Jump to content
Dogomania

Beatrx

Members
  • Posts

    4822
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    3

Everything posted by Beatrx

  1. hodowca też nie? to on powinien Ci tu najbardziej pomóc i po mojemu to najlepiej by zrobił, jakby to on zaczął ogłaszać tego psa.
  2. trzy spacery, a ile te spacery trwają? pierwsza rzecz jest taka, ze pies musi być nauczony odpoczywać. są psy, które wyciszają się same, owszem, ale są psy, które trzeba tego nauczyć. może być tak, że psica ma za dużo zabawy, za dużo zabawek, wszystko to ją dodatkowo pobudza, nakręca i dlatego wyładowuje się na wszystkim w koło. zamiast zabaw i szaleństw spróbujcie się z nią pobawić w szukanie "zgubionych" przedmiotów. w domu, na podwórku, nie ma to znaczenia, chodzi o to, ze wy chowacie w jakimś miejscu zabawkę, psa macie w drugim pomieszczeniu (tak, żeby nie widział), a potem pozwalacie mu szukać. zabawy węchowe wyciszają i męczą, będą lepszym rozwiązaniem dla "szalonego" psa niż rozbawianie jej. ustalcie jej rytm dnia. jeśli ma wystarczającą ilość ruchu i zajęcia to nie obawiajcie się odesłać ją na jej posłanie (to, które ma w domu) i przypilnować, żeby na nim leżała i odpoczywała. z początku będziecie mieć trudno i może nawet będzie trzeba siąść sobie z książką tuż przy psim legowisku i ją upilnować, ale wyciszanie się jest bardzo ważne dla psa. a jak weźmiesz do ręki kawałek kiełbaski, przesuniesz ją nad psią głową tak, że psica będzie "zmuszona" klepnąć tyłkiem o ziemię, jeśli będzie chciała za kiełbaską podążać, przy klepnięciu powiesz "siad", to psica też przewali się na grzbiet? jeśli nie to znaczy, ze da się ją nauczyć komend, tylko musicie zmienić te dotychczasowe. może ktoś kiedyś w mało przyjemny dla psa sposób próbował ją czegoś uczyć i "siad" czy "waruj" kojarzą jej się jedynie z bólem? a moze to bardzo wrażliwe psisko, wy się wkurzacie, wypowiadacie słowa agresywnie, a ona nie chce konfliktu i reaguje na swój psi sposób? to samo jest z tym "ona wie, ze źle zrobiła". ona wie, ze jesteś wkurzona;) z resztą z ucieczkami to nie jest taka prosta sprawa. dobrze zabezpieczone ogrodzenie, bez dziur, z podmurówką, z dodatkową siatką pod kątem na górze ogrodzenia, zamykane furtki/bramy na klucz. możecie próbować z elektrycznym ogrodzeniem, ale z włóczęgami to nie jest taka prosta sprawa. a co do skakania, ona skacze na obcych ludzi? czy na was? tak w sumie to by się wam przydał dobry trener, który was nauczy jak psicę uczyć. łatwiej Ci zapanować nad psem jak pies umie chociażby siad (czyli usadzasz rozpędzone 30kg, zanim na Ciebie wskoczy czy usadzasz ją jak widzisz, ze jest po drugiej stronie siatki i idziesz po nią), niż jak nie macie podstaw.
  3. Wilcza Twierdza i film z gościem machającym miotłą wymiata:D od takich miejsc jak najdalej.. popielek, przede wszystkim patrz, w jakich warunkach mieszkają psy, w jakim są stanie, jak się zachowują. już na wstępie możesz odrzucić idiotyzmy w stylu drażnienie psów za ogrodzeniem czymkolwiek czy opisy w stylu "szczenięta już są agresywne i szczekają jak ktoś idzie". jak wybierzesz parę hodowli to zadzwoń i popytaj jakie badania mają psy, jakie wyszkolenie, ile jest psów w hodowli, jak wygląda ich życie codzienne, gdzie są szczenięta odchowywane, jak często suka matka ma mioty. słuchaj tego, co mówi hodowca, ale słuchaj też między wierszami. możesz wtedy określić, jaki stosunek hodowca ma do psów i czy nie jest tak, że traktuje je jako maszynki do zarabiania pieniędzy. jeśli po rozmowie będzie okej to umów się na obejrzenie hodowli i szczeniaków. wtedy zobaczysz, czy warunki jakie opisywał hodowca są prawdziwe (jeśli coś się nie zgadza to nie decyduj się na psa, nie wiadomo z czym jeszcze ściemniał), obejrzysz wszystkie papiery, zobaczysz jak hodowca odnosi się do psów, jak psy odnoszą się do hodowcy (czy np. nie boją się go albo nie olewają), poproś o pokazanie umiejętności psów (zwykłe siad, waruj, stój, do mnie, aport), zwróć uwagę przede wszystkim na zachowanie suki matki, zarówno w stosunku do psów jak i do ludzi. noi słuchaj, czy hodowca z Tobą rozmawia czy jedynie odpowiada na pytania. dobry hodowca powinien zapytać o warunki, w jakie idzie pies, o Twoje oczekiwania, o doświadczenie, o to, co zamierzasz z psem robić. jeśli nie pyta o nic to nie jest dobrym hodowcą i od takich trzeba uciekać. jak pyta to powinien dobrać Ci szczeniaka do Twoich oczekiwań. nie bój się pytać, nie bój się oglądać, nie bój się szukać. jak gdzieś pojedziesz to nie oznacza, ze od razu musisz się decydować na psa od nich. nie podejmuj pochopnej decyzji, lepiej poczekać trochę, poszukać i mieć wspaniałego przyjaciela niż pojechać, wziąć puchatą kulkę "bo słodka" albo "bo były w masakrycznych warunkach to musiałem go uratować", a potem męczyć i siebie i psa.
  4. ja nie jestem w ogóle miłośnikiem karawaningu, ale jakby już miała coś takiego robić to jak najbardziej z psem. odpadałoby wtedy szukanie noclegu, gdzie akceptują zwierzęta:D
  5. dvl ma rację, już bez przesady. asfalt psu nie zdziera opuszek, ale już mikrofibra tak? możecie nalać wody do miski, wsadzić tam psią łapkę, wypłukać i potem wytrzeć do sucha, nie trzeba będzie wtedy trzeć.
  6. jeśli pytasz, czy ktoś da Ci jakąś karę czy coś w ten deseń to nie;) kupiłaś psa z hodowli FCI, dostałaś metrykę, masz psa rasowego. chcesz iść na wystawę, zobaczyć z raz jak to jest, czy spodoba się Tobie i psu? to rejestrujesz psa, wyrabiasz rodowód, opłacasz składkę, opłacasz wstęp na wystawę, wystawiasz psa. nie spodobało się? wypisujesz się ze związku, nie płacisz składek, nie jeździsz na wystawy, nadal masz psa rasowego. nie spodobało się, ale chcesz szczeniaki? uzyskujesz uprawnienia, wybierasz reproduktora z FCI, rejestrujesz miot, miot odchowany, nie chcesz być w ZKwP to się wyrejestrowujesz i tyle. nadal masz psa rasowego plus dzieci Twojej suki mają metryki. spodobało się? to sobie jeździsz na wystawy. jak chcesz brać udział w zawodach, szkoleniach, egzaminach organizowanych przez ZKwP to też się rejestrujesz, opłacasz składkę, bierzesz udział. skończysz, nie chcesz nic robić dalej to się wypisujesz. nikt za Ciebie nie decyduje, nikt Ci nic nie może kazać, pies jest w 100% Twój. jak masz sukę z rodowodem FCI to nie kryj jej bez uzyskania uprawnień. niech jej dzieci też mają papiery, niech mają tatuaże, niech będą zarejestrowane.
  7. a uśpienie czym innym jest jak nie zabiciem?
  8. znaczy tego ten... sunia trafiła pod opiekę fundacji i teraz szuka domu. miała operację, guz wycięty i spokojnie dałoby się to załatwić dużo wcześniej.
  9. oczywiście, że zostawiać. i przymocować ją do klatki, żeby nie wylał i w mokrym nie leżał.
  10. też "odkryłam" takiego psa, a raczej suczkę. guz już pękał, właściciel nawet był u weta, wet zalecił zabicie suni, a właściciel się wahał, bo mu szkoda było psa. szkoda tylko, ze nie było mu jej szkoda jak cierpiała...
  11. przecież ludzie mają psy i te psy siedzą po 10-11 godzin w zamknięciu (już pomijam czy tym zamknięciem jest mieszkanie, dom czy kojec) i nie brudzą. mało kto ma taką sytuację, że pracuje inaczej niż na etat plus dojazd, a to siłą rzeczy się schodzi. najczęściej to albo ktoś ma psa w mieszkaniu i pies te 10-11 godzin czeka albo w ogóle siedzi prawie całą dobę sam na podwórku...
  12. jak Warszawa to Agnieszka Boczula. a tak nawiasem samo badanie krwi nie wykluczy wszystkich chorób. pies mojej koleżanki zachowywał się tak samo, raz miziasty i kochany, a zdarzały mu się wyskoki i gryzł do krwi. okazało się, że miał guza w mózgu:(
  13. pies a dziecko to jednak coś innego, tak myślę. i nie ma co porównywać zostawiania dziecka do zostawiania psa, bo chociażby pod tym prawnym względem jest to uregulowane. można mieć życie poza psem i pracą, pracując 11 godzin dziennie. niektórzy "pracują" 11 godzin dziennie, bo nie mają wyboru, jeśli chcą utrzymać siebie i psa na poziomie innym niż wynajmowanie pokoju ze współlokatorami i karma z biedronki. no ale spoko, nie powinni mieć psa, bo komuś tam się wydaje, ze tak się nie da i to męczarnia... w tym wątku serio jest takie oderwanie od rzeczywistości, że masakra....
  14. i myślisz, że wynika to tylko i wyłącznie z tego, ze właściciel pracuje na etacie? i jakby nie pracował w ogóle to nagle zacząłby z psem wychodzić, szkolić go, wychowywać i problemy rozwiązywać?
  15. jeśli pracuje się od poniedziałku do piątku to sobota i niedziela może iść na rozrywkę, większe zakupy i sprzątanie. na tygodniu można na bieżąco naczynia do zmywarki wkładać i odkurzać (jak się ma mieszkanie czy zwykły domek 100 parę metrów to zajmuje to z 10 minut). kąpiel i jedzenie? no bez jaj... ja tam nie taktuje psa jako dodatku do życia czy przykrego obowiązku. nie jest dla mnie problemem wstać godzinę wcześniej, od razu po pracy czy szkole jechać psa wyprowadzić i wieczorem wyjść na dwie godziny. nie jest dla mnie problemem powiedzieć: "sorry, dzisiaj się nie możemy spotkać, bo cały dzień w pracy byłam, mój pies był sam i nie chcę go dodatkowo jeszcze zostawiać", jeśli osoba, która chce się spotkać proponuje wyjście do miejsca, gdzie psa nie zabiorę. mało tego, ludzie z którymi miałabym się spotykać doskonale to rozumieją. mnie niezmiernie dziwią niektóre wpisy. a życie pokazuje, że jest całkowicie inaczej i ludzie pracują, mają psy, mają dzieci i na wszystko mają czas. i nie zastanawiają się "po co to sobie robię" skoro nie wyobrażają sobie życia bez jednego i drugiego.
  16. a czemu nie? tylko zastanów się jak Twój pies kondycyjnie sobie radzi, ile ma normalnie ruchu, żeby nie było przeskoku z trzech spacerków wokół bloku dziennie do całodniowej, górskiej wycieczki.
  17. ja nie spędzam z psem 24 godzin na dobę (niestety), ale mój pies nie ma lęku separacyjnego. mam go od szczeniaka, z hodowli, trochę za młodu poniszczył, w domu wiadomo jak to szczyl, się załatwiał, ale to wszystko było do ogarnięcia. to, co on robił w ogóle nie jest porównywalne do tego, jakie "atrakcje" miała moja koleżanka z jej psem, wziętym ze schroniska jak miał około pół roku. i gdyby ona wtedy pracowała na etacie i z dojazdami pies miałby siedzieć po 10-11 godzin to by go oddała. bo inaczej to by była męka i dla niego i dla niej i dla sąsiadów.
  18. BluePearl, poczytaj o lęku separacyjnym. i pooglądaj zdjęcia zniszczeń wykonanych przez psy. to nie jest wszystko takie proste i nie działa na zasadzie "piesek się przyzwyczai". a lepiej być przygotowanym na tą gorszą wersję niż wychodzić z założenia, że jakoś to będzie, a potem wracać z duszą na ramieniu i zastanawiać się, czy nie masz pół domu wysmarowanego w psiej kupie, nie będziesz musiał kupić nowej wersalki, bo stara została zjedzona, czy drzwi wejściowe nie nadają się już do wymiany, bo pies je gryzł i na nie skakał, czy nie masz w skrzynce wezwania na komendę, bo pies całe 11godzin wył i szczekał i w końcu sąsiedzi mieli dosyć. wiadomo, psy są różne. ale nie jesteś w stanie stwierdzić, jak będzie znosił samotność pies, którego bierzesz na spacery.
  19. często pies siedzi sam po 10-11godzin, bo właściciele pracują na etacie i do tej pracy muszą dojechać. ale trzeba mieć na uwadze, ze pies ze schroniska może nie być bezproblemowym zwierzątkiem, "wdzięcznym" za przygarnięcie.
  20. to może czas pokazać, co absolutnie nie będzie akceptowane? bardzo, ale to bardzo ryzykujecie pozwalając jej na takie zachowania. kiedyś fart się skończy (bo to, że jeszcze nie dostaliście mandatu ani nikt wam nie założył sprawy cywilnej i nikomu nic się nie stało to tak naprawdę fart) i co wtedy? na już musicie skontaktować się z dobrym szkoleniowcem i wypracować problem. a do tego czasu zero puszczania psa luzem.
  21. patrząc po datach postów to jak dla mnie zamykanie w klatce wyszło za szybko. z tego co piszesz to owszem, pies traktuje klatkę jako legowisko, ale to powinno być coś więcej. a na to niestety potrzeba czasu i ćwiczeń. a masz przykrytą klatkę?
  22. a co poza tym biegiem 10 km dziennie? bo labki i spaniele to aktywne psy i taki godzinny jogging nie załatwi sprawy.
  23. z opisu całkiem fajny pies. nikt po niego nie dzwoni?
  24. ci ludzie mieli sporo racji. są ludzie, którzy specjalnie puszczają psy "na spacerek", są tacy, którzy wiedzą, że pies zwiewa ale mają to gdzieś. złapiesz takiego psa, zabierzesz do siebie i nie wiadomo, czy z Tobą nie zostanie na zawsze. zawieziesz do schroniska? też niedobrze, bo może tam zostać na zawsze. mnie dziwi brak adresatki czy chociaż napisanego długopisem numeru telefonu na obroży. a wkurza mnie jak ktoś przyczepi jakiś badziew-ozdóbkę do obroży, a nie identyfikator. kiedyś znalazłam takiego labka, obroża śliczna, błyskotka przy niej, wołam go, patrzę, a tu błyskotka jest tylko błyskotką. cóż, sprawa by się rozwiązała, gdyby policja się tym zajęła. w końcu ustawa o ochronie zwierząt nakazuje znakowanie psów...
  25. ej no, można przecież dostać na druku MEN certyfikat psiego behawiorysty czy tam szkoleniowca:P Metallowa, prawda jest taka, ze takich behawiorystów-teoretyków to jest cała masa. i jak czasem ja, "niebehawiorystka" i "nieszkoleniowiec", posłucham jakie rady i metody szkolenia polecają niektórzy to aż się za głowę łapię. jak dla mnie to najpierw praca z własnym psem, wychowanie go, wyszkolenie na tip top, jeżdżenie na seminaria z mądrymi ludźmi, spotkania z polecanymi szkoleniowcami (i tu uczysz się jakimi metodami pracują z psem), dużo czytania i oglądania. potem pomoc znajomym psom (w sensie psom znajomych i rodziny) i jeśli sobie ze wszystkim radzisz to możesz myśleć o jakimś kursie, który da Ci "papierek" do powieszenia na ścianie;) na SGGW są kierunki związane typowo z psami, bo na tym w Lublinie to widzę, że i psy i rybki...
×
×
  • Create New...