Jump to content
Dogomania

Jak wyjść z domu bez stresu?


Rosanna

Recommended Posts

  • Replies 52
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 1 month later...

daj suni czas. dla psa ze schroniska 2 tygodnie to bardzo mało czasu. pies po zmianie miejsca po dopiero czasem miesiącu oswaja się z nową sytuacją i zaczyna zachowywać naturalnie. chyba żaden pies nie lubi jak właściciel wychodzi;) cierpliwie ćwiczcie wychodzenie, bez gadania do psiaka i powroty. można też parę prób zrobić wyjść i po chwili wrócić żeby pies nie wiązał Waszych wyjść z godzinnymi nieobecnościami.
pies po jakimś czasie się nauczy- moje swojego czasu wciskały się w drzwi, uciekały na klatkę schodową a teraz ledwo patrzą z kanapy jak wychodzę / chociaż i tak nie znaoszą być same ale wiedzą, że muszą.../
życzę powodzenia - a sunie przepiękna:)

Link to comment
Share on other sites

Podłączam sie pod temat :)
Od ok. 2 tygodni mam suczkę (ma 6-7 miesięcy), przypominającą trochę corgi pembroke (zamieszczę za kilka dni zdjęcia to może mi pomożecie w ustaleniu ras, które widoczne są w jej wyglądzie :) ). Mała jest niesamowicie inteligentna, jeśli dobrze się ją zmotywuje to raz dwa łapie o co jest proszona. Ma wrodzoną zdolność aportowania, co jest bardzo przydatne na spacerach gdy chcę ją wymęczyć, żeby ładnie spała a nie dokazywała. Jest tylko jeden problem- szczeka, demoluje gdy zostaje sama w mieszkaniu. Specjalnie oddzieliłam razem z koleżankami największy pokój (salon bez drzwi) parawanem, ona zawsze jednak znajdzie sposób, żeby tam wejść i zrobić demolkę, gdy nikogo nie ma. Nie pomagają zostawione zabawki (chociaż normalnie ich nie dostaje, są to tzw 'specjalne zabawki', za którymi szaleje :D), karma, długi spacer przed, olewanie jej przed wyjściem i po powrocie. Ostatnio gdy została sama gdzieś od godziny 22 do 1 w nocy- narobiła wszędzie w korytarzu siku i kupy oraz zostawiła coś co wyglądało jakby wymiotowała/ załatwiała się krwią (niezbyt miły widok). Oczywiście na spacerze, na który z nią poszłam rano załatwiała sie już normalnie, weterynarz tez nie stwierdził żadnych nieprawidłowości (obawiałam się że to może być objaw skutków ubocznych szczepienia przeciwko wściekliźnie, które miała robione tego samego dnia ale rano). Raz, gdy została sama rozniosła wszystko co znalazła na niskim stoliku w salonie, łącznie ze słodyczami, których jednak nie tknęła (jedynie poroznosiła je po dywanie). Innym razem, gdy zamknęłam się w kuchni (nie chciałam żeby mi się kręciła pod nogami) najpierw drapała drzwi, potem piszczała, szczekała, a na koniec poszła do mojego pokoju i dorwała paczkę chusteczek rozrywając całą na dywanie. Staram się ja po prostu olewać, ale nie wiem czy to dobra metoda. Widać co prawda pewną poprawę (sąsiedzi póki co nas nie odwiedzili, więc chyba szczeka tylko przez pierwsze kilkanaście minut po naszym wyjściu), gdyż mała nie piszczy już tak zaciekle, gdy zamknę się w innym pokoju (przedtem to była jakaś tragedia, próbowała się na siłę dostać, szczekała, wyła itd.). Dzisiaj została sama na godzinę, gdy wróciłyśmy nie znalazłyśmy nic zniszczonego ani pobrudzonego, w nagrodę wzięłam ją na długi spacer. Jeśli musi wytrzymuje też dwie godziny, gorzej, gdy musi zostać na więcej niż 3. Jest u mnie dość krótko, chyba stawiam jej za duże wymagania, co wynika pewnie z tego, że okazała się niesamowicie pojętna. Myślicie że powinnam zmienić sposób przyzwyczajania jej (czyli zwyczajne olewanie, ograniczenie kontaktu z nią do tego najpotrzebniejszego czyli spacery, dawanie jedzenia, zabawa, przytulanie, głaskanie, ale nie pozwalanie na ciągłe przebywanie w mojej obecności) do tego, że chwilowa samotność nie jest niczym złym, że nie została zostawiona na zawsze? Co jeszcze mogę zrobić, żeby uprzyjemnić jej pobyt w samotności w mieszkaniu? Radio i włączony telewizor nie zdają egzaminu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta23t']- moje swojego czasu wciskały się w drzwi, uciekały na klatkę schodową a teraz ledwo patrzą z kanapy jak wychodzę / chociaż i tak nie znaoszą być same ale wiedzą, że muszą.../
życzę powodzenia - a sunie przepiękna:)[/QUOTE]

Jak ja bym chciała, żeby moja nie zwracała uwagi na nasze wyjścia. NIESTETY! Sunia jest u nas już od ponad dwóch miesięcy i sytuacja zamiast się poprawiać staje się powoli nie do zniesienia. Jest coraz gorzej. Zanim wyjdę ja albo mąż do pracy, pot po nas spływa. Naprawdę nie mam pojęcia co z tą sytuacją zrobić. Poszukać jakiegoś behawiorysty? Ponadto ujawnił się jeszcze jeden "kłopot". Otóż suczka nie toleruje żadnych gości! Dopóki ktoś siedzi na kanapie to jest ok. Może dawać suczce smaczki itp. Ale jak tylko się ruszy to suczka rzuca się, żeby ugryźć :( A kiedy próbowałam ją odizolowac w innym pokoju to myślałam, że go rozniesie w pył :( Czczekała, piszczała, biegała....

Link to comment
Share on other sites

Fragmenty wypowiedzi Zofii Mrzewińskiej z innych tematów w tym dziale:

[I]Nie zostawianie psa samego w pierwszym tygodniu w nowym mieszkaniu to najgorszy z mozliwych bledow - pies zrozumial, ze w tym mieszkaniu nie zostaje sam.
Trzeba wziac nieco urlopu i od nowa uczyc psa pozostawania w spokoju -poczynajac tylko od otwierania drzwi na klatke schodowa i wymagajac spokojniego pozostania na waruj. I milimetr po milimetrze zwieksza sie wymagania. Ale trzeba tez uczyc odpowiednich zachowan - uczyc, bez podnoszenia glosu.
[B]Najpierw jednak trzeba nieco nauczyc samego siebie o zasadach szkolenia psow, o tym co pies moze kojarzyc i w jaki sposob.[/B]

Zofia



Jagienka, daj pol dziennej porcji do michy przez dwa dni, smakolyki przestana kluc w zeby, spokojnie.
Jak zwierzatko wyje - wroc i krzyknij w drzwiach "NIE!!!!" i kiedy zamiknie zdumione, wyjdz i wroc natychmiast, zanim znowu zacznie wyc i wtedy NIE NAGRADZAJ. Nie zauwazaj jej w ogole... Po chwili wyjdziesz jeszcze raz, wrocisz tak, zanim zawyje i nagrodzisz.
Ja wiem, ze czlowiek kreci sie po schodach jak patyk w przerebli i sasiedzi patrza zdumieni... Ale to dziala. Na psa, nie na sasiadow No i pomysl o domowym kennelu = duzej klatce, w ktorej - otwartej na poczatek - uczy sie psa pozostawac spokojnie w naszej obecnosci w tym samym pokoju, potem w zamknietej, kiedy jestesmy obok, potem w zamknietej, jak my wychodzimy do drugiego pokoju, potem jak wychodzimy z mieszkania... Cierpliwosci. Uda sie!

Zofia




tylko trzeba utrwalac ten efekt!!! Codziennie wychodzic o innej porze (nawet jak nie trzeba) - raz na 10 minut, raz na godzine...

Zofia




Hm, sasiadom trudno sie dziwic.
Jesli pracujesz, to wez kilka dni urlopu i zacznij uczyc jak szczeniaka - intensywny spacer, potem uczysz pozostania na miejscu jak podchodzisz do drzwi, natychmiast wracasz od drzwi, nagradzasz, potem to samo przy otwartych drzwiach, przy przymknietych, zamknietych na klamke, zamknietych na klucz, potem powracasz sprzed drzwi do mieszkania, potem z jednego stopnia, z polpietra, sprzed budynku, po minucie, po 5 minutach itd. Zasady dwie - wychodzisz bez pozegnania, spokojne czekaj, bez zadnych pocieszan i czulosci, po powrocie odprowadzasz psa na jego miejsce i tam chwalisz i nagradzasz - o ile wytrzymal pozostanie bez wycia.
Dlatego zaczyna sie od nagrodzenia bodaj chwili ciszy.
I dlatego najpierw trzeba psu zobojetnic moment wyjscia - zeby nie kazde zamkniecie drzwi oznaczalo, ze znikasz na dlugo.
Zofia


Poltorej minuty to nie jest zly wynik na poczatek. Tyle ze intensywny spacer ma byc najpierw.
I smakolyki tak male i tak dobre (nigdy karma), zeby pies zawsze chcial.

Da sie tak nauczyc psa spokoju, tylko nie mozna zaczynac przed spacerem, i nie mozna rezygnowac po jednej sesji.

Chodzilam tak kiedys w kolko przez trzy doby niemal, ale potem wreszcie znajomi mogli wyjsc z domu, a ich trzyletnia suka przestala wyc. A wyla koszmarnie.

Zofia[/I]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Ja tylko szybciutko napomknę - po 4 miesiącach problem z wychodzeniem z domu ZNIKNĄŁ! :))) Czyli tak jak radziliście - trzeba było chyba czasu, żeby psiura zrozumiała, że nikt jej nie zostawia i popołudniu starzy wrócą do domu :)
Teraz, kiedy wychodzimy to albo stoi spokojnie w przedpokoju i odprowadza nas wzrokiem albo.....w ogóle nie ruszy dupska z kanapy :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Eee, no to super! Skoro jej się nie chce ruszyć z kanapy, to znaczy że już luzik :)[/QUOTE]

Ja już myślałam, że nigdy nie uda nam się normalnie wyjść z domu. Jak mi marta23 napisała, że jej psiury patrzą z kanapy jak wychodzi z domu to naprawdę szczerze zazdrościłam. :)
Ale okazało się, że i u nas sie unormowało. Chociaż w innych kwestiach (np. strachliwość) dalej musimy pracować :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='yuki']Rosanna super wieści, fajnie że już wszystko dobrze :) Korzystaliście z pomocy z zewnątrz czy sami sobie poradziliście ?[/QUOTE]

Yuki, daliśmy radę sami :) Co prawda wypociliśmy hektolitry potu (czasem naprawdę dosłownie, bo w kurtkach i zimowych czapkach :) ) ale się udało :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rosanna']Yuki, daliśmy radę sami :) Co prawda wypociliśmy hektolitry potu (czasem naprawdę dosłownie, bo w kurtkach i zimowych czapkach :) ) ale się udało :)[/QUOTE]

Wielkie brawa :) super, że już wszystko dobrze :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']To gratulacje, Rosanna :)
W wolnej chwili opisz, jak te hektolitry wypacaliście z takim dobrym skutkiem - żeby zostało dla potomności :)[/QUOTE]

No czasem było "i śmieszno i straszno" :). Bo do pracy tez sie potrafiliśmy spóźnić - a co mieliśmy powiedzieć, że się spóźniliśmy bo musieliśmy psu wytłumaczyć że w firmie pracują ludzie a pieski czekają w domku? :)

No to było mniej więcej tak.
Ubieramy się do wyjścia - pies podekscytowany chodzi po przedpokoju. Komenda-" na miejsce" - smaczek -zostań. My za klamkę - pies do drzwi.
Od nowa: Komenda - "na miejsce" -smaczek -zostań. My za klamkę - pies do drzwi. (oczywiście nie stoi grzecznie przy drzwiach tylko całą sobą napiera do przodu).
Od nowa...... I tak jeszcze kilka razy. Ja mam łzy w oczach. Mężowi spod czapki spływają krople potu. Pies dyszy.
Wracamy. Rozbieramy się. Krzątamy się zwyczajnie po domu. Pies się uspokaja. Ubieram się najpierw ja - wychodzę. Pies trochę zdezorientowany. Chce wyjść - ale mąż woła daje smaczek.
Potem ubiera się on - komenda -" na miejsce" -smaczek-zostań. I czasem pies już był zmęczony i zostawał. Czasem trzeba było znowu powtórzyć komendy.
Czasami wystarczało tylko powtarzac komendy (nie musieliśmy się rozbierać).
Poza tym w dniach wolnych od pracy - też wykonywaliśmy rytułał ubierania się - ale nie wychodziliśmy z domu. I tak przez 4 miesiące. Czasem było ciut lepiej - czasem tragicznie bo pies był "głuchy" na komendy.
Ale jak widac po 4 miesiącach psiura zrozumiała, że zawsze do niej wracamy :)
Nie wiem czy to" metody" godne naśladowania - chcieliśmy jak najlepiej.
A teraz jest miodzio :) Pamiętam jak pierwszy raz psica nie chciała wyjść z domu.
Wyszłam, zamknęłam drzwi, pozbierałam szczękę z podłogi i...cały pobyt w pracy martwiłam się, że pies na pewno chory jest.. :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Hahahah :D Na pewno tak było
Fajnie, że się Wam udało :)[/QUOTE]

No tak - jeden "problem" mamy złatwiony. Też się cieszę bo i my spokojniejsi i pies zakumał o co kaman :)
Ale dalej pracujemy nad innymi "strachami" :) Ale to już musiałabym załozyc osobne posty:
"Co zrobić, żeby nie warczała na babcię Małgosię i dziadka Stasia" ;)
" Jak wytłumaczyc psu, że klatka schodowa to juz nie jego dom" ?
" Czy pies zrozumie, że trzepanie dywanów to nie to samo co sylwestrowe petardy" ?
"Jak sprawić, żeby pies powiedział, dlaczego po węszeniu w powietrzu nagle podkula ogon i ucieka? "
" Jak wytłumaczyć psiurze, że gość w dom - Bóg w dom" ;)
itp. itd.....
No ale np. świetnie rozumie komendy: "bierz gołębia" - dzięki czemu nie mamy obsranego balkonu :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rosanna']
No ale np. świetnie rozumie komendy: "bierz gołębia" - dzięki czemu nie mamy obsranego balkonu :)[/QUOTE]
A z tym to ostrożnie. To "praca" na bardzo silnym popędzie - psy głuchną, ślepną w pogoni.
To mała suńka - żeby się gdzie nie trafił (odpukać w niemalowane) balkon na wyższym piętrze z szerzej rozstawionymi prętami w balustradzie...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...