Search the Community
Showing results for tags 'maleńka sunia młodziutka'.
-
Prowadzę wątek Bezdomniaków makowskich. Moje tymczasy, rekrutują się spośród nich. Sama zawsze miałam ONki, więc mój pierwszy tymczas, to był rzecz jasna bezdomny owczarek niemiecki. Max. A teraz, jest maleńka Lerka. Od wczoraj. Bo wczoraj była środa, a w co drugą środę miesiąca , jest u nas w miasteczku jarmark. I jest to jednocześnie dla całego powiatu i nie tylko, wspaniała okazja do pozbycia się swoich niechcianych psów. Przyjeżdża się na jarmark, przywozi psa i tego psa, wyrzuca się gdzieś w mieście. Niech się biedak wyżywi na miejskich śmietnikach :(, albo złapie go hycel, pojedzie do schroniska i będzie miał dobrze. Pewnie tak myślą. I po każdym jarmarku, w Makowie przybywa bezdomnych psów. Jednym z nich, jest Lerka Kopiuję z wątku Bezdomniaków makowskich Wyszłam z Bliss na południowy spacer i jak wracałam, takie coś spotkałam na ulicy. No, na chodniku pod sąsiednim blokiem. Podpełzło do mnie rozpłaszczone, szczekając(!) na wąchającą je Bliss. Dałam z kieszeni chrupkę - zeżarło. Pogłaskałam - wywaliło się na plecki. Z bloku, przed którym to się działo, wyszła jakaś Pani. Zapytałam, czy wie, czyj to pies? Powiedziała, że nie, "ale przecież dzisiaj był jarmark".......!!!!No, to wzięłam pod pachę(obroży, oczywiście nie było) i zaniosłam do domu. Dałam obiad Bliss, dałam malutkiej - zjadła kilka chrupek(przez grzeczność) i poszła spać. Jak mąż wrócił, wstała, naszczekała na Niego i....dalej spała. Potem ją wzięłam na smyczy na spacer - może coś zrobi? Strasznie płakała, kładła się, drapała mnie po nodze, próbując wejść mi na ręce. Poszłam do Pani Marzeny, która pomaga makowskim psom i kotom i mieszka w pobliżu miejsca, gdzie znalazłam malutką. Obejrzała ją i stwierdziła, ze jej nie widziała, nie zna, no i "Krysiu, dzisiaj był jarmark"................... :(. Wróciłam do domu. Mała nadal śpi. Napiszę ogłoszenia i porozwieszam, ale nie robię sobie zbytniej nadziei :(. No, cóż, był jarmark......... :( Dopóki tu nie zamieszkałam, nie wiedziałam, że psy się lęgną........... z jarmarków, tak jak muchy z gnijącego mięsa, a myszy z brudnego siana. Taka lokalna wersja teorii samorództwa :( Jutro z nią idę do swojego pana doktora. A na robaki, dam jej jeszcze dzisiaj ........... **************************************************** Jeszcze dzisiaj, niech ma te swoje robaki. Trujemy od jutra. Wyszłam z nią na smyczy , zrobiła siusiu i zaczęła mi włazić na buty. Że chce na rączki i do domu. No, to poszłyśmy. TZ wyszedł z Nasza, jak to wyraźnie podkreślił. Psice zjadły kolacje, napiły się. Ważyłam(przed kolacją) malutką. Waży 6 kg. I ma na imię Lerka . No, jakoś muszę ją wołać , nie tylko chodź!