Jump to content
Dogomania

soboz4

Members
  • Posts

    10816
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    3

Everything posted by soboz4

  1. Rozmawiałam z kobietą, która adoptowala Misię,chciala karme
  2. Misia poszła na umowę z dożywociem, mamy jej kupować karmę i pokrywać koszty leczenia. mam właśnie dla niej kupić pierwszą porcję.
  3. Nie piesek co prawda, ale w potrzebie https://www.facebook.com/bozena.sobieszek/posts/1034534066580845 Uwaga Katowice, ul. Jabłoniowa 54, przed budynkiem koczuje młody kocurek, prawdopodobnie ofiara wakacji. Szukam dla niego domu stałego albo tymczasowego. Kotek jest bardzo nastawiony na kontakt z ludźmi, podchodzi do każdego i chce się głaskać. To domowy kociak, cały czas jest w miejscu, w którym go porzucono.
  4. Chyba rzeczywiście nie rozumiesz idei dożywotniego dt dla starych psów. Rzeczywiście lepiej, żeby starsza osoba adoptowała starszego psa niż młodego, w wieku siedemdziesięciu paru lat nie powinno się decydować na szczeniaka, bo jednak trzeba mieć poczucie tego co się z nim stanie gdy starsza osoba zacznie chorować. Nie jest nowiną, że na emeryturze środki finansowe większości emerytów sa niewielkie i większość z nich boi się wydatków dotyczących leczenia. Nie jest też niespodzianką fakt, ze pies w pewnym wieku zaczyna się "sypać" tak jak człowiek, ale nie ma ubezpieczenia i koszty leczenia są dość spore. Ale zrobisz jak chcesz. W każdym razie mamy coś takiego jak dożywotni dom tymczasowy. Było to reklamowane na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, bo mogłoby pomóc też w aktywizacji ludzi starszych, którzy czasami nie mają celu i zbyt dużo czasu. A miłość, którą mogli by oferować takiemu starszemu psu jest bezcenna. Mamy na takim dt dożywotnim Bulbę, której co jakiś czas kupujemy karmę, finansujemy szczepienia, sfinansowaliśmy leczenie, na razie odpukać jest zdrowa. Podobnie Buffi, co prawda ona ma normalną umowę o dt, ale obawiam się, że jej szanse na adopcję są zerowe. Ja osobiście uważam, że sam wiek psa, powyżej 10 lat to powód szukania jej dt. Ale jak pisałam zrób jak uważasz. http://przystanekschronisko.org/dt-dla-psa-seniora
  5. Tylko, że starsze osoby głównie boją się kosztów ewentualnego leczenia, a nie ma starszych psów bez kosztów. Każdy musi brać przynajmniej leki na serce i gdyby Misia poszła do psiego kardiologa to na bank też by dostała leki. Załatwianie się w domu jej może minąć jak będzie sama. Większym zagrożeniem jest jej wiek i ewentualne koszty leczenia.
  6. trzeba by było jej zrobić zdjęcie na rękach, żeby było widać jaka jest mała. Ja pomimo, że oglądałam jej zdjęcia cały czas wczoraj byłam zaskoczona, że to taka malizna. Wszystkie zdjęcia ma śliczne, ale fajnie by było podkreślić to, że jest taka maleńka, rozreklamować jako nakolankowe maleństwo. Idealna dla starszej osoby, przy jej stanie zdrowia można napisać, że szukamy np. dt z dożywociem, czyli płatnym leczeniem po naszej stronie. Że to może być dt do końca życia, ale dt daje miłość i opiekę, a my resztę.
  7. proponuję wystawę obrazów... Ostatnio bardzo mnie ubawiła migawka opiekunów psich wraz z pupilami oglądającymi wspólnie obrazy i fotografie dla psów. Oczywiście dzieła sztuki były na wysokości nosów średnich psów i podobno każdy z nich był bardzo zainteresowany oglądaniem obrazów. Chyba się nie zdziwię jak wkrótce zaczną psom czytać bajki na dobranoc i powstanie filmoteka dla psów... Już podobno są eksperymentalne filmy uspokajające dla psów, puszczane w większych skupiskach takich jak schronisko. Filmy puszczane są na dużych telewizorach.. Może jestem zbyt wielkim niedowiarkiem na takie cudeńka??? Viki czasami zareaguje na jakiś obraz w telewizji albo dźwięk, ale to jest kilkanaście sekund, nigdy dłużej... Są zabawki intelektualne dla psów, choć moje psy chyba matołki są bo nie bardzo sie tym interesowały, owszem Roksia i Viki lubi kulę smakulę (koszt około 12 zł), którą trzeba przewracać żeby leciały przysmaki, ale taka zabawka chyba w pracy nie bardzo, bo nie wiadomo gdzie się potoczy. Miałam tez ośmiornicę na przysmaki, ale Roksia nie bardzo ją lubiła, trudno się wyciągało smaczki, a gryzienie plastyku jej nie bawiło.. Oddałam jakiemuś psu z lękiem separacyjnym. Zabawki typu kong można bez problemu teraz kupić wszędzie, ale sa dość drogie i chyba lepiej najpierw sprawdzić czy w ogóle Mela będzie zainteresowana. Duży surowy gnacik chyba byłby najlepszy, tylko nie wiem czy taki zapach w pracy jest dopuszczalny.
  8. Mela jest śliczna, nic tylko całować jej uchole! Cieszę sie, że tak szybko zaczęła siusiać na dworze. Co do Miętusa, to dale nic nie wiadomo, wszystkie następne diagnozy zostały wykluczone, teraz chcieli mu robić biopsję z kręgosłupa, ale brat się już nie zgodził. Niestety to nie oznacza, że jest dobrze, bo jest coraz gorzej, teraz kuleje juz na dwie łapy, ma otwarte rany, które nawet zeszyte otwierają się po ściągnięciu szwów, gdy wydaje się, że jest blizna. Ma bardzo złe wyniki, nie chce chodzić, ma bardzo powiększone węzły chłonne, jego łapki pokryte sa czerwonymi ogniskami zapalnymi. Jedyne co więcej wyszło to atopowe zapalnie skóry, które już było stwierdzone parę miesięcy temu, jest wyłącznie na wołowinie, burakach , bo ma uczulenie na kurczaka, gluten, nabiał. Przy samej alergii wszyscy weci zgodnie twierdzą, nie mogą być takie zle wyniki i taki stan psa, ale następne jednostki chorobę zostały wykluczone, teraz coś mówili o jakimś ukrytym nowotworze, chyba w kręgosłupie, ale bardzo źle słyszałam brata, a juz nie mam sumienia tak go wypytywać bo jest kłębkiem nerwów.
  9. Dziękuję, niestety nie jest dobrze. Kasiu, z tego co piszesz nie widać lęku separacyjnego. Pies z lękiem separacyjnym nie znosi samotności, nie ważne kto jest w domu, może być nawet znienawidzona teściowa... On nie piszczy za konkretnym domownikiem, tylko ujada i wyje jak zostaje sam, ujada bez żadnych przerw tylko w sposób ciągły przez całą nieobecność domowników, jak pies po jakimś czasie przestaje to nie masz co narzekać bo to po prostu niezadowolenie, że Ciebie nie ma. Jak minie problem sikania to Mela będzie ideałem! Klatka kenelowa może pomóc w tym, żeby Mela nie sikała w domu, to że trochę popiszczy jak zostaje to minie gdy zauważy regularność wyjść i powrotów.
  10. Domyślam się Kasiu, że masz pewnie już dosyć wszystkich rad i myślisz o tym co będzie jak wrócisz do pracy. To jest największy problem z psami z problemami, że wszyscy wiemy o tym, że się zmieniają i że można z nim pracować tylko, że na to trzeba czasu, czasu i jeszcze raz czasu. Czyli tego czego mamy najmniej pracując zawodowo. Kiedyś pisałaś, że możesz brać psa do pracy, może to jest na razie tymczasowe rozwiązanie?
  11. Brat też mówił Kasi o komendzie "załatw się" czyli sikaniu na żądanie, jego psy zawsze były tego uczone z uwagi na centrum miasta. Ale nie wyobrażam sobie nauki tej komendy u Meli, która tak rzadko sika. Psy najszybciej się uczą w stadzie, fajnie by było umawiać się regularnie na spacerki z sunią, która obsikuje każdy listek i której Mela by się nie bała, polecam moją Roksię, tylko szkoda, że to inne osiedle. Ale takich podlewaczek na pewno w okolicy jest dużo. Nie jestem pewna ale czytałam tez jeszcze o zaburzeniach w sikaniu przy zaburzeniach hormonalnych. Nie chodzi o popuszczanie moczu o sterylizacji, tylko o zaburzeniach w oddawaniu moczu. Mela jest świeżo po sterylizacji. Nie wiem czy u psów robi się badania dotyczące równowagi hormonalnej??? W każdym razie dziś wyjeżdżam do Słopnic i w niedzielę przywiozę budę, jeżeli będę późno w niedzielę, to czy po pracy w poniedziałek - około 16:15 będziesz?
  12. super, że są postępy. Niestety ze smaczkami różnie bywa, ja jak chodziłam na szkolenie pies towarzysz z moją Roksią to niestety przesadziłam z nagrodami i w którymś momencie spacer z Roksią wyglądał tak: Ja szłam a Roksia siadała i czekała aż się oddalę, jak ją w końcu zawołałam to biegła szybciutko, robiła zwrot obok mojej prawej nogi, siadała i czekała na nagrodę, w końcu to zaczęło być uciążliwe, bo przejście krótkiego dystansu dzieliło się na odcinki... Potem mnie pouczono, że mam dawać mniej smaczków w nagrodę, ale wówczas ona nie bardzo chciała wykonywać komendy, przeszłam na zabawkę, ale komendę noga albo siad wykonuje tylko jak widzi smaczki. Wydaje mi się, że najważniejsze, że już sika na dworze, a rutyna i powtarzalność spacerów o określonych godzinach spowoduje, że Mela załapie.
  13. ​Kasiu, pies praktycznie nigdy nie sika w swoim gnieździe, to samo dotyczy klatki kenelowej, Brat na pewno Ci pożyczy.
  14. świetne wieści, bardzo się cieszę. Teraz będzie już tylko lepiej. Kciuki trzymam dalej.
  15. Oby, bo się narobilam jak dziki osioł!
  16. Nie peszcie mnie. Uwielbiam szczęśliwe psy i szczęśliwych opiekunów.
  17. mnie też się nie chciało, ale nie miałam wyjścia, bo przecież nie wyrzucę, a zjeść paru wiaderek się nie da. Część rozdałam, ale dzieci i tak stwierdziły, że dużo zjeść się nie da, więc nie miałam wyjścia. Mam jedynie nadzieję, że konfitury będą smaczne, bo nigdy nie robiłam, zawsze używałam innych owoców, czarnej porzeczki, agrestu, truskawek, wiśni. Nigdy nie robiłam z czereśni...
  18. Krecik powrócił, przekopuje mi kwiatki, prawie zniszczył lewizję różową!!! A my ostatnio cały czas zbieramy czereśnie, już nie mogę na nie patrzeć, na dodatek tylko mąż zrywa, bo trzeba to robić na bardzo długiej drabinie. Ja dryluję, smażę konfitury i pasteryzuję, ale mam już dość. Za tydzień jak pojedziemy do Słopnic to mam nadzieję, że to co zostało na drzewie zjedzą szpaki... A w tym czasie trwa okupacja naszej sypialni...
  19. zanim się powiesisz to pomyśl, że jej lęk nie jest duży. Normalnie to pies szczeka jak już jesteś za drzwiami i szczeka cały czas, nawet 10 godzin... To nie jest silny lęk, poradzisz sobie. Każdy pies lubi regularność i schematy. Wychodzenie cały tydzień o określonej godzinie i przychodzenie o podobnej. Jeszcze co mogłabym Ci poradzić to klatka kenelowa, na którą nakłada się koc, pies czuje się tam bezpieczniej i zmniejsza się objawy lęku. W Słopnicach wywiozłam dużą budą z materiału, którą szyłam dla Roksi, ale nie wiem czy Mela by jej nie zjadła. Znowu będę za tydzień, możemy spróbować. Co do witania się przy leku separacyjnym to nigdy nie słyszałam ani nie czytałam takiej koncepcji. Zawsze mnie uczono, że się nie wita i się nie żegna. Ale też bez przesady, chodzi o to by pies się nie ekscytował. Gdzieś czytałam wywody takiego zachowania - czyli przywódca stada u wilków i członek stada i obojętność jaką powinien mieć przywódca do członka, kompletnie mnie to nie przekonało, ale starłam się stosować, choć przy tymczasch było bardzo trudne bo witam się z Roksią bardzo wylewnie... A teraz jak nie mam tymczasów to rzeczywiście bardzo miłym punktem dnia jest powrót z pracy i 3 machające ogonki, wpatrzone we mnie jak w obraz. Mąż co najwyżej zapyta się co na obiad, ale żeby był taki szczęśliwy jak nasze 3 psiaki to nie zauważyłam... Jasza, co do lęku Reksa, u szczeniaka inaczej się op traktuje. To nie był lęk separacyjny tylko normalne zachowanie stadne szczeniaka. Każdy szczeniak odebrany od matki, oderwany od rodzeństwa czy ludzi piszczy, drapie. Pomaga w tym rutyna dnia codziennego, powtarzalność każdego dnia, po 2-3 tygodniach znika i szczeniak wie, że to normalne że domownicy idą do pracy. Problem jest u psa, którego nie znamy a jest dorosły. Nie znamy jego przeszłości, może być i tak że żył np. w rodzinie wielopokoleniowej i stale ktoś był w domu, więc ominęła go lekcja samotności. Wówczas bardzo trudno sobie z tym poradzić.
  20. niestety przy lęku separcyjnym zalecany jest "zimny" chów. Jak dla mnie bardzo trudny do realizacji. Roksię pomimo, że rasowa wolałam wysterylizować, niż zastosować zero czułości przy ciążach urojonych. Ale może nasza zbytnia czułość powoduje u psów lęki?
×
×
  • Create New...