Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='psiara1996']no wiesz u mnie to przewarznie walnięte pierniki[/quote]
Czytam i czytam, i z radością myślę, że każdy kiedyś dorośnie i TEŻ zostanie uznany przez młode pokolenie za "walniętego piernika" :loveu: Ciekawe jak szybko wam się to przydarzy :cool3:

Myślisz, psiaro, że młody ma monopol na rację, a stary już nie? Zapewniam cię, że tak nie jest, a rzeczywistość nie jest czarno-biała.

Właściciel to "Super Idiota" - bo pies podbiega do innego psa? Bo sąsiad krzyczy, że obcy pies łazi mu pod oknem i może się chce tam wypróżnić?

"Jak się nie umie psa odwołać, to się go nie spuszcza!" To może powiesz mi, jak mam nauczyć psa przychodzenia (czyli odwoływania, patrząc na to z drugiej strony), jeśli nie będę go spuszczała ze smyczy?

Drogie forumowiczki, dajcie na luz, trochę tolerancji dla innych, dla psów, a nawet dla ludzi, od razu zrobiłoby wam się przyjemniej na świecie ;)

Posted

Nalewka, jasne, że żeby nauczyć psa przychodzenia trzeba go spuszczać ze smyczy, ale można to rozwiązać tak, żeby wszyscy byli zadowoleni (np. umówić się z "zaprzyjaźnionym" psem, że na nim się potrenuje).
[B]A prawda jest taka, że 90% właścicieli, których psy nie przychodzą na zawołanie, nie uczy swoich czworonogów posłuszeństwa... [/B]Po prostu to olewają! I psy beztrosko puszczają...
Praktycznie każdego dnia muszę się zatrzymywać, chować za krzakami, blokiem, zmieniać trasę, żeby właśnie taki nienauczony pies do nas nie podbiegł. Bardzo często są to duże psy. A ja nie mam ochoty rozdzielać dwóch walczących samców, bo jakiś nienauczony posłuszeństwa pies zaatakował mojego... Mój chodzi na smyczy w kagańcu. I dlaczego do cholery dlaczego to ja mam się wiecznie stresować na spacerach?

Posted

bardzo chętnie - naukę przywołania zaczyna się w domu i nigdy nie woła się psa który nie wraca- szkoda słów i niszczenia komendy.
A na prośbę o zabranie właściciel ma obowiązek zabrać swojego pupila bez komentarzy bo to on i jego pies jest intruzem w takiej sytuacji.

Nieodwoływalny pies stanowi zagrożenie zarówna dla siebie jak i dla innych - wybitnie mi się nie podobają psy atakujące moją sukę czy kradnące zabawki oczywiście luzem. A dla siebie bo całkiem niedaleko w miastach są ruchliwe ulice.

Zresztą nawet odwoływalny pies nie powinien podchodzić do nieznanych sobie psów, skakać po obcych ludziach ani spieprzać przed właścicielem.

Nie toleruję głupoty. Paru innych rzeczy też. Nie muszę.

Posted

[quote name='Nalewka']
"Jak się nie umie psa odwołać, to się go nie spuszcza!" To może powiesz mi, jak mam nauczyć psa przychodzenia (czyli odwoływania, patrząc na to z drugiej strony), jeśli nie będę go spuszczała ze smyczy?

Drogie forumowiczki, dajcie na luz, trochę tolerancji dla innych, dla psów, a nawet dla ludzi, od razu zrobiłoby wam się przyjemniej na świecie ;)[/QUOTE]

Wiesz, są na to sposoby. Kupuje się linkę i się ćwiczy, ale nie rzadko właścicielom się po prostu nie chce. Dopiero, gdy ma się jako taką pewność, że pies przyjdzie, to się go spuszcza na terenie, gdzie nie ma rozproszeń. Tego da się spokojnie nauczyć, tyle, że wymaga to trochę czasu i poświęcenia.

Ponadto nie wiem, jak się ma sytuacja w Waszych miastach, ale u mnie na osiedlu chodzenie bez smyczy jest po prostu zabronione. Ot taki wybryk cywilizacji :roll:

Posted

[quote name='Nalewka']Czytam i czytam, i z radością myślę, że każdy kiedyś dorośnie i TEŻ zostanie uznany przez młode pokolenie za "walniętego piernika" :loveu: Ciekawe jak szybko wam się to przydarzy :cool3:

Myślisz, psiaro, że młody ma monopol na rację, a stary już nie? Zapewniam cię, że tak nie jest, a rzeczywistość nie jest czarno-biała.

Właściciel to "Super Idiota" - bo pies podbiega do innego psa? Bo sąsiad krzyczy, że obcy pies łazi mu pod oknem i może się chce tam wypróżnić?

"Jak się nie umie psa odwołać, to się go nie spuszcza!" To może powiesz mi, jak mam nauczyć psa przychodzenia (czyli odwoływania, patrząc na to z drugiej strony),[B] jeśli nie będę go spuszczała ze smyczy?[/B]

Drogie forumowiczki, dajcie na luz, trochę tolerancji dla innych, dla psów, a nawet dla ludzi, od razu zrobiłoby wam się przyjemniej na świecie ;)[/QUOTE]

Kupić linkę ;)

Czytajac wasze historie wydaje mi się że nie chce sie przeprowadzac z obecnego miejsca zamieszkania :evil_lol: albo to ja i moi sąsiedzi nie jestesmy zwadliwi...:roll: nie wiem, nie krzycze jak obcy pies podbiega do mojego, chyba ze jest to agresor... nikt nigdy na nas rowniez sie nie skarzył... żyje się nam naprawde ok, mimo że moj pies jest totalnie niewychowany ;)

Posted

maciaszek!! mieszkasz w kato.. wiec przy kazdej okazji tj widoku psa bez kaganca chociazby a jescze gorzej bez smyczy i kaganca dzwoni na policje.. kolega dzwoni i przyjezdzaja za kazdym razem... kiedys nawet starsze malzenstwo dostalo mandat za mopsika chyba, ktory jego suke ONke przyatakowal.. a suka byla na smyczy i w kagancu;p w kato dzialaja sprawnie;p

Posted

zaba14 zaleta małych zgranych osiedli chyba :p u mnie większość ludzi to osoby ok 60 i ci są w większości bardzo mili gorzej z kobitami z dziećmi :evil_lol:
ale serio ja jeśli nawet moja świnka wietnamska podleci do kogoś (jeszcze się uczymy cąły czas posłuszeństwa) to bardzo przepraszam tłumaczę, ze młoda w 95% przypadków nawet jak ktoś jest zły po przeprosinach nawet pogłaszcze i często jak Rudofina dostaje ochrzan jeszcze mi sie dostanie dlaczego krzyczę na miłego pieska :lol:

Posted

[quote name='Nalewka']Czytam i czytam, i z radością myślę, że każdy kiedyś dorośnie i TEŻ zostanie uznany przez młode pokolenie za "walniętego piernika" :loveu: Ciekawe jak szybko wam się to przydarzy :cool3:

Myślisz, psiaro, że młody ma monopol na rację, a stary już nie? Zapewniam cię, że tak nie jest, a rzeczywistość nie jest czarno-biała.

Właściciel to "Super Idiota" - bo pies podbiega do innego psa? Bo sąsiad krzyczy, że obcy pies łazi mu pod oknem i może się chce tam wypróżnić?

"Jak się nie umie psa odwołać, to się go nie spuszcza!" To może powiesz mi, jak mam nauczyć psa przychodzenia (czyli odwoływania, patrząc na to z drugiej strony), jeśli nie będę go spuszczała ze smyczy?

Drogie forumowiczki, dajcie na luz, trochę tolerancji dla innych, dla psów, a nawet dla ludzi, od razu zrobiłoby wam się przyjemniej na świecie ;)[/quote]



o piernika to mi chodzi o dudziaka on jest naprawde sfiksowany nawet moja mama mi to mówi

1 jak tylko wyjde z psem (nieważne gdzie) to odrazu na wrzeszczy , że jestem popierdo**** dzi*** itd.


2 nawet samemu za blok nie można pójść , bo on uważa że to jest chore żeby dzieci biegały same za blokiem a poza tym zawsze gada że to jest jego ziemia itd.


3 jak tylko zobaczy z ktoś po jego oknem przejdzie to zrzuca na niego woreczek z wodą


a ja mojego nauczyłam przychodzić na zawołanie na 20 m. lince więc wcale spuszczać nie trzeba

Posted

[quote name='Nalewka']Czytam i czytam, i z radością myślę, że każdy kiedyś dorośnie i TEŻ zostanie uznany przez młode pokolenie za "walniętego piernika" :loveu: Ciekawe jak szybko wam się to przydarzy :cool3:

Myślisz, psiaro, że młody ma monopol na rację, a stary już nie? Zapewniam cię, że tak nie jest, a rzeczywistość nie jest czarno-biała.

[INDENT][SIZE=4] Właściciel to "Super Idiota" - bo pies podbiega do innego psa? Bo sąsiad krzyczy, że obcy pies łazi mu pod oknem i może się chce tam wypróżnić?
[/SIZE][/INDENT]
"Jak się nie umie psa odwołać, to się go nie spuszcza!" To może powiesz mi, jak mam nauczyć psa przychodzenia (czyli odwoływania, patrząc na to z drugiej strony), jeśli nie będę go spuszczała ze smyczy?

Drogie forumowiczki, dajcie na luz, trochę tolerancji dla innych, dla psów, a nawet dla ludzi, od razu zrobiłoby wam się przyjemniej na świecie ;)[/quote]




nie staruch to super idiota bo pies se chodzi jakieś 200 m. oj jego okna a ten sie drze że pie mu zaras pod okno narobi (i w jednym zdaniu muszą być chociaż dwa przekleństwa;))

Posted

[quote name='marmara_19']maciaszek!! mieszkasz w kato.. wiec przy kazdej okazji tj widoku psa bez kaganca chociazby a jescze gorzej bez smyczy i kaganca dzwoni na policje.. kolega dzwoni i przyjezdzaja za kazdym razem...[/quote]No tak, ale zanim oni przyjadą to właściciel z psem pójdą sobie dalej...

Guest Rennatta
Posted

Trudno powiedzieć czy chamstwo,ale....
W ostatnich tygodniach byłam bardzo częstym gościem u weterynarza ( z powodu kroplówek czekałam w poczekalni 1,5 godziny-nie opłacało mi się wracać do domu na drugi koniec miasta).
Zawsze było ok - psy raczej przyjaźnie nastawione,miłe rozmowy,ale raz przyszedł pan z bardzo agresywnie szczekającym psem-pies szczekał non stop przez kilkanaście minut, w agresywny sposób,ujadał ( do momentu jak pan nie wszedł z nim do gabinetu),wszelkie rozmowy były niemożliwe,oprócz niego w poczekalni była pani z bardzo zestresowanym kotem w transporterze oraz inni właściciele,na szczęście dobrze wychowanych psów.
Czy nie lepiej,żeby osoba z tak zachowującym się psem poczekała na zewnątrz (nie raz widziałam jak część osób czeka na zewnątrz-pani z recepcji potem prosi taką osobę)?
Zwierzęta i tak są bardzo zestresowane wizytą w poczekalni-po co jeszcze dodatkowy stres związany z agresywnym ujadaniem psa?

Posted

[quote name='Psiutka380']Jak mam takie szczęście że prawie zawsze nikogo u weta nie ma jak przykodzę na wizytę.;)[/quote]
ja też taj mam



a u nas weterynarze są bardzo mili

raz jak przyszłam ze świnką na obcięcie ząbków (długa historia) to moja mama chciała od razu załatwić wszystko

- my jak zwykle prosiakowi ząbki uciąć
- no to prosze na blat (cyk cyk obcięte)coś jeszcze ?
- tak chciałybyśmy kagańce dla psa obejrzeć i może coś na wszoły dla kota a i jeszcze recepte dla konia
- haha...(i dziwne spojrzenie)
- ale to nie żart:lol:
- o a tak jasne...

albo moja ciocia

najpierw przychodziła z psem potem przyszła z dwoma kotami
- a co pani ma jeszcze w domu ?
- męża i syna też przyprowadziC???

beke miałam jak nigdy:evil_lol:

Posted

[quote name='Rennatta']Zwierzęta i tak są bardzo zestresowane wizytą w poczekalni-po co jeszcze dodatkowy stres związany z agresywnym ujadaniem psa?[/quote]
A nie pomyślałaś, że ten pies tak się zachowywał właśnie z powodu stresu?? To cicho zestresowanym można być, a głośno to już nie??
Poza tym - poczekalnia u weta, to miejsce gdzie przychodzą różne zwierzęta, może to własciciele tych strachliwszych powinni je odwrażliwić, a nie wszystko zwalać na innych.
No i oczywiście żaden z tych właścicieli zestresowanych zwierzaków nie podpowiedziało Panu, że Pani z recepcji go zawoła, ale za to już widzę te pełne pogardy spojrzenia :cool3:
Poza tym: dlaczego facet na stać na zewnątrz z chorym (np.) psem?, bo poplotkowac sobie nie mozna?? Plotkuje się w kawiarni :evil_lol:

Posted

nie wiem czy właściciel tego ujadacza reagował na zachowanie psa i próbował go głaskać i uspokajać żeby nie szczekał tak bardzo ? jeśli nie to faktycznie mało komfortowa sytuacja i wyobrażam sobie ludzi z innymi spokojnymi psami (one tam też nie były z powodu świetnej kondycji i ogólnego zdrowia) na szczęście ja nie trafiłam na taką sytuację bo wiem co to znaczy jak pies jest ciężko chory i drażliwy na jakikolwiek dotyk czy hałas ....!!!!

Posted

Mi czasami naprawdę słów brakuje.
Mam chorą sunię, która BOI SIĘ psów i przez to jest agresywna - ujada, potrafi ugryźć. Tylko dlaczego ludzie nie rozumieją słowa "Nie" albo "proszę zabrać psa"?
Podbiega młody amstaff - ja rozumiem, że to nie morderca, ale mój pies się BOI. Moja suka zaczyna się rzucać i ledwo ją utrzymuje - to psa jeszcze bardziej nakręca, biega naokoło i obszczekuje nas. Ja nie wiem co robić - nie spodoba mu się, że suka na niego szczeka, kłapnie paszczą i mam po psie, więc zasłaniam swojego psa. Patrzę na właścicielkę, a ona sobie idzie paląc papierosa i mi mówi: "on chce się tylko pobawić, nic nie zrobi".
Pan z golden retrieverem też do miłych nie należy. Ja rozumiem - łagodna rasa, ale powtarzam, że mój pies się boi. A pan nawet linki nie ma, pies go nie słucha i mnie uspokaja, że nic mojemu psu się nie stanie.
Jest jeszcze pani z jamnikowatą suczką. Suka po prostu podlatuje i gryzie mojego psa po łapach, a ta biedna nie wie co się dzieje tam na dole. Właścicielka oczywiście, zamiast podbiec i wziąć psa, to stoi wołając. Oczywiście tak skutecznie, że suka dalej gryzie moją po łapach.
I praktycznie każdy napotkany pies to to samo - "on nic nie zrobi" i moja próba resocjalizacji suni idzie do piachu, bo psy podlatują i natarczywie chcą się rzekomo "przywitać". Ja tylko czekam, aż ona kiedyś jakiegoś psa dostanie w paszczę i jeszcze pogryzie. Wtedy będę mieć psa mordercę.

Takich ludzi udusiłabym gołymi rękami najchętniej :angryy:

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...