Jump to content
Dogomania

Co z tymi schroniskami?!?


Teklunia

Recommended Posts

A ja mam takie niemile przemyslenia...
Otoz 2 razy w tym tygodniu bylam na Paluchu, jezdzilam tam ze ludzmi (za kazdym razem innymi) zainteresowanymi adopcja psiaka. I z adopcji nici :( Chociaz oni wybrali sobie pieski... Najpierw okazalo sie, ze sunia nie jest wysterylizowana, a ma duzo z jamnika - no, to akurat rozumiem (chociaz Pani chciala podpisac zobowiazanie, ze wysterylizuje ja na wlasna reke). Aha - a sunia ta w schronisku byla juz wiele tygodni.
Spytali o innego psa - nie mozna, bo za krotko jeszcze jest w schronisku = kwarantanna. OK, to tez rozumiem.
Wiec pytaja o kolejnego psa, bo bardzo chcieli dać dom jakiemus nieszczesnikowi... I co? I NIE MA JEGO KARTY, WIEC NIE MOZNA GO WZIAC.
Szukano, pytano, ale ani numer psa, ani karta sie nie znalazly. Nawet klatka w ktorej byl sie nie zgadzala :-?
Dzis pojechalam znowu po wychudzonego Prawie-Briarda. Pani w biurze od razu powiedziala ze nie jest do adopcji, bo jest w trakcie leczenia. Wiec poszlysmy do dyrektora i on sie zgodzil na adopcje, jesli podpisze sie zobowiazanie do dalszego leczenia. Poszlysmy tez do schronisko weta na rozmowe, potem z psem na spacer, potem czekalismy juz tylko na zalatwienie formalnosci...
I w koncu psa nie mamy :( Po ponad 2 godzinach czekania okazalo sie ze nie dadza go, mimo ze i wet i dyr sie zgadzaja :-?
Ja do cholery nie rozumiem!
Czy tym ludziom nie powinno troche bardziej zalezec na znajdywaniu psom domow.
W miedzyczasie byla tam kobieta z corka; im tez nie dano psa na ktorego byly zdecydowane, bo "juz niedlugo zamykamy a zanim pani pojdzie do weta, zeby go obejrzal, to juz w ogole bedzie bardzo pozno." A byla godzina 16...
Jestem naprawde podlamana tym ze ludzie odpowiedzialni za los zwierzakow tak je olewaja... Bo przeciez wolontarisz moze sie psem opiekowac, szukac mu Pana, ale NIE WYDA GO ZE SCHRONISKA! To nalezy do pracownikow...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 59
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

tak, faktycznie - to co się dzieje z adopcjami na Paluchu jest conajmniej dziwne :-?
ja tam kiedyś dość często jeździłam i to co mnie najbardziej szokowało to to, co się tam dzieje w tym ich biurze - że totalny bałagan, a zainteresowany adpcją jest traktowany jak intruz (po prostu typowe biuro żywcem wyjęte z PRL-u - tam czas zatrzymał się chyba w miejscu... :evil: )
dziwię się Dyrektorce, którą uważam za bardzo sensowną (przynajmniej pozytywnie się przedstawia na tle całego korowodu poprzedników), że wprowadzając tyle zmian - tutaj ciągle pozwala na takie rzeczy...
a cierpią z tego powodu właśnie psy...

Link to comment
Share on other sites

:o boże SZOK!!!! przecież tacy ludzie więcej nie pójdą do schroniska po psa, bo stokroć łatwiej kupić na bazarku!!!!! jak brałam Bolusia to widzę że miałąm ogromne szczęście bo wszystko odbywało się gładko i naprawdę w miłej atmosferze - może dlatego, że wcześniej dużo rozmawiałam z P. Dejnarowicz? :niewiem: ale naprawdę nie miałam nic do zarzucenia - fuksiara ze mnie :fadein:

Link to comment
Share on other sites

Na temat p.Dyrektor nie bede sie wypowiadac, dlugi czas mialam do czynienia z Paluchem, wiec mam wyrobione zdanie o dzialalnosci kazdego z dyrektorow :roll: !
Zastanawia mnie jedno, aktualne biuro adopcji: balagan w papierach, brak kompetencji, arogancja :evil:(mam na to dowody) !
Zadzwonila do mnie w piatek karmicielka z mojego osiedla p.Mirka prosila o pomoc w sprawie suni, ktora sie zaopiekowaly kiedy jakies bydle wyrzucilo ja z samochodu!
Sunia trafila 13.07 z numerem 1696/05, w miedzy czasie p. Mirka dzwonila na Paluch pytajac o sunie caly czas szukajac dla niej domu!
Otrzymala "interesujaca" odpowiedz "[b]jeszcze zyje[/b]", wiedzac ze obowiazuje [b]15 dniowa kwarantanna[/b] zadzwonila 28.07, czy mozna przyjechac po sunie bo jest ktos kto ja chce zaadoptowac no i dowiedziala sie ze sunia poszla do adopcji 27.07 (z rozmowy z Dyrektor wynikalo ze dostala specjalne zezwolenie :o ).

Link to comment
Share on other sites

ARKA - bylo juz po 16, a przed wydaniem psa musi go obejrzec wet, u ktorego akurat ktos byl. Wiec pani z biura zajrzala do niego i zaraz nam powiedziala, ze jednak wet sie nie zgadza, bo to chory pies...
A 2 godz. wczesniej ten sam lekarz dal nam zgode, po dokladnym przeczytaniu danych psa w komputerze :-? Co sie zmienilo???

Zastanawia mnie tez to - po jakim czasie te paluchowe psy sa w koncu gotowe do adopcji, jezeli po 3 miesiacach spedzonych w schronisku nie mozna ich jeszcze wziac, bo np nie sa wysterylizowane lub zbadane itp...

PS:dzis juz 2 razy tam dzwonilam w sprawie BRIARDA ale zostalam splawiona. Pan z biura mowi ze nie moze mi udzielic informacji...
TO KTO NA LITOSC BOSKA!?! :-?

Link to comment
Share on other sites

UDALO SIE :BIG: :BIG: :BIG: :BIG: :BIG:
Briard jest nasz!!!
PO długich bojach, prosbach i groźbach (no, moze nie do konca groźbach, ale kłótnia byla :wink: ) wydałi nam psiaka do adopcji.
Ale trzeba było wielu telefonów, załatwienia sprawy BEZPOSREDNIO u p. dyrektor i wstawiennictwa wolontariuszki - kochanej pani Eli Lipińskiej.
Natomiast Panie chroń nas przed ludzmi z biura adopcji :evil: Dzieki nim wiele psów pozostanie w schronisku :evil:

A co do briarda - juz nazywa sie TEN - jest przecudowny :D
Czysta psia rozkosz... Tuli sie, łasi, bawi, ociera i warczy na... swoje odbicie w lustrze :lol:
Nowa pani jest zakochana na calego, a ja moge reczyc za nia w 100%, bo to moja wlasna mama :wink:

Az zaczelam zalowac ze juz z nia nie mieszkam... :wink:

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

To rzeczywiście nienormalna sytuacja.

W ten sposób zrażamy nasze społeczeństwo do schronisk. Jedna Pani, druga, trzeci Pan.... oni nie będą myśleć o schronisku na Paluchu - pomyślą ogólnie o schroniskach i przekażą znajomym.
To wszystko jest przykre. Muszę napisać (chociaż mogę nie być obiektywny, bo jestem z "Cichego Kąta"), że u nas adopcja wygląda w całkiem inny sposób. Jeśli dana osoba deklaruje się, że będzie kontynuować leczenie - to ten ktoś jest dla nas "zbawieniem". Oczywiście - jesteśmy w kontakcie i "kontrolujemy" co się dzieje, ale zazwyczaj po rozmowie z daną osobą można wyczuć czy jest poważna, czy nie.

PRZYKRE to wszystko... tymbardziej, że czemu winne są te psy? Mają pecha że trafiły do schroniska na Paluchu ?

Krzysiek

Link to comment
Share on other sites

Od nas 7 psiaków "wyszło" właśnie dlatego, że ludzie najpierw pojechali na Paluch, tam się mocno rozczarowali i zaczęli szukać psa w innym schronisku (5 pojechało do Szwecji) :D - i nie ukrywam, że subiektywnie mnie to cieszy, choć jak pomyślę o tych ludziach, którzy po przeżyciach na Paluchu zrezygnowali z adopcji psa i po prostu go sobie... kupili - to jednak szkoda... :-? :(

Link to comment
Share on other sites

Ja też o Paluchu słyszałam dziwne historie, choćby tą od Ani14p - pojechali na paluch szukać swojego zaginionego psiaka, a tam w biurze ich olali, dopiero jak mąż Ani się wkurzył łaskawie odburknęłi "idźcie sobie poszukać". :x Jak znaleźć psa wśród tysiąca innych?! Nikt im nie pomógł, nie oprowadził, jakiś obcy facet dopiero podpowiedział w którym pawilonie są nowo przybyłe psy. Niestety swojego psiaka nie znaleźli. W tym czasie byli świadkami jak młoda dziewczyna przyjechała by wziąść jakiegoś pieska. Weszła do biura, gdzie jej też powiedziano żeby poszła sobie jakiegoś wybrać. No i jak tu wybrać spośród tylu zrozpaczonych psinek?! Nikt jej nie pomógł, nikt nie doradził którego pieska można a którego nie. Jak Ania z mężem wychodzili, zobaczyli tą dziewczynę - stała między pawilonami, makijaż spływał jej razem ze łzami po policzkach... Takie coś mnie tak irytuje że najchętniej bym ich tam rozniosła! :evil:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AśkaK']Ja też o Paluchu słyszałam dziwne historie, choćby tą od Ani14p - pojechali na paluch szukać swojego zaginionego psiaka, a tam w biurze ich olali, dopiero jak mąż Ani się wkurzył łaskawie odburknęłi "idźcie sobie poszukać". :x Jak znaleźć psa wśród tysiąca innych?! Nikt im nie pomógł, nie oprowadził, jakiś obcy facet dopiero podpowiedział w którym pawilonie są nowo przybyłe psy. Niestety swojego psiaka nie znaleźli. W tym czasie byli świadkami jak młoda dziewczyna przyjechała by wziąść jakiegoś pieska. Weszła do biura, gdzie jej też powiedziano żeby poszła sobie jakiegoś wybrać. No i jak tu wybrać spośród tylu zrozpaczonych psinek?! Nikt jej nie pomógł, nikt nie doradził którego pieska można a którego nie. Jak Ania z mężem wychodzili, zobaczyli tą dziewczynę - stała między pawilonami, makijaż spływał jej razem ze łzami po policzkach... Takie coś mnie tak irytuje że najchętniej bym ich tam rozniosła! :evil:[/quote]

Nie bronie Palucha ale trzeba tez spojrzec ogolnie.To jest schronisko miejskie i inne przepisy nim rzadza, Krzysiu!! Dwa, porownaj sobie, chociazby z danych Fundacji 'Psi Aniol', ile do Was psow rocznie trafia a ile do "molochow".

Personel tez ZASADNICZA roznica, glownie to ludzie szukajacy JAKAS prace dla kasy a nie milosnicy zwierzat, wolontariusze. I to jest smutna rzeczywistosc :(

A co do adopcji samych-POKAZCIE MI takiego ktory bedzie WIEDZIAL cokolwiek o 1000 psow, rotacyjnych. Rocznie trafia na Paluch ok. 3,5 tys psow.

Wlasnie sobie porownalam Krzysiu.Do Was rocznie trafia niecale 200 psow a n Paluch porawie 3,5 tysiaca.To jak bys porownywal mrowke ze sloniem, niestety :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marka']Od nas 7 psiaków "wyszło" właśnie dlatego, że ludzie najpierw pojechali na Paluch, tam się mocno rozczarowali i zaczęli szukać psa w innym schronisku (5 pojechało do Szwecji) :D - i nie ukrywam, że subiektywnie mnie to cieszy, choć jak pomyślę o tych ludziach, którzy po [b]przeżyciach na Paluchu zrezygnowali z adopcji psa [/b]i po prostu go sobie... kupili - to jednak szkoda... :-? :([/quote]

Szkoda. Poprostu trzeba ludzi uczulac, ze musza 'wyrywac psa' z wielkich, miejskich molochow, byc 'twardym a nie miekkim' :wink: . System adopcji nie sadze aby byl lepszy w jakimkolwiek duzym, miejskim schronisku-poki co :(

Link to comment
Share on other sites

ARKA, czy na tym ma właśnie polegać pomoc schronisk że jak to piszesz psa trzeba "wyrywać"? Wiesz, już za duże poświecenie uważam to że ludzie z własnej woli przyjeżdżają do takiego nieprzyjemnego miejsca jak schronisko żeby jakiegos psiula z tamtąd zabrać. A Ty jeszcze chcesz żeby psy "wyrywali", walczyli o nie? Chyba nikt na to nie ma ochoty i nie ma się co dziwić!
Co do rozeznania w psach - myślałam że po to jest rejestr psów, żeby móc choć pobieżnych informacji udzielić. W przeciwnym razie są takie sytuacje jakie opisywała teklunia - a to pies chory, a to agresywny, a to nie do wydania bo na kwarantannie. To właśnie efekt tego ze ludzie sami muszą psy wybierać nic o nich nie wiedząc. Strata czasu także pracowników schroniska, bo zamiast zrobić rundkę, zapytać ludzi jakiego psa by chcieli i wtedy coś doradzić, to po kilka razy muszą rozpatrywać czy ten akurat wybrany samowolnie przez ludzi pies nadaje się do adopcji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AśkaK']ARKA, czy na tym ma właśnie polegać pomoc schronisk że jak to piszesz psa trzeba "wyrywać"? [b]Wiesz, już za duże poświecenie uważam to że ludzie z własnej woli przyjeżdżają [/b]do takiego nieprzyjemnego miejsca jak schronisko żeby jakiegos psiula z tamtąd zabrać. A Ty jeszcze chcesz żeby psy "wyrywali", walczyli o nie? Chyba nikt na to nie ma ochoty i nie ma się co dziwić!
[/quote]

Chyba nieco przesadzasz. Ja wcale nie uwazam, ze to, ze ja czy ktos inny bierze zwierzaka ze schroniska, to jest wyjatkowo nadzwyczajny i sie POSWIECA!! Bez przesady z tym poswieceniem, jest to normalny odruch serca i tyle.

Poprostu trzeba byc przygotowanym na to, ze moga byc trudnosci, ze w molochach nie ma niestety przyjemnie, ze kazdym zajmie sie kilka osob. Tak jak w przychodniach zdrowia, dla ludzi, panstwowych i tyle.

Chcialbym aby bylo inaczej ale jak widzisz nie jest tak.

Link to comment
Share on other sites

W niedziele przywiozlam do domu psiaka z Ostrowi Mazowieckiej, zdnych problemow, ba nawet wczesniej nie widzilam psa w realu, poprotu spodobal mi sie na allegro i chcialam go z mezem miec, a jak jeszcze uslyszalam historie psiaka to serce mi pekalo, ryzykowalam tym, ze pies nie zaakceptuje mojego dwu letniego synka, ale nie, pies nic nie mowi na dziecko, jak synek mu zabardzo dokucza i nie dzialaja moje ostrzezenie to psiak odepchnie go poprostu lapa lub sobie ucieknie.
Nie bylo zadnych formanych problemow, pojechalam, zapakowalam psa do samochodu i jazda do domu, pies byl i jest nadal chory, ma silne zapalenie miesni lapy, do tego liczne razy po pogryzieniach, dzeki wolontaruszkom udalo mi sie go szybko leczyc ( bylam uzalezniona finansowo ), psiak obecnie odstaje zastrzyki, z lapa lepiej. Kocham tego psiaka, panicznie boi sie ludzi, nie ma w nim niz z agresji, poprostu na widok czlowieka wyrywa sie i chce uciekac, raz mi zwial, ale dzieki jednej spacerowiczce z pieskiem udalo sie Grasika zlapac, poplakalam sie na sama mysl ze moge go stracic.
Powtarzam nie bylo zadnych problemow, ale czytajac ten watek przypominam sobie moja wizyte na Paluchu, normalnie zgroza, co sie o jakiegos psa nie spytalam to kwarantanna, a nie pytalam sie o rasowe, wrecz przeciwnie, tak wiec wywnioskowalam wowcas, ze pewnie kazdy pies ktorym sie zainteresowalam byl na kwarantannie.
Wiecej tam nie wrocilam, jechalam raz z mezem na stopa na podkarpcie i kierowac wiozl szczeniaczka od przyszlej synowej ktora okazala sie alergikiem na siersc, musial po niego pojechac zaproponowal mi ze jak go chce to moge go sobie wziac bo ma jeszcze pare w domu, bez ceremoni przyjelam szczeniaka ktory sposobal sie mojemu tacie i jemu go sprezentowalam, sunia sliczna mala i kudlata, miala w wakacje szczeniaczki ktore rozeszly sie jak swieze buleczki.
Teraz jak juz szukalam psa to nie jechalam nawet na palucha tylko przegladalam allegro i znalazlam Grasika, wiedzialam ze tego psa wezme, zaczal mi juz ufac i cieszy sie na kazde moje zainteresowanie, kochane psisko.

Paluch mi sie nie podoba i juz, uwazam ze trzeba cos z tym zrobic, nie wiem, moze jakis artykul w gazecie ??? Przeciez to nie jest dla psa przyjemne spedzic zycie w schronisku a ludzie zainteresowani nieraz nie maja czasu ani sily szarpac sie z jakimis urzedniczynami ktorym papierki w glowie, to chyba jasne ze jak pies chory a ktos go chce to go wyleczy a nie bedzie bral pupila po to aby umarl mu w domu, nie rozumiem logiki wetow ani tych urzednikow, to czysta paranoja.

Link to comment
Share on other sites

no właśnie, czy ta kwarantanna jest konieczna, jeśli psiak mógłby iść od razu do nowego właściciela? może co innego, jeśli ma zostać w schronisku... ale skoro jest chętny nowy właściciel?...

przed chwilą do radia zadzwoniła Pani, która adoptowała 2 psy, a na trzeciego się nie doczekała: poznała go kiedy był czwarty dzień na kwarantannie, nie chcieli jej go wydać, więc przychodziła do niego dwa razy dziennie, próbowała dokarmiać - ale nic nie chciał w ogóle jeść, tylko leżał i "dosłownie łzami się zalewał". Przychodziła codziennie, żeby się pies już do niej przyzwyczajał, aż ósmego dnia ten pies wstał, spojrzał jej prosto w oczy i padł - serce mu pękło z tęsknoty za człowiekiem.

[nie wiem, czy taki był faktyczny powód śmierci psa - piszę co słyszalem w radiu]

Link to comment
Share on other sites

Jesli pies do schroniska zostal oddany przez 'ukochanego'wlasciela z ksiazeczka szczepien-SZCZEGOLNIE-chodzi o WSCIEKLIZNE, TO MOZE BYC ODDANY do adopcji 'od reki' a jesli NIE MA szczepienia p/wsciekliznie to KAZDEGO psa/kota, w KAZDYM schroniku LEGALNYM, obowiazuje -15 dniowa kwarantanna-czyli obserwacja w kierunku wscieklizny(szczenieta nie obowiazuje). CZY sie komus podoba czy nie-TAK MOWI USTAWA WETERYNARYJNA, o zwalczaniu chorb zakaznych z URZEDU!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maćka'] przyjelam szczeniaka ktory sposobal sie mojemu tacie i jemu go sprezentowalam,[b] sunia sliczna mala i kudlata, miala w wakacje szczeniaczki ktore rozeszly sie jak swieze buleczki.[/b][/quote]

No poprostu rece opadaja :evil: A skad sie biora bezdomne zwierzeta w schroniskach??? Z NIEBA spadaja??
CZY TA sliczna sunia bedzie WYSTERYLIZOWANA, czy tak bedzie plodzic te sliczne szczeniaki??? A inne sliczne szczeniaki gnija w schroniskach bo ICH NIKT nie chce!! :evil:
Wiesz, radze zaczac od siebie abys NIE MUSIALA chodzic do schroniska. GDYBY ludzie nie rozmnazali, swoich slicznych suczek, to SCHRONISK W OGOLE BY NIE BYLO!!! A jak by byly to bylby PUSTE!!!

Mam nadzieje, ze tego psa co adoptowalas nie dopuscisz do zadnej suki bo on taki sliczny, co?? :wink:

Tak jak sterylzuje sie suki tak i kastruje sie psy. A majac male dziecko i psa, kastracja dla dobra psa i dziecka, jest jak najbardziej wskazana!!

Link to comment
Share on other sites

Arka nie rozumiem skad u Ciebie tyle jadu, raz sunka szczeniaki powinna miec, przykro mi bardzo, tata jej nie wytseryzlizuje bo ja co pol roku szczepi, a szczeniaczki nie zostaly sprzedane ale rozdane rodzinie, zawsze zapewnialam moim szczeniaczkom jak mialam kochajacy dom w rodzinie, nie oddaje psow nigdy nikomu kogo nie znam to po pierwsze.
Gras nie jest wysterylizowany, nie ma takiej potrzeby, skade ten pomysl ze jak dziecko to i pies powinien byc wysteryzliwoany ??? Zaden moj pies nie byl wysterylizowany, kocham psy i zadnego bym nie skrzywdzila, od malenstwa zawsze jakis przy mnie byl, nawet gdy wiedzialam, ze pies jest juz umierajacy to rzadalalam od lekarza aby chociaz dawal mu leki przeciwbolowe, bylam w 9 miesiacu ciazy jak nioslam chora na wirusowe zapalenie jelit suczke mojej mamy do weta oddalonego o 3 km.
Myslisz, ze jestem jakims potworem ktory bierze sobie pieski do rozrodu i potem je sprzedaje ????? Mylisz sie, ani jednego psa nie sprzedalam, kazdy zostal ofiarowany w prezencie, Grasika tez nie mam zamiaru dopuszczac do zadnych suk, mieszkam w bloku, na spacerach chodzi na smyczy bo na widok czlowieka wpada w panike, nie wzielam go jako psa rozplodowego, wzielam go bo chcialam miec jakieos psiaka, bo chcialam jakiegos uratowac ze schroniska prosze tutaj jest link do watku o moim Grasiku poczytaj moze zrozumiesz [url]http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&p=1287976#1287976[/url] .
Grasik nie jest wysterylizowany tak samo jak nie jest szczepiony przeciw wsciekliznie i innym chorobom, przykro mi schronisko w Ostrowi zwyczajnie na to nie stac, uprzedzajac Twoje pytanie czy mam zamiar o zaszczepic bo juz wystarczajaco na mnie naskoczyles to tak, mam zamiar go zaszczepic, ale poki co Grasik ma antybiotyki w zastrzykach oraz bedzie jeszcze raz odrobaczany, weterynarz mnie uprzedzil, ze szczepienie bedzie sporo obsuniete w czasie.
Grasik tez byl na kwarantannie, ale w Ostrowi nie ma czegos takiego jak na paluchu, tam sie nie utrudnia ludziom zaadoptowanie psiaka, wolontariuszkom zalezy aby znalazly te psy kochajace domy i nie umieraly w schronisku.

Link to comment
Share on other sites

I wypraszam sobie, aby ktokolwiek mowil, ze moje psy sa jakimis rozplodowcami, wybacz ale jeszcze nikogo nie widzialam aby trzymal kundla dla rozplodu ?? Suka raz powinna miec mlode i nie ma sie co w tym kierunku klocic, tesciowa ani razu nie dopuscila swojej jamniczki i ta dziczeje, ma ciaze urojone, bywa agresywna a na szczenieta jest juz za stara. Jakos nigdy nie mialam problemu z utrzymaniem suki, wystarcza szczepienia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...