Jump to content
Dogomania

LEONEK - pamiętacie? MA JUŻ 2 LATA!!! PIĘKNIE WYRÓSŁ! nowe FOTY!


anielica

Recommended Posts

Leonku !!!
Ciotka Tiger już naprawiła internet i teraz będzie cię ozdwiedzać cały czas ....

moje słoneczko kochane..........:loveu:

no dobra.....i anielicy też ........:p


Chciałam Wam tylko jeszcze powiedzieć , że Leonek ma cudowny domek tymczasowy i wspaniałą opiekunkę........ o kociej koleżance nie wspominając ......

Bardzo dziekuję Rybce i jej współlokatorkom , że zgodziły się przygarnąc i zaopiekowac Leonkiem ......

Myślę o odwiedzinach....... jak tylko ciotka anielica skończy sesję, to odwiedzimy Leonka ....

Można , prawda ?:oops:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 620
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Leoś się rozchorował. Już w nocy zaczął chrapać, ale myślałam, że ma tylko lekki katar. A tu rano się budzę i... włosy dęba mi stanęły bo Leoś miał cały nos zalepiony zaschniętym, ropnym wysiękiem. Więc pies pod pachę i na Głęboką... Na zakaźnych doszliśmy do wniosku, że surowica odpornościowa będzie najlepszym wyjściem (Leonek będzie chroniony przez ok. 2 tygodnie przed wirusowymi chorobami- parvo i nosowka), po tym czasie się go zaszczepi. Oprócz tego podam mu antybiotyk ogólnie. Reszta zależy tylko i wyłacznie od Opatrzności... Jeżeli to infekcja bakteryjna, to możemy spać spokojnie, jeżeli wirusowa, to... zobaczymy.
Dr Balicki obejrzał oczka, powiedział, że jest okej... Widzi już subtelną poprawę, co dobrze rokuje. Dostaliśmy jeszcze jedne kropelki do oczu, takie przeciwzapalne. Za 10 dni kontrola.
Po południu mam dzwonić co z surowicą (nie ma jej w aptece klinicznej, dopiero zamówił ją doktor z hurtowni), jak już będzie to jedziemy na zastrzyki.
Napiszę wieczorem co i jak. Trzymajcie kciuki za Leosia. Oby jego historia miała happy end...



Jeszcze tylko chciałabym się rozliczyć. Kupiłam Leonowi karmę- Purinę Dog Chow junior, large breed 15kg za 99zł.
Od cioci Anielicy i cioci Tiger dostałam 130zł, więc zostało 30 zł

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciliśmy z przychodni. Leon dostał surowicę odpornościową i antybiotyk, nie było reakcji uczuleniowej, więc jak na razie piewszy sukces za nami.
Przez kolejne dni czeka nas leczenie antybiotykami, zobaczymy jak będzie się zachowywał nasz Leoś po nich. Niestey, diagnoza jest prawie jednoznaczna... NOSÓWKA :( Ale na szczęście moja reakcja na pierwsze objawy była w miarę szybka, więc miejmy nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie. Bierzemy jeszcze pod uwagę mniej groźną chorobę, mianowicie kaszel kenelowy, ale od długiego czasu niebyło przypadków tej choroby, a zazwyczaj obejmuje ona większe skupiska psów i jest powszechna na danym terenie. No i występuje jesienią. Dlatego wszystko skłania nas do podejrzenia nosówki. Na szczęście działanie było szybkie, więc Leoś ma szansę z tego wyjść.

Trzymajcie kciuki za Leonka.

Link to comment
Share on other sites

Na razie czekamy czy surowica się sprawdzi. Jeżeli nie jest za późno to powinna związać antygeny i Leoś wróci do zdrowia. Jeżeli nie- będziemy z resztą doktorów kombinować...
W sumie nie ma opracowanego schematu leczenia nosówki, ta choroba przebiega pod różnymi postaciami i leczy się inaczej u każdego pieska.
Ale bądźmy dobrej myśli... Na razie będę Leosiowi dawać zastrzyki antybiotyku przez 3 kolejne dni i zobaczymy czy choroba się rozwinie czy ucichnie.

Link to comment
Share on other sites

Boże, biedny Leoś. Tyle wytrzymał w schronisku, a teraz, po wyjściu, nam się rozchorował :placz: Jeszcze się łudziłam, że to może przeziębienie, spowodowane stresem, kąpielą...

Jak to dobrze Rybko, że ma Ciebie!
Wysyłam Ci trochę pieniążków na leczenie.

I, trzymam kciuki mocno! Wyjdzie z tego, ja wiem :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Auć, auć, auć, niedobrze… :shake:

Na początku zaznaczamy, że nie chcemy broń Boże nikogo straszyć tylko w miarę możliwości pomóc.
Leonek to cudowny psiak, który od samego początku zapadł nam w serca, (my chyba mamy jakiś czujnik tej nosówki) i mamy ogromną nadzieję, że jednak okaże się, że to jest coś innego…
Najważniejsze, że reakcja była szybka i Leoś jest już „leczony” (nosówki się nie leczy – można tylko powstrzymywać jej rujnujące działanie wzmacniając siłę organizmu), dobrze też, że dostał surowicę - ale niestety może się okazać, że ona nie przyniesie pożądanych efektów, (działa najlepiej, jeśli jest podana na samym początku choroby, czyli zanim wystąpią widoczne objawy).

W tym momencie najważniejsze jest tak jak napisaliśmy wyżej wzmacnianie organizmu – bardzo dobre efekty daje podawanie scanomune oraz próba zapobiegania najgorszemu (odmianie nerwowej) poprzez podawanie witamin z grupy B, co wzmacnia układ nerwowy, (mamy nadzieję, że weterynarz już o tym wspomniał, ale wolimy się upewnić).
Reszta już zależy od przebiegu choroby : antybiotyki, inne witaminy, leki osłonowe, syropy… Radzimy też unikania sterydów, które przez niektórych weterynarzy są mocno polecane w takiej sytuacji – owszem mogą przynieść efekt, (zazwyczaj tylko chwilowy – tu musi chcieć walczyć sam organizm a nie tylko być sztucznie napędzany), ale mają raczej fatalny wpływ na i tak już osłabiony organizm. My zdecydowaliśmy się tylko jeden jedyny raz na podanie sterydu, mimo iż był to fatalny przypadek i nie żałujemy, że nie dostawał ich więcej, bo różnie by się to mogło skończyć.

Roni trzyma mocno kciuki za Leosia (my i Szarik oczywiście też) :calus:

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze ostrzeżenie, które może uratować psiaki przed nosówką :
Masa ludzi nie zdając sobie zupełnie z tego sprawy naraża psy na chorobę… Chodzi tu o ogólnie przyjęte przekonanie, (niestety, ale zauważyliśmy, że taka panuje opinia), że zaraża się przez bezpośredni kontakt z chorym psem. A to niestety jest „bzdurą” rozpowszechnianą przez niemających pojęcia o sprawie ludzi :shake: W momencie, kiedy wychodzimy na dwór z „niezabezpieczonym” psem nie ma już najmniejszego znaczenia czy on się trzyma przy nodze i nie wącha z innymi. Nosówką nie zaraża się tylko (!!!) poprzez polizanie, kichnięcie, bezpośrednie kontakty z wydzieliną itp. Ona jak już jest to jest wszędzie.
Nie wystarczy też (jak to ktoś kiedyś komuś radził – na pewno niejednokrotnie, co jest największym bólem), omijanie kupek (o zgrozo – nie mamy pojęcia jak niby te osoby to sobie wyobrażają, przecież nie ma szans na uniknięcie takiego kontaktu – tu wystarczy maleńka cząsteczka przeniesiona na łapie, bucie itp.). Ten wirus trochę żyje, „ślady” mogły być błyskawicznie zmyte przez deszcz czy schowane pod śniegiem a on tam sobie tkwi, jest też oczywiście w moczu, którego już całkowicie nie sposób omijać. I co najgorsze można go przynieść samemu do domu gdzie przebywa psiak na kwarantannie, (chociażby na butach, rękach, ubraniu, …), zaleca się pozostawianie obuwia i ubrań w miejscu, do którego pies nie ma dostępu i oczywiście mycia rąk przed kontaktem z nim – utrudnienie, bo nie każdy ma ku temu dobre warunki, ale też da się przeżyć przez taki czas – a znaczenie to może mieć ogromne.

Można by uznać, że to wypowiedź panikarza, któremu się wydaje, że nosówka jest wszechobecną niszczycielską siłą… Nie to jest wypowiedź ludzi, którzy stracili przez nią masę nerwów, zdrowia, pieniędzy i o mało (cudem) nie stracili ukochanego psa… To jest tylko ostrzeżenie i choć może wyglądać przesadnie bądź na trudne do zrealizowania, to jednak tylko tak wygląda.


W tym przypadku psiak pewnie zaraził się w schronisku (tak jak to było z naszym Ronim), więc proszę nie bieżcie tego do siebie jako jakieś oskarżenia, albo coś podobnego – wiemy po prostu jak może przebiegać nosówka i piszemy to żeby ostrzec innych, (lepiej jest dmuchać na zimne). Być może ktoś to przeczyta, przemyśli, sprawdzi (czy co tam jeszcze będzie chciał z tą wiedzą zrobić) wyciągnie wnioski i zapamięta…(A może nawet przekaże dalej). Od tego zależy życie. W prosty sposób - przestrzegając kwarantanny, co da się przeżyć -> nasz maluch nie wychodził z domu (chodzi o spacery, załatwianie się itp.), przez ok. 2,5 miesiąca (fakt, podłoga troszkę ucierpiała, ale to przecież nie ma znaczenia) w jego przypadku nie mieliśmy szans uniknąć choroby, ale w przypadku zdrowych szczeniąt ten czas diametralnie się skraca.

Przepraszamy, za długość postu i inne takie, ale my po postu nie potrafimy (i nie chcemy) ominąć okazji, w której możemy napisać coś w tej sprawie z powodów, które już wymieniliśmy…

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie…

Leonku trzymaj się

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dobrze, że poruszyliście ten temat. Ja o tym doskonale wiem z racji kierunku mioch studiów ale trzba "obalać mity" o nosówce... To prawda, wirus nosówki jest wszędobylski, a szczególnie lubi zimną, deszczową porę (czyli obecną). Najwięcej wirusa jest w wydzielinie z nosa, oczu i w moczu. Taki wirus może w srodowisku przeżyć nawet 11 dni. Chory pies wydala wirus przez 8 tygodni od pojawienia się choroby, a czas inkubacji (od momentu zarażenia do pierwszych objawów) trwa średnio ok. tygodnia. Leonek jest u mnie już 5 dni, więc zaraził się zaraz po przybyciu do mnie lub pod koniec pobytu w hotelu. Z resztą, to nieważne gdzie... I tak już nie cofniemy tego co się stało.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...