Jump to content
Dogomania

Mam agresywnego psa


Martens

Recommended Posts

[quote name='nowicjuszka']Bardzo dziękuję za odzew, po cichu na to liczyłam:lol:
W chwili obecnej [B]NIE ma żadnej reguły[/B] odnośnie ataku.

Przy czym słowo "agresywny" z trudem przechodzi mi przez gardło, [B]bo suka jest wyjątkowo spokojna[/B] (ale chyba należy to odebrać bardziej jako lęk), jest u nas niecałe 2 miesiące.
[/quote]


Po pierwsze nie pisz że nie ma reguły tylko że jej nie widzisz to będzie bardziej zgodne z prawdą.

Po drugie jakiej wreszcie ten pies jest płci bo coś dziwnie piszesz na ten temat

Po trzecie odnośnie staiwania psa ponad człowieka i patologii. Jak dla mnie to zależy jaki pies i jaki człowiek. Są "ludzie" dla których nie poświęciłbym żadnego psa. Może to brutalne i może mam patologiczną osobowość ale tak jest i nie zamierzam nic w tym względzie ze swoimi poglądami zrobić.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie. Też mam psa ze schronu i bardzo podobny problem. Chociaż mamy już gigantyczne postępy, a przynajmniej wiemy już jak się pewnych rzeczy nauczyć. Mój Northon to najwspanialszy, najmądrzejszy pies na świecie. Ma w sobie ogromną chęć do pracy i jest bardzo zdyscyplinowany- tj. uwielbia wykonywać komendy. mam go od przeszło pół roku. Przez ten czas nikomu nigdy nie zrobił krzywdy. Na początku wręcz kochał wszystkich.ALE PO OK. 2-3 TYGODNIACH zaczęło się nie wpuszczanie obcych do mieszkania, obszczekiwanie sąsiadów na klatce, ludzi na ulicach, biegaczy i rowerzystów. To najłagodniejszy pies jakiego znam. Mogę z nim zrobić wszystko, wydłubać mu z zębów resztki obiadu, wyczyścić mu nos, uszy, jeść z jego miski, ciągnąć za ogon, opatrywać rany, budzić go o dowolnej porze dnia i nocy, przenosić z miejsca na miejsce... Jest do mnie strasznie przywiązany i wiem, że mnie strasznie kocha. Ale zmierzam do tego, że faktycznie kiedy minął czas zobojętnienia po schronisku zaczął przejawiać swój lęk do obcych agresją. Myślę, że raczej krzywdy nie chce zrobić- prędzej postraszyć, ale moi sąsiedzi mnie nienawidzą i kiedy widzą mnie z psem na klatce to po prostu :roll: Agresję na spacerach rozwiązaliśmy tak, że pies cały czas ma coś do roboty, zero bezczynności i zajmowania się samym sobą. Problem przy wpuszczniu ludzisków do domu rozwiązujemy następująco: "siad" na jego miejscu i zostaje, dopóki nie ma komendy "przywitaj się". Powącha, jak się uspokoi to dostaje smakołyk od kogoś, kto przyszedł. Ze znajomymi problemu raczej nie ma, bo po solidnym obszczekaniu robi się potulny jak baranek. Faktycznie są osoby, którym prędzej ufa niż innym. Ale wciąż nie mogę sobie poradzić z obszczekiwaniem na klatce. Tym bardziej że moje możliwości są ograniczone. Sąsiedzi z reguły jak widzą "rozjuszonego" dobermana to panikują i uciekają... A pies się cieszy- bo dopiął swego. Wstyd mi za niego w takich sytuacjach :oops: Ale kocham tego psa i oddać bym go nie oddała. Co prawda mój przytulas nie jest nieprzewidywalny, ale mam na niego szczególną uwagę w takich sytuacjach. A jak już kogoś pozna, to jest OK. Może to okrutne dla psa, ale myślę, że można by było wprowadzić jakiś okres przystosowania w schroniskach. Tak, żeby ktoś mógł sprawdzić psa po tym, jak się oswoi z nowymi warunkami. Tylko nie bijcie- przecież psy często są na tymczasach? Wtedy potencjalny właściciel mógłby zaobserwować psa i sprawdzić czy sobie z nim da radę. Nie tylko byłyby cenne informacje o psie, ale również o potencjalnym właścicielu- jeśli by mu naprawdę zależało na psie to podjąłby jakieś próby naprawienia jego psychiki i napewno i tak by go nie oddał. A jeśli ktoś sobie ma nie poradzić to... no cóż... po co ma się męczyć i on i pies? Sama po sobie widzę, że oczekiwałam ze schroniska psa, który będzie idealny z wdzięczności za to, że został przygarnięty, ze doceni zaszczyt, jaki go kopnął itd, itp :lol: Dopytałam w schronisku czy łagodny. Miał być łagodny. A potem nagle takie problemy??!!:crazyeye: Tyle, że ja się w tym psie zakochałam i zrobię wszystko żeby go wyprowadzić na prostą. On mi ufa. Ja go nie zawiodę. I jest między nami więź :loveu: Tylko czy ktoś słabszy by się nie poddał w takiej sytuacji??

Link to comment
Share on other sites

Socurek, bardzo dziękuję za obszerny post. Podniosłaś mnie na duchu:lol: Na dzień dzisiejszy pies jest na "4" i naprawdę nie jest źle, czytając natomiast rózne wypowiedzi i analizując poszczególne sytuacje mam [B]dwie wizje[/B]: sunia się oswoi, poczuje pewnie, zadomowi, pozbędzie lęku i wszystko będzie OK Albo też rozwinie się w niej agresja. Jezeli problem jest na podłożu przeszłości, myśle, że sobie poradzimy. Juz teraz widać po jej zachowaniu, że uspokoiła się (nie ziewa ciągle i nie uderza strachliwie ogonem o podłoże jak wczesniej), bardzo do nas ciągnie. Jeśli natomiast to kwestia psychiki, to ja poddaję się. Mimo że już teraz ogromnie psinę pokochałam i przywiązałam się do niej, nie czuję w sobie powołania na długotrawałe, niepewne prostowanie psa, izolowanie. Po prostu chcę spokojnego zwierzaka rodzinnego, który bez obaw będzie mógł się kręcić pomiędzy moimi i znajomymi dziećmi.

Ja mam ogromna nadzieje, że wszystko ułoży się. Ćwiczymy komendę "zostań". I przy drzwiach również w niepewnych sytuacjach kilka razy zadziałało. Na spacerach oczywiście jest do opanowania, to nie w tym rzecz, że sobie nie radzimy. Natomiast na [U]dłuższą [/U]metę ciągłe obserwowanie, nasza wzmożona czujnośc nie jest dla mnie do zaakceptowania. Podobny problem, jak u Ciebie na klatce. Z drugiej strony jak widze, gdy wraca ze spaceru z kims z domowników i pędem szuka mnie po całym mieszkaniu, aby sie przywitać, to trudno nie rozczulać się, serce mięknie. Potrzebuje pomocy, ale nie tyle w sensie ogólników, długofalowych koncepcji (duzo czytam i coś mi sie juz w głowie układa), ile podpowiedzi na [U]tu teraz. [/U]Czyli jaka powinna być moja postawa, jesli juz do niewłasciwej reakcji psa dochodzi (i nie mam tu na myśli jedynie agresji). No i przykładów, ze innym sie udało:multi: Dzięki raz jeszcze za post.

Link to comment
Share on other sites

Uznanie za postawę socurek. A czy na klatce ma kaganiec i jest na smyczy. Bo jak tak to prawo chyba jest po Twojej stronie. A jeśli Cię sąsiedzi nienawidzą. No cóż, równie dobrze mogliby Cię znienawidzić za to że np. chodzisz w mini albo że za wolno chodzisz po schodach i trzeba Cię wyprzedzać na wąskiej klatce. Jak ktos ma paranoję i na dodatek nie cierpi wszystkiego na około to do wszystkiego się przyczepi. Sto lat temu jakaś staruszka w tramwaju mojej dziewczynie zaczęła obciągać dół spódnicy że za krótka i dopiero stwierdzenie że jak będzie tak ciągnąć to spódnica w ogóle zleci ją powstrzymało. Wszystkich nie zadowolisz. Zawsze znajdzie się taki któremu coś nie będzie pasowało. Miałem kiedyś psa (od szczeniaka) któremu niestety spaczyliśmy lekko charakter chcąc uniknąć niezadowolenia ludzi. Jak był mały (ale już spory bo docelowo też gabaryt niewąski miał) to jak podbiegał do ludzi to wielu z wrzaskami i strachem odskakiwało na jego widok a my karaliśmy go za to podbieganie, więc po pewnym czasie zaczął kojarzyć obcych z karą i wtedy już na wszystkich reagował nerwowo. A trzeba było "olać" reakcje ludzi i pies byłby spokojniejszy, przestałby reagować na ludzi jak by wyrósł ze szczenięctwa.

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się że gdyby to była kwestia psychiki to chyba zdarzałoby to również przy znajomych i rodzinie. Byłby to taki atak niekontrolowany przez psa. Jeśli są to ataki na nieznajomych to chyba coś musi je wywoływać. Może trzeba notować szczegóły (chyba że zapamiętasz) takich zdarzeń. (jak wyglądała osoba, co robiła, jakiś gest bezpośrednio przed, może jakiś dźwięk, pozostaje jeszcze jeden element dla psa ważny - zapach no ale tu nie masz szans na obserwację)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Puchatek'] A czy na klatce ma kaganiec i jest na smyczy. Bo jak tak to prawo chyba jest po Twojej stronie. A jeśli Cię sąsiedzi nienawidzą. No cóż, równie dobrze mogliby Cię znienawidzić za to że np. chodzisz w mini albo że za wolno chodzisz po schodach i trzeba Cię wyprzedzać na wąskiej klatce. Jak ktos ma paranoję i na dodatek nie cierpi wszystkiego na około to do wszystkiego się przyczepi. [/quote]

Zupełnie nie zgadzam się z postawą Puchatka. Jako dziecko panicznie bałam sie psów. Raz nagle rzucił się na mnie wilczur. Dlatego uważam, że obowiązkiem właściciela jest umieć panować nad psem, albo ... zrezygnować z jego posiadania w danych warunkach. Pies może sprawdzać się w warunkach ogrodowych, a niekoniecznie w bloku. Może być do zaakceptowania dla "psiarzy" z krwi i kości, a jednocześnie może też być postrachem dla co wrażliwszych dorosłych, czy też małych dzieci. Nie trzeba cierpieć na paranoję, aby dostać "zawału", kiedy pies znienacka rzuca sie z groźnym szczekiem ; u dzieci może to spowodować negatywne konsekwencje psychiczne na wiele miesięcy. I ani kaganiec, ani smycz nie ma tu nic do rzeczy; te jedynie uchronią przed pogryzieniem. Dlatego dla mnie ważni są sąsiedzi i ich dzieci też.

Link to comment
Share on other sites

Zauważ w odpowiedzi na jaki post to napisałem. Pies socurek [B]obszczekuje[/B] (przynajmniej tak wynika z postu) sąsiadów [B]i pojawia się[/B] na klatce (chyba musi bo inaczej z domu by nie wyszedł). Nie rzuca się na nich , nie gryzie. Nie wyrządza im żadnej szkody. To że się boją to niestety ich problem. Jak zacznę wychodzić ubrany na czarno i z posępną miną to też może ktoś się mnie bać ale sorry nie będę urządzał sobie życia tak żeby uwzględniać czyjeś najdziwniejsze nawet fobie.

PS. jak idzie na krótkiej smyczy i w kaganicu to nie aż tak bardzo się rzuca.
PS2. Poza tym są to ludzie z klatki, w jakimś sensie znajomi więc chyba już wiedzą że jest niegroźny ale oczywiście legenda o krwiożerczej bestii rośnie (to akurat już z moich osobistych doświadczeń, co z pewnością ma wpływ na mój pogląd na tę sprawę).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Puchatek']Zauważ w odpowiedzi na jaki post to napisałem. Pies socurek [B]obszczekuje[/B] (przynajmniej tak wynika z postu) sąsiadów [B]i pojawia się[/B] na klatce (chyba musi bo inaczej z domu by nie wyszedł).
rzuca.[/quote]

Zabrałam głos, ponieważ zauważyłam u swojego psiaka sporo objawów opisywanych przez założycielkę tego wątku i inne osoby mające problematyczne psy. Chętna jestem wysłuchać głosów fachowców.
Natomiast nie mam ochoty prowadzić rozmów ideologicznych o wyższości ...
Twoja postawa, że [U]tylko[/U] obszczekuje jest dla mnie skrajnym objawem [U]egoizmu [/U]reprezentowanym przez niektórych posiadaczy psów. Bardzo spodobała mi się wypowiedź Mrzewińskiej na temat samowoli panującej na Błoniach i przekonaniu co poniektórych, że ich pupilek właśnie tylko ...

I nie chodzi tutaj o to, aby wieszać s...(oj zapomniałam nicka poprzedniczki, której wypowiedź akurat była bardzo sensowna), ale o to, aby [U]widzieć[/U] problem i próbowac go rozwiązać, a nie poprzestwać na tym, że pies tylko ... Żyjemy wśród ludzi i każdy człowiek kulturalny powinien umieć przestrzegać pewnych norm i egzekwac je od swoich pupili. Ostatecznie zawsze mozna przenieść sie na ... pustynię z cała sforą wściekłych psów:multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Puchatek']
PS2. Poza tym są to ludzie z klatki, w jakimś sensie znajomi więc chyba już wiedzą że jest niegroźny ale oczywiście legenda o krwiożerczej bestii rośnie (to akurat już z moich osobistych doświadczeń, co z pewnością ma wpływ na mój pogląd na tę sprawę).[/quote]

No właśnie, opierasz się na własnych doświadczeniach, stąd pewnie trudno nam się dogadać:placz:. A obszczekanie obszczekaniu nierówne, podobnie jak są psy, których NIGDY nie możesz być pewien.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Nowicjuszko, nikt na odleglosc konkretnych rad dotyczacych opanowania agresji lękowej nie da. Proponuje spotkaj sie ze szkoleniowcem. Mnie zaniepokoil opis podejscia psa do kogos i ujecia zebami lydki.
Nie boj sie slowa - agresja, agresja i strach uzaleznione sa od siebie wzajemnie, psy na ogol sa agresywne ze strachu.
Pytalam o czas, w jakim pies jest w domu, bo jest regula - pierwsze trzy do szesciu tygodni pies jest aniolem, potem zmienia sie raptownie. Pies wcale sie nie zmienil naprawde - przez pierwsze trzy-szesc tygodni czeka na wskazowki czlowieka, co ma robic w nowym miejscu, jak sie zachowywac, jesli w tym czasie czlowiek nie obejmie pozycji lidera kierujacego zachowanie psa - pies zachowuje sie tak, jak sam uwaza za sluszne. Problemem psow ze schroniska jest nadmiar czulosci, uwagi i brak wskazania wyraznych ram dopuszczalnych zachowan od samego poczatku, Chcemy psu wynagrodzic krzywdy, nie wymagamy zbyt wiele i to jest blad. Samo serce nie wystarczy.

Na odleglosc moge zaproponowac konkretnie, aby kazde wyjscie poswiecic szkoleniu - na klatce schodowej, na ulicy, po to, by reagowala na siad jak nic na ulicy nie rozprasza, nie czekaj na trudniejsze sytuacje. Dopoki w latwiejszych na ulicy nie bedzie bezblednie reagowac, nie opanujesz trudniejszych. Kazde wyjscie jest szkoleniem i tylko szkoleniem. Zeby pies mial co robic caly czas, zeby nie dopuscic do okazania agresji lekowej. Fizjologia - omal w biegu:-)))
Im wiecej pracy wlozonej w psa od pierwszego dnia, im wiecej wymagan, czytelnych wymagan - tym latwiej jest potem - i na odwrot. O tym powinni mowic wydajacy psa.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[I]Nowicjuszko, nikt na odleglosc konkretnych rad dotyczacych opanowania agresji lękowej nie da.

[/I]Zdaję sobie z tego sprawę, ale równie cenne są dla mnie informacje z boku, czy dane zachowanie jest niepokojące. Właśnie dzięki temu, że sporo czytałam, pewne zachowania nie były dla mnie aż takim zaskoczeniem.

[I]Problemem psow ze schroniska jest nadmiar czulosci, uwagi i brak wskazania wyraznych ram dopuszczalnych zachowan od samego poczatku, Chcemy psu wynagrodzic krzywdy, nie wymagamy zbyt wiele i to jest blad. Samo serce nie wystarczy.

[/I]Zgadzam się całkowicie, tylko że ta wiedza nie posuwa mnie jeszcze do przodu:shake:

[I]Na odleglosc moge zaproponowac konkretnie, aby kazde wyjscie poswiecic szkoleniu.

[/I]Niestety, jest to nierealne:( Dlatego dla mnie ważne są rokowania (oj, wróżka przydałaby się...). Nie wnikając w szczegóły jestem jedyną osoba, która szkoli psa (zapewne też z błędami), analizuje jego zachowanie, sporo czyta i ... wymaga. Psina zaczęła mnie wyraźnie preferować. Niemniej nie jest mozliwe (póki co), aby inni domownicy wychodzący z nim na spacer poświęcali czas na fachowe szkolenie.:shake:

Link to comment
Share on other sites

[I]jesli w tym czasie czlowiek nie obejmie pozycji lidera kierujacego zachowanie psa - pies zachowuje sie tak, jak sam uwaza za sluszne.

[/I]Niestety, objęcie pełnej pozycji lidera równa się w pewnych sytuacjach z użyciem siły. A założenia były takie, aby tego uniknąć.

I jeszcze jedno, w poście nie znalazłam stanowiska, jak powinniśmy się zachowywać w stosunku do psa bezpośrednio po ataku na przechodnia, gościa (proszę nie wspominać tu o prewencji, bo to jest oczywiste).

Link to comment
Share on other sites

Za każde grzeczne, spokojne zachowanie względem człowieka w trudnej, niepokojącej dla psa sytuacji -nagroda.Gdyby udało Ci się przekonać trochę nieznanych psu osób ( albo i znanych skoro piszesz ,że wobec znajomych tez tak się niespokojnie zachowuje) żeby ją "oddziczali" to byłoby pewnie przydatne w szkoleniu. Im więcej osób " nie przerażających psa i nie bojących się psa" tym pies bardziej otwiera się na ludzi i przekonuje do nich.
I nie bój się kagańca. Jeśli jest wygodny to psu nie przeszkadza a ludzie też zachowują się mniej nerwowo i mniej psa przerażają...
Zastanawiam się czy nie są to zachowania związane z jej przekonaniem ,że musi Ciebie bądź Twojego domu bronić...

Link to comment
Share on other sites

Nowicjuszka, no widzisz, ja wiem jakiego mam psa, wiem, że ludzie MAJĄ PRAWO SIĘ GO BAĆ. Northon NIGDY nie wychodzi nawet na wieczorne siku o 3:00 w nocy bez kagańca. Na klatce trzymam go przy sobie. Kiedy widzi, że ktoś go ignoruje to mija sąsiadów całkiem spokojnie. My mamy naprawdę bardzo wąską klatkę, a Northuś jest lękliwym psem. Jak widzi że ktoś reaguje nerwowo odpowiada atakiem. Ale nie rzucił się na nikogo, bo JEST NA SMYCZY I W KAGAŃCU. Ja przyjęłam na siebie odpowiedzialność i obowiązek posiadania oczu dookoła głowy na spacerach. Kontroluję każdy jego kontakt z innymi ludźmi i psami. A w Twoim poście nie spodobało mi się to, że napisałaś iż wzmożona uwaga na spacerach jest dla Ciebie nie do przyjęcia. ZAWSZE TRZEBA PILNOWAĆ PSA, bo przekonałam się sama na swoim przykładzie, że nawet jeśli Twój pies jest superzdyscyplinowany zawsze może znaleźć się ktoś, kto ma mniej zdyscyplinowanego pupila. Ostatnio naprzykład przykleił się do nas Astek z zawiązanym kagańcem fizjologicznym pyskiem tak, że obawiałam się że zaraz padnie z niedotlenienia, uciekający przed swoją panią. A pani tak sobie za nim szła nawołując go, pies się trzymał w odległości 10 metrów od niej i miał ją głęboko w poważaniu. No i mój piesek, choć raczej trudno go wyprowadzić z równowagi, bo ignoruje raczej inne psy, wszczął awanturę, bo akurat nie lubi jak mu się inny pies w aporcik wcina. Tyle, że po krótkiej aferze wrócił do panci, a tamten AST jak uciekał, tak uciekał dalej.
Tak jak nie podoba mi się to, Nowicjuszko, że piszesz o zagłębianiu się w lektury tematyczne, układaniu długotrwałego planu... a nagle piszesz, że oczekujesz rady co TU I TERAZ. TU I TERAZ zacznij z psem pracować i przekonywać go, że ludzie nie stanowią zagrożenia. Nie pozwalaj ludziom napastować psa swoimi pieszczotami, niech nie próbują nawiązać z nim kontaktu. Daj im smakołyki dla psa i jak przyjdzie na zawołanie niech usiądzie, dostanie smakołyk. Może narazie bez głaskania. Niech ludzie kojarzą mu się z czymś dobrym. No i oczywiście bez gwałtownych ruchów.
Ja napewno po pojawieniu się Northonka zapieściłam go. Bo to biedny piesek, musi mu być najlepiej, nie wolno krzyknąć, szarpnąć... Nie wolno tak. To był błąd. Liczenie na to, ze psu to samo przejdzie to też duży błąd. Doradzam stanowczość. Northon doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kiedy jestem zdecydowana i nie ma wtedy żartów. Wtedy chodzi jak w zegarku. Oczywiście potrafi też wyczuć kiedy może sobie pozwolić, bo panci nawet krzyknąć się nie będzie chciało :cool3:
[quote][B]Dlatego uważam, że obowiązkiem właściciela jest umieć panować nad psem, albo ... zrezygnować z jego posiadania w danych warunkach. Pies może sprawdzać się w warunkach ogrodowych, a niekoniecznie w bloku. Może być do zaakceptowania dla "psiarzy" z krwi i kości, a jednocześnie może też być postrachem dla co wrażliwszych dorosłych, czy też małych dzieci. Nie trzeba cierpieć na paranoję, aby dostać "zawału", kiedy pies znienacka rzuca sie z groźnym szczekiem ; u dzieci może to spowodować negatywne konsekwencje psychiczne na wiele miesięcy. I ani kaganiec, ani smycz nie ma tu nic do rzeczy; te jedynie uchronią przed pogryzieniem[/B][/quote]Więc według Ciebie mam go uśpić czy oddać spowrotem? :lol: Wiesz, z takim nastawieniem, to może faktycznie powinnaś sobie kupić jakiegoś szczeniaka i wychować go tak, jak chcesz. Co wogóle było Twoją motywacją, żeby wziąść psa ze schronu? Bo coś mi się wydaje, że obydwie wykazałyśmy się niemałą naiwnością oczekując pluszowej przytulanki ze schroniska. Jednak takie psy mają za sobą bagaż często nieprzyjemnych doświadczeń... Ale ja jestem w stanie ponieść odpowiedzialność za mojego hultaja i nie przeszkadza mi, że to będzie wymagało dużo pracy z mojej strony. Tobie też radzę się pogodzić z faktem, że nie będzie żadnej nagłej, cudownej przemiany :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nowicjuszka']Niestety, objęcie pełnej pozycji lidera równa się w pewnych sytuacjach z użyciem siły. A założenia były takie, aby tego uniknąć.
[/quote]

Jakie sytuacje masz konkretnie na myśli? Może w tej chwili nie przypominam sobie, ale chyba właściwie w zadnej sytuacji podczas ustalania pozycji lidera wobec moich zwierzaków nie byłam zmuszona używać siły. Wydanie komendy przed podaniem miski czy nakłonienie psa np. do zejścia z łóżka nie musi się wiązać z uzyciem siły fizycznej.

Piszesz, że pies jest wobec Ciebie i domowników uległy. Jednak często psy wydają się na codzień podporządkowane domownikom, dopóki nikt nie postawi ich w specyficznej sytuacji. Dobrym miernikiem tego jest według mnie reakcja psa na rozkaz zejścia z łóżka. Jeśli pies schodzi natychmiat, bez ociągania i idzie w swoją stronę lub łasi się do Ciebie - wszystko jest w najlepszym porządku. Jeśli spogląda na Ciebie spode łba, schodzi "w zwolnionym tempie" lub udaje głuchego, coś jest nie tak. To początki poważnych problemów. Warczenia lub gryzienia chyba nie trzeba komentować :cool1: Jeśli będziesz miała ochotę przeprowadzić taki test i pies zareaguje mniejszym lub większym oporem, dla własnego bezpieczeństwa nie próbuj wtedy go z łóżka zrzucać ręcznie. Raczej powtórz rozkaz patrząc prosto na psa i np. weź się pod boki. Może się zejść nawet kilka minut, ale 9 psów na 10 w końcu się podda i opuści łóżko. Na pewno jednak nie wolno psu w takiej sytuacji odpuścić, bo utwierdzimy go w przekonaniu, że jesli bedzie uparty, w końcu dopnie swego. A przeciez nie o to chodzi.

Jeśli problemy z suczką maja przynajmniej częściowe podłoze w hierarchii domowej, to myślę że jest to jak najbardziej do rozwiązania. Jak by jednak nie było, przychylam się do opinii przedmówców, że im więcej szkolenia i zajęć z psem - tym lepiej.

Jeśli chodzi o mojego psa, poczatkowo równiez nie wykazywał żadnej agresji wobec domowników, co później niestety się zmieniło. Jednak takie zmiany wystapiły po dopiero kilku latach odkąd znalazł się pod moim dachem. Jednak wcale nie twierdzę, że u Ciebie może byc tak samo.

Może spróbuj się przyjrzeć czy pies jednak w jakiś sposób nie ostrzega przed takimi atakami. Chodzi mi głównie o to, gdy ktoś znajomy "obłaskawia" psa. Znakami ostrzegawczymi wcale nie musi być warczenie czy pokazywanie zębów. Szczególnie psy maltretowane często wyzbywają się nawyków ostrzegania o ataku - jeśli pies przez lata próbuje się w ten sposób bronić, uniknąć "ataku" właściciela i nie odnosi to skutku, ostrzeganie traci dla psa sens. Z tym wiele chyba nie da się zrobić, ale najczęściej pozostaja bardzo subtelne oznaki tego, że pies znienacka zaatakuje, że sytuacja jest dla niego niekomfortowa - moze to być niewidoczne na pierwszy rzut oka zesztywnienie ciała, lekkie drżenie górnej wargi, zmiana wyrazu pyska, lekkie zmarszczenie czoła, odchylanie tułowia od danej osoby, odwracanie wzroku, często połączone ze spuszczeniem głowy lub odsunięciem jej na bok. Polecam książke Turid Rugaas "Sygnały uspokajające" - opisano tam wiele takich bardzo subtelnych zachowań, które moga występować u Twojego psa przed atakiem, ale nie są po prostu zauważane i nie spotykają się z odpowiednią reakcją.. Jeśli zaobserwujesz któryś z wymienionych przeze mnie sygnałów, osoba która próbuje nawiązać z psem kontakt, powinna spokojnie się wycofać, odwrócić od psa wzrok, a Ty - zająć go jakimś ćwiczeniem, komendą, smakołykiem. Jeżeli pies w jakikolwiek sposób ostrzega przed atakiem przy bliszym z nim kontakcie - rokowanie jest według mnie bardzo dobre. Mój pies niestety tego nie robił w ogóle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nowicjuszka'][I]by reagowala na siad jak nic na ulicy nie rozprasza[/I]

A jaka powinna być moja reakcja, jeśli nie reaguje? Pytanie dotyczy również domu i spokojnych warunków ?[/quote]

Reakcją powinno być posadzenie psa, ewentualnie nakłonienie go do tego przez trzymanie smakolyku nieruchomo nad głową. Jak posadzić psa - piszą chyba w każdej książce gdzie jest choć wspomniane o szkoleniu. Należy przytrzymać psa za obrożę i nacisnąc ręką miejsce, gdzie się plecy kończą ;) Jeśli pies jest mały, można tą ręke ewentualnie włożyć pod spód pod tyłek lekko unosząc siedzenie i przemieszczając tylne łapki do przodu. Według mnie NIE WOLNO ODPUSZCZAĆ PSU NIEWYKONANEJ KOMENDY. Choćby mialo to zająć nawet 10 minut, pies musi być przekonany, że mu się nie "upiecze" - wtedy będzie posłusznie reagował w każdej sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Nie ma takich cudow, zeby nie wyegzekwowac w domu wykonania siad - bez uzycia sily. Byle bez gniewu, ale nieustepliwie i w koncu nagrodzic.
Dla mnie pozycja lidera nie wymaga uzycia sily - ja przekonuje psa na kazdym kroku, ze warto ze mna wspolpracowac.
A na ulicy tez mozna stac i cierpliwie smakolykiem naprowadzac w pozycje siad. Zeby to mialo trwac i 20 minut. Nigdy w zyciu nie ustapilam zadnemu z moich psow - kazdy byl nagradzany za wspolprace. Jak najczesciej. I w domu, i na klatce, i na ulicy, i za miastem.
Pozostali domownicy moga wyprowadzac zwierzatko majac w kieszeni pelno smakolykow i co dwa kroki siad, pochwala i nieregularnie zarelko. I bieg 5 metrow, zatrzymanie, pochwala i zarelko - to nie jest trudne dac psu zajecie. I dziecko tez to potrafi.

Atak na czlowieka na ulicy wstrzymalabym kazdym dostepnym w danej chwili sposobem - nie obrazajac sie na psa. Na smyczy mozna psa wstrzymac. A na pewno nie biega luzem przeciez. Wstrzymalabym - i natychmiast komenda do mnie, noga czy siad, i gdy pies reaguje prawidlowo nagroda - i poprosilabym kogos zaprzyjaznionego, by 10 razy odegral role przechodnia w tym samym miejscu, w taki sam sposob.

Po ataku, gdy pies wraca do nas, za pozno jest na karcenie - wstrzymac smycza mozna tak, by pies nie wiedzial, ze to my zrobilismy kuku.
Ale jak to kuku zrobic, powinien pokazac trener. Widzac zachowanie psa w konkretnej sytuacji. Na odleglosc nie da sie stwierdzic co bedzie najlepsze.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[I]A w Twoim poście nie spodobało mi się to, że napisałaś iż wzmożona uwaga na spacerach jest dla Ciebie nie do przyjęcia.[/I]

[LEFT]Napisałam szczerze, jak jest. Dzieci, a one głównie wychodzą z psem, nie są w stanie - nie łudźmy się - być cały czas mocno skoncentrowane na psie, nie zgadnąć do koleżanki (co nie oznacza oczywiście, że go nie pilnują). Kiedy ja wychodzę (a nie robię tego codziennie) pilnie obserwuję psa.
[/LEFT]

[I]TU I TERAZ zacznij z psem pracować i przekonywać go, że ludzie nie stanowią zagrożenia.[/I]

Cały czas to robię;)

[I] Może narazie bez głaskania.[/I]

Obcy ludzie go nie głaskają.



Więc według Ciebie mam go uśpić czy oddać spowrotem?
Nie, Twoja postawa mi sie podoba, bo próbujesz coś z tym robić, pracujesz nad psem i wiele udało Ci się osiagnąć. Krytykuję postawę typu "pies ma prawo...." Ale rozumiem również załozycielke wątku, która zdecydowała się na drastyczne posunięcie.

[I] może faktycznie powinnaś sobie kupić jakiegoś szczeniaka i wychować go tak, jak chcesz.[/I]

A mało to ludzi, nawet doświadczonych, którzy wychowuja od szczeniaka, a jednak nie potrafia ułozyć psa?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nowicjuszka']Dzieci, a one głównie wychodzą z psem, nie są w stanie - nie łudźmy się - być cały czas mocno skoncentrowane na psie, nie zgadnąć do koleżanki (co nie oznacza oczywiście, że go nie pilnują). Kiedy ja wychodzę (a nie robię tego codziennie) pilnie obserwuję psa.[/quote]

Mam pytanie - w jakim wieku są dzieci? Osobiście uważam że dzieci, zwłaszcza młodsze nie powinny bez opieki wychodzić z psem na spacery, ZWŁASZCZA takim, który wykazuje jakąkolwiek agresję podczas spacerów. Pisałaś że jesteś jedyną osobą która w jakiś sposób zajmuje się szkoleniem psa. Nie obraź się, ale według mnie jeżeli Ty poświęcasz mu najwięcej czasu z całej rodziny, a nie masz czasu wyprowadzić go na spacer każdego dnia, chyba pomyłką jest, że pies w ogóle się u Was znalazł. Zwłaszcza schroniskowy, który zawsze jest psem potencjalnie problematycznym. To właśnie spacery i zajęcia podczas nich wspólnie wykonywane budują więź między psem a przewodnikiem, jego autorytet i zaufanie.

[quote name='nowicjuszka']
[I]może faktycznie powinnaś sobie kupić jakiegoś szczeniaka i wychować go tak, jak chcesz.[/I]

A mało to ludzi, nawet doświadczonych, którzy wychowuja od szczeniaka, a jednak nie potrafia ułozyć psa?[/quote]

Z powyzszych powodów szczeniaka też bym nie polecała, bo sama nauka czystości i socjalizacja zajmuje niesamowitą ilość czasu.

Nowicjuszko, nie chciałabym byś poczuła się urażona, ale Twoja ostatnia wypowiedź wzbudziła we mnie naprawdę mieszane uczucia.

Link to comment
Share on other sites

[B]Martens, [/B]czytasz w moich myslach i ... załamuję się.

[I]Jednak często psy wydają się na codzień podporządkowane domownikom, dopóki nikt nie postawi ich w specyficznej sytuacji. Dobrym miernikiem tego jest według mnie reakcja psa na rozkaz zejścia z łóżka. Jeśli pies schodzi natychmiat, bez ociągania i idzie w swoją stronę lub łasi się do Ciebie - wszystko jest w najlepszym porządku.

[/I]Dokładnie. Na początku dość ostro zaregowałam, postawiłam granice (zakaz wchodzenia na fotele, do jednego pomieszczenia) i pies to respektuje. Dzieci natomiast pozwalają wchodzić na swoje łózka, w ciągu dnia nie ma problemu, aby pies na polecenie zeskoczył. Cyrki zaczynają się co kilka dni wieczorem.

Link to comment
Share on other sites

[I]Jeśli będziesz miała ochotę przeprowadzić taki test i pies zareaguje mniejszym lub większym oporem, dla własnego bezpieczeństwa nie próbuj wtedy go z łóżka zrzucać ręcznie. Raczej powtórz rozkaz patrząc prosto na psa i np. weź się pod boki. Może się zejść nawet kilka minut, ale 9 psów na 10 w końcu się podda i opuści łóżko. Na pewno jednak nie wolno psu w takiej sytuacji odpuścić, bo utwierdzimy go w przekonaniu, że jesli bedzie uparty, w końcu dopnie swego. A przeciez nie o to chodzi.

[/I]cd poprzedniej wypowiedzi do Martens

Wczoraj miałam taką sytuację, kiedy to pies odmówił wieczorem zejścia z łózka dziecka. Widocznie jest tym 1 z 10.:placz: Ile wg Ciebie należy czekać i próbować metod pokojowych? W takich sytuacjach najsmakowitsze kęsy ma w nosie. [B]Co nalezy zrobic, aby - tak jak piszesz - nie odpuścić?[/B]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...