Jump to content
Dogomania

Jaki rodzaj broni dla samoobrony by nie rozsierdzić agresora?


Madrugada

Recommended Posts

Pare postów wcześniej pojawiła się sytuacja my na rowerze vs. pies
Historia nie skończyła się pomyślnie ale uważam, że w tej sytuacji jednak lepiej uciekać.
Jadąc rowerem nie jedziesz prosto między psy ale skoro jednak znalazły się na Twojej drodze to znaczy, że właściciel nie pomyślał/nie dopilnował/zignorował sygnały ostrzegawcze ... skoro tak to lepiej takiego sygnału ostrzegawczego nie ignorowac tylko się oddalić wykorzystując właściwie przyspieszenie własnego pojazdu.

Jeżeli już chodzi o goniące psy nie ma co aż tak przesadzać z rasami bojowymi - padają stosunkowo szybko, gorsze są Onki ... ale wiej ile sił. Najlepiej kierując się na asfalt. Macie porównywalną szybkość a psie przyspieszenie przestaje grać role zwykle powyżej 25-30 km/h.

Jak zadziora nie chce odpuścić to nie ma sensu celować gazem, nożem itp. To tylko pewna wywrotka wprost w kły szarżującego psa. Można rzucić czymkolwiek mu w pysk albo pod nogi może to go wybije z rytmu, może zadowoli się "characzem" ale dalej wiać ile sił.
Zwykle się udaje.

To nie jest sytuacja ostatecznea pies owszem pogoni ale po to masz rower żeby nie dogonił. Po co się pakować w jakieś zgryźliwe konfrontacje?

No w ostateczności zamiast pies ma nas wywrócić i ściągnąć z roweru lepiej się na niego wywrócić wtedy on jest pod żelastwem. Zamarkowanie takiego ataku też często odstrasza psa, który długo nas gonił.

Do tej umiejętności nie musisz kończyć żadnego "kursu zabijania" po prostu warto ćwiczyć bardzo ostre zwroty rowerem z coraz większą szybkością. Druga rzecz naucz się (na trawie) wywracać z rowerem bez robienia sobie krzywdy - czasem nie chcesz wbić się w przeszkodę może w dziecko, może w pieska, który po prostu wtargnął Ci pod koła
- gwarantuje Ci, że te umiejętności wykorzystasz w 99% przypadków właśnie po to, by do kolizji nie doszło - nie ważne oszczędzisz dziecko wbiegające pod koła czy psa. Ten 1% to będą uniki przed faktycznym atakiem, może jeden promil to markowanie ataku ale umiejętność dokładnie ta sama.

Jak pies jest z przodu to też możemy uciec!
Gwałtownie przyspieszając i wymijając, jak się nie da wyminąć ... no cóż na rowerze jesteśmy jak ciężka jazda - w sam środek masy i typowe zderzenie. Jak pies zechce uskoczyć, albo tylko przelatuje nam przed kierownicą to dochodzimy do rowerowego sedna sprawy:

Jak masz w dłoniach rower to masz połączenie maczugi z tarczą czyli broń. Jak jesteś na rowerze a bestia jest przed Tobą to masz wielokrotnie lepszą pozycje do ataku niż pies - właściwie Ty możesz go uniknąć i zwiać albo możesz go staranować i poturbować.
Jeśli tylko potrafisz go uniknąć to zastanów się czy chcesz być samosterującym, napędzanym siłą mięśni pociskiem klasy ziemia-pies.
To walka do uniknięcia, tylko wiej ile sił bo się da zwiać!

Co do kwestii rozjuszenia bestii (i jej pseudowłasciciela) mam wrażenie, że wszyscy mamy indywidualny próg kiedy stwierdzamy, że nie ujdziemy z życiem/nasi bliscy nie ujdą z życiem i desperacko chwytamy się ostatniej szansy. Ten moment przerażenia i bezwładu nic nam nie pomoże i im szybciej zdecydujemy się bronić tym mniejsze poniesiemy obrażenia.
Z czasem przygotowujemy się na tą najgorszą ewentualnośc (choć oczywiście za wszelką cene staramy się jej uniknąć) i zaopatrujemy w "sprzęty".

Odniosę się do pomysłu "sprzętu" z kurrarą bo tym razem to ja się przeraziłem.

Kurrara (i podobne substancje) jest wbrew pozorom łatwo dostępna ale co będzie jak się sam taką strzykawką dziabniesz?
Kurrara nie podawana przez fachowca to śmiertelna trucizna - najpierw Ciebie kompletnie sparaliżuje pozostawiając świadomość, potem może podobnie odciąć i mięśnie oddechowe. Dlatego nie radziłbym stosować ani jej ani polskich odpowiedników.
(wiem kiedyś próbowano ją stosować jako środek znieczulający i pewnie stąd ten pomysł. Okazało się, że to "operacje na żywca", tylko pacjent nie może się wyrywać).
Teraz wyobraź sobie, że takim środkiem trafisz oba psy - to nie ostrze, które możesz zatrzymac - trucizna jak Amstaff działa sama i jest nie do zatrzymania gorzej niż szarżujący buldożer.
A wyobraź sobie, że jednak sam się skaleczysz tą swoją strzałką z kurrarą:
[i]Najpierw tracisz zdolność ruchu dłonią - widzisz swoją rękę, wszystko w niej czujesz ale nie możesz nic zrobić, potem ten bezwład przenosi się na ramiona - widzisz i słyszysz wszystko, wyraźnie czujesz każde ugryzienie psa ale nie możesz się ruszyć, czujesz ból gdy Ciebie szarpie ale nawet nie możesz krzyczeć. Potem tracisz zdolność oddychania dusisz się, czujesz ból ugryzień, gorąco ... i modlisz się żeby szybciej umrzeć, żeby to się weszcie skończyło.[/i]
Chcesz czegoś takiego? Chcesz aż tak ryzykować?

Kwestie prawne posiadania takiej trucizny i substancji podobnie działających pomijam, ale licz się z aferą na pół polski, prokuratorem i występem we wszystkich dziennikach. Chcesz tak ryzykować - to proszę przypilnuj, żeby to swiństwo nie trafiło do niczyjego talerza (a w szczególności do mojego, bo jeszcze chcę życ) i proszę przypilnuj by nikt się tym Twoim zatrutym ostrzem nie skaleczył, by nikomu nie poszedł ten jad na skóre ani na ubranie (a w szczególności... ;) )

Nie chce nikogo tu wpuszczać ale eksperymentowanie z truciznami
to jak leczyć z choroby likwidując pacjenta - tym ryzukujesz! Mało pogotowia w Łodzi, mało zatruć bo dzieci zjadły rośliny ozdobne?
Mało afer z niewłaściwymi lekami, z zepsutą żywnoscią?
Nawet jeżeli nigdy nie użyjesz tej trutki "bojowo" jaką masz pewność, że przypadkowo ktoś się nią nie zatruje?

Jakby były te super specyfiki obezwładniające psiaka i pozwalające odejść to byłoby super, tylko jak na razie albo są prawie skuteczne (jak gaz) albo prawie bezpieczne (jak paralizator) czyli tylko do sytuacji ostatecznych.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 61
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='miloszz8']Niedawno mojego psa (onek) który był na smyczy zaatakowała suka ast puszczona luzem. Pierwszy i mam nadzieje ostatni raz cos takiego mnie spotkało. Na szczescie obylo sie bez ran, suka miała patyk, moj psiak chciał podejsc zupełnie spokojnie i ta sie na niego rzuciła bez ostrzezenia:shake:
[/quote]

Jeżeli nie doszło do pogryzienia, to opisywane zachowanie mieści się w kanonie rytualnych zachowań psów...
To zachowanie odpowiada ludzkiemu "Spadaj frajerze, to moje!"
Oczywiście ludzie kulturalni i o mniejszej skłonności do agresji powiedzieliby "Przepraszam, ale to należy do mnie" :eviltong:
(podobnie u psów obserwuje się zróżnicowane reakcje)
No ale oba zachowania mieszczą się jeszcze w zakresie tolerancji, w przeciwieństwie do walnięcia kijem, lub pogryzienia ;)

Przy currarze, nie pisałem o strzykawkach ale maleńkiej igle jak w średniowiecznych pierścieniach trucicieli, na której zaschnięta jest silna trucizna.
Raczej trudno jest tym trafić dwa psy (choćby dlatego, że po 1 użyciu staje się bezużyteczna - aż do następnego "zatrucia") a umieszczenie w górnej części utrudnia samootrucie.
Ponadto inne podnoszone zarzuty można odnieść również do noża - można dźgnąć nie tego psa, przewrócić się i wbić go sobie w bebechy itd... :diabloti: (taka śmierć też nie należy do przyjemności ;)
To zresztą były akademickie rozważania na żartobliwym poziomie abstrakcji ;)

BTW - jak jedziesz rowerem i widzisz biegnącego do Ciebie psa, to zamiast kombinować z wywrotkami na psa etc, lepiej się ... zatrzymaj...
Od kilkudziesięciu lat stosuję tę nieskomplikowaną taktykę i nigdy żaden pies mnie nie uszkodził (ani ja psa...)
Na początku jak wzięliśmy naszą małą suczkę ze schroniska, to też ganiała rowerzystów. Aktualnie już ją odzwyczailiśmy...
Gdybyś wtedy się na nią przewrócił, to zabił byś najłagodniejszego psa pod słońcem i niezależnie od tego ile byś trenował upadki, to nie wyszedł byś bez szwanku, bo zanim byś wstał i wsiadł na rower, to mogło by mnie ponieść ... pewnie zdążył bym Cię dopaść i wsadzić Ci ten rower w ... :diabloti:
A to wywołuje poważne obrażenia...
Trudno po tym siedzieć ... ;)
A i nożem mnie nie łatwo zadźgać ... bo mam w tym względzie pewne przeszkolenie ... :diabloti:

Co do strzykawki z medykamentem, trudno mi sobie wyobrazić skuteczne wkłucie i wciśnięcie toczka, bez złamania igły w dynamicznej walce psów ;)
Tak wiec z technicznego punktu widzenia , jak sądzę, sposób ten byłby trudny do zastosowania w praktyce...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wietrzny']
Jeżeli już chodzi o goniące psy nie ma co aż tak przesadzać z rasami bojowymi - padają stosunkowo szybko, gorsze są Onki ... ale wiej ile sił. Najlepiej kierując się na asfalt. Macie porównywalną szybkość a psie przyspieszenie przestaje grać role zwykle powyżej 25-30 km/h.
[/QUOTE]
no z tą prędkością powyżej 30 to trochę przesadziłeś :roll: :) Może na asfalcie z górki, bo jeśli górskim na nobby nicach w terenie tyle wyciągniesz- to szacunek :) Pomysł z upadkiem na atakującego psa jakoś do mnie nie przemawia, ale już zatrzymanie i obrona/ zasłanianie się rowerem bardziej. Gdybym była mięsożerna to pomyślałabym o wożeniu jakiegoś mięsnego haraczu dla tych pogromców rowerzystów :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Molly_Malone']no z tą prędkością powyżej 30 to trochę przesadziłeś :roll: :) Może na asfalcie z górki, bo jeśli górskim na nobby nicach w terenie tyle wyciągniesz- to szacunek [/quote]

To ja też złożę szacunek jeżeli utrzymasz 30 km/h po ziemnej/piaszczystej nawierzchni dłużej niż przeciętny pies ;)

BTW - pies goni piłeczkę, bo na ucieka, a on instynktownie chce ją zatrzymać, a nie dlatego że jej nienawidzi i chce jej zrobić krzywdę :evil_lol:

Moja mała suczka goni naszego dużego psa i chwyta go zębami za łapy, a czasem nawet za gardło :diabloti:
Jednak odbywa się to bezkrwawo i raczej nie jest objawem nienawiści (on ją przyjął do domu i "wychował"...). :lol:
Pies reaguje na sytuacje "nietypowe" (w jego pojęciu). Dlatego też zatrzymanie się, zejście z roweru i poprowadzenie go spacerkiem kawałek "wygasza" 99% psów (pozostaje 1% "psychopatów", ale na to nic się nie poradzi - jak i u ludzi ...:evil_lol: )

Link to comment
Share on other sites

@ M@d
Wiesz to może uściślijmy - podaje sposoby głównie na ten 1%
zwłaszcza jeśli chodzi o sposoby "kontaktowe". W przypadkach, gdy pies po prostu goni bo sobie goni albo chce się przywitać to różnica między moją radą "wymiń" a Twoim "zatrzymaj się" sprowadza się do prostej kwestii: czy dasz rade się zatrzymać nie narażając ani psa ani siebie.

To myślenie na zasadzie [b]uniknij kolizji za wszelką cenę[/b]. Niestety w takich warunkach, gdy jakakolwiek kolizja jest groźna (i droga - sprzet jest dość delikatny) do nieuniknionych kolizji podchodzisz tylko w myśl zasady: 1)przeżyć, 2)nie połamać się, 3)być w stanie kontynuować jazdę.
Stąd sztuka wykładania się na przeszkody niższe, czy "tłumaczenia" drogowym agresorom, że też poniosą straty w kolizji (to markowanie ataku, żeby łopatologicznie przypomnieć o zasadzie bezpiecznego odstepu). Słyszałem, że "górale" mają podobne techniki żeby nie zabić ani siebie ani człowieka, który znajdzie się na ich trasie zjazdu aczkolwiek nie znam tych sposobów i nie wiem na ile są popularne ani na ile skuteczne.
Pies na jezdni różni się od kawałka drewna, spaliniarza czy dziury w nawierzchni tylko tym że jak już dojdzie do kolizji to jeszcze będzie kontynuował uszkadzanie Ciebie.
Na samochody, motocykle i podobne jest kodeks drogowy, ubezpieczenia i poza znikomym odsetkiem dziwnych typków da się to załatwić potem bez przemocy fizycznej. (na ten odsetek też są paragrafy jak już wyjdziesz ze szpitala - droga to nie ring)

Jestem bardziej zwolennikiem asfaltu (i zdarza się również "asfaltowa" szybkość) więc mam nierzadko wybór: albo się potłukę poważnie turbując lub zabijając psa albo jakoś się wyminiemy.
Jeśli chodzi o piaszczystą / polną / górską drogę to nie jestem zwolennikiem - zupełnie inne doznania. Owszem zgoda w jeździe "binarnej" (pod górę ślimaczo a z góry jak pocisk) wszelkie zasady dotyczące radzenia sobie z psem przy szybkości odnosza się tylko do tej jednej fazy. Ale tak na poważnie czy w czasie tego zjazdu, jak rozgrzewają wam się od chamowania koła tak, że parzą, jesteście w stanie się dostatecznie szybko zatrzymać?
W drodzę pod góre owszem jedziesz tak powoli, że łatwo się zatrzymac i po prostu jesteś pieszym z rowerem na 1% psów uzbrojonym w rower, na 99% psów człowiekiem z czymś takim dziwnym co czasem ciekawi i trzeba obwąchać (w tym 10-15% takich, dla których jesteś człowiekiem, więc pogłaszcz)

Co do sprawy którą poruszyłeś bardzo emocjonalnie, z mojej strony wygląda to tak: na drodze, którą mam prawo poruszać się rowerem pojawia się zwierze i usiłuje spowodować kolizje - sprawa jest czysta
(za szkody wynikłe ze zdarzenia odpowiada właściciel zwierzecia, który dopuścił do zaistnienia takiej sytuacji). Z nieco innego poziomu abstrakcji: pies na jezdni to jak skrzyżowanie pieszego z dzieciakiem co pierwszy raz wsiadł na skuter i nie wie jak się zachować na drodze - wsadźże go na pojazd adekwatny do pasa ruchu, naucz przepisów a ja nauczę się, że np. sygnalizuje ogonem i będe traktowal na równi z każdym innym kierującym ;). Niestety osiedlowych pseudodróg rowerowych też to dotyczy. Zupełnie inaczej sprawa wygląda na chodnikach ale tam się rowerem [b]nie jeździ[/b].

Co do piasku / polnej drogi i tempa. Tak miałem nieprzyjemność poznać jakość onków w pościgu - ochydna polna droga i prawie kilometr zastanawiania się co nie wytrzyma tempa: pies, ja, czy rower. No ale to był typ "wiejski szeryf" (obcych gryzie się dla zasady, znajomych za żywota a jedyny teren gdzie się nie bywa to własna strona płotu) a ja byłem w szczycie formy.
Odtąd jak mam podejrzenia, że może "czworonożnym pieszym" odbić
jestem gotowy na unik i gwałtowne przyspieszenie.
Jak już mam uciekać to rowerem jest szybciej niż na piechote.
Nie pomagam psom w popełnieniu drogowego samobójstwa to z jednej strony ale z drugiej nie będę się zatrzymywać i gryźć z psem jeżeli nie musze - cóż rowerem mogę uciec na piechotę raczej nie.

BTW. zdarzało się gwałtownie ominąć znajomego psa, potem wychamować w sposób bezpieczny i normalnie sie przywitać ale nie wiem czy byłoby to tak miłe przywitanie, gdybym z piskiem opon zatrzymał się na wysokości jego nosa, czy gdyby on poznał prace zebatki na własnym nosie ktokolwiek z nas byłby z takiego spotkania zadowolony.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

Minęło 1,5 roku od zdarzenia - widzę, że temat się rozwinął i pojawiły się osoby, które na własnej skórze przeżyły to co ja. U mnie sprawę umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. Ponadto oferowano mi jedynie oskarżenie o "uszkodzenie mienia" w postaci mojego psa :-o co dla mnie było kompletnym nieporozumieniem. Dla mnie niedopilnowanie takiego agresywnego bydlaka było ewidentnym narażeniem zdrowia i życia wszystkiego co się rusza, co by znalazło się na jego drodze. Jak wręczenie wariatowi odbezpieczonej broni.

Po jakimś roku przypadkowo dowiedziałam się czyj był to pies i że po ataku na nas, jeszcze tego samego wieczora został uśpiony. Dowiedziałam się też, że ów pies uchodził za kompletnie porąbanego - najwyraźniej właściciele dobrze wiedzieli co mają w domu i tym razem się już przestraszyli bo wykrzyczałam tuż po zdarzeniu że zawiadomię policję. To tłumaczy dlaczego nie można było namierzyć po zdarzeniu podobnego psa w okolicy.

Najgorsze jest to, że niestety ten strach pozostaje. To uraz psychiczny, który w pewnych sytuacjach aktywuje drastyczne wspomnienia. Na widok podobnego psa do tamtego, dosłownie sztywnieję ze strachu. I niech "mądralińscy" z pierwszej strony tematu nie mówią o lękach i fobiach bo kto nie przeżył ten nie zrozumie. Po 1,5 roku nadal miewam to przed oczami, śni mi się po nocach, zwłaszcza, że zdaję sobie sprawę, że [I]de facto[/I] ryzykowałam własnym życiem by ratować swojego ukochanego psa. Ale tak to bywa - w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia człowiek reaguje różnie i potrafi się wykazać nadludzkimi siłami, nie czuje bólu (miałam wówczas rehabilitowany kręgosłup, z bólu prawie nie mogłam chodzić a w tym momencie...tak się naszarpałam, że wylądowałam na pogotowiu z naciągniętą dłonią a rehabilitant musiał się ostro napracować by mnie wyprowadzić z tego co napsułam w kręgosłupie całą akcją). Dlatego wydający się "rzeźniczym" opis [B]wietrznego[/B] wydaje mi się po prostu rzeczowy i życiowy. Wierzcie mi - w sytuacji ostatecznej, podczas bezpośredniego ataku nie ma czasu na myślenie i półśrodki, wszystko się dzieje szybko i człowiek byłby w stanie użyć każdego przyrządu, który ocali jego samego, jego dziecko, jego psa. Gdybym wówczas miała broń palną, użyłabym bez jej mrugnięcia okiem, choć w normalnej sytuacji nie zrobiłabym krzywdy żadnemu stworzeniu. Jako środek ochrony osobistej wybrałam gaz w żelu, bez którego właściwie nie wychodzę z domu i zawsze go mam pod ręką. Nie jestem do końca przekonana co do absolutnej jego skuteczności, jednak "twardsza" broń to przede wszystkim odpowiedzialność, to wcale nie takie proste.

Dobrze, że temat się rozwinął bo do łatwych i "wygodnych" nie należy. A takie rzeczy też się zdarzają.

[I]P.S. Niedawno znalazłam swoje stare konto na dogo a właściwie hasło do niego - jestem założycielką tematu.[/I]

Pozdrawiam!

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

gaż bym odradził możesz siebie poczęstować przy wietrze ja nosze przy sobie bron śrutową taką [IMG]http://atplatoon.w.interia.pl/p99.jpg[/IMG] wiem żę obronie siebie
psa służy wył do samoobrony jest bez zezwolenia trzeba mieć ukończone 18lat raz go użyłem na psie samoobronie była skuteczna kijowe uczucie strzelić do psa ale nieraz trzeba :( przez ułomnych właścicieli co do psa przeżył dostał nogę

Link to comment
Share on other sites

jeszcze proponuje zainwestować skutera pies wymięka :) jak cie goni to cie nie dogoni chyba ze pies który cie goni jest chartem ale za nogawkę cie nie chwyci

widziałem psa co gonił samochód brał się za opony ale tego wypadu nie przeżył tir go walnął :(

Link to comment
Share on other sites

Gaz kieruje się na atakującego psa, ewentualnie na kotłująca się kule z walczących pssów a nie w powietrze. Na psy lepiej używać gazów typu "antidog" / "antihund" i takie warto mieć ze sobą. Wszelkie "pieprze", "paraliżujące" to raczej jak jesteś bramkarzem w dyskotece.

@cobra12 rozumiem, że należysz do sekcji strzeleckiej w jakimś klubie sportowym ale wielu może nie zrozumieć Twojej ironii. (sam się na tym przejechałem).
Niemniej weź pod uwagę jak polscy sędziowie zareagowaliby na hollowpointa przy zawodach w strzelectwie dynamicznym. Tak rowerzyści mogą odebrać spaliniarskie teksty o skuterze.

@antares to już niestety zostaje - możesz w danej chwili nie odczuwać strachu ale bać się będziesz zawsze - tak jak z alkocholizmem. Prawo mamy takie jakie ustalają wybierani przez nas prawodawcy - za to, że pies jest tylko mieniem możemy podziękować wszystkim polakom. Niemniej jak widzimy, że ktoś łamie nawet tak złe prawo to dzwońmy po NASZYCH pracowników w policyjnych mundurach zamiast narzekać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Madrugada']Witam Forumowiczów.
Pytanie - jak w temacie. Z czym najlepiej chodzić/jeździć po osiedlu/lesie, by mieć szansę się obronić przed - mówiąc delikatnie - niefrasobliwością właścicieli agresywnych psów.

Gaz? Paralizator? Baton :mad:? Inne :roll:? Jak tego używać by użyć skutecznie?
Przyznam, że szczerze obawiam się efektu odwrotnego do zamierzonego, czyli dodatkowe rozsierdzenie agresora po użyciu jakiegoś rodzaju środka obrony osobistej.

Niedawno przeżyłam z moim psem centralny atak "gołego" mixa rasy bojowej (czyt. bez smyczy, kagańca, a nawet obroży, bez właściciela, a jak właściciel się pojawił to udawał że bestia nie jego aż do końca akcji). Dobrze że żyjemy, jakkolwiek pozostał tak głęboki lęk, że boję się wychodzić z domu. Mimo upływu czasu wciąż mam to wszystko przed oczami.

Zadałam pytanie dzielnicowemu zgłaszając sprawę na policji. Mówił że gaz bardzo dobrze działa na ludzi, ale jak dokładnie działa na psy nie widział, więc mi nie powie na 100% (tzn. czy zadziała tak, by nie było szans na dodatkowe rozsierdzenie agresora). Nie chciałabym chodzić po osiedlu z bronią palną z powodu głupich właścicieli psów bojowych, których niestety przybywa :angryy:.

Czy macie jakieś doświadczenia w temacie samoobrony przy pomocy takich środków?[/QUOTE]


To jest skomplikowane pytanie. Jeśli możesz spróbuj zacisnąć psu mu smycz wokół szyi aż straci przytomność. Ja wiem, jak to brzmi. Ale niestety, jeśli pies decyduje się na otwarty atak na innego psa albo co gorsza na człowieka, to często po to,żeby go wyeliminować, czyli zabić. Dotyczy to zwłaszcza agresji terytorialnej i ras bojowych. Taki pies straci przytomność na chwilę w wyniku podduszenia, a Ty masz czas uciec. Tylko szybko, bo jak się wybudzi, to zacznie od nowa.

To są nieczęste wypadki, zazwyczaj dotyczą psów ukierunkowanych na agresję gatunkową i miedzygatunkową, także w stosunku do ludzi. Moze to być wynik cech wrodzonych (wśród psów też są jednostki aspołeczne), zaburzonej hierarchii w sforze psa albo umyślnych działań właściciela (bicie, szczucie, głodzenie itp).

Kopanie w nos i inne takie nie działają, moga jedynie rozjuszyć. Gaz pieprzowy nie działa na część ras bojowych, np. cane corso, amstaffy itp. Jeśli pies jest na adrenalinowym haju, nie czuje bólu ani gazu. Chwilowy brak tlenu to wtedy jedyne wyjście.

Więcej tu (koleś z 35-letnim doświadczeniem w hodowli i szkoleniu psów ras bojowych, ale niestety tylko po angielsku):

[url]http://leerburg.com/aggresiv.htm[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='cobra12']gaż bym odradził możesz siebie poczęstować przy wietrze ja nosze przy sobie bron śrutową taką [IMG]http://atplatoon.w.interia.pl/p99.jpg[/IMG] wiem żę obronie siebie
psa służy wył do samoobrony jest bez zezwolenia trzeba mieć ukończone 18lat raz go użyłem na psie samoobronie była skuteczna kijowe uczucie strzelić do psa ale nieraz trzeba :( przez ułomnych właścicieli co do psa przeżył dostał nogę[/QUOTE]

Gdyby to był cane corso albo amstaff o okreslonych predyspozycjach, to niestety przwdopodobnie nie przeżyłbyś ataku, gdyby pies szarżował na Ciebie. Już lepszy paralizator.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...