Jump to content
Dogomania

Historia Chipsa vel Pattona. Niestety bez happy endu


Recommended Posts

  • Replies 350
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jak to w końcu było? Patton warczał juz przed adopcją czy tylko potem u was? W końcu wiedzieliście, że bierzecie zwariowanego psa czy nie?
Nie chodzi mi o ocenianie słuszności werdyktu skazującego, możliwe, że mimo, że w ekspresowym tempie, ale był słuszny.
Tylko - jaki naprawdę był pies w czasie pobytów u różnych ludzi? Jak to jest? Ciekawi mnie, czy czujecie się więc oszukani przez tych co psa dali i zachwalali, ze byl milutki? Czy też próbowaliście, wiedzieliście, ze będzie trudno - ale przypadek okazał sie nieuleczalny? Jak to oceniacie?

Link to comment
Share on other sites

nie wiem, czy przypadkiem nie jestem wsrod podejrzanych o rozregulowanie forum BT (ze niby skoro sie z niego wypisalam ponad tydzien temu, moglabym chciec je teraz zepsuc). powiem krotko:[b] nie mam z tym nic wspolnego[/b]. nigdy nie uciekalabym sie do czegos takiego.
 
skoro juz zabieram glos, nie moge nie skomentowac tego, co tu przeczytalam.
nie bede sie rozwodzic na temat uspienia pattona, bo juz sie w tej sprawie wypowiedzialam na forum BT. uwazam, ze to byla sluszna decyzja i w pelni ja popieram, ale rozumiem i szanuje to, ze inni zajmuja w tej sprawie inne stanowisko.
 
natomiast bardzo dziekuje alicji rydzewskiej za wstawienie cytatu administratora forum BT, ktory naprawde otworzyl mi oczy.
[quote]a na koniec dodam ze mam gleboka nadzieje ze kazdy hodowca 100 razy sie zastanowi zanim sprzeda Pawlowi i Agacie szczeniaka - na dwa posiadane bulle, dwa uspione w tempie ekspresowym to bardzo niepokojaca statystyka...[/quote]
julka_bulka - uwazam, ze to, co napisalas, jest po prostu ohydne.
nie zawsze sie zgadzalam z tym, co na forum mowilas, raz nawet wlos mi sie na glowie zjezyl, jak przeczytalam twoja wypowiedz, ale naprawde nie spodziewalam sie czegos takiego. jak mozna wypominac komus uspienie konajacego psa? i to w takiej formie? zeby cie zacytowac: serce rosnie!
 
i na zakonczenie - skoro tak chetnie sie na forum gdyba, co by sie zrobilo na miejscu agaty i pawla, to i ja sobie przez chwile pogdybam.
gdybym byla hodowca, bez wahania sprzedalabym agacie i pawlowi szczeniaka, mialabym natomiast powazne watpliwosci na temat sprzedania szczeniaka osobie, ktora potepia uspienie cierpiacego psa, ktoremu lekarz nie daje szans na przezycie. balabym sie po prostu, ze gdyby, nie daj Boze, zapadl na ciezka, nieuleczalna chorobe, taka osoba pozwolilaby mu w wielodniowych (wielotygodniowych?) meczarniach skonac.
 

Link to comment
Share on other sites

Uff, dojechałam dziś do końca tej smutnej opowieści :x
Przykre to jest bardzo co sie stało, ale rozumiem rozgoryczenie obydwóch stron :-?
Sama mam trzy psy po przejściach i właśnie zapytałam męża, co by zrobił gdyby Cezar mnie pogryzł. - odpowiedz nie nadaje sie do zacytowania :-? Więc po części rozumiem nowych właścicieli, ale cały czas gnębi mnie jedna rzecz- ta adopcja nie była zapięta na ostatni guzik :-?
-Za każdym razem kiedy my adoptowaliśmy psa dyskutowaliśmy z byłymi opiekunami na temat co będzie jeśli nasz nowy domownik nie będzie sie zgadzał z resztą stada lub wynikną inne problemy. W przypadku Emi mam umowe ze schroniska, ze musze ją w takim wypadku oddać, w przypadku Czangi która jest z hodowli [hodowca wyciągnął ją z schroniska] też mam umowe ,że jeśli coś będzie nie tak musze ją odwieżć i to on zadecyduje co dalej. Cezar natomiast był u nas przez tydzień na próbe i dopiero potem kiedy byliśmy pewni,że zgadza sie z resztą podpisaliśmy umowe kupna i dostaliśmy jego papiery.
Dlaczego Wy o tym nie pomyśleliście??? :o Sprawa byłaby prosta, i wtedy można by oskarżać właścicieli,że złamali umowe.A tak??Może czuli sie bezradni..No i emocje też zrobiły swoje :x
Rozumie tu żal wszystkich, ale to co robisz Julka bulka to jest ochydne :x
wredne i mściwe :-? Uczepiłaś sie tych szczepień jak rzep psiego ogona :-?

Link to comment
Share on other sites

Zdaje mi się że jeśli chodzi o wściekliznę to mozna ostatecznie zbadać martwe zwierzę, a właściwie wystarczy do badania jego... głowa... :evilbat:

Ale rzeczywiście - lepiej byłoby żeby zwierzę obserwować przez 15 dni...
Zdaje sobię jednak sprawę że w całej sytuacji zadziałał czynnik emocjonalny i właściciele Pattona podjęli decyzję działając we wzburzeniu.

Rozumiem ich decyzję. Być może zachowałbym się tak samo. Ryzyko tego że pies nauczy się rozwiązywać swoje problemy za pomocą tej samej metody jest zbyt wielkie.

Jeśli postawić na szali życie psa i potencjalne zagrożenia dla życia ludzi - to pierwsze zawsze musi ustąpić przed drugim.

Link to comment
Share on other sites

Witam,przeczytałem wszystkie posty i powiem tylko tyle,że Paweł i Agata może działali zbyt szybko z podjeciem decyzji uspienia psa ale postąpili słusznie.Widać gołym okiem,ze to dobrzy ludzie i pasjonaci rasy,którzy się starali,mieli dobre chęci ale pies okazał się juz spaczony.Niestety nie udało im się i dostali za swoje od chipsa.Moim zdaniem bull który gryzie ludzi powinien być natychmiast uśpiony.Tak postępowano zawsze i dlatego bulle są tak łagodne do ludzi.Nie stawiajmy wyżej bulla nad człowiekiem.Kochamy je tutaj wszyscy ale nie pozwólmy aby nasze psy stwarzały zagrożenie.Moim zdaniem pies który nie zawachał sie ugryśc człowieka,będzie gryzł nadal,więc cieszmy sie,ze "tylko" na rece Agaty sie skończyło.
Pozdrawiam wszystkich i wołam o opamietanie się
A Agata i Paweł trzymajcie się!

Link to comment
Share on other sites

świetnie, że wypowiedź grzegorzartura wzbudziła tyle entuzjazmu. niestety, moja może roczarować, dlatego niezbyt odpornych na wypociny odsyłam na kawę lub piwo. temat chipsa aka pattona śledzę od samego początku na forum bullterrierowym. znam sprawę, poniekąd byłam w nią zaangażowana (niestety tylko finansowo). a skoro topic na BTF został zamknięty - pora na podsumowanie, które uczynię tutaj.

od samego początku, pomimo zaszokowania wiadomością o uśpieniu chipsa, starałam się wykazać maksimum zrozumienia dla decyzji Leni i pawła. sama byłam w przeszłości pogryziona przez psa, miałam także kilka psów-znajd, moja mama została przy mnie bardzo poważnie pogryziona przez dużego psa (rany leni to przy tym ukąszenia komara) - tygodnie w gipsie, rozerwanie mięśni do kości. znam ból, bezradność i strach, który w takich sytuacjach może ogarnąć. bardzo współczułam leni bo wyobrażałam sobie, co przeżywa. dlatego dałam jej i pawłowi potężny kredyt zaufania. jednak w miarę napływania informacji, także na priva od pawła, kredyt ten malał. aż wygasł. a, paradoksalnie, właśnie leni i paweł wbili do trumienki w której spoczywał ostatnie gwoździe. dlaczego? już wyjaśniam.

1. początkowo reakcję pawła , jego emocjonalne wypowiedzi naszpikowane inwektywami, uznałam za emocjonalną reakcję na atak ze strony niektórych osób. zrozumiałam to, bo mi także takie reakcje, i takie słowa wydały się kompletnie niestosowne w sytuacji, w której ktoś został pogryziony. byłam zaskoczona, zszokowana, ale nadal wierzyłam, że decyzja o uśpieniu nie zapadła ot, tak sobie. dalsze zachowania pawła, w miarę upływającego czasu, porażały mnie. jego wyzwiska, obelgi, totalne lekceważenie WSZYSTKICH, nawet tych, do których pisał tak jak do mnie na priva, jego buta i arogancja, utwierdzały mnie w przekonaniu, że znowu k...wa sie pomyliłam w ocenie. jego niesmaczne, żałosne "żarty" na temat usypiania leni, jego podpisy pod własnymi wypowiedziami w stylu "morderca bulli".... zgroza. zgadzam się co do jednego, bo określił się mianem "cham skądś tam", gdzie lokalizacja w tym opisie jest najmniej ważna.... po prostu ręce mi opadły. paweł dostał ode mnie wielki kredyt zaufania i dawkę zrozumienia (o czym zresztą dyskutowaliśmy na priv), zupełnie jak chips. i także jak on (w mniemaniu co niektórych) - nie wykorzystał jej. zarobił ode mnie na złotego strzała (o czym także został poinformowany).

2. w tym punkcie pomijam samą decyzję o uśpieniu. ale jeśli julka-bulka ma rację (a nie mam podstawy by jej nie wierzyć, bo z reguły jest to osoba, która wie, co mówi, choć z której opiniami ja, zdarza się, totalnie się nie zgadzam) w kwestii kwarantanny i postępowania w przypadkach pogryzienia przez psy, to kolejna porażka, którą udowodniłoby nawet dziecko. dużo było słów pawła i innych osób w stylu "wy, którzy bronicie chipsa, ciekawe ja byście gadali, gdyby to WASZEJ rodzinie się przytrafiło", albo "co by było, gdyby WAS to spotkało!", lub "zastanówcie się co WY byście zrobili na miejscu pawła i leni!". więc w świetle opisu leni podsumuję te głosy - pieniactwo. te wielkie słowa o tym, jak ważne jest ZDROWIE I BEZPIECZEŃSTWO najbliższych... zwykłe pieniactwo i wykorzystanie emocjonalnych pobudek osób śledzących sprawę. dlaczego? proste.
- W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI ZOSTAŁ UŚPIONY PIES. MIGIEM! dlaczego paweł nie zainteresował się najpierw losem leni? dlaczego nie zawiózł jej do szpitala NATYCHMIAST? kiedy moją Mamę pogryzł pies i krwawiła jak prosię na środku osiedla, wszyscy mieli w dupie psa, który to zrobił, a zajęci byli organizowaniem pomocy. nawiasem mówiąc, moja pierwsza myśl po zabraniu jej do szpilata była "zatłuc gnoja", ale o dziwo, jakoś potrafiłam myśleć o tym, że pies powinien żyć, dla dobra mojej Mamy. dlaczego TOTALNIE ZIGNOROWANO procedurę obserwacji zwierzęcia, które pogryzło?? a gdyby chips BYŁ chory na wściekliznę? (co jest wprawdzie wyjątkowo mało prawdopodobne, ale nie wykluczone). każdy z obrońców decyzji o uśpieniu podkreśla, że pies i jego zachowania zostały poznane na tyle, by móc z pełną odpowiedzialnością podjąć decyzję o uspieniu. super, może i tak było. tylko na boga, kto z pełną odpowiedzialnością ZNAŁ PSA NA TYLE, BY WIEDZIEĆ ŻE JEST ABSOLUTNIE WOLNY OD WŚCIEKLIZNY?!

3. nie oceniałam i nie zamierzam oceniać wzajemnych opinii pawła, leni, justy, darka czy kogokolwiek innego na temat zachowania psa w takich a nie innych sytuacjach, jego reakcji na spacerach, w domu, reakcji na piłeczki, dzwonki do drzwi i na kurze białko. to jest jedynie słowo przeciwko słowu, a żadnej z tych osób nie znam a tyle, aby bezwarunkowo im wierzyć. staram się oceniać fakty. a fakt niestety dla mnie zasadniczy jest taki, że decyzja o uśpieniu była totalnym błędem. mało tego, do błędu tego przyznał się paweł w jednym z postów na FBT. i co z tego? i kopytko. dalej najważniejszym tematem było kto ma do jasnej cholery rację. jak to kto, skoro wszyscy mówią, że decyzja o uśpieniu była błędem, a różniece występują TYLKO i wyłącznie w odniesieniu do źródła takiej czy innej opinii. dla jednych najważniejsze było życie psa, dla innych - rzekome bezpieczeństwo (piszę "rzekome", bo dla mnie bezpieczeństwo w tej sprawie zostało zignorowane, acz rozumiem, co ludzie wypowiadający się wcześniej, przed poznaniem wersji zdarzeń leni mialei na myśli - po prostu bezpieczeństwo najbliższych, znajomych - ludzi przebywających z psem). odnoszę jednak wrażenie, że w całym emocjonalnym szumie wokół tej sprawy, w atakach i obronie, zanikło gdzieś totalnie SEDNO tej sprawy. a było ona takie, że uśpienie było przejawem raczej właśnie skrajnej nieodpowiedzialności, szybkiej decyzji podjętej pod wpływem zdarzenia, niż przemyślanego działania po rozważeniu wszelkich idących za tym konsekwencji (także zdrowotnych dla leni).

4. nie jestem przeciwna usypianiu agresywnych psów. jestem za. nie rozważam błędów, które być może zostały popełnione w trakcie całego procesu adopcyjnego chipsa. zapewne były, ale już nie dowiemy się gdzie, kiedy, w jakiej formie i natężeniu. cała dyskusja, która rozgorzała po fakcie, jest dla mnie przejawem absolutnego "rozpasania oceniającego", każdy jest najmądrzejszy, a nikt nie chce spojrzeć na sytuację trzeźwym okiem - co było najlepsze dla leni, dla pawła, dla chipsa. utworzyły się obozy i frakcje, a zginęła gdzieś prawdziwa odpowiedzialnośc zarówno za zdrowie leni jak i za życia psa, w którego uratowanie i szczęśliwe trwanie tyle osób się zaangażowało.

teraz możecie mnie zjeść. proszę uprzejmie, ale mojego zdania póki co nic nie zmieni. i mam gdzieś jakąkolwiek poprawność - czy zgodną z duchem osób krzyczących o "bezpieczeństwie człowieka nad psim życiem" czy też dokładnie odwrotnie.

ps. leni, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele ukrytej niechęci do psa można wyczytać między wierszami Twoich postów? usiłujesz traktować go jak człowieka, jak upośledzone dziecko, które nie spełniło oczekiwań pokładanych w nim przez szczęśliwych z początku rodziców. pochodna Twojej postawy wobec psa to wypowiedzi innych w stylu "miał szansę, nie wykorzystał jej", "jakie to przykre, gdy wyciągam rękę do psa, aby go popieścić, a on ją gryzie", czy też "pies, dla którego człowiek tyle robi, a ten nie okazuje wdzięczności, tylko gryzie nie zasługuje na to, aby żyć". przeczytaj to za jakis czas. dłuhuuuuugi czas, po ochłonięciu. jesteś inteligentną osobą, i z pewnością sama to zauważysz...

Link to comment
Share on other sites

Lufa, powiem krótko - co chciałaś tym postem udowodnić?
Nie rozumiem również co twój post wnosi do dyskusji i jakie mamy z tego wyciągnąc wnioski.

Mam tylko dwa zastrzeżenia.

1. Nigdy nie przyznawałem się do rzekomego "totalnego błędu o uśpieniu psa". Napisałem, że "teraz tej decyzji żałuję", a to całkowicie zmienia postać rzeczy. Żałuję z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na Darka i Justynę, ponieważ przyzwyczili się do Pattona i związali się z nim uczuciowo. A po drugie (i co ważniejsze), że wiadomość o uśpieniu psa i żywa dyskusja na ten temat mogła i może mieć fatalne skutki dla dobra rasy. Pies jednak powinien zostać uśpiony i w tej chwili patrząc na wszystko z perspektywy czasu i po konsultacjach z autorytetami w dziedzinie kynologii i behawiorystyki tym bardziej jestem o tym przekonany. Możliwe że później powinno to nastąpić, ale nie ulega wątpliwości, że powinno.
Wiele osób (wspomnianych wcześniej przeze mnie), które mają w tej sprawie więcej do powiedzenia niż tylko puste gadanie na forach potwierdza zdanie Grzegorza (M&B) - PIES NIE NADAWAŁ SIE DO ADOPCJI. I niestety Darek z Justna również by sobie z tym psem nie poradzili, choć wcale nie uważam ich za laików w kwestii szkolenia buli.

2. Nigdy również nie "obrażałem i nie wyzywałem" nikogo, a jedyne słowo niecenzuralne jakiego użyłem to "mam to w dupie". Potwierdzam natomiast moją "bute i arogancję". Taki był mój zamiar. Po niedocierających argumentach chciałem doprowadzić pewne osoby do wściekłości. Grzgorz(M&B) użył metody łagodnej i pomimo, że powtarzał się wielokrotnie i tak przez pewne osoby nie został zrozumiany( albo przeczytany) i niestety poddał się w dyskusji.

Czy zasady netykiety mają obowiązywać tylko niektórych, wybranych osób? Czy ci "niktórzy" mogą sobie pozwolić na oczernianie innych?

Uważam, że twój kredyt zaufania (choć go szanuję) nie jest niestety absolutną nobilitacją i najwyższym zaszczytem, więc pisanie tego typu zdań może nie jest obrażające, ale jest co najmniej nietaktem świadczącym o wyjątkowo wysokiej samoocenie osoby piszącej.

pozdrawiam
Paweł

P.S. Lufa dziękuję, że "martwisz się" o zdrowie Agaty. Nie ma takiej potrzeby. Agata nie zachorowała na wściekliznę i patrząc na to z punktu widzenia procedur medyczno prawnych wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wybacz , ale nie będę się na ten temat rozpisywał.

Link to comment
Share on other sites

paweł, parafrazując Twoje słowa: a kimże Ty jesteś, żeby oceniać, czy moja wypowiedź wnosi coś do dyskusji? dla Ciebie nie wosi, a dla innych może przeciwnie. co do reszty.

po lekturze Twoich postów - nawet w najśmielszych marzeniach nie śmiałabym przypuszczać, że może liczyć się dla Ciebie zdanie ludzi takich jak ja - niepewnych, wątpiących, zaszokowanych szybkością wypadków, czekających na więcej informacji. nie TYLKO ja miałam takie zdanie na początku, nie TYLKO u mnie dokonywała się pewnego rodzaju ewolucja. dla Ciebie ważniejsze było widocznie "doprowadzenie do wściekłości niektórych osób". i nieważne, że mogło to dotykać nawet osób, które przyznawały Wam rację. każdy kto nie stanął murem za Tobą - wróg i mamy go wiadomo gdzie. zamiast przekonać do swojej racji, doprowadziłeś do sytuacji wręcz przeciwnej. ale tak, zapomniałam, przecież Ciebie to kompletnie nie obchodzi. ciekawe tylko skąd się wzięło zdanie "dziękuję za zrozumienie"? jak widać było aktualne tylko do momentu, kiedy nie napisałam że to czy tamto mi się nie podoba. och, to zaiste przejawy wyważonej samooceny.

kto napisał, że chips nie powinien być uśpiony? nikt. ja sama pisałam, że wielce prawdopodobne, że historia skończyłaby się tak a nie inaczej. ludzie oburzyli się na ekspresowe tempo uśpienia.

sprawa kwarantanny jest jak widać niewygodna, bo "wybacz, ale nie będę się rozpisywał". oczywiście, że nie, rozumiem, to naturalne, że można się podpierać zdaniem autorytetów na temat uśpienia psa, a nie można się opierać na autorytecie inspektora weterynarii w sprawie procedury przy pogryzieniu. tak, takie podejście wzbudza zaufanie.

może darowałbyś sobie kłucie po oczach rzekomym brakiem troski wszystkich, którzy się z Tobą nie zgadzają, o zdrowie leni. jak rozumiem każdy kto zabiera zdanie w tej sprawie musi najpierw wypytywać z detalami o jej stan. a nie daj boże ma odmienne stanowisko - ile razy musiałby wtedy wypytywać, abyś poczuł, że na serio komuś może zależeć na tym, aby była zdrowa, nawet jeśli się z Tobą nie zgadza? zarówno ja, i wiele innych osób współczuły leni, wyraziły ubolewanie i życzyły powrotu do zdrowia. oczekujesz czegoś jeszcze? ile razy? jak często?
jeśli zaś chcesz się licytować w temacie zdrowia to proszę: jako ostatni powinieneś wygłaszać uwagi na ten temat, skoro pierwszą rzeczą jaką zrobiłeś po pogryzieniu było uśpienie psa, a nie zawiezienie leni do szpitala i przeprowadzenie obserwacji psa.

nie widzę nic niestosownego w pisaniu o moim kredycie zaufania. nie chodzi o moją osobę personalnie (bo jesteśmy dla siebie anonimowymi ludźmi w sieci i wybacz, ale nie odczuwam potrzeby uzewnętrzniania swojej samooceny), ale o proces zmiany stanowiska pod wpływem Twojego zachowania. i nie jestem jedyna, jakkolwiek by to było dla Ciebie niewygodne.

co do stylu Twoich wypowiedzi, to parę postów wyżej są cytaty. nie chce mi się już przytaczać, każdy może przeczytać.

moje prywatne podsumowanie (tak tak, ośmielam się wygłosić SWOJĄ opinię w tej sprawie, och ach, cóż za zarozumialec ze mnie): sprawę uważam ze swej strony za zamkniętą. nie zamierzam się wdawać w jakieś słowne gierki i rozdzielanie włosa na czworo. każdy wyrobił sobie własne zdanie. życzę psom do adopcji i ich nowym właścicielom więcej szczęścia.

Link to comment
Share on other sites

Sledze losy Chipsa od samego poczatku, jednak do tej pory nie wypowiadalam sie, bo nikomu nie spodoba sie to, co napisze.
Pamietam moment, kiedy Chipsa miala wziac jakas dziewczyna, czyjas siostra. Miala jeszcze innego psa. Wtedy myslalam sobie "dziewczyno, nie rob tego". Nie wziela...
Wtedy pojawila sie Leni. Pomyslalam sobie optymistycznie "a moze?"
Jak widac, to byl przesadzony optymizm.

Pomimo tego, ze mam w domu dwa psy, NIGDY nie wzielabym do siebie potencjalnie niebezpiecznego, doroslego psa z niewiadoma przeszloscia.
Nikt nie chce o tym pamietac, ale te psy nie maja domu z jakiegos powodu.
Albo wychowywaly sie o zgrozo w pseudohodowli albo ktos sie ich pozbyl, bo sobie nie radzil...
Jedno jest pewne, te psy nalezy traktowac jako _potencjalnie_ niebezpieczne i olbrzymia naiwnoscia jest oddawanie ich do adopcji podpierajac sie radosnymi wypowiedziami typu"nie ciagnie na smyczy, dal wyczyscic sobie oko". To jak sie zachowuje pies w schronisku, czy "na chwile" w innym domu nie jest absolutnie miara jego charakteru.
Sama przez kilkanascie lat bylam wlascicielka suni przygarnietej z ulicy. Miala tyle fiobii, ze moznaby napisac o tym ksiazke. Sunia byla wielkosci przerosnietego szczura. I to wszystko na co mi rozsadek pozwolil.

To bardzo przykre co napisze, ale uwazam, ze jesli wlasciciel nie zglosi sie po psa w rozsadnym czasie, powinien on zostac uspiony. Nie dlatego, ze na to zasluzyl, ale dlatego, ze nie widze innej mozliwosci. Schroniska nie maja pieniedzy na zapewnienie godziwych warunkow zwierzetom a moim zdaniem nie wolno ich oddawac "zwyklym" ludziom do domow. Powinny trafic do specjalisty od psow, a takich jest duzo mniej niz poszkodowanych psow.

I jeszcze jedno. Zaraz obok tego tematu, jest kolejny o poszukiwaniu domu dla kolejnego doroslego bulla, przy czym niby ma wlasciciela ale ten chyba nie jest nim zainteresowany. Dlaczego? Bo byl ulubiencem rodziny? Nie sadze. Prawdopodobnie sprawial im klopoty, z ktorymi sobie nie radzili.
Pies przejawia agrese w stosunku do zwierzat.
Ile czasu minie, az trafi do nowego domu, ludzi, ktorzy z dobrego serca, ale bez umiejetnosci beda chcieli sie nim zajac?
Niewiele...bo to piekny pies.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mag']To bardzo przykre co napisze, ale uwazam, ze jesli wlasciciel nie zglosi sie po psa w rozsadnym czasie, powinien on zostac uspiony. Nie dlatego, ze na to zasluzyl, ale dlatego, ze nie widze innej mozliwosci. Schroniska nie maja pieniedzy na zapewnienie godziwych warunkow zwierzetom a moim zdaniem nie wolno ich oddawac "zwyklym" ludziom do domow. Powinny trafic do specjalisty od psow, a takich jest duzo mniej niz poszkodowanych psow.[/quote]Zaraz, zaraz, bo nie rozumiem, o jakich psach tu piszesz? O WSZYSTKICH, jak leci w schroniskach? :o KAŻDY JEDEN porzucony pies powinien zostać uśpiony? :o
Przecież to, że tobie trafiła się suczka z fobiami nie oznacza jeszcze, że wszystkie psy w schroniskach, czy te przygarniane wprost z ulicy to tykająca bomba zegarowa...

Mnie rozsadek pozwolił na przygarnięcie dorosłej owczarzycy niemieckiej, którą ktos w lesie wyrzucił z samochodu. Nie zeżarła ani mnie, ani mojej rodziny, ani nawet naszego drugiego psa.
Jest przesympatycznym psiskiem, fakt, ma swoje za uszami, ale nie są to problemy, z którymi średnio doświadczony właściciel psa nie mogłby sobie dać rady...
Więc może jednak nie generalizuj?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher'][quote name='mag']To bardzo przykre co napisze, ale uwazam, ze jesli wlasciciel nie zglosi sie po psa w rozsadnym czasie, powinien on zostac uspiony. Nie dlatego, ze na to zasluzyl, ale dlatego, ze nie widze innej mozliwosci. Schroniska nie maja pieniedzy na zapewnienie godziwych warunkow zwierzetom a moim zdaniem nie wolno ich oddawac "zwyklym" ludziom do domow. Powinny trafic do specjalisty od psow, a takich jest duzo mniej niz poszkodowanych psow.[/quote]Zaraz, zaraz, bo nie rozumiem, o jakich psach tu piszesz? O WSZYSTKICH, jak leci w schroniskach? :o KAŻDY JEDEN porzucony pies powinien zostać uśpiony? :o
Przecież to, że tobie trafiła się suczka z fobiami nie oznacza jeszcze, że wszystkie psy w schroniskach, czy te przygarniane wprost z ulicy to tykająca bomba zegarowa...

Mnie rozsadek pozwolił na przygarnięcie dorosłej owczarzycy niemieckiej, którą ktos w lesie wyrzucił z samochodu. Nie zeżarła ani mnie, ani mojej rodziny, ani nawet naszego drugiego psa.
Jest przesympatycznym psiskiem, fakt, ma swoje za uszami, ale nie są to problemy, z którymi średnio doświadczony właściciel psa nie mogłby sobie dać rady...
Więc może jednak nie generalizuj?[/quote]

Ja też się z Tobą nie zgodzę. Nie każdy bezdomny pies nie nadaje się do adopcji. W schroniskach potrzebni są specjaliści z prawdziwego zdarzenia, którzy przeprowadzą odpowiednie testy i ocenia psa.
Ja przygarnęłam dorosłego CTR-a, bo właściel, który miał go od szczeniaka, postanowił go oddać. Jest wspaniałym psem, o zrównoważonej psychice. Nie zasłużył na uśpienie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']Zaraz, zaraz, bo nie rozumiem, o jakich psach tu piszesz? O WSZYSTKICH, jak leci w schroniskach? :o KAŻDY JEDEN porzucony pies powinien zostać uśpiony? :o[/quote]
Myslalam, ze jestesmy na forum dla bullowatych i w temacie o Bullterierze, wiec o takich psach mowie. Ale nie tylko, dodalabym jeszcze kilka ras duzych, silnych psow z walczacymi przodkami i trudnym charakterem.

Link to comment
Share on other sites

To też zbyt duże uproszczenie :roll: Z jednej strony walczycie z listami ras agresywnych, a z drugiej posługujecie się identycznymi stereotypami...
Przecież to nie rasa, wielkośc, czy potencjalna siła psa powinna mieć wpływ na ewentualne uśmiercenie go, a jego faktyczny charakter, czy faktyczna, udokumentowana przeszłość.

Link to comment
Share on other sites

walczymy z lista agresywnych ras bo coś takiego nie istnieje jak agresywna rasa!,ani mój bull ani mój staffik nie jest agresywnym psem czy to do ludzi czy do zwierząt.Ale one nie są agresywne bo są dobrze wychowane,wypieszczone i szanowane przez domowników od szczeniaka.Psy po przejściach ,które sa agresywne do ludzi czy zwierząt przez złe wychowanie nie nadają sie do normalnego domu gdzie ktos nawet miał psy.Bo czym innym jest wychować psa jakiejkolwiek rasy od szczeniaka a czym innym jest wziecie pod swoj dach psa o niewiadomej przeszłości.I tutaj zgadzam się z mag.pozdro

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niumzu']Psy po przejściach ,które sa agresywne do ludzi czy zwierząt przez złe wychowanie nie nadają sie do normalnego domu gdzie ktos nawet miał psy[/quote]No ok, ale chyba jest tak niezaleznie od rasy? :hmmmm: Nie każdy bull, który trafił do schroniska to potencjalny morderca i ni ekażdy pudelek ze schroniska, to potencjalny pieszczoch :roll:

Link to comment
Share on other sites

no tak,oczywiście :D ale tu chodzi o to czy taki pies po przejściach, jest agresywny do ludzi czy nie.Z psem agresywnym do psów jeszcze można życ,chociaż współczuje każdemu kto takiego posiada, to z psem agresywnym i niepewnych zamiarów do ludzi nie powinno się ryzykować. A jeśli chodzi już konkretnie o bulle to dla mnie agresywny bullowaty do człowieka jest patologią którą lepiej uśpić .pozdro

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niumzu']Z psem agresywnym do psów jeszcze można życ,chociaż współczuje każdemu kto takiego posiada[/quote]Dziekuję :wink: Da się z takim życ całkiem fajnie, zwłaszcza, kiedy pies już zrozumie, że nieuzasadniona agresja to nie jest to, co pancia lubi najbardziej :wink: Choć przyznaję, że to "tylko" owczarek niemiecki, a nie bull :wink:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niumzu']i oczywiście domagasz się jako prawdziwy miłosnik agresywnego ONa żeby wszystkie psy w parku były na smyczy i żaden do was nie podbiegł?
pozdro[/quote]

jako miłośnik i właściciel zrównoważonego bullterriera - szt. 2 nie życzę sobie, żeby jakikolwiek pies podbiegał do moich bez wyraźnej mojej zgody stąd kategoryczyny wymóg prowadzania psów na smyczach - wszystkich psów. Czy to takie trudne do pojęcia :roll:

całośc oczywiście OT .

pozdro :evilbat:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...