Jump to content
Dogomania

Hexi i Gacek


Ajula

Recommended Posts

  • Replies 447
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

powtórzyliśmy usg u innego lekarza
jest to co najgorsze :(
nowotwór w śledzionie, wątroba cała wysiana
nie ma ratunku
możemy tylko wspomagać lekami i odpowiednim karmieniem wątrobę, żeby degeneracja postępowała jak najwolniej
przy odrobinie szczęścia może jeszcze jakiś czas będzie w miarę dobrze

Edited by Ajula
Link to comment
Share on other sites

od powrotu od weta cały dzień ryczałam, ale już nie będę, już się ogarnęłam, bo nie chcę, żeby ona wyczuła, że jestem smutna :(
Lekarz mówił, że jak nie będzie szybkiego wzrostu komórek rakowych, jak nie wysiądą inne organy, to może nawet jeszcze rok pożyje....
Będziemy dbać o nią jeszcze bardziej. Bidulkę naszą najkochańszą :(
za cztery tygodnie powtórka badań krwi i usg, żeby wiedzieć, co się dzieje w brzuszku

Link to comment
Share on other sites

Julitko, nie jestem w stanie napisać niczego, co Cię pocieszy... Ale wiem co czujesz - sama przechodziłam przez ciężką chorobę (jednakową) moich dwóch suniek... Jesteście cudowni, tak dbaliście i dbacie o Hexunię. Jest w najlepszych rękach. Życzymy jeszcze wielu wspólnych dni :*

Link to comment
Share on other sites

tak, w takiej sytuacji nawet nie wiadomo co powiedzieć, co napisać....... bo tak jak Asiu mówisz, nie da się pocieszyć :(
Każdy z nas wie, że nadejdzie taka chwila, że trzeba się będzie żegnać z ukochanym psem, ale jak już się wie, że czas się kończy, to człowiek staje bezradny i płacze.
Pocieszam się myślą, że może nowotwór będzie się wolno rozwijał, z rakami to nigdy nie wiadomo, czasami trwa to naprawdę długo, zanim nadejdzie ten ostatni dzień. Czasami miesiące, rok, dwa. Może się uda, że Hexi jeszcze długo pożyje.
Ja się najbardziej boję, żeby jej nie bolało. Nie chodzi mi o to, żeby za wszelką cenę o ileś dni przedłużać życie i liczyć w kalendarzu, ile dni jesteśmy do przodu.
Najważniejsze, żeby ją nie bolało, żeby dobrze się czuła.
Moja królewna najdroższa.

ps. teraz ją nic nie boli, bo właśnie śpi na swojej ulubionej kanapie kopytkami do góry

Link to comment
Share on other sites

Lala spała dziś cały dzień. Obiadek zjadła, kolację też. Na spacerku ładnie spacerowała.
Na polecenie lekarza zmieniamy sposób żywienia.
NIE WOLNO podawać karmy specjalistycznej wątrobowej - jest ona niskotłuszczowa, niskobiałkowa, ale za to wysokowęglowodanowa.
Nie wiedziałam, że nowotwory o wiele szybciej rozwijają się na węglowodanach :roll:
Krótko mówiąc: nowotwór się karmi węglowodanami, za to ma trudności z białkiem zwierzęcym i tłuszczami.
Dlatego od teraz Hexi ma dietę wysokobiałkową, wysokotłuszczową lecz niskowęglowodanową.
Wet powiedział: niech je co chce, byle nie węglowodany. Mięsko i warzywa.
No i lekarstwo - Hepato force. Wspomagające wątrobę.

Link to comment
Share on other sites

czasami mi się wydaje, że to nieprawda, że lekarz się pomylił :(
chyba nic ją nie boli, daje się głaskać po brzuszku, na spacerze się ożywiła, ale dziś nie chciała jeść, leży tylko cały czas pod moim biurkiem, główka na bok, jakby była bardzo zmęczona
a mnie w gardle dusi jak na nią patrzę :( jak to wytrzymać?

Link to comment
Share on other sites

Życie ze świadomością, że ukochany pies jest chory jest bardzo trudne i smutne :-( Ale trzeba żyć dalej choćby nie wiem co, nie załamywać się nawet, kiedy jest bardzo źle - mi pomaga, kiedy sobie pomyślę, że Norcia i Kola są już za TM i że już tam nie cierpią. Ich choroba była bardzo wyniszczająca... Wielki buziak w pychola Królewny i łapka od Ciapka :buzi:

Link to comment
Share on other sites

Obie miały mocznicę, niewydolność nerek, zatrucie organizmu, na skutek braku wydalania zbędnych produktów przemiany materii (azot). U nich było tak, że choroba się ujawniła nagle, wszystko było super, były zupełnie zdrowe, normalne, przecież chodziłyśmy z nimi do weta i z dnia na dzień - masakra, wymioty! Kola miała dodatkowo wrzody w całym układzie pokarmowym. W zasadzie udało się zbić poziom mocznika we krwi do normy, ale ona wymiotowała "fusami" (skrzepnięta krew), nie chciała absolutnie jeść, karmiłyśmy ją siemieniem lnianym przez strzykawkę, żeby wypełnić czymś przełyk... Przez miesiąc na kroplówkach schudła dramatycznie, cała śmierdziała lekami, wymiotowała przy każdym ruchu, leki nie pomagały. Przychodziła do nas i się przytulała, a my wiedzieliśmy, że się poddała... każdy właściciel wie, kiedy przychodzi czas na jego psa, kiedy już nie chce walczyć. Przez te wrzody dla Kolusi nie było szans, miała 8 lat, kiedy ją uśpiliśmy. Lekarze nas zwodzili na początku, że na pewno coś połknęła, miała robione USG 4 razy i nic, a oni swoje nam wciskali... W tym czasie choroba się rozwinęła, byliśmy tacy głupi :shake:
A Norka miała kiedyś chore nerki, kamienie tak duże, że zatkały jej ujście cewki i nie mogła zrobić siku! Po tym miała masę badań, leki, wszystko się ustabilizowało aż do niedawna. Okazało się, że ma również mocznicę, chociaż była "na cenzurowanym", badana, wszystko się nagle odezwało - myślę, że przez jej wiek, bo miała już 14 lat, chore łapki, ogólnie była osłabiona. Kiedy zaczęła wymiotować od razu wzięłyśmy ją do weterynarza, a kiedy się okazało, że ma złe wyniki to już wiedziałyśmy z Mamą co to. Głównie przez wiek nie chcieliśmy jej męczyć, chociaż lekarz okłamał moją Mamę i powiedział jej, że ona sobie po prostu zaśnie. Dopiero inny wet stwierdził, że owszem, ale najpierw wysiądą jej wszystkie narządy po kolei! Leki nie pomagały, wyniki były fatalne.
Weterynarze zdarli z nas tyle kasy, że to się w głowie nie mieści. Ale przecież pies jest członkiem rodziny, jak moglibyśmy zrobić inaczej? Wiesz najlepiej, jak to jest.
Przepłakałam tyle godzin... Przy Koli ryczałam tak, że dostałam histerii i nie mogłam się opanować. Pojechałam na uczelnię i wyłam jak bóbr, ludzie się na mnie gapili. Ale człowiek jakoś oswaja się ze śmiercią, bo inaczej nie moglibyśmy normalnie funkcjonować. Przy Norce byłam już spokojniejsza, wiedziałam, że tak musi być.

Edited by AiP
Link to comment
Share on other sites

umęczyły się strasznie te Twoje bidulki :(
Tak się boję, żeby Hexi przynajmniej nerki, serce, płuca pracowały normalnie, żeby to jeszcze ją nie męczyło.
Dziś zauważyłam, że na grzbiecie zaczyna się chyba robić jakaś gula, w dotyku jest to dosyć duże, ale takie bardziej rozlane, niż wypukłe jak guz. Twardawe dosyć. Nie wiem, może to tylko tkanka tłuszczowa jakoś tak dziwnie się rozkłada. Najpierw spanikowałam, ale potem się opanowałam. Bo jeśli zaczyna się kształtować jakiś guz, to i tak już nie ma sensu go ciąć. Nie będę jej teraz męczyć i co chwilę latać do weta. Ona tak strasznie się boi i stresuje u weta, aż gorączki z tego stresu dostaje. Zobaczę, może ja za bardzo już się doszukuję oznak choroby.

Link to comment
Share on other sites

Ajula, współczuję, i wiem co przeżywasz, ja właśnie dziś się dowiedziałam, że Norka ma mocznicę, też to stało się niemal z dnia na dzień, ryczę dziś cały dzień, lekarze pocieszali, że nie ma jeszcze anemii, że inne wyniki są dobre, ale ja się załamuję a Nora przecież ma już 12-13 lat.Te choróbska wykańczają człowieka, psychicznie, najpierw ja całą zimę nie mogłam wyjść z paskudnych przeziębień, teraz dowiaduję się, że moja kochana psina jest bardzo chora, rozkleiłam się jak głupia w gabinecie weterynaryjnym.

Link to comment
Share on other sites

Dark Lord współczuje biedulce i Tobie też :glaszcze: doskonale pamiętam Norę, nawet niedawno myślałam, że muszę poszukać jej wątek
nie jest już taka młodziutka, ale mam nadzieje, że uda się ją jeszcze podleczyć, żeby chociaż nie cierpiała :(

Link to comment
Share on other sites

Starość plus choróbska to mieszanka wybuchowa:shake:, póki co, jest lepiej po kroplówkach, ale na jak długo, kto to wie...Cholera, myślałam sobie jak już Nora zaczęła się starsza robić, że to wszystko będzie stopniowe, rozłożone na długie lata, najpierw może oślepnie i ogłuchnie, trochę stawy na starość wysiądą itd. i będzie coraz bardziej taką starowinką mimo wszystko trzymającą się jakoś aż wkońcu życie zakończy ale nie cierpiąc przedtem długo.A myślałam tak, bo wydawało się, że jak na swój wiek trzyma się świetnie.Nie tak miało być, kurde, nie nerki, nie tak nagle, cholerny świat.

Link to comment
Share on other sites

A ja inaczej, jakoś zawsze się bałam, że Hexi zaawansowanej starości nie doczeka, zawsze mi się wydawało, że ona ma sporo tych dożych genów po matce, a dogi nie żyją długo. Pocieszałam się myślą, że przeważą geny kundelkowe, ale jednak stało się inaczej.
Hexi nie ma nawet jeszcze 10 lat :(
Dziś nie chciała wyjść na spacer, trzeba ją było długo zachęcać. Tak się jeszcze nie zdarzyło, ona na spacer o każdej porze dnia i nocy była chętna :(
Ta wątroba chyba jeszcze jest większa, bo widać taki balonik na brzuchu.
Je normalnie. Od kiedy bierze lek jest lepiej z jedzeniem i kupki są lepsze.
Tylko porusza się już jak stara babcia, uszki na dół, ogonek na dół, a zawsze nosiła do góry ten ogon, teraz opuszczony cały czas :placz:

Link to comment
Share on other sites

Gaciu miał dziś czyszczone ząbki i dwa usunięte :roll:
Niestety u niego czyszczenie zębów na krótko wystarcza, jest u nas 4,5 roku, a zębiska już trzy razy miał pod narkozą czyszczone :shake: po krótkim czasie robią się żółte, kamień osadza się błyskawicznie. On ma taką jakąś dziwnie klejącą ślinę, zupełnie inną niż Hexi. Hexunia nigdy nie miała czyszczonych zębów u weta, a ma w lepszym stanie, niż Gacio.
Te dwa usunięte dziś zęby to już same się chwiały, te malutkie całkiem z przodu w dolnej szczęce. Wolałabym, żeby kły zniknęły, bo nimi robi największe dziury, jak gryzie tzn. jak człowieka gryzie :p

Link to comment
Share on other sites

Co pies to inaczej, mojej Norce też się szybko osadza, ale ja w miarę możliwości sama go usuwam i do tej pory nie było konieczności usuwania go u weta ani pod narkozą.Zęby ma już mocno żółte, niektóre jakieś szare całe, ale wszystkie w komplecie i nie widać żeby coś się złego działo, ruszało itd.Ale słabsze są na pewno, ciężko jej nieraz pogryźć tę suchą karmę nerkową, a przednie zęby na dole ma prawie całkiem starte.Biedna, schudła, że skóra na niej wisi miejscami, miała trochę tłuszczyku, to teraz z niej zszedł.Zrobiłam ponowne badania, mocznik spadł i to mocno po tych kroplówkach, dlatego tak dobrze teraz się czuje, ale kreatynina wciąż wysoko, jutro zapytam jak dalej postępujemy.A jak się czuje Hexi?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...