Jump to content
Dogomania

Robin :)


w deszczu rosnę

Recommended Posts

  • Replies 106
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='w deszczu rosnę']
[IMG]http://fotoforum.gazeta.pl/photo/7/fd/he/bcf6/bayBCFSPbIKvD4AnDX.png[/IMG][/QUOTE]

i ja się zapiszę,
cudne to zdjęcie!
i widzę, że do myślęcinka na spacery chłopczyk chodzi ;)

moje też nie wiedziały co zrobić z kongiem pierwszego dnia, ale teraz jak tylko mam w ręku to się opędzić nie mogę
na początku tylko jęzor wpychały do środka, dopiero potem się zorientowały, że można też pogryźć i sobie ułatwić w ten sposób "wydobycie"

Link to comment
Share on other sites

Witaj, Magdaleno :)

A to jest zdjęcie z pierwszego dnia patyczaka w domu. No, nie powiem, by było łatwo ;) On długo prawie w ogóle nie sypiał w nocy, tylko czuwał, sprawdzał co chwilę, czy gdzieś nie wychodzę, czy jestem obok, pierwszą noc trzymałam go za łapkę dopóki nie zasnął. Mój stworek kochany :loveu:
Ciągle nie mieści mi się w głowie jak ktoś mógł go oddać do schronu. W ogóle te jego zdjęcia ze schronu wydają mi się takie nierzeczywiste, myśl, że mój pies tam siedział...

A jeździmy do Myślęcinka :) Na szczęście do Ogrodu Botanicznego można wchodzić z psami :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='w deszczu rosnę']Binun gagatek jakich mało! Podczas mojej nieobecności musiał buszować po szafach, bo wyciągnął głęboko ukrytą jedną z zabawek, która była przeznaczona dla niego na prezent pod choinkę. Dobrze, że mam jeszcze drugą ukrytą dla tego małego ancymona.[/QUOTE]

dobre haha :-) pewnie nic na mikolajki nie dostał i dlatego szukał prezentu ;-)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Galeria Binilinka trochę zaniedbana, ale światło jest fatalne i nie mamy okazji do robienia zdjęć, jednak Binuś miewa się dobrze :) Jest już u mnie pół roku i coraz bardziej mną rządzi, he he. Swoje żale i niezadowolenie wszelakie ogłasza piskiem, wrzaskiem i jękiem, w ogóle jest okropnie wrzaskliwy. Ostatnio wymyślił sobie nową zabawę: staje przy swoim koszu z zabawkami i mnie woła, muszę po kolei wyciągać wszystkie zabawki, aż natrafię na tą, która będzie Binusiowi odpowiadać i wtedy muszę się z nim bawić, nie ma zmiłuj... Dzisiaj był dzień zabiegów pielęgnacyjnych, toalety uszu, ogólnego przeglądu stanu sierści, zębów i ewentualnych niepokojących zmian. Binun, ten gad okropny oczywiście ciskał się jak tygrys, warczał, zęby pokazywał. Zdenerwowałam się na niego i powiedziałam mu, że się nadaje tylko do tego, żeby zapleśniał w jakiejś komórce, gdzie nikt by się nim nawet nie zainteresował, a nie do człowieka, który o niego dba i się nim przejmuje. Mam nadzieję, że wziął to sobie do serca. Ehhh..., żadnej wdzięczności ;)

Link to comment
Share on other sites

Ubranko uszyła zdolna ciocia Taks :) Niestety z uwagi na dotychczasową lekką zimę przeleżało trochę w szafie, a krasnoludowi się przytyło tu i ówdzie i ledwie się ta serdelka w swoją derkę mieści. Trzymamy reżim dietowy, ale niestety chyba trzeba będzie na wiosnę zmienić karmę na jakąś lżejszą, bo kluska mała mi rośnie...

Link to comment
Share on other sites

Tak sobie uświadomiłam, że minęło pół roku od decyzji o adopcji Binuliny.
Nie będę tworzy sielskiej wizji miłości od pierwszego wejrzenia, bo to zupełnie nie nasz przypadek :) Przyszedł do mnie obcy, dorosły pies, ze swoimi klamotami na plecach, którego reakcje były dla mnie częstokroć niezrozumiałe. Opieka nad nim początkowo była po prostu wypełnianiem zaciągniętego zobowiązania. Dla niewrażliwego oka nie różniła się niczym od opieki nad moim ukochanym Myszkinem. Miłość przyszła znacznie, znacznie później. Zaczęliśmy naszą wspólną drogę od wizyty w klinice
i zostaliśmy jej częstymi bywalcami. Teraz – myślę, że mogę powiedzieć – dzięki naszym wspaniałym doktorom wyszliśmy na prostą (odpukać w niemalowane!). Stanęło i nadal stoi przede mną wielkie wyzwanie pokazania temu stworowi innego świata niż znał dotychczas. Mam nadzieję, że po trosze się to udaje. Że wie, że czasami człowiek nie jest wcale taki zły, bo można do niego przyjść się przytulić, gdy smutno i źle, ukryć się za nim, kiedy straszno; że wychodzi i zostawia samego, ale zawsze wraca; że przynosi zabawki, na widok których oczy same się śmieją; że zabiera samochodem, nie po to, by wywieźć do schroniska, ale by pojechać na wycieczkę albo nad jezioro; że rozdaje smakołyki i całusy; chodzi na spacery, a tam można biegać do woli, bawić się kijkami, kopać doły i taplać się w wodzie; że zabiera wprawdzie do tych strasznych doktorów, ale zawsze zawozi z powrotem do domu i przykrywa kocykiem, kiedy chce się spać; że – nie wiedzieć po co – czyści uszy, ogląda zęby i - nie daj boże - kąpie w wannie, ale później pozwala na wszelkie harce i wygłupy.

Cieszy mnie każdy jego postęp i każdy okazany mi dowód zaufania, które tak skromnie wydziela człowiekowi. I tak mu towarzyszę w tym jego „nowym życiu”. Oby dane nam było wędrować razem jak najdłużej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...