Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Z jednym się zgodzę - pies powinien być odwołany zanim podejdzie do innego psa, a nie potem. Jednak 9 miesięcznemu szczeniakowi trudno wytłumaczyć, że ma cały świat omijać łukiem i do nikogo się nie zbliżać... Fakt on chodzi na smyczy, teraz trzymetrowej, ale jednak smyczy. Jak był luzem zaczepił słownie jednego psa... Podszedł, powąchał i zaraz do nas wrócił. Świat się skończył, nastała apokalipsa, idę mojego psa zasztyletować za to... Pomijam, że był puszczony w kaańcu i jest psem odwoływalnym.

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Juliusz(ka)']
A co do kopania - ja się nie pcham tam, gdzie mnie nie chcą:diabloti:, omijam zapsione łączki, schodzę z drogi, zmieniam trasę spaceru. Ale jeśli coś do mnie podleci, to naprawdę lepiej żeby spotkało się z moim butem niż z moim psem. Nie kopnęłam (jeszcze) żadnego psa, ale absolutnie tego nie wykluczam - bezpieczeństwo i zdrowie mojego psa jest dla mnie dobrem najwyższym. Wszystko inne (w tym obce podbiegacze) daaaleko w tyle.[/quote]
Nie każdy pies podbiega w złych zamiarach, ja na swoim osiedlu miałam ludzi "anty", albo przesadnie przyjacielskich z "przyjaznymi" psami, które potrafiły zaatakować mojego psa od tyłu, jak już odchodził.
Gdybym tam jeszcze mieszkała, na pewno mogłabym mnożyć w nieskończoność niemiłe sytuacje. Z psem nawet jeździłam autobusem do parku, w którym była szansa na spotkanie normalnego psa i poprawienie kontaktów.
Cóż... jak mieszka się w debilnej okolicy, trzeba się trochę nagimnastykować.
[quote name='AngelsDream']Z jednym się zgodzę - pies powinien być odwołany zanim podejdzie do innego psa, a nie potem. Jednak 9 miesięcznemu szczeniakowi trudno wytłumaczyć, że ma cały świat omijać łukiem i do nikogo się nie zbliżać... Fakt on chodzi na smyczy, teraz trzymetrowej, ale jednak smyczy. Jak był luzem zaczepił słownie jednego psa... Podszedł, powąchał i zaraz do nas wrócił. Świat się skończył, nastała apokalipsa, idę mojego psa zasztyletować za to... Pomijam, że był puszczony w kaańcu i jest psem odwoływalnym.[/quote]
Dokładnie...
Już kilka razy widziałam taką sytuację, w której właściciel panicznie zasłaniał swojego psa, który za jego nogami się wydzierał, pies podbiegający za wszelką cenę chciał "tylko" obwąchać psa, sytuacja nerwowa i spięcie gotowe :shake:
A psy zupełnie inaczej zachowują się przy rozluźnionych właścicielach...

Posted

[B]Angles[/B] - mój pies nie robi krzywdy szczeniakom (sprawdzone po ciemku:evil_lol:, z zaskoczenia, mały leeeciał na złamanie karku do nas) - obwąchany i luz. Z dorosłymi psami - niezależnie od płci - bywa baaardzo różnie. Jago wychodzi z pozycji: jeż, uniesiony ogon, ogromne napięcie. Jeśli drugi pies nie przejawi agresji - prawdopodobnie nie będzie dymu. Ale wystarczy, że podbiegacz burknie i... no właśnie:shake:.

Powiedzmy, że szczeniaki mają taryfę ulgową - przynajmniej u nas ;)
Ale ja nie wiem, czy to co leci jest szczeniakiem...

Inaczej też reaguję, kiedy widzę, że właściel stara się zwierza odwołać, biegnie za psem, woła coś do mnie. Ale jak Pańcia/Pańcio ma w du...szy co robi jego pies, to nie mam skrupułów - bo czy ona/on interesuje się czy ja mam ochotę na kontakt? Nie. To kontakt będzie taki, jak ja zechcę.

BTW są psy agresywne do wszystkiego co się rusza - i tutaj podbiegających psich samobójców już nic nie ratuje.

Posted

[quote name='an1a']

Dokładnie...
Już kilka razy widziałam taką sytuację, w której właściciel panicznie zasłaniał swojego psa, który za jego nogami się wydzierał, pies podbiegający za wszelką cenę chciał "tylko" obwąchać psa, sytuacja nerwowa i spięcie gotowe :shake:
A psy zupełnie inaczej zachowują się przy rozluźnionych właścicielach...[/QUOTE]

[B]an1a[/B] - tak, tak - ja już się nasłuchałam: 'on nic nie zrobi', 'on chce się tylko przywitać', 'ona chce się tylko pobawić'. I jak ta głupia wierzyłam... A teraz mam czego chciałam:mad:. Bo te kochane piesecki toczyły pianę z pyska w tym 'nic-nie-zrobię'. Nie, nie i jeszcze raz NIE!. W miejscach użyteczności publicznej psy winny być prowadzone na uwięzi. Tak jest przynajmniej w moim mieście. Więc jeśli już ktoś świadomie łamie te przepisy, to niech pilnuje swojego psa:angryy:. A jak nie pilnuje, to musi się liczyć z konsekwencjami.

Posted

Kiedys spotkałam starsza pania z suka która zaczeła sie wydzierac na Hadara i pani chyba cos powiedziała ze ona jest jakas tam do innych psów. Mi sie wtedy taka mysl nasuneła ze pewnie suka sie bała innych psów jak była mała i pani na pewno reagowała na to braniem suki na rece czy odchodzeniem.
Hadar jak był mały to sie zachowywał wobec obcych psów jakby sie ich bał. Ja z nim specjalnie podchodziłam do kazdego psa, i nawet głaskałam te psy zeby widział ze ja sie ich nie boje. Zaczełam tez z nim chodzic na szkolenie. Po jakims czasie zaczał sie bawic. Jesli widziałam ze włæsciciel bieze psa na smycz i odchodzi to nie podchodziłam.
Raz spotkałam małego ONka, a raz młodego doga de bordeaux których własciciele nie zyczyli sobie głaskania psa zeby nie był przyjazny do ludzi. Szkoda mi było tych psów.

Posted

[quote name='Juliusz(ka)'][B]an1a[/B] - tak, tak - ja już się nasłuchałam: 'on nic nie zrobi', 'on chce się tylko przywitać', 'ona chce się tylko pobawić'. I jak ta głupia wierzyłam... A teraz mam czego chciałam:mad:. Bo te kochane piesecki toczyły pianę z pyska w tym 'nic-nie-zrobię'. Nie, nie i jeszcze raz NIE!. W miejscach użyteczności publicznej psy winny być prowadzone na uwięzi. Tak jest przynajmniej w moim mieście. Więc jeśli już ktoś świadomie łamie te przepisy, to niech pilnuje swojego psa:angryy:. A jak nie pilnuje, to musi się liczyć z konsekwencjami.[/quote]
Takie sytuacje opisałam w 1 części swojego postu. Mój pies ma uraz po takich "nic nie robiących", a właściciel widział tylko d.pę swojego psa z machającym ogonem (czyli chce się bawić) a ja widziałam jego przód z mordą zmarszczoną po same oczy - labrador :p
Mój pies też reaguje spięciem na psa, który podbiega, ale nie pozwalam mu na reakcję i odchodzę w przeciwnym kierunku.
Ostatnio z samoyedem w tyłku przeszedł przez pół polany, a tamten lazł zaciekawiony i go wąchał.
Ma [B]nie atakować [/B]a jakakolwiek moja reakcja jeszcze bardziej by go mobilizowała do akcji.

Posted

Wiecie,a ja zauwazylam pewna prawidlowosc.Problem w podbieganiu obcych psow(nie mowie o agresorach,tylko o psach ,ktore chca sie przywitac,zapoznac itd) widza jedynie Ci,ktorzy maja agresywne psy.Kazdy inny cieszy sie,ze jego pies ma kontakt z drugim,ze pobiegaja,ze maja szanse komunikowa sie w psim jezyku.I to jest super.Jak juz mowilam,mi nieprzeszkadza,jak podbiegaja psy ,nawet jesli moje sa na smyczy a inny luzem.Zazwyczaj staram sie tez puscic moje,zeby bylo bezpieczniej.Nie robie ludziom afery z tego powodu,chociaz prowadze dwa silne psy,jestem w ciazy i jak sie oba ciesza to ciezko ich opanowac.To jest normalne psie zachowanie,ze podchodza do siebie.I jesli ktos ma agresywnego psa,to niech go pilnuje,pracuje z nim i tyle.Skoro moje spy nie stanowia zagrozenia,to dlaczego ja mam sie ewakulowac bo idzie lalunia ze zwariowanym chomiczkiem?niech chomiczek chodzi tam,gdzie psow nie ma,bo to on jest zagrozeniem.
Nie rozumiem,jak mozna kopnac czy zrobic inna krzywde psu bez powodu.Mi tez sie chyba kiedys zadzylo sprzedac kopa,ale bylo to w sytuacji,ze psy sie juz gryzly i trzeba bylo cos zrobic.Natomiast kopac tak o?ja zawsze chetnie oddam a i pewnie moje psy nie zostana dluzne.Wiec uwazajcie :)

Posted

an1a,i co?labrador zjadl Twojego psa?jak sie ta dramatyczna sytuacja skonczyla?Szycie,rany,traumy?Bo ja nie rozumiem o co dym...
Czesc Bogarko :)no prosze,cale charcie tutaj

Posted

Mity socjalizacji "do upadłego" trzymają się mocno.

Pamiętam moje spacery ze starym yoreczkiem mojej mamy - piesek był po bardzo cięzkiej chorobie, wyczerpany epizodem padaczkowym ktory był konsekwencją choroby, ledwo żywy i umęczony (a ja wraz z nim, bo kilka nocy siedzenia przy nim dało mi w kość).

Własciwie nie było możliwości żeby nie zmaterializował się przy nas pies bez lub z właścicielem - im większy, tym większą miał chęć żeby sobie po powłóczącym łapami yorkim poskakać :angryy: - na moje prośby aby zabrać psa było standardowe "on nic nie zrobi" ale też kilku co bardziej uświadomionych (czyżby czytających nałogowo Dogomanię?) właścicieli mnie pouczało aż ha, że oto wychowuję sobie "asocjalnego" psa bo "nie zezwalam" na kontakty z innymi psami.

W końcu z wścieklości brałam biedaka na ręce (ostrożnie, bo ciągle spodziewaliśmy się nawrotu padaczki a to się ujawniało przy najmniejszym nieostrożnym ruchu psa) i raz nawet zaliczyłam uwagę że te "p...* od yorkow to takie właśnie są: nie pozwalają żeby inny pies nawet obwąchał ich yorka a potem się dziwią że yorek szczeka".
:mad:
Dodam że na ogół ci światli, mądrzy, znający psią psychikę wlaściciele za Chiny nie umieli odwolać swoich psiumpsiuńciów do siebie i prawie zaczęłam rozdawać wizytówki i umawiać ich na lekcje. :cool3:

P.S. Rut, nie należy trzymać swoich psów pod kloszem - to pewne. Ale nie do końca rozumiem czemu dwa dorosłe samce z obcych stad miałyby się chcieć "bawić" na przykład. Kontakt z innym psem to zazwyczaj wstęp do ustalenia sobie pewnych rzeczy.
Jesli umiesz w razie czego ryknąc na swoje psy tak, żeby im najeżona sierść opadła, a zamiary nieco się ... wychłodzily - to super - ale jest jeszcze kwestia tego drugiego właściciela i tego drugiego psa. A niestety ludzie nie panują nad swoimi psami, nie czytają swoich psów i jeszcze mająna ich temat swoje rózne durne teorie.
I osobiście dziękuję bardzo za sprawdzanie tych durnych teorii na moich psach.

Co do "chomiczków" - to ich właściciele też chcą żyć. I nie widzę za bardzo powodu dla ktorego mają się przemykać pod ścianami a najlepiej wywozić chomiczki na Saharę w torbie bo niby kompletną normą jest że rozpędzony labrador MUSI poskakać po chomiczych kręgosłupach w imię tego żebyśmy wszyscy żyli tak naturalnie i w ogóle "bliżej Matki Ziemi".

Nasze psy żyją w skrajnie nienaturalnych warunkach; albo oba gatunki (ludzie i psy) się przystosują do w/w warunków, albo wyginą. :evil_lol: Prosta zasada ewolucji.

Posted

juliusz(ka),jak wlazisz miedzy psy i szarpiesz sie z nimi to sama prowokujesz u jednego i drugiego agresje,ktora bez Twojej interwencji moze by sie nie pojawila.Psy boja sie rozhisteryzowanych ludzi,nerwowej atmosfery,i wtedy moze byc kiepsko.
Pozwolcie psom byc psami!a nie dziecmi w mundurkach gotowych na kazde zawolanie mamuni i tatunia w pelnej gotowosci,siad i waruj.

Posted

Berek,ale to jest inna sytuacja,Twoje pies byl ciezko chory,wiec trzeba bylo natychmiast powiedziec wlascicielowi drugiego psa jak jest i juz.Tak samo jak idzie kulawy pies,ktory nie powinien biegac,wtedy to oczywiste,natychmiast zabiera sie swojego psa.i jesli ktos tego nie robi to jest burakiem.
Ja w ogole nie puszczam moich z takimi malymi psami,bo jest to niebezpieczne poprostu.Chart traktuje takiego jak wabik a bull tez nie umie delikatnie.

Posted

[QUOTE]Wiecie,a ja zauwazylam pewna prawidlowosc.Problem w podbieganiu obcych psow(nie mowie o agresorach,tylko o psach ,ktore chca sie przywitac,zapoznac itd) widza jedynie Ci,ktorzy maja agresywne psy.Kazdy inny cieszy sie,ze jego pies ma kontakt z drugim,ze pobiegaja,ze maja szanse komunikowa sie w psim jezyku.I to jest super.[/QUOTE]
podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami ;)

Posted

[quote name='Rut']an1a,i co?labrador zjadl Twojego psa?jak sie ta dramatyczna sytuacja skonczyla?Szycie,rany,traumy?Bo ja nie rozumiem o co dym...
Czesc Bogarko :)no prosze,cale charcie tutaj[/quote]
Wiesz... O swojego psa martwić się nie muszę, czy go ktoś zje, ale mój pies zawsze jest w kagańcu, a tamten luzem i właściciel kilkanaście metrów od niego. Kilka spięć już było, pies był zbierany z parteru, raz labradorek odwinął się pani jak go złapała.
Zabawę skończyłam po kilku ostrzeżeniach, jak babka znowu widząc mnie z psem nie zawołała swojego - zdjęłam kaganiec Nerowi i była w 2 sekundy obok swojego psa.
[quote name='eria']podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami ;)[/quote]
Ja niestety nie, bo wyprowadzając szczeniaka na spacer muszę uważać, czy nie zostanie stłamszony przez innego zabawowego psa.
Może dla właścicieli stojących obok może to się wydawać super zabawą, ale dla szczeniaka, po którymś inne psy skaczą jest to dość stresujące.

Dlatego ważny jest umiar i w jedną i w drugą stronę...

Berek a nie myślałaś o wielkim szyldzie - pies jest chory ?:evil_lol: Uwielbiam takie komentarze "miłośników" :p

Posted

Zazwyczaj na spacerach walki koncza sie fruwajacymi klakami.Mam dorastajacego samca,jest ostatnio upierdliwy,licze sie z tym,ze predzej czy pozniej inny samiec bedzie go musial ustawic.moze sie nie zjedza,a w razie czego,chart ucieknie.
Moje spy nie sa agreswyne,a nie raz na spacerach sa rozne spinki,bo inny pies podchodzi i jezy sie,i warczy.zdaza sie,sa psami w koncu.Jesli wlascicilele nie wladuja sie wtedy miedzy nie,to normalne zrownowazone psy po chwili sie rozejda ,prawda?
Kidys moja bullka sciela sie z druga bullka,i dlatego,ze ani ja ani wlascicielka drugiej suki sie nie wtracilysmy,skonczylo sie dobrze,kilka sekund kotlowania i spokoj.bo tak sie zachowuja psy.

Posted

[quote name='Rut']Berek,ale to jest inna sytuacja,Twoje pies byl ciezko chory,wiec trzeba bylo natychmiast powiedziec wlascicielowi drugiego psa jak jest i juz.Tak samo jak idzie kulawy pies,ktory nie powinien biegac,wtedy to oczywiste,natychmiast zabiera sie swojego psa.i jesli ktos tego nie robi to jest burakiem.
Ja w ogole nie puszczam moich z takimi malymi psami,bo jest to niebezpieczne poprostu.Chart traktuje takiego jak wabik a bull tez nie umie delikatnie.[/quote]

tylko ze zanim berek w koncu dostrzeze gdzies w oddali wlasciciela i opowie historie choroby psa (zeby jakos uzasadnic swoje wyobcowanie z psiej braci) to 16 razy zwierzątko moze zostac przetoczone na wszystkie strony swiata przez np super zsocjalizowane labradory co to sie muszą witac z wszystkimi :) ,bez urazy labradorniarze plisss.
najlepiej to by chyba bylo puscic w okolicy plote o jakiejs grzybicy galopująco-zaraźliwej u psa , co tym sądzicie ?? :evil_lol:

Posted

Eria, ja też sądzę że na pewno więcej problemów "z tym" mają ludzie ktorzy nie umieją powiedzieć swojemu psu ktory jest na smyczy że ma się zamknąć i nie wyglupiać. :lol:

Ale z tego co obserwuję, takich jest ... przeważająca większość. :cool3:
Skoro tak, to nie ma sensu pozwalać swojemu - zakladam, karnemu i absolutnie podporządkowanemu nam - psu socjalizować tamte psy na siłę.
Po pierwsze - bo nasz pies podbiegający do innego nie nauczy go niczego dobrego "sam z siebie" - co najwyżej będzie źródłem niemiłych sytuacji, spięć itd.
Po drugie, właśnie dlatego, że psy są tylko psami - i nasz pies nawet najkarniejszy może się dać sprowokować.

A po trzecie - i chyba najważniejsze - o czym zapominamy, patrząc na sprawy tylko z psiego punktu widzenia :cool1: :lol: - zasady kultury są takie, żeby nie narażać / zmuszać / sklaniać do kontaktu z naszym psem obcych ludzi i obcych psów chyba, że wyraźnie ci inni właściciele wyrażą na to zgodę.

Trochę bez sensu jest pozwalanie na spotkanie i czekanie co z tego wyniknie.
- Pewnie nie będzie dymu...
- O kurcze, jednak jest... no kto by pomyślał...! :cool3:
- Albo: ooo, nie było dymu, udało się - a nie mówiłem...? :roll:

Posted

Najwięcej agresji dokłada psu sam właściciel. Podchodzi pies, właściciel juz się spina, już tupie, już krzyczy, kopie, gaz wyciąga, smycz napina, ciągnie psa za siebie, na trawę, w krzaki...

Też prawie wpadłam w taką paranoję... Na szczęście mam dobrego trenera, co nie tylko psy uklada, ale i ludzi.

Posted

[B]Rut[/B] - jak bierzesz się za przyczepianie łatek, to wypadałoby najpierw poczytać o przypadku, do którego pijesz:diabloti:. No chyba, że Ty z tych co dużo gadają, a mało robią:evil_lol:.

Pisałam wielokrotnie(ostatni raz kilka postów wyżej:evil_lol:), ale specjalnie dla Ciebie raz jeszcze - nie ładuję się na zapsione łączki, omijam inne psy, zmieniam trasy spacerów.

Ale, ale! Ty chyba też masz problem ze swoimi psami - napisałaś przed chwilą, że nie potrafią się zachować w obecności innych psów:razz:.
Czy jesteś może przypadkiem opisanym przez [B]Berka[/B] pt.: puszczam ze smyczy, bo 'na' sobie nie radzę, a jak zwierza uwolnię to hulaj dusza - i tak nie dam rady odwołać? :lol:

O tym kiedy, gdzie i z kim będzie miał kontakty mój pies, decyduję WYŁĄCZNIE ja - po porozumieniu z właścicielem drugiego/kolajnych psów.
Ciekawam czy będziesz pozwalała swojemu dziecku bawić się z największymi łobuzami w okolicy, bo oni tego chcą?:evil_lol: A Twoje dziecko raz dwa się do nich upodobni.

Kultura się kłania.

I tak - mój pies MA chodzić jak w zegarku. Szkolimy się, szkolimy i będziemy do końca naszych wspólnych dni. Mój pies ma umieć wchodzić w tryb zadaniowy kiedy JA chcę.

Posted

moje psy nie zaczynaja,wiec ja nie mam sobie nic do zarzucenia.A jesli inny pies ich zaczepia,to ide w druga strone i juz.nie kopie tego psa,nie wydieram sie na wlasciciela.Chyba ze faktycznie jest dym,ale to chyba raz na 1000000spacerow

Posted

[quote]
"Zazwyczaj na spacerach walki koncza sie fruwajacymi klakami."
[/quote]

A ja już trochę razy woziłam rózne psy na szycie.:cool1: A ile potem papraniny, bo to się kiepsko goi. A rachuneczki od weta jakie fajne. Zwłaszcza że w naszym kraju coś takiego jak branie odpowiedzialności za to co nasz pies nafiglował jest bliskie zeru - pogryzł, podziurawił? A no to co z tego, psy tak mają, toż to czysta natura. Kto by tam zwracał za leczenie... :roll:


[quote]
Mam dorastajacego samca,jest ostatnio upierdliwy,licze sie z tym,ze predzej czy pozniej inny samiec bedzie go musial ustawic.moze sie nie zjedza,a w razie czego,chart ucieknie.
[/quote]

... na przyklad wprost pod samochód.
;)
A propos, moze własciciele tych innych samców usilnie pracują nad tym żeby ich pies NIE USTAWIAŁ tych podrastajacych młodzików... :roll:
Po co im utrudniać zadanie? :crazyeye:

Posted

[quote name='Rut']
Kidys moja bullka sciela sie z druga bullka,i dlatego,ze ani ja ani wlascicielka drugiej suki sie nie wtracilysmy,skonczylo sie dobrze,kilka sekund kotlowania i spokoj.bo tak sie zachowuja psy.[/quote]
Wszystko różowo, w takim razie czemu nie pozwalam swojemu psu podchodzić do innych i chodzi w kagańcu?
Bo spięcie nie zawsze kończy się wyrwaniem paru kłaków :roll:

Posted

Najważniejsze to samemu psu nie dokładać - tak naprawdę pies powinien umieć mijać innego psa na luźnej smyczy, bez podchodzenia, zaczepiania, po prostu mijać, ale moim zdaniem nie nauczy sie tego psa, który ma wbijane do głowy przez zachowanie ludzia, że inne psy to zło, którego trzeba mega unikać.

Posted

Juliusz(ka)...
Bardzo mi przykro,ze traktujesz swojego psa jak maszyne,pamietajmy, zwierze nie jest rzecza! i nie moze chodzic jak w zegarku,ale mozna owszem pracowac i szkolic i polepszac wasza relacje.
Moje psy,a wlasciwie mlodszy bardzo sie cieszy na widok innego psa i czasem szarpnie.I to tyle z ich szalenstw.Mi to nie robi spacjalnie,mlody jest,uczy sie dopiero.A ze ja jestem ostatnio mniej sprawna fizycznie to nieco mi to utrudnia.Ale niem duzo.
Ja wlasciwie stosuje sie zasady,ze jak widze psa biagajacego luzem,to puszczam moje,a jak pies idzie na smyczy to ich lapie.Bo widocznie z jakiegos powodu ten pies jest na smyczy i raczej sie nie pobawiac.Tak ja robie.I jestem tez najlepsza i najmadrzejsza.
W kwestii dziecka,to z dzieckiem trzeba rozmawiac a nie zakazywac lub zezwalać.Tak ja uwazam.I uwazam tez porownywanie psow do dzieci za kiepskie zazwyczaj

Posted

Nie... to jest po prostu MENTALNOŚĆ POLAKA.

Nie człowiek, który nie życzy sobie kontaktów powinien błagać o ich zaniechanie, ale ten, który chce wejść w interakcje winien poprosić o pozwolenie!

Jasny gwint... łopatologicznie będzie:
Kobieta nie chce kontaktu seksualnego - GWAŁT.
Kobieta chce kontaktu seksualnego - zakładamy:evil_lol:, że jest MIŁO.

Widzi ktoś różnicę pomiędzy wymuszaniem, a działaniem po uzyskaniu zgody?

Dlaczego [B]Berek[/B] miałaby chodzić z transparentem, wołać o chorobie swojego psa?
To jest szczyt egoizmu:angryy:.

[B]mch[/B] - u nas możesz pół dzielnicy poinformować, że Twój pies ma baaardzo ciężką chorobę skóry, potwornie zaraźliwą i koszmarnie kosztowną w leczeniu - podbiegający piesek 'na pewno się nie zarazi':angryy:.

edit:
[quote name='AngelsDream']Najważniejsze to samemu psu nie dokładać - tak naprawdę pies powinien umieć mijać innego psa na luźnej smyczy, bez podchodzenia, zaczepiania, po prostu mijać, ale moim zdaniem nie nauczy sie tego psa, który ma wbijane do głowy przez zachowanie ludzia, że inne psy to zło, którego trzeba mega unikać.[/QUOTE]

[B]Angels[/B] - powinien umieć. Ale pies, który był kilkakrotnie atakowany i teraz robi szopki(w swoim przekonaniu wyprzedzając atak), musi mieć CZAS na wypracowanie tego! A jak to uzyskać jeśli innym się wydaje, że wszystko im wolno? Ja mogę mojego ze smyczy spuścić - już jest duży, więc z wieloma psami sobie poradzi. O to chodzi? Czy ja też mam zacząć mieć wszystko gdzieś?:shake:

Po kilku kontrolowanych socjalach, Jago już nie drze pychola na widok innego psa. Wyrywa jeszcze, jeszcze dłuuugo będziemy omijać psy rozsądnym łukiem, ale jest postęp. I niech mi tylko jakiś pies podleci i to schrzani:mad:. Właścicielowi zasadzę takiego kopa, że przez 6dni(żeby do 7ustawowych nie dobił:diabloti:) tyłka z kanapy nie podniesie.

Posted

[B]Rut [/B]staram się socjalizować Birmę na tyle, na ile jest to możliwe... Po ponad pół roku pracy są duże efekty - młoda spokojnie mija psy [a ataktowa wszystkie po kolei]. Jednak Do dzisiaj nie toleruje psów, które nagle skaczą jej na kark - takie trzeba zdmuchnąć z powierzchni ziemi. Jeśli pies podchodzi spokojnie to i tak informuję właścicieli, że młoda może pogryźć, bo to ode mnie zależy z kim będzie bawił. To nie znaczy, że żadnemu psu nie pozwalam się bawić z Birmą. Na osiedlu jest dość sporo psów z którymi młoda może się bawić bez problemu [jak ci właściciele nie łapią psiaków to nie mam pretensji - oni znają Birmę, a ja znam ich psy, wiem że się nie pogryzą], a w przypadku nowych psów zazwyczaj sama pytam czy mogą się poznać. Wymagam tylko 1 rzeczy - psy muszą poznawać się na smyczy [no, przynajmniej moja]. Jeśli psiaki się polubią to mogą się bawić, jeśli nie każde idzie w swoja stronę.
Niestety, ci "kochani" podbiegacze sprawiają, że Birma się denerwuje i od razu mamy krok do tyłu z socjalizacji - np. młoda przez takich podbiegaczy wystrzeliła dość ostro do znajomej suki [była parę minut po zaatakowaniu przez puszczonego luzem boksera] i dziewczyny o mało się nie pogryzły... Do dzisiaj nie mogą być razem spuszczone...

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...