Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Guest Mrzewinska
Posted

A ja proponuje, aby to spotkanie odbylo sie nie w prywatnym mieszkaniu tych ludzi, tylko w komisariacie, siedzibie strazy miejskiej lub w gabinecie weterynaryjnym. Albo w kancelarii adwokackiej.
Pisze to zupelnie serio. Musicie miec swiadkow rozmowy. I to swiadkow zorientowanych w przepisach prawa.
A ksiazeczke zdrowia swojego psa okazesz weterynarzowi, albo policjantowi, albo przedstawicielowi strazy miejskiej.

Zofia

Posted

Już po rozmowie. Udałam się do właścicieli razem z moim tatą, który poprzez swoją poprzednią pracę miał nieco styczności z prawem. Przedstawiliśmy,jak sprawa wygląda - pokazaliśmy nakaz od chirurga do kontroli psa u weterynarza. Tata postraszył trochę policją, ale ogółem państwo wciąż przytakiwali. Pytali nawet, czy ubranie zostało zniszczone, czy mają pokryć jakieś koszty etc., ale doszliśmy do tego, że wszystko dogramy po otrzymaniu zaświadczeń od weterynarza. Pies musi codziennie jeździć do lecznicy, mamy namiary na właścicieli, na weterynarza, wszystko jasno przedstawione.

Facet z początku trochę cwaniakował, bo stwierdził, że nasze psy powinny być w kagańcach. Chyba nie doszło do tego, że gdyby tak było, musiałby wykładać pieniądze na leczenie mojego pogryzionego psa :angryy: Zresztą to jego pies zaatakował i to jego pies podbiegł bez smyczy i właściciela do naszych.

Państwo już się ubierali, obecnie są u weta, mają dzwonić za 20 min, jak to wszystko będzie wyglądać.


Jak to się mówi "Polak mądry po szkodzie". Co z tego, że teraz tulą uszy - sprawa miała miejsce, kobieta wykazała się totalną bezmyślnością. Przecież tu mogło dojść do poważnych uszkodzeń na zdrowiu, zarówno psów, jak i ludzi :shake: Mam nadzieję, że ten pies już nigdy nie pojawi się na mojej drodze :angryy:

Posted

[quote name='WŁADCZYNI']Vectra ile znasz psów które puszczone same, w stado obcych psów będzie się bawić? Bo ja żadnego.[/quote]
[I][B]Dodaj do tego jeszcze mojego psa,psa mojej znajomej i jeszcze jeden znajomej i jeszcze jednej znajomej :evil_lol: i jeszcze dwa Beagle innej znajomej :diabloti:

ile ich tam wyszło ? :razz:[/B][/I]

Posted

[quote name='pinczerka_i_Gizmo']Już po rozmowie. Udałam się do właścicieli razem z moim tatą, który poprzez swoją poprzednią pracę miał nieco styczności z prawem. Przedstawiliśmy,jak sprawa wygląda - pokazaliśmy nakaz od chirurga do kontroli psa u weterynarza. Tata postraszył trochę policją, ale ogółem państwo wciąż przytakiwali. Pytali nawet, czy ubranie zostało zniszczone, czy mają pokryć jakieś koszty etc., ale doszliśmy do tego, że wszystko dogramy po otrzymaniu zaświadczeń od weterynarza. Pies musi codziennie jeździć do lecznicy, mamy namiary na właścicieli, na weterynarza, wszystko jasno przedstawione.

Facet z początku trochę cwaniakował, bo stwierdził, że nasze psy powinny być w kagańcach. Chyba nie doszło do tego, że gdyby tak było, musiałby wykładać pieniądze na leczenie mojego pogryzionego psa :angryy: Zresztą to jego pies zaatakował i to jego pies podbiegł bez smyczy i właściciela do naszych.

Państwo już się ubierali, obecnie są u weta, mają dzwonić za 20 min, jak to wszystko będzie wyglądać.


Jak to się mówi "Polak mądry po szkodzie". Co z tego, że teraz tulą uszy - sprawa miała miejsce, kobieta wykazała się totalną bezmyślnością. Przecież tu mogło dojść do poważnych uszkodzeń na zdrowiu, zarówno psów, jak i ludzi :shake: Mam nadzieję, że ten pies już nigdy nie pojawi się na mojej drodze :angryy:[/quote]

Wiedziałam! Wiedziałam, że warknie cos o kagańcu. Przepraszam bardzo, ale to jest tylko i wyłącznie wina właścicielki psa. Pierwszym jej błędem było to, że gdy za pierwszym razem odprowadzałam jej psa, to zwiała. To był również mój pierwszy błąd, mogłam ją dogonic i wyjasnić, ale nie wiem co to by dało. Pies już drugi raz wybiegł poza zasięg wzroku właścicielki kierując sie w Nasza stronę. Gdyby tego nie widziała, to co z Niej za pańcia, skoro traci psa z widoczności i ma to gdzieś? A co, gdyby jakiś inny pies zaatakował jej niewiniątko? Ale i tak nie oszuka Nas, ze nie widziała, nie pierwszy raz byłyśmy na tej łące, z góry jest świetny widok. Gdy Pinczerka juz powaznie szarpała się z Gizmo i psami, Ramzes zwiał z kolczatki i rzucał sie na uwięzionego Gizmo, to właścicielka nawet nie pofatygowała się, aby potruchtać. Szła sobie ścieżynką jakby ktoś czerwony dywan rozwinął. :angryy: Gizmo nie rzuca się na inne psy, przekonałam sie o tym wielokrotnie, on się poprostu broni i pomyślmy kto tutaj powinien kaganiec nosić :angryy: Nie wiem jak dokłądnie było, ale jeśli powiedział, że "Nasze psy' powinny chodzić w kagańcach, to przegiął. Szarik się nawet nei broni za bardzo. :angryy:
Ciekawe co by było, gdyby psa wyprowadzało dziecko, a łagodny piesiulek zaatakowałby je? Ciekawe co by było, gdyby Gizmo był w kagańcu i mógł jedynie bronić się łapami? Ciekawe co by było, gdyby na miejscu nie było drugiej osoby, Pinczerka nie kopnęła by innego psa, nie wyobrażam sobie tego. I w końcu ciekawe czy w końcu ktoś poświeci trochę uwagi Ramzesowi na spacerach. :mad:

Posted

Dowiedziałam się, że pies przez 15 dni będzie pod stała obserwacją weterynarza. Czekam na wyniki, mam nadzieję, że jednak ręka do tego czasu się zagoi. Właściciele faktycznie zaraz pojechali do weta.


Szarikowa, dlatego mam nadzieję, że ta cała sytuacja dla im do myślenia. Następnym razem nie będzie już tak wesoło.

Posted

a co z waszym leczeniem?pokryją jakieś koszta?trzymam kciuki za was aby wszystko poszło po waszej myśli i buziaczki dla waszych psiurków zwłaszcza dla Gizmo i jego pańci i huhum na obolałą łapkę pozdrawiam daria

Posted

[quote name='darunia-puma']a co z waszym leczeniem?pokryją jakieś koszta?trzymam kciuki za was aby wszystko poszło po waszej myśli i buziaczki dla waszych psiurków zwłaszcza dla Gizmo i jego pańci i huhum na obolałą łapkę pozdrawiam daria[/quote]

Ogromnie dziękujemy :loveu: :loveu: :loveu:

Na razie muszą się wykosztować, aby przez te 15 dni jeździć na wizyty do weterynarza. Ręka nie wygląda źle, rany na skórze nie są głębokie, mam przyjść za jakiś czas do kontroli, żeby zobaczyli, czy nie zrobił się krwiak... no i muszą spisać wtedy, że pies jednak był zdrowy(zaświadczenia od weta). Jeśli okazałoby się, że z ręką coś nie tak, wtedy państwo nie mają wyjścia - pokrywają koszta leczenia.

Posted

no cóż to ja chyba też mam jakiegoś dziwoląga, który woli biegać za piłeczką niż bawić się z innymi psami, i wcale nie muszę jej bronić kontaktów z innymi psami, gdy spotykałam się z innymi psiarzami to ona zamiast bawić się z innymi psa przynosiła mi ciągle patyki, psy z którymi lubi się bawić można na palcach jednej ręki policzyć i założę się, że gdybym w trakcie zabawy z innym psem pokazała jej piłeczkę to z miejsca zapomniałaby o kumplu
i z jednej strony cieszę się, że taka jest, bo łatwo ją było wychować, ale z drugiej strony to czasem wolałabym żeby sobie pobiegała z innymi psami i żebym nie musiał sobie ręki nadwyrężać rzucanie aportu ;)

Posted

pinczerka i gizmo informuj nas na bierząco co sie u was dzieje i nie ma za co dziekowac bardzo pozytywnie o was mysle i o tobie i o twojej kumpeli(skoro juz rowniez pozdrawiam) ja miałam znów dzis sytuacje ze mi sie krew wzburzyła w żyłach
jestem z psami na spacerze biegamy bawimy sie trenujemy to co sie juz nauczylismy i nagle z daleka widze pana i jego olbrzyma pies biegnie na nas pan krzyczy wola nic sie nie dzieje w sumie ja widze ze to pies a nie suka wiec puszczam naprzeciw shille by złagodziła sytuacje i jest ok jest rzuca sie co prawda na smyczy ale na nim panuje pan dobiega przeprasza i z usmiechami w sumie sie zegnamy
i nagle jakies 50m dalej jakas babka idzie z labkiem pies gna na nas a ona udaje ze nie widzi tylko sie odwraca i ucieka a ja zostaje z 3 psami widze ze suka wiec puszczam setha na nia on merda ogonem ona tez shilla sie rzuca ja wolam babke ona niby głucha i tylko po cichu wola jaris jaris no szlak mnie o mało nie trafił widziała ze jestem sama i moge sobie nie poradzic ale nie było tez zadnego zainteresowania wobec swojego psa (ja bym tak nie potrafiła) wiec nie wytrzymalam i pusciłam shille wiedzialam ze jej nie ugryzie i jest do odwolania ale nie mialam sil na szarpanie sie samej z 3 psami i co ....?
shilla labke pogoniła nie robiąc jej naprawde nic ona jest bardzo łągodna moze czuła moje nerwy i strach wiec mi pomogla a babka w lament no nareszcie sie obudzila nie mam słow do takich osob brak odpowiedzialnosci po calej lini

Posted

Niestety tak się dzieje :( I tylko niewielu właścicieli reaguje jakoś po zaistniałym wypadku, większość nie przewiduje jakichś większych zmian w prowadzeniu swojego psiaka.

Dziękuję bardzo za miłe słowa, dziękuję również za Pinczerkę. Z tego co wiem czuje się dobrze, tylko nie może ruszać ręką i znów nie możemy sobie pograć na gitarach =/. Gizmo nie dostał jakiegoś szczególnego urazu, nie wiemy tylko jak będzie się zachowywał teraz wobec innych psów, mam nadzieję, że to wszytsko, czego go Justyna uczyła i wypracowywała przez długi czas apropo agresywności do innych psów teraz nagle nie pryśnie. Szczególnie w stosunku do bokserów. Szarik jest obojętny jak zwykle ;)

Pozdrów stadko ;)

Posted

ja ostatnio gdy byłam na spacerze w lesie napotkałam jakąś babkę z beaglowym psem który był 2 razy większy i 4 razy szerszy od mojego (a on wcale nie jest taki chudy), gdy zobaczyłam, że to pies to podczepiłam malucha i zaczęłam zchodzić ze sciezki w las, beagel zaraz podbiegła cały najezony, moj tez juz sie jezy, ja myślę tylko, żeby nie napinać smyczy, bo jak maluch się rzuci to tamten go swoją masą przygniecie, beagel cały czas burczy jak jakiś stary samochód, okrazyl kilka razy malucha, babka od tamtego psa jak gdyby nigdy nic idzie powoli i powiedziała cichym głosem tylko "Max" gdy pies mnie reagował to za chwile "Max chodź" on nadal ma ją głęboko w powazaniu, nadle gwałtownie odskoczył, moj coś burkną ale zaraz przestał się nim interesować i na moje "chodź" zaczą się kierwać w moim kierunku i ten beagel odpuscił...
z tego co wiem, kilkanascie metrów dalej ten sam pies w podobny sposób "przywitał" innego psa

Posted

A co jeśli to człowiek ukąsi psa?:cool3:
Ja mam niefart do labów z dziwnymi właścicielami którzy zamiast reagować namiętnie szepczą albo odchodzą w nadzieji że pies pójdzie za nimi, a ja się bujam ze swoim psem na smyczy i labkiem który chce mi zjeść sukę lub ją kryć:mad:
I taki sam do spanieli i pań z nimi ktore zamiast wydania komendy składają pobożną prośbę "ale proszę chodź ze mną bardzo proszę" - dodam że przeważnie spaniel krąży jak rekin wokół moich nóg którymi zasłaniam sukę.
I do staruszek z TTB - robi mi się słabo jak widzę niską,drobną starszą panią z takim psem, często na kolcach. Jak na razie ani razu taki pies nie warknął, ale i tak jakoś mi nienajlepiej jak to widzę - bo co jeśli jakiś pies się rzuci?
I ukochany mix kryjacy wszystko co nie ucieka na drzewo. Właściciele okolicznych sukk sę instruują jak najlepiej go zniechęcić kop to jest najmilsze co może go spotkać. Ostatnio doszłam do wniosku że może właścicielka wysili zwoje jak sucz go zeżre więc pozwoliłam na zadymę,darcie pyska,obskakiwanie go,łażenie po nim, dominowanie. Na niej nie zrobiło to wrażnia, nawet nie skończyła rozmawiac przez telefon:angryy: na mój widok próbowała go odwołać ale telefon był ważniejszy i olała, mimo że uprzedzałam że nie będę miła (pani mnie w odpowiedzi zbuzgała).
I uroczy szczeniak bez smyczy i obroży, zaczepiający przechodniów i chcący iść ze mną przez ulicę. pan z którym szczeniak byl nawet się nie przejął:shake:
Zła okolica czy jak??
ediT
nocny spacerek,owczarek szkocki bez smyczy,oczywiście agresywny,oczywiście chciał zeżreć sukę,skozył na mnie bo zdążylam ją złapać na ręce inaczej byłaby rzeźnia. Mam oślinioną kurtkę i porysowany palec wrrr bo piczowata pani od owczarka jest zbyt tepa aby zapamiętać że ma agresywnego psa, który rzuca się na inne. Później pani z gigant kundlem,oczywiście agresywnym,oczywiscie bez smyczy mi się udło ją wyminąć pani z ONkiem chyba nie. Mam dosyć jutro jadę po gaz:/

Posted

Oj, labki mi działają na nerwy, jak widzę, to zaraz uciekam jak mogę. Wkurzające jest to, że właściciele tych psów puszczają je luzem i specjalnie nie kontrolują, przecież to duży pies, co z tego, że nie agresywny, może mojemu zrobić krzywdę sama "zabawą". Poza tym labki "nie rozumieją", że nie kazdy napotkany pies sie z nimi będzie bawił i są strasznie w tym zapraszaniu do zabawy upierdliwe. ;)
A starsze panie z wielkimi psami, to przekleństwo Gliwic również. Raz jeden spotkałam się z wielkim psem luzem, bez kagańca - chyba DC, ale wielki prawie jak DN - nieźle się spietrałam. Cóż z tego, że :ona nie ugryzie", jak ona, a właściwie ONA była już 1 m przede mną, a mnie juz blady strach obleciał. Ciekawe co by było, jakbym z moją sucz szła wówczas :/

Posted

[quote name='zerduszko']
A starsze panie z wielkimi psami, to przekleństwo Gliwic również. [/QUOTE]

Aj tam ja tego nie zauwazylam ;)

Posted

saa takie rozne.. panie z astami:D ale psy pokoje.. albo "zabezpieczone", chcoiaz babke z presa ale samcem tez spptykalam.. i ten sam pies bedac z facetem mojego mi uszkodzil;/ ale dla odmiany np w gliwicach ejst pare "wyrostkow" tj dziwnej mlodziezy pijacej piwo z astopodobnymi.. ktorych sie nie obawiam.. baaaa wole ich i ich agresywna suke... bo wiedza co za psa maja i jej pilnuja... a koledzy majacy inne rozne peiski tez sa bardzo wrazliwi... looo jaka keidys wojna byla!o psa!! jeden krzyczal na drugiego i prawie plakal, ze tamten to glupek bo woalla mu psa bedac pod rugiej stronie ulicy i peisek mogl pobiec i wpasc pod auto... wiecsa lduzie io "ludzie";p

Posted

[quote name='darunia-puma']pinczerka i gizmo informuj nas na bierząco co sie u was dzieje i nie ma za co dziekowac bardzo pozytywnie o was mysle i o tobie i o twojej kumpeli(skoro juz rowniez pozdrawiam) ja miałam znów dzis sytuacje ze mi sie krew wzburzyła w żyłach
jestem z psami na spacerze biegamy bawimy sie trenujemy to co sie juz nauczylismy i nagle z daleka widze pana i jego olbrzyma pies biegnie na nas pan krzyczy wola nic sie nie dzieje w sumie ja widze ze to pies a nie suka wiec puszczam naprzeciw shille by złagodziła sytuacje i jest ok jest rzuca sie co prawda na smyczy ale na nim panuje pan dobiega przeprasza i z usmiechami w sumie sie zegnamy
i nagle jakies 50m dalej jakas babka idzie z labkiem pies gna na nas a ona udaje ze nie widzi tylko sie odwraca i ucieka a ja zostaje z 3 psami widze ze suka wiec puszczam setha na nia on merda ogonem ona tez shilla sie rzuca ja wolam babke ona niby głucha i tylko po cichu wola jaris jaris no szlak mnie o mało nie trafił widziała ze jestem sama i moge sobie nie poradzic ale nie było tez zadnego zainteresowania wobec swojego psa (ja bym tak nie potrafiła) wiec nie wytrzymalam i pusciłam shille wiedzialam ze jej nie ugryzie i jest do odwolania ale nie mialam sil na szarpanie sie samej z 3 psami i co ....?
shilla labke pogoniła nie robiąc jej naprawde nic ona jest bardzo łągodna moze czuła moje nerwy i strach wiec mi pomogla a babka w lament no nareszcie sie obudzila nie mam słow do takich osob brak odpowiedzialnosci po calej lini[/quote]

Darunia-puma, jeszcze raz muszę podziękować za Twoje słowa. Przesyłamy wiązkę pozytywnej energii ;)

Boksera od tamtej pory na razie nie spotkałyśmy.

Pan z olbrzymem przynajmniej zachował się po ludzku - mi też czasem zdarzają sie takie sytuacje, że pinczer leci do innych psów(choć staram sie jak mogę, żeby ich unikać), ale zawsze staram się jak najszybciej go "dorwać" i przeprosić. Obecnie stosujemy gwizdek i smakołyki i działa niesamowicie... ;)

Za to pani z labkiem... Masakra :angryy:
Co z tego, że labek uległy, nie wszystkie psy takie muszą być. Krew zalewa...

[quote name='wix']o rany, pinczerka :? trzymam kciuki za ladne gojenie sie reki.. i nie odpuszczaj![/quote]

Dziękuję Wix! Wczoraj dużo łaziłam, wiec z łokcia znów poszła krew i ręka nie do użytku, bo ciążyła niesamowicie... Ale myślę, że będzie już tylko lepiej.

Na razie czekam te 15 dni na rozeznanie weta. A spróbują nie jeździć do lecznicy... :mad: Są pod ścianą, okazało się, że jedna Pani widziała całe zajście, więc i jest kolejny świadek.


WŁADCZYNI - chyba wybieracie pechowe godziny na spacery... ;) Ja nie chcę kategoryzować i raczej unikam tego typu komentarzy, ale pecha do labków również mamy. Mój pies gdzieś sobie we łbie zakodował i jeży się na każdego, obojętne czy ten skacze mu na kark, czy leży przed nim na plecach. Przeważnie słychać komentarze "ale on nic nie zrobi" ... Tyle dobrze, że właściciele z reguły przychodzą, przepraszają i psa zabierają. A ja nad moim jako tako umiem zapanować.


Szarikowa, obawiam się, że do bokserów to już będzie wstręt wrodzony... Już kiedyś, parę lat temu mieliśmy przygodę z innym bokserem... Tylko wtedy na mojego psa rzucił się CC i bokser równocześnie, a że pinczer szybki to uciekł... Teraz jeży się na każdego, którego spotka. Zwłaszcza, po ostatnich wrażeniach...

Posted

[I][B]oo jak tutaj wszyscy kochają Labradory :loveu: aż mi miło :loveu:

:diabloti:

dzisiaj Brutyus bawił się z mała spaniela...suczka nadal żyje więc chyba nie jest taki niedelikatny...niektóre psy potrafią rozróżnić małego psa od dużego i inaczej bawią się z małym a inaczej z dużym.U nas w Toruniu przeważnie psy do siebie podbiegają,przywitają się i albo zaczynają się bawić albo nie...
Może my Toruniacy jesteśmy po prostu tolerancyjni ;)

ale za to dzisiaj się uśmiałam o 7.30 jak wyszłam z Brutim na spacer :evil_lol: on tylko na obroży,nie biorę rano smyczy bo idziemy tylko pod blok i idzie Pan z dwoma Yorkami na smyczach linkowych tych 5 metrowych :p Brutus jak to Brutus minął ich w odległości jakiś 5 metrów i poszedł dalej,ale za to Pan z dwoma Yorkami nie mógł się ogarnąć bo te Yoreczki zaczęły ujadać przeraźliwie i zaczęły mu się plątać na tych linkach :evil_lol: kilka dni wcześniej spotkałam Panią z tymi samymi Yorkami i była taka sytuacja tylko że Brutusa miałAM WTEDY na smyczy bo była ulica a Pani na środku ulicy tzn na przejsciu dla pieszych nie mogła ogarnąć tych dwóch Yorków bo zaczęły się plątać smyczami :shake:

heh mieszkają koło mnie to pewnie jeszcze nie raz ich spotkam :diabloti:[/B][/I]

Posted

[quote name='Cimi']Aj tam ja tego nie zauwazylam ;)[/quote]
Gliwice nie takie małe w końcu ;)

Rinuś, nie chodzi o to, że labków nie lubię, tylko wolę, jak ich właściciele myślą czasem. Skoro moja suka nie chce się bawić z takim psem, to po kiego grzyba pozwalają na podbieganie do nas?? Już milion razy wolę psy agresywne albo ras uważane za potencjalnie agresywne do innych psów, bo one na ogół są puszczane luzem w miejscach nie-zapsionych lub łapana podczas mijania innego psa. Mam do nich stosunek jak do malutkich ujadaczy - denerwują mnie, ale uważam, że to wina właścicieli.

Posted

[quote name='Rinuś'][I][B]oo jak tutaj wszyscy kochają Labradory :loveu: aż mi miło :loveu:

:diabloti:

dzisiaj Brutyus bawił się z mała spaniela...suczka nadal żyje więc chyba nie jest taki niedelikatny...niektóre psy potrafią rozróżnić małego psa od dużego i inaczej bawią się z małym a inaczej z dużym.U nas w Toruniu przeważnie psy do siebie podbiegają,przywitają się i albo zaczynają się bawić albo nie...
Może my Toruniacy jesteśmy po prostu tolerancyjni ;)

[/B][/I][/quote]
Dokładnie...


Raz Sati podbiegła do pani z yorkiem, a ta zaczeła wrzeszczeć na mnie i podniosła psa do góry, a ten biedny tak dyndał. Ja nigdy jej nie izolowałam od psów, jak widzi jakiegoś to podbiega bawi się chwile i wraca. Mieszka z psem, nie wiele większym od jamnika i żyją oboje. W dodatku, w moim przypadku najlepszą metodą na szybkie przywołanie jest iście w drugą strone, bo ona bardzo się pilnuje, co pewnie wygląda jakby mnie nie obchodziło co ona robi...

Posted

Rinus
Ale przecierz nie chodzi o to, ze labrador zamorduje mniejszego psa, tylko o to, ze labradory czesto niestety sa tak nakrecone na zabawe ze nie dociera do nich, ze jakis pies nie chce sie z nim bawic! badz nie chce sie witac w ten czy inny sposob. Nie mowie, ze kazdy, ale duzo jest takich retriewerow, ot urok rasy. I jesli taki pies podbiega do innego bez kontroli, jest to po prostu niefajne. Moj pies jest raczej dominacyjnym typkiem i po prostu NIE ZNOSI jak na powitanie pies skacze mu po glowie, kladzie lapy na grzbiet itede. Nawet jesli jest to tylko zabawa, chociaz sam jest wiekszy niz wiekszosc labow, wiec krzywda fizyczna mu sie z tego powodu by nie stala. Niestety wiele labradorow i goldenow wlasnie w ten sposob sie wita!! A potem awantura, ze moj pies agresywny, bo warczy. Jak by mi ktos na powitanie wchodzil na glowe tez bym byla niemila. Z tego powodu moj pies tylko wyjatkowo kontaktuje sie z labami, bo ja po prostu nie mam ochoty sluchac, jaki to moj pies jest agresywny.

Posted

ale w wiekszosci przypadków tak własnie to wyglada i niestety tak tez jest ze pancia sie odwraca i odchodzi po cichu tylko wolając imię psa a w naszym przypadku to jest szarpanie sie z 3 psami na raz i to zazwyczaj duzymi bo moje po okolo 40kg plus jakis połączony uwierz nie jest miło i wtedy na taką pańcie klne nie tylko w myślach bo przeciez to też jej sprawa żeby moje nie zeżarły jej psa i zawsze jest miło widzieć zainteresowanie drugiej strony i pomoc jaką udziela a ktorej tak przecież potrzebujemy i dla mnie to bez różnicy czy jest to lab czy jakiś mały psiurek nie mam ochoty po prostu sie z nimi sama szarpać jak właściciele olewają sprawę jak jest pies duży tak jak moje to staram się załagodzić spór puszczaniem w zależności od płci swojego psa a jak mały to po prostu dopuszczam swoje i się obwą****ą i jak mój łapą walnie to już nie moja wina skoro ja się drę uprzedzam o ostrych psach a tu cisza bardzo mi szkoda tych psiaków samopas biegających i mających nieodpowiedzialnych właścicieli bo zamiast taki psiak oberwać łapą od mojego w zabawie to powinien oberwać taki właściciel ode mnie za brak odpowiedzialnosci !!! w zabawie nawet w poznawaniu sie psow moje moga małemu zrobic krzywde jakbym ja miala maluszka to w zyciu bym nie odwrocila sie na piecie i nie odeszla skoro bym nie znala tamtych psów(np.moich)ja bym zawału dostała ze tamte mojemu zrobia krzywde a ludzie no brak słow

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...