Jump to content
Dogomania

Ponadzmysłowe postrzeganie u psów - czyli historie o duchach...


Behemot

Recommended Posts

A nam kiedys piesek uratowal zycie. Pare lat temu, w lipcu 2001 byly takie straszne wichury i burze na Mazurach i Pomorzu. Wracalismy wtedy z wakacji nad morzem. Burza najpierw dopadla nas w okolicach Iławy, gdzie jakis wewnetrzny glos kazal mi sie zatrzymac przed alejką drzew. Wycofalismy auto, a jak sie odwrocilismy to jakies 20 m przed nami lezalo na ulicy zwalone drzewo. Ucieklismy autem na polna droge gdzie nie bylo drzew. Udalo nam sie ta burze przetrwac.
Pojechalismy dalej i wyjechalismy na droge z Torunia do Warszawy. Pojechalismy na stacje benzynowa, a znowu nadchodzila burza. Chielismy jej uciec, ale ku naszemu zdziwieniu pod autem lezal piesek. Usilowalam go zwabic na szyneczke, swerek topiony, nic go nie chcialo ruszyc!!! Zaczelo juz padac, wiec schoalismy sie w pobliskiej restauracji. Zgaslo swiatlo, a nad nami rozpetalo sie pieklo. W tej knajpie siedzialo chyba ze 40 osob, wszyscy schowani przed burza. Po okolo pol godziny burza odeszla, a my ruszylismy w dalsza droge. Bylismy w szoku. Caly prawy pas uslany byl drzewami. Wyobrazilam sobie co by bylo, gdyby piesek nas nie zatrzymal...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cambel']O, a ja właśnie kupiłam "Tajemnice psiego umysłu" i jest tam rozdział "Szósty zmysł", zaraz zabieram się za czytanie tego :razz:[/quote]


napiszesz co tam jest napisane? bardzo mnie to interesuje i nie moge sie doczekac :mad:

Link to comment
Share on other sites

ja woolno czytam, a to 7 rozdział :eviltong: Tylko tak przeglądnęłam

Ale podrozdziały są takie:
[B]
Wsłuchać się w przyszłość[/B] -tu przykłąd, jak pies ratuje kobiecie życie, poprzez zatrzymanie jej wcześniej, przed drzewem, któro ma się zaraz wywrócić, jest tu o dobrym słuchu psów, bp. że Bernardyny słyszą delikatne dzwieki dochodzace spod śniegu itp.

[B]Zmysł sejsmiczny[/B] - o tym, że psy wiedzą, kiedy nadejdzie np trzesienie ziemi, jeden z przykładów: 8 psów po ukonczeniu egzaminu 1 stopnia poszłuszenstwa, nie chciało wykonać nawet komenty "stój", były "podniecone", roztrzęsione, a 13 godzin póznie, w ich miejscowości od\było się wielkie trzęsienie ziemi (o sile 6,8 w skali Richtera). Psy słyszą infradzwięki, już długo przed katastrofą.

[B]Psy przepowiadają nieszczęscie [/B]Tu o naszych kochanych duszkach. Pisze, że psy potrafią wyczuć, że ktoś umrze. Sa tu przykłady, różne, np o tym, że pies będąc na dworze, wyczuł, że starsza kobieta w domu umiera...
[U][SIZE=3]Jezeli chcecie, mogę przepisać ten podrozdział cały[/SIZE][/U]

[B]Przewidywanie powrotów[/B] No to na pewno każdy z Was doświadcza, posy wyczuwają, kiedy ma wrócić własciciel.

[B]Patrzenie na odległość [/B]O tym,. jak psy wyczuwają nastrój własciciela.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cambel']

[B]Psy przepowiadają nieszczęscie [/B]Tu o naszych kochanych duszkach. Pisze, że psy potrafią wyczuć, że ktoś umrze. Sa tu przykłady, różne, np o tym, że pies będąc na dworze, wyczuł, że starsza kobieta w domu umiera...
[U][SIZE=3]Jezeli chcecie, mogę przepisać ten podrozdział cały[/SIZE][/U]

[/quote]

jesli ci sie chce to mozesz przepisac :D

Link to comment
Share on other sites

[U][B]Psy przepowiadające nieszczęście[/B][/U]

Ludzie wierzący w zjawiska paranormalne są w stanie zaakceptować wyjaśnienie opisanych wyżej przypadków (mój dopisek: chodzi o poprzednie przyklady co do przepowiadania kataklizmów), wierząc w znakomity słucj, ale nigdy w życiu nie zaakceptują równie racjonalnych argumentów, gdy rzecz tyczy się jasnowidzenia, przepowiedni i telepatii. Najczęściej powtarzane historie o psach jasnowidzach dotyczą przepowiadania zbliżającej się śmierci kogoś w rodzinie. Według opowieści psy czynią to zazwyczaj, okazując wyraźne zaniepokojenie i wyjąc potępieńczo. A że psy domowe wyją raczej rzadko, takie zachowanie robi odpowiednie wrażenie.
Verna Simmons opowiedziała mi historię o psie swojej babki. To był labrado o imieniu Eddie. Verna przyleciała do Kalifornii, aby pomóc z opiece nad swoją babką, wtedy była już bardzo chorą, która wolała dokonać swoich dni we własnym domu na przedmieściach Los Angeles niż w szpitalu. Eddie był jedynym towarzyszem starszej pani od śmierci jej męża. Zabierała go ze sobą wszędzie, a że był miły i dobrze ułożony, lubili go jej wszyscy znajomi i przyjaciele. Zanim ciężko zachorowała, Eddie godzinami siedział u jej stóp, kiedy siedząc w fotelu, robiła na drutach, czytała czy oglądała telewizję. Od czasu do czasu rozmawiała z nim, jak rozmawia się z drugim człowiekiem. Kiedy Verna przyjechała, Eddie był przygnębiony i zdenerwowany. Krążył wokół łóżka starszej pani i trzeba go bylo wyrzucać, a nawet zamykać w innym pokoju, aby nie plątał się pod nogami podczas zabiegów przy chorej. Verna była tam już parę dni, gdy zdarzyło się to, co wywarło na niej takie wrażenie.
"Babcia miała naprawdę fatalny dzień, czuła się bardzo źle. Zadzwoniliśmy po pielęgniarkę, która jej doglądała. Podała jej morfinę i powiedziała, że przy niej posiedzi. Powiedziała też, że chyba trzeba będzie podawac babci tlen, bo jej oddech bardzo osłabł, więc ciocia Connie pojechała do apteki po pojemnik z tlenem, tak na wszelki wypadek, gdyby okazał się potrzebny w nocy. Zamknęłam Eddiego w ogrodzie i postanowiłam zostać przy babci w nocy, Connie miała mnie zmienić rankiem. Musiałam przysnąć, ale koo deugiej w nocy obudziło mnie najbardziej żałosne wycie, jakie w życiu słyszałam. Było bardzo głośne, a ja pomyślałam, że w pobliżu kręci się jakiś wilk albo kojot. Ale każda seria wycia zaczynała się od jednego czy dwóch szczeknięć. Wtedy zrozumiałam, że to musi być Eddie, choć nigdy wcześniej nie słyszałam go wyjącego, Connie także. Brzmiało to smutniej niż kiedykolwiek mogłam to sobie wyobrazić. Zaniepokoiłam się bardzo, że obudzi babcię i zerwałam się na równe nogi, aby sprawdzić, czy babcia śpi. Wydawało mi się, że nie oddycha, więc zawołałam Connie, a ona zadzwoniła po pogotowie. Przyjechali nawet szybko, ale ona już nie żyła. Pies był na dziedzińcu z tyłu domu, babcia leżała we frontowym pokoju, nie mógł przecież w żaden sposób słyszeć, jak z trudem łapie oddech. Nie mam pojęcia, skąd wiedział, ale czytałam, że psy potrafią wyczuwać takie rzeczy, mają jakiś szósty zmysł. Wtedy zrozumiałm, że on wiedział, czył, że ona umiera i dlatego zaczął wyć z rozpaczy".
Historia Eddiego jest wzruszająca, można ją jednak całkiem racjonalnie wytłumaczyć, bez odwoływania się do przeczuć i jasnowidzenia. Wycie to dźwięk, jaki wydają psy, które zostały gdzieś zamknięte i czują się osamotnione, jak Eddie w ogrodzie na tyłach domu, oddzielony od towarzystwa ludzi i zwierząt. Kiedy, oprócz wycia, poszczekuje, przekazuje dwa komunikaty.
Zaczynając od szczekania, pies próbuje przywołać do siebie pozostałych członków stada (albo rodziny), tak na wszelki wypadek, gdyby były jakieś problemy. Następujące potem wycie oznacza lęk, że nikt nie zareagował na wezwanie. Wszystko razem można przetłumaczyć: "Jestem niespokojny i samotny! Dlaczego nikt nie przychodzi mi pomóc?"
Eddie został zamknięty na zewnątrz domu i oddzielony od towarzystwa ludzi, z którymi spędzał dotąd czas, jego wycie więc było wywołane poczuciem osamotnienia. Bardzo często psy usuwa się z domu, kiedy ktoś jest bardzo chory. Wiemy, e poważnie chora osoba może umrzeć, a tu w dodatku osamotniony pies zaczyna wyć - skojarzenie nasuwa się samo, musi istnieć jakiś związek pomiędzy przeraźliwym wyciem a śmiercią kogoś z domowników. Verna zaznaczała, że pies nigdy wcześniej tak nie wył, ale przecież nigdy wcześniej nie był izolowany od domowników ani zamykany poza domem. Tak oto powstają opowieści o paranormalnych zdolnościach psów.
Niezliczone historie opowiadano o tym, jak to psy potrafiły przeczuć zdarzenia, które działy się w miejscach oddalonych o setki kilometrów. Historia, którą opowiedziała mi jedna z moich znajomych, miałą miejsce podczas wojny koreańskiej.
"Tego ranka zadzwoniła do mnie do pracy mama, mówiąc, że miałą wyjątkowo ciężką noc, bo nasiliły się jej dolegliwości reumatyczne. Prosiła, abym zrobiła zakupy i podrzuciła je po pracy. Wiedziałam, że bardzo niepokoi się o mojego brata, który znajdował się gdzieś za linią frontu w Korei, obiecałam więc, że nie tylko zrobię zakupy, ale też wieczorem przygotuję dla niej obiad.
Kiedy podjechałam do mamy, spodziewałam się, że u drzwi powita mnie Max, bokser mojego brata, ale mama powiedziała, że pies jest jakiś smutny i jeśli jutro nadal będzie taki, chyba pójdzie z nim do weterynarza. Mój brat dostał Maxa jako małego szczeniaka i dopóki był w domu, tworzyli nierozłączną parę. Przygotowałam coś do jedzenia i zasiadłyśmy przed telewizorem, bo mama zawsze o 19.30 oglądała nowy program publicystyczny, który prowadził Hohn Cameron Swayze. Ledwie program się zaczął, Max zerwał się na równe łapy, zaczął miotać po pokoju, cały drżał i przenikliwie skomlił. Zachowywał się jak szalony, myślałam, że ma jakiś atak. Próbowałam go uspokoić, ale uciekł ode mnie i schował się pod stołem. Max to było zawsze takie spokojne, poczciwe stworzenie, nigdy nie zachowywał się tak dziwnie. Następnego ranka zadzwoniłam do mamy, aby zapytać o psa. Powiedziała, że ma się trochę lepiej, ale nadal jest przygnębiony. Następnego dnia mama dostała wiadomość, że mój brat zginął w ataku moździerzowym, który miał miejsce mniej więcej w tym czasie, kiedy nadawano wiadomości. Zbiegło się to z dziwacznym zachowaniem Maxa, byłyśmy z mamą pewne, że on zwyczajnie wyczuł śmierć mojego brata. Nie widzimy żadnego innego wytłumaczenia tego zdarzenia".



Ała, moje palce...Mam nadzieję, ze lektura Wam się spodoba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jagienka']Cambel, [B]wariatko[/B]!! Że Ci się chciało, no naprawde... ale koniec historii Eddiego to jak zimna woda na twarz.. a jak wyjaśnia autorka zachowanie Maxa??[/quote]

Dziękuję za komplement :cool3: Ja lubię takie rzeczy pisać :eviltong:
Hm..własnie co do maxa, to dziwnie tu. Bo autor nic już nie pisze, jest następny podrozdział, zupełnie o czym innym...
Może go zatkało, i nie wiedział, co powiedzieć :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agata psiara']Chm...no to pisz dalej. Zartowałam, żartowałam! Nie martw się o swoje palce


[B] Przeczytałam ten wątek od deski do deski i muszę przyznać, że dreszczyk przechodził.[/B] :-o[/quote]


Pamiętam, jak ja go ostatnio zaczęłam czytać :roll: To była noc, a potem bałam się ruszyć w pokoju...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...