepamięć. Niestety to oznacza że musieliśmy zrezygnować z jedynego smaczka jaki jadła bo też był z kurczakiem. Na ten moment jeśli chcę ją czymś nagrodzić daję jej parówkę - tak wiem, to nie zdrowo, ale lepszego pomysłu nie mam. Ponieważ chciałam żeby przed szczepieniem jadła choć raz dziennie przeszłam na karmę mokrą i przez chwilę było ok. Zaznaczam że przez chwilę, bo od 2 dni nie chce jeść nawet karmy mokrej. Nie che też jeść karmy suchej poleconej przez weta - myślę, że ponownie ma tu znaczenie upał. Postanowiłam dać jej więcej czasu, obserwować zachowanie, sierść i wagę - już nie panikuję, wychodzę z założeni,a że pies nie wybierze śmierci głodowej jeśli codziennie ma żarcie w misce.
  4. Kufa sprawdzona, nie wygląda jakby coś ją ugryzło i zęby też są ok, oddech zabija i widzę trochę kamienia, ale poza tym nic niepokojącego. I oczywiście masz rację co do upału, u mnie też grzeje a pies jest czarny i z dłuższą sierścią ... Nie ma problemów jelitowych, nie boi się nas, podchodzi i inicjuje kontakt, pozwala się dotykać (choć musimy ograniczać gestykulację) - myślę, że zaowocowała dobra i długa współpraca z wolontariuszami przed adopcją. Oczywiście mamy też swoje problemy, w tym niechęć do jedzenia, lęk przed otoczeniem zewnętrznym, nerwowe spacery itp., ale wszystko przed nami, postaram się wyluzować to może i psu będzie trochę lżej. Dziękuję serdecznie za Wasze posty i rady :)
  5. Generalnie z psem jak z każdym innym aspektem życia - co sam przepracujesz to najlepiej zaowocuje, zdaję sobie z tego sprawę. Będziemy próbować, ale obawiam się, że dla nas jest trochę za wcześnie na taką pracę umysłową. Z chęcią popracuję z psem, ale pies na ten moment chętnie tylko śpi, i zakłada szelki - celowo mówię o zakładaniu szelek a nie spacerze, ale to oddzielna historia. Może po prostu jest za wcześnie a ja zbagatelizowałam wpływ zmiany środowiska na psa. Sunia w schronisku była wycofana, ale po adopcji jest po prostu skołowana, już nawet nie przychodzi na zawołanie choć udało się to wyprać podczas spotkań zapoznawczych. Dzisiaj mamy 3 dzień od adopcji a Kong leży dumnie na środku salonu i mało psa, to co było ukryte z wierzchu wyciągnęła, ale na dalsze starania nie ma chęci lub smaku. Mamy jeszcze 3 dni na zachęcenie jej do polubienia konga i próbę nauki "znajdowania" fantów, potem wracamy do pracy i będzie w domu przez 9 h sama. Czas zacząć wertować wątki dotyczące szkolenia psa i zabawy z nim. Wracając do głównego problemu - zauważyłam, że pies się drapie. Szczególnie rzuca się w oczy to, że przednimi łapami pociera kufę. Czy alergia pokarmowa może dać objawy już po kilku posiłkach? Sunia zjadła naprawdę niewiele, ale nigdy wcześniej nie widziałam żeby się drapała.
  6. Sowa dziękuję za komentarz! Ciekawa sprawa z tymi matami, z jednej strony sieć jest pełna zachwytów nad nimi a z drugiej Twoje argumenty trafiły do mnie i są zrozumiałe aż do bólu! Szkoda że sama nie pomyślałam o tym aspekcie wcześniej, zanim własnoręcznie uplotłam ogromną matę ... Będę obserwować psa i wpływ maty na nią, wykorzystywać jedynie sporadycznie lub całkowicie zrezygnuję. Nie ukrywam, że liczyłam na zbawienny wpływ maty na nudę podczas naszej nieobecności w domu. Zwłaszcza że piechu nie potrafi się bawić zabawkami, nie wie jak bo nikt się z nią nigdy nie bawił. Trudno, ja zacznę. Skupię się w takim razie na karmieniu z ręki i skojarzeniu nas z uczuciem zaspokojenia głodu.
  7. A co z sytuacją odwrotną - właśnie adoptowaliśmy psa ale nie przerwaliśmy kontaktu z wolontariuszami z schroniska? Scenariusz rysuje się tak, że wolontariuszką mojej suni była moja koleżanka z pracy. Dzięki temu spędzaliśmy czas dużo ciekawiej niż na wybiegu zapoznawczym w schronie a dodatkowo poznałam innych wolontariuszy i ich psy, w dodatku nasze czworonogi bardzo się lubią. Wpadliśmy na pomysł żeby spędzać razem czas też po adopcji, byliśmy już nawet razem na wycieczce a na wieczorny spacer zabrałam ją w okolice schronu do jej ulubionej rzeczki. Reakcja na dawnych kumpli i opiekunkę była wspaniała, mamy plany na kolejne spotkania, tylko że po tym wypadzie sunia nie chciała wejść do auta i wracać do domu i pojawił się problem z jedzeniem (pisałam o tym w innym wątku obwiniając zmianę karmy o.O ) . Zrobiłam psu wodę z mózgu, prawda? Po lekturze wątku wydaje mi się, że przeprowadziłam skuteczny sabotaż akcji "adaptacja w nowy domu".
  8. Tak właśnie zrobię, nie będę psa dobijać. Dziś rano miska byłą nietknięta, ale zaczynam utwierdzać się w przekonaniu, że winowajcą jest stres - ta sama karma wrzucona na matę węchową albo podawana z ręki znika w oka mgnieniu. Dziękuję Ci Bou za pomoc, na pewno dam znać jak nam idzie wspólne życie :)
  9. Bou dziękuję za odpowiedź! Zadbaliśmy o wodę, z piciem, na szczęście, problemów nie ma - w tym upale byłby to prawdziwy kłopot. Niestety wymieszanie karmy z surowizną (w schronisku jadła surowe mięso z domieszką mielonych kości)) nie pomogło. Zostawię na noc pełną miskę i zobaczymy co przyniesie poranek. Zaskoczyłaś mnie informacją o szczepieniu! Weszłam na stronę Głównego Inspektoratu Weterynarii, przeszukałam (pobieżnie) forum i wydaje mi się, że chyba jednak istnieje obowiązek powtarzania procedury co 12 miesięcy, dopytam weta. Niemniej zdecydowałam, że nie będę się śpieszyć - lektura wątku dotyczącego tego szczepienia, delikatnie mówiąc, utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie ma potrzeby psa dodatkowo stresować wizytą u weta i samą szczepionką.
  10. Cześć! Jestem nowa na forum, pozwolę sobie odświeżyć ten wątek bo mam podobny problem. W czwartek adoptowaliśmy sunię ze schroniska, to była przemyślana adopcja, 2 miesiące ganialiśmy z nią na spacery żeby nas poznała i zaakceptowała. W dniu adopcji zachowywała się tak, jakby od szczeniaka była z nami i pięknie zjadła dzienną porcję karmy. Kolejnego dnia przestała jeść z miski , jadła tylko smaczki podawane z ręki albo schowane w macie węchowej. Dziś, 2 pełny dzień po adopcji nie zjadła praktycznie nic, kilka smaczków na spacerze i to tylko dlatego, że spotkaliśmy wolontariuszy ze schroniska wraz z ich podopiecznymi. Kiedy zobaczyła, że inne psy jadły smaczki ona też troszkę zjadła. Zadziałała psychologia tłumu. Wiem, że adopcja to stres dla psa, i że jest jeszcze bardzo wcześnie żeby panikować, ale fakt jest taki, że pies nie je. Dodatkowo za max 3 dni muszę powtórzyć jej sczepienie przeciwko wściekliźnie a nie mam pojęcia czy jest to wskazane przy takiej głodówce. Trochę się obwiniam - możliwe, że to ja sama zawiniłam bo w dniu adopcji podałam jej od razu karmę inną niż dostawała w schronisku, w dodatku zdecydowanie za dużą porcję. Niemniej nie pojawiły się kłopoty jelitowe, nie ma biegunki. Proszę doświadczonych opiekunów psów o opinię - czy zmiana karmy może być przyczyną kłopotów z jedzeniem? Co teraz zrobić, poczekać aż apetyt wróci czy szukać innej karmy?Czy mogę psa zaszczepić w zaistniałej sytuacji? Dodam że sunia jest kundelkiem, ma ok 3 lata i waży ok 18-20 kg. Schronisko nie posiadało wiedzy o alergiach pokarmowych a karma jaką jej podałam w dniu adopcji to Arion kurczak i ryż dla psów dorosłych.
×
×
  • Create New...