Jump to content
Dogomania

Nutusia

Members
  • Posts

    43958
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    13

Everything posted by Nutusia

  1. Nie codziennie pierwszy maja - raz się trafi Lili, raz Imka ;) :D
  2. Ufffffff............ A jak coś, to w srebrną strzałę i do Doktora! Bo on znieczula ;)
  3. DZIĘKUJĘ! :D A teraz wieści: Melania już nie jest agresorem - ani w stosunku do "swoich" dzieci ani nawet do tych obcych, które przychodzą z wizytą. Jest przytulakiem na przytulaki i jedyny kłopot jaki jeszcze sprawia to taki, że potwornie rozpacza, gdy musi zostać sama w domu. Na szczęście nie zdarza się to ani za często ani na długo. Państwo dzielnie ćwiczą spokojne zostawanie i jestem dobrej myśli, bo nie brak im silnej woli, a Melcia jest pojętną dziewczynką. Igła - ech, p. Jola pisze, że nie mogła sobie wymarzyć fajniejszego psa! Już zrozumiała, że teraz Jola i Grześ zadbają o jej szczęście i zaufała im bezgranicznie. Upaja się dłuuuuuugimi spacerami w przepięknych okolicznościach przyrody, pilnuje domu, jest czyściutka i niekłopotliwa, a dziś wybrała się z Jolą do Poznania autobusem i na czas wizyty lekarskiej swojej Pańci grzecznie czekała w pracy u Grzesia :D Kama (ta potężniejsza ONka) - przez pierwsze dni miała okropny świąd spowodowany albo lokatorami na gapę albo przekarmieniem kośćmi przez byłego opiekuna. Reakcja alergiczna była okropna - Kama bez przerwy "kazała" się drapać, a łapy wygryzała do krwi! P. Agnieszka biegała z nią do naszego Doktora i sytuacja jest już opanowana. Spacery są coraz dłuższe, to i kondycja rośnie (początkowo po kwadransie spaceru i wejściu na II piętro pies padał nieżywy!). Był też problem z zaakceptowaniem suchej karmy i próby szantażu emocjonalnego ;) P. Agnieszka pozostała twarda i dziś Kama wsuwa suchą karmę jakby nigdy nie jadła nic innego, co przy jej nadwadze jest bardzo dobre. Kama jest niesamowicie mądra i karna. P. Agnieszka twierdzi, że rozmawia się z nią jak z człowiekiem, z tą różnicą, że Kama WSZYSTKO rozumie :D Viki (ta drobniejsza ONka) - zawojowała serca drugiej p. Agnieszki i jej męża na amen! Pomimo 9 lat jest wulkanem energii, na spacer mogłaby wychodzić co chwila, jest gadatliwa i przytulaśna. Mądra i pojętna. Za jakiś czas umówimy się z p. Agnieszką - przyjedzie z Viką do naszego Doktora na przegląd techniczny i będziemy się przymierzać do sterylki. O! :D
  4. Nauczyło życie Pepsika dbania o siebie i pomimo, że teraz Ty dbasz o jej pełny brzuszek, stare nawyki pozostały. Nasza Imka ma tak samo...
  5. Ginger - a ja jestem dumna z Ciebie nie mniej niż Ty z Dagmarzyny! :D
  6. Stawiam, że on chce do człowieka - od niego by nie uciekał. Łatwiej nauczyć psa chodzić na smyczy i dać do domu w mieście niż drżeć, że ucieknie z kojca i pójdzie w siną dal...
  7. No, i o to właśnie Kama walczyła - do zwycięstwa! :D
  8. No proszę jaki się Wam francuski pieseczek trafił ;) Ja swoim suchokarmonym oportunistom podtykałam różne rzeczy i dosmaczacze, ale zawsze dodawałam po kilka kulek suchej karmy. Na początku zawsze zostawały w misce, potem znikała coraz większa ich ilość, a potem działał syndrom "jak nie zjem, nie będę miała do czego wracać, bo te wszystkie wokół wciągają nosem!" ;) Jak pies nie zna suchej i puszkowej karmy, nie tknie jej z własnej woli - szczególnie tej suchej... A na ostatnio wyadoptowanej ONce sprawdziła się teoria naszego Doktora, że jedzenie suchej karmy przez psa jest tylko i wyłącznie kwestią silnej woli właściciela ;) Kama przez pierwsze dni aż warczała na suchą karmę, na dźwięk otwieranej lodówki dostawała amoku, a na widok mięsa ślinotoku. Ale szybciej dała za wygraną niż Pipi (fakt, nie miała tak suto zastawionego stołu ;)) i teraz wcina suche aż jej się uchole trzęsą. Tym bardziej, że musi schudnąć, więc dostaje ograniczone porcje :D
  9. Nutusia

    Kredka

    I ja się z radością przywitam :)
  10. Zosik - jesteś debeściak! I to Ty jesteś największą i najjaśniejszą ETOILE :) A wyobraźnię mam sporą, Mattilu, więc już dawno wyobraziłam sobie opisaną przez Ciebie scenę i tylko czekałam na jej urealnienie ;) Stało się wreszcie, za co całej Waszej Rodzinie DZIĘKUJĘ!
  11. Nie dopytałam, przepraszam. Miałam tyle wrażeń ostatnio, Kocio przestał sikać, a dodatkowo groziło mi zostanie z ogromną ONką "na bruku". Ale dziś jadę znowu, to dopytam... Już sobie zapisałam ;)
  12. Joluś, już możesz szykować rameczkę ;) Jest coraz lepiej, Państwo pracują jak zawodowcy, są konsekwentni, a Melania trzyma wersją eksportową :) W sobotę pojechałam z p. Henrykiem odwieźć Igłę do nowego domu. Ech, sama bym się tam wyadoptowała! I byłabym bardzo grzeczna, domu bym pilnowała itp., byle nie musieć wracać!!! Piękna okolica, przepiękne, wielkie, czyste jezioro w odległości ok. 400 m od domu, bossssskie tereny spacerowe i Ludzie niesamowicie - BAJKA!!!! Mam foty ;) Prześlę Joli, z prośbą w wstawienie. P. Henryk smutny, pochlipał sobie kilka razy, ale spokojny o los Igły, a to najważniejsze! Ubiegły tydzień był dla mnie bardzo trudny - codziennie późne powroty do domu, ale było warto - 4 psy w super domkach i pozbawiony smrodliwości Berecik! :D
  13. Obecna! Na razie takim "półduchem" i nie ciałem, ale mam nadzieję, że to się zmieni ;)
  14. Zofio - baaaaaaaaardzo się cieszę! :D Ubiegły tydzień był trudny, ale zakończył się wyśmienicie.
  15. Smutno jak diabli.... Ale z drugiej strony pojawia się radość, że dane mu było pożyć szczęśliwie. I że odszedł tak po prostu, gdy przyszedł Jego czas. Murko, przytulam Cię najserdeczniej - za tzw. całokształt.
  16. Jeśli z Sonka taki przytulak, to może i kojec na coś "bliżej domu" zamieni ;)
  17. O, a ja przyszłam na gotowe - ominęła mnie cała adopcyjna nerwówka i teraz mogę tylko podziwiać domnego psa :D
  18. Kama, pamiętasz naszą wyprawę z Dominikiem do hotelu Spajkosiowego (tego poprzedniego)? Nie wiedziałam, że aż tyle czasu zajmie szukanie domu temu przystojniakowi, ale teraz już z czystym sumieniem mogę powiedzieć: "A nie mówiłam?!" :D Udało się i to jest NAJWAŻNIEJSZE!!!
  19. Sytuacja opanowana... Już lepiej, pozwala Lence wyjść z pokoju. Lenka obłaskawiła smaczkiem. Po prostu się przestraszyła - może Lenka niespodziewanie wyszła z pokoju. I Mela postanowiła być groźniejsza niż Lena. Oj, nie może być spokoju pod oliwkami :( Chyba już jestem na to wszystko za stara!
  20. No i się rypło! :( Sms sprzed chwili: Chyba mamy spory problem. Mela warczy i szczeka na córkę, nie pozwala jej wyjść z pokoju. Córka cała sztywna ze strachu. Nic jej nie zrobiła, po prostu szła w moją stronę. Do męża też się wystawiła. Ciekawe co będzie jak syn po południu wróci. Chyba mnie traktuje bardzo osobiście. Odpisałam, że moim zdaniem jest to strach w czystej postaci i konieczna obrona przed nim. Mela nie ma w sobie agresji z założenia, jak każdy szczeniak. Poradziłam, żeby odwracać jej uwagę - smaczkiem, wołaniem, zabawką. Świat się wczoraj dzieciakowi zawalił i tyle :( Obiecałam zadzwonić jak tylko będę mogła....
  21. Wczoraj 3 razy próbowałam tu napisać, że jedziemy do Melciowego DS i NIC! :( DoPi napisałam kilometrowego posta, wstawiła zdjęcia i filmy i NIC! :( Potem już nie mogła wejść na forum... No, ale ją przynajmniej śnieg zasypał wczoraj i prąd wyłączyli, ogłaszając klęskę żywiołową. Bo kto to widział - śnieg w lutym, w górach? ;) No, a Melania już u siebie. Rozpoczęła nowe życie z przytupem - jeszcze dobrze nie weszłyśmy, jak się zlała na kanapę!!!! Właściwie to miałam zrobić w tył zwrot i wracać do domu, wyrzucając gówniarza z samochodu gdzieś po drodze :D Ale rodzina fajna, to dali jej szansę ;) Melcia była nieco zawstydzona i niepewna. Siedziała obok mnie, a potem pod krzesłem, na którym siedziałam. Dzieci miały przykazane, że mają na nią nie zwracać uwagi, nie zaczepiać, nie głaskać, nie pokazywać fury zakupionych zabawek, gryzaków itp. Widziałam ile je to kosztowało, ale dzielnie dały radę! 9-letni Igor miał do mnie całą masę pytań, m.in. o to, ile czasu zajmie Meli uznanie, że ich dom jest fajny i że ją kochają. Pytanie brzmiało jakoś tak: "Jak pani sądzi, ile czasu zajmie Meli, przy jej osobowości, przekonanie się, że będzie jej u nas dobrze i będziemy ją kochać?" A na koniec otrzymałam od Igora zapewnienie, że zrobią wszystko, żeby Mela była u nich szczęśliwa :D Dokonaliśmy wszystkich formalności, pogadaliśmy o rzeczach ważnych i mniej ważnych, a następnie nasypaliśmy kolację do miseczki, Pan wziął malucha na ręce, a ja... zwiałam. Gdy wyszłam z budynku, miałam wrażenie, że gdzieś skowyczy pies i aż mi skóra ścierpła. Dojechałam do domu i niedługo potem dostałam sms: "Na razie bez płaczu, troszkę przygaszona, ale jest dobrze. Trochę nawet sama pozwiedzała", a do tego załączoną fotkę Meli w posłanku z kokardką ;) A dziś z samego rana kolejny sms: "Noc była fajna. Zero płaczu, cała przespana na posłaniu, na kocyku, który Pani przywiozła. Ani jednej wpadki - wczoraj jeszcze 2 spacery, dziś jeden". Mogę chyba uznać, że Melania jednak postanowiła włączyć wersję eksportową ;)
  22. Oj tak! :) Berecik się wczoraj rozebrał ze sweterka i głupol się uwalił na parapecie, a tam wieje od okna!!! No i podniósł mi ciśnienie, bo z kolei teraz... przestał sikać. Wpada ze skrajności w skrajność. Skrupulatnie przesypuję żwirek w kuwecie i sprawdzam czy nasikał i ile. Od wieczora po kastracji, gdy najpierw zalał stół w lecznicy, a potem nasikał przed kuwetą, znalazłam tylko jedną niewielką bryłkę wczoraj rano. Potem wieczorem znów taką mocno za małą jak na Berecikową wielkość. Rano już zaczęłam wpadać w panikę, że wieczorem będę go musiała zabrać na akcję "ONka", żeby zajechać do lecznicy. Na szczęście towarzyszył mi przy myciu zębów i był łaskaw spompować się do kuwety jak na wielkiego kota przystało :D Teraz czekamy na kupsko. W razie czego parafinę mamy w pogotowiu ;) Apetyt dopisuje, smrodek coraz mniejszy. Tylko czasu na biedaka nie mam :( Codziennie coś - wczoraj Mela, dziś Onka, jutro Onki ciąg dalszy, a w sobotę wycieczka aż za Poznań - z Igłą. A doba stanowczo za krótka :(
×
×
  • Create New...