muzzy Posted April 8, 2013 Share Posted April 8, 2013 Pomaga przy pracach biurowych ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted April 8, 2013 Share Posted April 8, 2013 trzymam kciuki za zdrowie wielkiej maleńkiej, przy biurku asystuje jak profesjonalistka :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 9, 2013 Author Share Posted April 9, 2013 (edited) powtórzyliśmy usg u innego lekarza jest to co najgorsze :( nowotwór w śledzionie, wątroba cała wysiana nie ma ratunku możemy tylko wspomagać lekami i odpowiednim karmieniem wątrobę, żeby degeneracja postępowała jak najwolniej przy odrobinie szczęścia może jeszcze jakiś czas będzie w miarę dobrze Edited April 9, 2013 by Ajula Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
muzzy Posted April 9, 2013 Share Posted April 9, 2013 Najważniejsze, że do końca będzie szczęśliwa, ze swoimi ludźmi i z Gackiem. Mam nadzieję, że jak najdłużej uda się sprawić, że Hexi nie będzie cierpiała. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 9, 2013 Author Share Posted April 9, 2013 od powrotu od weta cały dzień ryczałam, ale już nie będę, już się ogarnęłam, bo nie chcę, żeby ona wyczuła, że jestem smutna :( Lekarz mówił, że jak nie będzie szybkiego wzrostu komórek rakowych, jak nie wysiądą inne organy, to może nawet jeszcze rok pożyje.... Będziemy dbać o nią jeszcze bardziej. Bidulkę naszą najkochańszą :( za cztery tygodnie powtórka badań krwi i usg, żeby wiedzieć, co się dzieje w brzuszku Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aleksandrossa Posted April 9, 2013 Share Posted April 9, 2013 Biedactwo :( Trzymamy kciuki i życzymy zdrówka! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted April 9, 2013 Share Posted April 9, 2013 Niestety teraz te wszystkie raczyska wykańczają i ludzi i zwierzęta. Oby zostało Wam jak najwięcej spędzonych dni, radosnych i bez bólu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AiP Posted April 9, 2013 Share Posted April 9, 2013 Julitko, nie jestem w stanie napisać niczego, co Cię pocieszy... Ale wiem co czujesz - sama przechodziłam przez ciężką chorobę (jednakową) moich dwóch suniek... Jesteście cudowni, tak dbaliście i dbacie o Hexunię. Jest w najlepszych rękach. Życzymy jeszcze wielu wspólnych dni :* Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 10, 2013 Author Share Posted April 10, 2013 tak, w takiej sytuacji nawet nie wiadomo co powiedzieć, co napisać....... bo tak jak Asiu mówisz, nie da się pocieszyć :( Każdy z nas wie, że nadejdzie taka chwila, że trzeba się będzie żegnać z ukochanym psem, ale jak już się wie, że czas się kończy, to człowiek staje bezradny i płacze. Pocieszam się myślą, że może nowotwór będzie się wolno rozwijał, z rakami to nigdy nie wiadomo, czasami trwa to naprawdę długo, zanim nadejdzie ten ostatni dzień. Czasami miesiące, rok, dwa. Może się uda, że Hexi jeszcze długo pożyje. Ja się najbardziej boję, żeby jej nie bolało. Nie chodzi mi o to, żeby za wszelką cenę o ileś dni przedłużać życie i liczyć w kalendarzu, ile dni jesteśmy do przodu. Najważniejsze, żeby ją nie bolało, żeby dobrze się czuła. Moja królewna najdroższa. ps. teraz ją nic nie boli, bo właśnie śpi na swojej ulubionej kanapie kopytkami do góry Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 10, 2013 Author Share Posted April 10, 2013 Lala spała dziś cały dzień. Obiadek zjadła, kolację też. Na spacerku ładnie spacerowała. Na polecenie lekarza zmieniamy sposób żywienia. NIE WOLNO podawać karmy specjalistycznej wątrobowej - jest ona niskotłuszczowa, niskobiałkowa, ale za to wysokowęglowodanowa. Nie wiedziałam, że nowotwory o wiele szybciej rozwijają się na węglowodanach :roll: Krótko mówiąc: nowotwór się karmi węglowodanami, za to ma trudności z białkiem zwierzęcym i tłuszczami. Dlatego od teraz Hexi ma dietę wysokobiałkową, wysokotłuszczową lecz niskowęglowodanową. Wet powiedział: niech je co chce, byle nie węglowodany. Mięsko i warzywa. No i lekarstwo - Hepato force. Wspomagające wątrobę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 13, 2013 Author Share Posted April 13, 2013 czasami mi się wydaje, że to nieprawda, że lekarz się pomylił :( chyba nic ją nie boli, daje się głaskać po brzuszku, na spacerze się ożywiła, ale dziś nie chciała jeść, leży tylko cały czas pod moim biurkiem, główka na bok, jakby była bardzo zmęczona a mnie w gardle dusi jak na nią patrzę :( jak to wytrzymać? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AiP Posted April 14, 2013 Share Posted April 14, 2013 Życie ze świadomością, że ukochany pies jest chory jest bardzo trudne i smutne :-( Ale trzeba żyć dalej choćby nie wiem co, nie załamywać się nawet, kiedy jest bardzo źle - mi pomaga, kiedy sobie pomyślę, że Norcia i Kola są już za TM i że już tam nie cierpią. Ich choroba była bardzo wyniszczająca... Wielki buziak w pychola Królewny i łapka od Ciapka :buzi: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 14, 2013 Author Share Posted April 14, 2013 Asia na co były chore Twoje sunie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AiP Posted April 14, 2013 Share Posted April 14, 2013 (edited) Obie miały mocznicę, niewydolność nerek, zatrucie organizmu, na skutek braku wydalania zbędnych produktów przemiany materii (azot). U nich było tak, że choroba się ujawniła nagle, wszystko było super, były zupełnie zdrowe, normalne, przecież chodziłyśmy z nimi do weta i z dnia na dzień - masakra, wymioty! Kola miała dodatkowo wrzody w całym układzie pokarmowym. W zasadzie udało się zbić poziom mocznika we krwi do normy, ale ona wymiotowała "fusami" (skrzepnięta krew), nie chciała absolutnie jeść, karmiłyśmy ją siemieniem lnianym przez strzykawkę, żeby wypełnić czymś przełyk... Przez miesiąc na kroplówkach schudła dramatycznie, cała śmierdziała lekami, wymiotowała przy każdym ruchu, leki nie pomagały. Przychodziła do nas i się przytulała, a my wiedzieliśmy, że się poddała... każdy właściciel wie, kiedy przychodzi czas na jego psa, kiedy już nie chce walczyć. Przez te wrzody dla Kolusi nie było szans, miała 8 lat, kiedy ją uśpiliśmy. Lekarze nas zwodzili na początku, że na pewno coś połknęła, miała robione USG 4 razy i nic, a oni swoje nam wciskali... W tym czasie choroba się rozwinęła, byliśmy tacy głupi :shake: A Norka miała kiedyś chore nerki, kamienie tak duże, że zatkały jej ujście cewki i nie mogła zrobić siku! Po tym miała masę badań, leki, wszystko się ustabilizowało aż do niedawna. Okazało się, że ma również mocznicę, chociaż była "na cenzurowanym", badana, wszystko się nagle odezwało - myślę, że przez jej wiek, bo miała już 14 lat, chore łapki, ogólnie była osłabiona. Kiedy zaczęła wymiotować od razu wzięłyśmy ją do weterynarza, a kiedy się okazało, że ma złe wyniki to już wiedziałyśmy z Mamą co to. Głównie przez wiek nie chcieliśmy jej męczyć, chociaż lekarz okłamał moją Mamę i powiedział jej, że ona sobie po prostu zaśnie. Dopiero inny wet stwierdził, że owszem, ale najpierw wysiądą jej wszystkie narządy po kolei! Leki nie pomagały, wyniki były fatalne. Weterynarze zdarli z nas tyle kasy, że to się w głowie nie mieści. Ale przecież pies jest członkiem rodziny, jak moglibyśmy zrobić inaczej? Wiesz najlepiej, jak to jest. Przepłakałam tyle godzin... Przy Koli ryczałam tak, że dostałam histerii i nie mogłam się opanować. Pojechałam na uczelnię i wyłam jak bóbr, ludzie się na mnie gapili. Ale człowiek jakoś oswaja się ze śmiercią, bo inaczej nie moglibyśmy normalnie funkcjonować. Przy Norce byłam już spokojniejsza, wiedziałam, że tak musi być. Edited April 14, 2013 by AiP Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 15, 2013 Author Share Posted April 15, 2013 umęczyły się strasznie te Twoje bidulki :( Tak się boję, żeby Hexi przynajmniej nerki, serce, płuca pracowały normalnie, żeby to jeszcze ją nie męczyło. Dziś zauważyłam, że na grzbiecie zaczyna się chyba robić jakaś gula, w dotyku jest to dosyć duże, ale takie bardziej rozlane, niż wypukłe jak guz. Twardawe dosyć. Nie wiem, może to tylko tkanka tłuszczowa jakoś tak dziwnie się rozkłada. Najpierw spanikowałam, ale potem się opanowałam. Bo jeśli zaczyna się kształtować jakiś guz, to i tak już nie ma sensu go ciąć. Nie będę jej teraz męczyć i co chwilę latać do weta. Ona tak strasznie się boi i stresuje u weta, aż gorączki z tego stresu dostaje. Zobaczę, może ja za bardzo już się doszukuję oznak choroby. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Obama Posted April 15, 2013 Share Posted April 15, 2013 Współczuję choroby suni. Wiem co przeżywasz.Trzymam kciuki,aby bidulka była z Wami jak najdłużej i cierpiała jak najmniej. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dark Lord Posted April 20, 2013 Share Posted April 20, 2013 Ajula, współczuję, i wiem co przeżywasz, ja właśnie dziś się dowiedziałam, że Norka ma mocznicę, też to stało się niemal z dnia na dzień, ryczę dziś cały dzień, lekarze pocieszali, że nie ma jeszcze anemii, że inne wyniki są dobre, ale ja się załamuję a Nora przecież ma już 12-13 lat.Te choróbska wykańczają człowieka, psychicznie, najpierw ja całą zimę nie mogłam wyjść z paskudnych przeziębień, teraz dowiaduję się, że moja kochana psina jest bardzo chora, rozkleiłam się jak głupia w gabinecie weterynaryjnym. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 21, 2013 Author Share Posted April 21, 2013 Dark Lord współczuje biedulce i Tobie też :glaszcze: doskonale pamiętam Norę, nawet niedawno myślałam, że muszę poszukać jej wątek nie jest już taka młodziutka, ale mam nadzieje, że uda się ją jeszcze podleczyć, żeby chociaż nie cierpiała :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AiP Posted April 24, 2013 Share Posted April 24, 2013 Dark Lord: Nawet imię pieska to samo, co w moim przypadku i wiek prawie podobny. Przeklęta mocznica... I raczydło wredne! :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dark Lord Posted April 24, 2013 Share Posted April 24, 2013 Starość plus choróbska to mieszanka wybuchowa:shake:, póki co, jest lepiej po kroplówkach, ale na jak długo, kto to wie...Cholera, myślałam sobie jak już Nora zaczęła się starsza robić, że to wszystko będzie stopniowe, rozłożone na długie lata, najpierw może oślepnie i ogłuchnie, trochę stawy na starość wysiądą itd. i będzie coraz bardziej taką starowinką mimo wszystko trzymającą się jakoś aż wkońcu życie zakończy ale nie cierpiąc przedtem długo.A myślałam tak, bo wydawało się, że jak na swój wiek trzyma się świetnie.Nie tak miało być, kurde, nie nerki, nie tak nagle, cholerny świat. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 24, 2013 Author Share Posted April 24, 2013 A ja inaczej, jakoś zawsze się bałam, że Hexi zaawansowanej starości nie doczeka, zawsze mi się wydawało, że ona ma sporo tych dożych genów po matce, a dogi nie żyją długo. Pocieszałam się myślą, że przeważą geny kundelkowe, ale jednak stało się inaczej. Hexi nie ma nawet jeszcze 10 lat :( Dziś nie chciała wyjść na spacer, trzeba ją było długo zachęcać. Tak się jeszcze nie zdarzyło, ona na spacer o każdej porze dnia i nocy była chętna :( Ta wątroba chyba jeszcze jest większa, bo widać taki balonik na brzuchu. Je normalnie. Od kiedy bierze lek jest lepiej z jedzeniem i kupki są lepsze. Tylko porusza się już jak stara babcia, uszki na dół, ogonek na dół, a zawsze nosiła do góry ten ogon, teraz opuszczony cały czas :placz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted April 30, 2013 Author Share Posted April 30, 2013 Gaciu miał dziś czyszczone ząbki i dwa usunięte :roll: Niestety u niego czyszczenie zębów na krótko wystarcza, jest u nas 4,5 roku, a zębiska już trzy razy miał pod narkozą czyszczone :shake: po krótkim czasie robią się żółte, kamień osadza się błyskawicznie. On ma taką jakąś dziwnie klejącą ślinę, zupełnie inną niż Hexi. Hexunia nigdy nie miała czyszczonych zębów u weta, a ma w lepszym stanie, niż Gacio. Te dwa usunięte dziś zęby to już same się chwiały, te malutkie całkiem z przodu w dolnej szczęce. Wolałabym, żeby kły zniknęły, bo nimi robi największe dziury, jak gryzie tzn. jak człowieka gryzie :p Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dark Lord Posted May 1, 2013 Share Posted May 1, 2013 Co pies to inaczej, mojej Norce też się szybko osadza, ale ja w miarę możliwości sama go usuwam i do tej pory nie było konieczności usuwania go u weta ani pod narkozą.Zęby ma już mocno żółte, niektóre jakieś szare całe, ale wszystkie w komplecie i nie widać żeby coś się złego działo, ruszało itd.Ale słabsze są na pewno, ciężko jej nieraz pogryźć tę suchą karmę nerkową, a przednie zęby na dole ma prawie całkiem starte.Biedna, schudła, że skóra na niej wisi miejscami, miała trochę tłuszczyku, to teraz z niej zszedł.Zrobiłam ponowne badania, mocznik spadł i to mocno po tych kroplówkach, dlatego tak dobrze teraz się czuje, ale kreatynina wciąż wysoko, jutro zapytam jak dalej postępujemy.A jak się czuje Hexi? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted May 1, 2013 Author Share Posted May 1, 2013 Hexi bez zmian, ani lepiej, ani gorzej. Po niedzieli pojedziemy z nią na badania krwi i usg. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
snuszak Posted May 2, 2013 Share Posted May 2, 2013 jak tylko będziesz mieć nowe wyniki daj znać jak Hexi Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.