jotpeg Posted January 9, 2013 Posted January 9, 2013 [quote name='Jasza']Wieczorem Misia nie wychodzi. Zapala się migająca dioda z napisem:[I] Boję się.[/I] Za to rano szaleństwo. Szczególnie, że spadł świeży, biały śnieg. Plac przed Domem Kultury kusił jak biała, niezapisana ...tfu.. niezdeptana tablica. Podniosłam gałązkę i zaczęłam pisać.. Wtedy w te pędy przybiegł Reksio przebierając nóżkami i krzycząc: - W s z y s t k i e patyki są m o j e !!! I tyle. [IMG]http://images34.fotosik.pl/509/7b3cb323d800a8a1.jpg[/IMG][/QUOTE] piękne!!! :p:p Quote
Patmol Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 [quote name='Jasza']Brrr.:no-no-no::no-no-no:[/QUOTE] nie bardzo fajnie jest one się bawią w gonionego, a że na trasie biegania są kałuże -to galopują przez te kałuże aż woda chlapie na boki ja idę w rozsądnej odległości Sweetie może nie jest psem tylko zwierzakiem wodnym co chwilę biegnie do rzeki -żeby się zamoczyć wchodzi tak po szyję ale nie jest od tego czystsza -tylko błoto potem się lepiej do niej przykleja w domu bez problemu wchodzi do wanny-stoi i czeka aż ją opłukam i powycieram Quote
Jasza Posted January 10, 2013 Author Posted January 10, 2013 Wczoraj umarła moja przyjaciółka Wanda. Pisałam o Niej kiedy przygarnęła rudą seterkę Elzę. Była chwilę starsza ode mnie. Zostawiła starszą Mamę i dwa psy:Nori i Elzunię. Nie mogę w to uwierzyć. Tak mi strasznie, strasznie przykro... Nie wiem co dalej. Quote
Patmol Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 śmierć jest tak przerażająco nieodwracalna bardzo współczuję Quote
Jasza Posted January 10, 2013 Author Posted January 10, 2013 Martwię się co z psami. Czy Jej Mama da radę.... Brakuje Wandy. Lata temu chodziłyśmy na paprotowe pole, siadałyśmy pod czeremchą i piłyśmy Desperadosa. Wanda paliła, śmiała się głośno, dawała buziaki Nori. Reksio czuł wobec Niej respekt. Nie była małostkowa, za to szczera do bólu. Kochała zwierzęta bardzo, bardzo. Dużo gadałyśmy. O wszystkim. Potem przestałyśmy się widywać,tak wyszło, ale ja byłam święcie przekonana, święcie, święcie, że kiedyś tam, wszystko się naprawi i będziemy sobie jako dwie starsze panie łaziły po Hugobergu z psami i miały wszystko w nosie. Fajnym była człowiekiem. Bardzo, bardzo fajnym. Quote
Pegaza Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 Ojej pamiętam jak pisałaś o niej..szkoda człowieka zwłaszcza jak w tak młodym wieku odeszła..:-( dobrzy ludzie zawsze za wcześnie odchodzą:-( Quote
maciaszek Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 Ja też pamiętam jak o Niej pisałaś... Tak mi przykro :glaszcze: To takie niesprawiedliwe... :( Quote
Jasza Posted January 13, 2013 Author Posted January 13, 2013 Dzisiaj byłam u Mamy Wandy. Jest ciężko. Pomaga Ania - wnuczka koleżanki i sąsiadki Mamy W. Nori jest w kiepskiej kondycji. Nie je i ciągle czeka... Byłyśmy dzisiaj na spacerze z czterema psami. Jutro obiecałam wyjść z nimi, tymczasem mam temperaturę i padam z nóg. Jest jeszcze Pani Zosia. Czarny dół. I nie wiem co dalej. Quote
Patmol Posted January 14, 2013 Posted January 14, 2013 mama W. nie da rady z psami? czy po prostu teraz chwilowo nie daje rady? trzeba im będzie szukać domów? Quote
Jasza Posted January 14, 2013 Author Posted January 14, 2013 Właśnie o to chodzi, że nie wiem...Nie potrafię jasno ocenic sytuacji, bez emocji.. Na razie jest jak jest.. Czyli kiepsko. Quote
Patmol Posted January 14, 2013 Posted January 14, 2013 pewnie ona tez nie potrafi bo jest w szoku potrzeba jej czasu i pomocy przy psach chorowała czy to takie było nieoczekiwane? jak nieoczekiwane -to chyba najgorzej bo wiele spraw się nie zdąży pozamykać jesteś na zwolnieniu? Quote
Jasza Posted January 14, 2013 Author Posted January 14, 2013 Jestem na zwolnieniu, byłam z tobołkami, zaraz wychodzę po Nori i Elzę. Quote
Pegaza Posted January 14, 2013 Posted January 14, 2013 Kuruj sie Jasza.. co do sytuacji to żal normalnie i mamy Wandy i jej psiaków które tęsknią i czują że jest coś nie tak.. Quote
jotpeg Posted January 14, 2013 Posted January 14, 2013 [quote name='Patmol']potrzeba jej czasu i pomocy przy psach[/QUOTE] racja. Jasza, trzymaj się, zdrowiej!!! Quote
maciaszek Posted January 14, 2013 Posted January 14, 2013 JAszo, uważaj na siebie! Trzymaj się. Quote
Jasza Posted January 14, 2013 Author Posted January 14, 2013 Jak piszę tutaj, to sobie to od razu porządkuję w głowie. Nori nie chce wychodzic ze mną...ale Elza tak - biega po śniegu jak sarenka. Są na osiedlu osoby, które potrafią tylko siać zamęt, szeptać po kątach o nieodpowiedzialności i napomykać o schronisku,, " no bo co teraz pani kochana.." Są jednak i takie osoby jak pani Arona, Ania, pani Zosia Neonowa.. Może damy radę? Ja zawsze byłam ( i jestem) odludkiem. Uwielbiałam te chwile, kiedy ze spakowanym plecakiem i tobołkami przy boku wchodziliśmy na pierwszą ścieżkę wiodącą na Hugoberg. Miałam przed soba czas tylko nasz. Książkę, jabłko, jakieś sprawy do przemyslenia, smakołyki dla ogonów... Teraz byc może to się zmieni.. Osoby, które spotykałam na psich spacerach, osoby z którymi rozmawiałam chwilę przed ruszeniem w dalszą drogę te wszystkie postaci tworzące barwną mozaikę hugobergowską, Państwo Urwiskowie, Neo zwany Neonem, Kaja, Pan Nortonowy - teraz są nagle jak bardzo potrzebni...Boże, jaki mam chaos w głowie. Nie potrafię nie planować. A w tym wypadku chyba się nie da... Ale powiem Wam, ze widok kiedy jedna starsza pani z psem wręcza drugiej starszej pani z psem pakunek z mięsem dla ogonków i dostaje za to siarczystego całusa - bezcenny.:buzi: Quote
maciaszek Posted January 14, 2013 Posted January 14, 2013 [quote name='Jasza']Jak piszę tutaj, to sobie to od razu porządkuję w głowie.[/QUOTE] Pisz, pisz. Pisanie lepsze niż mówienie - właśnie w sensie układania spraw w głowie i w sensie terapeutycznym. Naukowcy robili badania na ten temat i wyszło im, że pisanie lepiej się sprawdza, bo człowiek bardziej skupiony, bo porządkuje, jest mniej chaotyczny niż jak mówi, może potem zerknąć w to, co napisał i przetrawić temat raz jeszcze, coś dodać/coś ująć, no i w trakcie pisania człowiek lepiej też porządkuje i "przerabia" swoje emocje niż podczas opowiadania/mówienia. [quote name='Jasza']Może damy radę?[/QUOTE]Trzymam kciuki! Na pewno się uda. Czasem wystarczą 2-3 osoby, które mają dobre serce i chęci i wszystko zaczyna się układać, Powolutku, pomalutku. Ale idzie ku lepszemu. Tego życzę! [quote name='Jasza']Ja zawsze byłam ( i jestem) odludkiem.[/QUOTE]Rozumiem Cię doskonale! [quote name='Jasza']Nie potrafię nie planować. A w tym wypadku chyba się nie da...[/QUOTE]Też mam problem z nieplanowaniem, ale czasem warto spróbować dać czasowi czas, nie układać, pozwolić się "podziać" i wkroczyć dopiero później. Spróbuj. Quote
Jasza Posted January 15, 2013 Author Posted January 15, 2013 Jak Scarlett O'Hara - pomyśle o tym jutro :p Quote
__Lara Posted January 15, 2013 Posted January 15, 2013 [quote name='Jasza']Jak Scarlett O'Hara - pomyśle o tym jutro :p[/QUOTE] Czasami chciałabym być tak zaradna jak Scarlett :p Quote
Jasza Posted January 17, 2013 Author Posted January 17, 2013 Dzisiaj był pogrzeb Wandy. Było nas d z i e w i ę c i o r o.... Nie w kościele, tylko na cmentarzu.. Ksiądz pomodlił się krótko i poszedł mijając obojętnie Mamę Wandy, która stała sina z zimna, w czarnym futerku z sierścią Elzy na plecach.. Ja jestem na wpół żywa, choć to tragikomiczne pisać o sobie w ten sposób tuż po pogrzebie. Z psami nie byłam, ledwo wyszłam ze swoimi. I zawieszenie trwa. Quote
Patmol Posted January 18, 2013 Posted January 18, 2013 ja ostatnio byłam na pogrzebie osoby z najbliżej rodziny to przytłaczające przeżycie; chociaz było dość dużo osób i pogrzeb typowo ateistyczny -bez księdza a i ksiądz nie może się przejmować każdym pogrzebem -boby sam zwariował przecież gorszy taki stan zawieszenia jak chwile trwa, wiadomo -człowiek jest w szoku ale jak dłużej -trzeba szukać pomocy -jak mama Wandy jest sama to jest jej tym trudniej Quote
ania shirley Posted January 18, 2013 Posted January 18, 2013 [quote name='Jasza']Ksiądz pomodlił się krótko i poszedł mijając obojętnie Mamę Wandy, .[/QUOTE] Jeszcze nie widziałam ksiedza, który by sie specjalnie przejmowal pogrzebem zwykłego człowieka. Jak umiera ktoś znaczny , albo jego rodzina , to inaczej, ale chyba wtedy tez sie nie przejmuje , tylko mówi ladniej. Patamol ma rację- jakby sie przejmowal , to by oszalal. Pani z ktora pracuje pojechała dzis na pogrzeb teścia. 92 lata mial. Do konca byl sprawny, tylko sie zlościl, bo od roku potrzebowal okularów do czytania. 9 osób na pogrzebie... Przygnebiajace...Ale moze lepiej 9 szczerych, niż 90 "bo co ludzie powiedzą..." Quote
jotpeg Posted January 18, 2013 Posted January 18, 2013 tu nie chodzi o ksiedza, tylko o mame Wandy, ktora stala na pogrzebie córki, na ktory przyszlo 9 (!) osob. ksiadz powinien byl podejsc do niej i powiedziec kilka slow pociechy, to jest jego psi obowiazek - niesc duchowa pocieche, a nie odbebniac obowiazki. i nie chodzi o to, zeby sie przejmowal, guzik mnie obchodza jego uczucia. bo to jest wazne nie dla niego, tylko dla osob osieroconych. trzeba byc czlowiekiem, a nie tylko urzednikiem kosciola. Jaszo, trzymaj sie, uczestnictwo w pogrzebie zawsze zostawia ranę. Quote
Patmol Posted January 18, 2013 Posted January 18, 2013 dlatego ja zawsze się migałam się od pogrzebów :oops::oops::oops::oops::oops: nigdy nie myślałam, że to jest jakoś ważne ile osób przyjdzie -chyba w takim razie nie będę sie migać na przyszłość Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.