Jump to content
Dogomania

Schron KIELCE - mini-goldenka GAFA odeszła za TM [*][*][*] , czy inne też odejdą?????


Recommended Posts

Posted

[quote name='backbone']Psiaki z boksu nr 42 mnie przerażają, one się boją wszystkiego, łącznie z życiem chyba...[/QUOTE]

Trzeba z nimi posiedzieć ile się da przy każdej wizycie. Dziś dziewczyny siedziały w większości boksów z tymi lękliwymi psiakami, ale czasu brakuje. Są jeszcze dwa psiaki do "przeróbki" - ONkowata, która wyskakuje za kratami, ale siedzi w kąciuku, jak się wejdzie do boksu (ją trzeba odwrażliwiać na dotyk i smycz, a pote mdalsza część roboty) i ONkowaty psiak(lub suczka) w boksie z boku (2 boksy wolno stojące obok siebie, psiak jest w tym po lewej) - on jest ogólnie do odwrażliwnia...

Lękliwych jest znacznie więcej i u nich trzeba spędzić trochę czasu. Te, co źle reagują na smycz, z czasem się przerobi.

Posted

Kraków przyjechał z darami:).
Jak widzicie auto przyjechało załadowane po brzegi. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim darczyńcom:loveu:.

[IMG]http://img641.imageshack.us/img641/2308/ap1010262.jpg[/IMG]

[IMG]http://img401.imageshack.us/img401/6338/ap1010264.jpg[/IMG]

Wśród bud, karmy, obróżek, smyczy, dywanów, chodników, strzykawek i innych znalazły się też lampa bakteriobójcza i podgrzewane legowisko:lol:.

[IMG]http://img228.imageshack.us/img228/467/ap1010267.jpg[/IMG]

Z darów skorzystała nie tylko Blanka, która wczoraj została wysterylizowana. Czy uwierzycie, że to zdjęcie pochodzi ze schroniska w Dyminach:razz:

[IMG]http://img638.imageshack.us/img638/6495/ap1010273.jpg[/IMG]

Posted

Trudno uwierzyć , po tym wszystkim , ja mam w pamięci Gafunię ciągle :-( i te taczki obrzydliwe :mad: .......naprawdę wielka metamorfoza , szacunek dla wszystkich , takze darczyńców.....

Posted

[quote name='Eruane']Trzeba z nimi posiedzieć ile się da przy każdej wizycie. Dziś dziewczyny siedziały w większości boksów z tymi lękliwymi psiakami, ale czasu brakuje. Są jeszcze dwa psiaki do "przeróbki" - ONkowata, która wyskakuje za kratami, ale siedzi w kąciuku, jak się wejdzie do boksu (ją trzeba odwrażliwiać na dotyk i smycz, a pote mdalsza część roboty) i ONkowaty psiak(lub suczka) w boksie z boku (2 boksy wolno stojące obok siebie, psiak jest w tym po lewej) - on jest ogólnie do odwrażliwnia...

Lękliwych jest znacznie więcej i u nich trzeba spędzić trochę czasu. Te, co źle reagują na smycz, z czasem się przerobi.[/QUOTE]

Cześć
Nasz Mister niestety pomimo ogłoszeń został wyprowadzony bez wiedzy przez wolontariuszkę (i OK bo bardzo kiepsko z tymi spacerami :(
Sądzę, że musi bezwzględnie każdy informować Martę jakiego psa chce zabierać. Żeby nie było anarchii i niepotrzebnych problemów.To był najmniej dogodny moment - musieliśmy sprawdzić wzajemne relacje 2 suczek (dyslokacje cieczkowe) i wyprowadzić w sumie 3 psy. Nasz Mister Master Agregat do mnie jodłuje-lubi mnie a wiesz że on baaardzo ludzki, więc się zazdrośnik nieco pod-egzaltował. Ale opanowaliśmy sytuację szybko, powinienem był go troszkę skorygować mocniej na boczek i na ziemię tym bardziej że był zupełnie bezkrytyczny - prowadziłem sukę z cieczką i ją najpierw obwąchał gdzie trzeba. Jednak to był z pewnych względów zły moment. W sumie szkoda. Prosiłem o wywieszenie jasnej info na drzwiach boksu- może to pomoże(?) Ogólnie słabo z tym spacerkami, mało ludzi ( liczę na tech Vet i poprawę sytuacji w tym zakresie. Widzę zaledwie parę osób na krzyż a 3, 2 osoby nie mogą wszystkiego nakarmić, posprzątać i kompleksowo wyjść z psami! Szczególnie, że po 14 zostaję ostatnio sam (do pracy z i przy psach + dozorca. Marta tam była zupełnie sama!O jakiej pracy z psami mówimy ? O jakich kompromisach? Mam ciągły dylemat, którym się zająć teraz to zmieniłem.
I tak jest już niebo a ziemia.

Momentami przypominało to gonienie psa za swym ogonem, dlatego teraz skupiam się i muszę pracować wybiórczo choć z bólem serca, nie robię z siebie męczennika, bo to kocham ale nie mam czasu ani na sisi ani za bardzo na papu -zapytaj kogo chcesz - jednym zdaniem brakuje ludzi a ja staram się obskoczyć wszystkich. Dziewczyny też się nie nudzą i mają sporo na głowie. Co gorsza mój czas się kurczy.

Baranek hau kazek wita mnie już baaardzo wylewnie :) a udało mi się np wyjść na spacer tylko 1 raz! Bidulinków, którym trzeba się zająć systematycznie- kupa cała! Jest już wiele psów którym trzeba generalnie poszerzać relacje z innymi ludźmi, światem i jego atrybutami - kontakty, żeby były tożsame jak ze mną, Martą, czy Agnieszką ,żeby wchodzili do boksów z nami, wyprowadzali psy ale DAJ MI ICH!
Staram się aktywizować każdego kto tam jest np darczyńców, żeby psy miały więcej kontaktów przy mnie z innymi dwunożnymi drapieżnikami.

Jasne, że sam baranek nie może zostać, wiem o tym. Ostatni współkoleżka został zabrany jak wychodziłem, jutro z Martą mu dobierzemy towarzystwo.

Te dwa w karcerze (kaloryferki) czarny mały po prawej siedziałem z nim, delikatny dotyk, głaskanie, spokojne pogaduszki,obecność troszkę do pyszczka = wszystkie możliwe obecnie dobre bodźce mu aplikuję (myśląc o następnych 20 w kolejce...

Wszystkie psy ze szpitalika (oprócz delikatesika) po zbadaniu przez vet'a będzie można przenieść Będę chciał zabrać kaloryferki do szpitalika, w spokojniejsze, cichsze miejsce. Tak samo jak"cieżka" była sunia a teraz już jest OK - w karcerze byłoby ciężko.

Polityczny zapłoniony-prosiłem o odsłonięcie tych drzwi, pokazanie mu świata inaczej troszkę kręcę się w miejscu, już wychodził do mnie po mięsko, nie chował się ,czekał na mnie gdy słyszał. Sorry, jestem tylko wolontariuszem - mogę sugerować, prosić, proponować, a dziewczyny też naprawdę mają co robić. Co z tego, kiedy spina się na wsłuchiwaniu czegoś, kogoś a nie zawsze słyszy przecież moje pogwizdywanie...
Wierzę, że powoli wszystko się unormuje, psy są w dobrym stanie, są postępy i to znaczące ale ja chciałbym póki tam jestem iść naprzód, wiesz o co mi chodzi.

Posted

Żeby się wszystko unormowało, trzeba czasu. Co do Mistera Malamucia - no cóż wypadki się zdarzają. On jest sfrustrowany, potrzebuje ruchu, jest sam i spragniony kontaktu z innymi. Dlatego nie ma się co dziwić. Ważny jest sposób, w jaki psy się ze sobą spotykają na spacerze. Kartka ma być ponoć na boksie wywieszona, a dziś, grupa czekała aż psiak się wybiega i kolejny boks musiał cierpliwie czekać. Byłam na dzień dobry poinformowana o wszystkim, co wiedzieć powinnam. Więc wszystko było jak należy.

A wolontariusze muszą pamiętać, że wyprowadza się jeden boks, wszystkie psy z boksu na raz. Wyjątki muszą być uzgodnione z osobą, która nad wszystkim w schronisku ma panować. Wiem, że większość wolontariuszy ma spore doświadczenie z psami, ale niekoniecznie wiedzą wszystko. Wystarczy jeden błąd i psy będą miały do siebie uraz na amen, albo zostanie wzmocnione ich negatywne zachowanie. A nie o to nam chodzi. Dlatego wszystko trzeba uzgadniać , konsultować itd. Jest szefowa wolontariatu, jest kierowniczka schroniska, są pracownicy. Jest się kogo zapytać.

Z tymi drzwiami z blachy u Kłopotka bez dwóch zdań coś trzeba zrobić. Przeprowadzenie go do innego boksu to problem, nie da się tego zrobić aktualnie bez stresowania psa. Ale może dałoby się jakoś te drzwi przerobić?

W tygodniu mało kto może pomóc w schronisku, bo ludzie pracują i uczą się. Niewiele można w tej kwestii zmienić. Szczególnie teraz, gdy się szybko ściemnia. Przyszłościowo planujemy przerzucić się z pracą nad psami na dni w tygodniu, poza weekendem, na ile praca pozwoli. Ale póki co, ciężko to zorganizować, tym bardziej jeśli oprócz pracy itd ma się jeszcze swoją menażerię, często gęsto dość liczną. Jednak każdy, kto będzie mógł jechać do schroniska, niech poświęci chwilę tym najbardziej lękliwym zwierzakom. Niech zapozna się wcześniej z CSami, weźmie saszetkę ze smakołykami i do dzieła. Nawet parę minut raz na jakiś czas, to lepsze niż nic. A zwiększa szanse tych psów na adopcję.

"Jest już wiele psów którym trzeba generalnie poszerzać relacje z innymi ludźmi, światem i jego atrybutami - kontakty, żeby były tożsame jak ze mną, Martą, czy Agnieszką ,żeby wchodzili do boksów z nami, wyprowadzali psy ale DAJ MI ICH!
Staram się aktywizować każdego kto tam jest np darczyńców, żeby psy miały więcej kontaktów przy mnie z innymi dwunożnymi drapieżnikami."
Tacy ludzie, o których tu mowa są, ale niestety póki co w weekend. Pewnych przeszkód narazie nie przeskoczymy. Ale z czasem będzie lepiej. Dodam, że nie każdy dwunożny jest drapieżkiem. :)

Posted

Problem wyniknął tylko z braku komunikacji. Wiedzieliśmy o tym, ze Mister póki co musi być wyprowadzany sam i żadnych eksperymentów; dziewczyna wyprowadziła go troszkę lekkomyślnie i na nieodpowiedniej obroży - z oczkiem niczym spinacz - zerwał się jej.
Wybór padł na sympatycznego wesołego pieska - tyle, że Master nie należy do słabych fizycznie a kryteria wyboru były ano właśnie.

Mamy problem z białym uszkiem, trzeba go koniecznie przenieść z karceru do któregoś z boksów "napowietrznych" żeby miał nieco więcej swobody.

Tak, wiedzą, że już nie każdy to złoczyńca i drapieżnik, dobrze jest to teraz ugruntować.

Posted

Eruane na dzień dobry była poinformowana o wszystkim, ja na dobranoc o porannych kłopotach, których być nie powinno!
Przecież dla mnie jest i to oczywiste, że ludzie pracują, uczą się - sam będę musiał zarabiać na czynsz i chleb,nie mogę czerpać w nieskończoność z oszczędności i nie będę żarł śniegu a tym bardziej zabierał karmy psom :)
Nie będę miał czasu. Już i teraz jest mi z tego powodu nielekko.

Dziwię się, że wszyscy pracowali i uczyli się bardzo pilnie zostawiając Martę SAMA! Nigdy tego nie pojmę i nawet tego bym nie podejrzewał. Dobrze, dostałem cynk od syna.

Ludziory, opisałem zwykłą codzienność i są już braki, ponieważ bez oparcia wolontariuszy tak ilościowa obsada nie zapewni tego co być powinno ( przy tej ilości psów).
Najlepsza organizacja pracy i podział obowiązków nie pomoże, choć będzie oczywiscie hiper inaczej niż za tamtych barbarzyńców.

Dlatego pisałem o wsparciu młodzieży z tech.vet.

Moglibyśmy tu narobić i dziesiątki pięknych zdjęć:ja, Marta, i parę osób - codziennie, ale nikt o tym nie myśli, nie stać nas na to a jak fajnie poszło z Różą uściskaliśmy się z Martą i wiooo do dalszej roboty. Ale fajnie foty i trzaskajcie.

Proszę wszystkich o jak najefektywniejszą pomoc wtedy gdy będziecie. Za wcześnie na laury i chwałę, nie zapominajcie i o adwersarzach. Jak dla mnie troszkę trzeba się właśnie teraz sprężyć.

Eruane bardzo Cię proszę o zainteresowanie także białym uszkiem - moim skromnym zdaniem należy mu się większa troska aniżeli medialnemu masterowi.

Ja skończyłem cukrowanie i poklepywanie, wiem ile kosztowała walka z bandytami i co tu się stało.

Mam nadzieję, że zasłony uszkodzone jakie wyłapałem na ostatnim obchodzie i poprawiłem tymczasowo - zostały przybite - zgłaszałem. Bardzo dużo "dają." Jak nie - zrobi się.

Szkoda, że baranek nie dostał wczoraj nikogo. Dziś dostanie i jeść tak jak i pozostałe wszystkie mordki i do syta
Nie będzie problemu, jedyny, czy będzie autobus.

Posted

Tomku przyznam, że nie do końca pojmuję co chcesz przekazać w swoich postach.
Trzymając się swojej zasady pisania o faktach, napiszę, że rano w schronisku bezpośrednio przy karmieniu psów i sprzątaniu boksów pracuje co najmniej trzy osoby (dozorca i dwóch opiekunów - najczęściej Eneda i Agnieszka24). O ile nie ma wyjazdu z psami do weta dodatkowo jest mój tz (on jest zresztą w schronisku niemal na okrągło). Często do prac dołącza dozorca PUK-niętych. Psów jest trochę ponad 90.
Niemal codziennie w schronisku pracuje wolontarystycznie Tomek z synem, Illa, grupę wspiera Maciek z Jędrzejowa - za co mogę jedynie powiedzieć dziękuję.
Pracy jest mnóstwo, ale środki jakie mamy na opłacenie pracowników są ograniczone - do momentu podpisania umowy (co nastąpi na początku nadchodzącego tygodnia) są to środki własne stowarzyszenia.
W organizacji pracy w schronisku jeszcze zostało wiele rzeczy do zrobienia. Przejęcie nastąpiło z marszu. Dobrze by nasze działania miały wspólny cel - dobro zwierząt.

Posted

[quote name='tomekihobbit']Dziwię się, że wszyscy pracowali i uczyli się bardzo pilnie zostawiając Martę SAMA! Nigdy tego nie pojmę i nawet tego bym nie podejrzewał. Dobrze, dostałem cynk od syna.

Ludziory, opisałem zwykłą codzienność i są już braki, ponieważ bez oparcia wolontariuszy tak ilościowa obsada nie zapewni tego co być powinno ( przy tej ilości psów).[/QUOTE]


Poprę Ewab, bo też niezabardzo rozumiem sens wypowiedzi. W schronisku są pracownicy i aktualnie nie jest to jedna osoba.
Pomagasz bardzo, w sposób fajny naprawdę, ale żeby to robić niestety trzeba nie mieć pracy i jak sam powiedziałeś, to się wkrótce zmieni.
Przecież pracy i szkoły się nie rzuci, bo trzeba pomóc w schronisku. Można to robić w wolnym czasie i każdy stara się tak właśnie postępować. Nie jest to coś godne pogardy.
Obsada schroniska nie składa się z jednej osoby. Powiem tyle - nie jestem laiczką w pracy ze zwierzętami. Co rok z pomocą tylko jednej osoby pracuję przy ponad 500 zwierzętach na raz. Jest czyściutko, wszystko zadbane, nakarmione 2 razy dziennie, wyprowadzane na wybiegi, potem sprowadzane do wielu boksów i musi być segregacja, socjalizujemy zwierzeta, uczymy je, przeprowadzamy drobne zabiegi weterynaryjne itd. Robimy to we dwie osoby i nie zajmuje nam to całego dnia. Kwestia organizacji. Dlatego cierpliwości, wszystko się ułoży w końcu.

Stopniowo schronisko zacznie działać, jak należy, choć wczoraj nie miałam się do czego doczepić. Fajna atmosfera, mogliśmy szybko robić, co do nas należy, wszystko uporządkowane. Mogę tylko pochwalić za sprawne działanie. Każdy starał się coś robić. Jak w końcu przebuduje się to miejsce, można to zrobić tak, aby ułatwić sobie pracę itd.

Natomiast apeluję do wolontariuszy o niepodejmowanie pewnych działań bez konsultacji z szefostwem schroniska. Jest szefowa wolontariatu, proszę ją pytać o wszystko. Wyprowadzając takiego psa, jak Malamucio, musicie być pewni, że sprzęt, na którym go prowadzicie, wytrzyma, że pies Wam się nie wyrwie itd. To jest identyczna sytuacja, jakbyście wyprowadzali swojego psa - ponosicie za niego odpowiedzialność, więc musicie zadbać o wszelkie zabezpieczenia. Pies, który atakuje inne psy, nie powinien wychodzić z innymi na spacer, chyba że pod okiem kogoś, kto na pracy z takim psem się zna i w ramach resocjalizacji, że tak powiem.
Tydzień temu ten psiak wąchał się z innymi pod kontrolą i nie było źle, teraz po jednym wyskoku będzie już znacznie gorzej.
Ale takie wypadki w schronisku się zdarzają, jak i ucieczki psów z boksów itd. Wszystko z czasem, mam nadzieję , się uporządkuje. Wydaje mi się, że już teraz nie jest źle.

Posted

[url]http://www.dogomania.pl/threads/198111-Einstein-cudowny-terierowaty-szczeniak-ca%C5%82e-%C5%BCycie-na-ulicy-szuka-DS!?p=15915148#post15915148[/url] zapraszam na watek mojego tymczasowicza Einsteina, który trafił do mnie z kieleckiej ulicy

Posted

[quote name='andzia69']

Asior z Magdą zabrały od nas ze schronu w dniu dzisiejszym do Krakowa Turbo-jamnika - i tu prośba...pomóżcie z ogłoszeniami! To pies taki...kolekcyjny:smile: taki brzydki, że az piękny:smile::smile: A ze pojechał do hoteliku - co wiaże się z kasą na tenże hotelik - to dobrze by było gdyby dziewczyny nie zostały z nim same...

Oryginalny turbo-jamnik:evil_lol: młodziutki super psiak - ma ok. roku - jest naprawdę świetnym psiakiem:-P Bardzo przyjacielski, niekonfliktowy, umie chodzić na smyczy:loveu:[/QUOTE]

nooo dokładnie TURBO JAMNIK bardzo przyjacielski :) jednak podróż przeżył dość mocno... Był dość mocno zestresowany, ale po wyjściu na spacerek zaraz się rozkręcił ;)

Natomiast Maciek dziś do mnie zadzwonił, mówiąc, że [B]Turbo wysrał dziś z kilogram metrowych robali[/B] :roll:
Natomiast dowiedziałam się, że psiaki zostały zaszczepione wczoraj, :shake: bez odrobaczania... kurcze, przecież na zarobaczonego psa nie działa szczepienie :roll:

A tak wracając do wczorajszego dnia, w domu byłam po 21 :roll:
Zanim porozwoziliśmy psy do domów tymczasowych i do hotelu to nam zeszło ;)
Nie obyło się bez przygód, Dawid zgubił wszystkie dokumenty, ale na szczęście dziś panowie policjanci odwieźli mu je z powrotem.

Mamuśka z maluchami bezpieczna w hotelu, Turbo na kilka dni zostaje w hotelu, potem jedzie do znajomych P. Magdy niestety do kojca, dlatego migiem musimy tego szkaradka wyadoptować :) Bez ogródek powiem, że to najbrzydszy jamnikopies na świecie :)

Sunia od żuzla już bezpieczna w DT, który mam nadzieje nie odda już jej :p
Właśnie rozmawiałam z Basią, sunieczka wesoła bawi się z jej psem jak by były od zawsze razem. jednego czego się Basia obawia, to to, ze jej pies ją bardzo obwąchuje, oby nam się nie okazało, że sunia ma początki cieczki :roll:

śmierdziuch, mój ulubieniec, pojechał do P. Magdy na kąpiel bo niestety nie było szans uświadczyć żadnego salonu piękności dla psów w sobotę po południu...
Dziś piękniś, już nie śmierdzący jedzie do DT do koleżanki Dawida, a potem jak jedna Pani się zakocha to do domku stałego w Tarnowie :)
Zdjęcia będą jutro bo sobie zapomniałam adaptera z pracy :angryy:

[quote name='Jelena Muklanowiczówna']

Szok za szokiem! W Dyminach nie śmierdzi, psy merdają ogonami. Chyba ufo przyleciało i zapakowało poprzedni schron, a zrzuciło nowy! :D[/QUOTE]

i co więcej, psy szczekają :razz:

Posted

turbobazarek dla Turbo-jamnika z Dymin - na utrzymanie "malucha" w Krakowie

[url]http://www.dogomania.pl/threads/198035-R%C3%B3zno%C5%9Bci-na-hotel-dla-TURBOJAMNIKA-z-kieleckiego-schroniska!?p=15916836&posted=1#post15916836[/url]

Posted

[url]http://foto.onet.pl//pbokn,k4kwcrcick1k,pkza3,u.html#pkza3[/url]
Ten stojący psiak boks nr 12 bardzo chętnie nadstawia lewe ucho do drapania i jęczy przy tym żałośnie dobrze by było żeby go obejrzał wet,zadbaj Aga o to.

Posted

[url]http://foto.onet.pl//pbokn,k4kwcrcick1k,pkzcm,u.html#pkzcm[/url]
Ta bieda dzisiaj obłaskawiana przez naszego niezastąpionego" psiego tatusia"strasznie wycofana ale bez agresji.

Posted

byłam dziś w schronisku. panie Tomku i pani Marto głebokie ukłony za serce i waszą pracę.za to że mimo zmęczenia macie zawsze uśmiech dla takich bywalców jak ja.dziękuję! aż serce rośnie,że psiaki mają w was takich przyjaciół.mam nadzieję,że rzeczy które przyniosłam przydadzą się i pomogą.pozdrawiam serdecznie

Posted

[url]http://foto.onet.pl//pbokn,k4kwcrcick1k,pkzlq,u.html#pkzlq[/url]
Ten z boksu 49 samotnik przy dzisiejszej wizycie tatusiów(chcą nam za darmo ofiarować tel z wyświetlaniem nr,kompa lub inne potrzebne rzeczy po uzgodnieniu z kierowniczką )i ich dzieci reagował na nie bardzo agresywnie choć dzieciaki już nie najmniejsze i bardzo przychylne psiakom.

Posted

Illa - byłaś dzisiaj? i znowu nie odbierzesz ode mnie karty:evil_lol:


ooo - wreszcie mój szczerzący precelek doczekał sie zdjęcia:evil_lol::evil_lol::evil_lol:

[IMG]http://foto0.m.onet.pl/_m/b81568f9ea36e0ef89fe8f07647e7a04,10,19,0.jpg[/IMG]

Posted

[quote name='Eruane']
Obsada schroniska nie składa się z jednej osoby. Powiem tyle - nie jestem laiczką w pracy ze zwierzętami. Co rok z pomocą tylko jednej osoby pracuję przy ponad 500 zwierzętach na raz. Jest czyściutko, wszystko zadbane, nakarmione 2 razy dziennie, wyprowadzane na wybiegi, potem sprowadzane do wielu boksów i musi być segregacja, socjalizujemy zwierzeta, uczymy je, przeprowadzamy drobne zabiegi weterynaryjne itd. Robimy to we dwie osoby i nie zajmuje nam to całego dnia. Kwestia organizacji. Dlatego cierpliwości, wszystko się ułoży w końcu.

Stopniowo schronisko zacznie działać, jak należy, choć wczoraj nie miałam się do czego doczepić. Fajna atmosfera, mogliśmy szybko robić, co do nas należy, wszystko uporządkowane. Mogę tylko pochwalić za sprawne działanie. Każdy starał się coś robić. Jak w końcu przebuduje się to miejsce, można to zrobić tak, aby ułatwić sobie pracę itd.
.[/QUOTE]

Eruane może poświęcisz się kiedyś i przyjdziesz na cały dzień do schronu kieleckiego i pokażesz jak ogarnąć 100 psów w dwie osoby, nakarmić, napoić, wyprowadzić....itp.
Ja karmię psy ok.3 h [oczywiście część musi zjeść przy nas, ponieważ niektóre się gryzą i nie dopuszczają innych do miski, odchodząc muszę mieć pewność, że każdy ma pełny brzusio].
Potem poję, z tym idzie szybciej, ale zawsze przystaję na mizianki do tych bardziej otwartych lub kucam pogadać do tych jeszcze wycofanych, tj. 1h.

Potem biorę się za kupki, z racji zimy, też długo schodzi, ponieważ przymarzają.....

W między czasie ktoś zawita, obejrzeć psa lub z darami....rzadko kiedy mam czas na wyprowadzenie psów, bo niebawem zaczynam drugie karmienie.....

Nie mówiąc o wodzie, którą często zmieniam, bo zamarza.

Proszę przyjdź i pokaż tę dobrą organizację pracy, bo widocznie jestem jakaś niedołężna i wszystko bardzo długo mi schodzi.....

Posted

[quote name='agasz']byłam dziś w schronisku. panie Tomku i pani Marto głebokie ukłony za serce i waszą pracę.za to że mimo zmęczenia macie zawsze uśmiech dla takich bywalców jak ja.dziękuję! aż serce rośnie,że psiaki mają w was takich przyjaciół.mam nadzieję,że rzeczy które przyniosłam przydadzą się i pomogą.pozdrawiam serdecznie[/QUOTE]

Agasz bardzo dziękuję za miłe słowa!
W tej pracy dobra energia to podstawa, zresztą widok pierwszych merdających ogonów rozgrzewa nasze serducha do czerwoności i aż chcę się dalej walczyć i naprawiać tę zniszczoną psią psychikę.

Dzisiaj wujaszek Tomek rozkochał sunię, która jeszcze dwa dni temu nie dała się złapać, kąsała nas przy próbie złapania do sterylki. Dziś wujaszkowi nie pozwala odejść na krok i witała go nieśmiało ruszając ogonkiem.....dla takich chwil warto żyć.
Chociaż ciężko było wujaszkowi opuścić tą skruszoną duszyczkę...:(

Posted

Tomek ma dar - psiaki bardzo go kochają, skruszył już nie jedno psie serduszko :)

illo psiaczka z 49 trzeba jeszcze poobserwować. Napewno nie damy go do domu z dziećmi. On bardzo różnie reaguje na obcych - jednych oszczekuje, a przed wetką schował się do budy i nie chciał wyjść. Musiałyśmy z ednedą wejść do niego, żeby go zaszczepić - zawsze się cieszy gdy nas widzi :) Nie wiem czemu wetka najpierw zdecydowała, żeby szczepić psiaki.. Tydzień różnicy by nie zrobić, a część psów wymaga natychmiastowego odrobaczenia, bo ma tasiemca :shake:

Posted

[quote name='agnieszka24']Tomek ma dar - psiaki bardzo go kochają, skruszył już nie jedno psie serduszko :)

illo psiaczka z 49 trzeba jeszcze poobserwować. Napewno nie damy go do domu z dziećmi. On bardzo różnie reaguje na obcych - jednych oszczekuje, a przed wetką schował się do budy i nie chciał wyjść. Musiałyśmy z ednedą wejść do niego, żeby go zaszczepić - zawsze się cieszy gdy nas widzi :) Nie wiem czemu wetka najpierw zdecydowała, żeby szczepić psiaki.. Tydzień różnicy by nie zrobić, a część psów wymaga natychmiastowego odrobaczenia, bo ma tasiemca :shake:[/QUOTE]

Mnie też szczerze mówiąc to się nie podoba. Psy są zapchlone, zarobaczone i zaczęłabym od tego, a potem szczepienie....takto jest mała część odpchlonych i mała część zaszczepionych....idzie się pogubić...

Posted

bez sensu szczepić skoro są na bank zarobaczone, przecież takim sposobem nie ma pewności że wytworzą się przeciwciała a co za tym idzie jeden chory psiak i epidemia gotowa...to jest wetka jakas narzucona czy Wasza?dziwna jakas ta "akcja"

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...