Jump to content
Dogomania

Luminal i inne leki-ustalenie dawki


sasha

Recommended Posts

u nas weekend masakryczny - macie teraz problemy u padaczkowców? mam nadzieję, że powodem jest duży spadek ciśnienia, ale Viki miała już 5 ataków :( zaczęło się z piątku na sobotę w nocy, potem koło południa w sob., potem koło 19, czwarty dziś w nocy i piąty dziś koło 17 - bardzo dużo to na nią :( zwykle ma po dwa, ale nie pięć kurcze... 

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy da się to dziadostwo wyleczyć, i żyć bez obaw, że powróci. Ale każdy dzień czy miesiąc bez ataku jest naszym małym sukcesem. A co do Kuli, jeżeli wet stwierdził, że nadaje się do operacji to nie powinno być większych problemów niż te, które już macie ( czyli ataku, może wystąpić w trakcie lub po wybudzeniu, ale jak będzie lekarz to powinien zaradzić błyskawicznie). Ciśnienie jest okropne i to faktycznie może działać na Twoją psinę i powodować zwiększenie się ataków:( Trzymamy za Was mocno kciuki i daj znać jak będzie po wszystkim. A będzie dobrze. Musi być:)

Link to comment
Share on other sites

Kula też może mieć pourazową, diabli wiedzą czy tam jakiś bachor nią nie rzucał w tym pseuduchu, a pewnie nie raz kopa dostała niechcący, sporo się tam piesków kręciło.

Twarda jest po tych przejściach, nawet nie piśnie jak ją coś zaboli, kuli się tylko.

Link to comment
Share on other sites

Beka tez byla z pseudo....

mieszkala w kojcu na slomie i rodzila co cieczke ...."panciu "sam robil cesarki....

do ostatniej uzyl zylki wedkarskiej ....mala miala zeszyte tylko powloki ....

miala operacje na cito ,bo mogla odejsc/zakazenie szlo /.....

sikala krwia z powodu nieleczonego zapalenia pecherza /az do odejscia byla na lekach ,bo zapalenie wracalo.....

i kiedy myslelismy ,ze limit chorobsk juz sie skonczyl pojawila sie padaczka....

pierwsze ataki byly w lutym a w czerwcu juz nie bylo kogo ratowac/mimo wdrozonego leczenia/,bo dostala udaru mozgu ,czesciowo zostala sparalizowana ,porazilo jej pyszczek.....

troszeczke ja wyprowadzili weci na prosta ,dolozyli nowy lek.mial zadzialac,ale poprawa trwala dobe ... atak zaczal gonic atak....czasem byly 4 w ciagu godziny....na spacerze ,w nocy ,w czasie snu ,jedzenia.....

po nich nie slyszala ,nie widziala...zaczela tracic przytomnosc.....i wtedy podjelismy decyzje ,ze trzeba dac jej odejsc....

badania miala w normie....nie zdazylismy tylko z robic rezonansu ....

jak pomysle ,ze je dzieci tez moga mie padaczke i tak cierpiec jak ona szlag mnie trafia....

od 20 grudnia mamy TAMBI /zostanie u nas/,tez z adopcji,ale tak zniszczonego psychicznie psa jeszcze nie widzialam ....

mala pelza  zamiast chodzic ,kuli sie na widok reki,nogi ,miotly ,scierki....przestala sikac pod siebie jak sie zblizamy czy wolamy by zalozyc obroze...

nie umiala jesc z miski ,0 apetytu....wet obejrzal/zlamany dolny kiel przy dziasle....miazga i nerw na wierzchu....

byc moze ktos ja kopnal w pyszczek....

do dzis nie wydala za siebie dzwieku...w chwilach zagrozenia biegnie do kojca babci astki i kladzie sie obok,albo wchodzi pod lozko  czasem przypada do ziemi ....mam nadzieje ,ze pobedzie z nami dluzej niz Beka....

nie miala jej zastapic....chcielismy pomoc kolejnej bulwie....

Link to comment
Share on other sites

Ja też zastanawiam się nad całym rodzeństwem Agisa, które tak jak on mogło mieć padaczkę. Nasz psiak też jest przygarnięty, w zasadzie los sam nam go wybrał . Został zabrany ze wsi, dosłownie, zabitej dechami, gdzie co sezon rodzą się pieski pomiędzy rodzeństwem czy rodzeństwem a rodzicami. Żadnej wymiany genetycznej. Psy "leczone" są tam starymi wiejskimi metodami, czyli łopatą i dołem w lesie:( Trafił do nas mając zaledwie 4 tygodnie, ale to była jedyna opcja, by go uratować. Został odebrany dzieciakom, które rzucały nim pomiędzy sobą i w niego kamieniami (tu podejrzewam jeden z powodów padaczki- uraz mechaniczny). Nie mógł nawet uciekać ze względu na zaawansowaną krzywicę. Gdy trafił do nas podejrzewaliśmy doszczętnie połamane wszystkie łapki w przeszłości, bo nie był w stanie się na nich utrzymać, jadł i załatwiał się na leżąco. Łapki były w przedziwnych pozycjach, układały się, dosłownie, w fale. Zapchlony, zakleszczony i zarobaczony był niemiłosiernie. Robali pozbywaliśmy się tygodniami. Jeszcze żywe często wracały do środka organizmu, gdy się wypróżniał, a nie zdążyliśmy ich złapać. I górą i dołem... Był tak wygłodniały (matka dostawała jedynie stary chleb wymoczony w wodzie i nie miała pokarmu), że zjadał swoje wydaliny. Do tej pory (ma 4 lata) wykazuje nawyki ze szczenięctwa. Z czasem wyszła ogromna nadpobudliwość, powracające zapalenia napletka trwające miesiące,a później padaczka. Zastanawiam się tylko co jeszcze nas czeka... 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

My już prawie dobę po zabiegu.

Wszystko było dobrze, bez komplikacji, wybudziła się ładnie, żadnych reakcji neurologicznych nie ma. Martwię się tylko antybiotykiem, ale lekarz stanowczo kazał podać. To znaczy ten lekarz, który operował, bo mój wet też był przy operacji, ale wyszedł zanim po Kulę przyjechałam, potem krzyczał o ten antybiotyk, niestety pozamiatane.

Link to comment
Share on other sites

a czemu żeby nie podawać? 

 

 

U nas nadal kiszka... u Viki poziom fenobarbitalu w dolnej granicy normy - ona ma 20,4 a norma jest od 20; poziom bromku totalnie ponizej normy więc to nie mogło działać tylko kasę wywalałam bo to drogie jest :/ - Viki ma 250 a norma od 1000 wiec... jednak odszczekuję - warto zrobić to badanie poziomów jak coś jest nie tak z psem - czy nam to coś pomoże - nie wiem, bo zależy jakie będą wyniki z badania płynu mózgowo-rdzeniowego. 

Link to comment
Share on other sites

Nie no jak dawka jest duża, a z psem mocno nie tak, to pewnie, że trzeba zrobić.

 

Antybiotyk - sama mówiłaś, że po antybiotyku miałaś nasilenie ataków. Jak mus, to mus, ale u Kuli nie było konieczności pchania leków.

Link to comment
Share on other sites

Ale u Viki nie po każdym antybiotyku - po tych powszechnie stosowanych nie było - ale po nich też nie było u niej efektu leczniczego - ataki były po antybiotyku celowanym wg antybiogramu - w jego opisie jest że przekracza barierę krew/mózg więc ataki mogą występować, ale nie było wyjścia :/ 

Link to comment
Share on other sites

Dwie doby ponad, druga dawka antybiotyku, jest wszystko dobrze.

 

Iskiereczka mi tli. Rozmawiałam kiedyś z hodowczynią (normalną) maluchów o tej Kuli padaczce. Że ją wykręca w paragraf itd. I ona mówi a sprawdź jej zęby.

Padaczka padaczką, ale jak ktoś coś mówi nowego, to ja się nie mądrzę, tylko lecę. Natychmiast poleciałam, lekarz obejrzał i stwierdził, że zęby w normie.

Może i były w normie, może nie do końca, w każdym razie mam cień nadziei, że teraz się padaczka wyhamuje, bo znajoma tej hodowczyni miała maltańca z atakami, a po zrobieniu porządku z zębami  przeszło, jakby kontakt przekręciła.

Link to comment
Share on other sites

rozi oby tak było!

 

Ja jeszcze czekam na wyniki bad płynu mózgowo-rdzeniowego, a na razie spróbujemy włączyć pexion i może się uda przejść na niego - z bromku całkiem rezygnujemy skoro ona i tak ma taki niski poziom we krwi; powoli będziemy zastępować luminal pexionem; czekam na wyniki jak na zbawienie... pewnie jak zwykle się zawiodę bo dr mi nie daje wielkich nadziei, że u Viki coś możemy poprawić, ale kurde nie spocznę jak jej nie ustaną te mini ataki - nadal takie ma prawie codziennie.

Link to comment
Share on other sites

malwaszka może trzeba trochę podnieść dawki leków, bo to bez sensu truć psa bez efektów leczenia. Ale to decyzja lekarza chyba, choć ja obserwując Agisa sama mu delikatnie modyfikuję dawki (są to nieduże wartości, ale często pomagają zwłaszcza przy bromku-u nas działa osłabiająco na łapy).Co do ceny bromku popytaj we wszystkich aptekach. Ja pierwsze butelki brałam w sieciowych (dr max) za 20% 200 ml płaciłam 111 zł, poszłam do kwiatów polskich i tam za to samo wyszło 70 zł, a w końcu w takiej osiedlowej (wydawałoby się, że są droższe) płacę aktualnie 60 zł. Nie mam pojęcia skąd taka przebitka 100% w cenie:/ Luminal wszędzie ma taką samą cenę u nas.  

Link to comment
Share on other sites

 

 

Ja jeszcze czekam na wyniki bad płynu mózgowo-rdzeniowego, a na razie spróbujemy włączyć pexion i może się uda przejść na niego - z bromku całkiem rezygnujemy skoro ona i tak ma taki niski poziom we krwi; powoli będziemy zastępować luminal pexionem; czekam na wyniki jak na zbawienie... pewnie jak zwykle się zawiodę bo dr mi nie daje wielkich nadziei, że u Viki coś możemy poprawić, ale kurde nie spocznę jak jej nie ustaną te mini ataki - nadal takie ma prawie codziennie.

Trzymam kciuki za Vikulca, ona i tak dzielnie się trzyma przy tym wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...