Jump to content
Dogomania

Punia i Fraszka już razem za TM


ma_ruda

Recommended Posts

[COLOR=#0000cd][SIZE=3][B][I]PAMIĘTAM[/I][/B][/SIZE][/COLOR]

[img]http://desmond.imageshack.us/Himg820/scaled.php?server=820&filename=kwiat1a.jpg&res=landing[/img]

To co robisz dla Fraszki jest wielkie i piękne. To nie dług, to miłość wobec tego stworzenia, którym się zaopiekowałaś. Dzięki tobie zaznała szczęścia, miłości i ma poczucie bezpieczeństwa.
Nieustannie trzymam kciuki za Fraszkę i za ciebie.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[SIZE=5]Fraszka nie żyje. [SIZE=2]Nie potrafię napisać teraz co się stało. Na taki finał naszej walki z chorobą nie byłam przygotowana.
[/SIZE][/SIZE]
Dokładnie sześć lat temu ( 4 października 2006) zaczęłam wspominać w tym miejscu Punię. Odeszła miesiąc wcześniej-[B] 4 września 2006 roku[/B]. Pozostawiła mi wspomnienia , ogromny żal i... potrzebę uratowania innego psa. Tę potrzebę potraktowałam jak niepisany testament. W ten sposób wkrótce po odejściu Puni, jej miejsce w moim domu zajęła Fraszka. W sercu wystarczyło miejsca dla obu. Teraz już obydwie mają miejsce w mojej pamięci.[B] 4 października 2012 roku[/B] Fraszka dołączyła do Puni. Fraszka i Punia nie muszą dzielić się moim żalem; Żalu mam w nadmiarze Wiem, że z czasem nie mija.
[CENTER]

[IMG]http://static.flickr.com/51/114559058_14d8db19b9_o.gif[/IMG][IMG]http://static.flickr.com/51/114559058_14d8db19b9_o.gif[/IMG]

[/CENTER]

Edited by ma_ruda
Link to comment
Share on other sites

W czwartek rano wychodząc do pracy, zostawiałam Fraszkę trochę zaniepokojona;Źle się czuła. Już w środę po południu straciła apetyt (jadła ale bez entuzjazmu, nie chciała jeść banana, który był ostatnio jej ulubionym 'deserem", na spacerze po wysikaniu ciągnęła do domu).
W czwartki pracuję najkrócej i zwykle wykorzystuję ten dzień na załatwienie różnych spraw, na które brakowało mi czasu, bo spieszyłam się do Fraszki.Tym razem w ostatniej chwili zdecydowałam się zrezygnować z wcześniejszych planów. Pojechałam tylko na plac, żeby kupić świeżą rybę dla Fraszki i już tylko przy okazji coś do domu. Zajęło mi to najwyżej pół godziny. Kiedy weszłam do mieszkania, Fraszki nie było jak zwykle pod drzwiami. Poszłam od razu na balkon, bo wiedziałam, że stamtąd nie zawsze słyszy, że wróciłam. Ale na balkonie jej nie było. Już trochę zaniepokojona zaczęłam najpierw szukać jej w całym mieszkaniu, na klatce schodowej...
Kiedy ją znalazłam już nie żyła; Fraszka wypadła przez balkon.


Nie wiem jak to się stało. Prawdopodobnie najwyżej kilka minut przed moim powrotem. Może nawet byłam już wtedy w mieszkaniu; kiedy wchodziłam wydawał mi się, że ją słyszę. Ale nie jestem pewna, nie potrafię tego odtworzyć. Podobno kilka minut wcześniej kręciła się po pokoju. Podobno była niespokojna- chodziła tam i z powrotem. W "naszym" pokoju znalazłam kupę Fraszki. Podobno zrobiła też dwie kupki ("normalne"w kuchni. Pisałam, że ostatnio to się zdarzało ale tym razem kupa była rzadka (pierwszy raz w czasie choroby Fraszki) i czarna.
Podejrzewam, że po moim wyjściu stan Fraszki się pogarszał. Jej zachowanie z opisu przypomina objawy encephalopatii podobne do tych z pierwszego majowego kryzysu. Potwierdza to utrata apetytu i czarna kupa. Może tym razem był to krwotok wewnętrzny? Możliwe, że Fraszka w ten sposób oszczędziła mi tej najtrudniejszej decyzji. Możliwe, że nie zdążyłabym jej już pomóc i ulżyć w cierpieniu. Ale to nie ja ją zabiłam. Nie zabiła jej choroba. Czy spadła z balkonu, bo straciła orientację? W pierwszym momencie pomyślałam, że nie mogła znieść bólu i nie wierzyła, że ja jej pomogę. Ale to przecież nieprawdopodobne.
Wychodziła na ten balkon przez sześć lat. Przyznam, że czasem bałam się, że może wypaść przez te barierki. Zwłaszcza wtedy, gdy wybiegała, żeby oszczekać coś lub kogoś denerwującego. Ale w czwartek na pewno nie była w nastroju awanturniczym.Nie mogła wypaść przypadkowo nawet gdyby straciła równowagę. Musiała się przecisnąć przez barierki. Kiedyś myślałam, żeby je czymś osłonić. Nie zrobiłam tego głównie ze względu na Fraszkę. Zasłoniłabym jej widok i pozbawiła ulubionej rozrywki.


Nie potrafię pogodzić się z tym co się stało. Wiedziałam, że będzie mi jej bardzo brakować, wiedziałam że odejdzie za wcześnie. Przeżywałam w wyobraźni tę ostatnia chwilę niemal codziennie od pół roku. Takiego finału nie przewidziałam.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo smutna historia. Łzy same napływają do oczu.
wiem, ze nie jest to dla ciebie żadnym pocieszeniem, ale Fraszka przez 6 lat miał u Cibie prawdziwa przystań, taka, o której może zamarzyć nie jeden psiak. Punia zwolniła miejsce w twoim domu. Nie spoczęłaś ale przygarnęłaś na to właśnie miejsce bidę w potrzebie. Ta bida miała u ciebie miłość i wszystko co najlepsze. Najpiękniejsze lata swojego życie spędziła właśnie u ciebie.
Myślę, że ten wypadek - to przypadek. Fraszka miała wiele dolegliwości związanych ze swoją choroba. Być może za mocno się wychyliła, złapała ja skurcz i nie zapanowała nad swoimi odruchami i stało się to co się stało. Nie możesz robić sobie żadnych wyrzutów. Nikt , ale to nikt nie był w stanie przewidzieć takiego zdarzenia. Nikt z nas nie jest jasnowidzem.
Fraszka znalazła się jakby z "nadania" Puni. Teraz są tam obie. Obie biegają, nic je nie boli, są szczęśliwe, a ty?
Jest ci smutno, bo komu by nie było? Przechodziłyśmy to już przecież i wiemy jak to jest. Moje słowa cię nie pociesza na to potrzeba czasu- czasem dużo czasu. Chce jednak żebyś wiedziała, że dzielę wraz z tobą ten smutek, tak jak robiłam to kiedy odeszła Punia. Jestem z tobą.

Fraszko dla ciebie światełko pamięci. Od tej chwili będę odwiedzać was obie na tym wątku.
Miało być inaczej, ale Bóg pisze swoje własne historie , a my nie mamy wyjścia- musimy się z nimi pogodzić.

[img]http://desmond.imageshack.us/Himg14/scaled.php?server=14&filename=walentynki1mv0.gif&res=landing[/img]

Dla was kochane suczynki
[img]http://desmond.imageshack.us/Himg8/scaled.php?server=8&filename=roza10x.jpg&res=landing[/img][img]http://desmond.imageshack.us/Himg8/scaled.php?server=8&filename=roza10x.jpg&res=landing[/img]

Link to comment
Share on other sites

[CENTER][IMG]http://static.flickr.com/51/114559058_14d8db19b9_o.gif[/IMG][IMG]http://static.flickr.com/51/114559058_14d8db19b9_o.gif[/IMG][/CENTER]

Dzisiaj są psie zaduszki. Normalnie to okazja, żeby dać wyraz swojej pamięci. Dzisiaj na pewno nie potrzebuję okazji do wspomnień. Pamiętam w każdej minucie. Martwię się o Fraszkę- czy na pewno jest tam szczęśliwa? czy odnalazła Punię?
Obydwie mają miejsce w moim sercu i pamięci i tak już pozostanie. Fraszka wciąż ma miejsce tuz obok. W moim pokoju jest jej legowisko, w kuchni miska z wodą. Co jakiś czas sprawdzam odruchowo czy wszystko z nią w porządku. Spoglądam na zegar, czy już nie czas na spacer.

Link to comment
Share on other sites

Takie są początki, kiedy odchodzi psiak. Nie ma kto sprzątnąć miseczek, posłania, wyprać kocyków, posprzątać rozrzuconych zabaweczek, spoglądamy na zegarek, żeby wyjść na spacer, czy już nie jest pora karmienia, kiedy zadzwoni dzwonek do drzwi, zastanawiamy się czemu nasz ukochany psiak nie szczeka. Kiedy wchodzimy do domu nikt nie wybiega nam na powitanie, nie merda ogonkiem itd. itd.
U mnie długo tak było. Ten stan zmieniła adopcja Balbinki.
Czy możesz być spokojna o Fraszkę?
Tak. Jestem pewna, ze ona odnalazłszy Punię cieka po tęczowych łąkach z wywieszonym jęzorkiem, z merdającym ogonkiem. Nic jej nie boli, nie zagraża jej żadna choroba wiec jest szczęśliwa.
Czy na pewno jest tam szczęśliwa?
Jasne, jeśli ktokolwiek zasługuje na życie wieczne to właśnie zwierzaki. Nie niszczą swojego środowiska naturalnego, nie polują bezzasadnie, bo robią to tylko wtedy kiedy odczuwają głód. Nie zbroją się po zęby, nie ścigają, czyja broń jest bardziej śmiercionośna, nie budują wielkich koncernów i banków żeby się dorobić. daleko im do podłości jaką nosi w sobie człowiek. A jak weźmiemy pod uwagę fakt, że Bóg stworzył zwierzęta przed człowiekiem i są one dla niego takimi samymi dziećmi to Fraszka jest na pewno szczęśliwa. Już on o to zadbał.

Link to comment
Share on other sites

Szajbus, na wszystko byłam przygotowana kiedy zdecydowałam się, że będę miała psa. Przecież nie tak dawno to już przeżyłam i nie zapomniałam. Na szczęście najczęściej to my żyjemy dłużej, bo chyba nam łatwiej zrozumieć i pogodzić się z rozstaniem. Tobie pomogła Balbinka, mnie Fraszka. Pomagała przez sześć lat. Wiedziałam, że kiedyś także ona zostawi mi puste posłanie i miskę, że któregoś dnia nie przywita mnie po powrocie do domu. Od pół roku wiedziałam, że stanie się to znacznie wcześniej niż się spodziewałam. Ale zawsze myślałam, że odejdzie przy mnie. Jej choroba sprawiła, że przeżywałam ten ostatni moment wiele razy; Myślałam, że pożegnam ja spokojnie, pogodzona z tym, że przestanie cierpieć. Tego co się stało nie umiałam sobie wyobrazić. Doszukuję się w tym jakiegoś okrutnego wyroku; tylko dla kogo ten wyrok?- może ja zasłużyłam sobie na to cierpienie, może nie cierpiałabym wystarczająco, gdyby Fraszka po prostu zakończyła walkę z chorobą.
Doszukuję się w tym czegoś... metafizycznego; nie potrafię tego nazwać. Pamiętam jak bałam się 4 września; pisałam o tym. Fraszka żle się czuła i bałam się, że będę od tego dnia odliczać podwójnie dni, miesiące i lata. Kiedy kryzys minął miałam nadzieję, że to dobry znak, że mamy przed sobą dużo czasu. Ale miałyśmy tylko miesiąc. 4 maja Fraszka była w takim stanie, że byłam gotowa pomóc jej odejść. Ale zmieniłyśmy lekarza; zaczęła wtedy "życie na kredyt". Był jeszcze 4 kwietnia; wtedy odebrałam pierwsze wyniki badań i po raz pierwszy usłyszałam, ze rokowania są beznadziejne.

Przyjmując do siebie Fraszkę miałam wypełnić niepisany testament Puni. Cierpiałam, ze Puni nie umiałam pomóc, że nie miałam szansy walczyć o jej życie. Chciałam w zamian uratować innego potrzebującego psa. Udało mi się jedynie to, czego zabrakło Puni- walczyłam desperacko przez pół roku. Doświadczyłam tego, czego Punia mi oszczędziła: przede wszystkim nieustannego lęku, niepewności, poczucia bezradności. Nie ukrywam czułam się często bardzo zmęczona i wyczerpana emocjonalnie. Cierpiałam razem z Fraszką. Kiedy czuła się lepiej ja też odzyskiwałam energię. Teraz już tylko Fraszka nie cierpi. Ja nie poczułam ulgi.

Link to comment
Share on other sites

Dlatego powiedziałam, że żadne słowa nie są w stanie cie pocieszyć. Ulgi nie poczujesz tak długo jak długo sobie wszystkiego nie wytłumaczysz. Chciałaś uratować innego psa i to zrobiłaś. Czy Fraszka przeżyłaby tyle lat w schronie? Nie sadzę. Czy czułaby się kochana, potrzebna itd? Nie! Nikt by nie miał dla niej czasu, siedziałaby w zimnym boksie, nikt by jej nie przytulił, nikt by się o nią nie troszczył. Byłaby nie Sisi, Fraszką, ale numerkiem w schroniskowej statystyce i tyle.
Nikt by o nią nie walczył kiedy zachorowała, nikt by się nawet tym nie przejął.
taka jest prawda. Stał się wypadek. Nie mogłaś tego przewidzieć.cNie jestem jasnowidzem, ale moim zdaniem wychyliła się przez barierki i dostała atak padaczki. Wypadła. Odeszła szybko, nawet się nie zdążyła zorientować co się dzieje.
Wypełniłaś niepisany testament Puni, wypełniłaś go bardzo dobrze. Fraszka jest ci wdzięczna za wszystko co dla niej zrobiłaś,.
Może za ostro to napiszę, ale ............. przypadek sprawił, ze został ci zaoszczędzony moment kiedy musiałabyś podjąć decyzję o eutanazji Fraszki. Czy byłoby ci lżej gdyby do tego doszło? Nie sądzę.
Masz dobre serce, kochałaś ją , dlatego cierpisz i współczuje ci z całego serca, ale pewne rzeczy musisz sobie uświadomić.
Nie doszukuj się wyroków. Nie myśl, ze zasłużyłaś na takie cierpienie. Nikt na to nie zasłużył.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='szajbus'] Nie jestem jasnowidzem, ale moim zdaniem wychyliła się przez barierki i dostała atak padaczki. Wypadła. Odeszła szybko, nawet się nie zdążyła zorientować co się dzieje.
............. przypadek sprawił, ze został ci zaoszczędzony moment kiedy musiałabyś podjąć decyzję o eutanazji Fraszki. Czy byłoby ci lżej gdyby do tego doszło? Nie sądzę.
[/QUOTE]

To nie mógł być atak padaczki- od pół roku ataki ustąpiły. To kolejna zagadka. Podejrzewam, że choroba Fraszki zaczęła się dawno. Brak ataków mimo tak ciężkiego stanu wątroby musi być związany z dietą.
Natomiast podczas choroby Fraszka wiele razy miała objawy encephalopatii wątrobowej. najczęściej było to drżenie (takie uogólnione, przypominające dreszcze), zwykle w wyniku moich błędów dietetycznych (nadmiaru białka), ale też po kropłówkach (zaburzenie równowagi elektrolitów), lekach moczopędnych (na wodobrzusze). Najostrzejsze objawy miała na początku maja- to wtedy byłam przekonana, że muszę pomóc jej odejść i gdybym nie stchórzyła w ostatniej chwili przed wejściem do gabinetu, tak by się stało. Fraszka wtedy chodziła bez celu po mieszkaniu, obijała się o meble, przyciskała głowę do ściany i własnie do barierek na balkonie. Tylko, ze wtedy ja byłam w domu (to był długi majowy weekend) i chodziłam za nią jak...pies, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Później powtórzyło się to co najmniej raz, chyba po zatruciu białkiem jajka ale nie wyglądało już tak dramatycznie jak za pierwszym razem.
W czwartek 4 X mogło być podobnie. Tak jak wspominałam już w środę po południu zauważyłam, że dzieje się coś niedobrego- Fraszka straciła apetyt. jeszcze jadła ale już nie tak łapczywie jak dotychczas, nie chciała zjeść banana na deser. Podobnie było wieczorem i w czwartek rano. Na spacerach wieczornym i porannym po wysikaniu od razu zawróciła do domu. Miała podkulony brzuszek. Wychodziłam do pracy trochę niespokojna ale myślałam, że to tylko przejściowe pogorszenie. Że może tym razem "przejadła się". Ale już podczas mojej nieobecności zrobiła w mieszkaniu kupkę- tym razem po raz pierwszy w czasie choroby czarną. To wskazuje na krwawienie z przewodu pokarmowego. Podobno chodziła niespokojnie, ocierała się o nogi. Krwawienie wewnętrzne jest jedną z przyczyn encephalopatii. Mogę tylko domyslać się, ze podczas mojej nieobecności stan Fraszki gwałtownie się pogarszał.
[QUOTE][COLOR=#000000]przypadek sprawił, ze został ci zaoszczędzony moment kiedy musiałabyś podjąć decyzję o eutanazji Fraszki. Czy byłoby ci lżej gdyby do tego doszło? Nie sądzę[/COLOR][/QUOTE]
Masz rację; dokładnie o tym myślałam. Jest bardzo prawdopodobne, że tym razem już nie mogłabym pomóc i w "najlepszym" wypadku umarłaby sama- to była opcja, która wydawała mi się najłatwiejsza dla mnie. Ale być może zastałabym ją w takim stanie, że nie miałabym wątpliwości, że muszę przerwać jej cierpienie. Ja w pierwszym momencie pomyślałam nawet, że to nie przypadek zaoszczędził mi tej decyzji tylko Fraszka nie wierzyła, że jej pomogę. Jednak rozsądek pozwala mi jedynie na przyjęcie hipotezy, że Fraszka z bólu straciła orientację a może też świadomość i ...sama weszła na Tęczowy Most. Chciałabym mieć pewność, że nie było to dodatkowe cierpienie. Ale takiej pewności już nigdy nie będę miała.
Po śmierci Puni pozostały bez odpowiedzi pytania dlaczego odeszła tak szybko, dlaczego nie zauważyłam w porę, że jest chora. Tym razem miało być łatwiej. Miałam wiedzieć, że Fraszka przegrała z chorobą. Wiedziałam, że przegra ale miałam ją przecież chronić przed cierpieniem.

Link to comment
Share on other sites

Przecież chroniłaś! Ratowałaś, dawałaś jej szansę, a ona z niej skorzystała. Żyła, jadła, trzymała sie pół roku. Przyszedł kryzys i nastąpił koniec. Mówisz, że atakach padaczki ustąpiły. Nie możesz być pewna, że kiedy cię nie było nie nastąpił . Być może jeden po drugim. Dlatego w mieszkaniu zastałaś kupkę. Być może jej zachowanie było nie tylko objawem pogarszającego się stanu jej zdrowia, ale aura zbliżających się ataków padaczki. Ma_ruda nie ma czegoś takiego jak kalendarz ataków ani tego, że padaczka mija bez echa . To cechy uszkodzenia mózgu. Każdy atak doprowadza do coraz większych uszkodzeń. Podobnie jest z człowiekiem. Zdarza się tak, że długo nie ma ataków a potem następuje seria. Mam siostrzeńca po operacji głowy ( pękniecie tętniaka). Jednym ze skutków przebytej choroby są właśnie ataki padaczki. Sylwek potrafi ich nie mieć nawet 2 lata , po czym ma coś w rodzaju aury i następują 2 w krótkim czasie. Fraszka miała bóle, była bardzo chora, być może nastąpił krwotok wewnętrzny, być może w bólu poszła na balkon i wypadła. Być może właśnie wówczas przyszedł atak. Byc może jedno i drugie. Nie uwolniła cię z tzw. podjęcia decyzji. To był wypadek. Pies nie ma instynktu samobójcy. Nie skoczyła sama z balkonu, bo chciała sobie ulżyć. Jest tak jak piszesz- stało się to ponieważ straciła świadomość. Przyczyn może być kilka, to był schorowany psiaczek. Nawet bidulka nie wiedziała co się z nią dzieje. Odeszła szybko i nieświadomie.
Ty? Jesteś osobą, która dała jej poczucie bezpieczeństwa, wypruwała sobie za przeproszeniem flaki, żeby sunię ratować. Zrobiłaś naprawdę wszystko co było można , a nawet więcej. Jestem pełna podziwu dla ciebie i zarazem jest mi przykro, że musisz przechodzić przez to ponownie. Niestety takie jest życie właściciela zwierzaka. Jest radość z posiadania i cierpienie po stracie. Los potrafi nam sprzedać niezłego kopa .

Link to comment
Share on other sites

Doczekałam się dzisiaj Fraszki we śnie. Był to jednak sen pełen niepokoju i bez zakończenia. Fraszka zgubiła się, nie wiem czy ją odnalazłam. Tak samo zawsze śniła mi się Punia.
Czekam na typową jesienną pogodę; Weterynarz uprzedzał mnie, że Fraszka może źle tolerować zimno. Rzeczywiście w chłodniejsze dni czuła się gorzej. Teraz ta słoneczna i ciepła pogoda sprawia, że jeszcze trudniej mi pogodzić się z tym, że odeszła. Ona już spaceruje po wiecznie zielonych łąkach ale ja bez niej nie potrafię cieszyć się słońcem. Tym bardziej, że gdyby 4 października było zimno, Fraszka nie wyszłaby pewnie na balkon; nie stałoby się to co się stało.

Link to comment
Share on other sites

Kolejny czwartek.Jeszcze nie zawsze pamiętam, że nie muszę się spieszyć do domu po pracy ale dzisiaj celowo odwlekałam powrót. Chyba po to, żeby w końcu dotarło do mnie, że Fraszka już nie czeka. Ale i tak, kiedy wchodziłam po schodach przez moment czułam niepokój, że jeszcze jej nie słyszę. Nie wiem dlaczego ale zawsze czułam się zaniepokojona kiedy po wejściu do mieszkania nie zastawałam Fraszki pod drzwiami, nawet wtedy gdy była zdrowa i nie było powodu do obaw, że coś się stało. Teraz już też nie ma powodu ale jak widać lęk mi pozostał. Niestety trzy tygodnie temu okazał się uzasadniony.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj przeczytałam historię Vivienne, która mnie bardzo poruszyła. To niepełnosprawna sunia, która kilka dni temu znalazła się za Tęczowym Mostem. Utopiła się na oczach swojej nowej opiekunki. Poruszył mnie dramat tej suni ale też osoby, która była za nią odpowiedzialna. Większość komentarzy na naszym forum i na FB to oskarżenia o nieodpowiedzialność, beztroskę itp. Czytając te bardzo emocjonalne ale czasem obraźliwe wypowiedzi miałam poczucie, że mogłyby być adresowane także do mnie. Ja też nie przewidziałam, że Fraszka może zginąć tragicznie. Vivienne zabiła radość, Fraszkę- cierpienie. Ja cierpię z powodu śmierci Fraszki, Puni< Kamy i Abiego i sama obwiniam się, że coś zaniedbałam, przeoczyłam, nie przewidziałam. Opiekunka Vivienne musi jeszcze bronić się przed zarzutami ludzi, których w większości nie było wtedy gdy sunia potrzebowała pomocy.

Link to comment
Share on other sites

[INDENT] [SIZE=3][I][B]Psy
które wyszły na wieczny spacer
cierpliwi towarzysze dziecinnych zabaw
dyskretni świadkowie pierwszych pocałunków
piastunki naszych dzieci
psy
o tyle od nas mniej skomplikowane
że rozumiały co to wierność
która jest dla nas abstrakcyjnym rzeczownikiem
odmienianym przez losowe przypadki
psy
zazdrosne ale nie zawistne
które umiały patrzeć prosto w oczy
naszej samotności
urodzeni komicy z pantoflem w pysku
psy
które nie przyjdą już na zawołanie[/B][/I][/SIZE]


[CENTER][SIZE=5][I][B]P A M I Ę T A M [/B][/I][/SIZE]
[/CENTER]
[CENTER][IMG]http://howlingforjustice.files.wordpress.com/2011/11/candle-gif-photobucket-21.gif?w=353[/IMG]
[/CENTER]
[CENTER]
[/CENTER]
[/INDENT]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i48.tinypic.com/6fs8ih.jpg[/IMG][IMG]http://i48.tinypic.com/6fs8ih.jpg[/IMG][IMG]http://i48.tinypic.com/6fs8ih.jpg[/IMG][IMG]http://i48.tinypic.com/6fs8ih.jpg[/IMG][IMG]http://i48.tinypic.com/6fs8ih.jpg[/IMG]
dla Fraszki dla Puni dla Abiego dla Kamy dla ich przyjaciół za Tęczowym Mostem

"[QUOTE]Panie Boże, powiedziałeś "Proście",
rzekłeś "Proście, a będzie wam dane"...
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
szedł do Ciebie mój pies ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba..[/QUOTE]."

Edited by ma_ruda
Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000080][SIZE=4][B][B][U]PSY IDA DO NIEBA[/U][/B]

Sąd Ostateczny
Święty Piotr u nieba wrót
Stoi, trzymając listę cnót.
A wszystkie dusze w milczeniu
Przypatrują się jego skinieniu.
"Ten wejdzie pierwszy, kto
Był lekiem na całe zło;
Kto do końca wierny był,
Kochał i służył ze wszystkich sił,
Brzydził się złością,
Dzielił radością,
Na dobre i na złe.
Kto jednego tylko chce:
Kochać wiecznie jak szalony".
Piotrowa dłoń otwiera drzwi -
Lśnią oczy, merdają ogony -
Pierwsze do raju wchodzą psy. [/B][/SIZE][/COLOR]
M. Bobleter

[img]http://img151.imageshack.us/img151/1340/42906sercechmura.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='szajbus'][COLOR=#000080][SIZE=4][B][B][U]PSY IDA DO NIEBA[/U][/B]


...Piotrowa dłoń otwiera drzwi -
Lśnią oczy, merdają ogony -
Pierwsze do raju wchodzą psy. [/B][/SIZE][/COLOR]
M. Bobleter

[/QUOTE]

Chyba dopiero w czasie choroby Fraszki, kiedy stale towarzyszyła mi świadomość, że wkrótce ją utracę, uświadomiłam sobie, że była wyjątkowym psem, niemal psim ideałem. Nie sprawiała żadnych kłopotów. Jedynym problemem była padaczka ale nawet ataki były tak lekkie, jakby nie chciała mnie nimi obciążać. Była lękliwa, co bywało może trochę uciążliwe ale z czasem stawała się coraz "dzielniejsza".
Tak dzielnie walczyła z chorobą; Na pewno zasłużyła na psi raj ale czy tam jest jej lepiej niż tutaj?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...