Jump to content
Dogomania

JEDNO SERCE NIE DA RADY ! Serce Pipi i podopieczni w potrzebie!!! (Posty inf. 1-6)


Pipi

Recommended Posts

Zdjecia mam tylko te, ktore wstawilam i dzisiaj juz nie zrobie. A powiedziec moge tylko tyle, ze jest duzym psem, mysle, ze z trzydziesci parekilo moze wazyc. Jest spokojny, opanowany, nie szczeka bez potrzeby, robi wrazenie groznego, chyba raczej nie przepada za kotami, ale krzywdy nie zrobił. Od miski odgonił tylko. Nie zaczepia, ale jak psy rzucily sie przez płot, to odpowiedzial tym samym, ale tylko przez chwile i odszedl. Reaguje na zawołanie, podaje łapę, potrafi sie bawic sprowokowany przez czlowieka. Nie lubi dotykania w zabawie do pyska, wtedy potrafi warknąć. Prowadzony na smyczy idzie ładnie, ale jak go cos zainteresuje, moze raptownie pociągnąć. Jest silny i kobiete drobnej budowy moze pociagnac tak, ze raczej nie utrzyma. Ogolnie bardzo fajny miś.
Siersc w dobrym stanie. Ogon lekko zfilcowany. Na razie nie linieje. Trudno mi okreslic wiek. Zachowuje sie jakby miał 2 lata, wyglada jak dla mnie na 5, moze 7 lat.
Jutro cykne kilka zdjec.

[URL="http://www.tinypic.pl/1ptkfkflnwh2"][IMG]http://files.tinypic.pl/i/00212/1ptkfkflnwh2_t.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.tinypic.pl/c0dxje3kdhzs"][IMG]http://files.tinypic.pl/i/00212/c0dxje3kdhzs_t.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.tinypic.pl/3xl1l5zhcni1"][IMG]http://files.tinypic.pl/i/00212/3xl1l5zhcni1_t.jpg[/IMG][/URL]

Trzeba na zdjecie kliknac, to sie powiekszy

Edited by Pipi
Link to comment
Share on other sites

Kuna dziekuje, bede czekac z zacisnietymi kciukami.
Labek byl szczepiony w Bielsku Podlaskim u Burzynskich. Tam w lecznicy wisi nawet ogloszenie na tablicy, ze "Posiadam labradory" i kto wie, moze to stamtad ci ludzie go wzieli.Dr Burzynski nie kojarzy czy zna tych ludzi, bo Dorota pytała.

Dzwonił do mnie przed chwila p. doktor i juz wie od kogo ten szczeniak. Powiadomil wlascicieli suki i oni powiedzieli, ze oddali pieska tym ludziom za wywiezienie gnoju i mogą go odebrac i oddac znajomym, ale ja sie nie zgodzilam, bo skoro dali takie malenstwo pijakowi, to nie ma pewnosci, ze w drugim miejscu nie bedzie tak samo. Jesli podadza mi adres i sama sie przekonam, ze bedzie mial dobrze, oddam.
Mysle jednak, ze nie warto zawracac sobie glowy. Wet namawia tych ludzi zeby wysterylizowali labkę. Ona ponoc przypadkowo zaszla w ciążę. Wiecej rodzic nie bedzie, obiecali, ze wykastrują. Ciekawe jaki los ma ta labradorka.

Edited by Pipi
Link to comment
Share on other sites

[B][SIZE=4][COLOR=#008000]Głosujmy w Krakvecie na Panią Alę Orzechowską naszą wspolną kandydatke [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/131629-Krakvet-listopad-–-zagłosuj-na-Prywatne-Przytulisko-P-Ali-Orzechowskiej-w-Augustowie[/url]

tutaj glosujemy [url]http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=15948[/url][/COLOR][/SIZE][/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pipi']

Dzwonił do mnie przed chwila p. doktor i juz wie od kogo ten szczeniak. Powiadomil wlascicieli suki i oni[B] powiedzieli, ze oddali pieska tym ludziom za wywiezienie gnoju[/B] i mogą go odebrac i oddac znajomym, ale ja sie nie zgodzilam, bo skoro dali takie malenstwo pijakowi, to nie ma pewnosci, ze w drugim miejscu nie bedzie tak samo. Jesli podadza mi adres i sama sie przekonam, ze bedzie mial dobrze, oddam.
Mysle jednak, ze nie warto zawracac sobie glowy. Wet namawia tych ludzi zeby wysterylizowali labkę. Ona ponoc przypadkowo zaszla w ciążę. Wiecej rodzic nie bedzie, obiecali, ze wykastrują. Ciekawe jaki los ma ta labradorka.[/QUOTE]


Ręce opadają :(

Link to comment
Share on other sites

A opowiem Wam jaki dzisiaj mialam dzien.

Dzwoni telefon, numer nieznany. Odbieram w nadziei, ze z ogloszenia. . . .niestety nie. Dzwoni pani byla nauczycielka mojego syna z Gimnazjum i blaga o pomoc. Tesciowa byla tydzien w szpitalu na operacji i jak wrocila zastala pieska swojego calego pokrwawionego, zwlaszcza caly tyl, pozlepiany i nie pozwalal sie dotknac, obolaly. Byl miejscowy wet, ale powiedzial, ze nie wie co jemu moze byc i trzeba do miasta, bo badania specjalistyczne potrzebne. Nawet psa nie dotknął i pojechal. od piatku pies cierpial, a pani szukala kogos, kto moglby zawiezc biedaka do miasta. Nikt we wsi nie chcial i sie smieli.
Oczywiscie zawiozlam pieseczka do weta. Nasz dr jak zwykle stawil sie szybko w przychodni.
Piesek okolo 5 lat, troszke wiekszy od yorka, ale kruszynka. Musialam go w koc owinac zeby podniesc, bo warczal, klapal zebami, nie pozwalal sie dotknac.
Okazalo sie, ze jest pogryziony. Mial kilka ran, jedna najwieksza na jądrach. Pozszywanego, wykastrowanego i do polowy wystrzyzonego odwiozlam do jego wlascicielki. Mial tez bakteryjne zapalenie jelit. A rzygal kawalkami koltunow, ktore najprawdopodobniej sobie wygryzal. Okropnie zaniedbany, skoltuniony, obfajdany, biedny maly pies. Mialam ochote go zabrac, ale nie zgodzila sie wlascicielka. Obiecala, ze nie wywali na podworko. Dala kocyk nawet i powiedziala, ze go kocha i bedzie teraz pilnowac. Mikus chodzil po calej wsi bez czlowieka.
Jest podejrzenie, ze synalek szescioletni sasiadow Mikusia, ten sam, ktory wsadzil do pieca szczeniaka(pamietacie?), a matka nie wiedziala i podpalila, ze on doprowadzil do takiej sytuacji, ze jego psy(znowu maja dwa i kotke) poszarpaly Mikusia. To dziecko jest agresywne, i jest opuzniony w rozwoju. On uczepia na sznurek psa i go szarpie, ciaga, podnosi do gory i krzyczy w dodatku, kopie, a drugi pies sie podlancza i gryzie tego na sznurku. Byc moze zrobil tak z Mikusiem. Kota wzial wsadzil do worka na smieci i zatachal nad strumien we wsi i go tam wrzucil. Kot sie szamotal, a psy szarpaly. Kobieta, wlascicielka Mikusia uslyszala straszny wisk i pobiegla ratowac kota. Zdazyla na czas, na szczescie.
"Fajny" dzieciak co nie?
A rodzice ciesza sie, ze synus czyms sie zajal i maja chwile spokoju.

Link to comment
Share on other sites

Niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci.
W tej sytuacji nie wiadomo co zrobić, policja nic nie wskóra, dopiero pewnie się zainteresują jak dzieciak zrobi krzywdę drugiemu dzieciakowi. I to wszystko na oczach dorosłych, którzy jeszcze mają zabaw z tego.
Edukacja prozwierzęca na wsiach leży na łopatkach. Jak do szkół nie wprowadzi się przedmiotu, albo działu do jakiegoś istniejącego, to nic się nie zmieni, albo będzie to trwało wiekami.Ktoś musi, że tak powiem "odgórnie", wyartykułować zasady.

Link to comment
Share on other sites

Tam Policja jest co jakis czas. Podpisali nawet zobowiazanie, ze nie beda brac zwierzat juz nigdy wiecej,. Bylo to po fakcie kiedy w 30-sto st mroz wyjechali na tydzien i zostawili w mieszkaniu kotka. Interweniowal dzielnicowy, to przyjechali, wypuscili kociaka na mroz i pojechali. Dzielnicowy tak sie wkurzyl, ze nastraszyl ich porzadnie i kazal podpisac takie zobowiazanie pod rygorem grzywny i sprawy w sadzie za znecanie sie. Niestety dzielnicowy juz nie pracuje w naszym terenie, a i w ogole nie mamy chwilowo dzielnicowego, bo ten, ktory byl na miejscu poprzedniego p. Galickiego, tez juz nie pracuje. Pantoflowa poczta sie dowiedzialam, ze teren zbyt "ciezki" i nie maja kogo dac do nas. Jednym slowem bezprawie.

Nie pamietam czy pisalam, ze Farmer juz na swoim. Jak tylko puszcza go z lancucha przybiega do nas. Wczoraj jak mnie nie bylo przyszedl, pokrecil sie przy bramie, poszczekal chwile i poszedl do siebie. Jak przychodzi kiedy jestem, tak sie cieszy, obejmuje mnie przednimi lapami, doslownie sie uczepia jak rzep. Na poczatku odwozilam biedaka, a teraz chyba zrozumial, ze jednak juz tu nie ma miejsca dla niego i sam wraca. Jego pani to fajna babka, widac, ze go lubi. On ich sie nie boi i tez wyklada sie na plecki i cieszy na widok. Mowia, ze puszczaja polatac, bo wyje niemilosiernie. A tak przeleci sie i caly dzien spi. Moj tz zmniejszyl wejscie do srodka. Teraz jak panisko ma wlasny dom i ludzi, calkiem w porzadku jak na wiejskie warunki. Widzialam nawet, ze suczka wchodzi do Farmera.
Łape jeszcze podnosi do gory, ale juz na nia staje i biega nawet. Nie wiem dlaczego co jakis czas trzyma ja wysoko. Pani dr mowi, ze trzeba czasu i ze wszystko jest dobrze.
Bardzo, bardzo, bardzo dziekuje Wszystkim, ktorzy przyczyniliscie sie do szczescia Farmera.

Jest klopot z suczkami w wsi Moskwin. Te cztery, ktore sterylizowalam, w ciazy byly wszystkie. Facet, ktory dawal im karme juz tam nie mieszka, bo to letnik jest i wyjechal. Zostawil je na ulicy i niby zalatwil z jakims dziadkiem, ze ten bedzie dawal im jesc, ale zawiozlam jak zwykle karme, a ten dziadek pijany, mowi, ze suk nie ma, to kogo ma karmic. Nie bylo nigdzie misek, a suki znalazlam daleko pod wsią bniegaly z jakimis innymi psami. Inna kobieta powiedziala mi, ze one moga wejsc do stodoly tego pierwszego, ktory wyjechal, bo on im zrobil wejscie i nawet maja tam taką prowizoryczna bude i ze na pewno tam śpią. Jednak dla czlowieka nie ma tam jak wejsc, bo bardzo szcelnie i porzadnie teren jest ogrodzony. Dziadek po prostu ich nie karmi. Rozmawialam z kilkoma innymi osobami, ale wszyscy sie smieja i nikt nie chce. Mam zbyt daleko zeby jezdzic i je karmic. Co tu robic? moze macie jakis pomysl? Na razie nasypalam im ze trzy kilo suchego, postawilam wiaderko z wodą, ale nie ma pewnosci, ze inne psy nie zjedza im tego. Ludzie widzieli mnie i kto wie czy swoich nie wypuscili zaraz na popas.
Prosilam faceta zeby je uczyl chodzenia na smyczy, bo latwiej bedzie je wydac komus, ale nawet obrozek nie zakladal. Powiedzial mi, ze ktos pozdejmowal. Sunie sa fajne, zaliczyc mozna do malych, oswojone z czlowiekiem, bo ten pan je glaskal, karmil. Wyjechac musial, kurna felek. . . .
Ja je nawet zaszczepilam od wscieklizny i ksiazeczki mają.
Mnie nie ufaja i nie wiem nawet czy bym mogla wziac na rece ktoras z nich. Bieda, no(?)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']Coś się wykroiło z tego zapytania?[/QUOTE]

Jeszcze nie, na razie jeden z domków jest po wizycie, czekamy na drugą. Temat już wrzucony, kwestia, który dom nie dostanie Cezara.. Niestety musimy poczekac do soboty, bo ta druga wizyta będzie dopiero wtedy.

Link to comment
Share on other sites

[B]Ratunku, pomocy, juz nie wytrzymam. . . .znowu u mnie we wsi pies, kolejny.

Soltys sie przyczepil, ze biega i szczeka i zebym zabierala swojego psa. Wyszlam na podworko, rozejrzalam sie, ale wszystkie są(?)
Zadzwonil znowu i sie mądrzy, ze jak nie zabiore, to go zalatwi taki jeden z naszej wsi. Wiem, ze czytaja moj watek, to nie napisze nazwiska, bo sie przyczepi. Juz raz tak bylo.
Piesek identyko jak Szymus, tylko moze troche wiekszy. Tak strasznie chudy jak u mnie Bej. Wystraszony z podkulonym ogonem, w dodatku krazy wkolo mojej posesji, a psy wariuja, ze znowu wies sie czepia. Cytra jak go zobaczyla, to przez plot wyskoczyla i pognala biedaka. Dolaczyla do niej Celinka. Ale on znowu siedzi na ulicy i w nasza strone patrzy. Czuje, ze tu psy to sie garnie biedny. Nawet jesc nie dalam, tylko zanioslam do Marysi zeby mu zaniosla na droge, a sama wracajac odgonilam, zeby nie pomyslal, ze mu sprzyjam.
Siedze i rycze i mam juz dosyc. No bo ile mozna, no ile? Zaczynam sie poddawac. . . Bozeee!!!!!!![/B]

Link to comment
Share on other sites

A inny soltys z wsi Godzieby przywiazal przeciez mi Szamana do plotu i jak powiedzialam zeby zabieral, to odpowiedzial, ze ok, ze zabierze i poprosi jakiegos tam zeby zastrzelil i w jezyk sie ugryzl, a ja odpowiedzialam, ze wiem, ze tak robicie. Odpowiedzial zebym go w takim razie jak nie chce, wypuscila, niech sobie idzie. Nie maja litosci dla mojej osoby. Plotkuja jeszcze, ze gmina mi placi, ze ja sprzedaje i zarabiam. . . .oj, gadają, ale i wspolczuja, sa tacy, ktorzy płacza nade mną i tylko kiwaja glowami.
Tak bylo, tak jest i tak bedzie, ze jedni zaluja a inni dokladają.
Bardzo mi zal tego pieska, ale ja nie wezme, tym razem nie wezme, tym razem straci zycie, tylko, ze nikt nie bedzie przezywal oprocz mnie. Taki jego byl los, powiedzą.

Link to comment
Share on other sites

Pisałam kilka dni temu o małym 2 miesiecznym labku, ktorego wykupilam od pijaka

kilka zdjec maluszka

[URL="http://www.tinypic.pl/opkl4m7c9uln"][IMG]http://pics.tinypic.pl/i/00214/opkl4m7c9uln_t.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.tinypic.pl/qxy5ok1mzxyl"][IMG]http://pics.tinypic.pl/i/00214/qxy5ok1mzxyl_t.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.tinypic.pl/70bzu8ljzyke"][IMG]http://pics.tinypic.pl/i/00214/70bzu8ljzyke_t.jpg[/IMG][/URL]

Mały jest zdrowy, wesoły, dopilnowany zalatwia sie na podworku. Jest u soniamalutka na dt. Ma ks. zdrowia i dwa szczepienia, odrobaczony. Jak kazdy maluch rozrabia. Dzisiaj np poszaroal mopa i wylał wode, bo tak z nim walczył, ze nie zauwazył miski z wodą. Na zywo jest cudny, polecam.

Kochani, czy moje piesy są gdzies oglaszane? Szczeniaki tez mozna juz oglaszac. . .proszę.

edit: wstawiłam małego tutaj [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/134478-Labradory-w-potrzebie?p=20042776#post20042776[/url]

Edited by Pipi
Link to comment
Share on other sites

Kilka ogłoszeń szczeniaków:

[URL]http://alegratka.pl/ogloszenie/zadbane-wesole-szczeniaki-czekaja-na-21469813.html[/URL]
[URL]http://www.morusek.pl/edytuj_ogloszenie/?id_ogloszenia=137956[/URL]
[URL]http://www.przygarnijzwierzaka.pl/ogloszenia/Zadbane,-wesole-szczeniaki-czekaja-na-odpowiedzialnych-opiekunow-id54239.html[/URL]
[URL]http://www.doadopcji.pl/ogloszenie/137956/Zadbane-wesole-szczeniaki-czekaja-na-odpowiedzialnych-opiekunow/[/URL]
podlaskie.gumtree.pl
[URL]http://www.cafeanimal.pl/zwierzaki/Hektor-i-Hemes,107973[/URL]
tablica.pl

Wszystkie szczeniaki mają imię na literkę H (dla dziewczynek wymyśliła już wcześniej [B]terra[/B], a chłopcy to Hektor i Hermes). Robiłam ogłoszenia na Białystok.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...