Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[QUOTE]a czy ktos sie zastanawial kiedys,... jak ciezko utrzymac na smyczy 40 kg labka, ktory zachecany przez inne psy też chce pobrykać ?[/QUOTE]

nie muszę się zastanawiać bo to wiem, mam 7 kg psa, ale prowadziłam psy o wadze 40, 60kg, laby, dogi, ciągnące i nie ciągnące, ale jakie ma to znaczenie? pies ma być wychowany, ma nie ciągnąc, a jeśli ciągnie to wina leży wyłącznie po stronie właściciela.

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='moon_light']a czy ktos sie zastanawial kiedys,... jak ciezko utrzymac na smyczy 40 kg labka, ktory zachecany przez inne psy też chce pobrykać ?[/quote]No wlasnie. Moj pies dawno nie wychodzil z powodu urazu - lapa nadal wrazliwa, a przy okazji dostaje pier... na widok innych psow, bo od ponad miesiaca nie mial okazji pobratymcow widziec. Czemu ja mam sie uzerac z moim prawie podchodzacym juz pod 50kg mlodzikiem? Bo ktos postanowil mi psa socjalizowac na sile? Dzieki, on jest swietnie zsocjalizowany, a ruch mu trzeba dawkowac teraz bardzo powoli. Na smycz juz nie licze, od razu lapie za obroze, rycze SIAD! i wzrokiem mordercy patrze na podbiegacza - nawet nie probuje prosic o zabranie. Ostatnim razem, jak wychodzilem z kliniki - pies w bandazach, a rzucal sie do podbiegacza jak poryty - na prosbe o zabranie psa uslyszalem, ze takie bydleta to powinno sie na smyczy i w kagancu. Szlag mnie trafil i bardzo grzecznie pani powiedzialem, co sadze o niej, jej psie, jej matce, matce jej matki i za ile w markecie budowlanym moze kupic sobie sznurek, zeby jej Dzeki, Niunius czy inne Kudlate G... nie pakowalo sie ludziom pod nogi.
W pelni rozumiem tamtego goscia, jesli po raz X musial na tym spacerze walczyc, zeby pies mu reki nie wyrwal.

Btw, zauwazcie, ze facet zaczal ja wyzywac dopiero, jak ona go ochrzanila. Odpowiedzial atakiem na atak.
Co do tego, czy labek chcial sie pobawic - sorry, ale to przewodnik psa zna najlepiej. Znam psy, ktore do innych ciesza sie tak, ze omal sie nie zleja ze szczescia - a pozniej tragedia, bo taaaak sie chcial bawic, a pogryzl :roll:

Posted

[quote name='shin']a pozniej tragedia, bo taaaak sie chcial bawic, a pogryzl :roll:[/quote]

albo tak się chciał bawić że połamał ze szczęścia :roll:
Ja też nie lubię podbiegających nie zasmyczowanych i g... mnie obchodzi czy mały czy duży.

Posted

[quote name='smallpati']nie muszę się zastanawiać bo to wiem, mam 7 kg psa, ale prowadziłam psy o wadze 40, 60kg, laby, dogi, ciągnące i nie ciągnące, ale jakie ma to znaczenie? pies ma być wychowany, ma nie ciągnąc, a jeśli ciągnie to wina leży wyłącznie po stronie właściciela.[/quote]Powiedz mi, czy w moim przypadku to tez moja wina? Pies nie ma nawet roku. Mlody, energia go rozpiera, chce biegac, bawic sie, wyszalec, a od polowy lutego mial zakaz wychodzenia z domu na dluzej niz na spacerek fizjologiczny. Komendy wyuczone na dworzu praktycznie poszly w zapomnienie, bo wszystko jest dla niego 'nowe' i fascynujace. Na pierwszym spacerze byl tak zdziwiony, ze grzeczniutki byl, ale nastepnego dnia - wariat. W zasadzie po tym miesiacu przerwy ladnych kilka miesiecy pracy poszlo na marne - nie wiem, moze jak sie wygania przez pare dni, to mu sie przypomni, moze nie. Trudno mi to ocenic, za to w chwili obecnej mimo choroby tylko i wylacznie ja z psem wychodze, bo tylko ja jestem w stanie go opanowac - jak nie slownie, to fizycznie.

A pomijajac ta sytuacje, to powiedz mi jeszcze, jak mam psa wychowac zeby olewal podbiegaczy, jesli drugi pies jest dla niego fajniejszy niz zarcie? Moze go uczyc wyciszania sie przy psach, stopniowo zmniejszajac odleglosc cwiczen od innych zwierzat? No fajnie - tylko jak mam to zrobic, jak na mojego psa puszczaja mi ciagle jakies, bo 'on chce sie tylko pobawic' czy 'on nic nie zrobi'?

[B]zmierzchnica - [/B]mnie juz wlasciciele innych psow oduczyli proszenia. Proszenie zwykle konczy sie pyskowka [w czasie ktorej moj pies jest nadal atakowany], bluzganiem, albo uswiadamianiem, jakiego mam biednego psa, bo go nie chce socjalizowac. Wole zaryzykowac i raz trafic na tego jednego, ktory pozniej tu wpadnie i sie wyzali, jak to dresiarz mu psa kopnal, niz 99 razy dac psu wejsc w niechciany kontakt.

Posted

Jednak reakcja faceta była mocno przesadzone, szczególnie, że wiska napisała, że była tuż obok psów, nie 10 metrów za nimi. Rozumiem, że mogą komuś puścić nerwy, mi też czasem puszczają, kiedy kolejny luzem biegający napalony samiec naskakuje na którąś z moich suk czy dla odmiany moją nogę... I kopnę, jeśli widzę, że właściciel jest daleko i udaje że to nie jego pies (to już norma niestety :roll:). Ale jeśli właściciel jest blisko, to mimo mojego nastroju, zamiast kopać najpierw odezwę się do niego. To on jest odpowiedzialny za psy. To może być nawet warknięcie "bierz pani psa, bo mój zagryzie" albo coś w tym stylu - ale niech będzie skierowane przeciwko właścicielowi, a nie psu...:roll:

Posted

[quote name='Saite']I jeszcze jedno, uważam, że to nie jakiś człowiek ma prosić o zabranie psów, bo sobie z jakiegoś względu nie życzy kontaktu obcych zwierząt ze swoim psem, to powinno iść w drugą stronę, to ci, którzy puszczają swoje psy powinni zwracać uwagę czy ktoś nie nadchodzi z psem i swoje psy przywoływać, a później ewentualnie zapytać takiego człowieka czy psy się mogą zapoznać.[/quote]Popieram w 200%!

Posted

[quote name='wiska']Jezli jakis czlowiek sobie nie zyczy wystarczy [B]powiedziec[/B] na ta chwile moje psy sa prawie w 100% odwolywalne. Uwazam ,ze kopanie(!) psa ktory podchodzi z dobrymi intencjami jest hmm...chamstwem.I to nie bylo tak ,ze byl on daleko-mijalismy sie! Czyli bylismy w odleglosci 2krokow od siebie!
Prosze przeczytajcie cos uwazne zanim to skomentujecie.[/quote]
Nie pochwalam wyzwisk i agresji, ale Twoje podejście też mi się nie podoba. Co to ma niby znaczyć, że Twoje psy są prawie 100 % odwoływalne?
Bo jak dla mnie to oznacza, że raz na ileś odwołań nie reagują/ nie możesz być pewna, że zawsze wrócą, jak powinny, a to z kolei może implikować niezbyt miłe sytuacje z innymi psami i kłopoty także dla innych właścicieli psów.
Sądzisz, że nie tolerującego obcych zwierząt psa interesuje to, czy taki podbiegacz ma [B]dobre intencje[/B] czy złe?
Zaręczam Ci, że nie i często gwałtowna "agresywna" reakcja właściciela takiego psa może podbiegacza uchronić przed znacznie groźniejszym w efekcie potraktowaniem przez tegoż psa.
Psy mają naprawdę doskonale szybkie tempo reagowania i na proszenie o zabranie wesołego, milutkiego psiaczka z dobrymi intencjami nie ma często zwyczajnie czasu.
Czasem lepiej jest sięgnąć do niemiłych sposobów takich jak kopanie niż dopuścić, by psy się złapały/by jeden złapał drugiego.
I jeszcze jedno, uważam, że to nie jakiś człowiek ma prosić o zabranie psów, bo sobie z jakiegoś względu nie życzy kontaktu obcych zwierząt ze swoim psem, to powinno iść w drugą stronę, to ci, którzy puszczają swoje psy powinni zwracać uwagę czy ktoś nie nadchodzi z psem i swoje psy przywoływać, a później ewentualnie zapytać takiego człowieka czy psy się mogą zapoznać.

Posted

[quote name='zmierzchnica']To może być nawet warknięcie "bierz pani psa, bo mój zagryzie" albo coś w tym stylu - ale niech będzie skierowane przeciwko właścicielowi, a nie psu...:roll:[/quote]
I usłyszeć "ale mój łagodny, nic nie zrobi".... po pół roku ostrzegania, brania mojej 20 kg suki na ręce [bo wtedy mi ją łatwiej utrzymać :evil_lol:] i innych cyrków zaczęłam kopać psy i robić dzikie awantury w środku lasu :razz:.. po prostu mam już dość tłumaczenia matołom, że "a niech gryzie, przynajmniej mój się nauczy" może skończyć się:
- szyciem ich psa
- zmarnowaniem mojej dłuuugiej pracy z moim psem :angryy:

Za to dla odmiany gorąco dziękuje wyginającemu "gatunku" ludzi zapinających psy na mój widok :loveu:. Często spotykam panią z jamnikiem - wie, że moja dziewczynka za jej psem nie przepada, więc to ona pilnuje, żeby jamniol nie podbiegał [mimo, że tylko raz ją o to poprosiłam], ostatnio spotkałam jakiegoś pana z labkiem - na mój widok przywołał swojego psa i zapiął na smycz, bo "przecież nie każdy pies musi mojego kochać" :razz:... po tych słowach to ja pokochałam tego pana :loveu::evil_lol:....

Posted

[quote name='Patikujek']Szkoda że tacy panowie z labkami to rzadkość:placz:[/quote]
Niektórych da się wychować w tym względzie.;)
Nie wszystko przychodzi bez pracy i wysiłku...

Posted

Pan z labkiem to w ogóle cudowny był, bo nie rozumiał w pierwszej chwili za co ja mu dziękuję :evil_lol:. Potem mi mówił, że jak widzi innego psa na smyczy czy odwoływanego to sam zabiera swojego [bo ten drugi może być agresywny, chory itp.] :loveu:

Posted

[quote name='Saite']Niektórych da się wychować w tym względzie.;)
Nie wszystko przychodzi bez pracy i wysiłku...[/quote]
Niektórych się da, jednak wielu jest dość odpornych na wiedzę
Na szczęście tu gdzie teraz mieszkam, nie mam zbyt wielu podbiegaczy, albo jeśli sa tacy to chodzą na smyczy. Jednak jacyś się zawsze znajdą

Posted

[quote name='zmierzchnica'][B]shin [/B]- próbowałeś straszenia bardzo zakaźną chorobą Twojego psa? Coś w stylu "właśnie wracamy z lecznicy, on bardzo zaraża, ludzi też"? ;)[/quote]Standardowa odpowiedz to 'napraaaawde? A nie wyglada...' i brak reakcji. Albo texty, ze 'ja wiem lepiej'.

[B]bonsai_88[/B] - nie wierze, ze spotkalas takiego czlowieka. Po prostu nie. wie. rze. Takich ludzi nie ma w prawdziwym zyciu... a jesli sa... niech on sie przeprowadzi do mnie na wioche :-(

Posted

[quote name='zmierzchnica']
[B]shin [/B]- próbowałeś straszenia bardzo zakaźną chorobą Twojego psa? Coś w stylu "właśnie wracamy z lecznicy, on bardzo zaraża, ludzi też"? ;)
[/quote]

nie jestem shin, ale sie odezwe :razz:
kiedys gdy wracałam od weta ze szczepienia natrafiliśmy na jakąś babke którą pies ciągnął w naszą strone i nalegała zeby psy sie przywitały. Moj cos tam burzyć się zaczął to mówie babce, ze to nie jest dobry pomysł, bo mój nie lubi innych psów, a ona, ze to nie szkodzi, ze jej przyjazny itp. Juz sobie wyobraziłam, jak to przywitanie by wyglądało, kiedy jej sprowokowany na oko 40 kg pies przygniótł by mojego 12 kilogramowego chuchra. Wtedy nie mam pojęcia czemu, ale powiedziałam "ale my do weterynarza wracamy" babka na to "co proszę?", powtórzyłam i reakcja tej kobiety byla byla natychmiastowa "to nie, nie, chodź, chodź" i szybko odeszła ciągnąć za sobą psa :diabloti:

Posted

[quote name='Saite']Nie pochwalam wyzwisk i agresji, ale Twoje podejście też mi się nie podoba. Co to ma niby znaczyć, że Twoje psy są prawie 100 % odwoływalne?
Bo jak dla mnie to oznacza, że raz na ileś odwołań nie reagują/ nie możesz być pewna, że zawsze wrócą, jak powinny, a to z kolei może implikować niezbyt miłe sytuacje z innymi psami i kłopoty także dla innych właścicieli psów.
Sądzisz, że nie tolerującego obcych zwierząt psa interesuje to, czy taki podbiegacz ma [B]dobre intencje[/B] czy złe?
Zaręczam Ci, że nie i często gwałtowna "agresywna" reakcja właściciela takiego psa może podbiegacza uchronić przed znacznie groźniejszym w efekcie potraktowaniem przez tegoż psa.
Psy mają naprawdę doskonale szybkie tempo reagowania i na proszenie o zabranie wesołego, milutkiego psiaczka z dobrymi intencjami nie ma często zwyczajnie czasu.
Czasem lepiej jest sięgnąć do niemiłych sposobów takich jak kopanie niż dopuścić, by psy się złapały/by jeden złapał drugiego.
I jeszcze jedno, uważam, że to nie jakiś człowiek ma prosić o zabranie psów, bo sobie z jakiegoś względu nie życzy kontaktu obcych zwierząt ze swoim psem, to powinno iść w drugą stronę, to ci, którzy puszczają swoje psy powinni zwracać uwagę czy ktoś nie nadchodzi z psem i swoje psy przywoływać, a później ewentualnie zapytać takiego człowieka czy psy się mogą zapoznać.[/quote]

Popieram, jednak nadal uważam, że w sytuacji nieekstremalnej używanie tak "ciężkiego orędzia" jak glany wobec małych psów (kopniaki tego człowieka mogły naprawdę zrobić krzywdę) jest skrajnym chamstwem. To nie była próba odgonienia, ale próba skrzywdzenia... Nie bronię właścicieli podbiegaczy, ale mimo wszystko agresja budzi agresję. Gdybym widziała, że ktoś kopie mojego psa, to nie patrzałabym na to, czy jestem winna czy nie, darłabym się jak opętana... Osoba kopiąca też zaczęła by się drzeć i wywiązała by się bezsensowna pyskówka. Z własnych doświadczeń wiem, że im milej się do właściciela przemówi (choć to baaardzo trudne, kiedy puszczają nerwy - wiem :cool3:), tym prędzej zabierze psa. Jeśli się go postraszy, powie coś zdenerwowanym tonem - na pewno wywiąże się głupia dyskusja.

[B]shin [/B]- próbowałeś straszenia bardzo zakaźną chorobą Twojego psa? Coś w stylu "właśnie wracamy z lecznicy, on bardzo zaraża, ludzi też"? ;)

[B]bonsai_88[/B] - aż tak wiele jest niekumatych ludzi? Ja raczej (dzięki Bogu!) nie spotykam się z wieloma takimi właścicielami. Parę się znajdzie - na ich widok ostentacyjnie sadzam suki na "siad" i czekam, odchodzę z danego miejsca lub omijam parkę "łagodny piesek i jego właściciel kilometr dalej" czy "lab wyprowadzający właściciela" (swoją drogą - dziś widziałam cudowną scenę laba z właścicielką. Chciałam nagrać, ale wstyd mi jednak było. Kobieta nawet nie trzymała psa, raczej trzymała się kurczowo smyczy, żeby ten lab jej nie pofrunął...) Moje dziwaczne zachowanie zostało, o dziwo, zauważone i ludzie patrzą się na mnie jak na wariatkę, ale wiedzą, że do moich psów się swoich pupilków nie spuszcza. Może rzeczywiście dlatego mam jednak dość optymistyczne mniemanie na temat właścicieli innych psów ;)

Posted

[B]Zmierzchnica[/B] niestety mieszkam w bardzo zapsionej okolicy, gdzie spora część psów do niedawna była samowyprowadzająca :angryy:... niestety w końcu się wkurzyłam i zaprzyjaźniłam ze strażą miejską - ludzie na osiedlu mnie zdecydowanie mniej lubią, co mi specjalnie nie przeszkadza, za to biegających całkiem samych psów jest znacznie mniej :diabloti:. Drugi, trudniejszy problem u mnie to puszczanie radośnie wszystkich psów - niedawno spotkałam w środku lasu SAMEGO [bo pana gdzieś hen daleko, tak że go widać nie było nie liczę] przerośniętego amstaffa, który atakuje psy :angryy:. Dobrze, że Birma to suka, więc ON jej nie atakował... niestety zniszczyło mi to kupę pracy - Birma kiedy bardzo atakowała TTB, już powoli zaczęła je lubić, kiedy "radośnie" skoczył na nią wyżej wymieniony pies [Birma skakania po niej nie toleruje i koniec]. Prawie rok pracy poszedł na marne :placz:.
U mnie osadzenie suk na "siad-zostań" jest brane jako otwarte zaproszenie do spuszczania psa - bo przecież one takie grzeczne :mad:.
Ludzie radośnie spuszczają do nas psy nawet jeśli akurat z Birmą ćwiczę [bieganie przy rowerze oraz ciągnięcie roweru]. Wtedy podlatujący pies jest dla mnie niebezpieczny bez względu na zamiary - raz idealnie łagodny labek mnie przewrócił, musiałam wydać kupę kasy na leczenie przestawionej rzepki [do dzisiaj mi strzela przy chodzeniu :evil_lol:], innym razem puszczono do nas dobermana. Birma była przypięta do roweru i jak wystartowała do psa [powtarzam jeszcze raz - ona NIE toleruje biegnących na nią i skaczących po niej psów :shake:] to szarpnęła całym rowerem. W efekcie ja dostałam z taką siłą siodełkiem, że aż miałam ranę.... dostałam dokładnie pomiędzy chorą nerką i chorym krzyżem. 5 cm w bok [nieważne który] i znowu skończyło by się to dla mnie bardzo źle :angryy:. Babka od dobka nie wiedziała czemu jestem wściekła, przecież jej piesek jest łagodny :razz:.

Jak chcesz to ci mogę takie sytuacje opisywać przez parę najbliższych dni :diabloti:. Łącznie z puszczaniem do nas "łagodnej" flatki [faktycznie, atakuje tylko Birmę, inne psy dają się dominować] czy labka, co nam zabawki kradł [właścicielka stałą obok i się cieszyła, że jej piesek chce pobiegać] :razz:

Posted

[quote name='akodirka']nie jestem shin, ale sie odezwe :razz:
kiedys gdy wracałam od weta ze szczepienia natrafiliśmy na jakąś babke którą pies ciągnął w naszą strone i nalegała zeby psy sie przywitały. Moj cos tam burzyć się zaczął to mówie babce, ze to nie jest dobry pomysł, bo mój nie lubi innych psów, a ona, ze to nie szkodzi, ze jej przyjazny itp. Juz sobie wyobraziłam, jak to przywitanie by wyglądało, kiedy jej sprowokowany na oko 40 kg pies przygniótł by mojego 12 kilogramowego chuchra. Wtedy nie mam pojęcia czemu, ale powiedziałam "ale my do weterynarza wracamy" babka na to "co proszę?", powtórzyłam i reakcja tej kobiety byla byla natychmiastowa "to nie, nie, chodź, chodź" i szybko odeszła ciągnąć za sobą psa :diabloti:[/quote]

Ha, jak widać, czasem daje to rezultat :multi:

Kurczę, to ja się cieszę, że jednak w miarę cywilizowanym miejscu mieszkam. U mnie ludzie raczej aż za bardzo izolują swoje psy, od początku uczą agresji, nie szkolą, tylko odciągają od innych nawet w miejscu, gdzie bezpiecznie po zapoznaniu mogłyby się pobawić... Jeśli są jakieś "luzaki" to zwykle małe samce bez właścicieli. Jeśli idzie właściciel z psem, to zwykle zwierz na smyczy. Chyba zacznę błogosławić tą moją dziurę :evil_lol:

PS. Posty skaczą oczywiście :roll:

Posted

[quote name='bonsai_88'][B]Zmierzchnica[/B] niestety mieszkam w bardzo zapsionej okolicy, gdzie spora część psów do niedawna była samowyprowadzająca :angryy:... niestety w końcu się wkurzyłam z zaprzyjaźniłam ze strażą miejską - ludzie na osiedlu mnie zdecydowanie mniej lubią, co mi specjalnie nie przeszkadza, za to biegających całkiem samych psów jest znacznie mniej :diabloti:. Drugi, trudniejszy problem u mnie to puszczanie radośnie wszystkich psów - niedawno spotkałam w środku lasu SAMEGO [bo pana gdzieś hen daleko, tak że go widac nie było nie liczę] przerośniętego amstaffa, który atakuje psy :angryy:. Dobrze, że Birma to suka, więc ON nie atakował... niestety zniszczyło mi to kupę pracy - Birma kiedy bardzo atakowała TTB, już powoli zaczęła je lubić, kiedy "radośnie" skoczył na nią wyżej wymieniony pies [Birma skakania po niejnie toleruje i koniec]. Prawie rok pracy poszedł na marne :placz:.
U mnie osadzenie suk na "siad-zostań" jest brane jako otwarte zaproszenie do spuszczania psa - bo przecież one takie grzeczne :mad:.
Ludzie radośnie spuszczają do nas psy nawet jeśli akurat z Birmą ćwiczę [bieganie przy rowerze oraz ciągnięcie roweru]. Wtedy podlatujący pies jest dla mnie niebezpieczny bez względu na zamiary - raz idealnie łagodny labek mnie przewrócił, musiałam wydać kupę kasy na leczenie przestwionej rzapki [do dzisiaj mi strzela przy chodzeniu :evil_lol:], innym razem puszczono do nas dobermana. Birma była przypięta do roweru i jak wystartowała do psa [powtarzam jeszcze raz - ona NIE tolerauję biegnących na nią i skaczących po niej psów :shake:] to szarpnęła całym rowerem. W efekcie ja dostałam z taką siłą siodełkiem, że aż miałam ranę.... dostałam dokładnie pomiedzy chorą nerką i chorym krzyżem. 5 cm w bok [nieważne który] i znowu skończyło by się to dla mnie bardzo źle :angryy:. Babka od dobka nie wiedziała czemu jestem wściekła, przecież jej piesek jest łagodny :razz:.

Jak chcesz to ci mogę takie sytuacje opisywać przez parę najbliższych dni :diabloti:. Łącznie z puszczaniem do nas "łagodnej" flatki [faktycznie, atakuje tylko Birmę, inne psy dają się dominować] czt labka, co nam zabawki kradł [właścicielka stałą obok i się cieszyłą, że jej piesek chce pobiegać] :razz:[/quote]

Czytam ten wątek od dość dawna, pamiętam te sytuacje z Twoich opisów ;) To chyba przez to nagromadzenie bloków na osiedlach jest tak kiepsko... U mnie też wszyscy "blokowicze" samce luzem puszczają bez żadnego nadzoru, ale ich pieski nauczyły się mnie unikać. A że blok jest jeden, to tych luzaków jest tylko... 11 może? :cool3: Nie wyobrażam sobie jak to by mogło być na większym osiedlu :shake: Ludzie z ogródkiem zwykle swoim psom skąpią spacerów (ja jestem w ogóle dziwna, że z psami wychodzę, skoro mam te parę ogrodzonych metrów kwadratowych trawnika :diabloti:), ale przynajmniej "ogródkowce" nie próbują różnych rzeczy z innymi psami. Mimo wszystko, takich naprawdę ekstremalnych sytuacji miałam parę tylko... Pana z labem, który miał być psem obronnym, a jest pociągowym, innego pana z innym labem, który wrzeszczał do mnie "dzień dobry!" kiedy uciekałam przed jego rozbrykanym psem, trzy luźne ujadacze rzucające się na moje psy, znerwicowaną dobermankę obskakującą nas przez pół godziny przy akompaniamencie wrzasków równie znerwicowanej właścicielki... :evil_lol: Ale to wszystko przez parę lat, na codzień jednak jest spokój i zero wypadków kończących się uszkodzeniem... Wiwat małym miasteczkom! :cool3:

Posted

Nie obraź się [B]Zmierzchnica[/B], ale z tego co piszesz wynika, że chyba nie bardzo rozumiesz o czym ja pisałam.
Nie ma czegoś takiego jak sytuacja [B]nieekstremalna[/B], bo Ty, jako osoba nie znająca danego psa nie możesz ocenić do czego jest zdolny, więc nie wiesz co się za chwilę może stać i czy przykładowo Twój podbiegający pies nie zostanie przetrącony/zadławiony itp., choć tamten pies może nawet nie warknąć.
Analogicznie nie możesz ocenić sytuacji, gdy inny pies jest np. chory, nie może być niepokojony w jakikolwiek sposób przez inne psy.

Piszesz w przedostatnim poście, że [B]agresja rodzi agresję[/B], otóż to, [B]podbiegacze[/B] [B]są właśnie tą agresją, która budzi agresję[/B].
Jakim prawem to właściciel podbiegacza ma oceniać czy czyjś pies zrobi krzywdę, nie zrobi krzywdy/ ma ochotę się bawić/ może się bawić itp. wg. mnie to są jakieś chamskie wymuszenia i tyle.
Dla mnie śmieszne i zupełnie nierealne jest straszenie jakimiś chorobami zakaźnymi. Każdy ma prawo do spokoju od cudzych psów.

Posted

[quote name='Saite']Nie obraź się [B]Zmierzchnica[/B], ale z tego co piszesz wynika, że chyba nie bardzo rozumiesz o czym ja pisałam.
Nie ma czegoś takiego jak sytuacja [B]nieekstremalna[/B], bo Ty, jako osoba nie znająca danego psa nie możesz ocenić do czego jest zdolny, więc nie wiesz co się za chwilę może stać i czy przykładowo Twój podbiegający pies nie zostanie przetrącony/zadławiony itp., choć tamten pies może nawet nie warknąć.
Analogicznie nie możesz ocenić sytuacji, gdy inny pies jest np. chory, nie może być niepokojony w jakikolwiek sposób przez inne psy.

Piszesz w przedostatnim poście, że [B]agresja rodzi agresję[/B], otóż to, [B]podbiegacze[/B] [B]są właśnie tą agresją, która budzi agresję[/B].
Jakim prawem to właściciel podbiegacza ma oceniać czy czyjś pies zrobi krzywdę, nie zrobi krzywdy/ ma ochotę się bawić/ może się bawić itp. wg. mnie to są jakieś chamskie wymuszenia i tyle.
Dla mnie śmieszne i zupełnie nierealne jest straszenie jakimiś chorobami zakaźnymi. Każdy ma prawo do spokoju od cudzych psów.[/quote]

Rozumiem to - sama nie znoszę podbiegaczy i swoim psom nie pozwalam podbiegać. Ale mimo wszystko, jeżeli mój pies byłby w stanie zagryźć drugiego bez ostrzeżenia i ja o tym wiem i nie umiałabym temu zapobiec - w życiu nie wyszłabym z nim bez kagańca... Chociaż takie zagryzienie nie byłoby moją winą - nie chciałabym, żeby mój pies zabił innego. Mieszka blisko mnie facet z dogiem argentyńskim, który potrafi zagryźć wszystko, co mu wejdzie pod łapy. Pies chodzi bez kagańca, a facet wymaga od wszystkich, żeby psy nie podbiegały. Ma prawo, ale czy to nie jest lekkomyślne? Ostatnio dog zagryzł starszej kobiecinie małego, czarnego kundelka... Facet bał się podejść do swojego psa i go jakoś powstrzymać, kobieta wyrywała z krzykiem swojego kundla z jego pyska... :shake: Chociaż w sumie jest to zobrazowanie tego, o czym piszesz - nigdy nie wiemy, jak zachowa się pies, do którego podbiega jakieś obce zwierzę. Mimo to, moim zdaniem facet powinien zabezpieczyć swojego psa kagańcem chociaż na mieście - przecież wie, że podbiegaczy jest mnóstwo, takie są realia, to wbrew prawu, ale tak jest. Więc po co kusić los?...

Tylko tak jak piszę - może rzeczywiście mam inne doświadczenia z ludźmi i ich psami i nie spotkałam się z takim realnym chamstwem. Nadal uważam, że nawet jeśli ktoś łamie prawo (i to zwyczajowe, nakazujące pytać zanim się puści psa do innego i to ustwowe, mówiące, że psy muszą być na smyczy), to nie należy wyskakiwać na jego psa z butami, a na niego przekleństwami. Tylko tyle, bo "podbiegactwo" powinno się zwalczać, ale może lepiej telefonami do SM czy policji i tłumaczeniem, niż krzywdzeniem innych, niczemu niewinnych psów? U mnie to dało rezultaty, ale jak widać - u was nie, co mnie nieco przeraża :shake:

Posted

[quote name='zmierzchnica']Z własnych doświadczeń wiem, że im milej się do właściciela przemówi (choć to baaardzo trudne, kiedy puszczają nerwy - wiem :cool3:), tym prędzej zabierze psa. Jeśli się go postraszy, powie coś zdenerwowanym tonem - na pewno wywiąże się głupia dyskusja.
[/QUOTE]

To ja się chętnie zamienię miejscem zamieszkania, bo u mnie niestety miła prośba wywołuje głupie dyskusje, a chamskie ryknięcie na kogoś działa zdecydowanie częściej i szybciej.

Posted

Moze nie przeczytalam wszystkich odp z tej "burzy mozgow",ale postaram sie odpowiedziec wam na pytania.
To, ze moje psy sa prawie w 100% odwolywalne oznacza, ze na komende "do nogi" rzucaja wszystko co robia i wykonuja komende.Nie odbiegaja tez dalej niz ok5m ode mnie a akurat wtedy sytulacja rozegrala sie w odleglosci ok1m! Kiedy zobaczylam zachowanie tego czlowieka natychmiast je odwolalam, jednak poniewaz jestem z reguly pacyfistka i osoba w miare wychowana to uwazam za chamstwo i postawe niegodna wlasciciela psa kopanie innego zwierzaka, w tym przypadku nawet bez zadnego konkretnego powodu.
Gdyby ten czlowiek(nawet w sposob niecenzuralny) poprosil o odwolanie psow natychmiast bym to zrobila.Ale organicznie nie trawie agresji wobec zwirzat, ktore podchodzily do psa by sie przywitac: machajac ogonami itp a pies tego pana zachowywal sie podobnie(z racji wieku). Nie rozumiem niektorych dogomaniakow poniewaz mialam pare bardzo agresywnych psow a i tak nigdy bym sie tak nie zachowala!(kopac psa!!??)
Kazdy ma prawo do spokoju od innych psow-zgadzam sie.Ale jaki to ma zwiazek?Ten czlowiek nie dal mi ani jednego znaku(slownego-jakiegokolwiek!),ze nie chce by moje psy przechodzac powachaly tego szczylka.
P.S Tez jestem wiele razy w sytulacji gdy nie chce innych psow(np cwicze posluszenstwo).Mimo to nigdy sie tak nie zachowuje. Zawsze prosze wlasciciela o zabranie psa, a jezeli wlasciciela nie ma, to sadzam "trenowanego" psa przy nodze i spokojnie czekamy az znudzony delikwent odejdzie.
Jeszcze raz powtorze-nigdy w sytulacji jaka mi sie dzisiaj zdazyla nie kopnelabym zadnego psa.Nigdy agresja czlowieka nie powinna byc przekladana na zwierze.
[B]zmierzchnica[/B] dokladnie.Gdyby nie refleks zwierzat, podejzewam ,ze bylabym teraz u weta z polamanym psem:shake:
Jak popieracie "to" to wam naprawde gratuluje wyczucia.

Posted

[quote name='Martens']To ja się chętnie zamienię miejscem zamieszkania, bo u mnie niestety miła prośba wywołuje głupie dyskusje, a chamskie ryknięcie na kogoś działa zdecydowanie częściej i szybciej.[/quote]

Może ja rzeczywiście mieszkam w jakimś utopijnym miasteczku? ;) U mnie jest na odwrót - im bardziej chamsko się odezwiesz, tym bardziej chamską odpowiedź dostaniesz. I na pewno się psa nie odwoła. Pewnie to po prostu zależy od ludzi, cieszę się, że nie trafiam raczej na chamów i dyskutantów, tylko normalnych właścicieli...

Posted

[quote name='bonsai_88']Pan z labkiem to w ogóle cudowny był, bo nie rozumiał w pierwszej chwili za co ja mu dziękuję :evil_lol:. Potem mi mówił, że jak widzi innego psa na smyczy czy odwoływanego to sam zabiera swojego [bo ten drugi może być agresywny, chory itp.] :loveu:[/quote]

matko boska toż przecież trzeba być kretynem, żeby nie zapinać własnego psa na smycz kiedy zbliża się inny pies?! nie ważne z jakiego powodu, po prostu dla bezpieczeństwa, po co prowokować niebezpieczne sytuacje?
ludzie będą mnie zaskakiwać do końca życia :crazyeye:

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...