Jump to content
Dogomania

moja pół roczna Fifi boi się dosłownie wszystkiego!


time_to_say

Recommended Posts

Witam,
Jestem bywalczynią tego forum od dobrych 3 lat, ale dopiero teraz postanowiłam założyć swój profil, ponieważ mam problem! Mega problem. gdyż do tej pory nie było zwierzęcia, z którym bym sobie nie poradziła:razz: (ale to za długi wątek). Mianowicie chodzi o moją psiuńkę- którą dostałam przypadkiem:cool1: Jest już u mnie od 2 miesięcy a nadal się przeraźliwie boi. Przychodzi do ręki jedynie jak siedzę na łóżku lub jak idziemy spać (typowy podkołdernik)- a wtedy przytula się maksymalnie do człowieka i smacznie śpi. OD niedawna skacze mi i mamie na plecy jak ukucniemy ale do ręki nie przyjdzie. Mężczyzn boi się na potęge- może dlatego, że facet, któy mi ją dawał wziął ją za kark i podniósł w górę wsadzając ją taką dyndającą do pudełką??!!:angryy: Na nic zdały się prośby, żeby dał mi ją do ręki. Ponadto mieszkała na 1,5 m2 ogrodzenia z budą w środku i jeszcze 3 psami. Domyślam się, że to był okres krótkotrwały bo to było lokum jej matki-a później doszła ona i jej 2 siostry. Jako, że boi się wszystkiego mam problem z utrzymaniem czystości w domu. Jak było ciepło i nikt z domownikó zbytnio się nie kręcił po domu to wybiegała sama na dwór ale teraz siuśki i koopki są zostawiane w domu! Próbowałam kucać i ją wołać, odwracać wzrok-to tylko podchodziła i wąchała z daleka moją dłoń. Metodę z nagradzaniem też próbowałam. Wyszło na to, że jak widzi, że coś mam to podejdzie na skulonych łapkach i podkulonym ogonem do mnie, wsadzi mordkę w pół zamkniętą dłoń i zaraz czmycha spowrotem za łóżko. Zabawek się boi. Jedyne co to świetnie się dogaduje z moją drugą sunią, która razem z nią mieszka w domu i resztą towarzystwa (większego) na pdwórku. Wtedy jest w 7 niebie:evil_lol: Harce, hulanki, swawole...:cool3: Ale tak się cały czas nie da. Jak ja ją mam przekonać do siebie?? Mamcia moja już opsesji dostaje bo ma dość koopsk na podłodze:roll:
Proszę- pomóżcie! Z góry dziękuje:)

Link to comment
Share on other sites

Szczerze powiedziawszy nie zakładałam jej smyczy ani obróżki, ponieważ obawiałam się, że całkowicie sunia się przelęknie. Poza ogrodzenie posesji wychodziła, ale bez smyczy. Zachowywała się bardzo radośnie, skakała, zaczepiała-ale nadal nie dała się dotknąć czy pogłaskać. Jedynie co to aportuje skarpetkę :) ale to też nie przynosi do ręki tylko czmycha pod stół i stamtąd czeka, aż się skarpetkę weźmie i jeszcze raz jej rzuci. Po trafieniu do nas była wynoszona na dwór na siku (trzeba się wpierw było położyć na łóżku, żeby wskoczyła) a później trochę załapała o co w tym wszystkim chodzi:) Obecnie jest na dworze zimno i sunia nie chce wychodzić. Rano (godz. 6) wstajemy na przemian z mamą i próbujemy ją namówić na wyjście ale nic z tego. Zostawiamy nawet otwarte drzwi, żeby mogła sama wyjść-ale przeważnie zostaje na tym, że siku i kupka już są na dywanie.

Link to comment
Share on other sites

No to masz odpowiedz. Sunka wlasciwie zostawiona sobie i do towarzystwa glownie inne psy, to to samo, co miala w poprzednim domu, to sobie radzi jak potrafi. Proponuje zaczac prace od podstaw, od nauki czystosci (watkow masa) zamiast liczenia, ze samo przjdzie, nauki kontaktu z czlowiekiem przez np. skarmianie z reki, przygotowania posilkow do 'wylizania' z reki, zamiast chwycenia i ucieczki.
Zamiast uzalac sie nad psiakiem, warto wypracowac podstawy obycia i socjalizacji teraz, kiedy to najlatwiejsze, kiedy jest na to czas, a nie w sytuacji, kiedy nagle trzeba bedzie gdzies jechac, psa gdzies zostawic itp.

Link to comment
Share on other sites

Zostawiona sama sobie?! Jesteśmy z nią całą dobę, dzień w dzień próbuję karmić ją z ręki i do siebie przekonywać, uczę ją aportowania, klękam przed nią i odwracam wzrok jednocześnie wyciągając rękę, żeby mnie obwąchała, nagradzam smakołykami i słownie i piszesz że zostawiam ją samą sobie z innymi psami bo nie wyprowadzam jej na smyczy, żeby nie czuła się przeze mnie zdominowana??!!

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy dobrze zrozumiałam , ale chyba chodzi o to , ze powinnaś z nią wychodzić na zewnątrz , nawet tylko na teren posesji , bo może być tak , ze ona nie chce wychodzić sama , nie dlatego , że jest jej zimno , ale po prostu jest strachliwa i z Tobą byłoby jej raźniej.

Ja z kolei proszę o poradę w podobnej sprawie , skoro jest tu karjo2 :lol:

Obecnie mam 4 psy - w tym sukę i jej 4-miesięczne szczeniaki. Wszystko to małe kundelki i zostają ze mną na zawsze . Mieszkam na terenie firmy i zawsze wychodzę z nimi na spacery , teren jest bardzo duży , psy chodzą ze mną bez smyczy. Suka przejawia agresję lękową ( łapie za łydki ) , ale ona jest po przejściach i ma prawo nie lubić ludzi ;). Drugi dorosły pies jest przyjazny i nie ma żadnych kompleksów;). Chodzi mi o szczeniaki- gdy ktoś kuca i woła je , uciekają w panice, powoli zaczęły naśladować matkę i próbują oszczekiwać ludzi. Szczenięta są u mnie prawie od urodzenia , nie mają więc za sobą traumatycznych przeżyć. Chciałabym , aby wyrosły na zrównoważone osobniki , a nie oszczekujące i lękliwe jazgoty :roll:. Gdy ktoś chce je pogłaskać to wołam psiaka i daję mu do przytulenia. Inaczej nie ma mowy , aby psiak podszedł , tylko zwiewa w panice :roll:. Psiaki wtedy sztywnieją i delikatnie próbują się wyrwać , więc nie wiem czy mam tak robić ? Sam fakt noszenia ich nie stresuje - są przyzwyczajone i bardzo to lubią.
W domu jest trochę lepiej. Niestety gdy zostały pod opieką mojej mamy w moim domu, też bardzo jej się bały na zewnątrz, ledwo je wyłapała. Mama odwiedza nas co najmniej raz w tygodniu , albo częściej i oczywiście ją dobrze znają. Może to być coraz większy kłopot , bo na mamę zawsze mogłam liczyć podczas wyjazdów.
Nie wiem dlaczego one są takie bojaźliwe ? Czy ich matka przekazuje im swoje lęki i ją naśladują ? Czy mają to w genach ? Czy mogę je jakoś ośmielić ?

Link to comment
Share on other sites

Młode najprawdopodobniej naśladują matkę i w największym stopniu to jest przyczyną problemów. Moim zdaniem najlepiej by było dla nich, gdyby zostały od matki oddzielone i były wychowywane w innym otoczeniu, bez kontaktu z nią, jako po prostu domowe psy. Są jeszcze młode, wtedy można by je wyprostować na w miarę normalne w zachowaniu zwierzaki - bo jeśli zostaną z bojaźliwą matką, najpewniej wyrosną na bardzo podobne do niej.

Zdaję sobie jednak sprawę, że o domki nie tak łatwo, więc jeśli koniecznie chcesz je zatrzymać, pozostaje jak najwięcej pracować z nimi osobno, bez matki, starać się unikac ich przebywania z nią w sytuacjach, w których wykazuje ona niepożądane zachowania, zabierać małe osobno na spacery, zapoznawać pozytywnie z jak największą ilością ludzi - czyli typowa socjalizacja plus w miarę możliwości izolowanie od matki w newralgicznych sytuacjach, np. gdy ktoś przychodzi - za to warto by jak najdłużej przebywały z tym drugim, zrównoważonym psem ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='time_to_say']Zostawiona sama sobie?! Jesteśmy z nią całą dobę, dzień w dzień próbuję karmić ją z ręki i do siebie przekonywać, uczę ją aportowania, klękam przed nią i odwracam wzrok jednocześnie wyciągając rękę, żeby mnie obwąchała, nagradzam smakołykami i słownie i piszesz że zostawiam ją samą sobie z innymi psami bo nie wyprowadzam jej na smyczy, żeby nie czuła się przeze mnie zdominowana??!![/QUOTE]
Niepotrzebnie sie unosisz ;).
Bycie z psem, uzalanie sie nad nim do niczego nie prowadzi. Podobnie jak nauka 'aportu', gdy pies nie ma zaufania do opiekunow, nie jest nauczony podstaw zachowania, to tak jakby zaprowadzic na lekcje baletu dziecko, ktore nie potrafi jeszcze dobrze chodzic.
Nauka czystosci - wychodzenie z sunka po nascie razy w ciagu dnia, po prostu wziecie pod pache, zawolanie i wyjscie z nia, do skutku, od wczesnego poranka do poznego wieczora (jesli przesypia noc bez brudzenia). Potrwa pewnie dluzej, bo przegapiliscie moment zauczenia, zakodowaliscie jej mozliwosc zalatwiania sie w dowolnym miejscu.
Co do kleczenia, odwracania oczu itp., po co usztucznianie relacji?
Przeglodzilas sunke np. przez jeden dzien i potem, po trosze skarmianie porcji, nagradzanie za kontakt? Syty pies nie bedzie zainteresowany wspolpraca na smakach.
Na razie takie zachowanie, jak ubolewanie nad sunka, akceptowanie jej lekow, powoduje ich utrwalanie, kodowanie zachowania, jako wlasciwego i prze Was pozadanego.
Co do smyczy i obrozy, obawiasz sie stresu zalozenia psu, ale wypadek z przejezdzacym autem, agresywnym czlowiekiem, psem, czy po prostu zaginiecie sunki juz nie przeraza?
Warto zalozyc obroze i krotki sznurek (by sie nie zaplatala) i zostawic do czasu oswojenia sie z sytuacja (dni, tygodnie?), z czasem nauczy sie, ze smycz oznacza wyjscie na spacer - spacer zawsze jako polaczenie szkolenia, zabawy, wybiegania sie z czlowiekiem.
[URL]http://pies.onet.pl/13,8502,42,jak_zaprzyjaznic_sie_z_psem_ze_schroniska,ekspert_artykul.html[/URL]
[URL]http://pies.onet.pl/13,12509,42,zaufanie_psa_ze_schroniska,ekspert_artykul.html[/URL]
[URL]http://pies.onet.pl/1472,20,28,niewdzieczny_pies,artykul.html[/URL]

I poradnik, jak pracowac ze szczeniakiem:
[URL]http://www.owczarek.pl/zofia/journal/default.asp[/URL]
[URL]http://zofia-mrzewinska.blog.onet.pl/Pewniejsze-niz-w-banku,2,ID394783402,n[/URL]

[URL]http://zofia-mrzewinska.blog.onet.pl/2,ID415173339,index.html[/URL]
[URL]http://pies.onet.pl/1261,13,16,siad__waruj__stoj,artykul.html[/URL]

Toyota, podpisuje sie pod slowami Martens, tylko jeszcze dorzuce cos ;).
Jak zwykle czepie sie, dlaczego gryzacy, niekontrolowalny pies chodzi luzem?
Nie ma znaczenia tlumaczenie, raczej klania sie praca i uniemozliwienie takich zachowan.
Poza tym teren firmy jest idealny, bo nauczyc, obyc psa poprawnego zachowania, z czasem dozowac rozproszenie, ilosc kontaktow z ludzmi. A umiejetnosc chodzenia na smyczy (poprawnego) jest podstawa ;).
Do tego, hmm, szczeniaki sa duzo trudniejsze do ulozenia w grupie niz pojedynczo, przydaloby sie wygospodarowanie czasu na wyprowadzanie psow pojedynczo, tak, by potrafily sie odnalezc w 'niegrupowej' sytuacji.
No i powodzenia, bo ukladanie dwoch szczeniat zauczajacych sie kiepskich zachowan (takich sie ucza najszybciej ;) ) to dosc duze wyzwanie.

Link to comment
Share on other sites

Pies chodzi luzem , bo to firma mojego Ojca , więc jestem u siebie ;). Sunia jest malutka i tylko szczypie za łydki . Wszyscy są wyrozumiali , albo udają , że są ;). Poza firmą oczywiście nie jest puszczana ze smyczy , chyba , że w lesie lub w szczerym polu.

Ona na smyczy chodzi idealnie , tylko , że ja nie mam jak wychodzić na raz z czterema psiakami. Szukam intensywnie jakiś dwójników.

Poza tym bawią się wtedy ładnie, mogą się wyszaleć i wtedy są grzeczniejsze w domu.

Ale czy mam zmuszać je do kontaktów z obcymi , żeby zobaczyły , że nic im nie grozi ?

Link to comment
Share on other sites

Uh, dlatego napisalam, ze dwa szczeniaki (czy generalnie powyzej jednego psa w domu), to duze wyzwanie -wiekszosc ludzi idzie na latwizne-pieski cudnie sie ze soba bawia, sa wybiegane w SWOIM towarzystwie.
Tylko z czasem sie okazuje, ze ciezko jest wyskoczyc z jednym, chorym do weta, bo nienauczone rozdzielenia, ten u weta sie drze, te zostawione w domu robia demolke ;), z czasem tworza sfore niekoniecznie do opanowania, niekoniecznie nauczona wykonywania polecen opiekuna, juz sam brak mozliwosci zatrzymania psow, przy 4 wyprowadzanych jest grozny.
POza tym trzeba sie bardziej wysilic, by wypracowac kontakt z psiakami, dla ktorych naturalnym stadem, nauczycielem beda inne psy w domu, a nie czlowiek.
Co do podszczypywania, nie ma znaczenia, czy pies duzy, czy maly, czy to lekowe, czy nadmierne rozpuszczenie psa, takie zachowanie nie ma prawa zaistniec w przypadku kulturalnego, madrego opiekuna.
Swoja droga, bym sie obawiala, ze pracownicy/osoby obce zbagatelizuja w Waszej obecnosci problem, a po prostu uderza sunke, majac okazje. I nie bardzo rozumiem, ze nie chce sie skorzystac z mozliwosci wyciszenia zachowania na bezpiecznym terenie, z ograniczona iloscia ludzi, az szkoda okazji ;).

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Ja do [B]Time_to_say[/B] [/FONT][FONT=Wingdings][FONT=Wingdings]J[/FONT][/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Czyli Fifi trafiła do Ciebie jak miała 4 miesiące?[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Przez ten czas mogła już doświadczyć zła ze strony człowieka. Może ktoś wchodząc do kojca odsuwał nogą lub nawet kopał skaczące psiaki?[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Poza tym urodziła się i mieszkała na malutkiej przestrzeni, gdzie nie było miejsca na zabawy, ani utrzymanie czystości, a i ich mama nie miała miejsca, gdzie choć na trochę mogłaby odpocząć od szczeniąt. Szczeniaki, będąc zamkniętymi, także nie miały możliwości kontaktów z człowiekiem.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Dlatego Fifi musi się pomalutku nauczyć życia wśród ludzi [/FONT][FONT=Wingdings][FONT=Wingdings]J[/FONT][/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Dobrze jej, cieplutko u Ciebie w domku, dlatego niechętnie wychodzi, szczególnie rano, na dwór. Wiem, że na to potrzeba czasu, ale spróbuj ją wynosić na rękach z domku i być przy niej, kiedy się załatwia - oddzielić zabawę na dworzu od załatwiania potrzeb. Możesz mówić „idziemy siusiu” i chwalić ją jak się załatwi - powiedzieć „dobry piesek” „śliczna panienka” itd., itp. ;)[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]A w domku nie karcić, bo zrozumie, że w ogóle załatwianie się to coś złego i będzie to robić jak nikt nie będzie widział.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Co do pracy, to tak jak już pisano, dawać jej jeść, obgryzać kostki z ręki. Do zabawy dawać zabawki jak dla kotka, leciutkie, mięciutkie. Zainteresować ją nie liną do przeciągania, piszczącą zabawką, tylko piórkiem, listkiem. [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Włożyć smakołyk do tekturowago pudełka z wyciętym niewielkim otworem (na tyle dużym, żeby się nie zaklinowała) - niech szuka; zawinąć kawałek kiełbaski w papier - niech popracuje. [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman][SIZE=3][FONT=Times New Roman]W domku, a także i na dworzu możesz jej ułożyć ślad ze smakołyków (czyli poukładać na ziemi ścieżkę ze smaczków, tak, żeby tego nie widziała, ani żaden inny zwierzak tego nie zjadł) – to także bardzo rozładowuje napięcie u psów.[/FONT][/SIZE]
Jeśli czegoś w domu się boi, usiąść tam (tak, żeby mała to widziała) i dotykać delikatnie ręką, jakby się samemu było psiakiem. Jeśli Fifi podejdzie zaciekawiona, nie podtykać jej tego pod nos, tylko czekać aż sama podejdzie. [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]I chwalić ją za wszystko.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Dobrym sygnałem uspakajającym jest ziewanie. Jeśli widzisz, że pies się jakąś sytuacją stresuje – ziewać ;) (niech inni domownicy też tego spróbują).[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Co do spacerów, to tak jak napisała kajro2, chodzenie luzem wcale nie jest, szczególnie dla strachliwych piesków, dobre. Często dużo spokojniejsze są na smyczy.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Kup obróżkę i/lub szelki i, malutkimi kroczkami, przyzwyczajaj ją do tego.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Może na początku nie chcieć chodzić, usiądzie lub się położy, ale nie zrażaj się. Nauczy się na pewno. Trzymam kciuki :)[/FONT][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

oj, dziękuje za słowa otuchy:) Karjo2- faktycznie troszkę się uniosłam bo miałam wrażenie, że traktujesz mnie jak dziecko użalające się nad zepsutą zabawką. A wcale tak nie jest. Pracuje z Fifką ile mogę (w tą sobotę wychodzę za mąż więc mam chwilowo sporo innych jeszcze obowiązków:)) Zabawki typu piszczałki tylko pogarszają sprawę, ale aportowanie skarpetki uwielbia.
[B]Igam[/B] co do ziewania to niechcący ziewnęłam przy niej i zauważyłam, że się przy tym ożywia....wsadziła mi pyszczek do buzi :p i zaczęła się wygłupiać. Naukę siekania zaczęłam właśnie od wynoszenia-ale żeby do mnie podeszła musiałam się kłąść na łóżku. Ona doskonale wie, że musi robić siku na dworze, ale jak jakiś mężczyżna jest w zasięgu jej wzroku jak chce wyjść siku to po prostu nie wychodzi i robi siku w domu. Mój tata nawet ją przekupywał smakołykami, głaskał jak leżała ze mną, rozmawiał do niej....ale to wszystko na nic. Nie chce się przeknać do facetó i koniec! W nocy budzi się siku i jak się nie zbudzę z nią i jej nie wyniosę to sama ze strachu mnie nie obudzi tylko po raz kolejny sika w domu. i to takie błędne koło.
Co do wychodzenia na dwór poza ogrodzenie- [B]Karjo2[/B] nie ma obaw- nic sie jej nie stanie bo mieszkam na wygwizdowie i do samochodów jak i sąsiadów w miarę daleko ;)
Jak o czymś zapomniałam-przepraszam-dopiszę później w wolnym czasie.
Aha- i jeszcze jedno- obróżkę mam tak więc dziś jej założę i zobaczę jak na nią zareaguje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='time_to_say']w tą sobotę wychodzę za mąż [/QUOTE]
Gratuluję!!! :)

Co do ziewania u psów, to jest ziewanie, takie kiedy pies jest śpiący i ziewanie, które ma na celu uspokojenie sytuacji - poobserwuj sobie. Czasem, w nerwowych momentach pies siada i zaczyna ziewać lub oblizywać się - to jest sygnał, który ma uspokoić i samego psa i otoczenie.
Tak wogóle, to obserwowanie wysyłanych przez psy sygnałów uspokajających (a jest ich trochę) jest fajną zabawą i pozwala zrozumieć co i kiedy dla psa jest nieprzyjemne lub niekomfortowe.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Uh, dlatego napisalam, ze dwa szczeniaki (czy generalnie powyzej jednego psa w domu), to duze wyzwanie -wiekszosc ludzi idzie na latwizne-pieski cudnie sie ze soba bawia, sa wybiegane w SWOIM towarzystwie.
Tylko z czasem sie okazuje, ze ciezko jest wyskoczyc z jednym, chorym do weta, bo nienauczone rozdzielenia, ten u weta sie drze, te zostawione w domu robia demolke ;), z czasem tworza sfore niekoniecznie do opanowania, niekoniecznie nauczona wykonywania polecen opiekuna, juz sam brak mozliwosci zatrzymania psow, przy 4 wyprowadzanych jest grozny.
POza tym trzeba sie bardziej wysilic, by wypracowac kontakt z psiakami, dla ktorych naturalnym stadem, nauczycielem beda inne psy w domu, a nie czlowiek.
Co do podszczypywania, nie ma znaczenia, czy pies duzy, czy maly, czy to lekowe, czy nadmierne rozpuszczenie psa, takie zachowanie nie ma prawa zaistniec w przypadku kulturalnego, madrego opiekuna.
Swoja droga, bym sie obawiala, ze pracownicy/osoby obce zbagatelizuja w Waszej obecnosci problem, a po prostu uderza sunke, majac okazje. I nie bardzo rozumiem, ze nie chce sie skorzystac z mozliwosci wyciszenia zachowania na bezpiecznym terenie, z ograniczona iloscia ludzi, az szkoda okazji ;).[/QUOTE]

Ja zawsze miałam jednego psa , ale za to dużego. Tym razem też miałam zamiar kupić kolejnego wielkopsa , ale pojawiła się u mnie z ulicy ta gromadka . Oczywiście mogłabym szukać im domów i kupić wymarzonego kaukaza , ale stwierdziłam , że to bez sensu. Po prostu szkoda mi ich. Jestem najlepszym domem ;) Kaukaz będzie za 15 lat.
Sporo jest tu ludzi , którzy mają więcej niż jednego psa i mam nadzieję , że panują nad nimi.
U mnie trudność polega na tym , że wszystkie psy pojawiły się prawie jednocześnie , więc trzeba je uczyć wszystkie w tym samym czasie.
One nigdy nie wychodzą same na dwór , bo mieszkam na terenie firmyi nie ma zwyczaju puszczać psów samopas. Na spacerach nie są zdane tylko na siebie , przeciągamy się sznurkiem , niestety nie mają zacięcia do aportowania.
Docent codziennie chodzi na indywidualne spacery oprócz tych "stadnych ". Pozostałe pieski nie wychodzą pojedynczo, bo to zajęłoby mi cały dzień :roll:. Uczę ich pojedynczo ( siad , waruj , daj łapkę -mają opanowane ) . Rzeczywiście przydałyby się indywidualne spacery szczeniaków , bo inaczej nie będą umiały chodzić na smyczy. Mam nadzieję , ze pomimo tych trudności , które opisałaś da się je jednak dobrze wychować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']
Na spacerach nie są zdane tylko na siebie , przeciągamy się sznurkiem , niestety nie mają zacięcia do aportowania.[/QUOTE]Przeciąganie to początek nauki aportu. Jezeli będziesz to robić umiejetnie to szczeniory same będa przynosić zabawki i wpychac do rąk.
[QUOTE]Docent codziennie chodzi na indywidualne spacery oprócz tych "stadnych ". Pozostałe pieski nie wychodzą pojedynczo, bo to zajęłoby mi cały dzień :roll:. Uczę ich pojedynczo ( siad , waruj , daj łapkę -mają opanowane ) . Rzeczywiście przydałyby się indywidualne spacery szczeniaków , bo inaczej nie będą umiały chodzić na smyczy. Mam nadzieję , ze pomimo tych trudności , które opisałaś da się je jednak dobrze wychować
[/QUOTE]Bez indywidualnych spacerów i bardzo intensywnej pracy z każdym oddzielnie[B] nigdy[/B] nie będziesz dla nich prawdziwym autorytetem. Pozostaną na zawsze nakierowane w stronę sfory i to inne psy będą ważniejsze od człowieka. Zamiast w człowieku to u innych psów będą szukały oparcia a gdy dorosną, Twoje komendy, zabawki i smakołyki będą atrakcyjne tylko do momentu gdy jakiś członek sfory nie zaproponuje czegoś ciekawszego.



[B]time_to_say[/B] - Podpisze sie pod tym co napisała Karjo.
Suczka w tej chwili nie ma żadnego interesu w przezwyciężaniu lęków natomiast bardzo skutecznie uczy sie unikania wszelkiego dyskomfortu.
Praktycznie mozna powiedziec że ustawiła sie jak jej pasuje a cała rodzina utrwala ten stan (a nawet spowodowano regres w nauce czystosci). Psica oparcie ma w drugiej suce, towarzystwo do zabawy na podwórku, karmi ją miska więc nic dziwnego że nie widzi korzyści z towarzystwa człowieka.
Dla tak strachliwego psa tylko i wyłacznie głód jest wystarczająco silnym bodźcem umożliwiającym oswajanie świata i nawiązanie kontaktu z ludźmi i dlatego każdy kęs pożywienia powinna dostawać z ręki i to przez najbliższych kilka tygodni albo i miesięcy.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witam po przerwie!Dziękuję za cenne rady. Od kilku dni Fifi nosi obróżkę i klei się do mnie na pieszczoty :) coraz lepiej i śmielej do mnie podchodzi, ale jeszcze zostawia sobie pewien dystans w razie "niebezpieczeństwa". Od jutra zaczynamy naukę spacerowania na smyczy:)
[B]Toyota[/B] a jak tam wygląda sytuacja u Was??
Pozdrawiam!

Link to comment
Share on other sites

Time to say, a co do facetów - puszczałaś swoich udomowionych panów z Fiśką na spacer? I kazałaś im ja karmić, np. zostawiać ją pod ich opieką tak często, jak się da? U mojego chłopofoba podziałało, efekt był taki, że jak Maks się czegoś bał, pakował sie tacie na kolana (40 kg ważył maleńki...). Na początku, jak do nas trafił, dosłownie się na mężczyzn rzucał (podobno zanim go wzięłyśmy, był katowany, np. zamknięty na dobę w garażu, bity i polewany jakims syfem przez mężczyzn właśnie). Poza tym ucz małą pewności siebiem nie lituj się nad nią, jak panikuje, tylko wołaj dość konkretnie, stanowczo. Oczywiście zawsze nagradzaj, ale jak sie boi, pokazuj swoją postawą, że nie ma czego.

Link to comment
Share on other sites

[B]Sybel[/B]- jak na razie Fifka wychodziła jedynie z tatą na podwórko "luzem". Próbował ją przekupywać jedzeniem, "łasił" się do niej byle by tylko się odważyła do niego podejść czy też polizać ale nic z tego. Z dokarmianiem jeszcze jako tako podchodzi ale wszystkie inne próby nie dają rezultatu. Ciężko będzie ją przekonać do facetów po tym co jej były właściciel zrobił. Do mojego męża wskakuje na łóżko (bo myśli, że to ja :)) i jak zobaczy, że to on próbuje się zbliżyć ale robi to z takim strachem w ślepkach jakby miał ją za chwilę zjeść. Jak tylko oswoi się ze mną i smyczą zaczniemy pracować z męską częścią domostwa :)

Link to comment
Share on other sites

U mnie w sumie nie ma wielkich zmian w zachowaniu maluchów , poza tym , że staram się stosować rady karjo2 i puli. Na razie wychodzę z psami przynajmniej raz dziennie " dwójkami " . Zawsze ten zrównoważony jamnik + drugi psiak. Zabieram je " do miasta" , aby znały ruch miejski . Raz dziennie na spacerze bawię się z nimi w przeciąganie. Aportowanie nadal nie idzie. Żeby nauczyć któregoś aportowania , musiałbym bawić się z nim pojedynczo , bo jak są w grupie to trudno mi doprowadzić do tego , aby psiak skoncentrował się na zabawce , bo "skubią się " nawzajem i uciekają z piłką jeden przed drugim. Jeśli chodzi o naukę aportowania , to moje oba poprzednie psy aportowały ( collie profesjonalnie , a podhalan też załapał o co chodzi ;), chociaż nie był urodzonym aporterem ). Sądzę , że i te uda mi się nauczyć , ale szkoda mi wychodzic z jednym a zostawiać 3 w domu.
Czy ktoś wie jak nauczyć psa takiej zabawnej sztuczki " wstydź się " ?
A może ktoś mógłby polecić jakieś książki o szkoleniu metodami pozytywnymi ?

Link to comment
Share on other sites

Moje na hasło buuuziiii dają buziaczka :D Zresztą nawet nie wiem, jak się tego nauczyły, po prostu się zrobiły całusne nagle i nie można się od nich opędzić. Filip na przykład lubi dawać buziaczka w nos, jak sie pochylam, żeby np. buty rozwiązać.

Link to comment
Share on other sites

Fifka to mnie bez ustanku cmoka ale ja nie moge uczyć ich całusów, bo mój brat często odwiedza nas ze swoją 4 pociech (w tym bliźniakami :)) i nie chce, żeby jakikolwiek pies lizał jego dzieci. Tak więc jeden piesor w ogole nie jest całuśny a Fifka ogranicza się do lizania mnie:)
Ja jak kucam po coś to Fiśka mi skacze na plecy i próbuje przewrócić... A powiedzcie- jak wstawić zdjęcie????

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...