Jump to content
Dogomania

Jak oduczyc psa rzucana sie na inne psy, gdy biega bez smycz


bulterierka

Recommended Posts

PIIIIIIIKAAAAAAAAAAAAAA..........ale jest elementem tej relacji!!!!!!!!!!.

Jasne sam zakaz spania, bez ustawienia prawidlowych relacji w innych sytuacjach nic nie da, zas jesli inne relacje sa prawidlowe, to taka akstrawagancja na pewno tego nie zburzy.

Czytalam Mierzwinska i w tej kwestii sie z nia zgadzam

Jasne, że samo łóżko nic nie da.

I o tym mowie.:lol:

Ludziom sie wydaje, ze wystarczy, ze skopia psa z lozka i on juz sie natychmiast zacznie ich sluchac. I takie goopoty tez juz slyszalam.

Ja swojej z lozka nie wywalilam do tej pory, ale pomimo tego udalo mi sie nad nia zapanowac.

Wrecz, od jakiegos czasu to ona nawet sama do tego lozka nie lezie :o ........ a ja troche zaluje :wink:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 104
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

I jeszcze jedno.

czy psy zyjace ze soba w stadzie, gdzie wiadomo, ze jeden jest dominujacy, nigdy ze soba nie sypiaja na jednym poslaniu.? Trza by sie szpicowatych zapytac, ale takich ktorzy maja wiecej psow, czy przypadkiem ich psy nie sypiaja razem w grupkach. Mnie kiedys Pay potwierdzil, ze sypiaja.

Monia wyobraz sobie nmrozna zime i spanie na dworze. Dominant, ktory nie pozwolilby spac stadu ze soba po prostu by zamarzl.

Link to comment
Share on other sites

To może ja się wypowiem - mam podobny problem i trochę się już w tej kwestii nagadałam ze szkoleniowcami, no i jakiś miesiąc czasu ostrej walki juz za nami.

Jesli Ruffikuss ma pokazać Miyi, że on tu rządzi to nie polecam kantarek, bo to jest unieruchomienie psa, a nie zmiana hierarchii. Siwas jak do nas przyszedł nie bał się NICZEGO, mogłam go nastraszyć, nakrzyczeć, wlać mu i nic - jakby mnie nie było - nie przerywałsobie ataku czy czegoś tam co aktualnie robił.

Na początku poradziłam sobie tym, że gdy psiak chciał atakować to złapałam go za ucho (lub za oba), żeby:

1. Nie szarpiąc się z psem unieruchomić go.

2. Zwrócił na mnie uwagę.

Przez pierwsze kilka dni Siwy piszcząc szczekał na niedoszłą ofiarę, potem tylko piszczał, a na koniec stał tylko i obserwował nie wyrywając mi się, bo chyba go uszka zaczęły boleć. Ale ja mu nic złego nie robiłam, ja go tylko trzymałam za te jego uszęta, on sam się wyrywał :D Poskutkowało, teraz jak Siwy widzi innego psa to w 50% nie reaguje, a w pozostałych 50% jeży się, słysząc moją śłowną repymendę odpuszcza.

Ostatnio zdażyło nam się przejść nawet pomiędzy dwoma psami chcącymi go zaatakować i Siwy z wielkim bólem serca przeszedł między nimi spokojnie (odłegłość między psami jakieś 3-4 m).

Na spacerach jest dużo lepiej, jak szarpie (a szarpie) to też mu ostro pokazuję, że MNIE SIE TO NIE PODOBA. Czasem zabronię mu też czegoś powąchać, gdzieś skręcić, albo podsikać jakiegoś krzaczka. Nie mogłam na początku przekonać się co do tej metody, ale w końcu to ja jestem alfa, i jak patrze na psy w stadzie to psia alfa robi to samo.

Oczywiście jak Siwy zaakceptuje mnie jako alfę to będzie miał lżej, ale dopóki ze mną walczy to ja dyktuję warunki i jest ostro.

Jakiś miesiąc temu delikwent przeskoczyłprzez ogrodzenie i podarł kurtkę jednemu chłopakowi. Najpierw wogóle go nie wypuszcząłam na ogród, ale Boże drogi - pomyślałam, że to terror.

Spuszczałam go na ogrodzie i jak tylko zwracał na kogoś uwagę to ostro karciłam, jak chciał podlecieć do płotu to leciałam na niego z impetem jakbym to ja go chciałą zaatakować.

Teraz zdarza mu się tylko poobserwować ludzi przechodzacych, ale nie zaraz spod płotu tylko gdzies ze środka ogrodu, jeśli ma głupie oczy to zaraz jest "fe" czy "nie" i on konczy te swoje głupie patrzenie.

Obszczekiwał KAŻDEGO przechodnia, a teraz na co 10 tylko się popatrzy.

Myślę, Ruffi, że masz bardzo podobną sytuację. Radze się ostro zająć pracą i ustalaniem hierarchii, u nas nei jest jeszcze słodko, ale jest duża poprawa, a zaczynając pracę z siwym miałam cienką nadzieję, ze coś w nim ruszy.

PS. aha, prze zpierwsze tygodnie nic się nie zmieniało - dopiero po jakimś czasie Siwas "pękł" wiec nie zrażaj się od razu.

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze takie małe wyjaśnienie. Wiem, że jest tu wielu zwolenników pozytywnego wzmocnienia. Nie jestem przeciwna takiej metodzie, ale jeśli pies ma Cię głęboko w dupie i jest agresywny to trzea z nim walczyć. Oczywiście można dodatkowo dać mu nagrodę jeśli coś zrobi tak jak my tego chcemy.

Ruffi

Jeśli uważasz, że proponuję Ci jakieś nieludzkie przepychanki z psem to popatrz sobie na psie stada. Tam, jeśli ktoś przeciwstawia się alfie to nie ma proszenia, tylko alfa daje w kubek delikwentowi gdy jej się coś nie podoba. Nie każę katować psa tylko karcić z głową, a najlepiej straszyć, że się psa zabije, zaatakuje czy zrobi mu krzywdę.

Link to comment
Share on other sites

Wirka, kantar miał sprawić, by Miya przestała włóczyć Ruffikussa po Wrocławiu. Nie chodziło tu o zmianę hierarchii, lecz o pomoc doraźną.

Niektóre psy są tak napalone na innego psa, że przy takiej akcji z uchem mogą dziabnąć właściciela. O to akurat Miyi nie posądzam.

Link to comment
Share on other sites

Azir

No chyba, że doraxnie. Ale, żeby się Ruffi do kantarka zbytnio nie przyzwyczaił. Jesli rzeczywiście ona robi zbyt wiele rzeczy na raz przy ataku i trudno ją opanować to ok.

Ruffi

Kantarki są nawet i na dogi, na moim kantarku na opakowaniu widniał właśnie dog w kantarze :D We Wrocku kantary są w jednej hyrtowni (zapomniałam teraz nazwy), a jakby co to u nas w Lubinie też są, jakbys chciał to mogę Ci kupić.

Od kiedy będziecie mieli tego kota?

Link to comment
Share on other sites

Co do ataku na właściciela to - niestety - coś wiem o tym :(

Gdy Axel do nas "przyszedł" ( 13 late temu) był psem dorosłym o baaardzo zniszczonej psychice, nie nauczony przebywania w domu itp. Pamiętam, że stałam na przystanku - odprowadzałam znajomą- obok mali chłopcy kopali piłkę. Axel miał zawsze fioła na punkcie piłki. Szarpnął się raz, drugi. Ja mu nie pozwalałam i przyciągałam do siebie. Po trzecim takim przyciągnięciu Axle rzucił się na moją rekę. Całe szczęście, że miałam gruby sweter i kurtkę. PO ataku, co mnie zaskoczyło Axle wyglądał na zdezorientowanego i przerażonego tym co się stało.

Wtedy był jeszcze przed szkoleniem i wolę sobie nie wyobrazić co by było, gdybym mu pozowliłan takie dominujace ( bo ja to tak właśnie odebrałam, on walczył ze mna o pozycję "w stadzie")zachowania.

Oczywiście praca z Axlem trwa do dzisiaj, chociaż przyznam się szczerze, że nie wymagam od Niego juz tylu rzeczy ( i zdaży mi się przymknąć oko) - co jest spowodowane wiekiem , zaczął właśnie 16 roczek.

Link to comment
Share on other sites

Mnie także Siwy próbowałzdominować. Już na dzień dobry ugryzł i mnie i Damiana. Potem szczypał mnie po rękach za każde zgonienie z kanapy itd. Oczywiście zawsze za to dostawał w kubek. Ale raz była taka sytuacja, że chcaiłzaatakować mojego kolegę, który siedział u nas w domu, tak długo wyganiałam go z pokoju a on wracał, żeby zrobić swoje, że aż się wkurzyłam i wzięłam go za sierść i wręcz wyrzuciłam z pokoju, kazałam mu się położyć w innym pokoju a on wtedy dość mocno wyskoczył na moją wyciągniętą rękę, wskazującą posłanie. Tak wtedy dostał za to w pysk, że dotąd już nie próbuje.

Link to comment
Share on other sites

Wirka

Napisałam o kantarku, jak to Azir słusznie określiła "jako o metodzie doraźnej". Tylko i wyłącznie to miałam na mysli i dobro kończyn i kręgosłupa naszego prezesunia ;) To nie jest metoda na poskormienie psa i sama dobrze o tym wiesz :)

A jeżeli chodzi o karcenie, to zdecydowanie nie można przesadzać. Nie jest miłym dla oka widokiem pies kulący sie w sobie na widok podniesionej ręki pana. Każdą rzecz należy wyważyć tak kary, jak i nagrody. A, że Ruffi popuscił, to sam się do tego przyznał i wiemy o tym. Pozostaje mu praca, praca i jeszcze raz praca.

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się z Tobą Rotti w całej rozciągłości ;) Jako, że Ruffi nagródki ma opanowane aż zanadto to o tym nie pisałam, ale wiadomo, że nie samo karcenie polecam. Pisałam o tym jak zachowywać się w chwili zagrożenia. Jak już wspomniałam - najlepiej jest psa wystraszyć, że się mu coś zrobi niż mu coś zrobić. I jak tez już pisałam - pozytywne wzmocnienie jak najbardziej polecam, ale gdy agresja wchodzi w grę to trzeba troszkę ostrzej psu pokazać gdzie jego miejsce.

Link to comment
Share on other sites

ale gdy agresja wchodzi w grę to trzeba troszkę ostrzej psu pokazać gdzie jego miejsce.

nie jestem pewien.

a co jesli pies sie tym "ostrym pokazywaniem" nie przejmie?

Twoj dostal klapsa po pysku i odpuscil, ale co jesli inny - chocby Miya - tego nie zrobi?

jest od czlowieka szybsza i silniejsza.

co jesli dojdzie do prawdziwej walki? ktora trudno wygrac?

ja nie chcialbym nawet z moim bic na serio, mimo, ze pewnie bym go w koncu zdusil. a co dopiero "ustawianie" przemoca doga...

Link to comment
Share on other sites

Buldog

Ale ja nie zaczynałam karcić psa gdy był rozjuszony, bo sama (szczerze przyznam) się go bałam na początku, zaczynałam od rzeczy małych. Najpierw sprawdzałam jak to jest u niego z miską, jak to jest gdy spi, czy mogę go dotknąć czy nie, stawiałam kroczki po mału - nie jestem szaleńcem!

Link to comment
Share on other sites

no nie wiem.

pies nie musi byc wcale "rozjuszony". zwlaszcza molos.

jemu sie zbiera, zbiera, powolutku i w pewnym momencie, jak juz wszystko dlugo i dokladnie "przemysli", po prostu stwierdzi, ze mu sie juz nie podoba, co robisz i trzeba to skonczyc.

dlatego spytalem, co zrobisz, jesli on sie tym "pokazywaniem" nie przejmie?

bedziesz mocniej bic, czy szarpac?

Link to comment
Share on other sites

Buldog, wirka :lol:

Problem z tym problemem jest taki, ze oboje macie racje.

system dochodzenia z psem do porozumiienia jest uzalezniony od psa.

jednemu trzeba dac w pysk drugiemu lepiej tego nie robic.

A metode powinien wybrac wlasciciel, ktory najlepiej zna swojego psa i wie czego sie po nim moze spodziewac (przynajmniej powinien), a jesli ma watpliwosci i nie chce bawic sie w wychowanie na zasadzie "prob i bledow" albo naprawde nie wie co zrobic, to powinien isc do dobrego szkoleniowaca-behawiorysty, ktory dobierze odpowiednia metode.

Link to comment
Share on other sites

Czytam Was i czytam i pozwole sobie sie wtracic :)

Mam psa, ktory jeszcze rok temu agresja reagowal na kazdego psa w odleglosci 100 metrow od nas histerycznie sie miotajac na wszystkie strony. Ledwie moglam go utrzymac, ma ok 32 kg. Swoja prace nad nim zaczelam od domu: codziennie 3 - 4 kilkuminutowe sesyjki szkoleniowe. Jednoczesnie zaczelam go karmic z reki, a przede wszystkim swoje jedzenie dostawal wlasnie na spacerach. Nigdy mi do glowy nie przyszlo by trzymac go za uszy, unieruchamiac bo wtedy jeszcze bardziej sie by nakrecal widokiem psa. Nie mialam dosc sily by go w takim stanie i stresie utrzymac. Ja raczej obralam sobie strategie unikania i odchodzenia z takich sytuacji. Na poczatku bylo bardzo ciezko i przez dlugi czas nie bylo widac efektow. Przyzwyczajalam go do widoku psow z bardzo dalekich odleglosci, uczylam go ze na widok psa odwracamy sie w druga strone i odchodzimy. Jak sie miotal z piana na pysku nucilam sobie pod nosem by nie okazywac zdenerwowania. Jak sie uspokojal zaczynalam sie nim zajmowac. Kantarek byl bardzo przydatny: wieksza kontrola nad pyskiem i jednoczesnie duze mozliwosci nagradzania smakolykiem lub zabawka.

Teraz nie jest jeszcze idealnie ale mam juz psa, ktory w olbrzymiej czesci skupia sie na mnie oraz w obecnosci psow kilkunascie metrow od nas potrafi pracowac. Nie zalezy mi na tym aby on kochal inne psy, wystarczy aby skupial sie na tym co wspolnie robimy. Wlasnie wczoraj przeszlismy noca kolo doga niemieckiego w odleglosci 3 m, widzialam ze ma ochote sie wydrzec ale jednak sam przystawil sie do nogi i sobie przeszlismy. U nas obylo sie bez szrpania i udowaniania kto jest kim w stadzie :) Bydle dalej spi w moim lozku jak chce, jezeli mam ochote dluzej pospac to go zostawiam w swoim i ide gdzie indziej ;) Poprawe relacji ze swoim psem oparlam na duzej ilosci zabawy, cwiczen i nagradzania z czasem przenoszac to na zewnatrz. Przekonaniu psa, ze moze miec do mnie zaufanie.

W skrocie tyle. Zycze powodzenia. Od razu zastrzegam, ze to co tutaj napisalam to tylko to, co ja robie z moim psem a nie to co powinienes robic ze swoim. Nie bede sie wdawac w dyskusje co jest lepsze: nagradzanie czy udowadnianie kto jest Alfa ;) W moim przypadku sie tosprawdzilo. Wiem, ze psy sa rozne ale dokladnie to samo robi kolezanka z dogiem kanaryjskim i tez sie jej sprawdza. Do Ciebie nalezy wybor. A jezeli wolisz bardzij pozytywne rozwiazania to zamiast pytania "jak oduczyc psa rzucania sie na smyczy" postaw sobie pytanie "jak nauczyc psa NIE rzucania sie na smyczy". Zapewniam, ze nauczyc jest prosciej anizeli oduczyc.

Pozdrawiam wszystkich

Link to comment
Share on other sites

PIKA - nie do konca sie zgodze.

to co pisze wirka moze jak najbardziej poskutkowac na jakims "miekkim" psie, ktory tylko probuje, na ile sobie moze pozwolic, albo np. na psie po takich, a nie innych "przejsciach", ktory sie zachowuje agresywnie wlasnie z ich powodu, ale nie jest to panaceum.

bo moze tez nie poskutkowac - ale nawet jesli poskutkuje, to bedziesz miec w domu psa, ktory sie kuli na podniesiona reke, albo glos. wiem cos o tym, bo mnie cos kiedys podkusilo, zeby mojego smycza chlasnac.

i tylko o tym pisze.

do tego wprowadzanie przemocy nawet "malymi kroczkami" zeby opanowac psa, ktory jest troche "twardszy", moze sie skonczyc smutno. jeden sie w koncu zlamie, a drugi Cie pokaleczy.

pies jest od czlowieka szybszy, silniejszy (zwlaszcza molos), ma lepszy refleks - ja sie tylko pytam, co bedzie, kiedy dojdziesz do swoich fizycznych mozliwosci w "ostrym pokazywaniu", a okaze sie, ze to jednak na psie nie zrobilo wrazenia?

wendka dobrze pisze - dac jej... na co tam ma ochote ;)

Link to comment
Share on other sites

Uwaga :D polemizuje z Buldogiem :D

PIKA - nie do konca sie zgodze.

to co pisze wirka moze jak najbardziej poskutkowac na jakims "miekkim" psie, ktory tylko probuje, na ile sobie moze pozwolic, albo np. na psie po takich, a nie innych "przejsciach", ktory sie zachowuje agresywnie wlasnie z ich powodu, ale nie jest to panaceum.

bo moze tez nie poskutkowac - ale nawet jesli poskutkuje, to bedziesz miec w domu psa, ktory sie kuli na podniesiona reke, albo glos. wiem cos o tym, bo mnie cos kiedys podkusilo, zeby mojego smycza chlasnac.

i tylko o tym pisze.;)

Czyli poniekąd się zgadzasz. :lol:

To własciciel znając swojego psa powinien dobrać odpowiednią formę ewentualnego karcenia psa.

Każdy pies jest inny, wirka swojemu wlała i poskutkowało, Ty swojemu przylożyłeś teraz on sie kuli :( (ja to tak odczytałam), ja swojej przyłozyłam to spojrzała na mnie jak na wariata i wcale sie nie przejeła :lol: , przyłozysz pitowi to pewnie nawet wcale tego nie zauważy, :wink: ale możesz tafic i na takiego, który Ci po prostu odda. 8)

do tego wprowadzanie przemocy nawet "malymi kroczkami" zeby opanowac psa, ktory jest troche "twardszy", moze sie skonczyc smutno. jeden sie w koncu zlamie, a drugi Cie pokaleczy..;)

To co wogóle nie karcić psa? :niewiem: Nie moge na psa krzyknąć, szarpnąć smyczą itp.? Mam sie bac własnego psa, bo mnie może pokaleczyć.? :niewiem:

A poza tym nie mówimy o znęcaniu się nad psem, ani o "agresywnym" zachowaniu w stosunku do psa , ale o karceniu, takim jakim suka karci szczeniaki, czy alfa podwładnego.

pies jest od czlowieka szybszy, silniejszy (zwlaszcza molos), ma lepszy refleks - ja sie tylko pytam, co bedzie, kiedy dojdziesz do swoich fizycznych mozliwosci w "ostrym pokazywaniu", a okaze sie, ze to jednak na psie nie zrobilo wrazenia?.;)

Przede wszystkim nalezy panować nad sobą, nie pozwolić sobie na dojście do "swoich fizycznych mozliwości". Doprowadzenie do takiej sytuacji świadczy, że stosowana metoda jest do d*** i nalezy natychmiast ją zmienić.

Czyli jak wyżej. Dobrac metodę do psa. :wink:

Jeżeli własny pies cie jednak zaatakuje, to masz naprawde duzy problem i wybitnie agresywna i dominującą sztukę ( a takie zdarząją się naprawde bardzo żadko) albo całe twoje zycie z psem było totalną pomyłką. Pies nie atakuje ot tak sobie bo go kilka razy ochrzaniłeś.

wendka dobrze pisze - dac jej... na co tam ma ochote ;)

bardzo dobrze. :D Podała co ona robiła ze swoim psem, tak jak my wszyscy podalismy co robilismy ze swoimi. :D

A Ci co mają problemy teraz muszą wybrać to co najbardziej będzie pasowało do ich psa :D

Link to comment
Share on other sites

Sylwia a powiedz, jak wprowadziłaś nowego piesia do domu przy takim aparacie? Tez chciałam ewentualnie wziąść jakies biedaczysko ze schroniska, ale sie boję, że posłuzy suce za przekąskę, :-? czego oczywiście bym nie chciała. :-?

Zazanaczam, że suka ma silny instynkt terytorialny.

Już piszę.

Mój matołek :wink: ma mocną,stabilną pozycję w stadzie-dlatego w domu czuje się pewnie i żadne obce zwierze nie jest dla niego konkurencją.

Poza tym-i to przede wszystkim-szanuje mnie jako "szefa" i nie "dyskutuje " z moimi poczynaniami-jeżeli ja o czymś decyduję-pomaga mi w realizacji tego planu.

Tak było przy wprowadzeniu suńki-pomagał,żeby dziewuchy się dogadały-ale podczas sprzeczek nie używał zębów,tylko wchodził pomiędzy baby i rozdzielał je.

Zawsze daję do zrozumienia mu,że jest dla mnie b.ważny-a on ze swojej strony pozwala sobie na pobłażliwość wobec niższych suk i nie gniewa się,gdy np.na początku staruszka nie raz warknęła na niego.

Pozwala na zaglądanie w swoje miski,na zabawy JEGO piłeczką,na "mordowanie" go przez młodszą sunię.

W domu to jest siła spokoju :wink: -tak było przy poprzedniej staruszce-tak jest i przy tej.

Chociaż poprzedniej staruszce dał jeden raz siłowy "wycisk",bo warknęła na niego przy JEGO misce.

Nie wtrącałam się,bo wiem,że w stadzie nikogo poważnie nie draśnie.

Sunię-staruszkę wprowadziłam od razu-psy widziały się pierwszy raz godzinkę przed zabraniem jej do domu-nie było większych starć-więc zdecydowałam,że bierzemy ją.

Pies wszedł do domu,korzystał od razu z psiego miejsca(nie wolno jej tylko skakać po meblach i wchodzić na łóżko-reszcie psiaków wolno),jadły obok siebie posiłki,spały najpierw lekko oddalone,teraz potrafią spać obok siebie.

A psy na ulicy to inna bajka-chociaż czasami mam wrażenie(nadzieję?),że charakter Picassa nieco łagodnieje.

Link to comment
Share on other sites

Buldog

Nie twierdzę, że moja metoda jest uniwersalna. Natomiast musze Ci nadmienić, że ja dużo pracuję z nagródkami. Jeśli Siwy chce zaatakować i nie reaguje na moje komendy słowne to go straszę czy nawet trzepnę, jeśli przerwie swoją czynność tak jak chciałam to wyciągam smakołyk i zaczynamy się bawić. W psie nie utwierdza się paniczny strach. Chce zrobić coś wbrew mnie? - to go straszę, reaguje na moje straszenie? - to zaczynamy się bawić. I uwierz mi mój pies nie kuli się na mój widok, czy na widok mojej podniesionej ręki.

Gdy szkoleniowiec opisywał mi tą metodę (robił to praktycznie, a nie teoretycznie) to własnie mówił mi dlaczego tak ważne są indywidualne spotkania - tego się nie da opisać, trzeba pokazać. W każdym bądź razie skutkuje. Z mojego znerwicowanego i błąjającego sie psa robi mi się coraz bardziej ułożony chart. A to nie jest łatwe.

W każdym bądź razie to jest metoda, która wyklucza przemoc!

A jeśli chodzi o ten cytat:

pies nie musi byc wcale "rozjuszony". zwlaszcza molos.

jemu sie zbiera, zbiera, powolutku i w pewnym momencie, jak juz wszystko dlugo i dokladnie "przemysli", po prostu stwierdzi, ze mu sie juz nie podoba, co robisz i trzeba to skonczyc.

To całkowicie się nie zgadzam. Pies nie ma takiego sposobu myślenia, reaguje natychmiastowo i jeśli przegniesz to od razu Ci odda, nie będzie czekał aż Ci się nazbiera winy... To, że da Ci w kubek za którymś tam razem przy karceniu znaczy, że tym razem skarciłeś go za mocno, a nie że zrobiłęś to po raz n-ty. Poza tym bardzo ważne jest po skarceniu, jeśli pies przestaje atakować itp. zacząć bawić się z psem. Nie chwalić go za to, że przerwał czynność, bo to by było pranie mózgu, tylko zacząć pracę z nagródkami itd. Naprawdę skutkuje, ale nie twierdzę, że ma odniesienie do wszystkich psów.

Link to comment
Share on other sites

A jeśli chodzi o ten cytat:

pies nie musi byc wcale "rozjuszony". zwlaszcza molos.

jemu sie zbiera, zbiera, powolutku i w pewnym momencie, jak juz wszystko dlugo i dokladnie "przemysli", po prostu stwierdzi, ze mu sie juz nie podoba, co robisz i trzeba to skonczyc.

To całkowicie się nie zgadzam. Pies nie ma takiego sposobu myślenia, reaguje natychmiastowo i jeśli przegniesz to od razu Ci odda, nie będzie czekał aż Ci się nazbiera winy...

Tu zgodzę się z Buldogiem :D

Molosy są lekko inne,niż pozostałe psy.

Tak jakby działały na "zwolnionych obrotach".

Z wszystkim-np.z wykonywaniwm poleceń-dosłownie ma się wrażenie,że przemyśliwują. :wink:

Link to comment
Share on other sites

wendka dobrze pisze - dac jej... na co tam ma ochote ;)

Buldog, dzieki ;)

Jeszcze jedno jezeli chodzi o agresje: polecam wszystkim anglojezycznym ksiazke 'The canine aggression workbook' James O'Heara a dla tych ktorzy nie znaja angielskiego luzno przetlumaczone fragmenty ksiazki na stronie klikera. http://kliker.pieski.eu.org/Agresja/aggression_workbook.html

Autor proponuje pozytywne metody zwalczania agresji jednak uwazam, ze kazdy majacy problem powinien zapoznac sie z ksiazka po to, by uswiadomic sobie przyczyny agresji u wlasnego psa i wybrac jak najwlasciwsza droge do jej zwalczenia.

Link to comment
Share on other sites

PIKA:

Nie chodzi o to, zeby "w ogole nie karcic" - ja caly czas pisalem w odniesieniu do wirki, traktuj jej posty lacznie z moimi, to lepiej zrozumiesz, o co mi chodzi.

To, co poprzednio pisala, odebralem jako zaproszenie do "silowego" ustawienia psa i stad moje teksty.

Reszte juz opisalyscie, to sie nie bede powtarzal.

wirka:

Z tego co pisalas poprzednio, wynikal, jak dla mnie, troche inny obraz.

Teraz rozumiem, o co Ci chodzi. Skoro dziala, to jest OK.

Czy nie mozna tego zrobic inaczej? To jest pytanie...

Co do tego, z czym sie "nie zgadzasz" i do czego odniosla sie juz sylwia&boksery - to jest kolejny przyklad na to, ze psy potrafia sie bardzo od siebie roznic.

Z molosowatymi jest dokladnie tak, jak napisalem. Tak wynika zarowno z moich obserwacji, jak i z obserwacji innych wlascicieli oraz ludzi zajmujacych sie ich szkoleniem.

Jesli cos jest "nie tak", to baaardzo dlugo jest spokoj, a potem nagle spada "grom z jasnego nieba", bo sie u psa zakonczyl "proces myslowo-decyzyjny". One sa troche... inne ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...