Jump to content
Dogomania

Lucia - 8-letnia mała sunia z wielkim sercem. MA DOM !!!


Becia66

Recommended Posts

Będziemy dbać o naszą parówę kochaną.
Ale nie ma jakiegoś bezpośredniego zagrożenia - na pewno nie można jej operować w tym stanie rzeczy, ale ogólnie taka parówa może sobie żyć długo i szczęśliwie. Mogłaby nawet bez leków, ale będzie je dostawać, bo służą poprawie komfortu funkcjonowania. Serce jest powiększone no i przez to parówa szybko się męczy, ale przecież do niczego jej nie zmuszamy - poza ciągnięciem wózka z kamieniami, rzecz jasna, ale teraz zmniejszymy ilość kamieni - ona i tak głównie odpoczywa.
Weterynarz nas wyraźnie uspokoił ( a byłam dociekliwa) - nic strasznego się nie dzieje.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 4.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Tak, a oprócz tych wózków z kamieniami to jeszcze dręczymy na inne sposoby. Na przykład można parówę zakneblować:
[IMG]http://img171.imageshack.us/img171/4599/knebel.jpg[/IMG]
powtarzam się z tymi linkami ( u Matyldy jest ten sam), no ale co ja mam zrobić?
[url=http://picasaweb.google.pl/karmatsetenlhamo/KoscIKaczka#]Picasa Web Albums - Aśka - kość i kaczka[/url]

Link to comment
Share on other sites

No ja im nawet chciałam zrobić takie wspólne zdjęcie do Poldkowego świerszczyka, ale się nie dało, musiałam rzucić aparat i ratować Łucję, bo Matylda dała do zrozumienia że sobie nie życzy i parówy chciały sobie łby pourywać. Gdzie się podziewają wszystkie normalne, dobrze wychowane, grzeczne zwierzęta? Czemu u mnie nie ma ani jednego? Przy tej ilości chociażby z praw statystyki wynika, że chociaż część z nich powinna być normalna... Próbował ktoś kiedyś wyłuskać spod thui 4 psy naraz, w tym 3 obłe i wyślizgujące się i jednego o wadze słonia? Chyba jeża znaleźli i przez dłuższą chwilę uprawialiśmy z Adamem żonglerkę psami na 4 ręce zanim nam sie udało je odciągnąć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='becia66']wiecie co ?.....strasznie rozczuliło mnie to zdjęcie Łucji z Adamem...:loveu:[/quote]
żebyś Ty ich widziała w naturze! Adama zawsze parówy rozczulały - a tą to już w ogóle pokochał obłąkańczo i z wzajemnością. Ja przecież od początku pisałam, że to on sobie parówę upatrzył. A teraz to na rękach ją nosi, przytula...Wczoraj mi parówa zajęła fotel, więc poprosiłam Adama, żeby ją wyrzucił. A on parówę w objęcia, na kolanka i razem sobie siedzieli na tym fotelu. Parówa z nim chadza spać, wtula się, łeb mu na poduszce trzyma, a on ją przez sen gładzi po brzuszku...
A wyobrażacie sobie, że parę lat temu to był facet co jak pogłaskał psa to leciał myć ręce?:eviltong:
A na tym zdjęciu widać parówią minę typu "co NAM przeszkadzasz?" - mina była pod moim adresem...
[IMG]http://img225.imageshack.us/img225/4928/pracujemynieprzeszkadzap.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Ja zaczynam miec problem, na którym wątku mam pisać o rzeczach które dotyczą obu parów...
Teraz zrobię tak - napiszę tu, a link do fotek będzie u Matyldy.
Otóż dziś był dzień absolutnie szalony. Postanowiliśmy pojechać na wycieczkę, do lasu i nad rzeczkę z 7 psami! Poupychaliśmy je w dwóch samochodach jakoś no i pojechaliśmy. Łucka po drodze narzygała mi do torby, ale na miejscu było po prostu super! Psiska taplały się w rzece, goniły po lesie, znów się taplały i znów goniły. Jakie parówy dzielne! Zwłaszcza Łucka, na tych krótkich łapkach zasuwała jak autko na bateryjki. No w ogóle kupa szczęścia!
Cały dzień na spacerze, tyle nowych wrażeń! W drodze powrotnej Łucka obrzygała mi telefon, ale nie szkodzi. Miło było popatrzeć jakie zadowolone były psy z tej wyprawy. A teraz po prostu padły - są tak zmęczone,że Jego Wysokość kazał sobie podać kolację do łóżka.
He he - zmęczony pies to dobry pies!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miśka84']No już wszystko zostało wyczyszczone :roll:[/quote]
A ja miałam onegdaj psa, który cierpiał na chorobę lokomocyjną, a jego ambicją było puścić pawia na plecy kierowcy. Z reguły mu się udawało.
A kiedyś wieźliśmy do nas kolegę z psem - psu się zrobiło niedobrze,a kolega w trosce o naszą tapicerkę podstawił mu pod pysk ręce złożone w miseczkę, a potem do końca drogi jechał z tym psim pawiem w dłoniach, na skutek czego Adam o mało nie wjechał w słup ze szczęścia. Ale moja ulubiona historia to ta, jak mój ON-ek, który ze mną studiował, puścił cichcem pawia w sali wykładowej pod stołem. Najpierw zobaczyłam sprzątaczkę w szale, która poleciała do pokoiku gdzie przesiadywało grono pedagogiczne, a następnie tąż sprzątaczkę + moją osobistą promotorkę zaglądające pod stół i usłyszałam dialog:
sprzątaczka (histerycznie) "studenci niby, a takie świnie, chamy..."
pani profesor ( spokojnie): "ależ, pani Teresko, to chyba nie studenci, to pies, tu są chrupki niestrawione"
sprzątaczka ( z ulgą) "a, pies, biedny pies..."

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...