Jump to content
Dogomania

JEDNO SERCE NIE DA RADY ! Serce Pipi i podopieczni w potrzebie!!! (Posty inf. 1-6)


Pipi

Recommended Posts

[quote name='beka']szykuje sie jakiś transport na mazowsze?[/QUOTE]
Ode mnie nie. Zapytam weta, bo często jeździ do Warszawy. Zależy o co chodzi, bo Tato Kajetanki jeździ na trasie Warszawa-Brańsk co dwa tygodnie. Chyba jutro bedzie w Brańsku, a w niedzielę wraca. To jest Pan, który przywiózł do Warszawy Parysa.
Randa, jestes kochana, dzięki za ogłoszenia. Dzisiaj miałam sen, że zbierałam gdzieś na jakimś placu szczeniaki i jeden z nich był powieszony i jeszcze żył. Nazbierałam ich cały neseser. Co z tego snu wyniknie? Boje sie z domu wychodzić. Jak tylko wstałam poszłam szybko zobaczyć jak się psy mają. Wczoraj wieczorem Misio Kropka Punia Luka Jamnisia, zostały przeniesione na drugą strone podwórka i spały w budach i w samochodzie starym. Miałam dusze na ramieniu po tym snie. Bałam się, że może któremuś coś sie stało. Jest jeszcze kilka miejsc, takich, że mogą się przeciskać, próbować skakać. Odetchnęłam z ulgą, bo wszystko w porządku, tylko ze przywitali mnie bez entuzjazmu, obrazily się na mnie. Ale ja muszę w domu po zimie posprzatać, po szczylach podłogi porzadnie wyszorować, wysuszyć, a przy nich sie nie da, bo łażą co chwilę. Mam nadzieję, że im przejdzie. Zastanawiam się tylko czy Jamnisi nie zabrać, bo ona kocha Saszę i od jej operacji nie odstępowała jej na chwilę. Nawet na siku nie szła bez Saszuchy. Pewnie jej smutno, bo taka biedulinka dzisiaj i pod bramę pierwsza przybiegła/ pomyślę.
Patmol, BO, to jest portal o nazwie Białystok Online. Ludzie chetnie tam szukają zwierzaka.

Ciekawe czy ta suczka nie przepadnie. Dzieci i wnuki tych dziadków są okropne. Bryka lepszej klasy na podwórzu stoi, a babciulka do lekarza na piechtę zaiwania. Kiedys jak wracałam z miasta, patrzę a babcia zaiwania szosą od przystanku PKS-u do domu jakieś 7 km. Podwiozłam kobiecinę do domu i nagadałam im wtedy za tę babcię. Tutaj tak jest, że dzieci pobudowały domy na tym samym placu,a starzy rodzice w chałupinach obok zostają i często nikt nimi się nie interesuje. Podobnie jak z psami na łańcuchu. Myslałam, że mi serce wyrwie, jak ten człowiek, postury 12 letniego chłopca z kijkiem w ręku, z rowerem, pewnie zeby nie upaść, bo prowadził i ta sunia zaplątana za nóżki, tuż przy jego nogach. No ale gdybym ja ją wzięła, to przede wszystkim poszłaby fama, że ja biorę. Natychmiast ustawiłaby się kolejka. Od dłuższego juz czasu prostuję pogłoskę, że ja biorę. Chyba zwariuję z tymo ludźmi.
Ze sterylką dla jego suki, oczywiscie rozmawiałam, powiedziałam nawet, że coś za coś. Ja pomoge oddać sunię, ale zeby sie zgodzil na sterylizację. Pierwsze słowa, to ze nie ma pieniędzy. Na pewno dzieci i wnuki opiekują się emeryturą za "opiekę" nad dziadkami. Muszę tam do nich podjechać, pod pretekstem np zrobienia kilku jeszcze lepszych zdjęc i zobaczę tę sukę. Nie mogłam nawet dopytac czy ona mała, czy duża. Raz mówił duża, a za chwilę, nie pani nie duża.
Powiedział, że jak wpuści do domu, to jest grzeczna i nic a nic nie rozrabia. Powiedział też, że żona/czyli babcia/ wygania ją z domu, bo niby ją wszystko swędzi jak ona sie pojawia. Babcia mowi, że to diabeł czarny. To starzy, schorowani ludzie. Dobrze, że pamietają chleba dać.
Pisałam przed tem, że nie daleko mnie umarł człowiek, który miał psy. Kilka dni minęło, był tam dzielnicowy i po jego wizycie zostały tylko dwa pieski. Jednego ludzie zaczepili na łancuch, a drugi, jakis mały nie daje się złapać i "łazi" po wsi.
W tej samej wsi jest piekny bernardyn, na łańcuchu. Jego własciciel chce go oddać, ale nikt nie chce, no to ponoc powiedział, że do lasu z nim sie przejdzie.
O, TAKIE MAM CIĄGLE WIEŚCI, TYPU, CO W TRAWIE PISZCZY.
A haaa, jeszcze w Wyszkach/przeklęte dla mnie/ na łancuchu amstaf-mix, głodzony u patologii. Jeden już zdechł. W ubiegłym roku pisałam o nim, że straszyłam policją i toz-em, bo smażył się na słoncu. Jeździłam, prosiłam, żeby budę przestawili w cień. Chciałam tego, który zdechł zabrać, ale kobieta z kijem mnie wyganiała. Psa nie ma. Ten też jest w tragicznym stanie. Byłam u nich, chciałam dojśc do porozumienia, ale od kiedy toz powiedział ze ja do niczego nie mam prawa i zeby ze mną nie gadali, to ja już nic nie moge. Wyganiaja mnie z podworza i często nawet agresja wielka.
Mnie to wszystko już tak wykańcza, że na lekach jadę, bo spać nie moge. Bezsilnośc, to chyba druga rzecz po głodzie, która nie pozwala zyć normalnie. Nie mam siły patrzeć na to okrucieństwo. Nie pozwalają nawet zdjęcia zrobić. Niedźwiedzią przysługę zrobiły mi "koleżanki". Przed tem jakoś udawało się dotrzeć do niektórych ludzi. Teraz juz koniec, a okropieństwo jeszcze większe i nikogo nie obchodzi.
Mówią tu ze ja smalec robie i jem te psy bo ciagle nowe. Odpowiadam, że jak Wy mozecie pozwolic na cos takiego? odpowiadają, a co to nas obchodzi. Każdy u siebie robi co chce. . . .
Proszę, niech nikt nie pomyśli ze ja zaczepki jakiejś szukam. Nie o to chodzi. Napisałam o tum, że nikt już ze mną się nie liczy, bo jest mi przykro, że nawet rozmowami nie moge pomóc. Człowiek od Tesi i Tyci rozpowiedział o tym, że nie mam prawa się wtrącać, no i poszło w świat. . . .a szkoda, bo jak ludzie byli nieswiadomi, to tu tak jest, że boją się, przedewszystkim kar finansowych i słuchaja się. Wielu udało się pomóc, po przez rozmowę. Wielu jest tak wychowanych, że nie rozumieli, że pies musi być puszczany z łańcucha, dobrze nakarmiony, wykastrowany, że czuje, że jest mu zimno. Uważali, że pies to ma futro, pchły, które jak gryza, to się rusza przynajmniej. Albo zeby go głaskac? po co? bedzie sie przymilac potem a on ma szczekać. Oj, losie . . . . .BOJE SIĘ, wiem, że sezon idzie, wakacje się zbliżają, suki już wykarmiły szczeniaki. . . . .

Link to comment
Share on other sites

Soema, wielkie dziękuję. To w takim razie ruszam do akcji z tymi sukami. Mogę te dwie - dobrze rozumiem? Ta z która był dziadek, ma juz stałe zęby, mozna tez ciachać. To ja obadam sytuację, jak bedzie z opieka po zabiegach. Jeśli jest szansa na to zeby doszly do siebie w spokoju, to umawiam jak najszybciej, dziękuję. Od razu lżej :multi::loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beka']Cały czas myslę o tym szczylku maleńkim z obory....[/QUOTE]
ale tak, że na dt? mogę zapytac Pana Sławka, czy mógłby go zabrać do Warszawy. O jejkuuuuu?!

. . . .w dodatku w czwartek Evelin jedzie do Warszawy;) i bez problemu by go zabrała

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AniaB']Pipi, poruszył mnie ten bernardyn.. Napisałam na watku bernardynów, moze dziewczyny cos doradzą..
Jak myślisz czy ten pies jeszcze zyje?[/QUOTE]
AniaB, dowiem się i dam znać. Myślę, że zyje. Ja go nie widziałam, ale ponoc nie jest tak, że on ma źle, czy tam głodzony. On stoi w jakiejś zagrodzie, bo własciciel boi sie o dzieci. Jeśli jest choć odrobinę szansy dla niego, to pojade, obfoce i wszystkiego sie dowiem i napiszę, ok? to 6 km od mojej wsi. Aniu dziękuję.

Miałam telefon od Evelin - Kobieto przez wielkie K, nawet nie wiesz jakich skrzydeł dostałam po rozmowie z Tobą. Diamencie Ty nasz dogomaniacki kochany [url=http://smajliki.ru/smilie-586352775.html][img]http://s7.rimg.info/558429783c59677289af9c904b5763c3.gif[/img][/url] dziękuję.

Link to comment
Share on other sites

Nie byłaby to Psotka. . . w dodatku żre?????:crazyeye:, wcale jej sie nie dziwie, konkurencja nieporównywalna do michy niż u mnie. Przyjdzie taki dzień, że jak sie naje do syta to nie bedzie już żarła, tylko jadła :lol:. Ciekawe, czy jej myszek nie brakuje? bo to bandytka była :razz:
Randa, masz dobra reke do adopcji. Psotce, Lilusiowi, Bruni, to już lepiej trafić sie nie mogło, dzięki :loveu:

[quote name='Erin32']Ojejku, dzieje się u Ciebie, nie powiem :(
A z tym amstaffem naprawdę Cię tak załatwiły?
No super, nawet nie będę tego komentować :roll:
Szok po prostu :shake:[/QUOTE]

nie, o tym amstafie nigdzie nie zgłaszałam, sama walczę" z włascicielką/okropna baba/
co ja mam zgłaszac jak to i tak nic nie pomoże.

Link to comment
Share on other sites

Jechałam zrobic zdjecia dla benka i po drodze postanowiłam obfocic tego biedaka amstafa. Udało mi sie zrobic tylko jedno zdjęcie i to z daleka. Jak robiłam, to baba wstrętna napluła mi na szybe w samochodzie i strasznie rugała. Musiałam odjechać szybko bo pięściami waliła w samochód.
zobaczcie jaka mała ta buda w porównaniu do niego. Na zdjęciu on dopiero z niej wychodzi. Buda na gołej ziemi i z czterech desek, przekrzywiona z dziurawym dachem.

tak tylko go pokazuje, bo zal pieska, na pewno zdechnie tak jak tamten
nie wiem w jakim jest ten piesek stanie, bo z daleka nie widać

[IMG]http://images41.fotosik.pl/765/d8e5eb16026d29bdmed.jpg[/IMG]

A to jest benek. To pies sześcioletni, na imie ma Łatek. Dostał wyrok rok temu, bo zaatakował dziecko. Nikt nie widział dlaczego i jak to było, bo przewrócił dziecko, rzucił sie na nie. Został postawiony na łańcuch i tak czeka na nie wiadomo na co. Nie jest chudy, chyba, ale ma skołtunioną sierść i bardzo smutne i chore oczy, [B]całe zawalone ropą[/B]. Pan mówi, że na łańcuchu bardzo jest smutny, całymi dniami leży i ożywia się tylko jak ktoś obcy się pojawi. Był radosnym łagodnym psem. Żył sobie luźno, biegał, bawił się. Nikogo nie zaczepiał. Kury wchodziły do budy, z kotami sie przyjaźnił. Jak do psów pan nie bardzo wiedział co powiedzieć, bo styczności nie miał. Raz sunia sąsiadów przedostała się do nich na podwórze, to Łatek ją zaczął gonić, ale jak dogonił, to ona upadła i brzuszek mu pokazała, to merdał ogonem i odpuścił. Własciciele, porządni ludzie szanowani we wsi. Maja małe dzieci i nawet to że on stoi na łańcuchu i to za płotem nie przekonuje ich ze sytuacja się nie powtórzy. Boją się ze moze sie zerwac i zaatakować i dzieci bez opieki nie bawia się na podwórku. I to jest głównym powodem, że chcą go oddać.
Pies bardzo ładny, w typie. Pomóżmy mu, proszę. Jak wyjechałam z tego podwórza, rozpłakałam się. Co raz bardziej nerwy mi puszczają.
Benio

[IMG]http://images37.fotosik.pl/725/d77930b9a1ce9051med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images47.fotosik.pl/772/1f4f0a99d4012f5cmed.jpg[/IMG]
więcej nie zrobiłam, bo lał straszny deszcz, a pan bał sie tak jakby psa i nie potrzymał do zdjęcia

No i jeszcze byłam u dziadka, ale suni nie zabrałam, bo muszę jej miejsce przyszykować, no i pomyślałam, że po sterylizacji przywiozę ją do mnie. Dzwoniła Randa i mówi, że sa juz telefony w jej sprawie i do poniedziałku wstrzymamy się z zabiegiem, bo może w weekend ktos konkretny zadzwoni, to od razu po zabiegu szkoda ja wieźć.
Spotkałam się tam na podwórku u dziadka z jego synową i też bardzo przykra wizyta była. Kobieta śmiała się ze mnie i pytała, po co pomagam psom. "Co nie ma co robić? czemu pomaga". Jak robiłam zdjęcia, to zabroniła. Ale za nim wyszła z domu udało mi sie kilka zrobić.
To mama suczki

[IMG]http://images43.fotosik.pl/771/eacf079df809b7b1med.jpg[/IMG]

a to pies, którego "tez gada by ja oddał", bardzo ładny, duży i przymilny, ale wystraszony

[IMG]http://images43.fotosik.pl/771/9dd64744b56b2041med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images35.fotosik.pl/587/e54ecfe9d320f8e1med.jpg[/IMG]

Na sterylizacje sie zgodził, choc odnosze wrażenie, że pan nie rozumie co ja do niego mówiłam. Powiedział, że nawet ze mną pojedzie i pomoże po zabiegu, a przed zabiegiem potrzyma do zastrzyku. Nie wiem jak sie wymigam od tego pomagania, ale jakos dam rade.
Żaby się obudziły ze snu zimowego i pełno ich na szosie, buuuu.

Link to comment
Share on other sites

Oczy benia wyglądają jakby były zaropiałe .
Pipi ja szukam dt dla niego, niestety u mnie musze sie wstrzymać na razie (Olek ma komunie i zaczyna sie goracy czas...), ale kombinuje i szukam. Załozę mu watek, ok?
, spotkania, przymiarki, próby
Pies i sunia tego starszego człowieka sliczne, ale skoro maja dom (choć byle jaki ) to nie ma co zabierać.
Mozna ogłaszać ale tyle mlodych szuka a on ma siwy pyszczek. A moze go wykastrować? Co myslisz o tym?

Link to comment
Share on other sites

Oj, dawno mnie tu nie było...
Sasza - cieszę się, że wraca do zdrowia; oby nie było przerzutów...
Celinka - złapana:)
Mały rudo-piaskowy pieseczek - nie da rady z nim do jakiegoś DT...? Kurczę...
cała reszta
- amstaff w zbyt małej budzie (może napuscić na nich jakąś włądzę za tę małą budę...?)
- benek z zaropiałymi oczami (co za ludzie.....)
- czarna sunia do oddania
eh, nawet nie umiem wyliczyc porządnie tych psiowych biedulków...

Pzdr.

[B]enia[/B] - czy udało się zawieźć worek z karmą dla Pipi...?

Pzdr.

Link to comment
Share on other sites

Okropne to wszystko...ja się zawsze zastanawiam , po co ludziom te psy...po co....
Niestety wszędzie tak jest. Jak byłam na łapance u Arktyki, to region tamtejszy i podejście ludzi przyprawił mnie o ból głowy. W prawie każdym gospodarstwie psy na łańcuchach w dziurawych budach, pokołtunione w smrodzie...niedaleko Furciaczka na posesji firmy (oczywiście włąściciel biedny nie jest) onki siedzią w kojcach wielkości budy , do tego rozwalające się , to to co tu Pipi wkleiła to luksus w porównaniu ...masakra.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beka']To się nazywa pech ;) wypluj to słowo" twój" - on tylko na chwile mam nadzieje...
[/QUOTE]
Wyplułam trzy razy przez prawe ramię:lol: A małe to, a głośne ....:evil_lol:
Z transportem Pipi jeszcze miała rozmawiać

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...