Jump to content
Dogomania

KAJTUN po 3 latach w hoteliku u Murki - czy odnajdzie się w DS...?


inka33

Recommended Posts

[quote name='mmd'][B]To, że Kajt będzie siedział sam w pokoju nic mu nie zaszkodzi. Byle nie niszczył.[/B][/QUOTE]

Wiesz, [B]mmd[/B], ja Cię bardzo lubię... :loveu: ale jak by to powiedzieć... :evil_lol: może tak:

[B]1.[/B] Dziś rano się okazało, że wczoraj nie tylko mój koc został nadgryziony, co jestem jakoś w stanie przeboleć (mimo, iż jest on niebieski), ale również Asi plecak szkolny :angryy:, który był wstawiony za rower... (?!)

[B]2.[/B] Także dziś rano, zbójnik miał ciężkie doświadczenie - z powodu nadciągającego gościa, zgodnie z zaleceniem p. Dudy, został odesłany do klatki, zamknięty i zasmaczkowany. Oczywiście po wejściu gościa piesio się zaczął awanturować. Gość był kilka minut i to w innym pokoju. Już międzyczasie odkryłyśmy, że pieseczek postanowił zrobić wiosenne porządki - samodzielnie - i pożarł swoje posłanko oraz nadgryzł koc pod nim. Koc jest "zabytkowy", więc postanowiłam go ratować przed całkowitym unicestwieniem. Porządniś dostał więc nowy stary koc. Pół posłanka może da się uratować.

[B]3.[/B] Również dziś rano, Kajteczek treningowo i eksperymentalnie na ok. 45 minut mojej nieobecności był zostawiony w zamkniętej klatce pod-od-czasu-do-czasu-okiem ojca, który za niemarudzenie miał nagradzać smaczkiem. Jak wróciłam, okazało się, że "nowy" kocyk jest dziwnie nadszarpnięty zębem "czasu"... Jeszcze nowszego nie będzie!

[I][B]Owszem, nic mu nie zaszkodzi. [/B]Pod warunkiem, że nie pożre czegoś, za co będę musiała go ukatrupić.[/I] :diabloti:

A tak serio, to chodzi o to, żeby sobie mogli w spokoju być razem w domu, gdy sami w nim zostaną, czyli żeby nie było konieczności ratowania skóry ojca przez odseparowywanie psa. Zwłaszcza, że pomimo tych jazd, Kajt jednak jakoś się do ojca garnie - np. jak pańcia jest zła za zeżarcie koca... ale nie tylko! - a ojciec jakoś go jeszcze lubi, pomimo tych jazd.

[B]inga[/B], dziękuję za pomysł i propozycję pomocy, będę pamiętać (a przynajmniej się postaram...), może się przyda. :)

[I][COLOR=#b22222]Po wczorajszej rozmowie z dr Gugałą i dzisiejszej z BBwet (na urlopie, ale się zgodziła chwilę porozmawiać) oraz Waszych radach, tych ostatnio i tych dawniej - co do uspokajaczy zdecydowałam następująco:[/COLOR][/I]

- jutro i pojutrze Kajtun dostanie rano podwójną dawkę StressOut'u (zakupiony z dofinansowaniem przez mojego ojca) i zostanie pod częściowym okiem ojca. Asia wraca ze szkoły dość wcześnie, więc do mojego powrotu będzie "pocieszać" złypsa (oraz ewentualnie dziadka...).

- w weekend, już pod moją obserwacją zostając (być może w połączeniu z wycieczką do Otwocka), też dostanie podwójny StressOut, chyba że czwartek i piątek pokażą, że to za dużo albo za mało. Wtedy będziemy myśleć dalej...

Uff... :heh: Zwoje mi się przegrzewają...

[COLOR=#ff0000][B]Guliwer żyje!!![/B][/COLOR] :multi: Widziałam na własne oczy! :multi::multi: Kajtun też widział! :multi::multi::multi:

Z daleka, wcześniej niż ja :( (hm... okulista...?) rozpoznał Swojego Kochanego Wujcia! :) Co za radocha! :loveu:
Po spotkanku nie chciał ze mną wracać do domu, tylko iść z Wujciem... :oops:

[B]Jutro proszę o kciuki![/B] Za mnie, za Kajta, za dziadka i za StressOut. :cool3: Za Asię też.

[I]Ponadto :oops: Kajtun bardzo by prosił o:
[U]- kevlarowe na wierzchu i miękkie w środku posłanko...[/U] ;)
- piłeczki tenisowe (chętnie używane, byle prawdziwe, a nie z zoologa)
- korkowe korki po-winne w dużych ilościach (super zabawka, ale szybko siekana)
- kong "bałwanek" do wypróbowania (może być używany, bo nie wiem, czy nie zeżre)[/I]

[I]Jak by ktoś miał..., mógł..., to my bardzo chętnie... :oops:[/I]

Link to comment
Share on other sites

ja na pół minuty
Inka wczoraj juz spałam, sorki za nieodebranie komórki

"[I]- korkowe korki po-winne w dużych ilościach (super zabawka, ale szybko siekana)"
w alkoholizm chcesz nas wpędzić? :D

zrobię jakąś przesyłkę, lub moze wreszcie uda nam się spotkać, nie moge nic na pewno powiedziec na te chwile.
powiedz mi tylko, moze byc na pm albo maila, gdzie teraz przeslac kase? do Ciebie czy bezposrednio do p. Dudy?
Bo sie pogubiłam w czasie i przestrzeni.

[B]mmd[/B] wysłała kilka dni temu 200 zł dla Kajtuna
piękne dzięki! :Rose:
[/I]

Link to comment
Share on other sites

[B]Dziś minęło nam wspólne 8 miesięcy![/B] :) Przeżyliśmy. :diabloti:

Wczoraj nic nie pisałam, bo chciałam jeszcze poobserwować.
[COLOR=#b22222][U]Otóż Kajtun, zostawiony z ojcem na 200%-ach StressOut'u, przez te dwa dni zachowywał się bardzo przyzwoicie! [/U][/COLOR]:multi:

Nie było żadnych spięć. Tylko trochę popłakiwał za mną i kilka razy "mówił", co myśli o szwendaniu się ludzi po naszym piętrze. Nawet nie nakrzyczał na Asię wracającą ze szkoły, co mu się nierzadko zdarzało. Żeby była jasność - domofon i dzwonek do drzwi były wyłączone i nikt też nie pukał do nas. Nie wiem więc, jak to będzie, jak ktoś zapuka czy zadzwoni.

Taka dawka nie wystarczyła jednak, by Kajt nie trząsł się ze strachu po odgłosach wystrzałów petard (czy jakichś kapiszonów), którymi się "bawiły" dzieciaki pod blokiem niedługo po tym, jak wróciłam z pracy, czyli po ok. 11 godzinach od podania tabletek. Może po prostu czas działania się skończył...

[B]mmd[/B], wielkie DZIĘKI za wpłatę! :oops:
Co do iwoniam, to mogę dzwonić od ojca, bo ma Playa, więc dzięki też za zorganizowanie takiej pomocy. :loveu:

[B]alice[/B], może nie wpędzę w alkoholizm nikogo, a za to kogoś może wpędzę w recykling? ;)
Co do przelewu, to poproszę bezpośrednio do p. Dudy za 1h. Dzięki! :)
Kiedy można by do Ciebie skutecznie zadzwonić?
Po pisaniu tu nie chce mi się mailać... :oops:

Link to comment
Share on other sites

Numer do iwoniam pokaże Ci się, jak wejdziesz w jej profil ten na 515. Powiedz, że ode mnie :) Tylko dopiero po niedzieli, bo dziś znów wzięła 4 psiaki z Olkusza, były sterylki i odjajczania i musi dojść do siebie.

Link to comment
Share on other sites

[B]mmd[/B], jeszcze raz dzięki za namiar na iwoniam! Chwilowo się na szczęście nie pali. :)
No i mam też kogoś jeszcze na oku w celach konsultacyjnych. ;)

Myślę, że minimum do końca przyszłego tygodnia trzeba jeszcze poobserwować i sprawdzić też, czy również w trudnych sytuacjach StressOut "uchroni" ojca przed pożarciem i czy tym samym pozwoli wdrożyć metody zalecone przez p. Dudę, które bez wystarczającego uspokajacza nie bardzo dały się zastosować...

Jutro rano jadę ze Zbójem do Otwocka (Młoda już dziś pojechała), więc okaże się też, czy na trudy podróży podwójny StressOut pomoże wystarczająco, tzn. lepiej niż dotychczas wypróbowywane środki/dawki.

Wrócimy chyba we wtorek wieczorem, z tym że na prawie cały poniedziałek Kajt zostanie tam z Tomkiem i Asią, a beze mnie. No i również bez mojego ojca, więc też popatrzymy, jak będzie między nimi po powrocie, po tej kilkudniowej przerwie.

Już zdążyłam się przekonać, że z tym naszym kochanym Draniowszczykiem - jak mówi alice :) - nie należy się spieszyć, bo co nagle, to po diable. Trzeba czasu, spokoju i cierpliwości. Życzcie ich nam wciąż na nowo. :diabloti:

PS. Pytanie podchwytliwe może nieco:

[B][COLOR=#800080]Co byście sobie pomyśleli, gdyby ktoś, trochę znający Kajtuna, zaproponował zastosowanie na jego problemy Sedalin[/COLOR][/B]?

Zaznaczam, że mówiłam temu komuś, że chodzi mi o uspokajacz na kilka tygodni, a nie jednorazowo.
[B]Piszcie, co wiecie i (szczerze) co myślicie, bo może ja się nie znam...[/B] :oops:

Edited by inka33
Link to comment
Share on other sites

Mądrze i chyba doraźnie pewnie można. Ale nie wiem, czy tak na stałe mu to zasuwać. To już jest chemia. Tak samo te, o których ja pisałam, to nie może być tak, że pies rano dostaje i ledwo na nogach się trzyma.
Jeśli sa bardzo ciężkie sytuacje dla niego wyjątkowo stresujące, a ma być spokojny to [B]po konsultacji[/B] z [B]mądrym [/B]wetem można trochę wyciszać. Tak myślę, bo to pomaga psu "wypracować" sobie nowe reakcje.

Natomiast jestem wrogiem szprycowania na stałe, codziennie, do końca życia.

A - i jeszcze jedno - sedalinu nie znam, nie stosowałam, ale słyszałam, że czasem ludzie to dają. Ja mam doświadczenia tylko z hydroxizine.

Link to comment
Share on other sites

Zapomnijcie o Sedalinie - tu nie pomoże konsultacja z Najmądrzejszym Wetem. To lek nieprzewidywalny i takie reakcje u psa może wywołać. To nie jest dobry pomysł.
Mam w tej chwili chorego psa i bardzo mało czasu, ale proszę o telefon. Postaram się zorganizować wakacje szkoleniowe dla Kajtuna.
Od razu zaznaczam, że będzie potrzebna duża współpraca ze strony Inki i Jej Rodziny.
Moim zdaniem otumanianie Kajtuna to błędna ścieżka. Takie postępowanie ma sens tylko wtedy, gdy jest celową częścią procedury behawioralnej.

Link to comment
Share on other sites

Ja też uważam, że Sedalin nie pomoże. Kilka dni w oddzieleniu od was, bez leków, ćwiczeń, żeby pies też zregenerował się psychicznie. Może feromony, Calm -aid i RC calm. Klatka i kong z jedzeniem.

Lena poczytaj ciekawy artykuł

[url]http://www.wilczarz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=511&Itemid=15[/url]

Link to comment
Share on other sites

Katun, wyprany wczoraj po otwockim weekendowaniu :), wielce DZIĘKUJE za pozdrowienia i również pozdrawia wszystkich Przyjaciół, :loveu: dziękuje też Lidzi za kaskę :Rose: oraz tęskni za Wujciem Guliwerem! :diabloti:

[COLOR=#800000]Tak najkrócej:[/COLOR]
domofon (chwilowo) na stałe wyłączony, dzwonek do drzwi się zepsuł, zwiększone dawkowo uspokajacze zapodawane (chyba trochę jeszcze poeksperymentujemy), ostatnio nikt nie został pogryziony :), ucierpiała tylko listewka od boazerii przy drzwiach, gdy Kajt został na godzinkę sam.
[COLOR=#800000]Jutro o 18:30 wizyta u BBwet - na razie wg planu ostatnia.[/COLOR]
Więcej może po wizycie...

Link to comment
Share on other sites

:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(

[COLOR=#ff0000][B]Kajt musi na cito szukać nowego miejsca.....[/B][/COLOR]

Nie ma już 3 m-cy na poprawę..... nie wiem sama, ile ma...
Ojciec ostatecznie stracił cierpliwość po kolejnym pogryzieniu....

:placz:
Próbowałam, próbowałam, próbowałam.... Próbowaliśmy.
Część skutecznie, choć powoli, część nie.
Tego się nie udaje... nie dało.

.............................................tylko wyć już chyba mogę........

Błagam, nie szukajcie winnych (choć siebie też obwiniam).
[B]
Pomóżcie znaleźć ratunek dla Kajta!!![/B] Proszę.......... :-(

Link to comment
Share on other sites

Tu nie ma miejsca na dobre myśli. Bez szkoleniowca na co dzień przy Kajcie moim zdaniem nie ma szans na poprawę.
[B]Inka[/B] i jej rodzina zrobili wszystko co mogli.
[B]Malibo[/B] szukała miejsca dla Kajtuna,i tego miejsca nie ma.
Ja nie mam kontaktów, finansowych możliwości, w tej chwili obawiam się, że zawaliłabym wszelkie działania koordynujące przypadek Kajtuna.
Wiemy, że stoimy pod ścianą.
Jestem umówiona na telefon z p. Dudą.
Dwa lata pracy. Chodzi przede wszystkim o to, że nie znam osoby, która podjęłaby się codziennej intensywnej pracy z Kajtem.
Tego psa trzeba ustawić, zbudować go od podstaw, chociaż w mojej głowie tłuką się myśli, że to jest może jeden z tych przypadków,
których nie da się uratować.
Sytuacja jest ciężka...to głupio i błaho brzmi.
Rozmawiałam z mamą o zabraniu Kajtuna do nas, to była moja ostatnia deska ratunku, nie zgodzili się.

Do wszystkich, którzy kiedykolwiek pomogli Kajtunowi i jeszcze wierzą że tego czorta da się naprawić apeluję o pomoc.
Szukajcie, pytajcie, kto podejmie się tej walki...walki z Kajtunem o jego życie. Bo ten pokręcony pies niestety nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje w tej chwili...

Link to comment
Share on other sites

Nie zaglądałam ostatnio, dziś jestem.
Bardzo źle to wygląda, bardzo.
Inka współczuję Ci bardzo tego co przeżywasz.
Dla mnie jest niesamowite, że tyle czasu walczyłaś o niego, że miałaś tyle siły, cierpliwości, pragnienia by z nim być.
Dziewczyny ja rozumiem, że jeśli Kajtun nie znajdzie innego miejsca to jest rozważana eutanazja...
Mój Boże taki wspaniały dom, tacy ludzie i on, który jest tak skrzywdzony, że nieświadomie idzie za TM.....

Link to comment
Share on other sites

[B]protzlav[/B], Kajt jest blisko 9 m-cy u mnie..., u nas... Tak długo... Tak krótko... :-(
Rzuca się na mojego ojca, chociaż niby(?) go zaakceptował, spędza(ł) z nim czas, bawi(ł) się, przychodzi(ł) na głaski itp.
Ale jest coraz gorzej, a nie coraz lepiej... :( Pomimo pracy, pomimo starań... Gdzieś robimy błąd albo trauma za duża... :-(

[B]Awit[/B], ja wciąż mam pragnienie, by Kajt był z nami. Jeżeli tylko byłoby to możliwe i Kajt mógłby pobyć jakiś czas w domu z behawiorystą lub bardzo dobrym psiarzem z doświadczeniem z pokrzywdzonymi (trudnymi) psami, to chciałabym móc spróbować dać mu szansę u nas jeszcze raz. Bo chociaż ojciec ma dość tego, że Kajt się na niego rzuca, to też się do psiaka przyzwyczaił i go lubi(ł). Jednak na chwilę obecną uważam że, pomimo stosowania (testowania różnych) uspokajaczy, Kajt jest zbyt nieprzewidywalny, by mógł być z nami. W większości "dogaduje się" z moją córką, ale po ostatnich jego "wybrykach" zaczynam się bać,że kiedyś może mu tak odwalić, że może jej nawet zrobić krzywdę... :-(

Chce mi się wyć! Nie mogę o tym myśleć, zastanawiać się "co by było,gdyby...", ale nie mogę nie myśleć zupełnie...
Co sobie pomyślę, to płaczę... Nic na to nie poradzę, że kocham tego wariata, ale bezpieczeństwo domowników... :-(

[B]Wciąż błagam o pomoc i szansę!
Nie skazujmy go!!![/B] :placz:

Link to comment
Share on other sites

Lena nie zastanawiamy się teraz co by było gdyby.:shake: Nie możemy w tej chwili zdołować się jeszcze bardziej.
Dzwoniłam w kilka miejsc, uważam że nie ma sensu na własną rękę podejmować się analizy sytuacji. To musi zrobić ktoś z zewnątrz, zupełnie obcy.
Ponadto uważam, że powinna być powołana "komisja" do oceny zdrowia psychicznego Kajtuna - jakkolwiek to brzmi. Kilku dobrych wetów, szkoleniowiec, behawiorysta.
Ten pies nadal może mieć jakiś utajony problem hormonalny, lub problem neurologiczny.
Robiliśmy ile się dalo, bo tylko na tyle starczało pieniędzy.
W jego przypadku odpowiedź na problem jest jedna, albo wszystkie ciotki ktorym Kajtun był i jest bliski wchodzą na 100% w ponowną pomoc psu, albo nie widzę mozliwości pomocy mu - chodzi mi o zorganizowanie KOMPLEKSOWEGO WSPARCIA - co łączy się z wielkimi nakładami finansowymi.
Nie możemy robić już po trochu tu- po trochu tam - ze względów finansowych.
A tak właśnie było i wszyscy liczyliśmy na to, że będzie lepiej.

Plan jest taki:
- koniecznie zabrać Kajtuna do miejsca gdzie codziennie będzie szkolony
- badania hormonów, badania neurologiczne
- stała dieta
- być może szkolenie będzie musiało się odbywać przy silnych lekach / nie piszę jakich, bo nie wiem/

- jeżeli nie da rady szybko znaleźć miejsca zastępczego dla Kajtuna, ubłagać ojca Leny o czas, chociaż nie wierzę, że na to pojdzie...i zorganizowanie szkoleniowca i behwiorysty który pojedzie na miejsce i przez pare godzin poobserwuje zachowania rodziny i Kajtuna, chodzi mi o obserwacje na świeżo osob z zewnątrz, nie zaznajomionych z tematem...

Każdy behawiorysta czy szkoleniowiec powie, że nawet jeśli to wszystko jednak uda nam się poskładać w całość, to tak naprawde na pierwszym miejscu stoi CZŁOWIEK.
Więcej pracy zawsze wymaga się od CZŁOWIEKA, jeśli Kajtun miałby wrócić do Leny to wszystko należałoby przeprowadzic od nowa zgodnie z procedurą. Jesli nie, to znowu...jakkolwiek to zabrzmi - nie możemy Kajtuna oddać gdziekolwiek.

Po rozmowach z wetami, ciotkami, behawiorystami i szkoleniowcami, ktore odbyłam w ostatnich dniach, jestem bardziej zalamana, niż gotowa do ciężkiej pracy. Większość osób z którymi rozmawialam używała spontanicznie pojęcia " ostatniej szansy"...trafiło to do mnie bardzo mocno...
Ta praca będzie długa i intensywna i będzie od nas wszystkich, którzy zdecydują się wejść w ten układ wymagała dużych wyrzeczeń i dyscypliny.
Musimy też pamiętać, że to wszystko co zrobimy może być " na nic".

[SIZE=3]Wobec tego pytam...
[COLOR=#006400][B]Kto da Kajtunowi ostatnią szansę?
[/B][/COLOR][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl...
Którą wszyscy powinniśmy rozważyć
Pomóc Kajtunowi - czy w jego miejsce kilku innym psom
Pomóc Kajtunowi - który może nie znaleźć człowieka który podejmie się zmiany życia z powodu psa, który go adoptuje i będzie potrafił z takim psem żyć, którego będzie na tego psa stać.

Dostaję też różnego rodzaju opinie na pw.
Rozumiem, że obawiacie się z jakichś powodów pisać o tym publicznie.
Nie wiem kto tutaj rządzi co można pisać a co nie jeśli chodzi o tak trudne sprawy.
Wtedy kiedy jesteście najbardziej potrzebni...po prostu proszę, nie zostawiajcie nas samych.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...