Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

A po tym wszystkim trzeba było zadzwonić po SM - kolesie Cię obrażali, używając słów niecenzuralnych i drażnili psa (mandat), a pies był na smyczy i w kagańcu (brak mandatu). Jak go cosik boli, to niech jedzie na obdukcję, a potem na policję po protokół. Ale by gościa na komendzie wyśmiali :roll:

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Łepki to plaga , gdy wrocilam do rodzinnego domu , wychodzac na spacer , goowniarze pośmiewali sie ze taka mala ze pies mnie zabije pod auto wciagnie i takie tam..... nuda....

Kiedys jeden pijany podszedl"pod moje nogi" z zamachem ręki na psa - ba! ku uciesze kolegow.
Refleks jego nie byl rowny refleksowi Sora , jego pech... gdy podnosil sie ziemi , prosilam by przekazal pozdrowienia kolegom i zaposil do zabawy.

wiem, brutalne i prymitywne ale zdalo egzamin , nigdy wiecej zadna osoba nie probowala zmierzyc sil z psami mymi....

niech sie koles cieszy z pies mial kaganiec- jego fuks bo zawsze go nosi a jednak sie przeliczyl, Roznica jest taka ze potrafie swego psa opanowac i nie zrobil mu krzywdy ale mogl by trafic na kogos w stresie ....
Przykre to ale prawdziie....

Posted

[QUOTE]takich to trzeba z miejsca J%^&*^%### , i wstydu narobić ze taki stary a taki głupi ....[/QUOTE]
Chyba trochę wstydu mu narobiłam, bo mina mu zrzedła ;), a kolegom po moim "ochrzanie" nie było do śmiechu. A wyglądam na taką spokojną małą dziewczynkę :evil_lol:.

Posted

gówniarze są niestety wszędzie dziś stałam na przystanku czekałam z psami na autobus dwóch gówniarzy podpalało jakieś kawałki papieru i je rzucało to tu to tam po zwróceniu im uwagi zaczęli pyskować do mnie i wyskoczyli tylko nie zdawali sobie sprawy z tego jak zareagują moje psy po tak agresywnym zachowaniu się do ich pani oczywiscie rzuciły się do nich były oba w kagańcach i na dwójniku więc nic się nie stało ale miałam ochotę ściągnąć im namordowniki żeby ich czegoś nauczyć , ale rusz g....a odpowiesz za człowieka - mocne ale niejedna z was by nie wytrzymała jeden pan na cały głos;"pani a puść na nich te swoje psy niech ich złapią za d....może wtedy zrozumią co robią..."

Posted

wiesz kasiu ja nie miałam zamiaru aby moje psy tych gówniarzy pogryzły ale wiesz jakie były nerwy tym bardziej ze na przystanku stało kilka straszych osób a oni zachowywali sie jak bydło

Posted

:angryy:
wyjdę z siebie chyba niedługo...

Przeprowadziłam się niedawno i wieczorne spacery stały się horrorem poprostu.
Na poprzednim osiedlu psiarze byli bardziej i mniej tolerancyjni ale było porządnie, nikt duzych psów luzem nie puszczał bo zaraz alarmowano SM i nikt ryzykowac nie chciał.

Tutaj poprostu jest nie do wytrzymania. Nie mogę spokojnie wyjść wieczorem z psem i pospacerować- no nie mogę:angryy: Musze się rozglądać, uciakać, chować za blokami, zmieniać trasę spaceru, szarpać psa, który załatwia się w locie- masakra.
A wszystko dlatego, że po uśpionym osiedlu biegają całą chmarą psy. Wątpię, żeby były bezdomne, wyglądają na zadbane, a poza tym spotykam je tylko wieczorami, w ciągu dnia nigdy, więc podejrzewam, że ktoś sobie pieski poprostu wypuszcza na wieczorny spacer.

I teraz tak, ja staram się być odpowiedzialna jeśli chodzi o mojego psa, o komfort sąsiadów i innych psiarzy itd biorąc pod uwage fakt, że mam psa rasy, która nie cieszy się powszechną sympatią. I tak się dzisiaj zastanawiałam widząc kątem oka, że ten sam Onek co wczoraj, przedwczoraj, trzy dni temu- ten sam który od paru tygodni codziennie wieczorem krąży między blokami, biegnie na mnie i mojego psa, czy oby moja dbałość o komfort innych ludzi mnie kiedyś nie zgubi... No bo tak- nie znam psa, wiem, że to pies a nie suka, bo widziałam ostatnio jak namiętnie biagał w te i we wte za suczką z cieczką. Ja też mam psa- dwa dorosłe samce, mój nastawiony pokojowo, mimo wszystko w razie ataku odpowie, tymbardziej, że przez ONa był dwa razy pogryziony. Czyli- kaganiec ubiorę, to pies nie ma możliwości obrony, zdejmę- obroni się ale sama dwóch psów nie dam rady rozdzielić. Czyli co w takiej sytuacji? Całe życie spieprzać między bloki przed psami, które latają sobie po osiedlu, dzwonić po SM i składać skargi na niewiaomo kogo, czy co, bo już nie wiem....

To są chyba trzy psy. Jeden ON, drugi taki średni i najmniejsza suczka która ostatio miała cieczkę. Sama byłam świadkiem, wracając do domu (bez psa) jak jeden z nich podbiegł do babki z labem na smyczy i się rzucał. Bo to nie są psy, które sobie gdzieś tam biegają, obwą****a i generalnie całe otoczenie mają w dupie, jak zobaczą onnego psa to zaczynają go gonić. Jakoś zawsze mi się udaje przed nimi uciec ale przecież to paranoja, nie mówiąc już o tym, że jak prędzej czy później do mojego psa ktorys dobiegnie i zacznie się rzucać to będzie rzeźnia z mordercą w tle...

Szlag mnie trafia jak mój Brutus koope robi w locie bo jest akcja "uciekamy przed ONem"... Najgorsze, że nawet nie mam jak zadziałać w jakikolwiek sposób, bo nie wiem czyje to psy

Posted

[quote name='Zuza i Noddy']Może zadzwonić do schroniska, tyle ze schroniska są już przepełnione.[/quote]


Nie no ja znam realia schroniskowe i żadnemu psu nie życzę, żeby tam trafił. Także to nie rozwiązanie.....

Posted

[quote name='diabelkowa']nie uciekaj... jak podbiegna uzyj gazu na chwile go oglupi zobacz czy jest adresatka lub znaczek ze szczepienia i da sie znalesc wlasciciela i doniesc do SM[/quote]


w sumie tak by było najrozsądniej ale jak się boję konfrontacji mojego z trzema obcymi psami. Chyba dziś wieczorem wyjdę na spacer sama i zobaczę czy te psy mają jakieś adresatki, choć wątpię...

Posted

[QUOTE=Gosia>>>;9404798]Nie no ja znam realia schroniskowe i żadnemu psu nie życzę, żeby tam trafił. Także to nie rozwiązanie.....[/QUOTE]

Wiesz Gosiu rozumie Cie, ale na twoim miejscu bym dzwonila do schroniska... mimo wszystk, psow zal, ale co sie stane jesli psy zaatakuja? :roll: jesli biegaja w stadzie to jak zacznie sie bojka to przypuszczac mozna ze pozostale dwa sie przylacza, chcesz leciec z psem do weta bo pogryziony, sama placic koszty czyjejs glupoty, Twoj pies ma cierpiec? A co jesli Brutus pogryzie? bedziesz wytykana palcami bo pies agresywny... :angryy:

Jesli psy maja wlascicieli to byc moze ich opiekunowie beda ich szukac, zaplaca mandat i juz psow nie puszcza, a jesli nie beda szukac? Co to za właściciel... beda mialy szanse na znalezienie nowego lepszego człowieka, a teraz narazone sa jedynie na brutalnosc ludzi, kola samochodow.... :roll:

Posted

[quote name='zaba14']chcesz leciec z psem do weta bo pogryziony, sama placic koszty czyjejs glupoty, Twoj pies ma cierpiec? A co jesli Brutus pogryzie? bedziesz wytykana palcami bo pies agresywny... [/quote]
Dokładnie.

Gdzieś są granice miłosierdzia dla obcych, cudzych psów. Oczywiście ideałem byłoby dobrać się do ich właścicieli, zafundować im mandat, ale w przypadku wolno biegających psów może być trudne ich zlokalizowanie (wywiad wśród sąsiadów, czy rozmowa z listonoszem, sprzątaczką może to ułatwić). Problemem powinna zająć się SM. Za psa puszczonego samopas jest mandat 200 zł, a za psa puszczonego, który stworzył zagrożenie 500 zł.

Niestety w pewnych dzielnicach, czy na niektórych osiedlach (szczególnie podmiejskich) przyjęło się puszczć psy, żeby się wybiegały :mad: Ludzie nie widzą w tym niczego dziwnego, przywykli. Psy zanieczyszczają trawniki i chodniki, mordują koty, drażnią lub nawet atakują inne psy, uprzykrzają życie posiadaczom suczek z cieczką (weź odgoń takie towarzystwo...) i zapładniają te, których nikt nie pilnuje. Robią podkopy pod ogrodzenia, potrafią wskoczyć na teren posesji. Czasem kończą pod kołami samochodu.

Takie psy to plaga i dla ich dobra nie powinno się przymykać oczu na nieodpowiedzialność właścicieli. SM i jeszcze raz SM. Do tego TOZ i policja. Gdy się służby odpowiednio długo nęka telefonami i pismami, to w końcu podejmują działania.

Posted

[quote name='pauli_lodz']eh co do śmierdzenia po psie w windzie ;)
miałam wątpliwą przyjemność jakiś czas temu jechać u siebie windą kilka minut po tym jak jechał nią jakiś psiak [myślę że z wizytą, bo pierwszy i póki co ostatni raz spotkałam takiego psiego śmierdziela w windzie ;)]
i nie wiem jak tak można :niewiem: jak mozna mieszkac z tak smierdzacym psem, skoro intensywny smrodek trzymal kilka minut pozniej jeszcze :roll:

ale ja to w ogole dziwna jestem.
nie rozumiem jak mozna sie nie myc, nie prac ubran i nie wietrzyc mieszkania. takich mam sasiadow niektorych :cool3:[/quote]

Tak, u mnie w windzie też czasem śmierdzi po takim wielkim włochatym psie, który co prawda nie sika pod siebie ale jest kąpany w stawach tam, gdzie kaczki za chlebem pływają i cały syf, butelki itp :/

Posted

[quote name='Greven']Dokładnie.

Gdzieś są granice miłosierdzia dla obcych, cudzych psów. Oczywiście ideałem byłoby dobrać się do ich właścicieli, zafundować im mandat, ale w przypadku wolno biegających psów może być trudne ich zlokalizowanie (wywiad wśród sąsiadów, czy rozmowa z listonoszem, sprzątaczką może to ułatwić). Problemem powinna zająć się SM. Za psa puszczonego samopas jest mandat 200 zł, a za psa puszczonego, który stworzył zagrożenie 500 zł.

Niestety w pewnych dzielnicach, czy na niektórych osiedlach (szczególnie podmiejskich) przyjęło się puszczć psy, żeby się wybiegały :mad: Ludzie nie widzą w tym niczego dziwnego, przywykli. Psy zanieczyszczają trawniki i chodniki, mordują koty, drażnią lub nawet atakują inne psy, uprzykrzają życie posiadaczom suczek z cieczką (weź odgoń takie towarzystwo...) i zapładniają te, których nikt nie pilnuje. Robią podkopy pod ogrodzenia, potrafią wskoczyć na teren posesji. Czasem kończą pod kołami samochodu.

Takie psy to plaga i dla ich dobra nie powinno się przymykać oczu na nieodpowiedzialność właścicieli. SM i jeszcze raz SM. Do tego TOZ i policja. Gdy się służby odpowiednio długo nęka telefonami i pismami, to w końcu podejmują działania.[/QUOTE]

Jeszcze tylko wtrace, wydaje mi się, że jesli zadzwonisz najpierw na SM a oni beda dzialac z schroniskiem to przy odbiorze psa jego właściciel zapłaci kare i nauczke bedzie miał, acz kolwiek ja tez w bloku mam agresywnego psa za ktorego właściciele dostali 3 mandaty po 200 zł i pies nadal biega luzem :roll:

Posted

W moim mieście jest tak, że gdybym chciała, żeby te psy trafiły do schronu to musiałabym je sama zapakować do auta, zawieźć i jeszcze podpisać dokumenty, że oddaje psy... SM bezdomnymi (czyt. biegającymi luzem) psami się nie zajmuje, a schronisko jest na obrzeżach miasta i nie ma żadnej służby, która by w takich przypadkach interweniowała...

Posted

[QUOTE=Gosia>>>;9406782]W moim mieście jest tak, że gdybym chciała, żeby te psy trafiły do schronu to musiałabym je sama zapakować do auta, zawieźć i jeszcze podpisać dokumenty, że oddaje psy... SM bezdomnymi (czyt. biegającymi luzem) psami się nie zajmuje, a schronisko jest na obrzeżach miasta i nie ma żadnej służby, która by w takich przypadkach interweniowała...[/QUOTE]

Kurde... :roll: mnie zdarzylo sie wspolpracowac z Policja, bo w zime lezał pies pod blokiem staruszek, bardzo fajnie ze mna gadali, sami do mnie dzownili co sie dzieje itd... z tym ze wspolpracowali ze mna i z schroniskiem... mamy je w miescie, schronisko dysponuje samochodem...
No nic to moze popytaj sprzataczke, listonosza.. i jak znajdziesz wlasciciela to dzwon od razu na policje czy SM i dostanie mandat.
Jednak jesli zglaszasz ze agresywne psy biegaja po osiedlu jakas sluzba musi zaaragowac, bo co jak np. pies zaatakuje dziecko? Nie przyjada po niego, bo to nie ich obowiazek? :roll:

Posted

Ja bardzo różnie na takie cuś reaguję.
Jak ktoś puszcza psiaka ze 100 m w dal i ten leci do mojej suki "by się pobawić", to nigdy nie dopuszczam do zabawy. Moim zdaniem najpierw należy się zapytać a później jak właściciel się zgodzi to zabawa psów. Ponieważ, może ktoś w danej chwili i godzinie nie ma czasu na psie filge a np.; chce zrobić z psem ćwiczonka w zakresie regulaminu PT - czyli ja.
Drugim, gorszym powodem jest to iż, idzie kobieta z małym pieskiem bez smyczy, bez kagańca a ten podbiega i zaczepia moją sucz. a w tym czasie kobieta unosi na mnie głos, żebym zabrala swoje "psisko" (tak ostatnio było) bo jej "małeństwu" krzywda się stanie;/ Dobrze, ze moja suka nie jest agresywna i nie jest aż takim dominatem.
Trzecim powodem jest, że często podwórkowe "burki" są puszczone gdy brama jest otwarta. Ja jak zwyklę z moją suką ubraną w smycz, obroże i kaganiec maszerują w prosto w dal a tu wyskakuje i łapie za kostkę i szczeka i powarkuje. To już jest normalnie bezczelność. Nie znoszę takiej odmiany ludzi.
Pozdrawiam

Posted

Ja mam teraz spokój z innymi psiakami. Było podejrzenie, że Szarik ma świąd uszny, co jest oczywiście chorobą zaraźliwą. Podejrzenie o świąd nie zostało wyeliminowane, ale weterynarz nie zastrzegł żadnego niebezpieczeństwa w zadawaniu się z innymi kolegami. Jednak początkowo odganiałam bardzo drastycznie inne psiaki mówiąc właścicielom, że jak chcą mieć zdrowego czworonoga, to żeby zabrali go, bo mój jest chory. Większość nie wie co to świąd uszny, więc słysząc o 'zaraźliwej chorobie' natychmiast brali swoje psiaki. A że Nasza psia łączka rządzi się swoimi prawami, to zaraz jedna baba drugiej babie i teraz większość Nas z daleka mija :evil_lol:

Poza tym tym świądem to musiał zarazić się od innego psa, którego właściciel nie zdawał sobie sprawy z choroby podopiecznego. Dlatego coraz mniej ufam łączkowym psom i ich właścicielom...

Na dodatek ostatnio idziemy sobie w ciemnościach całkowitych po łące, Szarik na smyczy, bo psów innych nie widać. Ale spodnie czyjeś jasne zauważyłam gdzieś w oddali. Smycz miałam (bardzo bystrze zresztą) owiniętą wokół ręki, na to słyszę głos jakiejś pani: "No, idź!" i pani wtedy prawdopodobnie odpięła psa ze smyczy (Jakiś szczęk słyszałam, głowy nie dam, ze to karabińczyk). Psina podbiegła do mnie i chciała się bawić z moim, a że on szczeniak, to trochę się wyrywał, a moja ręka... ajć. Nadal boli, palec spuchł dwukrotnie. Ale to już nawet nie o mnie chodzi, co gdyby na miejscu mojego psa był inny? Pani nie mogła poznac mnie, bo nie było ni strużki światła w pobliżu. A gdyby poznała po ONku, to w moim bloku mieszka bardzo podobny, który zaś nie toleruje innych psów. Może nie chamstwo, ale skrajna nieodpowiedzialność.

Posted

ja tez nielubie jak podbiegaja do mnie obce psy i chcac sie bawic przygniataja mojego pudelka :razz: raz dostalam mandat za pudla bez kaganca i smyczy.. 50zl niby malo ale czy ktos chodzi z pudlem w kagancu :diabloti: moj pies niepodbiega do innych i niejest agresywny :cool1:

Posted

no ja jak zwykle mam tutaj newsa dzis idziemy z psami na spacerze shilla spuszczona seth na lince z daleka widze starszego pana z ONkiem suka krzyczy ten pan jakie mamy z TZem psy więc odpowiadamy że parkę i ja w tym momencie schodzę z drózki na skarpe chcę obejść pana bo wiem że moje już się burzą suka tego pana też i to byłoby dla mnie załatwienie sprawy gdyby nie fakt że suka tego pana w szale zrywa się ze smyczy( smycz taka jak na jamnika cienka) i pęka wpół i suka na nas na skapę wbiega stanęła przed nami i w tym momencie atak z zebami wyrywa do shilli seth ją broni a ja z nimi na tej skarpię sama mój TZ na dole na dróżce,właściciel też mają oboje to w d.....psy mnie przewróciły ja za nogę złapałam tą sukę żeby nie dosięgła mojej shilli ta z zębami na mnie seth na ratunek .... skończyło się na niebezpiecznej akcji mój TZ dobiegł i zamiast wyrwać mnie spod nóg 3 psów rzucających się do siebie (bo ja cały czas broniłam swoich tyle że na leżąco)to najpierw wydarł się na mnie żebym cyrku nie robiła i wstawała bo mnie ten pies pogryzie (no tak jakbym tam chciala sobie leżeć)myślałam że mnie jasny szlak trafi...nie wiem kto w tym momencie był bardziej nieodpowiedzialny mój TZ czy ten starszy pan który kupił smycz na ratlerka ?(a ma ONka) brak mi słów ja zostałam poturbowana psy rozjuszone i mam niesmak po tym spotkaniu

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...