Jump to content
Dogomania

Boi się misek, schodów... wszystkiego.


aleshua

Recommended Posts

Postanowiłam w końcu założyć nowy temat, gdyż trafił mi się "pechowy kochany egzemplarz" Goldeniej suczki :) Jest u nas od 31 stycznia 2011 r. - byliśmy osobiście po nią i obserwowaliśmy ją w znanym jej miejscu i już tam była płochliwa i przestraszona ale nie wzbudziło to moich podejrzeń, ponieważ przyszły trzy nowe osoby (ja, mąż i syn) i zwaliłam to na karb stresu. Później Małżeństwo od którego ją braliśmy przyznało, że proces socjalizacji nie przebiegł właściwie - Tajga nie miała kontaktu z codziennym życiem, gwarem w domu itp.

Byłam pewna, że dam sobie radę sama, ale po tylu miesiącach już "wymiękam" i nie wiem co robić. Oczywiście przeczytałam tematy wspólne z moim problemem ale odpowiedzi nieststy nie znalazłam.

Tajga boi się: własnych misek, schodów (nie schodzi), psów które na nia szczekają, głośniejszego/niższego tonu głosu, rzeczy na podłodze (wózek, zabawki, zakupy, czasami krzesła itp.), obcych osób które chcą ja głaskać lub ją wołają (kładzie się na plecach lub podchodzi prawie czołgając się) i pewnie masy innych rzeczy o których zapomniałam lub z którymi jeszcze nie miała do czynienia.

MISKI - zmienialiśmy je trzy razy, najpierw była metalowa stojąca na ziemi, później plastikowe, teraz ma dwie plastikowe i jedną metalową na gumie. Każdej z nich się boi, jedzenie dla niej to katorga, picie nie mniejsza. Woli wylizać jakąś wodę z kałuży niz napić się z własnej miski. Nigdy nie była przy jedzeniu straszona (u nas, trafiła do nas jak miała 4 miesiące), bita, karcona itp. Zmieniałam też miejsce położenia misek kilka razy i żadna lokalizacja jej nie odpowiada. Wodę wypije z miski trzymanej w ręku, zjeść nie zje chyba, że daje się jej kawałki do pyska. U moich rodziców z misek białych, porcelanowych które się nie przesuwają podczas jedzenia też boi się jeść. Jedyne miejsce, gdzie je bez problemu to u Teściów - wodę pije tam z salaterki ichniego pieska (u nas w domu salaterka tez się nie sprawdziła), jedzenie wyjada mu bez problemu (Henio zjada Pedigree więc może to kwestia tych uzależniaczy?? ;) ). Już nie mam pomysłu co robić i jestem w zasadzie bliska desperacji. W niedzielę przyjechała moja mama, więc Tajga ma dodatkowy stres i od tamtej pory praktycznie nic nie zjadła i pić też nie chce - muszę jej wmuszać i dawać smakołyki aby w ogóle coś jadła (jest na antybiotyki - leczymy zapalenie skóry - więc musi jeść).

SCHODY - w miejscu, gdzie była przez 4 miesiące schodów nie było, u nas jest też tylko jeden schodek. U moich rodziców w bloku jest ich kilka (lastryko) i tam chodzi lekko przestraszona ale bez większych problemów - schody nie są strome. U Teściów są schody drewniane, dosyć wysokie i strome. Z wchodzeniem nie ma problemu (robi to ze strachem) ale zejście już jest niemożliwe, a Mąż jak ją bierze na ręce aby znieść to zwieracze puszczają jej całkowicie i robi wieeelką kałużę. Na początku maja br. udało mi się w przeciągu ok. 5 dni przekonać do schodzenia za pomocą smakolyków - ja ja asekurowałam z tyłu, Mąż z przodu i jakoś się nauczyła. Po miesiącu jednak zapomniała i teraz już nie chce się przekonać. Zejdzie na jeden-dwa stopnie i koniec - wraca.

INNE PSY - generalnie jest to z natury typ uległy ale ona jest wyjątkowo uległa, przy okazji jest przyjacielem wszystkich psów i za wszelka cenę chce się bawić. Jeżeli zobaczy psa, który jest jej przyjazny to się świetnie bawi z nim. Jeżeli pies jest mniej przyjazny to zaczyna trząść się jak galareta albo kładzie się na plecy. Tak samo reaguje na głośniejszy/niższy ton głosu.

Poza tym Tajga jest ooogrooomną przylepą i uwielbia dzieci. Mam półtora rocznego synka i dogadują się świetnie. Tajga się z nim bawi, tulą się do siebie, synek ją głaszcze a ona ma dużą frajdę z tego. Tak samo jest z innymi, nawet obcymi dziećmi :) Jest kanapowcem, uwielbia się miziać, przytulać, uwielbia drapanka i głaskanie.

Może jeszcze istotne jest to, że jak do nas trafiła to dosyć długo załatwiała się na nasze łóżko aby pokazać swoją uległość.

Przepraszam za długość posta i pewnie masę zbędnych słów, ale starałam się jak najdokładniej opisać sytuację. Niestety nie stać nas na psiego behawiorystę (z tego co czytałam jest to raczej drogi interes), więc staram się jakoś samodzielnie i z Waszą pomocą rozwiązać lub złagodzić problem.

Ponadto jestem w stałym kontakcie z właścicielką matki Tajgi więc mogę uzupełnić potrzebne informacje na temat charakteru pozostałych szczeniaków w miocie lub samej matki. Generalnie póki co wiem, że Tajga od początku była największą przylepą i najbardziej lubiła dzieci.

Link to comment
Share on other sites

A wiesz coś o zachowaniu jej rodziców, ona ma rodowód?
Bo tak ogromnej lękliwości nie da się nijak zwalić na jakieś małe braki w socjalizacji. Moja koleżanka ma goldena; do niemal 4 miesięcy siedział w domu ze względu na kwarantannę i jedynym objawem tego, że miał zaniedbaną socjalizację było niewielki lęk przed przejeżdżającymi samochodami. Wydaje mi się, że u niej to w dużym stopniu jest kwestia genów; albo rodzice lękliwi, bez uprawnień hodowlanych, albo trafiła się taka sierotka w miocie.

Z czego jadła w poprzednim domu?

Na schody jest dość prosty sposób, znosimy psa i stawiamy na ostatnim schodku, żeby zszedł sam; następnym razem ma zejść z 2 ostatnich schodków, po czym nagradzamy go smakołykiem, i tak dalej, no ale bez schodów nie da się tego zrobić :) Może macie jakieś "schodki" w mieście na powietrzu, albo ktoś znajomy pozwoli Wam poćwiczyć parę minut na klatce schodowej w bloku?

Link to comment
Share on other sites

Jak to trwa od stycznia bez poprawy, to sprawa jest dla zoopsychologa (behawiorysty).
Nie jestem miłośnikiem telewizyjnych "magicznych" treserów, ale w jednym odcinku "Zaklinacza psów" był taki pies i jakbym tego nie widział na własne oczy to bym nie uwierzył...
Jest jakieś sprzężenie zwrotne pomiędzy tym jak okazujemy nastrój a naszym nastrojem (czyli jeżeli się boimy, ale udajemy odważnych, to dodajemy sobie odwagi i przestajemy się bać) i psów jest widać podobnie.
Treser lękliwemu psu przywiązał koniec smyczy za który zwykle się trzyma ręka do ogona i delikatnie unosił ogon w pozycję "niczego się nie boję" i o dziwo :crazyeye: po jakimś czasie pies przestał czołgać się na brzuchu po ulicy (pies wychowany na wsi zabrany do wielkiego miasta) i nawet biegał z nim jak ten jeździł na rolkach :-o
Aha i jeszcze jeden element. Bieganie z psem powoduje szybsze krążenie, wydzielanie adrenaliny i endorfin oraz daje psu mniej czasu na wsłuchiwanie się w otoczenie.
Nie wiem czy coś z tego pomoże, ale jeżeli przez tyle miesięcy pies się nie "oswoił" z otoczeniem, to poza takimi "egzotycznymi" metodami nic bardziej logicznie uzasadnionego nie przychodzi mi do głowy.
Jakkolwiek dziwnie by to nie wyglądało, to sadzę że warto spróbować, raczej gorzej już nie będzie...
BTW - gdyby to pomogło to powinnaś to wszystko opisać, bo jeżeli rzeczywiście pomaga, to wielu ludzi będzie Ci dozgonnie wdzięcznych ... :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Ja zadam może dziwne pytanie -jakie macie podłogi ? może zbyt śliskie i to może może być poczatkiem psich lęków.Spróbuj postawic miseczki na macie antypoślizgowej i dla zachety na poczatek dawać do miski to co najbardziej lubi.Przedewszystkim dużo do niej gadac ,gadac może nie nawiązując kontaktu wzrokowego./piszę to na podstawie własnych problemów z socjalizacją psa z natury płochliwej rasy/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bejasty']piszę to na podstawie własnych problemów z socjalizacją psa z natury płochliwej rasy/[/QUOTE]

A jakie to rasy są z natury płochliwe?
Bo z tego co wiem wzorzec żadnej rasy nie przewiduje u psów hodowlanych takiej lękliwości, żeby pies bał się podłogi.

Link to comment
Share on other sites

No to jestem :)

[B]Martens[/B] Tajga nie jest rodowodowa. O tacie Tajgi nie wiem nic poza tym, że to niewielki okaz rodowodowy. Mama Tajgi z tego co mówiła właścicielka to sunia raczej zrównoważona, ale napisałam maila z prośbą o opis jej charakteru teraz i z czasu jak była szczeniakiem. Jak otrzymam odpowiedź to uzupełnię posta.

W poprzednim domu jadła z salaterek brązowych - podobnych do tej w jakiej pije pies Teściów i jaką Tajga dostała teraz.

Jeżeli chodzi o schody to w przyszły weekend jesteśmy u Teściów więc nie omieszkam spróbować metody ze schodami. Uprzedzę jednak wydarzenia i zapytam: co w przypadku jeżeli z tego ostatniego schodka Tajga będzie wracała na górę? :)

[B]M@d[/B] ostatnio podczas drogi do weta próbowałam skupić jej uwagę na sobie biegnąc z nią, ale stanęła jak wryta i trzęsła się jak galareta (z jednej strony oszczekał ją pies 3x mniejszy, z drugiej jechał samochód ciężarowy) a jak dotarła do weta to była wyraźnie niespokojna, szczekała i piszczała. Zaciekawiłaś mnie tą pozycją ogona :))) Korci mnie aby wypróbować, ale nie wiem czy nie będzie to dla niej stresujące? Takie majstrowanie przy ogonie? :)

[B]bejasty[/B] o podłodze już pisałam. Nie udało mi się w domu żadnej maty znaleźć - spróbuję z gazetami (myślisz, że będzie ok? ). Chciałam położyć dywanik ale ona całe jedzenie na boki rozwala jak już się zdecyduje zjeść wiec to odpada.

[B]zmiloscidopsow[/B] postaram się od początku powiedzieć w jaki sposób reagowałam na jej "wybryki" i w jaki sposób reaguję teraz. Wczesne moje reakcje nie były właściwe, wiem o tym i się tego bardzo wstydzę ale jak już pisałam jestem kochającą nieodpowiedzialnie i uczącą się miłości odpowiedzialnej :)
Gdy Tajga przyszła do nas załatwiała swoje potrzeby na łóżka i na swoje posłanie. Posłanie praliśmy, wyprowadzaliśmy ją często, bardzo entuzjastycznie reagowałam kiedy zrobiła siusiu na dworze a mimo to nic nie skutkowało więc zdarzało mi się podnieść głos. Zaczęła sikać na łóżka co dokładnie dwa razy poważnie wyprowadziło mnie z równowagi i porządnie na nią nakrzyczałam (biję się w pierś! nigdy więcej tego nie powtórzyłam i nigdy nie powtórzę!) a ta jeszcze gorzej zaczęła sikać. Poszłam więc po rozum do głowy i zaczęłam sięgać do źródeł - wyczytałam, że jest to sposób okazywania uległości i wyeliminowanie zachowań sugerujących dominację powinno pomóc. Przestałam krzyczeń, podnosić na nią głos, klepać po łbie itp. Rzeczywiście poskutkowało i Tajga przestała się załatwiać na łóżka a z czasem przestała też robić w domu. Z jednej strony myślę, że te dwa moje wybuchy mogą mieć wpływ na obecną sytuację, z drugiej jednak strony wydaje mi się że musiałabym tak wybuchać regularnie aby Tajga aż tak się bała (nas się absolutnie nie boi).

Gdy daję jej jeść a ona przestraszona podchodzi do misek to albo biorę michę w rękę i wyciągam ją na wysokość pyska Tajgi mówiąc "no Tajga zjeedz; Taaajga jedz" itp.; czasami ignoruję pozostawiając ją samą z miskami, czasami jej pokazuję palcem i zachęcam słowami ludzkimi o pysznym jedzonku (wiem, że ona słów nie rozumie :) ).

Wyżej opisałam mniej więcej jak próbowałam załatwić sprawę strachu w sytuacji gdy szczeka na nią pies, jedzie samochód (miasto, park, większa ilość ludzi - mieszkamy na wsi i na co dzień tego nie ma) - próbuję skupić jej uwagę na sobie ale albo staje albo zaczyna się plątać pod nogami i skakać na mnie (zwłaszcza gdy jest więcej osób dookoła). Zgodnie z tym co widziałam na filmiku z yt zarejestrowanego podczas pracy z psem strachliwym, staram się nie napinać smyczy i prowadzić ją na luźnej. Po namyśle dodam jeszcze, że sama byłam w stresie kiedy próbowałam odstresować Tajgę i byłam lekko poddenerwowana.

Jeżeli chodzi o schody to sytuacja wyglądała tak, że Tajga stała na górze (schody drewniane, dosyć strom i wysokie) i nie chciała zejść. Schodziłam sama po kawałku i zachęcałam ja smakołykami trzymając je w ręce lub kładąc na schodach. Do tego oczywiście były dołączone efekty dźwiękowe typu "Tajgunia choodź, no chooodź" jak podeszła schodek był entuzjazm równy temu, gdy robiła siku na dworze i głaskanie, drapanie. Jeżeli nie chciała iść to w głosie słychać było moją niechęć i głośne "eeehhhh", Tajga na ręce i w dół.

Kiedy boi się podejść do czegoś też slyszy słowa zachęty, klepnięcie w udo i krótkie Tajga chodź, no chodź powtarzane po kilka razy. Jeżeli nie chce przyjść to zwykle idę po nią w zależności od sytuacji trzymam lub prowadzę tam, gdzie ma iść (za szelki lub gdy ich nie ma trzymając po obu stronach w okolicach barków - nie za sierść lub skórę).

Zdarzają się też sytuacje w domu, kiedy np potrąci zabawki syna i za przeproszeniem spiernicza wtedy gdzie pieprz rośnie (to samo jak coś spadnie, huknie). Na te raczej nie reaguję lub wołam "Tajga chodź" i ją głaszczę.

Czasami też gdy mówimy coś "groźniej", "głośniej" albo krzykniemy między sobą i Tajga zaczyna się bać to mówię Taaajguuunia nie bój się... nie potrafię określić tonu głosu, ale na pewno nie jest stanowczy, bardziej brzmi to jakbym mówiła do dziecka.

Gdy się o nią potknę i wkurzę też staram się ją udobruchać głaskaniem i drapaniem pod brodą. nie jestem ślepa ale Tajga uwielbia się kłaść kilka cm za nogami i po odwróceniu się padam. Jeszcze nie przywykłam do wolniejszego odwracania się^^

Próbuję sobie jeszcze przypomnieć jakieś nasze reakcje ale chyba na tę chwilę nie potrafię...

Miałam plan popracować z klikerem ale mój syn ostatnio jest tak absorbujący, że zwyczajnie zapominam o nim, nie mówiąc już o tym, że średnio mam czas na zabranie się do literatury, która podpowiedziałaby mi jak. Młoda ma już 11mcy i boję się, że jeżeli dłużej będę zwlekać to zniszczę psa :( O ile jeszcze tego nie zrobiłam.

Jeżeli ma to jeszcze jakieś znaczenie, to Tajga nie pokazuje cienia agresji, nigdy nie słyszałam jak warczy a szczeka tylko z radości gdy wraca Mąż lub gdy zaczyna się bawić. Nigdy nie używała zębów do celów innych niż zabawa.

Dziękuję Wam za zainteresowanie i mam nadzieję, że uda mi się ją wyprowadzić "na ludzi" z Waszą pomocą :)

Link to comment
Share on other sites

ja bym nie kładla gazet przy miskach-efekt dżwiękowy szelest itp u mnie świetnie sprawdzaja sie maty łazienkowe /takie jakby gumowane antyposlizgowe rozchlapana woda nie jest rozdeptywana pypaplane jedzonko też zostaje na macie-łatwo wyprac.Lęki na spacerze -ja stosowałam metode słupa -przestraszona,wycofana ok stałam bez słowa aż sie wyciszyła ,sprawdziła co to za wróg i szła dalej.Muszę powiedziec,że pomogło.Może metoda udawania ,że psa nie ma -zero kontaktu wzrokowego ,gadanie do siebie tak jakby do niej powinna sprowokowac -zobacz,ja tu jestem.Jak sie boi bądż obojetna sama musi się przekonac,że nie ma czego sie bać .Pocieszając utwierdzasz w przekonaniu,żebyło niebezpiecznie.Z opisu widzę,że bardzo kochasz malutka ale pomyśl "miłością można kota zagłaskać na śmierć" bez przesady ona powinna wolniutko wejsć do Waszego świata.Schody =wcale sie nie dziwie ,ze sie boi jeżeli tak jak zrozumiałam są dość strome i drewniane=śliskie .Czy musi po nich chodzić ? ja bym probowała asekurować ja w SZELKACH leciuteńko prowokując do schodzenia oczywiscie cały czas do niej mowic,zachęcać / mojego Berneńczyka prawie do 8 m-cy musiałam znosic bo bał sie zejsć po schodach w bloku, aż pewnego dnia szedł sąsiad z jamnikiem i mój glupolek zapomniał ,że trzeba sie bać/ Uwierz,każdy psiak jest inny i nie można stosowac szablonu ......dlatego poczytaj nasze rady zastanów sie i co najważniejsze OBSERWUJ,poznawaj swoją kochaną dziewuszkę.Ach jeszcze sprawa jedzenia -przy przygotowaniu miseczki gadaj zachęcaj udawaj ,że jesz i jakie to smaczne jak się zainteresuje daj jej trochę posmakowac jak "zaskoczy" stawiaj miseczke i odejdż ! nie przeszkadzaj nie bedzie chciała jesc ok po 15 min zabieraj miske opróżnij postaw pusta.i żadnych smaczków do nastepnego karmienia.Tym co robisz możesz wychowac sobie jedzeniowego terorystę.

Link to comment
Share on other sites

Mam głupie pytanie :D
Zainteresowałaś mnie tą chwilą nieuwagi i tak sobie myślę... Tajga uwielbia psa Teściów i zabawiłaby go na śmierć najchętniej, a Henio jako stateczny starszy już jamnik ucieka przed taką smarkulą. Nie uszkodziłabym go, gdyby kilka razy po schodach sobie w dół pobiegał (nie boi się ale na co dzień po schodach nie łazi)?
Może Tajga też się zapomni i po paru razach uzna, że w sumie te schody to nic strasznego?

O jamnikach słyszałam jednak, że po schodach im chodzić nie wolno bo coś może im się z kręgosłupem stać. Nie mam pojęcia na ile jest to prawdą dlatego pytam :-)

Link to comment
Share on other sites

nie przesadzajmy jamniki nie powinny notorycznie chodzic po schodach ale sporadycznie SPOKOJNIE nic sie nie powinno stac. Za starszym doświadczonym psem powinna zejsć . Może wypróbuj jeszcze inny sposób czy ma jakąś ukochaną zabawkę ? może zrzucaj zabaweczkę po schodach .W każdym razie nie zmuszaj tylko prowokuj.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale moja siostra ma taką właśnie sunię. Jota w jotę jakbyś pisała o Tajdze - nawet imię to samo :razz:.
Tylko, że jej Tajga to BPP z rodowodem.
Jestem przekonana, że to jest lękliwość wrodzona.

Wydaje mi się, że wiele nie zdziałasz, trzeba nauczyć się z tym żyć i ignorować te jej lęki. Z czasem niektóre fobie staną się mniejsze, inne zostaną, ale Ty się do tego przyzwyczaisz i będzie Ci łatwiej ...

Tajga mojej siostry przyjechała z hodowli w wieku 4 miesięcy. Nie chciała za nic w świecie przekroczyć korytarza w domu i wejść do pomieszczeń. Po dłuższym czasie leżenia na schodach w domu została wniesiona do pokoju gdzie leżała za fotelem i nie chciała się ruszyć z miejsca. I tak każdego dnia. Wyobrażacie to sobie ?

Któregoś dnia leżała na schodach i siostra wymyśliła, że zrobi ścieżkę ze smakołyków (kawałki szynki) do kuchni. Tajga pomimo tego, że jest łakomczuchem nie była w stanie wejść do kuchni...

Po jakimś czasie siostra zaprzestała wnoszenia Tajgi do pokoju, bo po pierwsze Tajga była już za duża, a po drugie nie było sensu wciągać jej na siłę do pokoju, bo i tak nie ruszała się z miejsca. Tak więc sunia leżała tylko na schodach pomimo otwartego całego mieszkania.

Zawsze bała się wszystkich zabawek, a te piszczące powodowały u niej atak paniki. Nigdy w życiu nie położyłaby się na legowisku.

Spacer z parasolką w ręku nie byłby możliwy.

Nie muszę chyba pisać, że to jest pies, który nigdy nie został uderzony czy szarpnięty smyczą czy w jakikolwiek sposób skarcony. Nawet nie słyszałam w jej kierunku podniesionego tonu.

Link to comment
Share on other sites

nie koniecznie "wrodzona" raczej jaj matka mogła byc lękliwa a hodowcy nie dołożyli staran do prawidłowej socjalizacji szczeniąt -boi się zabawek . Niestety BPP sa rasa modną i ja też znam kilka psów ,ktore pochodza z tego typu "hodowli "
Mój szczonek miał14 tyg też bal sie wszystkiego i wszystkich ,w domu miałam nie szczonka a "prawie nieruchomego pluszaka" ale po ok 6 m-cach pracy udalo sie większość zminimalizowac /zabawki,pomieszczenia,buty-też się bal,smycz-tragedia ucieczka z podkulonym ogonem.../ale do tej pory np nie wsiądzie do auta -a uwielbia jazdy na tylne siedzenie od strony pasażera z przeciwnej b,chętnie,nie wsiądzie na przednie siedzenie.../Na forum Szwajcarów są 2 wątki w tym temacie -Pety emocjnalne i Bero z Jaszówki.

Link to comment
Share on other sites

Matka mogła być lękliwa, albo może ojciec, bo mieli jednego reproduktora, którym kryli wszystkie suki w hodowli. Nie była to jakaś masówka-kilka dorosłych osobników tylko tej rasy. Nie wiem czy były wpuszczane do domu, biegały po terenie posesji.


Tak właśnie dobrze to określiłaś- Tajga była jak prawie nieruchomy pluszak. Tyle, że wygryzała dziury w ścianie, przy której leżała na tych schodach. Coś przecież musiała robić, jakoś spożytkować nagromadzoną energię skoro się nie ruszała ;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aleshua']Jeżeli chodzi o schody to w przyszły weekend jesteśmy u Teściów więc nie omieszkam spróbować metody ze schodami. Uprzedzę jednak wydarzenia i zapytam: co w przypadku jeżeli z tego ostatniego schodka Tajga będzie wracała na górę? :) [/QUOTE] Ona lubi inne psy. Niech jakiś pies pokaże jej, że schody są fajne. Jak się przekona, problem zniknie.

[quote name='aleshua']Korci mnie aby wypróbować, ale nie wiem czy nie będzie to dla niej stresujące? Takie majstrowanie przy ogonie? :) [/QUOTE] Jeśli Tobie nie przestanie się tak wydawać i nie będziesz robiła tego samemu będąc pewną słuszności takiej techniki, nic nie wskórasz. Ty musisz poczuć, że to dobra technika. Jeśli tak się stanie, metoda pomoże. Sama z niej próbowałam.

[quote name='aleshua']Gdy daję jej jeść a ona przestraszona podchodzi do misek to albo biorę michę w rękę i wyciągam ją na wysokość pyska Tajgi mówiąc "no Tajga zjeedz; Taaajga jedz" itp.; czasami ignoruję pozostawiając ją samą z miskami, czasami jej pokazuję palcem i zachęcam słowami ludzkimi o pysznym jedzonku (wiem, że ona słów nie rozumie :) ).

Po namyśle dodam jeszcze, że sama byłam w stresie kiedy próbowałam odstresować Tajgę i byłam lekko poddenerwowana.[/QUOTE] Dokładnie to samo co wyżej. Ty musisz jej swoją postawą pokazać jak wygląda opanowanie i spokój. Swoim poddenerwowaniem pogarszasz sytuację.

Moim zdaniem z tego co czytam popełniasz jeden zasadniczy błąd - nagradzając ją za to, że się boi. Kiedy ty zaczynasz mówić do niej słodkim, ciepłym głosem albo głaskać ją wtedy kiedy ona się boi to pokazujesz jej, że strach to właściwe zachowanie. Ona nie rozumie słów, ale odróżnia ton twojego głosu. Nie odróżnia dotyku (zbyt ogólne sformułowanie, ale chodzi tylko o twoją sytuację), a jedynie go wyczuwa. Głosem i gestem ją nagradzasz. Wtedy kiedy ona się boi nie mów do niej nic - jeśli bardzo chcesz możesz mówić, ale zdecydowanym i zrównoważonym głosem. Żadne głaskanie nie wchodzi w grę. Nagrodzić możesz ją wtedy kiedy się uspokoi i czujesz, że strach już minął.

No i zupełnie nie wierz w to, że tak już to musi zostać. Mam w domu psa, który na widok innych psów, ludzi, którzy byli 10 metrów od niego zaczynał się drzeć jakby go obdzierali ze skóry. Żyje i ma się dobrze. Bawi się z innymi psami, podchodzi do ludzi, żeby ją pogłaskali. Oczywiście, że to wina hodowcy, a często też tego, że rozmnaża się strachliwe psy. Choć obie moje suki są wystawowe i kiedy zobaczyłam jakie jedna z nich ma problemy, jak pojawiła się u nas w domu to od razu powiedziałam sobie, że dopóki z tego nie wyjdziemy to nie ma najmniejszej szansy, żeby kiedykolwiek była rozmnażana. Pies, który się boi przekazuje strach dalej. Natomiast z każdego lęku da się wyjść - czasem trwa to miesiąc, a czasem kilka lat. Niestety jedno jest pewne - takiemu psu trzeba poświecić masę czasu, chęci i mieć masę cierpliwości.

Gdybyś chciała o coś dopytać na naszej stronce (w podpisie link) są numery do mnie i do Michała. Oboje zajmujemy się behawiorystyką, choć Michał bardziej w stronę agresji, a ja lękliwości, ale podstawy oboje mamy takie same. Dzwoń, zawsze chętnie pomożemy.

Link to comment
Share on other sites

Na szybko uzupełnię tylko poprzedniego posta, bo uciekam. Jutro nadrobię :)

Otóż mama Tajgi też boi się otoczenia i hałasu. Bała się też innych psów ale z wiekiem jej przeszło (a raczej reagowała ulegle, kładąc się na plecach).
Z michami problemu nie było. Czy taka odziedziczona strachliwość jest gorsza do okiełznania?

Jutro przeczytam Was, bo już niestety nie mam czasu. W ciemno jednak dziękuję i życzę miłego wieczoru :))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aleshua']Czy taka odziedziczona strachliwość jest gorsza do okiełznania?
[/QUOTE]

No niestety, bo o ile jakieś zaniedbania czy urazy u normalnego psa można dość szybko nadrobić, tak strachliwość odziedziczona w genach jest praktycznie nie do naprawienia w 100%. Przy multum pracy pies może zachowywać się na co dzień w miarę normalnie, ale niestety przy kazdej stresującej sytuacji będzie miał skłonności do bojaźliwych reakcji, łatwiej nabywa urazów psychicznych, dłużej i trudniej się je odkręca, jedna nerwowa sytuacja potrafi zawalić miesiące pracy. W skrócie taki pies to zawsze zwierzak specjalnej troski; to do czego stabilny psychicznie pies przyzwyczaja się w kilka minut, u strachajły ciągnie się tygodniami albo dłużej.
Pół biedy jak się z psem pracuje i rasa jest z natury łagodna - wtedy rzadko dochodzi do agresywności na tle lękowym, ale i sama lękliwość jest uciążliwa.
Dlatego psów z natury lękliwych nie powinno się w ogóle rozmnażać - strachliwość jest bardzo silnie przekazywana szczeniakom w genach, właściciele matki Tajgi nie powinni jej w ogóle dopuszczać, no ale tak to jest jak ludzie rozmnażają psy bez pojęcia w temacie, bo im się uwidziało mieć szczeniaczki.

Polecam lekturę "Mój pies się nie boi" Wild Nicole.
Podobno dobra jest też książka "Strachopies" Grzegorza Firlita, ale osobiście nie korzystałam.

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się,że tak ale to jak zawsze kwestia czasu i właściwego postępowania.Niestety nie ma szablonu postepowania bo każdy pies jest inny tak jak każdy właściciel.Jedno wiem ,że często kontakt z innym zrównoważonym psem może bardzo dużo zdziałać. Gdzie mieszka Twoja siostra /pisz na PW/ja też mam BPP może uda się wspólny spacer ?Moj lobuz już się sprawdził jako "terapeuta"-prostował tymczasowiczki.

Link to comment
Share on other sites

Czas i praca z psem zawsze działają wiele, ale praca z psem słabym psychicznie z natury jest trudniejsza i wymaga więcej czasu niż z tym zrównoważonym. Zachowanie psa to wypadkowa genów, pracy hodowcy i starań właściciela. Jeśli pies jest w hodowli przepisowe 8 tygodni to wpływ samego hodowcy jest chyba jednak najmniejszy.

Ja mam jednego psa, kundelka, z lękliwym charakterem, boi się strzałów, śmieciarki, w okresie dojrzewania przechodził okres strachu przed obcymi ludźmi, do tej pory każdy niemiły incydent z psem ciągnie się w zachowaniu miesiące, albo i lata... Pies u mnie od 8 tygodnia i socjalizowany bardzo starannie.
Drugi pies z twardym charakterem, bez lękliwości, też wzięty od hodowcy w wieku 8 tygodni, a socjal był mizerny, bo to była akurat ta ostra zima 2 lata temu i ani aura nie sprzyjała spacerom, bo przy -25 gładkowłosy szczeniak po 2 min telepał się z zimna, ani psów i ludzi nie było na spacerach. Inny pies. Jak już zestresuje się strzałem to na 10 sekund (drugi pies boi się po kilku strzałach kilka godzin), po spięciu z psem krzywo patrzył na podobne psy może przez 1 dzień, strachu czy nieufności w stosunku do ludzi czy ruchu ulicznego totalnie brak. Nawet jak wystraszył się czegoś nowego to jeżył się, ale szedł sprawdzić co to i zapominał o sprawie. Zachowuje się normalnie bez niemal żadnego mojego wysiłku w tym kierunku i przy mizernym socjalu - z drugim psem zaś pracuję na okrągło (bo ciągle jest nowy uraz do odkręcania :lol:) a i tak daleko mu w zachowaniu do tego odważnego.
Tak więc owszem, praca dużo daje, ale jeśli geny chrzanią sprawę, to cudów nie będzie.

Link to comment
Share on other sites

Ja bym poszła do weterynarza. Różne mogą być powody tego strachu, może nie do każdej z opisanych rzeczy, ale może niektóre by się wyjaśniły.
Poza tym myślę, że to nie miski są stresujące, a po prostu sytuacja. Sprawdzenie tylu misek dowodzi, że to nie o to chodzi. Pies nie je ze stresu. Moja sunia potrafiła i potrafi do dziś przez 3 dni nie jeść, kiedyś nawet z ręki nie tknęła, teraz trochę skubnie, wtedy są najgorsze dni, gdzie często nic nie wychodzi z powodu rzadko określonego. Jeśli Tajga je Ci z ręki, czy z podsuniętej pod pysk miski, tzn. że czuje się lepiej biorąc coś od Ciebie, a jedzeniu pozostawionemu tak o "nie ufa".
Wyjadanie z miski drugiego psa może świadczyć o pewnej naturalnej złośliwości psów - podsikują sobie nawzajem teren, to i jedzą sobie z miski. Własnie może tak naturalna rzecz jak namiastka rywalizacji sprawia, że Tajga się przelamuje i je - własnie przez drugiego psa.
Piszesz, że pies schodzi na 1, 2 stopnie i zaraz wraca - to nagradzaj te stopnie :) i tak, jak pisała Martens, ćwiczcie na tysiącu różnych schodów czy na czymkolwiek, co imituje schody. Nie rzucaj ją od razu na schody u teściów, których boi się najbardziej!
Co do podnoszenia przy znoszeniu ze schodów, tutaj bym nie ryzykowała, że pies pochylenie się i wzięcie na ręce skojarzy z "o, teraz idziemy po schodach". Ćwiczcie w domu samo podnoszenie, najpierw o milimetr, potem dwa, nie wiadomo, w czym tkwi to, że znoszona, popuszcza - w tym, że ją znosicie czy w tym, że schodzi po schodach? To też dałoby klarowność sytuacji, bo równie dobrze może się okazać, że dla Tajgi to jest dość komfortowe rozwiązanie, ale ma obawy przed nagłym znalezieniem się w górze i w czyichś objęciach (to, że wam ufa, niewiele znaczy - mi Happy też niby-ufa, ale objęcie jej na kolanach jest na razie praktycznie niemożliwe, chociaż normalnie mogę ją głaskać i robi wszystko, o co ją poproszę bez zastanowienia). Co innego także będzie stanie z nią na rękach, a poruszanie się, a jak wiadomo, na schodach idealnej równowagi się nie ma, szczególnie gdy golden trochę pewnie przysłania widok, bo trzeba się odchylić, uważać na stopnie, no i pies będzie coraz większy...

[url]http://www.youtube.com/watch?v=a7bNfVho7-w[/url] - coś dla was, szczególnie od minuty 1:09 :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Po dłuugiej przerwie jestem :)

[B]Soko[/B], filmik właśnie się streamuje, za chwilę obejrzę.

Są pewne postępy jeżeli chodzi o schody. W dziwny sposób się to dokonało ale póki co Tajga złazi sama. Generalnie wyszłam z domu z synkiem, Męża nie było. Tajga ujadała i skomlała na górze a ja tego nie słyszałam, więc Teściowa poszła na górę i Tajgę brutalnie zepchnęła ze schodów. Znaczy złapała ją za tyłek i siłą Tajge w dół... jak czterema stanęła na schodach to popuściła i zlazła i od tamtej pory nie ma problemu. Ja tu próbowałam psu na psychikę nie wpłynąć brutalnością a się okazało, że to był najszybszy sposób. Ale i tak biedna Tajga :(

Z żarciem jest trrragedia! U weta byliśmy na kontroli to przy okazji opisałam sytuację i poprosiłam o pomoc, ale nic konstruktywnego nie usłyszałam. Dała radę tylko aby postawić miski obok posłania (to w naszym przypadku raczej nierealne) i nie zmieniać za często mich, ale to też raczej jest chybione bo przez jakiś czas miała jedna, jadła z niej z oporem i ze strachem aż w końcu zupełnie się zbuntowała. Dzisiaj się najadła do syta w końcu... położyłam jedzenie na płaskim brązowym, przezroczystym talerzu, ona miała pysk nad talerzem ale jeszcze karmiłam ją ręką. Zeszło z 20min ale w końcu zjadła solidną porcję... no tyle, że cały czas się tak nie da. Zauważyłam też, że okropnie ją rozpraszają muchy i inne latające/chodzące owady. Nawet owocówki. Je sobie spokojnie, w zasadzie bez strachu z tej mojej ręki, przeleciał najpierw komar to ta w długą to zaczęłam udawać, że chcę się z nią bawić, zaczęłam wydawać dziwne odgłosy aby odwrócić jej uwagę od komara - sukces: wróciła do ręki... no ale zobaczyła owocówkę. Operację powtórzyłam i Tajga zjadła do końca, po czym zaczęła na mnie radośnie skakać i lizać mnie po ręce (tej, która była czysta :P żeby nie było, że tylko na jedzeniu jej zależy^^).

Tak więc póki co załatwiliśmy brutalnie schody, z jedzeniem walczymy i z chodzeniem po mieście też walczymy.

Link to comment
Share on other sites

Kilka takich prób jedzenia z ręki i może będą efekty :) a czy weterynarz nie zalecił jakichś srodków? Na uspokojenie, "trzeźwiejsze" spojrzenie na świat. A możliwe też, że inaczej niż z ręki jeść nie będzie. Po jedzeniu z ręki - jak będzie to spokojnie robić i się nie rozpraszać, spróbuj podnieść miskę do góry i niech je z miski w Twoich dłoniach, potem postaw miskę na chwilę, dwie... może to poskutkuje.
Dobrze, że się rozwiązały schody, czasami - tak i w naszym przypadku bywa - trzeba dostać kopa w d*pę żeby się przekonać, że to i tamto da się przetrzymać.

Link to comment
Share on other sites

Ha! Doszła do tego, że je jak talerz stoi na ziemi. Daliśmy jej jeden, płaski biały.
No i w ramach oswajania się z otoczeniem i nowymi "przedmiotami" zabraliśmy ją na imprezę masową (odbywała się na dużej łące, ilość ludzi umiarkowana - nie było tłoku ale raczej luźno). Na początku się potwornie bała, skakała na mnie i nawet odwracanie uwagi biegiem nie pomagało. Później już się trochę przyzwyczaiła, to robiła za obiekt wystawowy razem z pieskiem zwanym skrawkiem :) Co prawda to ze Skrawkiem sobie ludzie zdjęcia robili (bearded collie) ale Tajga mogła liczyć na tyle samo o ile nie więcej pieszczot i głaskania, którym poddawała się z chęcią. Skrawka się obawiała do samego końca, ale za to złapała wspólny język z malutkim, włochatym czarnym pieskiem (wyglądał jak ewok) i się super z nim bawiła. Raz się przestraszyła poważnie faceta z rowerem, końmi była zaciekawiona a później nie zwracała na nie większej uwagi. Jak tylko będzie nadarzała się okazje, to za każdym razem będę brała ją do miasta i na imprezy - wiem, że będzie to ją kosztowało dużo stresu ale chyba tylko w ten sposób się oswoi z otoczeniem i będzie się mniej bała. Co sądzicie o takim rozwiązaniu?

Na moje oko Tajga z początku imprezy to już nie ta sama Tajga, którą wieźlismy do domu :D Jak wracaliśmy do samochodu, to szła na luźnej smyczy w miarę pewnie, nie ciągnęła i nie skakała na nas. Na lekkie "zastopowanie" smyczy stawała :)))

Link to comment
Share on other sites

Ja początkowo myślałam, że psu najlepiej jest na wsi i po co mu miasto :P ale teraz się przekonuję, że to wszystko jest po prostu fascynujące, widzę w oczach Happy, że ona po prostu nie dowierza temu wszystkiemu, co widzi na ulicy.. :D ja sądzę, że macie super sukcesy, tylko nie róbcie tego zbyt często, by się nie zraziła :) raz - dwa w tygodniu fajnie jest zrobić wypad, ale trzeba też pamiętać o daniu psu normalnych spacerów :) zresztą myślę, że to ma. Cieszę się z efektów! :)

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Jest jeszcze metoda ze środkami uspokajającymi, można tego spróbować.
Po ostatnim Sylwestrze mój pies 9 letni przestał ufać ogródkowi (przez rakiety i petardy) i odmówił totallnie wychodznia - zacząl załatwiać się w domu czego NIGDY nie robił
Po miesiącu walki poddaliśmy się i poszliśmy do weta.
Pies dostał leki (nie podam jakie, bo je trzeba dobrać do psa - rodzaj i dawkowanie).
Brał je prze ok. 2 tygodni w trakcie których wychodził na ogródek i się załatwiał.
Potem stopniowo zaczęliśmy je odstawiać.
Po odstawieniu nieco nerwowo się rozglądając wychodził nadal (pamiętał, że przez poprzednie 2 tygodnie wychodził i nic się nie działo).
Potem problem ustał.
Jeżeli psa pod wpływem łagodnych uspokajaczy przeprowadzisz delikatnie i wielokrotnie przez stresujące sytuacje, to zapamięta, ze te sytuacje w sumie nie były stresujące i że przecież je przechodził.
Może to pomoże?
Warto się skonsultować w tej kwestii z wetem lub behawiorystą.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...