Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='isabelle30'] Jezeli czlowiek stanie 10cm od nas opierajac sie doslownie o nas to pies nawet trzymany za obroze moze ugryzc bo poczuje zagrozenie ukochanego pana
[/QUOTE]

W przypadku Rex'a i całej historii nie było cm i mm, tylko otarcie się. Ja się nie ocieram o przechodniów, chyba że jest tłok i muszę się przecisnąć. Ja trafiłam na katoliczkę siadającą w niedzielę w pierwszej ławce i kłamiącą co do różnych okoliczności. Chodzącą z psem syna bez smyczy. Ja wierzę, ze osoba, która kłamie w końcu sie pomyli i powie prawdę, a ja zamierzam uczciwie ten proces wygrać.

Są ludzie, którzy nie powinni mieć psów, nie powinni mieć dzieci, a niektórzy nie powinni mieć kontaktów z innymi osobami. Wszystkich nie zmieni, ale czasem możemy jednak coś zdziałać. Kolega z dużym mieszańcem na smyczy i w kagańcu zadzwonił wezwał policję, po tym jak ok. 2 letnie dziecko wypadło z za rogu z krzykiem wprost na psa zaczęło go okładać piąstkami. Matka została ukarana grzywną (chyba za narażanie zdrowia dziecka). Jak znajdę to wkleję przepis.
[B]Art. 106. [/B]Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka,
podlega karze grzywny albo karze nagany.

  • Replies 731
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

No wlasnie, Sugarr napisala wazna rzecz. Dobry czlowiek chce miec psa, chce uratowac jakiegos bidula ze schronu. I zeby nie wiem ile mial psow przedtem, jak byly one wspaniale wychowane to ten konkretny psiak ktory jest po "przejsciach" blizej nieokreslonych moze wlasnie stac sie tym z wielkim problemem wychowawczym. Ten dobry czlowiek mieszkajacy w bloku, na osiedlu pelnym ludzi gdy sie zorientuje ze ma problemowego psa powinien czworonoga czym predzej oddac spowrotem do schronu zdaniem Karjo, bo zanim wypracuje metode panowania nad psiakiem musi minac troche czasu. Zanim problem zostanie pokonany lub jako tako wyciszony musi minac jeszcze wiecej czasu.
Lubie takie jednoznaczne twarde stawianie sprawy.
Mojemu psu ostatnio odwalilo, ma ochote zamordowac kazdego samca jakiego spotka na swej drodze, to znaczy ze mam sie go pozbyc? Czy tez raczej wlasnie pracowac z nim wlasnie w obecnosci tych innych psow? Po to aby naprawic jego relacje ze swiatem psim - co zreszta chyba jakos wychodzi bo dzis spotkany samiec nie zostal zjedzony zywcem a tylko obwachany i nastepnie "olany"....

Posted

Isabelle, daruj juz sobie to powolywanie sie na swojego psa z sil pokojowych, moze juz niezupelnie, hihi - pamietasz swoje wypowiedzi sprzed paru miesiecy ;).
Przede wszystkim pies agresywny do ludzi nie powinien byc wyadoptowywany, taka sytuacja nie ma prawa zaistniec.
Niestety, jak dlugo bedzie sie jednak zdarzac, nie bardzo rozumiem, w imie czego, tak dlugo beda istniec watki w tym i podobnych stylach.

Posted

[quote name='isabelle30']I jeszcze do wypowiedzi Filodendron. Tez mam troche po trzydziestce, i uwazam ze troche za duzo:evil_lol:. I tez moje dziecko zostaje czasem przewrocone przez psa a ja obskakana i pobrudzona. [B]Ale coz, skoro ide z psem i dzieckiem na spacer i znamy w parku wiele psow[/B] [B]ktore musza sie z nami przywitac[/B] (my tez musimy sie przywitac z tymi psami;)) to przeciez nie bede prezentowac postawy roszczeniowej. Czesciowo z poczucia wspolodpowiedzialnosci za to co sie stalo, a czesciowo z poczucia ze takie postawy czesto lubia sie mscic....i wracac w formie odwrotnej[/QUOTE]
Nie, nie muszą się przywitać, jeśli sobie tego nie życzysz albo Twoje dziecko sobie tego nie życzy. Ja sobie tego nie życzę, moje dziecko tym bardziej. Zacytowany tu artykuł Z. Mrzewińskiej był o odpowiedzialności za psa - ona rozciąga się na wszelkie zachowania prezentowane wobec obcych, przypadkowo napotkanych osób - takie, które naruszają czyjeś dobra. Nie powinno być takiej opcji, że ktoś zostaje przewrócony, pobrudzony, wystraszony jeśli jest tylko przypadkowym przechodniem i nie miał najmniejszego zamiaru uczestniczyć w czyjejś "zabawie". To że idę z psem nie oznacza, że mam zamiar tytłać się w błocie - doprawdy nie rozumiem, dlaczego nasza obecność w parku miałaby oznaczać zgodę na brudzenie, przewracanie i obskakanie.
A jak ktoś lubi się potarmosić z cudzymi psami, to proszę bardzo - zawsze można się z kimś umówić. Ale nie wyławiajmy ofiar z tłumu, bo niby jaka jest moja współodpowiedzialność za niewychowanego, niekontrolowanego i nadpobudliwego psa przysłowiowego sąsiada?

Posted

Jasne, każdego psa wykazującego agresję eliminujmy, by nie trafił do adopcji, by nie było problemów. A co z tymi psami, które agresję zaczynają wykazywać dopiero, gdy poczują się pewniej, na swoim? Bo tak jest bardzo często, chyba nawet częściej i wszelkie mankamenty natury danego psa wychodzą po zaadoptowaniu. Czyli wtedy co? Odprowadzić pod igłę? Zwrócić schronisku? Czy jak?
Problematyczny pies problematycznemu psu nierówny. Jeden poradzi sobie z mocno kłopotliwym psem i go wyprowadzi z problemu, drugi doprowadzi do kłopotów mając psa (pozornie) łagodnego, nie sprawiającego problemów.
I jeszcze kwestia izolowania problematycznego psa od innych ludzi/zwierząt i układaniu pracy z nim tak, by nie narażać innych. Z moich obserwacji i doświadczenia niezbicie wynika, że najwięcej konfliktów bierze się właśnie z tego unikania problemów, konfrontacji i wielkiej odpowiedzialności, bo wtedy zawsze znajduje się ktoś, komu nie podoba się prośba o zabranie swojego psa, o niedotykanie cudzego zwierzęcia i wtedy krzyk, że taki agresor, że pogłaskać nie można, albo swojego rozbrykanego a nierzadko i agresywnego pieska puścić się nie da. Niektórzy idą dalej i robią na odwrót, na złość, bo przecież wiedzą lepiej.

Ja w tym wszystkim widzę sprzeczność, agresywny pies jest bee, ale zdecydowana większość ludzi podnieca się psią agresją, a rasy z wrodzonymi predyspozycjami do agresywności wobec ludzi są niezmiennie popularne.

Posted

[quote name='Saite'](...)
I jeszcze kwestia izolowania problematycznego psa od innych ludzi/zwierząt i układaniu pracy z nim tak, by nie narażać innych. Z moich obserwacji i doświadczenia niezbicie wynika, że najwięcej konfliktów bierze się właśnie z tego unikania problemów, konfrontacji i wielkiej odpowiedzialności(...).[/QUOTE]

Zgadzam się z [b]Saite[/b].
Brak rozsądnego kontaktu z silnymi, negatywnymi bodźcami prowadzi jedynie do pogłębienie problemu.
Powyższe bardzo boleśnie wynika z własnych doświadczeń.

Jak psa zobojętnić na coś, czego mamy unikać jak ognia?
Nakazanie spkoju?
Qrczę... zazdroszczę wszystkim, którym trafiły się psy z wgranym oprogramowaniem... Większość ludzi musi wszystko ze swoimi zwierzakami wypracować, a to - niezależnie od temperamentu podopiecznego - wymaga CZASU.

Posted

[quote name='karjo2']To ,niestety, nie decyduje sie na zwierze, z ktorym sobie nie radzi, albo tak uklada prace z nim, by nie narazac innych na kontakt - nigdy nie zrozumiem, jakie doskakiwanie i obszczekiwanie, na krotkiej smyczy, przez zagradzajacego opiekuna, dwoch, jesli jeden nie wystarczy...?
Nastepna pokutujaca teoria o usilnym wyprowadzaniu psow na prosta za wszelka cene... :shake:[/QUOTE]
Napisałam wyraźnie, że źle dobrałam sobie psa. Był to błąd, ale stało się. Nie miałam również możliwości teleportować się trzy razy dziennie na jakiś wyczarowany, wymarzony plac szkoleniowy pełen specjalnych "pozorantów" (w sensie udających mi rowerzystów, dzieci i staruszków o kulach), by nie miał kontaktu z innymi. Nie miałam też tabunu opiekunów, mieszkałam wtedy sama ze swoją matką, która nie radziła sobie z moim psem i w spacery ograniczała do niezbędnego minimum.

I spodziewałam się tego, że dostanę przynajmniej jedną taką odpowiedź, jakbym mówiła do ściany. Bo właśnie o to mi chodzi. karjo2, ja też w teorii nie tolerowałam czegoś takiego jak pies obszczekujący kogoś, czy doskakujący. Ale w praktyce sprawa okazała się skomplikowana.
I o to właśnie chodziło w moim poście...
Teraz w myśl "następnej pokutującej teorii" mam trzyletniego, przystosowanego do życia między ludźmi, do spacerów po mieście, ułożonego psa.
Czy żeby tych przechodniów nie urazić miałam spisać psa na straty? Wiedząc jaki jest obecnie efekt, możesz mówić, że postąpiłam źle nie pozbywając się psa? Nie rozumiem, gdyby mi to największy znawca napisał - nie zrozumiem.

Pies trafiając do mnie był młody, jak pisałam wszystko zaczęło się w okresie nazwijmy to "dorastania", tak samo u jego brata, który trafił do zupełnie innego właściciela.

[quote name='Juliusz(ka)']Zgadzam się z [B]Saite[/B].
Brak rozsądnego kontaktu z silnymi, negatywnymi bodźcami prowadzi jedynie do pogłębienie problemu.
Powyższe bardzo boleśnie wynika z własnych doświadczeń.

Jak psa zobojętnić na coś, czego mamy unikać jak ognia?
Nakazanie spkoju?
Qrczę... zazdroszczę wszystkim, którym trafiły się psy z wgranym oprogramowaniem... Większość ludzi musi wszystko ze swoimi zwierzakami wypracować, a to - niezależnie od temperamentu podopiecznego - wymaga CZASU.[/QUOTE]
Zgadzam się. I bardzo podoba mi się końcówka. Są te wszystkie nakazy, zakazy, niedopuszczalne sytuacje, wieczne oburzenie "JAK MOŻESZ PSU POZWOLIĆ?!", ale my się uczymy, zwierze się uczy, zanim osiągniemy efekt coś musi być po drodze i tu przydałaby się po prostu odrobina wyrozumiałości, na którą ja w większości przypadków całe szczęście natrafiłam

Posted

[quote name='Saite']Ja w tym wszystkim widzę sprzeczność, agresywny pies jest bee, ale zdecydowana większość ludzi podnieca się psią agresją, a rasy z wrodzonymi predyspozycjami do agresywności wobec ludzi są niezmiennie popularne.[/QUOTE]
Racja. I dlatego karanie i egzekwowanie wysokich kar za agresywne zachowania psów wobec ludzi (przymusowe szkolenie, ale nie za podatki tylko za własną kasę?) nieco ukróciłoby zamiłowanie Polaków do posiadania bodyguardów.

Posted

I znowu powraca temat "prawa jazdy na psa"
Kurcze ze taki pomysl moze przyjsc do glowy zwyklym ludziom i to wlasnie posiadaczom psow a nie moze powstac w zakutych lbach tych co prawo tworza....
Nie daloby sie jakiejs petycji wystosowac do naszych szanownych rzadzacych?
Ja podpisuje sie pod tym pomyslem wszystkimi 4ma lapami

Posted

[quote name='filodendron']Racja. I dlatego karanie i egzekwowanie wysokich kar za agresywne zachowania psów wobec ludzi (przymusowe szkolenie, ale nie za podatki tylko za własną kasę?) nieco ukróciłoby zamiłowanie Polaków do posiadania bodyguardów.[/QUOTE]
To raz, taka chora specyfika polska "jak wyostrzyc psa", a na glupote najlepszym jest uderzenie po kieszeni.
Dwa, watek jest wyraznie o agresji do czlowieka.
Trzy, problemem opiekuna jest, jesli zdecyduje sie na pobudliwego, z nieprzewidywalnymi reakcjami do otoczenia, psa - to w jego gestii nalezy zapewnienie, by otoczenie nie bylo zagrozone.
Zamiast uciekac sie do unikow typu "bo pies po przejsciach; on sie boi itp."
Jak do tej pory wydawalo mi sie, ze praca przy zobojetnianiu polega na wprowadzaniu bodzca stopniowo, na dystans, w miare kontrolowania psa ten dystans sie zmniejsza - wtedy odpada problem wprowadzania niekontrolowalnego zwierzaka w tlum (co, moim zdaniem, jest absurdem, zreszta pchanie sie z psem w tlum jest niepojete, chocby ze wzgledu bezpieczenstwa i komfortu psa).
Podobnie mozna dograc z pomoca znajomych, rodziny, sasiadow wiele sytuacji, kwestia checi, zamiast stwierdzenia, ze sie nie da.
Technicznie, mozna zorganizowac wyjscia w porach nocno-porannych, by zminimalizowac pobudzenie, dopoki nie ma wypracowanej kontroli, rozwiazan mnostwo.
No i cos bardzo na forum niepopularne, albo pies problemowy trafia do osoby tego swiadomej, mogacej sobie pozwolic na bezpieczne wyprowadzanie z traumy, albo nie powinien byc adoptowany. Podobnie jestem zdania, ze pies agresywny, ciezko chory, slepe mioty, w przypadku schronow powinny byc poddawane eutanazji, wlasnie ze wzgledu na sytuacje w Polsce.

Ktos stwierdzil, ze zazdrosci ludziom psow "zaprogramowanych", hmmm, najczesciej takich nie ma - to tylko efekt zaangazowania i pracy glownie ze strony czlowieka, dosc niewdzieczne zajecie, bo w efekcie jest sie ocenionym jako "robot" ;). Pozostaje satysfakcja wlasna.

Posted

ale Karjo zwroc uwage na to ze biorac psa ze schronu w 99% przypadkow nikt nie potrafi na jego temat powiedziec nic. To tez sie powinno zmienic. Mozesz tez wziac malego szceniaczka ktory jest slodki i bardzo lagodny, a potem zaczyna sie okres dojrzewania i bach...hormony buzuja i pojawia sie problem. Albo masz psa cudnego, przyjaznego czlowiekowi ktoremu znienacka ktos obcy bez powodu najmniejszego sprzedaje kopa bo "ma do tego prawo" i zaczynasz miec psa z problemem....I uwierz mi ze nie wiem jaka praca w niego wlozona nie przywroci pewnosci ze nie spotkasz na swej drodze kolejnego faceta ktory po prostu idzie zamaszyscie i macha nogami.... Problem powraca jak bumerang. Ludzie zyja wsrod ludzi. Psy niestety tez musza zyc wsrod ludzi. Nie da sie w takich warunkach odizolowac psa od ludzi na czas pracy i zapewniac mu tylko spokojne bodzcze o narastajacej sile. Tak mozesz sobie pracowac tylko z psem ktory ma problem z kontaktami np z innymi samcami - tu masz prawie pelna kontrole bodzca, z psami ktore nie toleruja biegaczy czy rowerow, bo tutaj tez mozna spokojnie pracowac regulujac bodzce. Ale wycia karetki juz nie jestes w stanie regulowac. Zawsze wychodzac z klatki schodowej mozesz natknac sie na czlowieka.
Nie mowie juz o lazeniu w tlum ludzi bo to jest skrajna glupota. No chyba ze masz psa aniola albo malego pewnego szczeniaka z ktorym wypracowujesz ten tlum juz od pierwszych tygodni zycia. Ja Brutusa zabieram czasem na bazar, wlasnie po to by potrafil byc niewidzialny miedzy nogami ludzi. Bo musze z nim czasem wejsc do autobusu z racji braku samochodu. Bo w parku latem jest tlum ludzi i w takich warunkach tez musi umiec sie zachowac. Tyle ze my z ludzmi nie mamy zadnych klopotow a wydawaloby sie ze proba kradziezy i zachowanie zlodzieja ktory kradl mi psa spod nosa (bezczel jeden) bedzie problem z ludzmi. Teraz pracujemy nad agresja do samcow ale wiem ze nawet jak juz uda sie wypracowac ten problem, nigdy nie bede mogla miec pelnego zaufania ze jak podejdze jakis maly ujadacz i zacznie klapac paszcza to nie zostanie nadszarpniety. Zawsze juz bede musiala miec oczy z tylu glowy i w tylku takze

Posted

Karjo, można się nie wiadomo jak starać psa odczulać, oswajać z pewnymi okolicznościami oraz uczyć pożądanych zachowań, robiąc jednocześnie wszystko, by pies nie stanowił dla nikogo/niczego zagrożenia, a i tak znajdą się zawsze i wszędzie ludzie (i ich psy), którzy z przekory, głupoty, wredności popsują cudzą pracę, zirytują cudzego psa i sami się narażą. Otoczenie samo chce się narażać. Tak więc nie zawsze wszystko zależy od opiekuna trudnego psa, choć on może sobie na rzęsach stawać i to on jest odpowiedzialny za zwierzę.
Poza tym są psy, które choć wykazują dużą pobudliwość, nie są łatwe do opanowania w niektórych sytuacjach, to wykazują typowe dla swojej rasy zachowania. Dlaczego nazywać je trudnymi, z problemami?
To, że takie psy bezwzględnie powinny trafiać tylko w ręce świadomych ludzi z odpowiednimi cechami psychicznymi i fizycznymi jest bezdyskusyjne (choć jest jak jest niestety).

Posted

Alez napisalam, co napisalam, z perespektywy pracy z psami i duzymi i niezle cietymi, obecny nauczyl sporo pokory, bo wyciagany z kennelozy, podrosniety autystyk.
Zeby ktokolwiek uderzyl psa, musi do niego podejsc, a zakladamy, ze w sytuacji pracy z psem jest on zasmyczony, zeby ktos podszedl, musi mnie ominac. Moze dlatego, ze ja i TZ na drobiazgi nie wygladamy, ale jeszcze nikomu sie to nie udalo, jesli nie zapytal wczesniej o mozliwosc kontaktu z psem. Zawsze w miejscu, gdzie jest sporo ludzi (wybieram taki czas i miejsce, by zawsze byla szansa na zejscie na bok), pies idzie przy nodze, pomiedzy np. murem a mna.
Ale to wszystko bylo miesiacami wypracowywane na ulicach poczatkowo pustych (z tego okresu znam wszystkie podwozia aut sasiadow), potem z nielicznymi ludzmi itp...
Co do nieunknionych, typu wycie karetki, pies mial napady paniki - chodzil w obrozy i szelkach, na podwojnej smyczy, by sie nie zerwal - owszem czulo sie po miesniach kilkadziesiat kg psa, wczesniej takie dzwieki slyszal bedac w domu, tez sie dawalo pracowac (glupio to wygladalo, jak sie odrywalismy od obiadu, bo akurat straz pozarna jechala). Przy panice na dworzu, usadzony niekoniecznie pokojowo, osloniety , tak by widzial co sie dzieje, a mial zaplecze w postaci sciany, kata, nas i przeczekiwalismy, czasem dlugo.
Owszem trwalo to wszystko, niejednokrotnie wygladalo idiotycznie, ale warto bylo :).
Tak wiec troszku wiem i widzialam, da sie wszystko zrobic, byle z glowa i mysleniem o pare krokow do przodu.

PS. Nie wspominam tu o glupocie ludzkiej, niedopilnowaniu psow, reakcji miedzy psami, to zupelnie inna bajka.
co do swiadomego psucia przez czlowieka, hmmm, moze to dlatego, ze w tej sytuacji ja gryze, to na ogol inni uznaja, ze nie warto ;).
A swoja droga, unikam takich sytuacji z czlowiekiem ( z psami w warunkach polskich sie niestety nie da), by byl kojarzony niemilo. Ciezko, klopotliwie dla mnie, ale nikt nie mowil, ze bedzie latwo.

Posted

[quote name='karjo2'](...)
Ktos stwierdzil, ze zazdrosci ludziom psow "zaprogramowanych", hmmm, najczesciej takich nie ma - to tylko efekt zaangazowania i pracy glownie ze strony czlowieka, dosc niewdzieczne zajecie, bo w efekcie jest sie ocenionym jako "robot" ;). Pozostaje satysfakcja wlasna.[/QUOTE]

'Ktoś' pisała o 'zaprogramowaniu' z ironią :); dodała również, że większość ludzi musi w psa włożyć czas i pracę.

'Ktoś' pracuje z własnym psem, bo pies 'Ktosia' ma problem, więc i 'Ktoś' ma problem...
'Ktosiowi' nie przyszło do głowy przyuczyć psa, jak ma reagować, kiedy jakiś debil uderza go czymś w głowę...
Głupi, głupi 'Ktoś'...:shake:
'Ktoś' dziękuje Sile Wyższej, że pies 'Ktosia' zareagował jedynie zdumieniem. Dwukrotnie. Jednak 'Ktosia' atak na jej psa i zerowa reakcja rodziców bardzo zabolała... Dlatego następnym(odpukać!) razem 'Ktoś' postara się, żeby dziecko również miało co pamiętać.

Posted

Juliusz(ka), hehe, pretensje do dzialajacej Dogo, a w temacie postow sporo, wybacz, jesli urazilam, niezamierzenie.
Podczytuje i nie zazdroszcze (z perespektywy czasu) ilosci pracy wkladanej w psa, znam koszta ;).
Co do debili, bijacych po glowach psy, hmm, albo refleks i szybkie lapanie debila, nim cos zrobi, albo zauczenie, ze w przypadku konfliktow miedzyludzkich 'Ktos' jest od ingerencji, nawet recznego wytlumaczenia, ze nie nada.
Z warunkow polskich chlodzil atmosfere wyciagniety lancuszek, kij golfowy bylby niezly, niestety zbyt duze ryzyko powaznego urazu - jakos ludzie madrzeja, jak sie idzie z pieskiem na smyczy w jednym reku, machajac 'drobiazgiem' w drugim - sam widok na ogol wystarcza.
Owszem, chore to, ale dopoki prawo jest realizowane jak jest, a zapsienie i glupota na km2 przekracza normy spokojnego zycia...
Za to podkreslam, pies nie moze obszczekiwac, podgryzac, skakac, nawet w zabawie czy w trakcie adaptacji, przypadkowych przechodniow - bo schodzimy do tego samego poziomu, co wspomniany debil.

Posted

Uważam tak, jak [B]filodendron[/B], że ani ja nie muszę być "obskakiwana" przez cudzego psa, ani mój pies nie ma prawa zakłócać spokoju innym. Ale śledząc ten wątek, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że żądamy od psa, żeby był owcą. :)

Posted

Jeżeli na chodniku czy ulicy pojawi się powiedzmy mężczyzna, który będzie wymachiwał rękami czy siatką wypełnioną puszkami - to po pierwsze ludzie się odsuną, bo takie zachowanie może świadczyć, że osoba jest nieprzewidywalna. Piszę z autopsji. W przypadku człowieka z siatką z puszkami, który dodatkowo mówił do jakiejś wyimaginowanej postaci, ludzie wezwali policję - bo się go bali. Oprócz mówienia do siebie i gestykulacji, właściwie nic nie robił. W pierwszym przypadku sytuacja wyglądała jeszcze gorzej. Wymachujący rękami człowiek , wzrost około 160 cm, podbiegł do może 9 letniej dziewczynki i zaczął ją szarpać. Rzecz miała miejsce w centrum Chorzowa, ok. 13 godziny, na skwerku przed szpitalem. Szarpał ją za poły kurtki jeansowej. Już po ubiorze widać było, że dziecko nie ma z nim za wiele wspólnego, że jest wystraszone i się go boi. Wokół było nawet kilku rosłych mężczyzn, którzy spokojnie mogli dziewczynce pomóc. Na ławkach siedziało nawet parę pań i panów. Dziecko mogłoby być ich córką lub wnuczką. Reakcja ludzi była podobno standardowa, totalna znieczulica. Tylko ja zareagowałam. Udało mi się odciągnąć małą, a jego agresja przeszła na mnie, były motywy, że chciał wepchnąć mnie pod samochód, itp. Szarpaliśmy się, biliśmy (nie mówił, ale był bardzo silny) i cały czas podążał za dzieckiem. Nikt z mijających nie zareagował. Dziecko poszło w dół jednej z ulic (nakazałam jej szybko iść do domu), a po paru minutach on za nią. Udało mi się zadzwonić na policję, złapali go. Uciekł z jakiegoś ośrodka Caritasu. Nigdy mnie nie wzywano w charakterze świadka. Na miejscu tej dziewczynki mogło być niejedno dziecko, czyjaś córka czy wnuczka. Mógł ją wciągnąć do pierwszej lepszej bramy zgwałcić, zamordować....z niemym przyzwoleniem społeczeństwa, które nie chciało się mieszać w nie swoje sprawy.
Analogicznie jest kiedy podbiegają małe dzieci do psów, których nie znają. Nieodpowiedzialni rodzice nie mogą liczyć, że ktoś upilnuje ich pociechy zamiast nich (podawałam przykład strzaskanego nosa przez metalowy kaganiec). To jak podbieganie do stolika, na którym stoi gorąca herbata i pociąganie za obrus. Taki rodzic nie może liczyć, że akurat teraz też się uda i się nie poparzy. Moje dziecko, które było w ciągłym ruchu i trzeba było mieć oczy naokoło..... nie było poparzone i pogryzione, bo było pilnowane, proceder pilnowania był męczący, ale opłaciło się.
Czego może nauczyć taka "mamusia" córki, której pozwala targać za uszy psa - tylko tego, że jej wolno. Córeczka dorośnie stanie się "mamusią" i będzie uczyć swoje dziecko i tak do końca świata. Chyba, że w końcu jakiś pies pokiereszuje jej twarz, ale wtedy będzie winny pies i właściciel.

Odpowiedzialność powinna działać w dwie strony, ale tak nie jest. Wystarczy poobserwować reakcje społeczeństwa na szum medialny w momencie nagłaśnianego zagryzienia przez psa. Dlaczego powszechne przekonanie jest takie, że zawsze winny jest pies, nigdy nie człowiek...
Wielu ludzi "wychowuje" psy biciem, krzykiem, nie wspominając o posiadaniu elementarnej wiedzy o wychowaniu psa.


Dzisiaj przed marketem stał mężczyzna z rottweilerem, parciany kaganiec zawieszony na szyi, luźna smycz. Przechodziliśmy obok bardzo spokojnie. Nawet merdanie nie obciętym ogonem nie sprawiłoby, że wykonałabym jakikolwiek gwałtowniejszy ruch mijając go. Nie wspominając o zamachnięciu się na niego reklamówką, bo odczytałby to jako atak na niego i jego właściciela. Przechodziliśmy w odległości ok. 20 cm od niego.
Ale są też psy, które atakują bez ostrzeżenie, nie mam na myśli jakiejś konkretnej rasy. Znałam kilka takich osobników. Takie psy powinny być poddane eutanazji.

Maksyma "Żyj i pozwól żyć innym" jest dobra, szkoda tylko, że większość społeczeństwa ma problem z jej zastosowaniem.

Posted

[quote name='karjo2']Juliusz(ka), hehe, pretensje do dzialajacej Dogo, a w temacie postow sporo, wybacz, jesli urazilam, niezamierzenie.
Podczytuje i nie zazdroszcze (z perespektywy czasu) ilosci pracy wkladanej w psa, znam koszta ;).
Co do debili, bijacych po glowach psy, hmm, albo refleks i szybkie lapanie debila, nim cos zrobi, albo zauczenie, ze w przypadku konfliktow miedzyludzkich 'Ktos' jest od ingerencji, nawet recznego wytlumaczenia, ze nie nada.
Z warunkow polskich chlodzil atmosfere wyciagniety lancuszek, kij golfowy bylby niezly, niestety zbyt duze ryzyko powaznego urazu - jakos ludzie madrzeja, jak sie idzie z pieskiem na smyczy w jednym reku, machajac 'drobiazgiem' w drugim - sam widok na ogol wystarcza.
Owszem, chore to, ale dopoki prawo jest realizowane jak jest, a zapsienie i glupota na km2 przekracza normy spokojnego zycia...
Za to podkreslam, pies nie moze obszczekiwac, podgryzac, skakac, nawet w zabawie czy w trakcie adaptacji, przypadkowych przechodniow - bo schodzimy do tego samego poziomu, co wspomniany debil.[/QUOTE]

'Ktoś' absolutnie nie czuje się urażony.:D.
Chole*a, spodoabało mi się pisanie w 3ciej osobie:diabloti:.

Bajer polega na tym, że ja - mając psa, który odstawiał akcje nie z tej ziemi - wsytydziłam się zawsze potwornie, przepraszałam cały świat, za to że żyję, kajałam się, tłumaczyłam, dlaczego tak, a nie inaczej, znów sie kajałam i rakiem oddalałam się zgięta w pół w kolejnych przeprosinach. Przeżywałam każdy wyskok strasznie. Efekt? Po takim kimś jeździ się jak po łysej kobyle...:angryy: Gdybym, zamiast opisanych powyżej 'akrobacji' rzucała: 'i co się, kur**, gapicie?! Chce ktoś w r*j?!', to pewnie nigdy bym nic złego nie usłyszała i to nie ja, a inni na nasz widok wskakiwaliby w krzaki.

Jeśli psiarz potrafi przeprosić za zachowanie swojego psa, to dlaczego rodzic nie czuje się odpowiedzialny za to, co robi jego dziecko?
Teoria teorią(psiarz odpowiedzialny za czterołapy przychówek, rodzic za dziecko), a w praktyce?
W praktyce, to mi policjant kazał puszczać psa i łapać na ręce obce dziecko, jeśli takowe postanowi wymusić kontakt na moim zwierzaku...:shake:.

Swoją drogą, mój pies również ma na swoim koncie oszczekanie obcego człowieka. Dwukrotnie spotkaliśmy na spacerza w lasku pewngo faceta. Z odległości ok. 20/25metrów Jago namierzył kolesia, zahauczał kilka razy przytupując przednimi łapami(ogon w górze, ale bez jeżozwierza - typowe Jagowe: 'pokazuję Ci coś niepokojącego'). Za pierwszym razem byłam w szoku... Mój pies?! Na człowieka?!:crazyeye: Kazałam równać i minęliśmy faceta bez najmniejszego problemu. Sekunda i... dotarł do mnie zapach, który roztaczał wspomniany Pan - zieeelono miii i trawiaście:evil_lol:. No i co? Źle się pies zachował? Do łba mi nie przyszło oswajać Pychola z zapachem gandzi:evil_lol:.
Anyway, dlaczego odmawiamy psom możliwości szczekania? Natura im hauczenie 'dała' przecież! Ja tam wolę jak pies mi coś sygnalizuje, niż żeby miał się wyprać ze wszystkiego i zostanie: 'nie znacie dnia, ani godziny'.
A że się ktoś boi szczekania?
Ja się boję wrzeszczących dzieci. Zakneblować, ale już!:mad:

Staram się, chole*a, naprawdę się staram...

Socjalizuję psa z czym/kim się da.
Jeśli świat daje mi szansę na przeprowadzenie tego, bez wymuszania na nas kontaktu, Jago bardzo ładnie i szybko akceptuje najbardziej niepokojące nowości. Ale ja nie zapominam, że to jest żywe stworzenie i chociaż kocham Zbója strrrasznie, zaufania 100% mieć nigdy do niego nie będę. Dlatego dziwię się niezmiennie ludziom, którzy prowokują obce zwierzęta - co trzeba mieć w głowie? Chyba znaczki '$' z już wydawanego w myślach odszkodowania...:shake:

Posted

[quote name='dorobella']Dzisiaj przed marketem stał mężczyzna z rottweilerem, parciany kaganiec zawieszony na szyi, luźna smycz. Przechodziliśmy obok bardzo spokojnie. Nawet merdanie nie obciętym ogonem nie sprawiłoby, że wykonałabym jakikolwiek gwałtowniejszy ruch mijając go. Nie wspominając o zamachnięciu się na niego reklamówką, bo odczytałby to jako atak na niego i jego właściciela. Przechodziliśmy w odległości ok. 20 cm od niego. [/QUOTE]

A czy swiat nie bylby przyjemniejszy, gdyby jednak mozna bylo bez obaw mijac takiego psa? Tzn bez zastanawiania sie, "rzuci sie, czy nie".

Posted

[B]Julisz(ka)[/B], wiadomo, że zdarzają się przeróżne sytuacje, niektóre rzeczywiście kompletnie nieprzewidywalne i nie ma na to siły. Nigdy się ich całkiem nie wyeliminuje. Właśnie bardzo dużo zależy od reakcji właściciela psa - gdy mi się na plecy wpakuje ubłocone zwierzę i widzę, że ktoś biegnie, przeprasza, mówi - nie zauważyłem, zagapiłem się, karabińczyk się odpiął - to i ja mówię - ok, nie ma sprawy. Ale to rzadkość. Na ogół jest tak, że pakuje się na mnie/na moje dziecko/psa cudzy pies a ze strony właściciela zero reakcji albo to sakramentalne "on nic nie zrobi". I wtedy się w ludziach gotuje. A że ludzie są różni, to wiemy - są rózni po obu stronach barykady.
Rozmowa dotyczy pewnych reguł i wyjątków od nich. I nie oszukujmy się - choć kij ma dwa końce, to koniec "na psiarzy" jest dłuższy. Wydaje mi się, że dziecko walące psa po głowie to jest wyjątek od reguły. Niestety tak samo wyjątkiem jest pies w pełni kontrolowany i odwoływalny przez właściciela. I jest tak, bo ludzie są leniwi. Gdyby kary były wysokie, częste i egzekwowalne, to być może więcej osób zdecydowałoby się na ciężką pracę z psem. A jak się wszystko rozchodzi po kościach, to po co? Ilu jest idealistów?

Posted

[quote name='saJo']A czy swiat nie bylby przyjemniejszy, gdyby jednak mozna bylo bez obaw mijac takiego psa? Tzn bez zastanawiania sie, "rzuci sie, czy nie".[/QUOTE]

Skoro był bez kagańca, to zakładałabym, ze ma łagodne usposobienie i sie nie rzuci.:lol: :evil_lol:

Posted

[quote name='puli']Opisałaś dokładnie sytuacje w jakiej sie kilka tygodni temu znalazła osoba z mojej rodziny. Z tą róznicą że napadnieta (kijem po głowie), w samoobronie zamiast zebów złamała napastnikowi nos i kosc policzkowa. Na razie kosztowało ja to koszty hospitalizacji i leczenia napastnika bo ten był nieubezpieczony.[/QUOTE]
to dla mnie jakiś szok!! takie wspaniałe jest polskie prawo chroni napastnika a nie poszkodowanego :-(
[QUOTE]Technicznie, mozna zorganizowac wyjscia w porach nocno-porannych, by zminimalizowac pobudzenie[/QUOTE]
Karjo2 gratuluje psa który wytrzymuje ponad 12 godz. bez wychodzenia na dwór i załatwiania swoich potrzeb. To wręcz zakrawa na znęcanie :diabloti: Poza tym w każdym miocie oprócz chodzących ideałów rodzą się szczenięta bardziej strachliwe i bardziej dominujące co więc według ciebie hodowca powinien z nimi zrobic - eutanazja?
Pies to tylko zwierze nigdy nie możemy byc pewni jak zareguje i on też ma prawo by obce osoby nie przekraczały bariery jego przestrzeni osobistej, bez przesady aż w takim zagęszczeniu na naszych osiedlach nie żyjemy.

Posted

saJo, a czy swiat nie bylby lepszy gdyby ludzie jako istoty myslace z nazwy gatunkowej naprawde wykazywali sie taka umiejetnoscia i nie zostawiali psow przed sklepami?

Mam obok siebie Galerie - male centrum handlowe. Przed wejsciem stale jakis pies siedzi uwiazany i to w miejscu gdzie jest podjazd dla wozkow. Nie da sie psa ominac jezeli chce sie z dzieckiem w wozku / na wozku inwalidzkim wejsc do centrum. Nigdy nie zakladam ze pies lagodnie usposobiony. Bo kazdy nawet najspokojniejszy baranek w sytuacji kiedy wlasciciel sobie poszedl a wkolo gwar i szum, petaja sie obcy ludzie i placzace czy krzyczace dzieci w wozkach, moze zareagowac roznie. Za kazdym razem jak mam cos do zalatwienia w tym centrum i widze takiego psa, wzywam ochrone i kaze wzywac straz miejska i czekam az przyjada. Za kazdym razem jestem swiadkiem wypisywania mandaciku. I codziennie przez okno kuchenne widze jakiegos psa znow uwiazanego.
Rece opadaja.
Tak samo kazdego dnia w parku spotykam jakiegos maloletniego kilkulatka z tatusiem lub mamusia wymachujacego patykiem przed nosem jakiegos idacego tym samym chodnikiem psa. Oraz dzieci ktore probuja wieszac sie na psach lub daza do kontaktu z nim za wszelka cene.
Takze czesto spotykam ludzi ktorzy juz z daleka nawet widzac psa na smyczy staja, zaczynaja tupac, machac rekami i krzycza "podziez, won, buda" i takie tam. W zasadzi pies ma to w nosie, za to we mnie zaczyna wrzec i mam ochote potraktowac z buta takiego "czlowieka"

Posted

[quote name='Joko']to dla mnie jakiś szok!! takie wspaniałe jest polskie prawo chroni napastnika a nie poszkodowanego :-(

Karjo2 gratuluje psa który wytrzymuje ponad 12 godz. bez wychodzenia na dwór i załatwiania swoich potrzeb. To wręcz zakrawa na znęcanie :diabloti: Poza tym w każdym miocie oprócz chodzących ideałów rodzą się szczenięta bardziej strachliwe i bardziej dominujące co więc według ciebie hodowca powinien z nimi zrobic - eutanazja?
Pies to tylko zwierze nigdy nie możemy byc pewni jak zareguje i on też ma prawo by obce osoby nie przekraczały bariery jego przestrzeni osobistej, bez przesady aż w takim zagęszczeniu na naszych osiedlach nie żyjemy.[/QUOTE]
Niestety, takie idiotyczne prawo, kto pamieta historie psa, ktory poharatal wlamywacza i opiekun niezle za to placil - propozycja byla, by pies we wlasnym domu siedzial w namordniku, uwiazany do czegos :mad:.

Joko, co do sapcerow, to ile wytrzymuje na ogol dorosly pies w czasie nocy, czy w czasie pracy opiekunow? Wystarczy przestawic sie na pewien czas na tryb nocny, w ciagu dnia krotki wypad sanitarny, bo nie sadze, by pod jakimkolwiek domem 24/7/365 procesja wedrowala, w ilosciach ludzko-psich w tysiace idac :eviltong:.
Co do szczeniat, oczywiscie sa rozne charaktery, ale watpie, by od razu 8-10 tygodniowe szczenie reagowalo wsciekla agresja i wisialo u gardla przechodniowi..., znow sie bawimy, omijajac temat?
Chyba oczywistym jest, ze glownym problemem sa dorosle psy, zachowujace sie w sposob niepokojacy z takich czy innych powodow.
I rownie oczywistym jest, ze zasady powinny obowiazywac wszyskie strony, przechodniow, dzieciaki, psy, smoki, koty itp. ;).

PS. Isabelle wspomniala o dziwnych ludziach, skaczacych, krzyczacych na widok psa - ktos bodajze na Dogo podpowiedzial, by wykorzystac to tez do szkolen, niezle robi sie np. usadzenie z nagrodzeniem psa, oraz uroczym podziekowaniem modelowi za wspolprace.

Posted

karjo2 chodzi mi o to, że takie szczenie zaczyna dojrzewac i zaczynają się problemy i co ma zrobic niedoświadczony właściciel - a do takiego w 99% trafia te szczenie? wyjechac na bezludną wyspę czy oddac, uśmiercic bo to wynikało z twoich poprzednich postów. Uważam, że p. Mrzewińska podeszła do sprawy zbyt ostro ale rozumiem, że pisząc na onet pisała do szerszej rzeszy ludzi nie tylko "dogomaniaków" ale też zupełnie nieodpowiedzialnych właścicieli pieseczków i im też chciała coś przekazac. Uważam, że obarczanie winą w każdym przypadku i karanie przez polskie prawo właściciela psa jest dużą przesadą (patrz przykłady dzieci i starszych kobiet biegających samopas i okładających nasze pieski po głowach:-) Każdy powinien przestrzegac pewnych zasad i tak jak my byśmy nie życzyli sobie aby ktoś obcy szedł z nami pod ramię czy mijając ocierał w miejscach nie zatłoczonych czy tłukł nas po głowie tak mijając psa powinniśmy zachowac stosowną odległośc a nie próbowac za wszelką cenę się o niego otrzec, uderzyc. Swoją drogą wydaje mi się, że nasze społeczeństwo staje się coraz bardziej agresywne, chyba muszę zapisac się na siłkę :-) Uważam, że pies który rzuca się na ludzi powinien chodzic i na smyczy i w kagańcu (żeby była jasnośc :-))

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...