Jump to content
Dogomania

Lazy...(') i Ida...(')


LAZY

Recommended Posts

wyrazy wspolczucia

[IMG]http://img324.imageshack.us/img324/8810/lumi050df.gif[/IMG]


[IMG]http://img324.imageshack.us/img324/4510/rb50k2sa.jpg[/IMG]

Za tym mostem jest ta piekna kraina , gdzie nic juz nie boli i nic sie nie zmienia......

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 716
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Paulinko .... Lazy nie bedzie tam sama ....... pewnie teraz chasa z Bosikiem, Amarucem i innymi psiaczkami po łąkach, i wszystkie tęsknią, może spełniła tu na Ziemi swoją misję i odeszła :-( :-( :-( mój psiak odszedł szybko, bez pożegnania.........:placz: :-( :-( :placz: Napewno kiedyś skoczymy sobie w ramiena........i nigdy się nie opuścimy.......Lazy zrobi tak samo............. ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] :-( :-( :placz: :placz: :-( :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LAZY']Jestescie wspaniali.

Pamietam jak Marcin przyniósł Ciebie w pewien listopadowy dzien. Jaka byłas przestraszona. Jak mam wzieła cie na rece i pokazała cale mieszkanko. Potem cała noc lezałas przy mnie...dyszałas bo było Ci goraca...Razem przezylismy Twoja peirwsza zime i Twoje oszustwa ze chcesz siusiu (wcale nie chciałas chciałas tylko snieg:P). Latka leciały. W zasadzie nie chorowałas. Jakas rozcieta opuszka, uszkodzone uszko prze Biafre...ale nic powaznego. Potem była decyzja o sterylce, zeby oszukac raka sutka i narzadów rodnych. A teraz....odeszłas na innego raka...tego nie udało nam sie pokonac. Nie tak miało byc. Miałas byc na slubie moim i marcinka (jemu tez ciebie rakuje), miałysmy razem zamieszkac...Ale wierze ze spotkamy sie za TM...jak nadejdzie mój czas.

Odoczywaj w pokoju.[/quote] jak tylko przeczytałam twój post popłakałam się i nie mge przestać :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :sadCyber: nie martw się wszystko już będzie dobrze...:calus: :-(
[IMG]http://andre2002.webpark.pl/zdjecia2/aranzacje/swieczka.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[*]
[*] Pisząc tego posta lzy lecą mi po policzku :placz: :placz: :placz:
[*]
[*]

Łaczymy się z wami w wielkim żalu i smutku który pozostał :-( , na srecu
Jednak na duszy pozostały wspomnienia które zostaną zawsze , a smutek z czasem ustąpi...............
:placz: :placz: :placz: Jest mi naprawde bardzo bardzo przykro, jednak wiem ze Twoja kochana Lazy odeszła za TM bezboleśnie teraz chasa i zdaje sobie sprawy z przyjażni jaka była miedzy wami

Link to comment
Share on other sites

Dziś w pracy nie wytrzymałam i napisałam na owczarku to co mi lezało na sercu. Nie potrafie tego powtórzyc, dlatego pozwole to sobie tutaj skopiowac.

"Ja jestem szczęsliwa ze sunia sie nie męczyla. Nie ma nic gorszego niz widok wlasnego psa, ukochanego przjaciela, cżlonka rodziny, ktory cierpi. Dziękuje jej za to, że odeszla sama...tak jak ja prosilam w myslach, ze nie musialam za nia decydowac. Moje serce raduje sie na mysl. ze teraz pewno łowi kamyczka ze strumyka. Mam nadzieje, ze nie teskni za mna tak bardzo jak ja. Bo ja tęsknie okropnie. Jestem teraz w pracy ale zamiast pracowac mysle o niej. To bardzo egoistyczne, ze chcalabym zeby tu była. Chociaz przyjacióla mowi, ze to nie egoizm tylko tęsknota. I chyba ma racje. Bardzo bolal mnie widok jej chorej.Nadal slysze jej ciezki oddech, widze ile trudu sprawialo jej zejscie ze schodow. I wtedy ciesze sie ze juz jest zdrowa i pelna sil. Mam jedynie wielki zal, ze odeszła tak szybko, ze zachorowala w tak mlodym wieku...Ona na to nie zasluzyła.

Dzisiaj nie wiem, czy chce drugiego psa. Czy to będzie w porzadku w stosunku do Lazy. Czy jej wtedy nie zdradze...czy nie bedzie zazdrosna. Nie wiem tez czy dam rade tak mocno kochac kolejnego psa...czy strach ze zachoruje jak Lazy nie srawi ze zamienie jego zycie w pieklo ciaglych wizyt u weta a swoje zycie w ciagla obawe o jego zycie.

Dzis wstalam rano...rozgladam sie, naslu****e...czekam...ale nie widze stojacych uszu, mokrego noska, madrego spojrzenia i cieplego futerka. dociera do mnie,. ze juz nie przyjdzie do mnie rano, zeby polozyc sie na moja poduisie. Ale po chwili znowu sie zapominam. Szybko sie ubieram zeby wyprowadzc mojego rpzyjaciela na spacer. chwytam za smycz...ale znowu okazuje sie ze nie mam juz kogo wyprowadzac. Wchodze do kuchni. Ona nie jest juz taka sama. Nie ma w niej psich misek. W pokoju jeszcze stoi jej poslanie...ale jest puste. Wychodze do pracy. po drodze wszsytko mi ja przypomina, kazdy znajomy pies...kazdy zakatek w ktorym razem byłysmy. W pracy rzucam sie w wir obowiazkow. Na chwile zapominam. Ale czeka mnie powrot do domu. do pustego domu...Wtedy znowu wszystko zaczyna sie od nowa. Wraca bol, rozpacz i tęsknota. Ucze sie myslec o niej bez łez. Inaczej pewno bym utonela. Niestety w domu ciagle slysze jej lapki...wyaje mi sie ze chodzi po korytarzu, ze pcha nosem drzwi do mojego pokoju zeby wejsc i wskoczyc na tapczan. Jak jem brakuje mi tego sepiacego spojrzenia. Juz nikt nie biegnie za mna jak usłyszy szeleszczenie papierka...To jest straszne.

Ale znowu najwazniejszy jest pies. Dobrze ze jest juz spokojna i zdrowa za Tęczowym Mostem...proba zatrzymania jej tutaj za wszelka cene bylaby najwiekszym egoizmem w moim zyciu. Obiecalam jej ze nie pozwole jej cierpiec. Ostatniej wspolnej nocy spalam z nia na podlodze...(po czym ona stweirdzila ze skoro moje wyrko wolne to tam sie polozy:P), czuwałam cala oc. i duzo myslalam. Podjelamdecyzje ze po pracy idziemy do weta. Niech ja dorze zbada. jesli okaząloby sie ze jej stan se pogorszyl to chcialam sie z nia pozegnac. moze ona to wyczula. Moze wiedziala, ze pozwalam jej jzu odejsc i poprostu wyruszyla w swoja ostatnia podróz. W nocy zegnala sie z nami przychdzac do mnie i do rodzicow. rano poczkeala az wstaniemy. Kochana i troskliwa do końca.

Będziesz w moim sercu na zawsze! Jestes moim wlochatym anioleczkiem:)"

Link to comment
Share on other sites

Paulinko od jakiegoś czasu śledziłam historię Lazy, Waszą galerie i walkę z chorobą- kiedy weszłam na Tęczowy Most i przeczytałam, że Lazy odeszła łzy poleciały same...Tak wiele miłości i mądrości bije z Twoich słów!
Przyjmij najszczersze wyrazy współczucia :-(
Dla Wspaniałej Lazy
[*]
[*]
[*]

Link to comment
Share on other sites

Paulinko - wiem, co czujesz - stracilam Atosa, Przyjaciela, ktory byl ze mna prawie 13 lat! Nastepnego dnia maz zadecydowal za mnie, ze ja musze miec NASTEPCE, Nastepce Mojego Tonia! Balam sie tego, czy go pokocham, czy zajmie miejsce w moim sercu. Balam sie, ze to zdrada! Ale jednoczesnie sie nie sprzeciwialam, chyba tak cichutko pragnelam nie byc sama. I wiem, ze wtedy kiedy pojechalismy po Agatka - to byla madra decyzja. Wiem teraz , ze nie zdradzilam Tonia, On byl, jest i bedzie - w moim serduchu, tylko ze ono jest podzielone na dwie czesci.

Link to comment
Share on other sites

Lazy, czytając Twoje posty mam wrażenie, że opisujesz to co sama przeżyłam. Beria odeszła 22 lutego 1999 r. Tak jak Twoja Lazy nie skończyła 7 lat. Pamiętam dobrze ostatnią wspólną noc razem, na podłodze i te powroty do pustego domu, gdy nie witał mnie merdający ogon i te chwile, gdy chciałam wyciągnąć rękę, aby pomiętolić kosmate futro :-(
Również wydawało mi się, że pojawinie się w domu nowego psa to będzie zdrada Berii, a nawet swego rodzaju świętokradztwo. Po Niej, najwspanialszej i najukochańszej suczy ma po naszym domu łazić inny pies? To było nie do przyjęcia :shake:
Ale teraz z perspektywy czasu, wiem że przybycie Gerdy, to najlepsze co mnie spotkało. Inny ogon w Twoim domu nie będzie oznaczał zdrady, nie przestaniesz kochać Lazy, nie zapomnisz o Niej i niejeden raz będziesz jeszcze płakać, ale na pewno sprawi, że zaczniesz się znowu uśmiechać.
I tego gorąco Ci życzę :calus:

Lazy, mam nadzieję, że nie kłócicie się z Berunią o kamyki :roll:

Link to comment
Share on other sites

Lazy... pozwolę sobie to wkleić... dla Ciebie... dla Was...:-(

Pewnego razu Pan Bóg przechadzał się po Rajskim Ogrodzie. Nagle za krzaka wyszedł Diabeł:
- Słyszałem, że stworzyłeś człowieka... - zagadnął Szatan.
- Tak, już żyje na Ziemi. Może mieć partnera i dzieci, na razie uczy się rozpalać ogień i budować miejsce na nocleg, ale za tysiące lat będzie władcą całego globu.
- I co z tego - prychnął Diabeł- nawet za te tysiące lat i tak będzie SAMOTNY.
Zasępił się Pan Bóg, podrapał w długą, siwą brodę i powiedział:
- Więc stworzę mu przyjaciela! Wybiorę jedno ze zwierząt, które uczyniłem, aby go strzegło i było mu poddane, ale jednocześnie oddało mu całe swoje serce.
- To niemożliwe! - Diabeł się roześmiał i gdzieś przepadł. Pan Bóg natomiast zwołał zwierzęta z każdego gatunku i wybrał PSA.

- Odtąd będziesz ogrzewał człowieka swoim ciepłem, uspokajał spojrzeniem, kochał z całego serca, nawet, kiedy on Cię znienawidzi.
- Dobrze - odparł dobry pies.
- Chociaż będziesz musiał znosić wszystkie upokorzenia, staniesz się też jego najlepszym przyjacielem. To bardzo zaszczytna rola.
Niestety Twoje serce będzie musiało bić dwa razy szybciej i nie będziesz mógł żyć długo - najwyżej 15 - 20 lat.
- Ale powiedz mi, czy człowiek nie będzie cierpiał, gdy odejdę do Ciebie?
- Właśnie o to chodzi.
- Jak to? - zdumiał się pies.
- Będzie cierpiał i będzie wiele dni nie utulony w bólu. Ale to Ty nauczysz go odchodzenia i przemijania, Ty nauczysz go kochać i odchodząc zostawisz wielką miłość w jego sercu.
Jesteś aniołem, którego powołałem, aby niósł radość i nadzieję, ale także uczył wiecznego prawa przemijania, aby ludzie wierzyli, że po ich życiu, jest życie TUTAJ. Kiedy to zrozumieją, nie będą płakać, bo będą wiedzieć, że spotkają Ciebie znów.

-----------------------------------------------------------------------------------

I w ten sposób Pies stał się aniołem, który przybrał skórę zwierzęcia i trafił na ziemię, aby uczyć Człowieka miłości, wierności i przyjaźni, ale także przemijania. Nauczyć, że jest TU i TERAZ, ale także TAM i POTEM. Odchodząc zostawia ból i pustkę, ale także nadzieję na to, że znowu go spotkamy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LAZY']

Dzisiaj nie wiem, czy chce drugiego psa. Czy to będzie w porzadku w stosunku do Lazy. Czy jej wtedy nie zdradze...czy nie bedzie zazdrosna. Nie wiem tez czy dam rade tak mocno kochac kolejnego psa...czy strach ze zachoruje jak Lazy nie srawi ze zamienie jego zycie w pieklo ciaglych wizyt u weta a swoje zycie w ciagla obawe o jego zycie.

"[/quote]

Moja koleżanka, miała przed laty psa, również onka. Gdy sunia odeszła za TM koleżanka zdecydowała, że w domu nie pojawi się już nigdy żaden pies, bo odejście przyjaciela za wiele kosztuje.
Trzymała się swojego postanowienia kilkanaście lat. W końcu przed niespełna 3 laty w dumu pojawił się znowu szczeniak.
Teraz koleżanka mówi:
"póki w domu nie było Jago, ciągle płakałam za Romą. Odkąd mam Jago, mogę Romę wspominać ciepło, bez bólu w sercu".

Lazy, współczuję Ci z całego serca i płaczę razem z Tobą. :-(
I chociaż nie znam Cię osobiście, nie sądzę, byś mogła przejść przez życie nie mając "ogona" obok siebie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...