Jump to content
Dogomania

HELA nie prosi już o DT, bo właśnie została uśpiona !


Magda779

Recommended Posts

[quote name='Kana'] suka zawsze próbowała postawić na swoim, [B]podniesiona ręka również prowokowała ją do użycia zębów[/B].
[/QUOTE]
Tak czytam Kana ten Twój post i cały czas uwierzyć nie mogę, każde zdanie coraz bardziej Cie pogrąża, możesz mi wytłumaczyć po co Ty rękę na nią podnosiłaś, żeby co jej pokazać???

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 213
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

przeczytałam cały wątek...po prostu ręce mi opadły...
zero info, ze pies ma jakies agresywne odpały, wszystko ładnie pięknie a nagle takie coś?:shake::shake::shake:
Z ostatniego opisu sytuacji w jakich Hela miała swoje nazwijmy to jazdy, to kompletnie nie rozumiem gdzie tu nieprzewidywalnosc? Suka wyraznie nie zyczyła sobie przymusu, szczegolnie fizycznego - tzn, że należało ją uspic?
Furciaczkowa powinna zatem uśpić mojego psa,ktory przez tydzien nawet nie pozwalał jej się dotknąć, jest pol roku u niej a gdyby jej TZ zechciał go zrzucić z kanapy to nie skonczyloby się na złapaniu za ręke, czy noge ...pomijam fakt, ze ona przynajmniej jest behawiorystką i nie podjełaby tej decyzji sama...
Druga sprawa, przeżyłaś kilka ataków ttb (no bo przeciez za ostrzegawcze kłapnięcie zębami sie psów nie usypia, wiec zakładam że były to ataki) ile razy byłaś zszywana? byłas u lekarzy? jak mogłaś takie fakty ukrywac?
Bo chyba nie powiesz mi że agresywny nieprzewidywalny ttb cię atakował i wyszłaś z tego bez szwanku?

to wszystko jest jakies chore:angryy: wspolczuje wszystkim ktorzy znali tą suke osobiscie, tym ktorzy byli zaangazowani w pomoc dla niej...jezeli mnie jako osobe nie związaną z nią szlag trafił:angryy: to nie wiem co Wy teraz czujecie:angryy:

Link to comment
Share on other sites

Pies wysyłał wyraźne sygnały. Behawiorysta by wiedział co w tej sytuacji zrobić, ba, nawet osoba, która się interesuje zagadnieniami behawiorystycznymi by wiedziała, że na psa warczącego, wysyłającego tak jasny sygnał, że nawet ślepy by go odczytał, nie wolno podnosić ręki czy wdawać się z nim w "bójkę" pt. "ja jestem silniejsza i ci to pokaże".

Ja osobiście jestem zdruzgotana. I jednocześnie ciekawa czy nie można to podciągnąć pod jakieś paragrafy, choć życia to suce i tak nie zwróci. Po prostu nie mieści mi się w głowie, żeby DT decydował o tym czy psa uśpić czy nie- przeciez [B]zawsze [/B]można powiedzieć, że sa problemy, że nie daje się rady, bo pies jest zbyt trudny- i wtedy razem z dogomaniaczkami/dogomaniakami uzgodniłoby się rozwiązanie, może nawet darmową pomoc jakiegoś behawiorysty, czy tez zmianę DT....

Decyzja o uśpieniu zawsze powinna być decyzją ostateczną.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jara']Kopiuję swój post z niebieskiego:

Najprawdziwszej prawdy nigdy nie poznamy.
Można było zrobić kilka rzeczy inaczej. Pies został wydany do nowego domu i tam zaatakował.
Nie wierzę, że nie znalazłaby się osoba, która by wzięła Helę i by nie próbowała przepracować tego.

Ja osobiście jestem rozerwana, bo ani prawdy nie znam, ani specjalnie Heli nie śledziłam.
Adamo1974 natomiast zarzucił, że pies notorycznie uciekał i przy próbach łapania nigdy nie wykazywał agresji. Moje zdanie jest takie, że pies w schronisku może zachowywać się zupełnie inaczej niż w domu.

Czasu nie cofniemy, życia nie zwrócimy. Mam nadzieję, że jeśli Helka była faktycznie psem agresywnym i nieadopcyjnym to tam po drugiej stronie już sama ze sobą się nie męczy.[/QUOTE]
tak ale ja też przebywałem kilkanaście godzin z helo ona chodziła luzem pomiędzy kojcami i nawet agresji do innych psów nie było wiem co muwie hela była zabita z głupoty a nie agresji i to jest smutne nie raz byłem pogryziony i o wszystkich pogryzieniach nikt niewie do dziś to mam w schronisku uspać połowe psiaków jestem za usypianiem ale naprawde agresywnych psów

Link to comment
Share on other sites

Jestem w szoku. Widać ja też powinnam uśpić swoją kundlicę, bo na mnie potrafiła swego czasu warknąć, ba, nadal jej się zdarza, jak jest niepewna, sygnalizuje, że coś jest nie w porządku, zębów też kilka razy użyła.

Nie kwestionuję przy tym samego faktu uśpienia tej suki - rozumiem, że psy agresywne (o ile rzeczywiście jest to agresja a nie odpowiedzi na idiotyczne ludzkie zaczepki - kto na boga przepycha psa po przejściach na kanapie skoro można to zrobić nawet nie dotykając go palcem?!) należy usypiać, jednak jak mogłaś, Kano, podjąć taką decyzję praktycznie sama? Jak mogłaś...?

Link to comment
Share on other sites

Pozwolę sobie skopiować post administratorki niebieskiego forum - Dony, która jest uznanym szkoleniowcem z wieloletnią praktyką

[quote name='"Dona"']Napiszę tyle, że po przeczytaniu wyjaśnienia oczy zrobiły mi się dokładnie takie :shock: . Jestem w kompletnym szoku, jak (mając w rękach któregoś psa z kolei) można popełnić tak oczywiste błędy, co zauważyło już kilka osób wypowiadających się wcześniej. Siłowe próby stłamszenia, stłumienia reakcji, próby "złamania" psa, bez prób rozwiązania leżącego głębiej problemu - prosta i szybka droga do narośnięcia frustracji i eskalacji. Ewidentna prowokacja, doprowadzanie do konfrontacji, rozładowania stresu gryzieniem - klasycznie i wręcz książkowo doprowadziły do szybkiego pogłębienia problemów, utrwalenia i zwiększenia częstotliwości reakcji. Dominacja... właśnie dlatego tak nie lubię teorii dominacji. Bo do takiego rozumienia problemu i takich rozwiązań ona prowadzi. Może się faktycznie komuś zdarzyć pies, u którego tego typu zachowania nie będą wynikiem problemu leżącego głęboko (czasem bywa coś w tym rodzaju w okresie szczenięctwa czy dorastania) i może wtedy wystarczy na takiego psa kilka razy huknąć, żeby mu się porządek w głowie przywrócił. Ale nie można tego jako reguły traktować, bo zazwyczaj problem leży głębiej i bez jego dokładnego rozpracowania nie ma o czym mówić.
Jenny19 powyżej dała dość dobrze obrazujący pracę z tego typu psem skrót. Ja tą pracę nazywam oswajaniem - to stopniowe budowanie zaufania psa, niedopuszczanie do nadmiernego stresu powodującego agresję (praca rozłożona na wiele, wiele etapów zanim dojdzie się do najtrudniejszego), odwrażliwianie, tworzenie nowego, dobrego skojarzenia na każdym kroku i utrwalanie go poprzez warunkowanie (wzmocnienia pozytywne), a w końcowym efekcie redukcja stresu i zakodowana nowa (pozytywna) reakcja w określonych sytuacjach (w tego typu sposób przeprowadzamy w Rudce ćwiczenia socjalizacyjne z psami agresywnymi/nieufnymi/lękliwymi wobec ludzi). To długa droga, często trwająca miesiącami ale moim zdaniem jedyna właściwa (jeżeli ktoś chce przykłady - dział "Literatura" - "Mine" Jean Donaldson, są tam również ćwiczenia w podpunktach, uczące psa dotykania jego ciała). To jedno. Drugie - tego typu pies, nawet wypracowany, to zawsze ryzyko. Bo wymaga pamiętania o problemie, nawet kiedy problem nie występuje. Wymaga odpowiedniego podejścia na codzień - tu również człowiek musi się trochę nagiąć, przyjąć pewne schematy, uważać co i jak robi. Bo stare nawyki w sprzyjających okolicznościach (nagły stres, zmiana schematów, otoczenia) lubią wracać. Trzecia - nie każdego psa z tego typu problemami da się wyprostować - to zależy od różnych czynników (oczywiście jeżeli już takiego psa w domu mamy, to trzeba za wszelką cenę próbować). Dlatego decyzji o eutanazji w tym momencie negować nie będę. Niemniej jednak również interesuje mnie opinia wspomnianej w wyjaśnieniu behawiorystki, chciałabym dowiedzieć się, kim jest ta osoba oraz jakie jest jej zdanie na ten temat.
No i na koniec, co dla mnie jest już kompletną żenadą -
[quote name='"Kana"']Być może osoby chętne do adopcji czytają forum. Po co pisać źle o psie i zmniejszać mu szansę na dom [/quote]
Myślę, że komentarz tutaj jest zbędny... Ja w każdym razie, będąc na miejscu osoby chętnej na adopcję psa, po przeczytaniu takiego zdania wybiłabym sobie temat adopcji z głowy.[/quote]

Link to comment
Share on other sites

"Łapanie, podnoszenie, próba dokładnych oględzin psa zawsze kończyła się warczeniem, a prawie zawsze atakiem." To oczywiste ze pies czuł się zagrożony ,nie wiedział co Ty mu chcesz zrobić.A poza tym pamiętaj ZE AGRESJA WZBUDZA AGRESJE!!! Więc to Ty musiałaś być agresywna wobec tego psa,on się tylko bronił!
"Kolejnym, jednym z najgorszych przypadków było atakowanie bez uprzedzenia w momencie "zrzucenia" psa z łóżka, posłania, fotela."
Co Ty rzucałaś tym psem?!!! (To tylko dowodzi temu, co wcześniej napisałem)
Mogłaś zawołać go do siebie ,zwabić jakakolwiek metodą ,a nie siłą!I nie mów nas ze po jakiejkolwiek dobroci próbowałs to robić! Co to zrobiłaś jest NIEMORALNE!!!

Zwracam się do ludzi z forum :CZY TA OSOBA UNIKNIE JAKICHKOLWIEK KONSEKWENCJI SWOJEGO BESTIALSKIEGO CZYNU???

Link to comment
Share on other sites

Juri przychodzisz znikąd, nie przedstawiasz się, a w ten sposób osądzasz? Nie przesadzaj (od razu zaznaczam, że nikogo bronić nie mam zamiaru), ale myślę, że nazywanie tego "bestialskim czynem" jest nie na miejscu. Kana popełniła błędy, to prawda, ale nie można popadać ze skrajności w skrajność! Nikt nie chciał tego psa skrzywdzić!

Pozwolę sobie skopiować swoją wypowiedź z niebieskiego forum


Nie odzywałam się, nie komentowałam, bo nie miałam Heli na codzień, nie miałam możliwości obserwacji innej niż 2h spędzone na grupowym spacerze... chciałam uniknąć niesłusznego wydawania opinii.

Gdy jednak przeczytałam cały opis zachowań Heli oraz sposoby reagowania na nie przyznam szczerze, że nie mogłam uwierzyć, w co czytam... I tylko dlatego zdecydowałam się wypowiedzieć. Być może Hela faktycznie była psem nieadopcyjnym, ale Ty swoim opisywanym zachowaniem nie dałaś jej nawet możliwości na inne, niż opisane przez Ciebie reakcje. Nie pozwoliłaś pokazać się tej suce z innej strony, nie dałaś jej oparcia, stabilności, spokoju i opanowania, czego przede wszystkim pies wykazujący agresję lękową, stroniący od dotyku potrzebuje. W zamian za to otrzymała od Ciebie dawkę stresu, nerwów, krzyku i ciągłych prowokacji - którego w przypadku psa wykazującego takie, a nie inne zachowania mogły prowadzić tylko do jednego - wzrostu frustracji a w efekcie do ataku.

Oswajanie, "socjalizacja" z nowym otoczeniem, nowymi ludźmi, budowa zaufania. Spokój wzbudzający zaufanie i dający psu poczucie bezpieczeństwa, odwrażlliwianie, kontrwarunkowanie, metoda pozytywnych skojarzeń to metody, którymi miałabyś szanse cokolwiek osiągnąć, a tym samym umożliwiłoby Ci to realne ocenienie zachowań Heli, ale nie w ciągu miesiąca... Nie mówię tego z "książkowej" wiedzy, ale swojego doświadczenia - przechodziłam to z Dorą, czego wiele osób tu na forum jest świadkiem, wiele osób widziało prowadzoną pod okiem Mariusza jej socjalizację...

Co istotne, nie trzeba być szkoleniowcem z kilkoma certyfikatami i długoletnim stażem, posiadać własnej szkółki, prowadzić regularnych szkoleń, być behawiorystą (czy innymi jakże popularnymi w ostatnim czasie "psimi" zawodami) pewne rzeczy trzeba po prostu CZUĆ! To dowodzi niestety tylko tego, że nawet mając dziesiątki psów, a nie mając swego rodzaju instynktu, wyczucia i takiego drygu do kombinowania i szukania rozwiązań danego zachowania na "logikę" człowiek nic z dotychczasowych doświadczeń nie wyciągnie.

Piszesz
[quote name='"Kana"']ale nie poddając się próbowałam jej wytłumaczyć wszelkimi sposobami, że obi źle. [/quote]

ale opisujesz jasno i wyraźnie tylko 1 metodę - "dominacji", siły. Nie rozumiem, dlaczego skoro metody siłowe, próby stłamszenia i "złamania" suki nie przynosił efektów, skoro Hela spinała się, gdy chciałaś ją "zrzucić" z łóżka wciąż stosowałaś ta metodę?

jak wnioskuję z poniższej wypowiedzi
[quote name='"Kana"']Kolejnym, jednym z najgorszych przypadków było atakowanie bez uprzedzenia w momencie "zrzucenia" psa z łóżka, posłania, fotela.Wielokrotnie Hela wisiała na mojej ręce za to, nie zawahała się również ugryźć z pełną premedytacją inną część ciała np. nogi. [/quote]

Z drugiej jednak strony piszesz:
[quote name='"Kana"']Nie ważne było czy po dobroci czy na siłę, suka zawsze próbowała postawić na swoim,[/quote]

Co oznacza po dobroci? Wisiała Ci na ręce, gdy smakołykami próbowałaś od niej coś wyegzekwować? Gdy stosowałaś kontrwarunkowanie, gdy jej nie dotykałaś?

Psy agresywne nie powinny być wydawane do adopcji, to jest pewne, narażanie osób trzecich na atak ze strony czworonoga to szczyt nieodpowiedzialności tak samo, jak i zatajanie prawdy. To igranie z ludzkim życiem, inaczej nie potrafię tego nazwać. Nie po to ludzie adoptują psy, by po mieszkaniu chodzić na palcach i unikać konfrontacji z psem - więc jeśli pies faktycznie wykazuje tak owe zachowania, które mimo stosowania różnorodnych metod nie ulegają poprawie - rozumiem to i myślę, że nikt nic złego, by nie powiedział... Tutaj było inaczej - zastosowane metody - to tylko ciągła próba sił i prowokacja...

Natomiast poniższe zdanie sprawia, że trudno się dziwić, że ludzie boją się adoptować dorosłe psy. Było to już mówione w przypadku wielu kontrowersyjnych psów w ciągu ostatniego roku. Było niejednokrotnie pisane, iż adopcje zmierzają w fatalnym kierunku. Liczy się sztuka, "zaliczone", "uratowany" i następny...

[quote name='"Kana"']Być może osoby chętne do adopcji czytają forum. Po co pisać źle o psie i zmniejszać mu szansę na dom [/quote]

Link to comment
Share on other sites

Jestem w szoku, jak osoba z rzekomo dużym doświadczeniem i wiedzą o bullowatych może popełnić takie błędy - i jeszcze w wyniku tego, co z psem zrobiła, sama zadecydować o uśpieniu go...?

Gdybym postępowała z moim psem w identycznych sytuacjach tak jak Kana, pewnie też już bym musiała myśleć o eutanazji - bo miałam identyczny problem ze schodzeniem z łóżka, kiedy szczeniak zaczął mi dorastać.
Rozwiązywanie takich problemów siłą to prosta droga do nasilenia agresji u kazdego bullowatego - a co dopiero przy psie po przejściach? Jak w ogóle można napisać, że podniesiona na psa po przejściach ręka to normalna sytuacja?? Pies się bronił! Zamiast zdobywać jego zaufanie, autorytet, poprawić poczucie bezpieczeństwa, zmotywować do współpracy, walczono z nim, przepychano się, ciągano, prowokowano do agresji. Problemem nie był pies tylko żenujące podejście opiekunki, która sama prowokowała psa do agresji... Chwytanie za obrożę, okolice karku, popychanie psa, który odpoczywa to w psim języku wyzwania, zachowanie agresywne. Jesli suka była tak traktowana, spychana z łóżka, ciągana gdzieś za obrożę, zaczęła się bronić - i nic prostszego przewidzieć, że agresja będzie się nasilać, i wystepować już na sam widok opiekuna w danej sytuacji - szczególnie że pies na pewno nie miał już różowych doświadczeń. Takiego postępowania z psem spodziewałabym się po laiku, po jakimś dresie który kupił asta na giełdzie - a nie po osobie z doświadczeniem, kochającej bulle...

Jestem przerażona, że nawet osobom z opinią doświadczonych z bullowatymi nie można ufać, nie można liczyć na ich wiedzę i umiejętności :( bo prezentują je niewiele lepsze niż pierwszy lepszy właściciel astowatego z kiepskiej dzielnicy.

Link to comment
Share on other sites

ponieważ kana nie odesłała nam podpisanej umowy adopcyjnej, właścicielem Heli nadal było schronisko!

pytam po raz kolejny JAKIM PRAWEM KANA PODJĘŁA DECYZJĘ O UŚPIENIU PSA????

hela spędziła u kany zaledwie miesiąc!!!!!!! o jakiej pracy nad psem my mówimy o jakiej uczciwości tej osoby? to się nazywa uczciwość, że dziewczyna samowolnie podejmuje decyzję o uśpieniu psa na którego zbiera deklaracje pieniężne, omijając całą procedurę która powinna się odbyć przed podjęciem decyzji o uśpieniu psa???
i mówiąc mi, że ona nie miała obowiązku informowania o czymkolwiek kogokolwiek??!!
jak zapytałam dlaczego nie poprosiła o pomoc skoro nie radziła sobie z psem to usłyszałam, że ona żadnej pomocy nie potrzebowała!
są osoby które rozumieją, ja nie rozumiem tej całej sytuacji, bo uważam, że taka sytuacja do jakiej doszło, nie powinna mieć w ogóle miejsca!

Link to comment
Share on other sites

Jest to dla mnie na prawdę bardzo trudne i ciężkie, wiem, że nie zrobiłam wszystkiego tak jak to może powinno wyglądać w oczach innych.
Przyznaję się że popełniłam kilka błędów, chociażby nie pisząc nic na forum o jej agresywnym zachowaniu, jednak nadzieja, że Hela zmieni swoje nastawienie i dojdziemy do jakiegoś porozumienia we mnie nie gasła.
Wiem, byłam przygotowana, przyjmuje wszystkie ataki na siebie, rozumiem bo sama kiedyś byłam osobą atakującą, kiedy popełniłam takie błędy też zrozumiałam że nie atak jest tutaj rozwiązaniem. Zwłaszcza że wszystkich rzeczy nie piszę się na forum.
Sprostuje może kilka niedomówień, bzdurą jest iż powiedziałam że jestem behawiorystą. To jest totalne przekręcanie wypowiedzianych przeze mnie słów. Oczywiście powiedziałam, że zajmuje się tym jako hobby, chcę się kształcić w tym kierunku i miałam psy o różnych problemach behawioralnych które prostowałam i którym znajdywałam kochające domy. Nie jestem ani alfą, ani omegą, jestem tylko człowiekiem, nie pozjadałam wszystkich rozumów, nie uważam się za nikogo ważnego, nawet nie mogłabym tak myśleć, aczkolwiek jako człowiek, nie wiem dlaczego bałam się pisać o takich problemach na forum, może widziałam co się dzieje przy takich akcjach i to , że znalazłam się w takiej a nie innej sytuacji po raz pierwszy sprawiło, że nie zrobiłam wszystkiego idealnie i nie dopiełam wszystkiego na ostatni guzik.
Przyznaje się również, że mimo jej wyskoków do człowieka suka pojechała na próbę do nowego domu, tak jak wy myślałam że może to moje metody były złe, o których zaraz także napiszę bo tutaj też wyłapujecie tylko zdania które chcecie.
Przyszły dom był poinformowany o wszystkich sytuacjach w których był problem, których suka sobie nie życzyła. Nawet pozwoliłam sobie zademonstrować kilka sytuacji na które powinno się uważać, by dać jasny obraz tej drugiej strony psa.
Chciałam jej dać szansę, pozwolić spróbować, wszystko to było przed atakiem na twarz człowieka, przyszły dom był nastawiony na pracę z nią, aczkolwiek nie dziwię się że bali się o swoje życie kiedy suka po jednej nocy spędzonej w nowym miejscu zaczęła wprowadzać swoje zasady. Nigdy nie zatajałam prawdy osobom które były zainteresowane adopcją.
To był uparty i bardzo pewny siebie pies, który miał problemy z dominacją, była charakterną indywidualistką.
To że opisałam jedną metodę postępowania z nią nie oznacza, że nie próbowałam innych. Nie było tylko i wyłącznie na siłę wszystko robione, ktoś łapie za słówka że rzucałam psem... wtedy raczej chodziło mi o wyegzekwowanie wykonywanej czynności.
Prośby i smaczki działały tylko "sekundowo", jak chciała to zeszła, jak nie chciała to tylko czekała aż ją zostawię w spokoju.
Ćwiczyłyśmy metodą prób i błędów, kiedy zeszła dostawała smaczka, kiedy ją podnosiłam, bądź łapałam za miejsca "nietykalne" i nie posłużyła się zębami dostawała nagrodę. Generalnie kiedy tylko zabrała nagrodę znów robiła to co uważała za właściwe. Czyli np. z powrotem wchodziła na łóżko i zaczynała od początku.
Nie wyobrażam sobie psa, który ma mieszkać z ludźmi i tak się zachowywać.
Jasne, jeżeli wasz pies tak robi to wasza sprawa, jeżeli wam to nie przeszkadza to mi to lotto...
Aczkolwiek jako prawny opiekun psa i osoba za nią odpowiedzialna nie mogłam pozwolić... sumienie by mi nie pozwoliło i nie dało spokoju by wyadoptować agresywnego psa jakiejkolwiek rodzinie. Jako rodzina zastępcza dla psa bezdomnego przy wyadoptowywaniu psa nie można mieć jakichkolwiek skrupułów i obaw, że coś może być nie tak. To ja jestem odpowiedzialna za psa i jeżeli by kogoś nie daj boże pogryzła, zagryzła czy stała by się jakakolwiek tragedia to ja jestem za to odpowiedzialna. Suka wykazywała agresję w normalnych codziennych sytuacjach domowych. Ktoś się pytał to po co podnosić psa, czy łapać go za obrożę... Czasami trzeba i to z psem zrobić, chociażby u weterynarza trzeba psa postawić na stole.. czasami trzeba psa na chwilę zamknąć w pokoju bo ktoś przyszedł albo coś się dzieje, skoro smaczki i prośby nie działały bo suka robiła totalnie co chciała...?
Jakby się skończyło gdyby do psa leżącego na łóżku podeszło dziecko...
Nie jest to decyzja którą podjęłam sama, była to bardzo trudna dla mnie sprawa, zawsze wiedziałam, że nadejdzie taki moment, trzeba się z tym liczyć biorąc psa po przejściach, nie ważne czy TTB czy innego, aczkolwiek tutaj trzeba pamiętać że to pies który ma potężną siłę, a nie dziamgający york który rozbawia wszystkich kiedy kogoś gryzie.
Jak każdego psa który u mnie był, którym się opiekowałam, w którego wkładałam pracę nigdy nie zapomnę.
Nie zapomnę nigdy tej pustki którą mi zostawiła w sercu, dziękuje jej za wszystkie wspólne chwilę i za to czego mnie nauczyła.
Może macie rację, może nie powinnam się zajmować dalej TTB, może uśpienie własnego psa którego się kochało mnie przerosło...
Pewnie większość z was, których nawet mnie nie zna nie będzie wierzyło w nic co piszę, aczkolwiek ta decyzja nie była moim widzimisię... Wiem również że żadne przeprosiny nie zmienią waszego nastawienia do mnie, prosiłabym tylko o wyrozumiałość i postawienie się w mojej sytuacji.

Dziękuje wszystkim za pomoc, prosiłabym wpłacających aby napisać na jakiego psa mam przekazać pieniądze z mojego konta i z bazarków forumowiczów.

Link to comment
Share on other sites

wybacz nadal z tych elaboratow nie moge zrozumiec tego ze suka juz po tygodniu wykazala agresje, wisiala ci na rekach czy rzucala sie na nogi...potem oddajesz ja do DS ....? czekalas az rzuci sie na twarz?

[QUOTE][B]Aczkolwiek jako prawny opiekun psa i osoba za nią odpowiedzialna nie mogłam pozwolić... sumienie by mi nie pozwoliło i nie dało spokoju by wyadoptować agresywnego psa jakiejkolwiek rodzinie[/B]. Jako rodzina zastępcza dla psa bezdomnego przy wyadoptowywaniu psa nie można mieć jakichkolwiek skrupułów i obaw, że coś może być nie tak. To ja jestem odpowiedzialna za psa i jeżeli by kogoś nie daj boże pogryzła, zagryzła czy stała by się jakakolwiek tragedia to ja jestem za to odpowiedzialna. Suka wykazywała agresję w normalnych codziennych sytuacjach domowych. Ktoś się pytał to po co podnosić psa, czy łapać go za obrożę... Czasami trzeba i to z psem zrobić, chociażby u weterynarza trzeba psa postawić na stole.. czasami trzeba psa na chwilę zamknąć w pokoju bo ktoś przyszedł albo coś się dzieje, skoro smaczki i prośby nie działały bo suka robiła totalnie co chciała...?
[B]Jakby się skończyło gdyby do psa leżącego na łóżku podeszło dziecko...[/B] [/QUOTE]

no wlasnie jak? rzucala sie na Ciebie i dalej postanowilas eksperymentowac?
ja na watku nie bede sie juz odzywac bo to i tak nic nowego nie wniesie, przykre to wszystko...

i tak btw to to byl w koncu Twoj pies czy schronu?

Link to comment
Share on other sites

ale ty kana nie byłaś prawnym opiekunem Heli! nie odesłałaś podpisanej umowy adopcyjnej do schroniska, więc nadal prawnym właścicielem Heli było schronisko!

i owszem na pytanie Magdy czy Hele widział behawiorysta odparłaś że przecież ty nim jesteś.
długo zajmuje ci wymyślanie historii aby oczyścić się, a ja nadal nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie jakim prawem uśpiłaś Helę? zrobiłaś to bezprawnie!
i faktycznie ja uważam, że nie nadajesz się aby być domem tymczasowym i zamierzam wszystkich ostrzegać przed tobą.
to przez ciebie Hela nie żyje, ty odebrałaś życie temu psu i tego ci nie zapomnimy.

a jako że wątek na niebieskim forum został zamknięty, proszę o umieszczenie rozliczenia pieniędzy otrzymanych na Helę na tymże wątku. rozliczenie, a nie napisanie zostało mi 30 zł komu to przekazać.
wiem, że z fb również napływały wpłaty więc również i te pieniądze należałoby rozliczyć.

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co?
Może faktycznie suka przerosła umiejętności Kany. Być może Kana przeceniła swoje umiejętności, a może za szybko się poddała i za szybko i za dużo wymagała od psa. Może nie miała odpowiedniego podejścia akurat do tego "egzemplarza"? Może zabrakło wiary, a pojawił się strach i się poddała.
Może zaczęła za szybko wymagać i naciskać. Może pies potrzebował o wiele więcej czasu na próby. Przecież szkoleniowcy i behawioryści z doświadczeniem i papierami błahe rzeczy potrafią wypracowywać długimi miesiącami. Możemy tylko gdybać i się domyślać.

Czy będziecie się tu ścierać na forum, dalej szarpać, obrzucać błotem, łapać za słówka i wytykać gdzie ktoś kłamał. Nic nie zwróci życia Heli.
Zostaje nam jedynie wyciągnąć wnioski. Sprawdzać lepiej i stale kontrolować DT. Sporządzać umowy odnośnie psów wydawanych na DT od ręki. Sporządzać o wiele bardziej rygorystyczne umowy gdzie będzie zawarty np punkt, że psa przed uśpieniem musi obejrzeć dwóch niezależnych behawiorystów/szkoleniowców i dopiero wtedy podejmować decyzje. Przecież DT w dzisiejszych czasach są na wagę złota.

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem w stanie zrozumieć, że Hela mogła być psem nieadopcyjnym. Może jej zachowanie poprawiłoby się po pracy z profesjonalistą na tyle, że mogłaby iść do domu bez dzieci, a może nie, może i tak zostałaby uśpiona - tylko tego już się nie dowiemy...

Tak czy siak nie rozumiem decyzji praktycznie na własną rękę, bez konsultacji ani ze szkoleniowcem, ani z płacącymi na sunię, ani właściwie z nikim - tylko praktycznie natychmiastowe uśpienie psa. Ona była tak niebezpieczna, że trzeba było ją uśpić na cito, nie dając nawet szansy poszukać kogoś, kto byłby chętny popracować z nią ze szkoleniowcem, ocenić u specjalisty na ile jej zachowanie to po prostu kwestia podejścia człowieka, a na ile agresja nie do opanowania?

[SIZE=1]Przy okazji - pies z takimi problemami powinien mieć na stałe doczepioną do obroży 80-100 cm linkę, która umożliwiałaby sprowadzenie psa z łóżka, wyprowadzenie do innego pomieszczenia bez dotykania czułych miejsc, fizycznych konfrontacji, ciagania za obrożę blisko szyi. Tak piszę na wszelki wypadek, może ktoś przeczyta i pomyśli, zanim uśmierci zwierzaka, z którym nie może sobie poradzić... Szkoda że nikt nie napisał na forum przed zabiciem suni, może ktoś podpowiedziałby takie czy inne rozwiązania i można by było z nią popracować. Tymczasem wyszło na to, że jedna osoba sobie nie poradziła, pomysły się skończyły - pies pod igłę...
Dodam jeszcze, że odwrażliwianie na dotyk "po dobroci" to długie tygodnie a nawet miesiące pracy - jeśli sunia była w DT tak krótko i już zdążono przetestować i metody pozytywne, i "na udry" to nie dziwne, że nie zadziałało; nie miało kiedy i jak, skoro suni zastosowano taki miks traktowania...
[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Ja jestem w stanie zrozumieć, że Kana mogła być psem nieadopcyjnym.[/QUOTE]
Kana do adopcji nie była, za to Hela tak ;)


edit:
Osoba, która by Helę wzięła zapewne by się znalazła.
Jednak ja boję się pomyśleć co by było jakby znów ktoś dał taką propozycję. A takie odczucie mam po tym jak zgłosił się Mirek, szkoleniowiec który chciał wziąć do siebie psa, który pogryzł dziecko. Jakby pies był nieadopcyjny chciał go adoptować dla siebie, ale zmieszali go z błotem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kana']....To był uparty i bardzo pewny siebie pies, który miał problemy z dominacją, była charakterną indywidualistką.
To że opisałam jedną metodę postępowania z nią nie oznacza, że nie próbowałam innych. Nie było tylko i wyłącznie na siłę wszystko robione, ktoś łapie za słówka że rzucałam psem... wtedy raczej chodziło mi o wyegzekwowanie wykonywanej czynności.
Prośby i smaczki działały tylko "sekundowo", jak chciała to zeszła, jak nie chciała to tylko czekała aż ją zostawię w spokoju.
Ćwiczyłyśmy metodą prób i błędów, kiedy zeszła dostawała smaczka, kiedy ją podnosiłam, bądź łapałam za miejsca "nietykalne" i nie posłużyła się zębami dostawała nagrodę. Generalnie kiedy tylko zabrała nagrodę znów robiła to co uważała za właściwe. Czyli np. z powrotem wchodziła na łóżko i zaczynała od początku.
Nie wyobrażam sobie psa, który ma mieszkać z ludźmi i tak się zachowywać...[/QUOTE]

Nie jestem behawiorystą, ani znawcą, ale według mnie zaprzeczasz sama sobie. Pewny siebie pies raczej nie powinien mieć problemów z "miejscami nietykalnymi".
Awersje dotykowe występują właśnie u psów niepewnych. Suka ostrzegała, warczała i pewnie na kilka innych sposobów pokazywała mową ciała, żebyś tego nie robiła. Ty, jak to napisałaś, nie jesteś osobą, która odpuszcza. Suka nie widziała innego wyjścia, jak atak.
Temat awersji dotykowych przerabiam od wielu miesięcy z Lakim. Nie dochodzi do ataków, ale ja też się z nim nie konfrontuję i unikam sytuacji, w których on mógłby czuć dyskomfort. Bo konfrontacja oznacza również utrwalanie tych niepożądanych zachowań.
Gdzieś przeczytałam: pytanie do behawiorystki: co zrobić jak pies warczy? odpowiedź: podziękować.
Psom należy się szacunek. Jedne są takie, że grzecznie znoszą nachylanie, głaskanie po głowie i ciągnięcie za łapy, a są takie, które mają z tym problem. I nie należy tego lekceważyć. Niektórzy ludzie też są niedotyklascy i takich osób też nikt na siłę nie ściska. Bo to da się wyczuć.
Ja z Lakim pracuję już 7 miesięcy nad dotykiem. I dalej nie jest idealnie. Są sytuacje, w których on ziewa, odwraca głowę. Próbuję małymi kroczkami. Nie jest to lekkie, że mam psa, który po tak długim czasie nie umie zaufać w 100%. No ale próbując na nim cokolwiek w tej kwestii wymusić, nie byłabym w stanie zbudować z nim jakiegokolwiek porozumienia.

Link to comment
Share on other sites

Jara nie chodzi o to że przerosła umiejętności Kany. Nikt złego słowa by nie powiedział. Dziewczyny z Krotoszyna by ją odebrały. Pomogli byśmy znowu w transporcie. Postarali się załatwić szkoleniowca.
Ale ta fajna ,wesoła sunia która u Magdy na ogrodzie przywitała mnie buziakiem i poza kopaniem w ogrodzie nie sprawiała problemów co można wyczytać w pierwszym poście Kany była permanentnie dominowana i stresowana a zachowania jej pogłębiały się systematycznie. Brak na ten temat info w postach . Nikt z nas o tym nie wiedział. Gdyby podała takie info jak w swym poprzednim poście każdy myślący człowiek psa by od niej odebrał.
Rażący jest stosunek do Dziewczyn z Krotoszyna które stawiają ten schron " na nogi". Informacja w niedzielę że jutro pies zostanie uśpiony bo Kana podjęła decyzję. Proszona jeszcze w poniedziałek by psa nie usypiała odłożyła słuchawkę.
Arogancja w stosunku do sponsorów i osób zaangażowanych w pomoc w wyciągnięciu ze schronu i zapewnieniu drugiej szansy.
Dochodzi jeszcze ignorancja prawna- TOZ krotoszyn może złożyć doniesienie do prokuratury o bezzasadne uśmiercenie ich psa a na weta do izby wetrynaryjnej./ Co prokuratura będzie sądzić o opinii wolontariuszki a nie fachowca/.
Nie ma żadnego logicznego uzasadnienia dla tego czynu. Pies nie " dostał w łepetynę " bo zaatakował. Został planowo uśmiercony.
DT nie ma prawa podejmować takiej decyzji

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Donvitow']TOZ krotoszyn może złożyć doniesienie do prokuratury o bezzasadne uśmiercenie ich psa a na weta do izby wetrynaryjnej.i[/QUOTE]

Jakiego weta? Na prośbę Agi o dokument potwierdzający uśpienie psa i na jakiej podstawie eutanazja została wykonana była odpowiedź, że "żadnych papierów nie mam ale mogę załatwić". Mam nadzieję że dokumenty od behawiorysty lub weterynarza który stwierdził u psa agresje zostaną TOZ-owi dostarczone, że będą dołączone do nich dokumenty z obdukcji Kany, nie wyobrażam sobie innej podstawy do podjęcia decyzji o eutanazji zdrowego psa i jestem bardzo ciekawa jaki wet odważy się to podpisać. Mundek pogryzł dotkliwie domownika jak miał 8 miesięcy, kobieta miała założonych 10 szwów na przedramieniu, pies przeszedł obserwację w kierunku wścieklizny, po obserwacji trafił do nowego domu który miał świadomość tego co się stało. Mundek nadal atakował i wtedy zaczęłam sie zastanawiać nad eutanazją. Po konsultacjach z behawiorystami dowiedziałam sie że Mundek jest bombą zegarową i ataki moga się powtórzyć. Poprosiłam więc o pismo potwierdzające te obserwacje, zapewniam Was że nie było to łatwe. W końcu dowiedziałam sie ,że jezeli Mundek trafi w doświadczone ręce to ma szansę i nikt mi takiego pisma nie dał, trafił więc na rok do Jamora. W związku z dołem finansowym odebraliśmy psa w sierpniu i tak naprawdę nie wiem czy trafi kiedykolwiek do adopcji, bardzo sie tego boję, a pisze o tym ponieważ UŚPIENIE PSA AGRESYWNEGO NIE JEST PROSTE, a Kana załatwiła to zadziwiająco szybko. Dlatego chce zobaczyć jaki wet sie pod tym podpisze i jakie dokumenty będą podstawa do takiej a nie innej decyzji. Heli niestety życia to nie wróci ale będzie przestrogą dla innych.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...