Jaaga Posted June 9, 2020 Posted June 9, 2020 14 godzin temu, Tola napisał: Proszę, wspierajcie nas, kupując przez FaniMani.pl Zachęcam wszystkich, odkąd mam aktywną aplikację, to zebrało mi się już ponad dwieście darowizn na ZEA ;) Niby groszowe kwoty, ale sumują się. 1 Quote
Tola Posted June 9, 2020 Author Posted June 9, 2020 19 godzin temu, elik napisał: Lusi jest prześliczna. Ma piękne wielkie oczka i imię bardzo ładne :) Gdy pojawia się logo FaniMani, zawsze go uaktywniam. Co miesiąc dostaję meldunki ile uzbierało się dla ZEA :) 7 godzin temu, Jaaga napisał: Zachęcam wszystkich, odkąd mam aktywną aplikację, to zebrało mi się już ponad dwieście darowizn na ZEA ;) Niby groszowe kwoty, ale sumują się. Wiem o tych zakupach i za każdy z nich bardzo dziękuję, bo grosz do grosza...;) Ja też dostaję meldunki, kto dokonał zakupu i wspomógł fundację, jestem wszystkim bardzo wdzięczna:) Zachęcam też innych do takiej pomocy, bo dla nas to bardzo ważne. Quote
elik Posted June 9, 2020 Posted June 9, 2020 20 minut temu, Tola napisał: Zachęcam też innych do takiej pomocy, bo dla nas to bardzo ważne. A zamawiający nie ma z tego tytułu żadnych niedogodności. Wystarczy uaktywnić aplikację. Ja jej nie zainstalowałam, bo wymaga wyłączenia blokady reklam. Po prostu za każdym razem, gdy jest możliwe przesłanie kilku złotych, to uaktywniam aplikację. 1 Quote
Tola Posted June 9, 2020 Author Posted June 9, 2020 Malutka Lusi była dzisiaj u weta, jest zdrowa; została odrobaczona, test FIV/FeLV ujemny. Mam nadzieje, że już nic złego się nie wydarzy. 1 Quote
Tola Posted June 9, 2020 Author Posted June 9, 2020 1 minutę temu, elik napisał: A zamawiający nie ma z tego tytułu żadnych niedogodności. Wystarczy uaktywnić aplikację. Ja jej nie zainstalowałam, bo wymaga wyłączenia blokady reklam. Po prostu za każdym razem, gdy jest możliwe przesłanie kilku złotych, to uaktywniam aplikację. Tak Elu, wystarczy tylko uaktywnić aplikację i wybrać organizację, która chce się wspomóc:) Quote
Havanka Posted June 12, 2020 Posted June 12, 2020 Zrobiłam Lusi OLX na Kraków: https://www.olx.pl/oferta/kocie-dziecko-szuka-domu-CID103-IDFkkzb.html Lusi, trzymamy kciuki za super domek dla ciebie ! Quote
Tola Posted June 12, 2020 Author Posted June 12, 2020 13 minut temu, Havanka napisał: Zrobiłam Lusi OLX na Kraków: https://www.olx.pl/oferta/kocie-dziecko-szuka-domu-CID103-IDFkkzb.html Lusi, trzymamy kciuki za super domek dla ciebie ! Pięknie Elu dziękuję, ja tez trzymam kciuki za dobry domek:) Quote
Tola Posted June 12, 2020 Author Posted June 12, 2020 Jeszcze kolejne zdjęcia Blue w hoteliku u szafirków 1 Quote
Tola Posted June 14, 2020 Author Posted June 14, 2020 Amon i Ramzes, kociaki od dzikiej kotki, która jest u Jaaga. Od grudnia były w lecznicy w Izbicy, są już po kastracji; teraz TZ przeniósł je do DT u p. Małgosi ( tam, gdzie było długowłose kocie rodzeństwo), żeby zejść trochę z kosztów, bo kocurki nadal nie nadają się do adopcji:(. Quote
Tola Posted June 14, 2020 Author Posted June 14, 2020 29 minut temu, Aldrumka napisał: Ale jakie oczy, jakie uszka intrygujące Tak, postępy są, Ramzes lepiej rokuje, to chyba ten wyłapany wcześniej... Amon jak na razie bardziej przypomina w zachowaniu mamusię. Mam nadzieję, że praca p. Małgosi i jej stała obecność przyniosą wkrótce efekty. Quote
Tola Posted June 15, 2020 Author Posted June 15, 2020 Przedstawiam kocią rodzinkę - Esterkę i jej 3 maluchy; to ta koteczka, zabrana ze wsi do Izbicy na sterylkę aborcyjną. Pierwszej nocy która urodziła kociaki, maluchy mają teraz 2 tyg. Mamusia Esterka Quote
elik Posted June 15, 2020 Posted June 15, 2020 A ja zapraszam na bazarek z którego część dochodu zostanie przekazana Fundacji ZEA na cele statutowe. Bazarek Quote
Aldrumka Posted June 15, 2020 Posted June 15, 2020 Cudne kocinki, fajne imiona, a mamusia chyba nie dzikuska 1 Quote
Jaaga Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 Dnia 14.06.2020 o 21:52, Tola napisał: Amon i Ramzes, kociaki od dzikiej kotki, która jest u Jaaga. Od grudnia były w lecznicy w Izbicy, są już po kastracji; teraz TZ przeniósł je do DT u p. Małgosi ( tam, gdzie było długowłose kocie rodzeństwo), żeby zejść trochę z kosztów, bo kocurki nadal nie nadają się do adopcji:(. Tolu, są całkiem inne niż ich matka. Chodzą normalnie po podłodze, wykładają się na niej, czyli czują się w miare bezpiecznie. U nas nie ma mowy o czymś takim. Na każde zbliżenie się do kotki, ona reaguje syczeniem i agresją, uszy ma położone na głowie. Jest dobrze, jak nie próbuje trzaskać łapą. Do tego jest już bardzo gruba, bo dużo je i prawie sie nie rusza. Chłopaki zdecydowanie są lepsze i rokują adopcyjnie. Tylko teraz znowu sezon na maluszki i mogą czekac do jesieni, zeby ktoś nimi zainteresował się. Koteczce u Szafirków ciekną łzy z porfityną. Może pomyslicie o preparacie na herpesa? Trudniej będzie o adopcję z takim oczkiem, bo ludzie mogą obawiać się leczenia. Quote
Marysia R. Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 1 godzinę temu, Jaaga napisał: Tolu, są całkiem inne niż ich matka. Chodzą normalnie po podłodze, wykładają się na niej, czyli czują się w miare bezpiecznie. U nas nie ma mowy o czymś takim. Na każde zbliżenie się do kotki, ona reaguje syczeniem i agresją, uszy ma położone na głowie. Jest dobrze, jak nie próbuje trzaskać łapą. Do tego jest już bardzo gruba, bo dużo je i prawie sie nie rusza. [...] Tolu, Jaaga czy nie myślicie o tym, żeby jednak znaleźć jakieś bezpieczne miejsce gdzie ta kotka będzie mogła żyć na wolności? Przyznam szczerze, że serce mi się kraje kiedy czytam o jej zachowaniu. Ona od bardzo długiego czasu żyje w chronicznym stresie, jest stale przerażona i poza fizjologicznymi nie ma możliwości realizować podstawowych kocich potrzeb. Trudno sobie wyobrazić, że miałaby w ten sposób funkcjonować do końca swoich dni. Ten permanentny stres i brak ruchu zaczną się też w którymś momencie poważnie odbijać na jej zdrowiu - nadwaga to już pierwszy tego sygnał. Wiem, że wszystko co robicie, robicie z myślą o jej dobru i bezpieczeństwie. Żadna z Was absolutnie przecież nie chce jej skrzywdzić, chcecie jej zapewnić najlepsze warunki i wkładacie w to wiele zaangażowania i serca. Ale tak sobie myślę, że zdarzają się sytuacje, kiedy to co nam wydaje się dla zwierzaka najlepsze nie koniecznie faktycznie takie jest. Ta kotka pomimo najlepszej opieki, regularnych posiłków, miękkich posłań i zapewnionego kontaktu z człowiekiem i innymi zwierzętami jest nieszczęśliwa i nic nie wskazuje na to, żeby dała radę się do tej sytuacji przystosować... Może jest jakiś sposób, żeby jej pomóc w sposób dostosowany do jej potrzeb, nawet jeśli nie będzie to takie życie jakiego my byśmy dla niej chcieli. 1 Quote
elik Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 Od jakiegoś czasu myślę podobnie, ale bałam się wychylić :) Kotka już bardzo długo nie wykazuje chęci przystosowania się do innego życia niż miała do czasu jej złapania. Dużej grupie kotów z mojej działki znalazłam dobre domy i są kotami nie wychodzącymi. Jest jednak grupa kotów, których nie wyobrażam sobie w mieszkaniu, czy choćby w domu z ogrodem. Są zdecydowanie i konsekwentnie dzikie, choć przez kilkanaście lat dokarmiamy je latem i zimą. Ciągle pojawiają się nowe, po kilka w roku. Łapiemy, sterylizujemy i część wypuszczamy, a części znajdujemy domy. Wczoraj w nocy złapaliśmy szylkretkę. Już jest wysterylizowana, ale najprawdopodobniej po tygodniu ją wypuścimy. Jest kompletnie dzika, panicznie boi się człowieka. Z bólem serca, ale jeśli do tygodnia nic się nie zmieni, wypuścimy ją i jeśli "nasze" dzikuski pozwolą jej zostać u nas, to będziemy ją dokarmiać. Na siłę nie da się nikogo uszczęśliwić :) Ani człowieka, ani zwierzęcia :) Jeśli zdecydujecie wypuścić ją, to najlepiej byłoby to zrobić tam, gdzie została złapana. Na jej terenie. Quote
Jaaga Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 40 minut temu, elik napisał: Na siłę nie da się nikogo uszczęśliwić :) Ani człowieka, ani zwierzęcia :) Jeśli zdecydujecie wypuścić ją, to najlepiej byłoby to zrobić tam, gdzie została złapana. Na jej terenie. Niestety, nie ma takiej możliwości, już Tola o tym pisała. Decyzję podejmuje Tola, jedna czekamy jeszcze dlatego, że obawiamy się że może sobie nie poradzić w całkowicie odmiennych warunkach. gdyby ona miała gdzie wrócic, to ja podpisałabym sie pod tym obiema rekami,sama nalegała. Od razu z Tola brałysmy po uwagę taką opcję. Jednak zyła w mieście, w przychodni, dokarmiana przez człowiek. Tam już nie będzie takiej mozliwości, a wypuszczona u nas, gdzie są prawie same pola, nie wiadomo czy sobie poradzi. Dlatego jeszcze czekamy. Postepem jest, że juz załatwia się zawsze w kuwecie. Nie próbuje się wydostać, uciekać. Szukałysmy jakiegoś lokum bez psów i z małą ingerencją człowieka, ale nic się nie znalazło. Ludzie nie chcą adoptować domowych kotów z mniejszymi problemami, DT zapchane. 1 Quote
Jaaga Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 33 minuty temu, elik napisał: No tak, sytuacja patowa :( Biedna kocia :( Niestety, trudna sytuacja. Tym bardziej, ze kotka musi być jeszcze odrobaczana. Odrobaczenie w przychodni, gdzie początkowo była umieszczona, nic nie dało i aż wymiotowała pasożytami. gdyby od razu została wtedy wypuszczona na wolność, to pewnie już byłoby po niej. Raczej też nie zajada stresu. Od początku lubi dużo i dobrze zjeść, a teraz bez lokatorów w srodku i przy minimalnym ruchu wszystko sie odkłada. Jak długo jest tylko samo suche w misce, to na mnie wrzeszczy i złości się. Uspokaja się po czymś lepszym. Raczej traktuje mnie jak sługę ;) Ona boi się Lindy, ale co zrobić, my mamy tylko takie mozliwości. Jedyny pokój, gdzie psy nie maja wstępu jest córki, ale ona ma gołębia i króliki. Kot wiec tam nie moze byc z tego samego powodu, co psy. 1 Quote
elik Posted June 16, 2020 Posted June 16, 2020 Faktycznie fatalna sytuacja :( Współczuję i Wam i koteczce :( A to "nasza" szylkretka Jeszcze w klatce łapce A tu już po zabiegu w większej klatce, gdzie spędzi tydzień czasu. 2 Quote
Tola Posted June 18, 2020 Author Posted June 18, 2020 Dnia 16.06.2020 o 12:53, Marysia R. napisał: Tolu, Jaaga czy nie myślicie o tym, żeby jednak znaleźć jakieś bezpieczne miejsce gdzie ta kotka będzie mogła żyć na wolności? Przyznam szczerze, że serce mi się kraje kiedy czytam o jej zachowaniu. Ona od bardzo długiego czasu żyje w chronicznym stresie, jest stale przerażona i poza fizjologicznymi nie ma możliwości realizować podstawowych kocich potrzeb. Trudno sobie wyobrazić, że miałaby w ten sposób funkcjonować do końca swoich dni. Ten permanentny stres i brak ruchu zaczną się też w którymś momencie poważnie odbijać na jej zdrowiu - nadwaga to już pierwszy tego sygnał. Wiem, że wszystko co robicie, robicie z myślą o jej dobru i bezpieczeństwie. Żadna z Was absolutnie przecież nie chce jej skrzywdzić, chcecie jej zapewnić najlepsze warunki i wkładacie w to wiele zaangażowania i serca. Ale tak sobie myślę, że zdarzają się sytuacje, kiedy to co nam wydaje się dla zwierzaka najlepsze nie koniecznie faktycznie takie jest. Ta kotka pomimo najlepszej opieki, regularnych posiłków, miękkich posłań i zapewnionego kontaktu z człowiekiem i innymi zwierzętami jest nieszczęśliwa i nic nie wskazuje na to, żeby dała radę się do tej sytuacji przystosować... Może jest jakiś sposób, żeby jej pomóc w sposób dostosowany do jej potrzeb, nawet jeśli nie będzie to takie życie jakiego my byśmy dla niej chcieli. Dnia 16.06.2020 o 13:09, elik napisał: Od jakiegoś czasu myślę podobnie, ale bałam się wychylić :) Kotka już bardzo długo nie wykazuje chęci przystosowania się do innego życia niż miała do czasu jej złapania. Dużej grupie kotów z mojej działki znalazłam dobre domy i są kotami nie wychodzącymi. Jest jednak grupa kotów, których nie wyobrażam sobie w mieszkaniu, czy choćby w domu z ogrodem. Są zdecydowanie i konsekwentnie dzikie, choć przez kilkanaście lat dokarmiamy je latem i zimą. Ciągle pojawiają się nowe, po kilka w roku. Łapiemy, sterylizujemy i część wypuszczamy, a części znajdujemy domy. Wczoraj w nocy złapaliśmy szylkretkę. Już jest wysterylizowana, ale najprawdopodobniej po tygodniu ją wypuścimy. Jest kompletnie dzika, panicznie boi się człowieka. Z bólem serca, ale jeśli do tygodnia nic się nie zmieni, wypuścimy ją i jeśli "nasze" dzikuski pozwolą jej zostać u nas, to będziemy ją dokarmiać. Na siłę nie da się nikogo uszczęśliwić :) Ani człowieka, ani zwierzęcia :) Jeśli zdecydujecie wypuścić ją, to najlepiej byłoby to zrobić tam, gdzie została złapana. Na jej terenie. Dnia 16.06.2020 o 13:56, Jaaga napisał: Niestety, nie ma takiej możliwości, już Tola o tym pisała. Decyzję podejmuje Tola, jedna czekamy jeszcze dlatego, że obawiamy się że może sobie nie poradzić w całkowicie odmiennych warunkach. gdyby ona miała gdzie wrócic, to ja podpisałabym sie pod tym obiema rekami,sama nalegała. Od razu z Tola brałysmy po uwagę taką opcję. Jednak zyła w mieście, w przychodni, dokarmiana przez człowiek. Tam już nie będzie takiej mozliwości, a wypuszczona u nas, gdzie są prawie same pola, nie wiadomo czy sobie poradzi. Dlatego jeszcze czekamy. Postepem jest, że juz załatwia się zawsze w kuwecie. Nie próbuje się wydostać, uciekać. Szukałysmy jakiegoś lokum bez psów i z małą ingerencją człowieka, ale nic się nie znalazło. Ludzie nie chcą adoptować domowych kotów z mniejszymi problemami, DT zapchane. No właśnie w tym problem, ze nie można jej wypuścić w miejscu odłowienia, bo to miejsce już nie istnieje. Tak jak pisze Jaaga, nie ma możliwości, aby kotka wróciła w dawne miejsce, nie mam gdzie też jej zabrać, nie mam takiego miejsca, takiej osoby, która świadomie wzięłaby dziką kotkę do domu jako jedynego zwierzaka, przyzwyczajała powoli do wychodzenia, bo tylko wtedy byłaby szansa, że w domu bez innych zwierzaków kotka poczułaby się trochę lepiej:( Tutaj w Zamościu, tak jak pisałam wcześniej, kotka żyła przy przychodni, wychodziła na zewnątrz, ale wracała do piwnicy, miała swoje bezpieczne miejsce. Była dokarmiana przez 2 pracownice, w te piwnicy urodziła kociaki. Ale przychodnia została przeznaczona do likwidacji i właściciel zażądał usunięcia kotów; wtedy te kobiety zadzwoniły z prośbą o pomoc. Myślałam, żeby kotkę wypuścić przy tym budynku, byliśmy tam nawet z TZem, ale to dzielnica przemysłowa, bardzo duży ruch; bez tego azylu w postaci piwnicy i dokarmiania kotka zginie. My też czasami wypuszczamy dzikie koty po zabiegu w miejscu odłowienia, ale wracają do znanych miejsc i ludzi, którzy im pomagają. Tutaj musiałbym wypuścić kotkę przy ruchliwej ulicy. Rozważałyśmy wypuszczenie jej u Jagny, ale to też wydanie na nią wyroku. Sprawa dzikuski nie daje mi spokoju, też przeżywam jej traumę i wiem, że żuje w stresie:( Co dla niej w tej sytuacji byłoby dobre, jak jej można pomoc, co mogę jeszcze zrobić? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.