Ewelina.w38 Posted November 16, 2009 Posted November 16, 2009 Dzień dobry Gufik! Moze dzis uśmiechnie sie do ciebie los i ktos Cie zauważy sicznoto?:cool3: Quote
KateBono Posted November 16, 2009 Posted November 16, 2009 Dzisiaj byłam z "Gufiątkiem" na zastrzyku (pierwszym z trzech przed operacją), kosztował 20 zł. razem to będzie 60 zł. ale powiedziałam, że po trzecim niech wystawią fakturę przelewową. Co do wizyty u doktora Garncarza ( 12.10.2009r.) to kazałam wystawić fakturę i przesłać do fundacji , dlaczego nie dotarła to nie wiem. Może wystawią teraz albo "zapomnieli" Quote
majqa Posted November 16, 2009 Posted November 16, 2009 W takich lecznicach jest duży przerób, mogło to więc umknąć. Quote
KateBono Posted November 16, 2009 Posted November 16, 2009 A co do "ślicznotki" to szaleje w domu z Pepsi, ucieka przede mną jak chcę mu zakroplić oczęta - chowa się pod stół lub pod biurko u młodszej córki. U weta zaś ma ulubione miejsca - chowa się pod krzesła.:loveu: Quote
KateBono Posted November 16, 2009 Posted November 16, 2009 Jak się "pokażę" w Warszawie to na pewno sobie przypomną wizytę w pażdzierniku, chyba, że zrobili dla Gufiaczka wyjątek i wizytę potraktowali jako gratis :-o Quote
Ajula Posted November 16, 2009 Posted November 16, 2009 Gufiaczek już jest zmęczony tymi wszystkimi wetami, ale trudno trzeba to trzeba Quote
rytka Posted November 16, 2009 Author Posted November 16, 2009 gufiaczek mi sie chował pod krzesło(na wybiegu na dworze) jak mialam go zamykać w jego 'kojcu-zam.budynku gosp.' i musialam go silą wyciągac spod krzesła,podobnie w czasie burzy sie zachowywał-czyli zdecydowanie nie lubi wetów i zakraplania oczu. Quote
jkp Posted November 18, 2009 Posted November 18, 2009 Skoro mi sie udało na nowym DOGO odnaleźć Guffiaczka :) to trzymam kciuki , uściski dla psa , pozdrowienia dla DT itd Quote
BeaBono Posted November 18, 2009 Posted November 18, 2009 Gufi się "boczy" na nowe chrupki, jeszcze nie wie, że dziś żarełko tylko do 18.00, bo JUTRO WIELKI DZIEŃ !!! Quote
rytka Posted November 19, 2009 Author Posted November 19, 2009 [quote name='majqa']Oj wielki, wielki...ależ mam pietra.[/QUOTE] Chyba juz po zabiegu,biedny Guf jeszcze troche musi sie pomeczyć i koniec z znienawidzinymi wetami:lol: chyba mial towarzysza w podrózy wiec sie nie nudził... buzaki trzymaj sie Gufi:loveu: Quote
Ajula Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 co za koszmar z tą nową dogomanią! siedze w szpitalu, ale mój ukochany TZ przytargał mi laptopa z internetem wprawdzie co chwila sie zrywa, ale chociaż mogę tu zajrzeć ciekawe jak Gufi chyba zadzwonie i sie spytam Quote
snuszak Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Gufi jechał dziś z naszym Kilerem i Bisem, genialny z niego psiak! Tylko po ciemku ale przywitał się ze mną, super przyjacielski no i piekny, na wątek teraz wpadłam zupełnie przypadkowo bo myślalam że Gufi to psiak KateBono :) mam nadzieję że operacja się powiodła Quote
snuszak Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Gufi jechał dziś z naszym Kilerem i Bisem, genialny z niego psiak! Tylko po ciemku ale przywitał się ze mną, super przyjacielski no i piekny, na wątek teraz wpadłam zupełnie przypadkowo bo myślalam że Gufi to psiak KateBono :) mam nadzieję że operacja się powiodła Quote
Ajula Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 no jasne, że Gufi to pies KateBono ;) ale i NASZ :lol: Quote
jkp Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Ajula , witamy, dobrze ,ze jestes . A w sprawie zdrowia nie tylko za Guffiaka trzymamy kciuki:cool3:. KateBono czy ja dobrze wyczytałam na watkach ze , z trzema psiutami jechałas na pokładzie ?? I co jak było ? Ja jechałam kiedys w zestawie 1 + 3 do Kazimierza - niezapomniane wrażenia :evil_lol: Quote
majqa Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Ja praktycznie zmuszona jestem do kursowania z 4psami i 2kotami, łączę się więc w bólu. Quote
BeaBono Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 [URL]http://yfrog.com/8dpb180054jx[/URL] Quote
BeaBono Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Witam serdecznie wszystkie gufiowe anioły !!! Wróciłyśmy przed 22.00.. Mama zadzwoniła do Supergogi z informacjami... Jestem zmęczona i jest mi przykro, ale mimo szczerych chęci pomocy, dałyśmy plamę. Transport organizowany był "na wariata", na ostatnią chwilę, dogo nie działało, nie dopytałyśmy o wszystkie szczegóły... W rezultacie oddanie Kilera i Bisa nie odbyło się tak jak powinno... Kiler i Bis dotarły do miejsca przeznaczenia. I to właściwie jedyny plus naszej ingerencji w los obu psiaków... Ale po kolei... Mimo iż wyruszyłyśmy z Poznania o 4 rano, to do Warszawy dotarłyśmy spóźnione o godzinę i "w nerwach" o to, czy operacja Gufiego się odbędzie (po ciemku nie mogłyśmy odnaleźć schroniska i krążyłyśmy w te i we w te po Puszczykowie... miałyśmy nieprzewidziany postój na sprzątanie, bo niestety Kiler w stresie dostał rozwolnienia... potem utknęłyśmy w ogromnym korku na odcinku Błonie - Warszawa.. na koniec kluczyłyśmy po stolicy). Do lecznicy dojechałyśmy kwadrans po dwunastej, mama pobiegła z Gufim do środka, ja wyprowadziłam jego współtowarzyszy na spacer... Quote
BeaBono Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Pan doktor wykazał ogromną wyrozumiałość, czekał na nas i Gufiaczka. Operacja się odbyła !!! Jej wstępny wynik jest pozytywny, ale o pełnym sukcesie mówić będzie można dopiero za jakiś czas... Ze szczegółów "medycznych" pełną relację zda wam mama jutro (ja albo coś pokręcę, albo o czymś zapomnę...) Quote
majqa Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Uff...powietrze zeszło. Oczywiście czekamy na pełnię relacji. :-) Quote
BeaBono Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Czekałyśmy pod lecznicą na zakończenie operacji. W międzyczasie mama zadzwoniła do nowej właścicielki Kilera, która przyjechała go odebrać. Umowę adopcyjną mama i "pani Killera" spisały wewnątrz kliniki weterynaryjnej. Pani ofiarowała datek (20 zł) na fundację (m.in. pan doktor był tego świadkiem). Killer spłatał niezłego figla. Gdy jego nowa opiekunka próbowała nakłonić go do wejścia do jej auta, "wymsknął się" z obroży i poleciał w stronę naszego auta. Udało mi się go złapać i pomogłam umieścić go na tylnej kanapie. Mam nadzieję, że do domu dojechał już szczęśliwie. Wiem od Pani,że będzie miał koleżankę - labradorkę czy retriwerkę (zabijcie, ale te dwie rasy mylą mi się nieustannie). Niech się teraz "zakocha szczęsliwie" w psiej towarzyszce. Trzymam kciuki za Kilera i jego nowy dom. Quote
BeaBono Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Po operacji i rozmowie z doktorem o cd leczenia... zawiozłyśmy Bisa wprost do nowego domu. Poznałyśmy jego nową Panią, jej córkę (i chyba babcię dziewczynki) ... Pana nie było jeszcze w domu. Bis zjadł w czasie podróży parówkę, napił się wody. Bałam się, że może mieć mdłości lub rozwolnienie jak Kiler, więc tylko na tym poprzestałam. Psiak "na dzień dobry" został poczęstowany bodajże frolikiem i z apetytem spałaszował posiłek. Merdał ogonkiem, witał się z wszystkimi, wyszedł na spacer z dziewczynką. Umowa została spisana, przekazane zostały leki (Bis miał kastrację dzień wcześniej) i rachunek za strzyżenie, który Pani obiecała opłacić. Pożegnałyśmy się (maluszek myślał że wraca z nami...) i pojechałyśmy do Poznania. Guf spał w drodze powrotnej. Po dotarciu na miejsce, wstąpiły w niego już siły i na wlasnych łapach pomaszerował prosto do domu (z kliniki po operacji zaniosłam go na rękach do auta). Quote
BeaBono Posted November 19, 2009 Posted November 19, 2009 Przepraszamy... Wydałyśmy psy wraz z ich obrożami, szelkami i smyczami, postaramy się dla fundacji o zamienniki (Pani Kilera przyszła bez akcesoriów, Pan Bisa nie poruszyła tej kwestii... a my też niestety nie zdołałyśmy wykrztusić,że szelki czy smyczkę zabieramy). Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.