malawaszka Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 noo ja nie napisałam, że wszystkie takie są, ale że takie bywają i ta rasa chyba ma do tego predyspozycje - więc hodowca musi nad tym pracować - najlepiej zapraszająć wieeeelu gości jak ma maluszki 8) polecam się na socjalizatora :lol: :lol: :lol: :wink: Quote
Draczyn Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 [quote name='malawaszka']noo ja nie napisałam, że wszystkie takie są, ale że takie bywają i ta rasa chyba ma do tego predyspozycje - więc hodowca musi nad tym pracować - najlepiej zapraszająć wieeeelu gości jak ma maluszki 8) polecam się na socjalizatora :lol: :lol: :lol: :wink:[/quote]Moja nie ma i nie b ędzie miała maluszkow, bo nie znosi szczeniąt. Na widok szczeniąt mrszczy się i odwraca z wyrażnym wstrętem . Poprostu nie ma instynktu macierzyńskiego, więc jej do tego nie zmuszam, ale mimo to zapraszamy do nas Quote
Ania i Psy Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 A ja myślę,że wypowiedzi Marty Chmielewskiej na temat Poli to świetna informacja dla naszych Pytaczy,że NIE NALEZY kupować psa ze względu na jego wygląd.Bo potem jest wielkie rozczarowanie dla obu stron. I fajnie,że są ludzie, którzy najpierw dowiadują się, jaki to cudo ma charakter. Ja, jako wielbicielka sporej części wachlarza grupy drugiej,czyli psów użytkowych, obronnych i poddawanych szkoleniu, a więc w tym kierunku predysponowanych, nadal uważam,że grzywacz to wielki pies w małym ciele, doskonale uczący się przy zastosowaniu nowoczesnych metod szkolenia opartych na bodżcach pozytywnych. Jeżeli podchodzi się do nich łagodnie i wzmacnia odpowiednie zachowania, uczy się chętnie i błyskawicznie. Gdyby było tak, jak pisze Marta, nie byłoby tylu grzywaczy na agility, doggydancing i w innych dyscyplinach, które wymagają , aby pies miał chęć współpracy z człowiekiem. Ba, u nas w Polsce jest nawet mały łysol po PO:) To co Marto piszesz o Poli, moim zdaniem nie ujawnia ukrytych wad tej rasy, a po prostu świadczy o tym, że nie masz z Polą więzi, która zachęciłaby Cię do bliższego zrozumienia jej. Ale albo Pola nie jest grzywaczem, albo w Twoim poście mamy pokaz kompletnego niezrozumienia psychiki rasy i braku doboru odpowiedniego sposobu szkolenia do rodzaju psychiki psa. I raczej bym tu upatrywała błędów popełnionych w prowadzeniu Poli niż Poli odporności na wiedzę. Mam nadzieję,że nie weżmiesz mi za złe tego postu, ale ja również kupiłam grzywacza żle zsocjalizowanego, BARDZO MOCNO lękliwego i nie mam podstaw do narzekania na jego charakter i łatwość szkolenia, a ras mam w domu obecnie 4- i szkoleniem interesuję się mocno od lat, więc mam porównanie, jak różne psy się uczą. Bardzo podkreślasz miłość Poli do siebie, jednak przez większość Twoich postów przebija jedynie rozczarowanie, a nie prawdziwa więż z psem. To zupełnie jak z pudlami, które ludzie kupowali dla mody, a następnie z tych potwornie inteligentnych psów robili potworki, bo nie umieli ich wychować, dzięki czemu obecnie pudel ma opinię złośliwego i głupiego psa. Podsumowując, fajnie,że ktoś zaczął ten temat, bo padło w tej dyskusji wiele trafnych spostrzeżeń na temat charakteru rasy,jedni byli bardziej obiektywni, inni mniej, jeszcze inni zajęli się moczem:) ogólnie dyskusja powinna dać do myślenia potencjalnym kandydatom na właścicieli grzywek. Quote
Iwona Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Ania i Psy- brawo za wypowiedź.Bardzo się z nią zgadzam :D . Wydaje mi sie,że przy zakupie psa powinnismy kierować się swoimi oczekiwaniami w stosunku do niego. Wygląd jest sprawą drugorzędną. Marta jest trochę rozczarowna grzywkami bo nie spełniły jej oczekiwań- jednak patrzy dlatego dosyć obiektywnie na rasę. Nie zarzucam jej braku miłości do psa, z pewnością sunię kocha i szanuje ale nie oszukujmy się- nawet dzieci kochane są" bardziej" i "mniej"- zawsze to jedno zajmuje w naszym sercu troszeczkę więcej miejsca :lol: co wcale nie oznacza,że jest gorsze lub krzywdzone- człowiek nie maszyna i kierują nim emocje i uczucia :lol: . Quote
AngelOfDeath Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Aniu jak napisalas ze zajelismy sie sikaniem, to dla mnie jest to jedyna i najwazniejsza wada grzywacza tak jak zalozycielka topicu , nie mielismy zachwalac ale opisac wady 8) co do Marty to ja juz nic nie wiem , kiedys pisala ze Pola mieszka z jej mama dzis dowiadujemy sie ze jest u niej , a z tego co sie orietuje mieszkaja od siebie daleko :o :o :wink: :lol: wiec moze poprzez to ze Pola ma dwa domy tak sie zachowuje 8) bo wedlug mnie grzywacz jest psem ktory bardzo lubi kontakt z ludzmi i z innymi zwierzetami , ja mam porownanie bo mam jeszcze papillony i jamnika , papillon jest samowystarczalny on nie musi przyjsc na kolana moze sie polozyc na kanapie i nawet nie podejsc , obrazic sie na mnie , natomiast takie zjawisko nigdy nie zajdzie u grzywacza 8) :lol: 8) Quote
Dorota_33 Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Ja mysle,ze jezeli kocha sie wlasnego psa to sie go akceptuje takim jakim jest bez wzgledu na jego wady i zalety.Jezeli ktos chce kupic psa,to najpierw szuka odpowiedniej rasy dla siebie,tzn;wyglad,rozmiary i nie mozna odrazu stwierdzic jaki bedzie mial charakter bo tego w metryce nie podaja! Quote
paniMysza Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 dokladnie angel. ja mam podobnie z yorkiem-to psiak, ktory potrafi sam zajac sie sobą, pod łózkiem zrobił sobie swój pokój, w ktorym przesiaduje :lol: przychodzi do mnie tylko jak ma jakis interes :lol: a marcel jest ze mną cały czas. po prostu lubi wszystko robić w mojej obecności. to niesamowicie miłe. i dla mnie to jego sikanie to też jedyna wada. no moze ma jeszcze jedna - jak widzi, ze przygotowuje sie do spaceru z psami, wybiera sobie w domu ofiarę (najczesciej jest to mama i tato) i szczeka na nią :roll: to troche uciązliwe, ale pracuje nad oduczeniem go. Quote
Iwona Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 A teraz coś na temat :lol: Muszę przyznać, że z początku mojej fascynacji urzekł mnie wygląd nagich grzywaczy. Mój pierwszy kontakt i "macanie" grzywacza" odbył się na wystawie w Ustroniu i od tego momentu gdzieś w mózgownicy zapadła decyzja o nabyciu takiego pieska. Jednak nie tak od razu zdecydowałam się na zakup- trzy lata trwało / a 7 m-cy poszukiwanie suczki :lol: / zanim w naszym domu pojawiła się Kesi. W tym czasie poszukiwałam "wiedzy" na temat rasy- ale sami wiecie jak to wygląda. Na stronach hodowli- zazwyczaj same superlatywy- w rozmowach z hodowcami również. Baaardzo długo czytałam dogo- czasem dowiadywałam się czegoś pożytecznego, czasem denerwowało mnie / jako poszukującej :lol: konkretnej wiedzy- paplanie o niczym lub "ochanie" i "achanie" :lol: /. Jesteśmy spokojna rodziną, w średnim wieku :lol: , dzieci już odchowane i "prawie" dorosłe- mają inne zainteresowani i inne rasy im odpowiadają. Dodatkowo mamy już dwie suczki- jedna kupiona z rozmysłem / po stracie 8 letniej jamniczki-ukochanej szalonej wariatki , która nam dała solidnie popić i popalić swoim nieokiełznanym temperamentem/- po dokładnym zapoznaniu się z charakterem rasy. Chcieliśmy psa o zrównoważonym temperamencie- nie potrzebującym zbyt wiele intensywnego ruchu, nie chcieliśmy wulkana energii / miałam również kiedyś bokserkę - to był wulkan i demolantka :lol: /. No i pojawiła się Kali- kochana suczka, ale jak ja to określam - trochę autystyczna- żyje w swoim świecie, powolna i zrównoważona, mająca swoje "ja"- najlepiej czuje się w domciu- śpiąc, a na spacerach wąchając każdą trawkę i kwiatki. Potem pozostała w domu córcia Kali- zupełnie różna w charakterze od mamuśki- energiczna, wesoła i przytulasta :lol: .Jednak , po przejściach, nie lubi obcych ludzi- tzn. nie życzy sobie głaskania i bliższych kontaktów. Ze znajomymi jest serdeczna i miła :D . Obie suczki są "trochę " wyszkolone- tzn. znają podstawowe komendy-te które są potrzebne do wspólnego życia- nie uczę ich sztuczek, bo nie mam takiego zamiłowania. Jednak jak przystało na molosy są niezależne i czasem demonstrują to "zwlekając " z wykonaniem komend. Mając już dwie suki w domu o sporych gabarytach miałam nielada problem z podjęciem decyzji o pojawieniu się nowej suni - w dodatku malutkiej.Po zapoznaniu się zopiniami o charakterach grzywaczy doszłam do wniosku,że go zaakceptuję. Kierowałam sie tym,że mając dwie spokojne, flegmatyczne suki trochę energii i żywotności przyda się w naszym spokojnym domu :lol: , a z drugiej strony właśnie spokojny charakter starszych suczek ostudzi trochę temperament grzywacza- i muszę przyznać ,że tak jest :lol: . Są szalone zabawy i gonitwy, ale ze względu na "marną kondycję" shar-pei nie trwają one zbyt długo- mają dosyć dają sygnał Kesi że koniec zabawy i panuje spokój i błogie odpoczywanie, lub Kesi już sama kontynuje zabawę. Potrafi to robić w bardzo ładny sposób- ślicznie bawi się swoimi zabawkami i jeżeli nikt jej nie towarzyszy nie jest namolna i nie wymusza wspólnego bawienia się. W tym miejscu dodam, że nie wiem czy odpowiadałoby mi więcej energicznych grzywaczy w domu :lol: - i tu właśnie jest moment dla zastanowienia się dla przyszłych właścicieli- jak wyobrażają sobie życie z psami- czy spokój, grzeczne spacery, kanapowiec, czy ruch, zamieszanie itp. W naszym przypadku Kesi wniosła do domu trochę więcej życia,radości i zabawy :lol: , bo sharpejki nie są psami radosnymi- raczej stateczne wolnomyślicielki :lol: - w ten sposób znakomicie uzupełniaja się i spełniają moje oczekiwania- Kesi to piesek do między innymi do przytulania, pieszczenia, pielęgnacji, wzięcia na kolanka- spełnia rolę psa do towarzystwa :D . Tutaj chcę zaznaczyć, że nie traktujemy jej jak zabawkę- jest uczona i szkolona, nie na wszystko jej się pozwala, jej również dotyczą zakazy i nakazy dobrego zachowania. Uczy się szybko i z przyjemnością, niemniej nie bezinteresownie- nagródka musi być, dla niej zrobi bardzo wiele-ale nie wszystko i nie zawsze :evil: :lol: Co do charakteru grzywaczki- bo tylko o Kesi mogę pisać- jest czasem denerwująca pod względem łakomstwa :evilbat:- mało co do buzi nie wejdzie jak czuje ,że coś się je i trzeba ją prawie ciągle przywołwać do porządku :evil: . Kręci sie, wierci, skacze, zagląda do buzi- wszelkimi sposobami stara się coś dostać- oczywiście staramy się ja tego oduczyć- ale wtedy siedzi , patrzy się na człowieka, trzęsie się z emocji i liczy każdy kęs :lol: . Z drugiej strony właśnie to łakomstwo jest bardzo pomocne w szkoleniu :lol: Bardzo się bałam ,że wg opinii o psach ras małych będzie szczekliwa niepochamowani / zreszta to było jedno ze standardowych pytań do hodowców :lol: /. Nie lubimy szczekliwych bez powodu psów- i tu podjęłam ryzyko :lol: - ale Kesi nie należy do szczekusiów- szczeka tylko wtedy kiedy powinna :D . Sikanie- no cóż, sikała w domu o wiele dłużej niż czyste pod tym względem sharpejki. Zdażało jej się zsiusiać do 5/6 m-ca życia/ ale w sumie to chyba nasza wina, bo nie była na czas wyprowadzona z powodu np.zabawy i w końcu się zsikiwała/ Raz zrobiła siusiu do własnego kosza, raz na nasze łóżko :evil: . Jako szczeniaczek ślicznie załatwiała się na gazetę położoną w jednym miejscu. Z załatwianiem na dworze nie było najmniejszych problemów. Obecnie jest wyprowadzana na dwór 3/4 razy dziennie i nie załatwia się w domu. Niemniej muszę przyznac ,że ostatni raz zsikanie w domu było zakończone klapsem w gołe dupsko / teraz mi się dostanie :lol: / ale od tego momentu przestała definitywnie sikać w domu. Klaps był w momencie sikania i poparty słownym" feeee" i doskonale przez małą skojarzony z wykonywaną czynnością. Proszę mi wierzyć - nie jestem naprawdę zwolenniczką kar- jednak jak już przekonałam się niejednokrotnie -czasem jest konieczne zastosowanie negatywnego wzmocnienia :( . Bojaźliwość :( - mała jest strachliwa :( , ciekawska ale strachliwa, a może nazwać to "ostrożna" :wink: ??? Nieufność i socjalizacja- ufff- problem :oops: Moge pisać o naszych problemach i nie zamierzam generalizować, ale mam czasem ochote popolemizować z teorią- socjalizacja a charakter wrodzony psa :lol: i naprawdę wiele bym dała aby móc nauczyć się odpowiedniej "socjalizacji psa" -tu [size=6][color=red]wielki ukłon o rady do Ani i Psy [/size][/color]. Zanim kupiliśmy Kesi byliśmy z wizyta w hodowli trzy razy, za czwrtym razem dopiero zabraliśmy ją do domu.Jeździliśmy aby poznać małą, nawiązać kontakt oraz poznać hodowlę i dorosłe psy. Za każdym razem spotykaliśmy obcych ludzi w hodowli- hodowczyni jest doradca hodowlanym w grzywaczach- dorosłe psy i szczeniaki biegały "wolno" po ogrodzie , były ufne, wesołe i przyjacielskie. Bez problemów nawiązywały kontakty z przyjezdnymi. Bardzo to mi się podobało- zawsze zwracałam uwagę na kontaktowość szczeniaków. Kesi tez była takim szczeniakiem- brałam ja bez problemów na ręce- nie okazywała bojaźliwości , cieszyło mnie to. Jednak po odbiorze i przyjeździe do domu okazała się jednak szczeniakiem nieufnym do obcych- w domu było wszystko w porządku, baaardzo szybko zaaklimatyzowała sie i zaakceptowała towarzystwo starszych suczek. Niemniej jednak na spacerach nie pozwalała podchodzić do siebie obcym ludziom, kuliła ogonek pod siebie, zdradzała ochotę do ucieczki przed ludźmi. Zaznaczam,że wbrew kwarantannie wyprowadzałam małą na dwór- był czerwiec a ona miała już 11 tydzień- bałam się więc czekać i trzymać szczeniaka w domu aby" nie zdziczał" z braku kontaktu ze światem zewnętrznym. Wychodziłam na spacery, mogła biegać ze znanymi psami, chodziłam specjalnie i przesiadywałam na przystankach autobusowych aby poznawała świat i ludzi, zabierałam do pracy, jeździłam towarzysko na wystawy- i cóż nie mogę pochwalić się poprawą charakteru Kesi- jest nieufna i boi się ludzi. Nie doznała krzywdy od nikogo, nie nosiałam jej bez przerwy na raczkach, starałam się traktować jak normalnego psa / nie zabawkę na rączki/. Stosowane było" pozytywne wzmocnienie"- nagródki- jednak nie przyjmowane w momencie strachu :( . Może gdzieś popełniłam błąd, może to taki charakter- sama nie wiem.Jak kogoś pozna i zaakceptuje to jest miła, wesoła, przyjacielska, daje się głaskać i pieścić. Np. u weta- nawet nieznajomego- nie ma problemu, daje się pooglądać, podotykać itp., ale największy strach/ nie miejcie jednak wrażenia ,że to jakiś paniczny strach- poprostu ona omija ludzi lub cofa się, podkula ogonek, nie okazuje radości na widok obcych ludzi, nie jest poprostu miłym wesołym szczeniaczkiem, który kocha i akceptuje wszystkich :( / ma w stosunku do nieznajomych na ulicy / no i niektórych sędziów :lol: /. To zachowanie martwi mnie , zwłaszcza,że chciałabym jednak troche pojeździć na wystawy z Kesi, a takie zachowanie wcale nie jest atutem na wystawie. Przypomniałam sobie jednak coś -jeszcze z czasów jak Kesi była w hodowli. W porównaniu do pozostałych szczeniaków Kesi była najbardziej samodzielna i taka "Zosia - samosia" - owszem- przychodziła, biegała , cieszyła się , ale zaraz potem oddalała się w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia - a to patyczek , a to kopała dziurkę w ziemi, itp. Hodowczyni mówiła,że jest najbardziej zmyślna ze szczeniaków-np. pierwsza i jedyna jako 6 tyg. szczeniak opanowala wyłażenie z kojca - po szczebelkach / jak "małpa" tak to określiła hodowczyni"/ i musiano uciekać się najróżniejszych sposobów aby zabezpieczyć kojec przed Kesi, która wyłaziła i urządzała sobie wycieczki po domu i ogrodzie :lol: . Grzywacze mają jeszcze jedną cechę- wymagają stanowczości :lol: .Świetnie potrafia wykorzystywac naszą słabość- jeżeli im sie pozwoli na histerię to bardzo szybko to łapią jako sposób na ucieczkę od rzeczy których sobie nie życzą :lol: :evil: - w takich momentach trzeba byc stanowczym i nie ulegać małym terrorystom. To wiem z własnego doświadczenia- zwłaszcza przy zabiegach pielęgnacyjnych :lol: Świetnie sie przyzwyczajjaja do zabiegów, ale jak tylko by sie im odpuściło i uległo to koniec- histeria :lol: Strasznie się rozpisałam i jak teraz czytam to trochę :lol: chaotycznie , ale może coś z tego zrozumiecie :lol: Quote
Draczyn Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 [quote name='AngelOfDeath']Aniu jak napisalas ze zajelismy sie sikaniem, to dla mnie jest to jedyna i najwazniejsza wada grzywacza tak jak zalozycielka topicu , nie mielismy zachwalac ale opisac wady 8) co do Marty to ja juz nic nie wiem , kiedys pisala ze Pola mieszka z jej mama dzis dowiadujemy sie ze jest u niej , a z tego co sie orietuje mieszkaja od siebie daleko :o :o :wink: :lol: wiec moze poprzez to ze Pola ma dwa domy tak sie zachowuje 8) bo wedlug mnie grzywacz jest psem ktory bardzo lubi kontakt z ludzmi i z innymi zwierzetami , ja mam porownanie bo mam jeszcze papillony i jamnika , papillon jest samowystarczalny on nie musi przyjsc na kolana moze sie polozyc na kanapie i nawet nie podejsc , obrazic sie na mnie , natomiast takie zjawisko nigdy nie zajdzie u grzywacza 8) :lol: 8)[/quote]Tak Angel , całkowici się z Tobą zgadzam. Ja mam wrażenie , że moja grzywaczka, by zmarła z żałóści, gdyby musiała iść nawet na krótki czas do innego domu i bez przerwy szuka kontaktu z nami Quote
paniMysza Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 przeczytałam iwonko :D bardzo trafne uwagi na temat grzywków. trzeba z nimi postepowac konsekwentnie, bo inaczej wejdą na głowe (marcel ostatnio wchodzi :-? ). co do tej jej "niedotykalskosci", to wydaje mi sie ze juz taka jest (podobna do mnie :wink: ) marcel jest za to jej odwrotnościa, lubi ludzi, lgnie do odwiedzajacych nas gości. ale na spacerach ignoruje obcych. Quote
Draczyn Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 [quote name='paniMysza']przeczytałam iwonko :D bardzo trafne uwagi na temat grzywków. trzeba z nimi postepowac konsekwentnie, bo inaczej wejdą na głowe (marcel ostatnio wchodzi :-? ). co do tej jej "niedotykalskosci", to wydaje mi sie ze juz taka jest (podobna do mnie :wink: ) marcel jest za to jej odwrotnościa, lubi ludzi, lgnie do odwiedzajacych nas gości. ale na spacerach ignoruje obcych.[/quote]Tak, ta nietykalność, to chyba nie jest specyficzna dla tej rasy. To jest cecha indywidualna, którą można spotkać w każdej rasie Quote
Iwona Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 [/quote]Tak, ta nietykalność, to chyba nie jest specyficzna dla tej rasy. To jest cecha indywidualna, którą można spotkać w każdej rasie[/quote] Draczyn- w innych rasach m o ż n a spotkać te cechę, ale u grzywaczy spotyka ją się bardzo często :lol: Na wystawach- bo tam mam największy kontakt z grzywkami- to przeważająca część jest dystyngowana i nie bardzo dotykalska, a spotkałam się również ze szczerzeniem ząbków :lol:[/quote] Quote
Draczyn Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 [quote name='Iwona'][/quote]Tak, ta nietykalność, to chyba nie jest specyficzna dla tej rasy. To jest cecha indywidualna, którą można spotkać w każdej rasie[/quote] Draczyn- w innych rasach m o ż n a spotkać te cechę, ale u grzywaczy spotyka ją się bardzo często :lol: Na wystawach- bo tam mam największy kontakt z grzywkami- to przeważająca część jest dystyngowana i nie bardzo dotykalska, a spotkałam się również ze szczerzeniem ząbków :lol:[/quote][/quote]A tak to racja. Moja sunia na piewszej wystawie ugryzła sędziego. Dobrze ,że miał marynarkę, bo tylko za rękaw go złapała, no i dostała jedyną w życiu b.db. Ale ona nie lubi tłumów i wystaw, a w domu każdemu Laduje się na kolana, oczywiście po wcześniejszym obszczekaniu Quote
paniMysza Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 iwona, pisałaś o tym braniu wszystkiego co zjadliwe do pyszczka. marcel tez jest zarłokiem. pierwsze co go nauczyłam, praktycznie odrazu jak zamieszkał ze mną, to komenda "wypluj" - bardzo pomocna szczegolnie na spacerach. Quote
Em-ka Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 [b]Iwonko:[/b] ja przeczytałam wszystko - i w wielu rzeczach przyznaję rację; tą "niedotykalnością" nie musisz się martwić :) znam pieski, które z ogromną dozą nieufności podchodzą do obcych osób, szczególnie do mężczyzn, które kulą ogonek na widok innych psów, czy przejeżdżających samochodów - a na wystawach prezentują sie bardzo ładnie :) torchę wiary we własną sunię - i z pewnością bedzie ok! myślę, że to jest również kwestia przyzwyczajenia psa bywania na tego typu imprezach - a nad tym przecież już pracujesz :) Powodzenia! Quote
AnkaW Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Iwona z tym niedotykaniem to masz trochę racji. Ani Gizmo ani Radek nie podejdą do obcego czowieka. Cieszą się merdają kitami ale do wyciągniętej ręki nie podejdą. Jeśli wezmę Gizmaka na ręce wtedy każdy może go wygłaskać i wycałować, siedzi grzecznie nie boi się, mogę powiedzieć że wygląda na zadowolonego :wink: Zdażyło mu się chyba dosłownie 3-4 razy w życiu by podszedł do obcego i nawet skomlał i pchał się na ręce :o pytałam osoby czy mają sukę z cieczkę i tylko w jednym przypadku zgadłam Nie wiem co czuł od pozostałych osób. Może dobre serce :lol: Quote
miniaga Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Dziś byiśmy u teściów na imieninach. Tasi poszła z nami. NIe wiedziałam jak ten tchórz sie będzie zachowywał, ale jestem miło zaskoczona - nie dała się głaskac każdemu, ale się nie bała. Było bardzo głośno a ona spała na moich kolanach. Pobawiła się z dziećmi, obszczekała teścia - Super. U Ani i Psy byłam dzień przed odbiorem Tasi. Duzo wiedziałam o rasie, choć grzywka widziałam tylko raz na żywo - pełnego enrgi, skorego do zabaw nagusa. Od pierwszej chwili u Ani jej Camilla usiadła mi na kolanach i zeszła z nich dopiero jak wychodziłam - to wydarzenie umocniło mnie w mojej decyzji i cieszę się że grzywki są takie właśnie - spragnione bliskości człowieka. Dziś nie każdy akceptował Tasi u mnie na kolanach a ja mam to gdzieś. MÓj suniek potrzebuje byc blisko i z żadnym psem więż nie była aż tak mocna. Quote
Iwona Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 [quote name='Dorota_33']Ja mysle,ze jezeli kocha sie wlasnego psa to sie go akceptuje takim jakim jest bez wzgledu na jego wady i zalety. Jezeli ktos chce kupic psa,to najpierw szuka odpowiedniej rasy dla siebie,tzn;wyglad,rozmiary i nie mozna odrazu stwierdzic jaki bedzie mial charakter bo tego w metryce nie podaja![/quote] To chyba normalne,że się akceptuje, co nie wyklucza aby właśnie widzieć jego wady i zalety. Oczywiście,że nie przewidzi się do końca charakteru jaki będzie miała nasz pies- ale można szukać wiedzy jaki zazwyczaj mają charakter i predyspozycje.Np. grzywacze maja skłonnośc do szczekliwości- sporo osób mających grzywacze to potwierdzi, co oczywiście nie znaczy,że każdy przedstawiciel tej rasy będzie szczekusiem. I tu właśnie wiedząc o takiej skłonności musimy się zastanowić czy pogodzimy się z tym / lub nasi sąsiedzi :lol: / jeżeli akurat przypadnie nam w "udziale" życie ze szczekusiem.Wiedząc np. o tym, że grzywacze potrzebuja sporo ruchu- czy będziemy w stanie im go zapewnić. Znany jest też np. problem z pozostawaniem samego grzywacza w domu, sikanie/ nie wnikam z jakich powodów/ - ta właśnie wiedza powinna nam uzmysłowić czy pogodzimy się i zaakceptujemy te możliwe uciążliwości życia z psem- i to zastanowić się przed nabyciem psa a nie "po" , bo wtedy to juz grubo za późno na "płacz nad rozlanym mlekiem". Quote
AnkaW Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 [b]Iwona[/b] - z tym zostawaniem w domu to też sprawa nauczenia od szczeniaka. Moje zostają same 6 godzin. Siedzą cicho nie ujadają nie piszczą, pytałam sąsiadów czy nie przeszkadzają. Owszem czasem sie zdarza, jak ktoś się tłucze na klatce schodowej lub ulubiony pies sąsiadów z wrzaskiem zbiega na dół :evil: ale są to wyjątkowe sytuacje. Gizmo nie jest psem rozszczekanym, jeśli już to wieczorem jak jest ciemno na polku lubi sobie kogoś obszczekać, nie wiem czy słabo widzi i cykor z niego wychodzi. Natomiast Radar jest psem warczącym. Nie można przy nim oglądac telewizji bo wkurzają go wszyscy aktorzy :evilbat: czasem już odwracam go w drugą stronę, tyłem do ekranu, ale on i tak uparcie łypie ślepiami w telewizor i pomrukuje, podszczekuje jakby czkawkę miał :lol: :lol: Quote
Marta Chmielewska Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 :lol: Widzicie, takim oto sposobem dyskusja sie przeistoczyła i bardzo się z tego cieszę. Bo nagle z samych achów i ochów udało się wypośrodkować obraz rasy. Są głosy zachwytu, są też krytyczne i bardzo dobrze. Przyznam, że gdybym wiedziała o tym wszystkim, pewnie inaczej podeszłabym do rasy. Bardzo ważne jest, gdy człowiek decydując sie na coś, wie, czego po tym czymś się spodziewać. Kupując stafika wiedziałam, że pies ten będzie budził lęk, że może mieć charakter dominujący i wiele inych szalenie dobrych rad. Na szczęście w przypadku mojej suni okazała się idealnym przestawicielem rasy pod względem psychicznym (i nie tylko). Przy wyborze chińczyka wiedziałam, że jest psem do towarzystwa. To wszystko. Dlatego jej zachowanie, cechy były czymś zupełnie nowym. Przeczytałam, że szybko się uczy (zapomnieli dodać, że tylko tego co chce i za coś), że lubi dzieci (Pola owszem, da sie przytulić, ale nie jest cierpliwa i nie raz goniła 3-letnią wtedy Zuzię po całym mieszkaniu i szczypała ją po pupie), że jest nieufna (unika dotyku wszystkich poza rodziną i dobrymi znajomymi), że jest psem niekłopotliwym pod względem higieny (wyciskanie zaskórniaków jest niestety ponad moje siły, podobnie nie jestem w stanie depilować psa woskiem, a wiem, że niektórzy tak robią), że trzeba kremować i ubierać (to akurat nie problem). Nie miałam pojęcia, że ma histeryczny charakter, że trzeba golić (poważnie), że jest psem tak zwinnym i szybkim (wyścigi chińczyków to rerwelacyjny pomysł!), miło zaskoczyła mnie jej nieszczekliwość, przyjemny dotyk skóry, uwielbienie dla pościeli (najlepszy kampan do długiego spania). Nie miałam pojęcia o tym, że tak dużo samców posikuje w domu :o dowiedzialam się dopiero w tym topiku (cenna uwaga). Nie spodziewałam sie też, że takie wrażenie zrobi na ulicy. Jestem przyzwyczajona do tego, że wychodzę z psami wszędzie gdzie tylko mogę, ale to co sie działo na dworze, gdy zabierałam wszystkie trzy suczydła przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Te okrzyki, piski, gwizdy, komentarze, trąbienie, wszyscy chcą dotknąć, każdy pyta co to za rasa, niektórzy mi grozili, bo się nad psem znęcam, wyśmiewali, że jestem wariatka i psa golę, można ksiązke napisać i chyba niektórzy wiedzą o czym mówię. Z jednej strony zabawne, z drugiej bywa bardzo męczące. O tym też nie wiedziałam. W kwestii mojej sytuacji rodzinnej, mieszkaniowej, są to zdecydowanie prywatne sprawy. W chwili zakupu obu psów mieszkaliśmy z mamą. Pewne sytuacje, o kórych na dogo mówić nie będę, spowodowały naszą przeprowadzkę, zapadły decyzje takie, jakie zapadły. Do mnie po paru miesiącach od przeprowadzki miała przyjechać córka Poli, ale jak wiadomo, urodziły się chłopaki, więc trzeba będzie jeszcze poczekać. Chciałabym chińczyka, którego mogłabym od małego wychować, sunię bez nawyków, wybraną z miotu pod względem charakteru a nie tylko wyglądu. Wyobrażacie sobie, że Pola do dzisiaj ogląda się za osobami podobnymi do tych, które się nią opiekowały przez pół roku? Do dziś biegnie do podobnego samochodu? Wydaje mi się, że chinczyki mają doskonałą pamięć i bardzo silnie się przyzwyczajają. Nie mogę tego inaczej wytłumaczyć. Nasze psy są kochane, rozpieszczane, śpią w łóżkach, jedzą mięsko i tak samo dobrze czują się u wszystkich członków naszej rodziny, razem się wychowały i w razie sytuacji kryzysowej nigdy nie będzie problemu z opieką nad psami. Pani Mysza i Lothia znają całą sytuację i moje plany dużo lepiej i obie przyjęły ją ze zrozumieniem, bo można zrozumieć tylko wtedy gdy zna się mnie troche blizej. Mnie i moją rodzinkę :wink: Pozdrawiam. Quote
Ania i Psy Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 [quote name='Marta Chmielewska']:lol: Przeczytałam, że szybko się uczy (zapomnieli dodać, że tylko tego co chce i za coś), ..... Nie miałam pojęcia, że ma histeryczny charakter, .[/quote] Bardzo ładny post, Marto. Ja bym się chciała jeszcze w temacie odnieść do tych dwóch rzeczy, które zacytowałam. Jak wiadomo, różne rasy i rodzaje psów uczą się przy użyciu rozmaitych bodżców, pozytywnych i negatywnych. Są rasy, które mają dużą odporność na zastosowanie bodżców negatywnych i nie zniechęcają się nimi do dalszej pracy (vide owaczarki niemieckie świetnie szkolone na kolczaty i wrzaski,zapatrzone we właścicieli jak w obrazki i bezdennie posłuszne), są takie, przy których taki sposób prowadzenia się nie sprawdza. Zatną się w sobie na amen i nici z jakiegokolwiek szkolenia (vide dalmatyńczyki czy psy pierwotne,dzieki czemu dostaję łatkę kretynów ). Są psy odporne i miękkie. Ja kupując grzywacza, miałam już w domu dwa szkolone psy i byłam bardzo ciekawa, jak będzie uczył się grzywacz. Pierwsze, co odkryłam u Pipciusi, to wrodzony aport. Jako,że nie wyobrażam sobie Grucy (hihihi!) szkolącej stado szczeniaczków za pomocą klikera, mniemam, iż ten dar u Kamilki jest darem czysto wrodzonym. Ano rzuciłam piłeczkę, a psina poleciała i wzięła w zęby, a następnie zwróciła się do mnie i przy pomocy radosnych moich kwików i podskoków doniosła prosto do mnie i oddała mi do ręki. Aport to olbrzymia broń w szkoleniu, psy szkolone do współpracy z człowiekiem muszą mieć ten naturalny aport, ale ja się nie spodziewałam zupełnie znaleść go w ozdóbce. Kolejna rzecz, jaką zaskoczyła mnie Kamilka, to nagrody potrzebne do szkolenia. Nagrodą w szkoleniu powinno być to,co dla psa jest wartościowe. Dla mojego CTR-a i Dalmatynki było to żarcie. Dla Kamilki przez długi czas wystarczającym motorem do pracy z nią była moja uwaga i cały zestaw radosnych dżwięków i pochwał Póżniej, kiedy zrobiło się trudniej, bo wszedł w grę okres , kiedy szczeniak przestaje podążać za przewodnikiem, a zaczyna mieć tendencje do oddalania i zagapiania się w całym świecie, wkroczyły również smakołyki i ów aport, za który moje psiaki zrobią prawie wszystko. Ja staram się grzywacze wychowywać łagodnie, ale konsekwetnie- konsekwentnie,tzn. jeśli np. wołam, a pies pozostaje "głuchy" to nie rezygnuję, ale będę odbiegać, piszczeć i robić 1000 innych rzeczy,aby pies CHCIAŁ do mnie przyjść, bo jestem atrakcyjniejsza od otoczenia, a tym samym moja komenda i mój autorytet się wzmacnia. Bo grzywek to trochę taki niepoważny dzieciak. Z nim nie da się surowo i na siłę, bo to pies wrażliwy. Inteligencja grzywacza jest ogromna-szybkość kojarzenia, zapamiętywania,znajdowania różnych rozwiązań,jest ogromna, ale kluczem do współpracy jest moim zdaniem właśnie to, aby wlaściciel był fajny i ciekawy, aby pies sam chciał z nim współpracować, wtedy z grzywaczem można konie kraść. Pamiętliwość grzywka względem niemiłych sytuacji jest straszliwa- pierwsze niemiłe doświadczenie mojej Kamilki-dziabnięcie przez ON-a-zaowocowało niestety wściekłą niechęcią do całej rzeszy ON-ów i ON-owatych. Moją bronią w tym przypadku okazało się kamienne przywołanie i oczy dookoła głowy- jak widzę ON-a to wołam i przypinam na smycz, albo zajmuję ją czymś fajowym, bo jak nie, to wiem,że ona poleci i go oszczeka, On zwieje, ona wróci dumna jak paw i tym chętniej pogoni następnego ON-a. Większość grzywaczy, to psy podchodzące do obcych z dystansem-tutaj jest cały wachlarz tych dystansowych reakcji, od podejścia niuchnięcia i pójścia dalej,poprzez ignorowanie do oszczekania włącznie (to w tym kontekście wspominałam o szczekliwości). Akurat Kamilka jest wprost przeciwna, gdyż wszystkich kocha i chętnie włazi gościom na ręce, Winetka jest modelowym olewczem, natomiast Kura z zaburzoną socjalizacją na widok ludzi obcych długo chował się za mnie, z paniczną ucieczką przy próbie dotknięcia włącznie. Dzieci bał się straszliwie, bo to małe,hałaśliwe i nieprzewidywalne. Kiedy nabrał pewności siebie, szczeknął na dziecko. Dziecko się spłoszyło i zaczął się rodzić kolejny szkodliwy nawyk, takie "jak naszczekam to ucieknie". Wyleczyłam sytuację za pomocą złapania na dworzu gromadki dzieciaków i wielu garści przysmaków. Prosiłam dzieci, aby nie zwracając uwagi na jego szczekania rozrzucały przysmaki coraz bliżej siebie,aż wreszcie Kura się przełamał i rozciągając się prawie na płask przyjął smakołyk z ręki dziecka,odskoczył na trzy metry,zjadł i wrócił po następny. Dzieci miały radochę a Kura się oswoił. Teraz mam problem taki,że Kura doszedł do wniosku,że mężczyżni chodzący wieczorem są niebezpieczni. Tylko,że to naprawdę problem, bo zazwyczaj jak na jakiegoś drągala wyskakuje mały łysy facecik do połowy łydki ubrany w bluzę z kapturem z literką "K" na grzbiecie i czapkę z daszkiem i poszczekuje piskliwym falsetem, to taki drągal ze śmiechu trzyma się za brzuch i Kurze się to wzmacnia, bo grzywki zazwyczaj uwielbiają być w centrum uwagi i Kura nie jest tu wyjątkiem. Ale od tego mamy przywołanie, aby Kura zostawił faceta. Kolejna cecha wielu grzywek, to reagowanie lekko histeryczne na różne niemiłe rzeczy. Ten problem mam często przy strzyżeniu grzywek nie bardzo przyzwyczajonych do tego. Otóż grzywuś włącza wtedy syrenę okrętową. Starczy wtedy zbyt wcześnie odpuścić, aby następnym razem ryczał jeszcze głośniej (to inteligentny pies i szybko się uczy, co działa na jego korzyść). Ja wtedy staram się być delikatna i spokojna, ale uparta jak osioł. Przy wyciu "ogólnym " nie odpuszczam wcale, jak syrena ucichnie, to natychmiast chwalę i za chwilkę puszczam. Jeśli widzę objawy narastającego lęku, lekko odsuwam maszynkę i spokojnie coś tam gadam,ale nie wyłączam jej i nie zabieram. Grzywki bywają nieprzewidywalne i potrafią nas często zaskoczyć. Skaczą po meblach jak koty. Włażą na szafki. Spadają z parapetów. Jak chcą na siebie zwrócić uwagę, to drapią, albo pojękują, albo czego się tam jeszcze nauczyły. Podstawą jest to,że one nas obserwują i wiedzą, co DZIAŁA na nas. Dlatego łatwo zrobić z grzywka potwora. Starczy ulegać jego histerii i litować się nad nim, a będzie bojącym się wszystkiego truchełkiem. Starczy chować go przed innymi pieskami, a będzie dzikiem. Dla mnie grzywek to suma zalet, bo wiem,że w ogólnym rozrachunku to pies, z którym świetnie mi się żyje. Wiem, jakie są słabe punkty charakteru grzywków i co może sprawić,że stanie się uciążliwy dla mnie i dla otoczenia, jednak potrafię to w mniejszym lub większym stopniu wyeliminować lub po prostu nie dopuścić do pojawienia się,"przerośnięcia" danej cechy.Co nie znaczy,że moje psy są idealne i nie zdaży im się wyłamać i zrobić jakiegoś przykrego numeru (obszczekanie,zjedzenie kupy). W sumie takie dzielenie ogólnego charakteru rasy to trochę rzecz względna. Ja np osobiście nie czuję się dobrze z psem, który na dworzu ma ważniejsze sprawy ode mnie (wąchanie,szukanie odpadków). Cenię sobie zainteresowanie psa mną. I bardzo ciężko mi było zbudować więż z przygarniętą w odruchu serca Pacynką-dalmatynką. Ogólnie miałam z nią mnóstwo problemów i często zasięgałam porad o charakterze behawioralno-szkoleniowym, toteż wszystkie moje narzekania na tą różnicę charakterów były ogólnie znane.A głównie moje zastrzeżenie,że ona ma mnie gdzieś, a ja nie wiem, jak ją sobą zainteresować. I pojechałam raz do koleżanki, która posiada hasiorka. Udałyśmy się na spacerek. Hasiorka zazwyczaj nie było widać, natomiast Pacyna jak zwykle zupełnie się mną nie interesowała. I ta koleżanka wpędziła mnie w szok , mianowicie stwierdziła,że ona by nie wytrzymała z takim uzależnionym od siebie natrętnym psem jak Pacynka.Hm, nie zrozumiałam, o co jej chodzi. Przecież Pacynka jak zwykle miała mnie w głębokim poważaniu.Na to ona zwróciłą mi uwagę,że Pacynka po pierwsze nie oddala się ode mnie na odległość większą niż 10 m., po drugie kontroluje wzrokiem,gdzie jestem, a po trzrecie co jakiś czas przebiega koło mnie.I wtedy uderzyła mnie względność naszego spojrzenia na te wszystkie "wady" . Tak naprwdę kluczem do dobrego dobory pary człowiek-pies jest głębokie spojrzenie w głąb siebie, a potem dopiero przeanalizowanie,czy ten śliczny piesek ma takie cechy, z którymi będzie nam się dobrze żyło.Dla takiej osoby , jak ta moja koleżanka, grzywacz to byłby pies pełen wad-przylepny,czasami natrętny-dla większości z nas to olbrzymia grzywacza zaleta! W przypadku Pacynki ja przestałam walczyć z wiatrakami i przyjęłam jej sposób interesowania się mną na spacerach, jako coś, co leży w jej charakterze i zrozumiałam,że ona po prostu taka JEST i tak ROBI i kocham ją bardzo, ale wiem,że nigdy nie będę już miała dalmatyńczyka, bo taki rodzaj charakteru po prostu nie zgadza się z moim i było po prostu trudno nauczyć mi się pogodzić z jej cechami. Dlatego myślę,że wstępem do kupna psa jest dogłbna analiza tego,czego my oczekujemy od psa, bo związek człowieka z psem zazwyczaj nie jest altruistyczny (chyba,że w porywie serca przygarniamy jakąś sierotę) i kupując psa czegoś byśmy tak od niego chcieli, np. aby się dużo przytulał albo aby po prostu był gdześ obok , w przeciwnym wypadku czekają nas długie lata obopólnych flustracji. Quote
Ania i Psy Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Aha, pisząc o szkoleniu, mam tutaj na myśli szeroko pojęte szkolenie, tj wychodzę z założenia, że wszystko, co chcemy, aby pies robił,czy rozumiał, to już jakaś forma szkolenia-a więc WSZYSTKO-przywołanie, nie zjadnie z naszego talerza, wskakiwanie i schodzenie z łóżka, to już szkolenie. Moje grzywki są szkolone "ogólnożyciowo" oraz wystawowo. Na sztuczki na razie brak czasu-ale za to fajowe sztuczki umieją dużaki:) Quote
miniaga Posted November 28, 2005 Posted November 28, 2005 Ja wiem jedno wszystko czego oczekiwałam od Tasi dostałam podwójnie. Uwielbiam jej obecność i cieszę się że jest taka przylepa. Tasi popada w histerię, ale wystarczy stanowczość i pies uczy się że wycie w niczym mu nie pomoże. Wczoraj szliśmy spacerkiem do teściowej. Mała chodzi na smyczy jeszcze jak jej się podoba więc biorę ją na ręce gdy przechodzimy przez ulicę, ale wczoraj zaczeła mi piszczecpo dwóch metrach od domu i domagać się na rece. NIo i wyszło odwrotnie niż chciała bo cała drogę musiała zasuwac na własnych nóżkach. Piszczała aż do końca mimo że co jakiś czas się zatrzymywałam i ją głaskałam. Nio ale to poskutkowało bo w drodze powrotnej dała sobie juz spokój. Co do nauki to my opanowałyśmy juz komende siad- więc uważam, że należy tylko umiejętnie skupić uwagę psa i każdorazowo go chwalić. Quote
paniMysza Posted November 28, 2005 Posted November 28, 2005 bardzo ładnie i trafnie napisane aniu!!!! :D Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.