Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 1.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Posted

Rzadko się to zdarza, ale jednak zdarza, że ludzie się boją wizyt obcych ludzi w domu. Też trzeba to zrozumieć, podobnie jak oni muszą zrozumieć, że już nikomu nie można wierzyć na słowo :)

Posted

A mi się nie podoba takie coś. Jak się bierze dziecko do adopcji to jest sto wizyt, pięćset testów psych. i grzebanie człowiekowi w życiorysie, pościeli i szafie.
Biora od nas żywą istotę, w którą inwestujemy kupę czasu i emocji. I co - później kamień w wodę, nawet nie będzie można zadzwonić zapytać, co z nim, bo wtedy to już zupełnie nie trzeba się starać.
Nie oddałabym im psa. Dziewczyna jest może ok, ale widać, że nie jest samodzielna, a to nie rodzice się starają o psa. Dla mnie to koniec tej sprawy.

Posted

[quote name='Nutusia']Rzadko się to zdarza, ale jednak zdarza, że ludzie się boją wizyt obcych ludzi w domu. Też trzeba to zrozumieć, podobnie jak oni muszą zrozumieć, że już nikomu nie można wierzyć na słowo :)[/QUOTE]

Ja wiem. I nawet to rozumiem, dlatego zawsze jak informuję o konieczności przeprowadzenia wizyty p/a to staram się to zrobić jak najdelkatniej wskazując, że nie chodzi mi w żaden sposób o kontrolowanie kogokolwiek,tylko o sprawdzenie w jakich warunkach będzie mieszkał pies i porozmawianiu z domownikami. Rozumiem, że ktoś się może obawiać, ale z drugiej strony jak chce naprawdę adoptować psa i rozumie czemu to ma służyć (tylko i wyłącznie dobru zwierzęcia) to przełamie swoje lęki. No a jeśli nie to niestety musi się liczyć z odmową.

Tutaj mi coś śmierdzi jeśli mam być szczera, bo zanim powiedziałam że Rudi na wściekliznę będzie szczepiony dopiero w najbliższy weekend to też rozmawiałyśmy o wizycie p/a i pani nie miała nic przeciwko, mówiła że rozumie, i że oczywiście no problem. A jednak okazał się że yes problem :(

no nic. Dalej liczę na Pancę ;)

Posted

[quote name='mmd']A Biora od nas żywą istotę, w którą inwestujemy kupę czasu i emocji. [/QUOTE]

I pieniądze!!! Wydaliśmy na Rudiego już [B][U]ponad 3,500 zł!!![/U][/B]
[B][/B]
Poza tym walczyliśmy o niego, zbraliśmy go z tej ulicy, wyciągnęliśmy z parwo, zoperowaliśmy łapę.... nie po to by trafił nie wiadomo gdzie. Nie mówię że w złe miejsce, ale nie wiadomo w jakie i bez możlwiości jakiejkolwiek kontroli. Dziewczyna zmieni nr telefonu i co ja wtedy zrobię... :(

Posted

O pieniądzach nie pisałam, żeby nie było że ja materialistka ;)

Dodam jeszcze - choć wstyd się przyznać - że jak Rudi był taki strasznie chory, ryczałam dwie noce, bo byłam prawie pewna, że nie przeżyje. Za dużo mnie to kosztowało i będe bronić Rudaska własną piersią rozmiar 75DD, no! ;)

Posted

[quote name='mmd']O pieniądzach nie pisałam, żeby nie było że ja materialistka ;)

Dodam jeszcze - choć wstyd się przyznać - że jak Rudi był taki strasznie chory, ryczałam dwie noce, bo byłam prawie pewna, że nie przeżyje. Za dużo mnie to kosztowało i będe bronić Rudaska własną piersią rozmiar 75DD, no! ;)[/QUOTE]

Ja materialistka! :) Ale to zrozumiałe - to w końcu ja ciągnę od wszystkich kasę (w sensie zbieram).

A że ryczałaś... kochana nie ma się czego wstydzić!!! Ja wyłam tak jak go zobaczyłam, że aż szlochałam niemal. Nawet wieczorem na koncert Prince'a nie chciałam iść, jak byłam w Trójmieście. Tz mi wtedy tłumaczył, że siedząc i płacząc nic mu nie pomogę, więc w końcu poszłam i dzisiaj nie żałuję, ale cały wyjazd miałam pod znakiem płaczu generalnie.

Posted

Ja też bym się bała takiej wizyty, chyba bardziej niż inspekcji teściowej, nikt nie lubi być oceniany, a niektórzy wyżej cenią własny hmm jakby to nazwać honor (mnie tu nikt nie musi kontrolować, u mnie wszystko ok jest) niż dobro psa/kota/szynszyla

a Panca zastosowała cudny chwyt marketingowy,

mój super niezdecydowany w zakupach tata, też robi podobnie, wyobraża sobie którego przedmiotu byłoby mu bardziej żal gdyby ktos go przyszedł i mu podkupił :diabloti:

Posted

Tak sobie pomyślałam, że jak się Pani boi wizyty to niech idzie do schroniska i adoptuje jakiegoś pieska. Tam zazwyczaj nie ma wizyt, chyba że jest tak jak na dogo, że wolontariusze szukają ogłaszają itd.

Ja z jednej strony rozumiem ten lęk, a z drugiej nie. Ja rzeczywiście przy adopcji swojego zakapiora nie miałam wizyty p.a. ale to dlatego, że brałam go ze schronu z Józefowa, do którego zresztą czasem jeździłam wyprowadzać psy czy posprzątać boksy i organizowałam im różne zbiórki darów. Ale nic nie miałabym przewiko wizycie, jeśli ktoś chce się przekonać czy pies nie trafia do rozpadającej się obory to bardzo proszę :) Ale ja jestem "inna" ;)

Posted

[quote name='majowa']mój super niezdecydowany w zakupach tata, też robi podobnie, wyobraża sobie którego przedmiotu byłoby mu bardziej żal gdyby ktos go przyszedł i mu podkupił :diabloti:[/QUOTE]

A to dobre :):):):)

Posted

Kochane, ja z traumy po wizycie PA przed przyjęciem Tośki na DT mam traumę do dziś!!!! :) Na samą myśl mnie ciarki przechodzą :) A ta maupa Neigh (bo to ona mnie kontrolowała - kto zna ten rozumie moją traumę :)) nawet mi nie powiedziała czy zdałam egzamin - sama się musiałam dopytać! Najbardziej się bałam o to, że wezmą mojego Oskara za zagłodzonego psa, a on po prostu był szczupły "z natury" :) Fakt, wszystko zależy czasem w jaki sposób się mówi o konieczności wizyty PA. Taki np. Pan mojej Lunki najpierw się zdziwił, a potem powiedział "ojej, jakie to mądre wszystko - i ta wizyta i umowa... Oczywiście, niech Pani przyjeżdża - nie mam nic do ukrycia". O, i takich ludzików szukamy dla naszych psiaków, w tym oczygwizdek dla Rudaska :)

Posted

No właśnie takich nam trzeba!!! :) Co podchodzą do tematu ze zrozumieniem nawet jak się boją :)
A Pani niby rozumiała, mówiła, że ona wie, że rozumie, że to oczywiste, a potem taki mail...

Nutusia, a jaką Ty masz traumę, że podpytam z ciekawości? To Tobie można coś zarzucać?????:crazyeye:

Posted

O, myślę, że bardzo wiele można by mi było zarzucić :)
Wizyta musiała być, bo nikt mnie nie znał... A mój strach dodatkowo spowodowany był tym, że miesiąc wcześniej zostałam potraktowana bardzo odmownie, chcąc się dowiedzieć czy pies mi nie pożre kotów. Po kolejnym "nacisku" - gdyż nie wyobrażałam sobie, że zabiorę psa ze schronu, okaże się, że ma mordercze instynkty do kotów (wtedy na stanie miałam dwa) i będę musiała go do schronu odstawić (prędzej bym się pocięła szarym mydłem!) - usłyszałam, że jestem nieodpowiedzialna, bo nawet nie przyjechałam... wyprowadzić psa na spacer. No i... dostałam zakaz adopcji jakiegokolwiek psa z tego schronu! :)
A wizyta wyglądała tak, że wszystkie moje ówczesne stwory wyprawiały co chciały, wchodziły, wychodziły, szczekały... a ja siedziałam ze szczęką na podłodze słuchając o... Krzyczkach :(

Posted

[quote name='Nutusia']O, myślę, że bardzo wiele można by mi było zarzucić :)
Wizyta musiała być, bo nikt mnie nie znał... A mój strach dodatkowo spowodowany był tym, że miesiąc wcześniej zostałam potraktowana bardzo odmownie, chcąc się dowiedzieć czy pies mi nie pożre kotów. Po kolejnym "nacisku" - gdyż nie wyobrażałam sobie, że zabiorę psa ze schronu, okaże się, że ma mordercze instynkty do kotów (wtedy na stanie miałam dwa) i będę musiała go do schronu odstawić (prędzej bym się pocięła szarym mydłem!) - usłyszałam, że jestem nieodpowiedzialna, bo nawet nie przyjechałam... wyprowadzić psa na spacer. No i... dostałam zakaz adopcji jakiegokolwiek psa z tego schronu! :)
A wizyta wyglądała tak, że wszystkie moje ówczesne stwory wyprawiały co chciały, wchodziły, wychodziły, szczekały... a ja siedziałam ze szczęką na podłodze słuchając o... Krzyczkach :([/QUOTE]

Dżizas....

edit: a ja lubię takie domy gdzie zwierzęta wyprawiają co chcą, mimo że wiem że to mało wychowawcze ;)

Posted

[quote name='majowa']mój super niezdecydowany w zakupach tata, też robi podobnie, wyobraża sobie którego przedmiotu byłoby mu bardziej żal gdyby ktos go przyszedł i mu podkupił :diabloti:[/QUOTE]Ooo! Świetne to :)
Ja kiedyś będąc na zakupach stałam przy pieczywie i zastanawiałam się, który wziąć chleb. Były już ostatnie bochenki. No więc tak sobie stoję i myślę, czy wziąć ten co zawsze, czy może jakiś inny... Ale zdecydowałam się na ten sam. I w tym momencie (nawet nie zdążyłam wykonać żadnego ruchu) podbiegł nastoletni chłopiec z wózkiem, szybko zabrał ostatni bochenek i uciekł jeszcze szybciej :evil_lol:

Posted

[quote name='Nutusia'] (...) ta maupa Neigh (bo to ona mnie kontrolowała - kto zna ten rozumie moją traumę :)) [/QUOTE]

A, poznalam, poznalam na dworcu, bo przewozilam Neigh kota do DS w Poznaniu. Ale to ja burczalam na Neigh, gdyz rozdzielila sie na dworcu z kotem, przez co w jednym miejscu przygladalam sie podejrzliwie jakiemus chlopu z transporterkiem, a w drugim nie moglam znalezc kobity z kotem. Bo jak poznac Neigh bez kota :cool3: Wszystko sie dobrze skonczylo i juz sie poznajemy ;)
Spadam, nie offtopuje wiecej.

Posted

[quote name='santino']Uaktualniłam rozliczenie ;)[/QUOTE]
A biegły rewident był i sprawdzil :)

Nieźle jest ;) Na żebry nie musimy łazić - z mojego bazaru się kończy zbierać, a na tym Ellig już nalicytowane czterocyfrowo.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...