Jump to content
Dogomania

Edgar, piękny dzikus znalazł swoje miejsce - ma dom.


Meeaw

Recommended Posts

  • Replies 274
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

W końcu dodzwoniłam się do pani od Edgara. Powiedziała mi że Edgar jest niezmordowany, dopiero wieczorem pada i idzie spac. Z psim kolega zaczyna sie dogadywac, ale puszczaja ich razem tylko pod kontrola. Edgar dalej podskakuje i drapie (?), ale pani powiedziala ze nie potrzebuje mojej pomocy ani rad, bo ma kolezanke ktora tez ma takiego zywego psa i da sobie rade. Edgar byl u weterynarza. Dostaje krople do oczu, a na zęby (Edgar miał straszliwy kamień na tylnych zębach) zalecił póki co tylko gryzaki. Rozmowa w moim odczuciu była dziwne, czułam że pani nie chce ze mna rozmawiać. Zapytałam czy będę mogła przyjechać za jakiś miesiąc go zobaczyć, powiedziała że woli żeby nie. Stwierdziła że przypomne Edgarowi schronisko. Zapytałam o zdjęcia. Powiedziała ze moze wysłac ale teraz juz musi już iść. Nie wiem co mam sądzić. Nie powiem, że ta rozmowa mnie uspokoiła. Napewno tam pojade, choćbym miała zobaczyć że wysztko jest w porządku tylko z daleka.

Link to comment
Share on other sites

Nie mam niestety dobrych wiesci o Edgarze. Chlopak jest znowu w schronisku, tym razem trafil do Gliwic. Pani sie nie przyznala do tego co zrobila. Ale moze zaczne od poczatku. W sobote pojechalysmy pod adres widniejacy na umowie. Niestety pani tam nie mieszka, ale pan ktory otwarl nam drzwi dal nam jej namiary. Kiedy juz zlokalizowalysmy ten dom, otwarla nam matka owej pani. Jej nie bylo, a jak sie zapytalysmy to kobieta odpowiedziala, ze mamy rozmawiac z powiedzmy Frania (nie chce uzywac prawdziwego imienia, a moze powinnam?). Frania nie odbrala jak zadzwonilam, ani jak zadzwonila Agata. Po przyjezdzie do domu weszlam na schronisko gliwickie i kogo widze? Trufelka - tak zostal nazwany nasz Edgar. Przez chwile myslalm ze Edgar wroci do naszego schronu i nawet ekipa zostala postawona w stan gotowosci, ale kiedy Pawel tam pojechal kierowniczka tamtego schroniska powiedziala ze nie da Edgara, bo nie moze zrobic tak poprstu transferu. Po relacjach Pawla, jestem przekonana ze krzywda mu sie nie bedzie dziala, plus pani powiedziala ze moge go odwiedzac. Co do tego jak tam trafil, to wyobrazcie sobie ze ojciec Frani przyprowadzil Edgara mowic ze pies blakal sie po okolicy. Co za ludzie, ani gram odwagi cywilnej i w ogole sumienia. W kazdym badz razie po rozmowie z kierwoniczka gliciwckiego schroniska wiem, ze kobieta tak latwo nie ucieknie od odpowiedzialnosci. Moze nawet zostana skierowane przeciwko niej oskarzenia? Cale szczescie Edgra jest caly i zdrowy. Moje przeczucia niestety sie spelnily i ciesze sie ze pojechalysmy sprawdzic co naprawde sie dzieje. JAk widzicie Edgar dalej szuka domu. Bede sie starac dalej rozwieszac mu reklamowki i robic ogloszenia. Tym razem mam nadzieje, ze trafi do prawdziwego domu. Powodzenia piesku :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MagdaB']Ja wiem, co bym jej zrobiła, ale później poszłabym siedzieć. Póki co kierowniczka gliwickiego schoniska z nią przerpwadziła rozmowe i myśle, że użyła mocnych argumentów.[/QUOTE]

BARDZO BARDZO DOBRZE!!! Niech sobie wstrętna babura nie myśli, że tak sobie można postępować z istotami, które czują!!! Jak z lalą jakąś starą, co to się nią panna znudziła.

Chciałam też zwrócić uwagę na fakt, że z tego wydarzenia należy wyciągnąć wnioski i nie wyadoptowywać psów nie sprawdzonym domom. Ten przypadek jest bardzo jaskrawy. Edgar - psiak z długą historią schroniskową, o specyficznym zachowaniu, którym opiekował się odpowiedzialny wolontariusz, został wydany ze schroniska od tak. Czy nie należało w tym przypadku zadzwonić do Magdy, która z pewnością chętnie przeprowadziła by wizytę PA, rozmowę z domem potencjalnym? Wydaje mi się, że nic nie szkodziło. Taka procedura powinna obowiązywać przy wszystkich psiakach "szczególnej troski" - a takim z pewnością jest Edgar.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='soboz4']Przerabialiśmy już ten temat, nie bardzo na obecnym etapie jest to możliwe, ale mam nadzieję, że w przyszłości tak się stanie...[/QUOTE]

Ciężko mi jest zrozumieć, skąd trudność? Panie w biurze powinny mieć listę psów, których pod żadnym pozorem nie wydają bez przeprowadzenia przez nas wizyty PA. Potencjalny adoptujący wychodzi więc z info, że skontaktuje się z nim wolontariusz - opiekun psa w celu umówienia i przeprowadzenia takiej wizyty.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...