MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='kaskadaffik']Aresek to nie jest tylko Magdy obserwacja, ja pracowałam długo w hotelu dla psów [/QUOTE] Kaskadaffik to już nie pracujesz w Brzyściu???? Quote
MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='AresekSE']naucz sie jesdzic, posc noge z gazu, i patrz wprzod ... Ty masz przewidziec co bedzie za 100 metrow i nie mow mi ze wyskoczyl Ci i bylo slisko i nie zdazylas zareagowac ... bo jezeli bylo slisko to jedz powoli!!!! tak zebys zdazyla zachamowac ... ja tak jezdze!!! to jest Twoja odpowiedzialnosc!!!![/QUOTE] Aresek... nie życzę Ci czegoś takiego... Bo gdy mój przód samochodu był na jego wysokości, to on jeszcze był na chodnikui nie wyglądało na to, że rzuci się na oślep z powrotem.... paradoksalnie, gdybym jechała szybciej, to by po prostu nie zdążył mi wpaść pod tylne koła, ja zdążyłabym przejechać, a on przebiegłby za tyłem mojego samochodu... ale było ślisko, więc jechałam około 30 km/h ale mam duży ciężki samochód.... Mam prawo jazdy 14 lat, dość się napatrzyłam na skutki wypadków, pisząc pozwy o odszkodowania, jestem jedynym znanym mi "idiotą", który w terenie zabudowanym, bez względu na wszystko nie przekracza 50 km/h.... Pogadamy, gdy Tobie ktoś kiedyś wyskoczy pod koła.... Jakbyś wolno nie jechał, ZAWSZE jest ci potrzebna droga hamowania, nawet rower nie staje w miejscu.... Quote
AresekSE Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 :-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-( Quote
AresekSE Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 na tym to wlasnie polega ... ze jezeli ktos w Polsce przejedzie pieska to mowi ... jechalem ale nie zdazylem bo on mi wpadl pod kola ... jezeli jedziesz i widzis psa czy kota stojacego 50 czy 100 metrow dalej to musisz sie liczyc z tym ze on moze wyskoczyc na ulice ... moze latwiej bedzie Ci zrozumiec jezeli powiem ze jezeli widzisz grupke dzieci przy ulicy to musisz zalozyc ze ktores moze wybiegnac na ta ulice, wtedy musisz tak przejechac zebys byla na taka ewentualnosc przygotowana jezeli nie dopasujesz swojej jazdy i nie mowie tutaj tylko o predkosci pod tym kontem to wtedy oczywiscie nie masz mozliwosci zeby cokolwiek zrobic a komentarz jest najczesciej taki "wyskoczyl mi niespodziewanie pod kola" - nie odbieraj tego wpisu jakpo probe udowodnienia Twojej winy ale jako generalizowanie sprawy i moje spojrzenie na to jak kierowcy w Polsce sie zachowuja moj poprzedni piesek jak mial okolo 10 miesiecy zwial ze starszym kolesiem, powiadomilismy policje i rozpoczelismy poszukiwania, za 30 min dostalem telefon z policji ze piesek jest, biegal po autostradzie, nikt go nie przejechal (graniczy to pewnie z cudem) chlopak z dziewczyna zatrzymali sie, wstrzymali ruch i go odlowili ... w Polsce nie przezylby pewnie na malej osiedlowej drodze bo kogo obchodzi pies biegajacy luzno po drodze Quote
Ra_dunia Posted February 7, 2011 Author Posted February 7, 2011 Proszę - nie miejsce to na sprzeczki. Jestem zdruzgotana. Totalnie. Czytam i nie wierzę... rzadko płaczę, w końcu nie takie rzeczy przeżyłam. Ale... to nie tak miało być. Dołączam do prośby aby na przyszłość jednak zakładać podwójne albo i potrójne zabezpieczenie. Nie ufajmy ciasnym obrożom. Nawet gdy pies się wyrywa i boi szelek. Lepszy strach niż śmierć. Dixie... ['] Przepraszam, że cię zawiedliśmy... Quote
mela2 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Magdo NS.Nikt sie tu nie wymądrza.Widocznie ci ,którzy takie mają doswiadczenie ,jednak go nie maja.I swoją teorię i praktykę mogą sobie wsadzić. Pieprzysz bzdury pisząc o przeznaczeniu i że coś jej tam było pisane. Jej było pisane odnalezienie. Była tak długo tam ,gdzie kilka osób podejrzewało ,ze jest . Byc moze wystarczyłoby ,zeby pojawiła sie tam chociaż raz, jeden jedyny raz ta osoba,jedyna osoba ,której ona ufała. Jedyna ,do której mogła wyjść. Dixi nie ma. Wykreślam z ulubionych wątek" Dixi pakuje się do domu". Quote
MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='mela2']Magdo NS.Nikt sie tu nie wymądrza.Widocznie ci ,którzy takie mają doswiadczenie ,jednak go nie maja.I swoją teorię i praktykę mogą sobie wsadzić. [/QUOTE] Powiem krótko: jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by sobie usiadł. Wypisywanie tutaj pretensji pod adresem osób, które naprawdę wiele zrobiły dla Dixie, przez osoby, które tylko klepią w klawiaturę, jest zupełnie nie na miejscu. Bo teraz sie okazuje, ze najbardziej winni są ci, którzy aktywnie pomagali, aby Dixie mogła pojechać do swojego domu. Bo za mło zrobili, bo źle szukali, bo nie rzucili opieki nad chorym dzieckiem i kilkunastoma psami i nie rzucili się pieszo ponad 100 km by iść szukać zaginionego psa... Łatwo się ocenia, zwłaszcza jak się siedzi przy klawiaturze... Quote
AresekSE Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 :-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-( Quote
Ra_dunia Posted February 7, 2011 Author Posted February 7, 2011 Magda - proszę, hamuj trochę. Musisz przyznać, że na miejscu w zasadzie szukała tylko Agusia i to nie od razu. Pierwsze dni i godziny są krytyczne. Sama mam do siebie ogromne pretensje, że nie miałam dostępu do netu, że nie byłam w stanie choćby wirtualnie pomóc. Przecież ogłoszenie w prasie można było dać od razu. Na miejscu fizycznie kto szukał Dixie? Oprócz pierwszego dnia? Zrozum nas - my nie tylko klepaliśmy w klawiaturę, ale wybraliśmy Dixie aby dostała szansę na lepsze życie. Zrozum, jak się teraz czujemy. Czujemy się qrwa podle - bo zamiast lepszego losu zgotowaliśmy jej śmierć pod kołami samochodu. Bo zamiast siedzieć w schroniskowym boksie i żyć, zgotowaliśmy jej śmierć. I tak - wszyscy zawiedliśmy DIXIE bo to o nią chodziło... Zanim cokolwiek, ktokolwiek napisze niech to najpierw przemyśli. Niech zrobi rachunek sumienia. Ja czuję się winna, więc nie będę rzucać kamieniem... Quote
yoko100 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='Ra_dunia']Magda - proszę, hamuj trochę. Musisz przyznać, że na miejscu w zasadzie szukała tylko Agusia i to nie od razu. Pierwsze dni i godziny są krytyczne. Zanim cokolwiek, ktokolwiek napisze niech to najpierw przemyśli. Niech zrobi rachunek sumienia. Ja czuję się winna, więc nie będę rzucać kamieniem...[/QUOTE] Ra duniu nie tylko Agusia szukala Quote
kaskadaffik Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='Ra_dunia']Magda - proszę, hamuj trochę. Musisz przyznać, że na miejscu w zasadzie szukała tylko Agusia i to nie od razu. Pierwsze dni i godziny są krytyczne. Sama mam do siebie ogromne pretensje, że nie miałam dostępu do netu, że nie byłam w stanie choćby wirtualnie pomóc. Przecież ogłoszenie w prasie można było dać od razu. Na miejscu fizycznie kto szukał Dixie? Oprócz pierwszego dnia? Zrozum nas - my nie tylko klepaliśmy w klawiaturę, ale wybraliśmy Dixie aby dostała szansę na lepsze życie. Zrozum, jak się teraz czujemy. Czujemy się qrwa podle - bo zamiast lepszego losu zgotowaliśmy jej śmierć pod kołami samochodu. Bo zamiast siedzieć w schroniskowym boksie i żyć, zgotowaliśmy jej śmierć. I tak - wszyscy zawiedliśmy DIXIE bo to o nią chodziło... Zanim cokolwiek, ktokolwiek napisze niech to najpierw przemyśli. Niech zrobi rachunek sumienia. Ja czuję się winna, więc nie będę rzucać kamieniem...[/QUOTE] Nie spodziewałam się, że tyle osób tutaj potrafi tak ziać jadem... oskarżanie o nie szukanie, o nie założenie szelek, o to że generalnie mieliśmy Dixie w dupie.... miałam się już tutaj nie odzywać, ale niedobrze się robi czytając, co tu jest wypisane, a już o Magdy nieumiejętnym jeżdżeniu nadaje się do kabaretu, stukajcie dalej w klawiatury, niech zabawa trwa !!!! Quote
AresekSE Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 TO SA EMOCJE! teraz pisze ja, renata. Andre troche tu sie rozbrykal a tak naprawde jest zly na siebie...mowi, ze to jego wina... juz za pozno na obwinianie sie i tak JEJ tym nie pomozemy... ja bardzo chce wszystkim podziekowac za wlozone serduszko i coz...pomagajmy dalej zwierzatkom. mama Mirka dzisiaj plakala, my tez, wy rowniez, wszystkim jest nam cholernie przykro... Dixie jest teraz z naszym Areskiem i niech sobie biegaja zabki po zielonej trawce :placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz: jeszcze raz wszystkim bardzo wielkie dzieki! renata Quote
Ra_dunia Posted February 8, 2011 Author Posted February 8, 2011 Ziać jadem?? Czy to nie za ostre słowa? To nie zianie jadem - to rozpacz. A jak ktoś nie potrafi tego zrozumieć, to trudno...:shake: Przepraszam, jeśli kogokolwiek uraziłam. Przepraszam, że nie byłam w stanie pomóc. Przepraszam, że tylko klepię w klawiaturę... Przepraszam Dixie, że cię zawiodłam :-( Quote
ulvhedinn Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 Nie bijcie się.... :( Psu już nie pomożecie, a czasem niezależnie od doświadczenia, wiedzy i zastosowanych zabezpieczeń coś złego się zdarza. Jeśli chodzi o szelki- mój Pał był mistrzem wychodzenia z kazdych. Wypróbowałam wszystkie modele, wyswobodzenie się zajmowało mu 10-30 sekund. Mierzyłam. W obroży za to chodzić absolutnie nie mógł. Piszecie, że trzeba było szukać "bardziej". Kiedy zaginęła Gaba, szukałam jej od razu, szukało spore grono osób, potem chodziliśmy na zmianę nocami i w dzień, z psami, były setki plakatów, ulotki, powiadomione służby, straż miejska, policja (nawet zgodzili się na plakaty w komistariatach!) taksi i wszyscy, których się dało powiadomić. I wielki, cholernie charaktertystyczny pies skutecznie wymykał się poszukiwaniom przez dwa miesiące, na stosunkowo niewielkim obszarze mocno zaludnionego miasta. Quote
MagdaNS Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 [B]Radunia, o klepaniu w klawiaturę akurat nie było do Ciebie, bo to Ty byłaś jedną z osób, które robiły co mogły, by Dixie trafiła do nowego domu. [/B] Dixie szukał kto mógł, ale prawda jest taka, że ona mogła być wszędzie. Pierwsze godziny są krytyczne, to jasna sprawa, ale jeśli szczęście się nie uśmiechnie, to dużo nie można. Ja pamiętam jak Kolusia uciekła ode mnie trzy godziny po tym, jak ją przywiozłam ze schroniska. TZ dosłownie natychmiast wsiadł w samochód i pojechał za nią, jechał kolo niej, ale co z tego, jak ona była tak przestraszona, że na nic nie reagowała i w końcu pobiegła w pola. Ja też biegałam, szukałam, wołałam. Dopisało nam szczęście, że sama się "zapędziła w kozi róg", bo wpadła do kogoś na ogrodzoną posesję, zaszyła się dosłownie w kącie, tam ją rano znalazł właściciel i tak się znalazła. Gdyby poszła w otwarty teren to nawet natychmiast rozpoczęte poszukiwania nic by nie dały... Każdy z nas każdego dnia popełnia mniejsze czy większe grzechy zaniedbania. Z lenistwa, z braku czasu, życia w pospiechu, robimy drobniejsze lub większe "głupoty", bo choć gdzieś w zakamarkach czai nam się myśl, że powinno się zrobić inaczej, to nie ma czasu i liczymy na to, że wszystko będzie dobrze. kto nie zrobił nic "głupiego" w swoim zryciu niech się pierwszy odezwie... Wszystkim nam strasznie przykro, bo kibicujemy każdemu psiakowi, który ma szansę na lepsze jutro i własny dom. Czasem przegrywamy, ale życie takie jest, nie da się przewidzieć wszystkiego i zabezpieczyć na wszystkie możliwe okoliczności. Nigdy wam się nie zdarzyło, że "stawaliście na głowie", żeby coś się udało zrobić, a i tak się posypało albo wyszło wam bokiem? Obwinianie kogokolwiek, wypisywanie pretensji nic nie zmieni, nie przywróci życia Dixie... Musimy wyciągnąć z tej straty wnioski i pogodzić się z porażka.... Bo życie jest niestety jak pudełko czekoladek... czasem się trafia na gorzką.... Quote
Ulka18 Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 Jesli chodzi o szukanie Dixie, to zaraz po jej ucieczce byla szukana przez pracownika schroniska oraz TZ Murki i Alka. Ale to bylo poznym wieczorem, szanse na znalezienie marne. Dixie blakala sie 2 tygodnie. Za malo zrobilismy, zeby ja znalezc, za malo. Mielec to miasto nieprzyjazne psom, to nie zostalo wziete pod uwage. Plakaciki byly zrywane :-( Szelki i obroze - mocno, ciasno zapieta obroza daje jakies zabezpieczenie. Wozilam psy i zaden mi nie uciekl. Natomiast byly komentarze, ze pies ma za ciasno zapieta obroze. Jasne, lepiej wygodna obroza i pies wiejacy w panice. Pies ma byc bezpieczny pod nasza opieka, a my ludzie ponosimy za niego odpowiedzialnosc i musimy przewidywac skutki wydarzen. Musimy tez myslec i zakladac zawsze najgorsza wersje wg praw Murphego. Co do jazdy po polskich drogach, to latwo sie wymadrzac siedzac w pieknym kraju z idealnymi szosami. Ja jezdze kilkanascie lat, ostroznie i myslac za innych wariatow, ktorych pelno tutaj, a i tak o maly wlos przejechalabym kota, ktory wypadl z rowu jak strzala wpadajac mi miedzy przednia i tylna os. Paradoksalnie wracalam z corka ze schroniska. Zawsze mam takie szczescie, ze jak wracam ze schroniska to jakies zwierze pcha sie pod kola. Corka mi powtarza : 'przestan jezdzic do schroniska'; nie dosc ze klebek nerwow po kazdej wizycie, to jeszcze stres po drodze, zeby jakiejs zwierzyny nie potracic. Psy biegaja po drogach, bo kto by z wiesniakow brame zamykal, okres cieczek to koszmar, psy nie mysla tylko 'leca' przed siebie w obledzie. Ehhhh, dól jak po zniknieciu Buni :-( Quote
MagdaNS Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 Ja tylko dzisiaj uniknęłam rozjechania jednego kota i trzech psów... jak się jeździ po polskich wsiach i miasteczkach to jest właśnie tak jak pisze Ulka18. Ostatnio jedna kobieta mi powiedziała, że ona nie będzie sterylizować swojej kotki, bo mieszka zaraz przy drodze i te koty co i rusz jej wyskakują na drogę i giną pod kołami, więc nowe są potrzebne.... komentarz jest chyba zbędny.... Quote
Ulka18 Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 Nawet jezdzac spokojnie i ostroznie, mozna nadziac sie w PL na idiote czy pijaka. A mnie nie rozwalil pijany kretyn, gdy wracalam od Murkow z hoteliku i ze schroniska? Mial 2,2 promila, wymusil pierwszenstwo i jeszcze uciekl z miejsca wypadku, zostawiajac mnie na srodku skrzyzowania. To jest wlasnie ten kraj, gdzie sie nie da zyc normalnie. Quote
Luna123 Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 ja mieszkam na ulicy niby mało ruchliwej, wąskiej ulicy, jest ok. 40 domów, Tylko widzę, że połowa bram jest pootwierana w dzień, czy to jest problem zatrzymać się na poboczu po wyjeździe z własnego podwórka, wysadzić 4 litery i zamknąć? trwa to może 10-20 sekund. Jechałam kilka lat temu do domu koło oKNOPLASTU i wyleciało mi 5 saren :crazyeye:. Przebiegały przez główną ulicę i skopały mi auto. Zgłosiłam na policję i do nadlesnictwa, znaleźli stadko i dwie sztuki miały trochę uszkodzone kopytko. Naprawiałam z OC, bo mimo, że dzikie zwierze, to ma właściciela, jakim jest nadleśnictwo. Drugi przypadek był w Puszczy Niepołomickiej. Sarna wpadłą przez szybę i w amoku paniki zabiła kierowcę. Quote
kaskadaffik Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 Pan, który zgłosił, że poznał psa w rowie z plakatu mówił, że leżał tam od ponad tygodnia, czyli, że Dixie zginęła niedługo po ucieczce..... Quote
agusiazet Posted February 8, 2011 Posted February 8, 2011 [quote name='kaskadaffik']Pan, który zgłosił, że poznał psa w rowie z plakatu mówił, że leżał tam od ponad tygodnia, czyli, że Dixie zginęła niedługo po ucieczce.....[/QUOTE] Biedna malutka:( [*] Quote
MagdaNS Posted February 9, 2011 Posted February 9, 2011 [quote name='AresekSE']na tym to wlasnie polega ... ze jezeli ktos w Polsce przejedzie pieska to mowi ... jechalem ale nie zdazylem bo on mi wpadl pod kola ... jezeli jedziesz i widzis psa czy kota stojacego 50 czy 100 metrow dalej to musisz sie liczyc z tym ze on moze wyskoczyc na ulice [/QUOTE] Gdybym miała 50 czy 100 metrów na reakcję to bym na pewno zdążyła. Jedyne, co mogłoby go uratować, to gdybym sie koło niego zatrzymała i poczekała co zrobi - nie da się stawać koło każdego psa, biegającego luzem przy drodze. Zrozum, że on mi wpadł pod tylne koła, że mogłam coś przejechać pikło mi tylko w głowie dlatego, że tylne jedne koło (zewnętrzne, od strony chodnika) jakoś dziwnie podskoczyło, ja mam takie zawieszenie że czuję wszystko. Co do odławiania psów, to od kilku lat nosze w torbie psie smakołyki (oczywiście co jakiś czas wrzucam nowe :) ) oraz regulowaną obrożę i krótką smyczkę, że gdyby trzeba było odłowić jakiegoś zagubionego psiaka, to żeby mieć pod ręką sprzęt. I tym większą traumą jest dla mnie ten wypadek, bo gdyby psina była większa i zrobiła taki manewr, to by po prostu puknęła w karoserię i sobie nabiła guza co najwyżej, bo by się pod auto nie zmieściła a ta malizna zrobiła najprawdopodobniej w tył zwrot prosto po tylne koło (ja tego niestety nie miałam jak zobaczyć). Nie generalizuj, że wszyscy kierowcy w Polsce to są gnojki, którym wszystko jedno, czy przejadą psa, bo to jest po prostu niesprawiedliwe. Owszem, jeszcze wiele musi się u nas zmienić, by więcej ludzi zmieniło swój stosunek do zwierząt jako taki, ale tak jak wspomniałam, mam kilku znajomych, którzy rozwalili samochody i siebie, by nie potrącić psa, który wtargnął na jezdnię. Z dziećmi jest niestety podobnie. Czasem wbiegną prosto pod samochód, nie dając kierującemu żadnych szans. I nie pisz, że w Szwecji nikt nie potrąca psów, dzieci czy dorosłych, bo w to nie uwierzę. To się zdarza wszędzie, tylko może u was ludzie są bardziej wrażliwi, więcej się zatrzyma, żeby zobaczyć, czy zwierzęciu da się jeszcze pomóc. Quote
Ulka18 Posted February 9, 2011 Posted February 9, 2011 [quote name='kaskadaffik']Pan, który zgłosił, że poznał psa w rowie z plakatu mówił, że leżał tam od ponad tygodnia, czyli, że Dixie zginęła niedługo po ucieczce.....[/QUOTE] Czyli ok. tygodnia sie blakala :-( Zaginela 21.1.2011. Biedna sunia zawiodla sie na nas. Quote
AresekSE Posted February 9, 2011 Posted February 9, 2011 [quote name='MagdaNS']Gdybym miała 50 czy 100 metrów na reakcję to bym na pewno zdążyła. [/QUOTE] sprobuje powtorzyc to samo co juz napisalem wczesniej chociaz nie sadze zebys zrozumiala ... jako kierowca masz obowiazek przewidywac sytuacje do przodu a nie w momencie kiedy pies wyskoczyl Ci pod kola bo wtedy jest oczywiscie w wiekszosci przypadkow zapozno, jak jedziesz to patrz rownierz w przod 100 metrow, jezeli widzisz luzno biegajacego psa przy drodze zwolnij i nawet objedz troche zakolem zebys nie jechala przy kancie bo szansa jest ze wskoczy Ci pod kola, psy z reguly nie sa samobujcami i nie wskakuja pod kola ale jak np zablisko niego przejedziesz moze sie wystraszyc i wtedy takie rzeczy maja miejsce, sytuacje trzeba uprzedzac wtedy masz szanse ze unikniesz wypadku (defensive driving) moglbym tutaj jeszcze pisac wiecej na ten temat ale nie jest moim zamiarem nauczac Cie jezdzic ani nie jestem do tego odpowiednia osoba ... jak jezdzisz wybor nalezy do Ciebie jezeli chodzi o generalizacje jazdy polakow to nie mam mozliwosci oceniac kazdego z osobna, wiele razy bylem w polsce samochodem i wiem jak to wyglada, z moich wlasnych doswiadczen gorzej sie tylko jezdzi u ruskich ... rozmawialem ze szwedami na ten temat i wszystcy mieli dokladnie takie same zdanie a najbarzdziej podobalo mi sie stwierdzenie znajomej amerykanki ktora byla w polsce i nawet sie nie odwazyla wsiasc za kierownice - czy w Polsce jezdza sami zlodzieje samochodow bo wygladaja jakby uciekali przed policja nie twierdze tez ze w szwecji nikt nie potraca psow chociaz ja osobiscie nigdy, podkreslam nigdy o takim przypadku nie slyszalem, zdarzaja sie zderzenia z losiami ale w szwecji tak jak w kazdym innym kraju sa tez mlodzi niedoswiadczeni kierowcy, sa niedzielni kierowcy, pijani kierowcy tez sa ... znam duzo przypadkow polakow ktorzy przyjechali do pracy i jezdza po pijanemu i tak dalej na koniec jeszcze chcialem dodac ze zdaje sobie sprawe z tego ze moje wczesniejsze posty nie byly moze zupelnie trafne ale bylem tez strasznie sfrustrowany tym ze stalo sie to co sie nie powinno stac! to nie byla Dixie wina chociaz ktos napewno skomentuje przeciez zerwala sie i uciekla ... i ja nie obwiniam tutaj nikogo, poprostu jestem wsciekly na cala sytauacje ... do tego jeszcze wiem ze gdyby nie ta adopcja to Dixie siedzialaby sobie teraz u Murki! Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.