Jump to content
Dogomania

Zaklinacz psów


kamilqax95x

Recommended Posts

generalnie nie lubie porównywac psów do wychowania dzieci ale... większośc z was pisze, że można stosowac metody takie jak stosuje Millan ponieważ to dotyczy bardziej poważnych przypadków więc zapytam tak: ogólnie w Polsce ostatnio jest popularne hasło KOCHASZ- NIE BIJ i dotyczy ono wszystkich dzieci czyli, że jak znajdzie się dziecko które jest takim małym tajfunem potem jest w gimnazjum zachowuje się wulgarnie, agresywnie wręcz brutalnie to my jako rodzice powinniśmy je sprac na kwaśne jabłko??? myśle że podobna sytuacja odnosi się do psów...są łatwiejsze(łagodniejsze) i trudniejsze przypadki ale pracowac nad nimi powinno się na tych samych zasadach!!! nie wiem czy rozumiecie o co chodzi???

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 70
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='andrewa88']czyli, że jak znajdzie się dziecko które jest takim małym tajfunem potem jest w gimnazjum zachowuje się wulgarnie, agresywnie wręcz brutalnie to my jako rodzice powinniśmy je sprac na kwaśne jabłko??? [/QUOTE]
Sprac nie ale dac klapsa gdy pakuje lapy poraz 4 do goracej patelni...

Link to comment
Share on other sites

tam facet przyciska psa do ziemi a nie np szturchnie go czy klepnie...dziecko jak klepniesz to nawet tego nie poczuje a jedynie zdziwi się że wykonałeś taki ruch i przystopuje natowmist pies jest przyciskany do ziemi i budzi w nim w ten sposób strach..podobała mi się wypowiedz agnes dotycząca co pies czuje w danym momencie...pies nie rozumie tak jak czlowiek...zasada dominacji była dobra w stadach wilków a pies jest zwierzęciem udomowinym, który pochodzi od wilka ale nim nie jest!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='andrewa88']tam facet przyciska psa do ziemi [/QUOTE]
A ja gdzies czytalam, ze to psa uspokaja i potrafi wyciszyc. Bylam nawet swiadkiem takiego wyciszania. Pies nie byl przyciskany do ziemi, nie siadali na nim itp ale stanowczo probowano go ulozyc na boczku. Udalo sie to po niejakiej "walce" i psiak sie naprawde wyciszyl... potem az brzusio pokazywal do glaskania i zachecal figlarnie do zabawy...jakby sie przekonal, ze pomimo pozycji uleglej i bezbronnej, nikt mu nic nie zrobil i zaufal(?)...

Link to comment
Share on other sites

Bezstresowemu wychowaniu dzieci mówię NIE! Aż mnie trzęsie jak widzę te bezstresowo wychowane bachory...Nikt nie mówi o biciu, ale błaganie na kolanach po raz n-ty, zeby przestało w szkole prać kolegów chyba jest jednak mało skuteczne.

Co do psów to działa podobnie. Moja suka była chowana bezstresowo, ale już widzę, ze trzeba ją było czasem ostrzej potraktować. Skubana potrafi mi się odgryźć jak coś jej sie nie podoba! Wiele błędów popełniłam, wiem, ale jakbym jej czasem siłowo (np. zwalając z łóżka jak nie chce zejść) nie pomogła to miałabym niezły bajzel.
Do wszystkiego trzeba podchodzić z rozsądkiem i nie przeginać ani w jedną ani w drugą stronę. Czasami cięzko jest znaleźć ten złoty środek, ale nie wiem co lepsze...trochę przygaszony pies czy rozwścieczony pewny siebie agresor, stanowiacy realne zagrozenie dla innych psów i ludzi?

Link to comment
Share on other sites

jestem na psychologii i nie ma takiego czegos jak bezstresowe wychowanie...stres jest naturalnym czynnikiem naszego życia czy tego chcemy czy nie...sama mam synka i nie bije go ale ma niestety młodziak charakterek po mamusi i czasami ciężko nad nim zapanowac...nie powiem jak mnie poniesie to dostanie klapsa ale jeszcze niegdy się nim specjalnie nie przejął....nie wiem ale ja nie popieram takich metod i koniec...mi się wydaje że motody typu przyciskanie do ziemi to bardziej są wygodne dla ludzi niż dla zwierząt ale zawsze trzeba jakoś to sobie wytłumaczyc że niby jest dobre jak się nie ma pomysłu na coś innego....

Link to comment
Share on other sites

A mi sie nasunela inna mysl. Mieliscie kiedys mozliwosc ogladania docierajacych sie psow, mieszkajcych pod jednym dachem? Zdarza sie, ze jesli jeden z nich przegnie, drugi lapie go za gardlo i dociska do gleby, poki ten pierwszy sie nie uspokoi i nie polezy chwile w bezruchu. Odbywa sie to bezkrwawo acz odrobine silowo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ageralion']A mi sie nasunela inna mysl. Mieliscie kiedys mozliwosc ogladania docierajacych sie psow, mieszkajcych pod jednym dachem? Zdarza sie, ze jesli jeden z nich przegnie, drugi lapie go za gardlo i dociska do gleby, poki ten pierwszy sie nie uspokoi i nie polezy chwile w bezruchu. Odbywa sie to bezkrwawo acz odrobine silowo.[/QUOTE]

W domu nie...(nie dopuszczam do takich sytaucji między Idą a Ritą, bo Rita dużo mniejsza), ale na podwórku owszem. W wykonaniu mojej Idy i Rity. Rita przywalona do gleby leżała w bezruchu a Ida nad nią. Nie wiem czy to to samo, ale siłowe pokazanie miejsca suki w szeregu. Potem wszystko jakby nidgy nic toczy sie dalej.

A układanie sobie relacji miedzy psami w stadzie nie odbywa sie na zasadzie dominacji? Jeśli tak to może jednak conieco z tych dominacyjnych bajdaluk sprawdza się równiez w relacjach z człowieczym stadem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='andrewa88']generalnie nie lubie porównywac psów do wychowania dzieci …[/QUOTE]

Doskonale wiem o czym mówisz ja też nie jestem za tym porównaniem ale czasami łatwiej zrozumieć jak tak się przełoży.

[quote name='ageralion']Sprac nie ale dac klapsa gdy pakuje lapy poraz 4 do goracej patelni...[/QUOTE]

I co da danie takiego klapsa? Następnym razem mniej będzie pachniało z tej patelni? Doskonale wiem o czym mówię ( miałam takie doświadczenia z moim psem PRZY KUCHENCE ). Szczególnie jak pies jest żarty to można te klapsy sobie klepać i klepać aż się człowiek wnerwi i spierze w końcu psa ze złości. A to nic innego jak tylko wyładowanie własnej bezradności na psie. Nie lepiej nauczyć psa konkretnych zachowań a w chwilach kiedy gotujesz nie zostawiać psa samego w kuchni? I stopniowo przyzwyczajać go do stałego miejsca w kuchni żeby nie plątał się pod nogami? Lub nauczyć zostawania przed kuchnią.

[quote name='ageralion']A ja gdzies czytalam, ze to psa uspokaja i potrafi wyciszyc. Bylam nawet swiadkiem takiego wyciszania. Pies nie byl przyciskany do ziemi, nie siadali na nim itp ale stanowczo probowano go ulozyc na boczku. Udalo sie to po niejakiej "walce" i psiak sie naprawde wyciszyl... potem az brzusio pokazywal do glaskania i zachecal figlarnie do zabawy...jakby sie przekonal, ze pomimo pozycji uleglej i bezbronnej, nikt mu nic nie zrobil i zaufal(?)...[/QUOTE]

Sporo ludzi uważa, że przyciśnięcie psa do ziemi to na bank dobra metoda bo przecież suki tak robią ze szczeniakami kiedy są niesforne. Tylko że suka zanim to zrobi, wysyła mnóstwo sygnałów szczeniakowi i dopiero kiedy ich nie odczytuje chwyta go delikatnie za kark. Nie odważyłabym się tego zrobić bo nie jestem psem. A efekty ludzkiej ingerencji są takie że pies się poddaje, właściciel nadal go trzyma za kark, więc malec walczy bo myśli, że właściciel chce go zabić bo przecież minął już moment kiedy wyraził skruchę, a to się nie kończy, więc wyrywa się dalej w panice ale nadal jest trzymany. Czy wyobrażacie sobie co szczeniak przeżywa? Pewnie odpuści (to jest wyciszy się) ale jakie ma to znaczenie dla więzi właściciela z psem? Czy będzie kochał bezgranicznie? Czy będzie z radością przybiegał po spacerze? Bo ja wątpię…zamiast zaufania i miłości jest strach.

[quote name='LAZY']Bezstresowemu wychowaniu dzieci mówię NIE! Aż mnie trzęsie jak widzę te bezstresowo wychowane bachory...Nikt nie mówi o biciu, ale błaganie na kolanach po raz n-ty, zeby przestało w szkole prać kolegów chyba jest jednak mało skuteczne.

Co do psów to działa podobnie. Moja suka była chowana bezstresowo, ale już widzę, ze trzeba ją było czasem ostrzej potraktować. Skubana potrafi mi się odgryźć jak coś jej sie nie podoba! Wiele błędów popełniłam, wiem, ale jakbym jej czasem siłowo (np. zwalając z łóżka jak nie chce zejść) nie pomogła to miałabym niezły bajzel.
Do wszystkiego trzeba podchodzić z rozsądkiem i nie przeginać ani w jedną ani w drugą stronę. Czasami cięzko jest znaleźć ten złoty środek, ale nie wiem co lepsze...trochę przygaszony pies czy rozwścieczony pewny siebie agresor, stanowiacy realne zagrozenie dla innych psów i ludzi?[/QUOTE]

I po części się z Tobą zgodzę, bo nie ma większego nieszczęścia jak bezstresowo wychowany pies (z dziećmi nie mam doświadczeń ale przypuszczam że jest tak samo ). Taki pies to niewychowany pies, nie znający żadnych reguł i zasad. I tu jest haczyk. Większość ludzi uważa że pies wychowywany pozytywnie to pies wychowywany bezstresowo a to nie prawda. W pozytywnym wychowaniu bardzo ważna jest konsekwencja i jasne zasady. Pies musi wiedzieć czego od niego oczekujemy. Mój też ładował się do łóżka i skubany nie odpuszczał. A to dlatego że kilka razy mu pozwoliłam. Więc nie rozumiał zasady bo jej nie było. Aż w końcu konsekwentnie ją wprowadziłam. Był nagradzany jak zlazł i położył się na posłaniu. I działa bez zrzucania siłą. Obojętnie jaka metodę się stosuje trzeba ją stosować konsekwentnie bo inaczej pies nie wie o co nam chodzi.

edit
[quote name='LAZY']Pewnie jest w tym racja, ze klaps w przypadku dziecka i przyciśniecie psa do podłogi pojawia się wtedy, kiedy nie wiemy co zrobić, gdy jesteśmy bezradni, badź zbyt leniwi, zeby zastosować inną metodę...[/QUOTE]

W stu procentach się zgadzam:)

[quote name='LAZY']A układanie sobie relacji miedzy psami w stadzie nie odbywa sie na zasadzie dominacji? Jeśli tak to może jednak conieco z tych dominacyjnych bajdaluk sprawdza się równiez w relacjach z człowieczym stadem?[/QUOTE]

Psy swoje relacje w stadzie ( ale stado jako jeden gatunek czyli mamy tu tylko psy) układają sobie jakieś struktury. I posługują się mnóstwem sygnałów uspokajających. Jak to nie pomaga zdyscyplinować jakiegoś burka to przechodzą do sygnałów ostrzegawczych. Psy mają swój ściśle określony język i pomaga im to w rozwiązywaniu konfliktów by się nie pozjadały.

Człowiek nie jest psem, i nie można go wrzucić do jednego stada z psem chociażby z tego powodu że nie ma między nimi komunikacji. Jak maja się porozumiewać jeśli człowiek nie odczytuje tego co przekazuje pies? Dlatego „teoria dominacji” legła w gruzach. Zresztą sam jej autor przed śmiercią uznał że nie była słuszna. Szkoda tylko że tak silnie wrosła i tylu ludzi dalej ją szerzy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agnest']

Psy swoje relacje w stadzie ( ale stado jako jeden gatunek czyli mamy tu tylko psy) układają sobie jakieś struktury. I posługują się mnóstwem sygnałów uspokajających. Jak to nie pomaga zdyscyplinować jakiegoś burka to przechodzą do sygnałów ostrzegawczych. Psy mają swój ściśle określony język i pomaga im to w rozwiązywaniu konfliktów by się nie pozjadały.

Człowiek nie jest psem, i nie można go wrzucić do jednego stada z psem chociażby z tego powodu że nie ma między nimi komunikacji. Jak maja się porozumiewać jeśli człowiek nie odczytuje tego co przekazuje pies? Dlatego „teoria dominacji” legła w gruzach. Zresztą sam jej autor przed śmiercią uznał że nie była słuszna. Szkoda tylko że tak silnie wrosła i tylu ludzi dalej ją szerzy.[/QUOTE]

wyjełaś mi to z ust..całkowicie się z tym zgadzam...my ludzie nigdy nie będzie w jednym stadzie z psami, poniważ psy wysłaja sobie zupełnie inne komunikaty i my ich nie rozumiemy tak jak pies niegdy nie pojmie dlaczego nie jemy z miski tylko używamy widelca???i tak trafia do żołądka więc po co dodatkwo się męczyc...

Link to comment
Share on other sites

Ja oglądam dość często teraz na wakacjach program Cesara, mniemam że to powtórki są ale trafiam na nie zwykle przypadkiem.

Właśnie zamierzam też przeczytać jego książkę, bo chciałam sprawdzić jakie są jego poglądy i co on tam pokazuje.
Co Wy sądzicie o książce?Na pewno sporo z Was ją czytało.


A tak w ogóle to zamierzam pisać pracę licencjacką na temat mowy ciała psów i błędów wychowawczych, myślę że będzie to ciekawe doświadczenie i sporo będę mogła się nauczyć.

Na razie jestem własnie na etapie poznawania różnych metod.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agnest']sie pustyni ciekawa jestem co wiesz o metodach pozytywnego szkolenia, jego mechanizmach i podstawach naukowych [B]że tak je krytykujesz[/B]? O warunkowaniu i odwrażliwianiu? Nie piszę tego złośliwie (W ŻADNYM RAZIE!!!), ale od kilku dni chcę rzeczowo podyskutowac tu na wątku (i nie tylko na tym) o mechanizmach i teoriach jakie stosuje Millan i nikt nie chce albo nie potrafi. Czytałeś jego książkę? Wiesz na jakich założeniach opiera się jego praca z psem? Chętnie podyskutuję ale są tu jego zwolennicy, którzy zachwalają i nie potrafią wyjaśnic. Szarpie bo się sprawdza, kopie bo działa. A dlaczego działa i co wywołuje u psa? Rozmawiajmy, może dowiemy się czegoś od siebie na wzajem.[/QUOTE]

Sorry,ze tak pozno odpowiadam.
Gdzie ja tak krytykuje te metody? Wydaje miz sie,ze raczej niektorych ludzi je stosujacych. A wielu nie tyle stosujacych,co tylko wychwalajacych,jednoczesnie zaciekle,czasem agresywnie wypowiadajacych sie o wszelkich innych sposobach postepowania z psami. Ci ludzie najczesciej nie maja zadnego praktycznego doswiadczenia,moze poza proba wychowania jednego,swojego psa.

Wysluchalem kilkadziesiat godzin wykladow na temat "pozytywny",czytam ksiazki,ale tez sam obserwowalem i obserwuje psy.
Staram sie byc otwarty na rozne metody,sposoby,nowosci pod warunkiem,ze nie sa niepotrzebnym komplikowaniem zycia sobie i zwierzetom. Biore z tego to,co wydaje mi sie najskuteczniejsze.
Jestem natomiast przeciw hipokryzji.Bo jak nazwac np. krytykowanie obrozy elektrycznej przez osoby powolujace sie rownoczesnie na badania naukowe dotyczace warunkowania,w ktorych ktos piesci pradem po lapkach inne zwierzeta? Albo to o czym juz dwa razy wspominalem,gdzie pani ma przejsc pierwsza przez drzwi...
A dyski Fishera - sygnal braku nagrody.Klucze zle,lancuszek zly a jednak moga dzialac tak samo,jak nie lepiej.
Dyski nie strasza psa tylko "mowia" mu,ze nie bedzie papu,pileczki itp.
Mialem kiedys suke (ze schronu),ktora polowala na wszystko co sie rusza.Zabijala dzikie kroliki,szczury itd. Namierzenie ofiary bylo juz dla niej bardzo ekscytujace,a sama pogon i schwytanie nagradzalo ja prawdopodobnie znacznie bardziej (ten pies mial naprawde bardzo rozwiniety instynkt lowcy) niz jakis smakolyk,pileczka czy cokolwiek innego.Zastosowalem wiec tzw. P+ czyli pozytywne wygaszanie (jesli juz chcesz "naukowo"),kare a'la dyski. Podzialalo bardzo szybko (a suka nie zaczela sie mnie bac i chodzic ze spuszczonym lbem),chociaz jestem przekonany,ze bylo tylko jednym z czynnikow,ktore odegraly tu role.Zaznaczam,ze dzialo sie to w okresie ok.miesiaca do dwoch od wziecia suki ze schroniska. Drugim byla codziennosc - pokazywanie psu jakie panuja u nas zasady,bo poza nia byly jeszcze dwa inne psy i dwa koty.
I nie byla to jedyna "ekipa" jaka mialem i dlatego wywody tego typu

[QUOTE]Człowiek nie jest psem, i nie można go wrzucić do jednego stada z psem chociażby z tego powodu że nie ma między nimi komunikacji. Jak maja się porozumiewać jeśli człowiek nie odczytuje tego co przekazuje pies?[/QUOTE]

mnie rozwalaja.I to nie tylko jesli chodzi o psy,ale i inne zwierzeta.

Piszesz,ze chcialas podyskutowac rzeczowo,a od poczatku wystepujesz z pozycji "nie lubie Cesara Millana i wszystkiego co robi":

[QUOTE]Twój pancio [B](taki Millan) zakłada Ci kolczatkę[/B] i zaczyna uczyć Cię chodzić na smyczy. Idziesz jak zawsze a tu sruuu szarpnięcie. [B]Boli Cie[/B] ale idziesz dalej, znów sruuu. Nie rozumiesz ludzkiego języka więc masz mętlik w głowie bo nie wiesz co się dzieje. (...) Nie wiesz co zrobić żeby przestał więc się zatrzymujesz, myślisz może o to tu chodzi? [B]A tu sruuu kuksztaniec w udo[/B]. Jesteś już skołowana bo to przecież twój kochany pancio, najchętniej stałabyś się niewidzialna, żeby się to skończyło.[B] A tu sruuu jeszcze raz i jeszcze raz.[/B] Zaczynasz łapać, że jak będziesz iść przy nodze [B]to przestanie sprawiać Ci ból[/B] i zaczepiać Cię co chwilę, więc się poddajesz spuszczasz głowę i leziesz za nim modląc się żeby jak najrzadziej cię "korygował". Jest to wersja spokojniejsza bo mogłabyś go jeszcze złapać zębami ale zakładam, że tego nie zrobisz [B]bo twój pancio Millan złapał by Cię wtedy za kolczatkę i podniósł do góry[/B], przydusił, żebyś "nie próbowała go zdominować".[/QUOTE]

[QUOTE]gdyby pies do końca swoich dni miał takiego [B]kata[/B] Millana [/QUOTE]

Do tego ten caly opis jest mocno wyolbrzymiony,chocby dlatego,ze Millan nie uzywa kolczatki.Szarpnieci,szturchniecia itp. nie maja na celu karania psa,ale nie chce mi sie po raz enty o tym pisac,bo to i tak na nic.A Millan pokazuje jak nad psem zapanowac,a nie jak go szkolic.

[QUOTE]Tu mogę powiedzieć z własnego doświadczenia. Pies na bodźce awersyjne obojętnieje. Spróbowałam kiedyś lekkim prztyczkiem w ucho wybić swojego psa ze stanu zapatrzenia w sunię.[/QUOTE]

Jesli piszesz tak zdecydowanie to podaj jeszcze kilka czy kilkanascie przykladow,najlepiej z wlasnego doswiadczenia,roznych bodzcow awersyjnych,sytuacji w jakich byly zastosowane,na jakich psach.
Jak cos u jednych dziala a u innych nie,to zazwyczaj znaczy,ze ci drudzy nieumiejetnie to stosuja.

Link to comment
Share on other sites

podsyłam fajną lekturkę ,która mówi że pies to nie wilk i nie możemy go tak traktowac na podobnych zsadach .p. zasada dominacji

[COLOR=red]Żaden człowiek nie stanie się członkiem wilczej watahy. I nikt tam nie próbuje zachowywać się jak lider stada. Wilki nie traktują znanych sobie ludzi jak członków stada, ale raczej jak przyjaznych obcyc[/COLOR]
[COLOR=red][/COLOR]
[COLOR=#ff0000][/COLOR]
[COLOR=red]Trzeba poznać pochodzenie i naturę psa, by móc go zrozumieć.
W ostatnich latach modna stała się teoria dominacji, mówiąca, że pies to w zasadzie wilk, więc psia struktura socjalna jest taka sama jak wilcza. A jeśli pies to nie wilk, to jak ta teoria ma się do rzeczywistości?
Przenoszenie konkluzji stworzonych w oparciu o wilcze watahy prosto na psy domowe sprawia trochę problemów.[/COLOR]
[COLOR=red][/COLOR]
[COLOR=red][COLOR=#000000] [/COLOR][COLOR=red]Teoria dominacji daje nam tylko jedno rozwiązanie – obniżyć pozycję. A w pewnych sytuacjach spowoduje to wejście z psem w konfrontacje. A ta może być niebezpieczna. Można też rozpatrywać takie zachowanie w ramach teorii uczenia się. Daje nam to wiele możliwości modyfikacji zachowania. Pies uczy się przez warunkowanie instrumentalne jak manipulować środowiskiem niezależnie od tego jakiej teorii trzyma się jego właściciel. Tego co mu wolno lub nie uczy się w taki właśnie sposób, przez pozytywne/negatywne wzmocnienia/wygaszenia. [/COLOR]


Programy dominacyjne (doradzanie właścicielom zdominowania swoich psów), takie jakie sam przez wiele lat stosowałem w swojej praktyce opierają się na niesprawdzonych teoriach i są raczej niewłaściwe. [...]”

[COLOR=black]to są watki wyciągne z tego artykułu..wszytsko jest oparte na konkretnych książkach...warto yo sobie przeczytac :)[/COLOR]
[COLOR=#000000][/COLOR]

[URL]http://www.psy24.pl/1379-Ewolucja-psa-.html[/URL]


[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Ja nie mam nic do tego programu, bo lubię go oglądać, ale. No właśnie i tu pojawiają się schody bo sam program jest ok, kiedy jednak widzę osobę która naoglądała się Cesara i próbuje stosować jego metody to mnie szlag trafia. Cesar ma ogromne doświadczenie w szkoleniu psów, zna doskonale psią mowę, jest dobry w tym co robi, a osoba która tylko ogląda i nagle próbuje stosować jego metody, zazwyczaj powtarzając to co on robi, robi to źle, co niekoniecznie wpływa dobrze na psa. Każdy pies i każdy przypadek jest inny a zazwyczaj ta '"mądrala" powtarzając po nim nie potrafi dobrze rozpoznać co tak naprawdę ma stosować w następstwie wcale nie pomaga psu niejednokrotnie nawet psuje jeszcze bardziej. Widziałam raz na spacerze jakiegoś kolesia który kiedy pies coś źle zrobił to dał mu "glebę" jak Cesar w programie, tylko to nie bardzo wyglądało tak jak w filmie i nie robił tego wcale dobrze, po takiej glebie pas zaczynał na niego kłapać zębami, NA SWOJEGO WŁAŚCICIELA.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulina_mickey']A co sądzicie o książce Zapomniany język psów?

Tam autorka również pokazuje zasady dominacji nad psem i na przykładach pokazuje jakie to skutki odnosi...[/QUOTE]

Dobra beletrystyka i szum medialny, i niewiele poza tym. Pod koniec książki zaczynałam się zastanawiać, czy autorka nie cierpi po prostu na jakąś formę paranoi, która każe jej wierzyć, że wszystkie problemy sprawiane przez psa są wynikiem tego, że chce on przejąć władzę nad światem :roll:
Niektóre jej metody sa ok, ale zupełnie niepotrzebnie ubierane we fraczek hierarchii i dominacji - podczas gdy jest to najzwyklejsza w świecie konsekwencja, potrzebna przy wychowaniu każdego psa. Psy popsute przez stosowanie cudownego Amichien Bonding też już miałam okazję widzieć; m. in. psa, który zaczął sikać pod siebie, kiedy właścicielka wchodziła do łazienki - a przed stosowaniem metody był zupełnie normalnym zwierzakiem.
Moje własne psy, kiedy kilka lat temu testowałam na nich tę metodę, po prostu ją w pewnym sensie olały. Chciałam przechodzic pierwsza w drzwiach - ok, jadłam ciastko przed karmieniem - ok; nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów - za to stały się znacznie mniej nastawione na kontakt ze mną, mniej skupione na mnie na spacerach i w ogóle mniej chętne do czegokolwiek, a ja sama czułam się idiotycznie i wiele razy musiałam zachowywać sie wbrew sobie, bez przyczyny olewając psy, które są dla mnie przyjaciółmi i członkami rodziny.
Fennel to dobra lektura dla poduszki dla kogoś, komu za bardzo nie namiesza w głowie swoimi spektakularnymi sukcesami, które dla mnie nad wyraz przypominają achy i ochy nad produktami w telezakupach Mango :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Ja polecam dzieła pani Mrzewińskiej, dla laików również Pamelę Dennison "Pozytywne szkolenie psów", no i dla klikerowców Pryor, Donaldson...

Lubię też książkę "Mój pies świadczy o mnie" i choć nie podobają mi się niektóre stosowane tam metody, jest jak dla mnie chyba najbardziej wyczerpującą ksiązką mówiącą o psychice psa, szkoleniu i walce z problemami; niemal żadnego pytania nie pozostawia bez odpowiedzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='andrewa88']podsyłam fajną lekturkę ,która mówi że pies to nie wilk i nie możemy go tak traktowac na podobnych zsadach .p. zasada dominacji


[COLOR=black]to są watki wyciągne z tego artykułu..wszytsko jest oparte na konkretnych książkach...warto yo sobie przeczytac :)[/COLOR]
[COLOR=#000000][/COLOR]

[URL]http://www.psy24.pl/1379-Ewolucja-psa-.html[/URL]


[/COLOR][/QUOTE]

Wilk nie jest jedynym gatunkiem,ktory zbiera sie w grupy i tworzy jakas hierarchie. Podobnie sprawa ma sie u koni,dzikow,jeleni czy sloni.Zawsze jest w grupie osobnik,ktory ma cechy przywodcze co nie znaczy,ze terroryzuje reszte. Po prostu jego charakter,doswiadczenie, sprawia,
ze inni darza go szacunkiem czy wrecz poddaja sie jego woli.
Czlowiek nie musi stac sie psem,koniem,oslem zeby,uzywajac jezyka ciala i swojej woli,podporzadkowac sobie zwierze. Tak samo jak np. pies pasterski potrafi wzbudzic respekt w bydle czy owcach,utrzymac stado w ryzach,nie majac rogow i kopyt.
Teoria dominacji to przegiecie,ale dominacja jako taka to normalne zjawisko w swiecie zwierzat i ludzi. Tylko,ze nie jest to,jak niektorzy do znudzenia sugeruja,"chec objecia wladzy nad swiatem",ale cos raczej spontanicznego i zmiennego,zaleznego od sytuacji,okolicznosci czy kondycji np. psa w danej chwili.Tak to widze.

Ksiazki warto czytac,ale kilkanascie lat temu pewnie ktos pisal to samo o tych dzisiaj krytykowanych.W zwiazku z tym ja wole podchodzic do tego z dystansem, do czytania dodac wlasne obserwacje i wtedy probowac wyciagac wnioski.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...