Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Jasza']Wieczorem Misia nie wychodzi. Zapala się migająca dioda z napisem:[I] Boję się.[/I]
Za to rano szaleństwo. Szczególnie, że spadł świeży, biały śnieg.
Plac przed Domem Kultury kusił jak biała, niezapisana ...tfu.. niezdeptana tablica.
Podniosłam gałązkę i zaczęłam pisać..
Wtedy w te pędy przybiegł Reksio przebierając nóżkami i krzycząc:
- W s z y s t k i e patyki są m o j e !!!
I tyle.

[IMG]http://images34.fotosik.pl/509/7b3cb323d800a8a1.jpg[/IMG][/QUOTE]


piękne!!! :p:p

Posted

[quote name='Jasza']Brrr.:no-no-no::no-no-no:[/QUOTE]
nie
bardzo fajnie jest
one się bawią w gonionego, a że na trasie biegania są kałuże -to galopują przez te kałuże
aż woda chlapie na boki
ja idę w rozsądnej odległości

Sweetie może nie jest psem tylko zwierzakiem wodnym
co chwilę biegnie do rzeki -żeby się zamoczyć
wchodzi tak po szyję
ale nie jest od tego czystsza -tylko błoto potem się lepiej do niej przykleja

w domu bez problemu wchodzi do wanny-stoi i czeka aż ją opłukam i powycieram

Posted

Wczoraj umarła moja przyjaciółka Wanda.
Pisałam o Niej kiedy przygarnęła rudą seterkę Elzę.
Była chwilę starsza ode mnie.
Zostawiła starszą Mamę i dwa psy:Nori i Elzunię.

Nie mogę w to uwierzyć.
Tak mi strasznie, strasznie przykro...

Nie wiem co dalej.

Posted

Martwię się co z psami. Czy Jej Mama da radę....
Brakuje Wandy.

Lata temu chodziłyśmy na paprotowe pole, siadałyśmy pod czeremchą i piłyśmy Desperadosa. Wanda paliła, śmiała się głośno, dawała buziaki Nori.
Reksio czuł wobec Niej respekt.
Nie była małostkowa, za to szczera do bólu.
Kochała zwierzęta bardzo, bardzo.
Dużo gadałyśmy. O wszystkim.
Potem przestałyśmy się widywać,tak wyszło, ale ja byłam święcie przekonana, święcie, święcie, że kiedyś tam, wszystko się naprawi i będziemy sobie jako dwie starsze panie łaziły po Hugobergu z psami i miały wszystko w nosie.

Fajnym była człowiekiem. Bardzo, bardzo fajnym.

Posted

Dzisiaj byłam u Mamy Wandy.
Jest ciężko.
Pomaga Ania - wnuczka koleżanki i sąsiadki Mamy W.
Nori jest w kiepskiej kondycji. Nie je i ciągle czeka...

Byłyśmy dzisiaj na spacerze z czterema psami.
Jutro obiecałam wyjść z nimi, tymczasem mam temperaturę i padam z nóg.
Jest jeszcze Pani Zosia.

Czarny dół.
I nie wiem co dalej.

Posted

pewnie ona tez nie potrafi
bo jest w szoku

potrzeba jej czasu i pomocy przy psach

chorowała czy to takie było nieoczekiwane? jak nieoczekiwane -to chyba najgorzej
bo wiele spraw się nie zdąży pozamykać

jesteś na zwolnieniu?

Posted

Jak piszę tutaj, to sobie to od razu porządkuję w głowie.

Nori nie chce wychodzic ze mną...ale Elza tak - biega po śniegu jak sarenka.
Są na osiedlu osoby, które potrafią tylko siać zamęt, szeptać po kątach o nieodpowiedzialności i napomykać o schronisku,, " no bo co teraz pani kochana.."
Są jednak i takie osoby jak pani Arona, Ania, pani Zosia Neonowa..
Może damy radę?

Ja zawsze byłam ( i jestem) odludkiem.
Uwielbiałam te chwile, kiedy ze spakowanym plecakiem i tobołkami przy boku wchodziliśmy na pierwszą ścieżkę wiodącą na Hugoberg.
Miałam przed soba czas tylko nasz. Książkę, jabłko, jakieś sprawy do przemyslenia, smakołyki dla ogonów...
Teraz byc może to się zmieni..
Osoby, które spotykałam na psich spacerach, osoby z którymi rozmawiałam chwilę przed ruszeniem w dalszą drogę te wszystkie postaci tworzące barwną mozaikę hugobergowską, Państwo Urwiskowie, Neo zwany Neonem, Kaja, Pan Nortonowy - teraz są nagle jak bardzo potrzebni...Boże, jaki mam chaos w głowie.

Nie potrafię nie planować.
A w tym wypadku chyba się nie da...

Ale powiem Wam, ze widok kiedy jedna starsza pani z psem wręcza drugiej starszej pani z psem pakunek z mięsem dla ogonków i dostaje za to siarczystego całusa - bezcenny.:buzi:

Posted

[quote name='Jasza']Jak piszę tutaj, to sobie to od razu porządkuję w głowie.[/QUOTE]
Pisz, pisz. Pisanie lepsze niż mówienie - właśnie w sensie układania spraw w głowie i w sensie terapeutycznym. Naukowcy robili badania na ten temat i wyszło im, że pisanie lepiej się sprawdza, bo człowiek bardziej skupiony, bo porządkuje, jest mniej chaotyczny niż jak mówi, może potem zerknąć w to, co napisał i przetrawić temat raz jeszcze, coś dodać/coś ująć, no i w trakcie pisania człowiek lepiej też porządkuje i "przerabia" swoje emocje niż podczas opowiadania/mówienia.

[quote name='Jasza']Może damy radę?[/QUOTE]Trzymam kciuki! Na pewno się uda. Czasem wystarczą 2-3 osoby, które mają dobre serce i chęci i wszystko zaczyna się układać, Powolutku, pomalutku. Ale idzie ku lepszemu. Tego życzę!

[quote name='Jasza']Ja zawsze byłam ( i jestem) odludkiem.[/QUOTE]Rozumiem Cię doskonale!


[quote name='Jasza']Nie potrafię nie planować.
A w tym wypadku chyba się nie da...[/QUOTE]Też mam problem z nieplanowaniem, ale czasem warto spróbować dać czasowi czas, nie układać, pozwolić się "podziać" i wkroczyć dopiero później. Spróbuj.

Posted

Dzisiaj był pogrzeb Wandy.
Było nas d z i e w i ę c i o r o....
Nie w kościele, tylko na cmentarzu..
Ksiądz pomodlił się krótko i poszedł mijając obojętnie Mamę Wandy, która stała sina z zimna, w czarnym futerku z sierścią Elzy na plecach..


Ja jestem na wpół żywa, choć to tragikomiczne pisać o sobie w ten sposób tuż po pogrzebie.
Z psami nie byłam, ledwo wyszłam ze swoimi.

I zawieszenie trwa.

Posted

ja ostatnio byłam na pogrzebie osoby z najbliżej rodziny
to przytłaczające przeżycie;
chociaz było dość dużo osób i pogrzeb typowo ateistyczny -bez księdza

a i ksiądz nie może się przejmować każdym pogrzebem -boby sam zwariował przecież

gorszy taki stan zawieszenia
jak chwile trwa, wiadomo -człowiek jest w szoku
ale jak dłużej -trzeba szukać pomocy -jak mama Wandy jest sama to jest jej tym trudniej

Posted

[quote name='Jasza']Ksiądz pomodlił się krótko i poszedł mijając obojętnie Mamę Wandy,
.[/QUOTE]

Jeszcze nie widziałam ksiedza, który by sie specjalnie przejmowal pogrzebem zwykłego człowieka. Jak umiera ktoś znaczny , albo jego rodzina , to inaczej, ale chyba wtedy tez sie nie przejmuje , tylko mówi ladniej. Patamol ma rację- jakby sie przejmowal , to by oszalal.
Pani z ktora pracuje pojechała dzis na pogrzeb teścia. 92 lata mial. Do konca byl sprawny, tylko sie zlościl, bo od roku potrzebowal okularów do czytania.
9 osób na pogrzebie... Przygnebiajace...Ale moze lepiej 9 szczerych, niż 90 "bo co ludzie powiedzą..."

Posted

tu nie chodzi o ksiedza, tylko o mame Wandy, ktora stala na pogrzebie córki, na ktory przyszlo 9 (!) osob.
ksiadz powinien byl podejsc do niej i powiedziec kilka slow pociechy, to jest jego psi obowiazek - niesc duchowa pocieche, a nie odbebniac obowiazki.
i nie chodzi o to, zeby sie przejmowal, guzik mnie obchodza jego uczucia.
bo to jest wazne nie dla niego, tylko dla osob osieroconych.
trzeba byc czlowiekiem, a nie tylko urzednikiem kosciola.
Jaszo, trzymaj sie, uczestnictwo w pogrzebie zawsze zostawia ranę.

Posted

dlatego ja zawsze się migałam się od pogrzebów :oops::oops::oops::oops::oops:
nigdy nie myślałam, że to jest jakoś ważne ile osób przyjdzie -chyba w takim razie nie będę sie migać na przyszłość

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...