pinczerka_i_Gizmo Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='Rinuś'][I][B]heh rozumiem Ciebie :) ja za to doszłam do wniosku,że moje osiedle nie jest jednak takie fajne ...:roll: z 15 min temu szłam z Brutusem na osiedlu,był spuszczony ze smyczy i widzę znajomego Posokowca z którym Brutus kiedyś się bawił,jednak jak ten Posokowiec dorósł to zaczęły się małe spięcia bo ten pies to straszny dominant jest...zapięłam Brutusa na smycz i postanowiłam przejść obok tego psa,który biegał luzem i jego Pana...oczywiście ten pies podbiegł do nas i z zębami na Brutusa i chciał go zdominować...:angryy: Brutus się zjeżył,ale nie odgryzał się...gdyby był luzem to by poleciał gdzieś daleko (uciekł by) jednak,że miałam go na smyczy to po chwili zaczął też warczeć...facet nawet nie podszedł po psa...dopiero jak się spięły na poważnie to raczył ruszyć tyłek i podejść po psa...nic nie powiedział tylko się śmiał :shake: jak odeszłam z Brutusem kilka metrów to dopiero zaczął krzyczeć na psa...trochę późno...[/B][/I][/quote] Właściciel psa zachował się nieodpowiedzialnie, taka beztroska jest po prostu nie do zniesienia :angryy: Powinien chociaż przeprosić. Ale swoją drogą zastanawiam się, po co szłaś w stronę psa biegającego luzem, skoro wiedziałaś, że jest agresywny?
akodirka Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 ... znowu zaczela sie dyskusja pt.: "ktory "gorszy" mały czy duży?"... w sumie zgodze sie z niektorymi wypowiedziami, że mały moze byc tak samo groźny jak duży ale w koncu biorąc na czystą logike (nie trzeba byc ekspertem), to duzy chcąc czy nie chcąc ma przewage, chociazby swoja mase czy wielkosc paszczy i zebów, wyobrazmy sobie, ze taki np. pinczerek podbiega do mastifa i gryzie go, co prawda jest zwinniejszy, ale wielkich szkod nie robi dla tego psa, a teraz odwrocmy ta sytuacje - mastif podbiega do pinczerka i... jednym strzachnieciem... wlasciciel może nie miać juz pieska, albo przyklad z czlowiekiem - pinczerek podbiega, lapie za noge i proboje strzachnac ale już ja widze jak mu to wychodzi, predzej czlowiek strzachnie jego, a gdyby taki duzy pies wielkosci mastifa podbiegl i zlapal za noge? chyba nie musze pisac jak to by wyglądało... ale nie pisze, ze maly pies nie jest zagrozeniem, jest ale napewno nie w takim stopniu jak duzy pies a co do tego co zerduszko napisala, na przykladzie mojego psa moge potwierdzic, ze atakowac to mu sie chce tylko duze psy, ale juz na te, ktore sa od niego mniejsze inaczej reaguje... zreszta podobno liczy sie chwila zaskoczenia przeciwnika... oj... cos czuje, ze zostane przejechania przez niektorych gozej niz przez tira EDIT: zaba, dopiero teraz przeczytalam Twojego posta (tyle czasu zajelo mi pisanie mojego przy zacinającej sie dogomani...) więc zeby nie bylo, ze sciagnelam przyklad :P
Szarik Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Małe psy sa groźne w ten sposób, że mogą rozjuszyc te duże, żeby stały się groźne. ;) No i potem ręce właściciela mniejszego psa moga ucierpiec również. Kiedyś przytoczony wyżej pinczerek mały uwiesił sie na gardle mojego i tak wisiał sobie. A Szarik nie wiedział co robić :hmmmm: Pisałam tu juz o tym napewno. :evil_lol:
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='pinczerka_i_Gizmo']Właściciel psa zachował się nieodpowiedzialnie, taka beztroska jest po prostu nie do zniesienia :angryy: Powinien chociaż przeprosić. Ale swoją drogą zastanawiam się, po co szłaś w stronę psa biegającego luzem, skoro wiedziałaś, że jest agresywny?[/quote] [I][B]Bo kiedyś ktoś musi dać nauczkę temu facetowi...jak by się spieły na dobre to wiem,że Brutus by miał przewagę i ja też...jakbym zadzwoniła na SM bo miałam psa na smyczy.. a poza tym nie jestem osobą,która schodzi ludziom z drogi :)[/B][/I]
akodirka Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 widac to na forum :P ze nie schodzisz ludziom z drogi ja wole czasem zejsc i nie narazac mojego malego ale jakze hiper groznego psa i siebie na stres... :P do tego co piszesz, znow sie przyczepie - zawsze pisalaś, że gdy jakiś pies atakuje Brutusa to on sie wycofuje, ucieka lub cos w tym stylu...
Szarik Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 To było tak średnio odpowiedzialne... A co, gdyby nagle psy sie poważnie pogryzły? Zawsze się tak może zdarzyć, nie możesz 100% ufac psu. Jednemu i drugiemu. Nie możesz najpierw prowokowac sytuacji, a potem opisywac kogoś w wątku o chamstwie innych psiarzy... [B]akodinka, [/B]sądzisz, że naprawde dobrniesz do prawdy?
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='akodinka']widac to na forum :P ze nie schodzisz ludziom z drogi ja wole czasem zejsc i nie narazac mojego malego ale jakze hiper groznego psa i siebie na stres... :P do tego co piszesz, znow sie przyczepie - zawsze pisalaś, że gdy jakiś pies atakuje Brutusa to on sie wycofuje, ucieka lub cos w tym stylu...[/quote] [I][B]jakbyś doczytała to byś wiedziała,że miałam Brutusa na smyczy,więc nie bardzo miał jak uciec.[/B][/I] [quote name='Szarik']To było tak średnio odpowiedzialne... A co, gdyby nagle psy sie poważnie pogryzły? Zawsze się tak może zdarzyć, nie możesz 100% ufac psu. Jednemu i drugiemu. Nie możesz najpierw prowokowac sytuacji, a potem opisywac kogoś w wątku o chamstwie innych psiarzy...[/quote] [I][B]Nie prowokowałam sytuacji...wolny kraj i każdy może chodzić gdzie chce..to jest nasza codzienna ścieżka spacerowa i nie miałam zamiaru jej zmieniać ze względu na jakiegoś faceta,który nie panuje nad psem...najwyżej ten posokowiec by dostał manto i tyle. EDIt.gdyby tam biegał doberman to bym się poświęciła i zmieniła drogę. [/B][/I]
pinczerka_i_Gizmo Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Rinuś, więc jesteś za tym, aby Brutus pogryzł tego psa, bo pan wtedy będzie miał nauczkę? A co jeśli tamten pies dotkliwie pogryzłby Twojego Brutusa? Nie chodzi mi tu już o spojrzenie ze strony prawa, bo to tamten pies był bez smyczy i kagańca - ale jakbyś się z tym czuła? Dlatego powtarzam po raz enty w tym temacie - lepiej zapobiegać niż leczyć.
akodirka Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Szarik: szczerze mowiac - nie Rinuś: doczytałam, że był na smyczy, ale pies bedacy na smyczy, tez moze probowac uciekac, wiec jesli Brutus podjąby próbe ucieczki to nie wiem jaką on miał by przewage... pozatym, czasem pozory mogą mylić i tamten pies moglby okazac sie silniejszy... wydaje mi sie, ze wiekszosc odpowiedzialnych osób nie prowokowało by losu...
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='pinczerka_i_Gizmo']Rinuś, więc jesteś za tym, aby Brutus pogryzł tego psa, bo pan wtedy będzie miał nauczkę? A co jeśli tamten pies dotkliwie pogryzłby Twojego Brutusa? Nie chodzi mi tu już o spojrzenie ze strony prawa, bo to tamten pies był bez smyczy i kagańca - ale jakbyś się z tym czuła? Dlatego powtarzam po raz enty w tym temacie - lepiej zapobiegać niż leczyć.[/quote] [I][B]Brutus potrafi się bronić,jednak on woli zawsze uciec...tyle że teraz nie miał jak bo miałam go na smyczy... Tak wiem jestem wredna,ale ja nie pozwoliłabym aby ten pies pogryzł Brutusa bo by dostał z kopa ode mnie... Przepraszam,ale dzisiaj jestem wyjątkowo agresywnie nastawiona[/B][/I].
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='Szarik'] [B]akodinka, [/B]sądzisz, że naprawde dobrniesz do prawdy?[/quote] [I][B]a to było apropo czego ?[/B][/I]
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [I][B]W ramach sprostowania to wszystkim innym mogę zejśc z drogi ale nie temu facetowi i nie temu psu :angryy: jakoś jego żona potrafi zapiąć tego Ozziego i przejśc obok i zawsze się uśmiechiniemy do siebie ,ale ten facet to jakiś walnięty...jego pies kiedyś dostanie manto jak nie od Brutusa to od innego psa.[/B][/I]
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='Szarik']Apropo pytania akodinki.[/quote] [I][B]POdejrzewam,że chodziło o mnie to możesz napisać jakie pytanie? bo ja nie zwykłam ściemniać :angryy:[/B][/I]
zerduszko Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='Rinuś'][I][B]Nie prowokowałam sytuacji...wolny kraj i każdy może chodzić gdzie chce..to jest nasza codzienna ścieżka spacerowa i nie miałam zamiaru jej zmieniać ze względu na jakiegoś faceta,który nie panuje nad psem...najwyżej ten posokowiec by dostał manto i tyle.[/B][/I][/quote] A ostatnio "agresory" na smyczy miały chodzić tam gdzie nie ma innych psów. To jak wolny kraj czy nie? Strasznie subiektywne masz poglądy.
saJo Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Rinus Chyba w zyciu nie spotkalas psa gryzacego na powaznie. Wierz mi, kopem bys nic nie zdzialala, co najwyzej jeszcze bardziej rozjuszylabys psa. Jak dla mnie bez sensu jest narazac wlasnego psa na chociazby stres zwiazany z atakiem innego psa, dla wlasnego widzimisie: bo nie zejde innemu czlowiekowi z drogi, bo tak, bo mam ochote tedy isc, bo to moja codzienna trasa. Jasne, czasami nie ma mozliwosci pojsc w inna strone, ale jesli taka mozliwosc jest, to po diabla narazac swojego psa?
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='zerduszko']A ostatnio "agresory" na smyczy miały chodzić tam gdzie nie ma innych psów. To jak wolny kraj czy nie? Strasznie subiektywne masz poglądy.[/quote] [I][B]No kraj ogólnie jest wolny,bo nie mogę nikomu zabronić chodzenia tam gdzie mu się podoba... Tyle,że takie wpadki powinny być karane,ale niestety nie ma jak tego udowodnić.[/B][/I] [quote name='saJo']Rinus Chyba w zyciu nie spotkalas psa gryzacego na powaznie. Wierz mi, kopem bys nic nie zdzialala, co najwyzej jeszcze bardziej rozjuszylabys psa. Jak dla mnie bez sensu jest narazac wlasnego psa na chociazby stres zwiazany z atakiem innego psa, dla wlasnego widzimisie: bo nie zejde innemu czlowiekowi z drogi, bo tak, bo mam ochote tedy isc, bo to moja codzienna trasa. Jasne, czasami nie ma mozliwosci pojsc w inna strone, ale jesli taka mozliwosc jest, to po diabla narazac swojego psa?[/quote] [I][B]Widziałam...jak Brutusa zaatakował amstaff a jego właściciel był kompletnie pijany...wtedy Brutus miał rozszarpane ucho...i akurat w tamtym przypadku jakbym wsadziła tam nogę to zapewne bym ją straciła.... pewnie macie rację,ale ja działam pod wpływem impulsu i jestem wściekła teraz :angryy:[/B][/I]
akodirka Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 pfff... oj nie wiem, czy tak poprostu "z kopa" pozbylabys sie tego psa... niedoceniasz przeciwnika i jestes zbyt pewna siebie, pozatym, nawet gdy byl na smyczy i probowal by uciekac to nie wiem, czy tak przyjemnie bybyło trzymac wyrywajacego sie psa... mam podobna sytuacje, w klatce obok jest bokser, ktory jest agresywny, babka prowadza go zawsze na smyczy a facet czesto go spuszcza, ale mimo to, staram sie unikac bliskich spotkan z tym psem chociaz wiem, ze moj pies juz raz go powalił to w trosce o dobro jakiego kolwiek zwierzaka wolalabym nie ryzykowac, a tak po za tym (znowu ten zwrot... i znowu ten trzykropek), niewiem, czemu jakis pies mialby dostac kopa dlatego, ze ma durnego wlasciciela? moze wystarczyloby krzyknac mu, by zabral psa, a jesli by nie poskutkowalo to pojechac po nim, a nie pozniej opisywac, jaki to cham na osiedlu mieszka i udowadniac swojej racji dyskutujac z ludzimi (ale ty to chyba lubisz)
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='akodinka']pfff... oj nie wiem, czy tak poprostu "z kopa" pozbylabys sie tego psa... niedoceniasz przeciwnika i jestes zbyt pewna siebie, pozatym, nawet gdy byl na smyczy i probowal by uciekac to nie wiem, czy tak przyjemnie bybyło trzymac wyrywajacego sie psa... mam podobna sytuacje, w klatce obok jest bokser, ktory jest agresywny, babka prowadza go zawsze na smyczy a facet czesto go spuszcza, ale mimo to, staram sie unikac bliskich spotkan z tym psem chociaz wiem, ze moj pies juz raz go powalił to w trosce o dobro jakiego kolwiek zwierzaka wolalabym nie ryzykowac, a tak po za tym (znowu ten zwrot... i znowu ten trzykropek), niewiem, czemu jakis pies mialby dostac kopa dlatego, ze ma durnego wlasciciela? moze wystarczyloby krzyknac mu, by zabral psa, a jesli by nie poskutkowalo to pojechac po nim, a nie pozniej opisywac, jaki to cham na osiedlu mieszka i udowadniac swojej racji dyskutujac z ludzimi (ale ty to chyba lubisz)[/quote] [I][B]Krzyknąć? on stał 3 metry ode mnie :angryy::angryy::angryy: idiota :angryy: a ja głupia zawsze boję się otworzyć gębę :shake:[/B][/I]
Greven Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Gdy jestem na spacerze akurat z zestawem agresywnych psów, to[B] ja schodzę na przysłowiową drugą stronę[/B], to ja zmieniam trasę, to ja przeczekuję z boku, pozwalając opiekunowi łagodnego psa spokojnie kontynuować spacer. Dlaczego miałabym odbierać komuś komfort spaceru? Bo mam psy, które zachowują się prowokująco i przejawiają zachowania agresywne? Które nic nie zrobią innemu psu pod kontrolą właściciela - podkreślam: pod kontrolą, czy oznacza to zapięcie na smycz, czy odwoływalność - ale mogą go nastraszyć swoją postawą. To mój problem, że mam "niedobre" psy. Nie dążę do konfrontacji, wyciszam je, odwracam uwagę, wymagam respektowania mojej decyzji o spokojnym minięciu potencjalnej ofiary... i może właśnie dlatego do pasji doprowadzają mnie bezmyślni i / lub butni właściciele psów, którzy uważają, że ich pies może podbiec, aby: przywitać się, zaatakować, pobawić, podymać * niepotrzebne skreślić.
saJo Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Mysle, ze gdyby ten amstaff zaatakowal naprawde na powaznie, to nie skonczyloby sie na rozerwanym uchu...pies ktory gryzie na serio raczej nie bawi sie w doskakiwanie do psa i klapaie zebami, tylko chwyta i trzyma...chociaz oczywiscie moge sie mylic, bo nie widzialam zdarzenia. Tak czy tak, dla mnie ladowanie sie na agresywnego psa "bo tak" to najzwyklejsza w swiecie glupota.
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='saJo']Mysle, ze gdyby ten amstaff zaatakowal naprawde na powaznie, to nie skonczyloby sie na rozerwanym uchu...pies ktory gryzie na serio raczej nie bawi sie w doskakiwanie do psa i klapaie zebami, tylko chwyta i trzyma...chociaz oczywiscie moge sie mylic, bo nie widzialam zdarzenia. Tak czy tak, dla mnie ladowanie sie na agresywnego psa "bo tak" to najzwyklejsza w swiecie glupota.[/quote] [I][B]Było ceimno,za wiele nie widziałam,tylko tyle,że Brutus przez chwile leżał na ziemi :shake: a ten nawalony facet próbował złapać tego psa...coś mu nie wychodziło...ja bałam się wsadzić ręce między nich...bałam się wtedy jak nigdy w życiu...miałam śmierć Brutusa przed oczami...to trwało ze 3minuty...:shake:[/B][/I]
Rinuś Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='Greven']Gdy jestem na spacerze akurat z zestawem agresywnych psów, to[B] ja schodzę na przysłowiową drugą stronę[/B], to ja zmieniam trasę, to ja przeczekuję z boku, pozwalając opiekunowi łagodnego psa spokojnie kontynuować spacer. Dlaczego miałabym odbierać komuś komfort spaceru? Bo mam psy, które zachowują się prowokująco i przejawiają zachowania agresywne? Które nic nie zrobią innemu psu pod kontrolą właściciela - podkreślam: pod kontrolą, czy oznacza to zapięcie na smycz, czy odwoływalność - ale mogą go nastraszyć swoją postawą. To mój problem, że mam "niedobre" psy. Nie dążę do konfrontacji, wyciszam je, odwracam uwagę, wymagam respektowania mojej decyzji o spokojnym minięciu potencjalnej ofiary... i może właśnie dlatego do pasji doprowadzają mnie bezmyślni i / lub butni właściciele psów, którzy uważają, że ich pies może podbiec, aby: przywitać się, zaatakować, pobawić, podymać * niepotrzebne skreślić.[/quote] [I][B]Wiem jak to jest mieć agresywnego psa,bo sama takiego miałam...rzucał się na każdego psa...i to ja zmieniałam drogę,schodziłam nawet z chodniak na ulicę jak widziałam że z naprzeciwka idzie jakiś pies...jak bawiła się grupka psów na łące to ja szłam gdzie indziej...bo moim obowiązkiem jest nie narażać innych na szkody... tylko,że patrząc na tego faceta nie każdy tak myśli.[/B][/I]
Greven Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 [quote name='saJo']Mysle, ze gdyby ten amstaff zaatakowal naprawde na powaznie, to nie skonczyloby sie na rozerwanym uchu...[/quote] Zależy, jak szybko został oddzielony oraz czy miał wprawę w atakowaniu. Rinuś pisze, że wszystko trwało 3 minuty. Gdyby tak było, Brutus zapewne byłby już za TM. W stresie zatraca się poczucie czasu, rozumiem to. Kilkanaście sekund zmienia się w długie minuty. Niestety wiele bullowatych - szczególnie bezpapierowych, mnożonych bez żadnego doboru pod kątem psychiki i eliminacji z rozrodu osobników agresywnych - ma tę wprawę w genach :shake: Dlatego tak ważna w ich przypadku jest socjalizacja i jeszcze raz socjalizacja. Po tych, z którymi miałam doczynienia, wiem że w ataku od razu chwytają wysoko za łapę (pod pachę), albo za gardło. I nie tyle gryzą, co miażdżą, duszą, szarpiąc przy tym ofiarą. Rozdzielenie bulla, który już poczuł, że ma przewagę nad przeciwnikiem, jest naprawdę trudne i wymaga sporo siły (rozwarcie szczęki, odciągnięcie za tylne łapy, w ostateczności podduszenie obrożą).
saJo Posted January 24, 2008 Posted January 24, 2008 Nie mialam okazji ogladac ataku bullowatego, tzn raz katem oka widzialam na wystawie, ale nie wiem jak doszlo do zajscia, widzial tylko jak suka juz trzymala drugiego psa, a ktos probwal rozewrzec jej szczeki. Dluuugo to trwalo i pelno ludu bylo wokol, wiec niewiele widzialam, zreszta nie przygladalam sie. Natomiast widzialam atak "zwyklego" owczarka i nie mial ochoty kasac i doskakiwac, tylko zlapac i trzymac. Co oczywiscie nie od razu mu sie udalo. Jesli ten amstaff atakowalby na serio a labek lezal juz pod nim to nie skonczyloby sie na rozerwanym uchu, czy to bylby amstaff czy inne "mile" zwierzatko.
Recommended Posts