bonsai_88 Posted March 21, 2012 Author Posted March 21, 2012 Melduję, że Rocki powoli staje się co raz grzeczniejszy i co raz lepiej słucha się mojej mamy :). Quote
bonsai_88 Posted March 22, 2012 Author Posted March 22, 2012 Dzisiejsze wieści były jeszcze lepsze.... Rocki miał dzisiaj po raz pierwszy od lat spacer luzem, bez smyczy! Mama dzisiaj odważyła się go zabrać na nasze łąki bez smyczy. Chwaliła go, że nie odbiegał nigdzie daleko i ładnie wracał na zawołanie :). Fakt, że kluczowe w tym wszystkim było miejsce spaceru - na łąkach kompletnie nikt się nie pojawia, w dzień nie ma tam również żadnych zwierząt z lasu, a do tego są całkowicie odgrodzone od reszty wsi przez nasz dom... dzięki temu wszystkiemu praktycznie nie ma żadnych bodźców, które mogły by rozpraszać Blondynka :). Niestety Rokuś nadal jest naszym wioskowym psem samowyprowadzającym - ucieczki ma dość mocno zakodowane, a na dodatek.... nie chce przebywać na podwórku! Mama mówi, że jak rano zwieje, to po 15-30 minutach wraca i siedzi przed furtką, ale wejść specjalnie nie chce. Najwyraźniej podwórko za mocno mu się kojarzy z zamknięciem cały czas. Co prawda powoli wszystko się poprawia [wcześniej zwiewał na pół dnia, teraz tylko szybko sprawdza swoje kąciki], ale pewnie z wyeliminowaniem ucieczek będzie spora praca. Wcześniej ludzie z wioski bardzo się wkurzali na uciekającego Rockiego - nie dziwię im się w najmniejszym stopniu, to jednak jest kawał psa... Teraz zaś zobaczyli, że mama się stara opanować jego ucieczki, dba o Rokusia, wyprowadza go. W efekcie jak mama nie zauważy ucieczki Rockiego [mama ciągle nocuje w wiosce obok, dom nadal nawet do tego się nie nadaje] to potrafią go zaprowadzić na podwórko i z uśmiechem na ustach jej później powiedzieć, że już chłopak ma poranną wycieczkę za sobą. Po za tym mama chwaliła się też, że jak ktoś do niej przychodzi to psiak nie kładzie się już na swoim miejscu przy budzie, tylko koło niej - pilnuje chłopak i koniec ;). A żeby nie było, że o kudłatej nic nie piszę to.... kudłata bez zmian :D. Juz od dawien dawna jest grzecznym, kochanym i łagodnym psiakiem. No, tylko czasami chce mi zjeść gości, ale tylko do momentu aż ich przytulę - wariatka ubzdurała sobie, że muszę każdego wchodzącego do domu przytulić. Jak przytulę, to znaczy że wchodzi przyjaciel.... Jak nie przytulę, to pewnie jakiś włamywacz-morderca podstępem włamuje mi się do domu i trzeba bronić. W sumie jest to nie duży problem w porównaniu z jej wszystkimi wcześniejszymi odchyłami. Acha... podbiegających psów do dzisiaj nie znosi, ale już nie próbuje zagryźć jak tylko będzie miała szansę dosięgnąć. Teraz nawet pozwala się obwąchać i czasami [jeśli pies jej się nie spodoba] odgania od siebie, ale nie gryzie :). Ostatnio nawet ścięła się z jedną puszczoną do niej luzem suką i ograniczyła się wyłącznie do oplucia! Może dla większości ludzi nawet takie zachowanie u psów być brane pod uwagę jako trudne, ale dla mnie, po tym co z kudłatą miałam kiedyś, to sam luzik i pełen relaks :D. Quote
Agmarek Posted March 23, 2012 Posted March 23, 2012 Cieszę się z miłych wieści. Ciekawa jestem co powie Birma jak pozna Białaska. Może kawalier zaprzestanie ucieczek :cool3: Pewnie dlatego że siedzi chłopak sam to mu się nudzi i towarzystwa szuka. Jak zamieszkacie tam wszyscy to mam nadzieję że się chlopak ogarnie i uspokoi. My tu też mieliśmy takiego wioskowego łazika i jak do nas przyłaził to też zazwyczaj go odprowadzałam. Kobieta bardzo sympatyczna zawsze przepraszała i dziękowała. Pewnie tym mnie ujęła. A Birma? Jakoś nie wyobrażam sobie listonosza w Twoich objęciach. "Aaa...dzień dobry panu! Czekałam na tą przesyłkę" i trach go w objęcia :eviltong: Quote
bonsai_88 Posted March 23, 2012 Author Posted March 23, 2012 Agmarek aż tak źle nie jest - Birma da się na chwilę zamknąć w pokoju... no i muszę przyznać, że raczej zdarza mi się, żeby u mnie listonosz na herbatce siedzi :D. Ps. Za to kumpli od mojego taty... no cóż, bywało.... Quote
Asiaczek Posted March 25, 2012 Posted March 25, 2012 Postępy sa:) No i to przytulanie.... widocznie birma wychodzi z założenia, że warto sie.... przytulac. cos jak krowa Milka w reklamie;) pzdr. Quote
bonsai_88 Posted March 25, 2012 Author Posted March 25, 2012 Asiaczek tylko krowa Milka miała hasło "Śmiało, bądźmy delikatni", a Birma ma hasło "Jak jej nie przytulisz to cię zjem" ;). Quote
Asiaczek Posted March 26, 2012 Posted March 26, 2012 Ej, przytulała się w reklamie, przytulała... pzdr. Quote
Agmarek Posted March 27, 2012 Posted March 27, 2012 [quote name='bonsai_88']Asiaczek tylko krowa Milka miała hasło "Śmiało, bądźmy delikatni", a Birma ma hasło "Jak jej nie przytulisz to cię zjem" ;).[/QUOTE] Nieważne jakie hasło, efekty się liczą :evil_lol: Quote
bonsai_88 Posted March 27, 2012 Author Posted March 27, 2012 Powiadasz? To moze byś mnie odwiedziła..... tylko wiesz, przecież nie będę tulić obcej baby :D. Mam nowe wieści z placu boju - Rokuś pooowoooli przestaje uciekać dalej niż... Na Drugą Stronę Furtki. Wyłazi za furtkę, siada i dalej grzecznie pilnuje podwórka. W sumie to dobrze, że od furtki do drogi mamy jeszcze dobre 50 m :P. Po za tym mama doszła do wniosku, że Rocki był bity. Boi się mężczyzn trzymających coś w ręku [ja na pewno widziałam, że boi się wysokich meżczyzn], bał się nawet jej, jak podniosła kij do rzucenia :(. Mamy też postępy jeśli chodzi o samopoczucie na podwórku. Rokuś po raz pierwszy odkąd go znamy położył sięna środku podwórka :). Mama rozłożyła sobie krzesło do czytania książki, a on położył się obok mniej i padł..... zasnął i chrapał aż nam się świerki trzęsły ;). To dla nas spory sukces, bo wcześniej spał się tylko przy budzie i obok wejścia do stodoły. Ogólnie reszta podwórka dla mnie istniała wyłącznie jako kawąłek placu do biegania i spory kawał płotu do podkopania ;). Za najnowszych wieści u kudłatej zaś.... paskuda mnie prawie do zawału serca doprowadziła. Po pierwsze wczoraj - cierpiałam sobie grzecznie na bezsenność o 2 w nocy, a ta wariatka... zesła z łóżka! Najpierw wrzasnęłam z podskokiem [prawie pod sufitem wylądowałam], później musiałam uspokoić wystarszone dziecko, później kolejny wrzask [bo od tyłu coś zimnego mnie maznęło po łydce]... całość operacji zakończyłam uspokojeniem wystraszonego psa, bo bidulka aż zasnąć nie umiała :D. Quote
zmierzchnica Posted March 27, 2012 Posted March 27, 2012 Haha, jak miło czytać dobre wieści :) Widzę z Birmą jak z Frotkiem, też sie chłopak uspokoił niesamowicie. Oczywiście, na podbiegaczy luzem reaguje burczeniem, ale jak ostatnio podbiegł do nas frotkowy nemezis (od którego to zaczęła się jego agresja) i postanowił Frotka... zgwałcić (Hera miała cieczkę, ale z całego stada 3 suki + pies, inteligentny lab wybrał jedynego samca :D) to na moje "siad, zostaw" nawet nie próbował mu się odwinąć. (Inna sprawa, że w końcu musiał, bo właścicielka laba nie raczyła ruszyć czterech liter po swojego psa ;)). W każdym razie jest tak, jak piszesz - po takich przejściach z psem, małe wyskoki czy niedogodności to zupełny luzik. Jak czytam o Rockim to też Frotka przypomina - przez pierwsze tygodnie kudłacz usiłował zwiewać, wyskakiwał przez bramę (lub próbował przez okno) i nad życie nienawidził siedzieć na podwórku. Regularne spacery, wymęczenie no i na pewno kastracja mu to z głowy wybiły zupełnie, teraz nawet nie pamięta że umie wyskoczyć przez bramę ;) Powodzenia z psiakami! Quote
Vectra Posted March 27, 2012 Posted March 27, 2012 [QUOTE]Wyłazi za furtkę[/QUOTE] zostawiasz otwartą furtkę ? sorki że pytam , ale ja mam schizę na tym tle .. wsio zamknięte na wsie spusty ... to co ogradza podwórko .... bo dom mam zawsze otwarty :evil_lol: Quote
bonsai_88 Posted March 28, 2012 Author Posted March 28, 2012 Vectra ja nic nie zostawiam - dopiero za najwcześniej 3 tygodnie tam zamieszkam ;). A na poważnie - Rocki albo sam otwiera furtkę[bo jedną z nich umie] albo ucieka cholera wie którędy. Po ucieczce mama zazwyczaj zostawia furtki otwarte, żeby mógł spokojnie wejść na podwórko. Za to jesli chodzi o dom, to tam na razie nie ma co ukraść, więc otwierania furtek się mama nie boi :D. Quote
Vectra Posted March 28, 2012 Posted March 28, 2012 Ja ze względu na Lalkę , mam wsio zabunkrowane ;) ostatnio mi rozwaliła furtkę ... mimo iż zamknięta , to wywaliła z zawiasów :diabloti: Kupiłam nową , jak na tygrysy. Wsio zakluczone , zakłódkowane mam dookoła , a mam trzy furtki ... w tym jedna wprost do lasu ;) :evil_lol: A kto mi wejdzie do domu ? kto go wpuści ? kto tu dojedzie :diabloti: Cieszę się , że masz już swoją wiochę ;) kiedyś tu o tym rozmawiałyśmy. Quote
bonsai_88 Posted March 28, 2012 Author Posted March 28, 2012 Moją wiochę znaleźmy już rok temu, ale najpierw potwornie długo się zastanawialiśmy nad kupnem, a później trzeba było przeczekać zimę :(. Swoją drogą furtki w najbliższym czasie MUSZĄ zostać doprowadzone do ładu... pół biedy, że Rocki ucieka... pół biedy, że teoretycznie kudłata też by mogła... Ale jak sobie wyobrażę Smoka na wolności i tych biednych ludzi narażonych na starcie z nim ;)... A Birma mogła by tylko w teori, bo żeby sama się beze mnie ruszyła gdziekolwiek ktoś musiałby podejść pod samą otwratą furtkę [odległość 5-10 m wystarcza do idelanego olania człowieka... a podjazd mamy 50 m do furtki] albo wziąć ją na smycz i wyprowadzić siłą ;). Co jak co, ale akurat z niej zawsze był pies wybitnie NIE stworzony do ucieczek po za zasięg wzroku :). Quote
bonsai_88 Posted April 18, 2012 Author Posted April 18, 2012 Przyszłam się pochwalić, że mamy nowego domownika.... Moje ukochane dziecięcie pojechało sobie do schroniska i wybrało KOTECKA [fakt, że to ja go tam zatargałam przemilczmy :diabloti:]. Neko była wybierana przez młodego, bo chciałam mieć 100% pewności, że się będą lubić... No i faktycznie - kot idealnie spokojny do dzieci, szkoda tylko że mi psa próbował atakować :mad:. Kudłata o dziwo atak przeżyła całkowicie spokojnie, odwracając tylko pysk o machających łapek... ja przeżyłam atak na moja ukochaną dziewczynkę troszkę gorzej, więc kotecek nauczył się fruwać :evil_lol:. Metoda zadziałała, bo i ile dziewczyny specjalną miłością siebie nie darzą [Birma to jeszcze, ale Neko za próbę powąchania zazwyczaj zaczyna znowu odprawiać wiatraczki łapeńkami :roll:] o tyle się w miarę tolerują. To było wymuszone siłą wyższą, bo obie chcą spać ze mną w łóżku, koniecznie na poduszkach [mi pozwalają zabrać im jaśka], a ja awantur tuż przu uchu nie będę znosić - albo śpią grzecznie albo wypad :diabloti:. Niestety nauka fruwania pomogła tylko przy ataku na kudłatą, przy oduczaniu kradzierzy [moja zapiekanka!] już nie :placz:. A oto jaśnie pani kot, czyli Neko [img]https://lh6.googleusercontent.com/-9R2sTCle87w/T4nqLtVW6YI/AAAAAAAACTQ/Uh9vdVu_4UU/s640/DSC00104.JPG[/img] [img]https://lh3.googleusercontent.com/-Nko2lhBTLMk/T4nqRRX4L9I/AAAAAAAACTY/6FOj7QeraBo/s640/DSC00105.JPG[/img] [img]https://lh4.googleusercontent.com/-eper6GC8ZMs/T4nqTRPBnKI/AAAAAAAACTg/Snawi4S6IH0/s640/DSC00107.JPG[/img] [img]https://lh6.googleusercontent.com/-VOqTjVg5qJQ/T4nqUPUoxOI/AAAAAAAACTk/YG4EAK0_F5o/s640/DSC00108.JPG[/img] Quote
evel Posted April 18, 2012 Posted April 18, 2012 Jakaś taka coś a'la ruski niebieski, nie? :cool3: Quote
bonsai_88 Posted April 18, 2012 Author Posted April 18, 2012 Nawet bardziej niż a'la ;). Zdaniem kolegi [właściciela rusków] różnią ja drobiazgi - 1 biała plamka, pojedyncze białe włoski, złe wybarwienie wnętrza uszu i łapeczek... Jak z charakterem to zobaczymy, bo Neko ciągle odsypia pobyt w schronisku i na razie jest raczej niemobilną kluską ;). Oj, wykazało się moje dziecięcie jeśli chodzi o wygląd kotka, maleńka śliczna jest... Fajny był jeszcze jeden kocur, akurat się przeziębił i nie można go było wziąć. U mnie w schronisku nie wydają chorych zwierząt, chyba że dokładnie wiadomo co zwierzęciu jest, choroba jest długa [w sensie - dłuższa niż zwykłe przeziębienie] i chętny jest o tym informowany.... Kiedyś przewoziłam do Krakowa sunię z naszego schroniska [przewlekle chorą - chyba jakieś problemy z serduchem miała] i mimo wcześniejszego informowania chętnych co jej dokładnie jest to mnie zaopatrzyli jeszcze w kartkę z dokładnym opisem leczenie + zestawem leków. Fajny kot był niestety jeszcze nie przebadany, więc o adopcji nie było mowy :(. W sumie gdybym nie wypatrzyła przypadkiem Neko to bym po niego wróciła po paru dniach. Quote
dagg Posted April 19, 2012 Posted April 19, 2012 Prześliczna jest ta koteczka, faktycznie wygląda jak jakiś rasowiec :loveu: czekam jeszcze na zdjęcia w świetle dziennym ;) a "Neko" to chyba po japońsku znaczy "kot", prawda? :) Quote
bonsai_88 Posted April 19, 2012 Author Posted April 19, 2012 Dokładnie ;). Jak widać przy imieniu wysiliłam sie na całego.... Po prostu przez 2 tygodnie nie mogłam jej niczego wybrać. Kiedyś zrobiłam lepszy numer ze szczurem - też baaaardzo długo nie umiałam zdecydować się na jakiekolwiek imie dla szczurzynki. Później biegała już pod cudną ksywką NoName :D. Quote
Vectra Posted April 19, 2012 Posted April 19, 2012 koty lubią latać :evilbat: i nic z lekcji latanie się nie uczą :diabloti: fajny kotecek Quote
bonsai_88 Posted April 19, 2012 Author Posted April 19, 2012 O dziwo młoda z latania uczy się nawet-nawet.... A oto efekty kocich lekcji latania: jak pies pochodzi do pańci to nie atakujemy, bo będzie lot... jak podchodzi do kota to można co najwyżej syczeć i machać łapką, za gonienie kudłatej po mieszkaniu też jest lot. W wypadku dziecka obowiązują podobne zasady. Jak młody męczy - np. sprawdza wytrzymałość ogonka na wyrywanie - można się bronić, jak tylko grzecznie maltretuje... znaczy się chciałam powiedzieć głaszcze... kotecka to trzeba to znosić. Latanie również pomogło jeśli chodzi o wskakiwanie na stół w kuchni, teraz kot wskakuje tylko jak mnie nie ma obok ;). Quote
bonsai_88 Posted April 26, 2012 Author Posted April 26, 2012 Poprzednik na początku zeszłego roku postanowił nas opuścić :placz: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.