Jump to content
Dogomania

Czarujący Czarek czy na pewno ma dom?


Rybka_39

Recommended Posts

Co do domu to Leonarda napisze wszystko.

Ja mogę napisać coś o Czarku, a mianowicie jaki był taki jest - wesoły, rozbrykany, obskakiwał nas tak, że ciuchy poszły od razu do prania.
Jak już sie troche uspokoił to ładnie wykonywał komendy i zajadał sie smakami, którymi na początku pogardził.


Nawiasem mówiąc chyba nastąpił jakiś zły przepływ informacji, bo jak się okazało na miejscu Czarek nie mieszka w domu, bo ludzie nie mieszkają w domu, a w bloku i tam mają już psa (niestety nie Czarka), w związku z czym Czarek mieszka na działce.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 157
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

No, dobra, to zacznę (może być w kilku postach, bo mi przerywa).
Po pierwsze - zdjęcie usunięte i ja też swoich nie dodam, bo właścicielka wysłała mi smsa, że się nie zgadza. Amikat w związku z tym zabroniła, tzn. po prostu jest to niezgodne z prawem, a nie chcemy, żeby .... itd.

Link to comment
Share on other sites

Dalej: warunki, w jakich mieszka. Zrozumiałam, że miał być dom z podwórkiem, a pies chwilowo miał mieć wyporządzone miejsce w garażu. I coś, że tam są kury.
Realia: nie ma domu. Nie ma podwórka. Nie ma garażu. Nie ma kur. Tzn. jest jeden kogut ozdobny i hodowane rasowe gołębie.
Co jeszcze jest: działka - bardzo zaniedbana, podobno w trakcie porządkowania. Coś, co nazywane jest altanką, a jest rozwalającą się, sporą szopą? budą? czymś z rodzajem klepiska i wystającymi deskami spod niby dachu. Jak DG napisała, że Czarek nas ubrudził (nawet pokrowiec od aparatu fotograficznego jest do prania), to ja dodam - on nas nie ubrudził po tym, jak biegał po błocie. On nas ubrudził, jak wyszedł ze swojego "domku".

Link to comment
Share on other sites

To może coś o plusach, zanim przejdę do dalszego ciągu minusów.
Chłopak, który chyba głównie zajmuje się Czarkiem - wygląda na dobrego. Nie sądzę, żeby psu groziło bicie czy jakiekolwiek fizyczne znęcanie się. Absolutnie na to nie wygląda. Wygląda za to, że tam nikt nie ma pojęcia, jak zajmować się psem. To może potem.
Czarek jest karmiony - dzisiaj, jadąc z nami, podwieziono mu zupę pomidorową z makaronem. Były resztki z wczoraj - też jakieś makaronowe. Podobno dostaje też suchą karmę, której - prawdę mówiąc - zaglądając do jego miejsca do mieszkania - nie zauważyłam.
To chyba wszystkie plusy.

Link to comment
Share on other sites

Tak na marginesie - jestem już po rozmowie z Rybką, Kubą123, Amikat. Pójdzie pismo o poprawienie warunków życia Czarka, tuż po świętach. od tego czasu mają 2 tygodnie. Jak nie - odbieramy psa.
Przy okazji - jestem też po rozmowie z Panią od Czarka, która sama do mnie zadzwoniła niedawno. Ma zamiar poprawić te warunki. Już wie, że musi. Inna sprawa, że i tak... ale to nie jest miejsce na moje prywatne refleksje.
Za chwilę więcej, o tym, jak mieszka i z kim. Czytaj z nikim.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze, rozumiem, że takie pismo pójść musi, ale myślę, że lepiej byłoby go odebrać od razu (jeśli tak się da), bo nawet jeśli będzie miał poprawione warunki teraz to czy tak będzie zawsze? Przecież nie da się monitorować warunków w jakich bytuje do ostatnich minut jego życia...

Link to comment
Share on other sites

Stąd te moje.. refleksje. A nie pisałam jeszcze o szkle, po którym chodził, o łańcuchu, o amstaffie, który podobno biega, bo wyskakuje przez ogrodzenie z jakiejś innej działki.. O wielu rzeczach jeszcze nie napisałam.
Ale chyba nie można natychmiastowo odebrać - przynajmniej Amikat nie wspominała o takiej wersji. Poza tym - chłopak chce tego psa... Trochę mi go jednego w tym wszystkim żal, bo jakby to był mój syn, to bym z niego bez problemu zrobiła superopiekuna:( Ale nie jest:(

Link to comment
Share on other sites

A ile lat ma ten chłopak?
Bo może z nim by pogadać, skoro tak bardzo chce Czarka i widać, że bardzo go lubi. Może sam zajmie się pewnymi rzeczami, będzie ich pilnował? Tylko czy jak dorośnie, zakocha się, znajdzie pracę, zmieni miejsce zamieszkania to ciągle będzie miał dla Czarka czas? Może tak a może nie... I tego niestety nie przewidzi nikt...

Link to comment
Share on other sites

Boże, ja odebrałabym natychmiast psa! On się nie nadają na opiekuna, chłopak chce psa ale na ile? Na 2 miesiące na 3 a potem mu się znudzi, jak to w tym wieku? Odebrać natychmiast Czarusia, on przecież był już taki ułożony i grzeczny, całkiem zdziczeje na nowo, starszne, brak mi słów, po prostu bym rozstrzelała tych ludzi!!!!

Link to comment
Share on other sites

Bożena, właśnie wróciłam i przeczytałam Twój post. Myśmy nie miały ŻADNEGO prawa odebrać dzisiaj psa. Mogłyśmy się co najwyżej bić albo co i i tak by nic dobrego z tego nie wynikło. Gdyby był fundacyjny, to pewnie byłoby trochę inaczej, może łatwiej. Ale on jest adoptowany ze schroniska, nawet nie z naszego ogłoszenia. Nie wyglądał ani na pobitego, ani na głodzonego ani żadne takie. Jak mogłam go zabrać? Na jakiej podstawie? Ja się w ogóle cieszę, że dostałam adres.

Link to comment
Share on other sites

Tyle dobrego (?) z naszej wizyty, że w ogóle coś wiadomo, że - podobno - już dzisiaj zostało tam coś zrobione (to wiem tylko z tel. od Pani), że pewnie będzie lepiej, niż gdyby nikt nie zajrzał. Myśmy tam dzisiaj wpadły bez uprzedzenia, bo zresztą nie było jak uprzedzić. I - skoro Pani już 2 razy się ze mną kontaktowała po południu - to przynajmniej dałyśmy do myślenia i "zmotywowały" do działania. Ja wiem, że to niewiele znaczy, nie jestem naiwna.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma]A co do postu Maciaszek - chłopak wygląda na kilkanaście, może do 20 lat. Na pewno całkiem nieźle opiekuje się swoimi gołębiami i kogutem. Nosi psu gotowane jedzenie (ciężkie) codziennie z domu (samochodem jakieś 10 minut, może trochę mniej). Miałam nadzieję, ż uda mi się z nim samym pogadać, ale mama zabrała się z nami i nie było okazji. Natomiast - widziałam, że nie bardzo umie się zająć Czarkiem. Może też się nas wstydził. W mieszkaniu mignęła nam też miła, kilkunastoletnia córka, która podobno chodzi z Czarkiem na spacery. No, kurczę, to nie było tak, że ludzie potwory i maltretowany pies. Co nie zmienia faktu, że koszmarne warunki. Cieszę się, że nie pojechałam sama, bo chyba jeszcze trudniej byłoby mi się do tego wszystkiego ustosunkować. W każdym razie co do jednego byłyśmy zgodne - gdyby była wizyta przedadopcyjna NIKT nie zgodziłby się dać psa. Przy okazji - DG już chyba napisała, że w mieszkaniu jest sunia szczeniak? Ja dodam, że plany na zimę są, żeby zabrać Czarka tam (albo nam tak powiedziano). I nie będzie raczej kastracji. Aha - chłopiec mi powiedział, że na tych działkach m.in. przebywa pies, którego nikt nie odwiedza, tylko jakiś pan bywa sypnąć karmę, a jego mama - że i szczeniaki się pojawiają. O ile dobrze pamiętam, bo miałam generalnie zamęt w głowie i tylko myślałam, jakby Czarka chociaż na chwilę odpiąć z łańcucha. Inna sprawa, że to podobno dla jego bezpieczeństwa, bo ogrodzenie jest dziurawe, w fatalnym stanie. Docelowo - ponoć - ma zostać naprawione i wtedy nasza chudzina ma biegać luzem po działce. Inna sprawa, że najpierw się przygotowuje miejsce, potem bierze psa.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Nie chcę też wszystkiego pisać publicznie na dogo. Zresztą, sama nie wiem, co jeszcze pisać. Mogłabym dużo, ale i tak z grubsza wiecie, o co chodzi. [/FONT]
[FONT=Tahoma]A, jak DG pisała, że był wesoły itd. - faktycznie, tylko głównie wtedy, kiedy był z nią. Przyznam się, że ja nawet smaczków nie wzięłam, a ona była super przygotowana. Ja tylko chciałam w miarę szybko się zebrać, bo nie mogłam patrzeć, jak on się do nas (właściwie do DG) ciągnie na tym łańcuchu i myślałam, że jak go zostawimy z chłopcem (on z nim został, mama pojechała z nami), to trochę się uspokoi.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze jedno napiszę - choć to raczej na wolontariacki wątek niż Czarka: a co my wiemy o innych psach, które poszły ze schroniska? A np. Borys (chyba Borys) - ten wielki czarny wilk, co też był na działkę? A inne? Chociaż te "fundacyjne"? Bożena wie o Neli, Rybka o Tequili, pewnie ktoś jeszcze coś. A reszta? Ja to broń Boże nie jako krytykę, tylko tak po prostu się zastanowiłam. Jak się komuś chce, to może przerzucić ten post na ogólny, bo ja nie umiem. A zresztą, wydaje mi się sensowny tylko w kontekście sprawy Czarka. Amikat mi dzisiaj powiedział, że to pierwsza taka sytuacja z psem ze schroniska. Czy pierwsza, bo Czaruś miał pecha, czy dlatego, że o innych nie wiemy?

Link to comment
Share on other sites

Ale jeszcze dodam, że Czarek śpi w tym pomieszczeniu, brudnym, zagraconym, chyba na klepisku albo tak to wyglądało. Jego posłaniem jest stare siedzenie samochodowe rozłożone, też ubłocone. Nie był jeszcze ani u weterynarza ani nigdzie, ma podobno zostać obejrzany, żeby mu przepisano coś na, jak zrozumiałam, większy apetyt (choć Pani twierdziła, że ma apetyt, duży), żeby się podpasł. Nie był też wykąpany po schronie - ma to nastąpić, gdy się ociepli. Obrożę, o ile dobrze widziałam, ma jeszcze schroniskową. Ale go chwalą za śliczne oczy, dobry charakter (podobno świetnie bawi się z dzieckiem ośmioletnim) i w ogóle kochają. Ja bym chyba wolała, żeby mnie nie kochali. Dla mnie tam nie ma zła, jest nasza tradycyjna bezmyślność. Nie chcę na forum używać mocniejszych słów.
I - na koniec - jak dla mnie, to jak przyjechałyśmy - pies wyglądał na zagubionego i zalęknionego nieco. DG go rozruszała i wtedy chyba by za nią poszedł wszędzie, bez smyczy nawet. To już tylko moje osobiste zdanie, a w ogóle jak tak tu piszę, to mi się chce płakać, też nad naszą bezsilnością, przepisami, sytuacją zwierząt w Polsce, a zwłaszcza nad Czarkiem, który tam sam teraz siedzi w tym pseudobaraku i nie wiem, co robi. Bo co? Ma pecha?
Jedno mogę obiecać - tak, Maciaszek, da się psa monitorować do końca jego życia. Daleko nie jest. A jeszcze prościej - jeśli się uda - zabrać. Tak, jak jest, nie zostanie.

Link to comment
Share on other sites

DG32 - jeśli masz ochotę, "ustosunkuj się" jakoś do tego, co napisałam. Może coś za dużo, albo za mało, albo nie tak? Byłaś, wiesz. Strasznie mi szkoda, że nie możesz wrzucić swoich zdjęć, zwłaszcza tego drugiego. Mówi samo za siebie, a żyjemy w kulturze obrazkowej:(

Link to comment
Share on other sites

W sumie to nie wiem, co napisać, pierwsze moje wrażenie to był ogromny minus, za to, że nie ma domu z ogrodem, za kłamstwo – chciałabym wierzyć, że było to tylko jakieś nieporozumienie, niedomówienie…
Tak jak napisała Leonarda warunki, w jakich przebywa Czarek są delikatnie mówiąc bardzo niezadowalająca, co prawda właściciele zapewniali nas, że łańcuch to tylko rozwiązanie tymczasowe dopóki nie poprawią ogrodzenia (dziura w płocie rzeczywiście jest, ale może trzeba było pomyśleć o tym wcześniej), że szkło uprzątną…
Trudno jest mi tez ocenić stosunek Czarka do tych ludzi, tzn. chciałabym zobaczyć jak Czarek zachowuje się spuszczony, czy przybiega do nich, cieszy się, bo to, co zobaczyłam dzisiaj to jakby to, co było normą w schronie, czyli Czarek ekscytujący się chwilą wolności, mało skupiony na człowieku, widać było, że chciał pobiegać, że ciągnie go na podwórko. Z pewnością z dwojga właścicieli bardziej lgnie do chłopaka, ale odniosłam też wrażenie tak jak pisze Leonarda, że Ci ludzie nie wiedzą, co z nim robić, tzn widać, że bark mu pracy z człowiekiem, bo po chwili szaleństw tzn skakania i szarpania się na łańcuchu skupił się na mnie, bo tylko ja kazałam mu coś robić.
Byłyśmy zapewniane, że chodzi na spacery, że grzeczny, że chłopak spędza z nim kilka godzin dziennie, że w zimie będzie w domu, niestety tego nie mogę zweryfikować.
Wydaje mi się, że Ci ludzie nie do końca zdaja sobie sprawę, że te warunki są złe, że łańcuch nie jest dobrym rozwiązaniem nawet na chwile, chociaż z drugiej strony nie wiem jak można było przez tydzień nie uprzątnąć szkła, które jest tuz za wejściem/wyjściem do pomieszczenia, w którym jest Czarek i naturalne jest, że po nim ciągle biega jak jest (o ile jest) wypuszczany na podwórko.
Nie chce tych ludzi skreślać, albo inaczej chciałbym im dać szanse, ale prawdą też jest, że niemiłe pierwsze wrażenie już pewnie u mnie pozostanie i ze gdyby to był pies z mojego dt lub gdybym mogła i miała gdzie go zabrać to pewnie bym go zabrała.
Poza tym może jestem nie obiektywna bo to"mój" pies ale ja po prostu nie widzę go w roli psa działkowego.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma]To ja jeszcze tylko krótki komentarz do tego, co napisała DG. Też miałam wrażenie, że ludzie nie do końca zdają sobie sprawę, że to złe warunki. Ono mi się rozwiało po telefonie, jaki miałam potem od właścicielki. Poza komentarzami odnośnie stanu psa, oddanego ze schroniska, Pani dzwoniła, bo "syn się martwi, że mu psa odbiorą, bo ma złe warunki, bo nie zdążył uprzątnąć "altanki" itp. W tle słyszałam też dopowiedzenia męża, żeby powiedzieć mi, że już ma (?) budę murowaną czy coś podobnego itp. Myśmy ani słowem nie odezwały się wtedy na temat odbierania psa. Tylko mówiłyśmy o tym, że łańcuch i żeby to zmienić. Więc skąd taki telefon? Moim zdaniem chłopak nie, ale rodzice dobrze wiedzą, że to nie są normalne, choćby trochę przyzwoite warunki. A jak wspomniałam o tym, że zdałam relację z wizyty pani prezes fundacji, to pojawiły się zarzuty odnośnie traktowania Czarka w schronisku i pytania, co fundacja tak naprawdę ma do schroniska (jakie umowy, przepisy..). Dobrze, że oddzwoniłam po rozmowie z Amikat i mniej więcej wiedziałam, jak gadać. Ale generalnie - pewnie i ja i DG, mamy bardzo mieszane uczucia wobec tej całej sytuacji. [/FONT]
[FONT=Tahoma]Więc pomyślałam, że uczucia dać na bok i trzymać się faktów. A fakty są takie, że bym tam nawet szczura oswojonego nie dała. Bo dziki miałby pewnie dużo zajęcia... jest gdzie i w czym. Dla niego, nie dla psa.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Zresztą czuję się fałszywie, bo starałam się być miła i opanowana, żeby zachować jakiś kontakt z właścicielami Czarka, i w sumie - sądząc po tel. od nich - to się chyba udało. Ale cokolwiek tu będziemy sobie mówić (żeby nie napisać p...) - od chwili, gdy zapukałyśmy do drzwi do czasu wyjścia z odludnej działki - miałam i mam w głowie tylko jedno - znaleźć Czarkowi dom!! Bo cokolwiek tam się podzieje, dla mnie to nie jest dom dla psa. Jakbym tam miała oddać własnego, to chyba z myślą, żeby wszystko zniszczył (nie ma co), wszystkich postraszył tak, żeby już nigdy nie mieli ochoty na psa - dzikie zwierzę, a potem z powrotem do domu, żeby mi się pochwalić.
Gdyby tam np. dzisiaj był ktoś z takiego Faktu i porobił zdjęcia wszędzie tam, gdzie ja ich nie zrobiłam, niestety, bo nie bardzo mogłam - to byłby artykuł na pierwszą stronę. Nie wiem, DG, już sama - czy Ty zaglądałaś głęboko do środka, tam gdzie śpi? Bo ja tak, Ty głównie - i bardzo dobrze zresztą - skupiłaś się na Czarku.

Link to comment
Share on other sites

A to, co nie zostało napisane, obejmuje masę rzeczy - od procedury wydawania psów do monitorowania ich domów - i powstrzymuję się, żeby nie nabruździć za bardzo i nie zepsuć tego, co inni z trudem tworzyli. Obiecałam, że będzie dyplomatycznie na wątku, więc się staram.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze tu na chwilę wracam, zresztą nie mogę spać, bo myślę o tym fatalnym dzisiejszym dniu: popatrzyłam ponownie na zdjęcia. I stwierdziłam, ze bez względu na to, czy i jak i komu będzie z tego powodu źle i przykro (myślę głównie o chłopcu) - bez względu na to, co się tam poprawi, nawet niby wszystko - trzeba Czarka zabrać. Przepisy, prawa do psa, uczucia tych ludzi - wszystko to mnie .. obchodzi. Po prostu trzeba go zabrać. Bezwzględnie. Żebyśmy mogły (w każdym razie ja), a zwłaszcza żeby on mógł spać spokojnie. To jest moje ostateczne zdanie i - wiem, że ono nie ma mocy prawnej ani innej dużej - takie zostanie. Bardzo rzadko mi się chce przy czymś uprzeć jak osioł. Ale powieszę sobie to zdjęcie przed nosem i się uprę. Jeszcze nigdy mnie jako osła nikt nie przekonał ani nie zniechęcił.

Link to comment
Share on other sites

Fatalnie się czyta takie posty, a ja akurat wczoraj byłam w dwóch wspaniałych domach, gdzie miłość do psów okazywana jest na każdym kroku. To dla mnie szok po takich optymistycznych wizytach czytać coś takiego, makabra, nie wiem czy nie wdałabym się w pyskówkę z kobietą, jestem choleryk i chyba bym jej nie szczędziła. Macie rację, że to trudna sytuacja i prawo nie bardzo pozwala na interwencję, chwała że zaczyna być ciepło, że będzie trawa i mniej błota, że noce nie będą zimne. Ale co wówczas z szybko psującym się jedzeniem, z ochroną przed deszczem, czystą wodą w miseczce? Może spróbować przynajmniej jakąś budę skombinować dla Czarka, wyścielić ją słomą, takie minimum komfortu dla niego. Tylko gdzie by można jakąś używaną znaleźć (może być w gorszym stanie), jeżeli chodzi potem o jej naprawę mogę poprosić u nas konserwatorów, na pewno pomogą, coś do wyścielenia budy też się znajdzie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...