Jump to content
Dogomania

Pies ucieka na spacerze.


justyna9470

Recommended Posts

  • Replies 109
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

witam, mój pies też ucieka - tzn. po spuszczeniu biegnie na oślep za zapachem, lub w stronę jakiś zabudowań do innych piesków, lub przechodzących ludzi. czasami działa zwrócenie uwagi na siebie i bieg w 2 stronę, ale później trudno ją złapać - chyba skojarzyła, że jak ktoś ją łapie za obrożę to znaczy, że wolności koniec. czasem da się ją zwabić smakołykiem, ale zazwyczaj kończy się na tym, że biegnie drogą i łapią ją jacyś sąsiedzi, lub ja - podstępem. to jest 1 problem - bo nawet jak uda mi się wywołać sunię to ona się czai i zastanawia się jak wziąść smakołyk, żeby jej nie złapać. kompletnie nie wiem co robić w takich sytuacjach...
a 2 to... nie zawsze podczas spaceru jest zainteresowana jakimkolwiek żarciem, mimo, że na ogół zrobi dla niego wszystko.
od jakiegoś mniej-więcej pół roku chodzimy więc na lince, no, i ... są jakieśtam postępy, ale pies wie swoje, więc próby spuszczenia jej kończyły się raczej niedobrze.
staram się utrzymywać kontakt z psem podczas spaceru, cały czas do niej gadam, wciąż chwalę, jak przyjdzie, albo ładnie chodzi na smyczy( z tym też mamy problem, ale już dużo mniejszy - zdarza jej się ciągnąć). w domu zawsze jest chwalona jak przyjdzie, czasem bawimy się też "w chowanego", bo tak nam polecił wet, żeby wyrobić psu nawyk szukania mnie.
ale Elza spuszczona ze smyczy - często bywa głucha i ślepa na mnie, w ogóle nie reaguje. myślałam , że linka coś da, ale postępy są niestety bardzo małe.
może coś źle robię, sama już nie wiem....
dodam jeszcze, że pies ma ponad półtora roku, widać, że dorosła, nagle zaczęła wykonywać ładnie komendy, na które była zupełnie głucha, dopóki się ją nie przekupiło smakołykiem. tylko wciąż to przywołanie na spacerze - w domu i w ogrodzie - działa zawsze, na spacerze - prawie w ogóle.

Link to comment
Share on other sites

Pewnie już tutaj to było, ale najwyżej napiszę jeszcze raz ;)

Wróć do prowadzenia psa tylko i wyłącznie na lince. Ćwicz do znudzenia, codziennie kilkanaście-kilkadziesiąt przywołań bezbłędnych (dlatego na lince). Nie możesz dopuścić, żeby pies Cię zignorował, dlatego jeżeli już musisz ją puścić lub biega luzem w domu czy ogrodzie - nie przywołuj. Zmień komendę, ta której teraz używasz jest już pewnie "spalona". Wybierz inne słowo i zachowaj je na wyuczenie porządnego przywołania, w domu wołaj psa inaczej (np. tak jak dotychczas). Pamiętaj, że każde nie wykonane przywołanie, dopuszczenie do tego, że sunia Cię zignoruje jest cofnięciem nauki do początku. Jeżeli tak się zdarzy, zaraz potem na linkę i kilka-kilkanaście przywołań skutecznych.

Nagradzaj entuzjastycznie każde przyjście suni do Ciebie, nawet takie "nieplanowane". Ona musi skojarzyć przychodzenie z czymś super przyjemnym, nawet jeżeli jesteś na nią zła, że nie przychodzi, jeżeli wreszcie przyjdzie-nagroda. Nie zapinaj jej na smycz i nie kończ zabawy jak wykona ładnie komendę, daj pobiegać dalej, dopiero za którymś przywołaniem jest koniec spaceru/zabawy, ale to ostatnie przyjście nagradzaj super entuzjastycznie. Wołaj ją tylko do bardzo fajnych i przyjemnych rzeczy (zabawa, jedzenie, smakołyk, nagroda słowna), nie używaj tej komendy jeżeli planujesz coś "niemiłego" z punktu widzenia psa (zabiegi pielęgnacyjne, wejście do weterynarza, podejście do czegoś, czego się boi). Nie łap za obrożę po przyjściu (dla wielu psów to nieprzyjemne), nigdy nie karć. Znajdź jakiś super smakołyk na nagrodę, jeżeli na te dotychczasowe nie reaguje (jakieś "pachnące" mięsko czy inne psie "rarytasy"), ciesz się jak głupia z każdego przyjścia suni nagradzając słownie, bawiąc się z nią chwilę, rozbawiając ją np. podskokami, entuzjastycznie wypowiadanymi pochwałami, głaskaniem (jeżeli lubi).

To tak w skrócie, wyszło pobieżnie, powinnam to chyba wypunktować :lol:

Link to comment
Share on other sites

na lince chodzimy oczywiście dalej, i komenda "chodź" została zamieniona na "do mnie", zaraz jak zakupiliśmy linke, bo dopiero wtedy zauważyłam, że jakaś reakcja na to "chodź" jest, ale nie przychodzi do mnie. więc jest "chodź do mnie" lub "do mnie":) wczoraj wiatr otworzył bramę, a ja wypuściłam psa i zauważyłam, że jest otoworzona dopiero przez okno, więc w kapciach wyszłam biegać po polach, pies akurat cośtam sobie obwąchiwał i chyba nie zauważył:) ale jak dopadłam bramy to ona - fru na wolność. robiło się już trochę ciemno, więc wołałam ją i ... przyszła, na jakąśtam odległość, znalazłam smakołyk w kieszeni i macham jej przed nosem, podeszła na jakiś metr i się zastanawiała, jak zrobiłam krok w jej str to tylko pomachała mi ogonem, i skoczyła w 2 stronę z radością obszczekiwać bernardynke sąsiadów. w końcu mijając ją biegiem w inną stronę, ona za mną, i na szczęście sąsiad szedł i mi ją złapał - do obcego podejdzie zawsze się przywitać.
dlatego napisałam tutaj, bo myślałam, że chociaż trochę złapała z naszych spacerów. trudno - będziemy dalej ćwiczyć zgodnie z tymi radami.
przyznam, że była zaniedbywana na początku, jako szczeniak - przedtem mieliśmy jamnika, którego byliśmy oczkiem w głowie i mama , która z nią wtedy najczęściej wychodziła stwierdziła, że skoro się piluje to niech się piesek wybiega i niech chodzi bez smyczy - i do pewnego czasu, było ok, jak to szczeniak - nie spuszczała nas z oka. jak miała pół roku przeprowadziliśmy się na wieś, w taką okolice, że jest dużo pól i prawie nie jeżdżą samochody. później zaczęła rosnąć, ciągnęła strasznie na smyczy i dla świętego spokoju biegała sobie - bo trudno szarpać się z kilkudziesięcioma kg(nowofundland). stąd teraz te problemy.
na początku myślałam, że jest po prostu niewybiegana, ale później wzieliśmy 2 psa i latały ze sobą dzień i noc, bawiąc się. na spacerach ciągle było to samo - nawet jak szczenior już latał bez smyczy ona ciągle była na lince i tak już zostało - nawet do wody wchodzi na lince.
a ja strasznie panikuję jak ona tak sobie lata, zdarzało mi się go przywołać i szybkim ruchem przypiąć, bo np. jechał samochód, albo na horyzoncie pojawił się inny pies(nawet po to, żeby skrócić linke, bo na siłe staram się tego nie robić) - więc pewnie to też moja wina - że pies zastanawia się, czy ma przyjść. postaram się więcej nagradzać i dłużej się cieszyć.
przeczytałam jeszcze kilka wątków na temat uciekania i mam pytanie: jak pies jest na lince, to wołamy go i wszystkimi możliwymi sposobami zwabiamy go do siebie - ok, a jak w ogóle nie reaguje, bo sobie cośtam wącha(co robi ciągle, 90% spaceru spędza z nosem przy ziemi), albo widzi pieska - to co? ja wtedy lekko napinam smycz, a czasem zdarza mi się delikatnie pociągnąć - może tutaj robie błąd ??

aha: dodam jeszcze, że przez jakiś czas próbowałam także z klikierem, ale było strasznie niewygodnie na spacerach, w obu rękach smycz, czasem też smakołyk trzeba było pokazać... to samo z komendami - 2 ręką gestykuluje, bo zwróciłam uwagę, że czasem tego co powiem - nie do końca ogarnia, a jak patrzy na rękę to od razu wie o co chodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karolajn']przyszła, na jakąśtam odległość, znalazłam smakołyk w kieszeni i macham jej przed nosem, podeszła na jakiś metr i się zastanawiała, jak zrobiłam krok w jej str to tylko pomachała mi ogonem, i skoczyła w 2 stronę z radością obszczekiwać bernardynke sąsiadów.[/quote]

Jak już do Ciebie podchodzi, nie rób ani kroku w jej stronę, wręcz odwrotnie, zaczynaj się wycofywać cały czas wabiąc smakołykiem, nawet uciekając jej (sprawdź co bardziej działa, czy wycofywanie się i wabienie, czy w tył zwrot i uciekanie). Kiedy wreszcie sunia Cię "dopadnie" - nagroda, zabawa, wytarmoszenie jej i dalej zachęcaj do podążania za Tobą bez przypinania na smycz i łapania.

Dopóki jej nie nauczysz nie dopuszczaj do samowolnych ucieczek. Zaczynaj małymi kroczkami, najpierw na smyczy przywołuj jak tylko jest metr czy dwa od Ciebie. Później na linkę, którą trzymasz w ręku i stopniowo zwiększaj dystans z którego przywołujesz. Dopiero na końcu jak już bezbłędnie reaguje w tych przypadkach możesz puścić linkę i próbować z dalszych odległości. Stopniowo dawkuj też rozproszenia, czyli najpierw ucz w domu/ogrodzie, później na zewnątrz wśród obcych zapachów, później w obecności psów i ludzi.

Co do tego co robić jak sobie coś wącha: wtedy w ogóle nie używaj komendy przywołania, której dopiero uczysz. Jeżeli wiesz, że nie zareaguje, bo jest za bardzo rozproszona, nie używaj tego słowa ani tym bardziej go nie powtarzaj. Jak już pisałam każde zignorowane przywołanie jest zmarnowaniem dotychczasowej nauki. Dojdziecie i do tego, że będzie przychodzić od psów i ciekawych zapachów, ale daj jej czas i wszystkiego ucz stopniowo. Powodzenia życzę ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Moj problem wygląda tak: mam prawie ośmiomiesięcznego psa, dalmatyńczyka, mieszkam na terenie troche zabudowanym, ale te domki tu u mnie znajdują się w parku a dalej są tzw forty, gdzie jest zawsze mało ludzi i duuuuzo miejsca do wybiegania, zawsze od małego robiłam tak, że puszczałam psa od razu z ogrodu bez smuyczy i biegł sobie w strone wąwozu oglądając się czy ide , zawsze. chodzilismy sobie po wąwozie, wybiegał się, poskakał, poszlał, i jak wracamy to zeby dojść do ogrodu to przechodzimy koło takiego bloku, gdzie jedna kobieta pod oknem ma koty i on wtedy tam leci i szczeka pod jej oknem (co by mnie na jej miejscu wkurzyło), i nie da sie go przepędzić, a złapać to już tym bardziej. Wtedy nic nie da się zrobić bo jak już ktokolwiek do niego chce podejśc, to on wie ze chce go złapać i się nie daje. I w ogole na tym problem cały polega, że mój pies jak gdzieś chodze to biega w okolicy, i zawsze sprawdza czy ide na pewno, i trzyma się mnie jak go zawołam jak zmieniam kierunek to biegnie za mną, ale już jak chce go złapać na smycz to KONIEC. Nie mam na to siły ;/ a chce żeby się wybiegał, mimo że w ogrodzie ma mnóstwo miejsca, no i nie chce ciągle wychodzić z nim na smyczy. Jest przyjazny nikogo nie ugryzie, nie warczy, tylko własnie nie daje się złapac i to jest największy problem. Z góry dziękuje za rady ( mam nadzieję, że jakoś logicznie to opisałam :) ) Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Moj problem wygląda tak: mam prawie ośmiomiesięcznego psa, dalmatyńczyka, mieszkam na terenie troche zabudowanym, ale te domki tu u mnie znajdują się w parku a dalej są tzw forty, gdzie jest zawsze mało ludzi i duuuuzo miejsca do wybiegania, zawsze od małego robiłam tak, że puszczałam psa od razu z ogrodu bez smuyczy i biegł sobie w strone wąwozu oglądając się czy ide , zawsze. chodzilismy sobie po wąwozie, wybiegał się, poskakał, poszlał, i jak wracamy to zeby dojść do ogrodu to przechodzimy koło takiego bloku, gdzie jedna kobieta pod oknem ma koty i on wtedy tam leci i szczeka pod jej oknem (co by mnie na jej miejscu wkurzyło), i nie da sie go przepędzić, a złapać to już tym bardziej. Wtedy nic nie da się zrobić bo jak już ktokolwiek do niego chce podejśc, to on wie ze chce go złapać i się nie daje. I w ogole na tym problem cały polega, że mój pies jak gdzieś chodze to biega w okolicy, i zawsze sprawdza czy ide na pewno, i trzyma się mnie jak go zawołam jak zmieniam kierunek to biegnie za mną, ale już jak chce go złapać na smycz to KONIEC. Nie mam na to siły ;/ a chce żeby się wybiegał, mimo że w ogrodzie ma mnóstwo miejsca, no i nie chce ciągle wychodzić z nim na smyczy. Jest przyjazny nikogo nie ugryzie, nie warczy, tylko własnie nie daje się złapac i to jest największy problem. Z góry dziękuje za rady ( mam nadzieję, że jakoś logicznie to opisałam :) ) Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Moj problem wygląda tak: mam prawie ośmiomiesięcznego psa, dalmatyńczyka, mieszkam na terenie troche zabudowanym, ale te domki tu u mnie znajdują się w parku a dalej są tzw forty, gdzie jest zawsze mało ludzi i duuuuzo miejsca do wybiegania, zawsze od małego robiłam tak, że puszczałam psa od razu z ogrodu bez smuyczy i biegł sobie w strone wąwozu oglądając się czy ide , zawsze. chodzilismy sobie po wąwozie, wybiegał się, poskakał, poszlał, i jak wracamy to zeby dojść do ogrodu to przechodzimy koło takiego bloku, gdzie jedna kobieta pod oknem ma koty i on wtedy tam leci i szczeka pod jej oknem (co by mnie na jej miejscu wkurzyło), i nie da sie go przepędzić, a złapać to już tym bardziej. Wtedy nic nie da się zrobić bo jak już ktokolwiek do niego chce podejśc, to on wie ze chce go złapać i się nie daje. I w ogole na tym problem cały polega, że mój pies jak gdzieś chodze to biega w okolicy, i zawsze sprawdza czy ide na pewno, i trzyma się mnie jak go zawołam jak zmieniam kierunek to biegnie za mną, ale już jak chce go złapać na smycz to KONIEC. Nie mam na to siły ;/ a chce żeby się wybiegał, mimo że w ogrodzie ma mnóstwo miejsca, no i nie chce ciągle wychodzić z nim na smyczy. Jest przyjazny nikogo nie ugryzie, nie warczy, tylko własnie nie daje się złapac i to jest największy problem. Z góry dziękuje za rady ( mam nadzieję, że jakoś logicznie to opisałam :) ) Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

No niestety pierwsze co masz do zrobienia to właśnie smycz i kilkunastometrowa linka. Wychodzicie na spacer z kieszenią wypchaną smakołykami i na smyczy. Nagradzasz psa smakołykami, skupiasz na sobie jego uwagę.
Co robicie na spacerach? Mechaniczne bieganie psu można zapewnić w ogrodzie - spacer powinien być jedną wielką sesją szkoleniowo-zabawową - wychodź na lince i ucz psa różnych rzeczy, począwszy od poleceń, po zabawy typu aportowanie, szukanie zguby, etc.
Dochodząc na miejsce spaceru, do owego wąwozu zamieniaj smycz na kilkunastometrową linkę; w czasie zabawy wielokrotnie przywołuj psa nagradzaj, przypinaj krótką smycz, znowu nagradzaj i znpowu puszczaj na długiej lince.

Ogrom pracy przed Tobą, ale niestety wszystkie kłopoty z psem wypracowałaś sama, po pierwsze pozwalając mu ganiać bez ograniczeń i totalnie zaniedbując wychowanie rosnącego psiaka, po drugie budując z braniem na smycz tylko i wyłącznie przykre skojarzenie "idziemy do domu". Teraz trzeba to wszystko odkręcić i bez smyczy, linki i wysiłków z Twojej strony się nie obędzie.

Psa nieodwoływalnego, nad którym się nie ma kontroli, nie powinno się puszczac ze smyczy - a już na pewno nie po osiedlu... :shake: Piszesz, że pies jest łagodny - ale to samiec, ktory w tym momencie dorasta, nie możesz zagwarantować, że jeśli podbiegnie do innego psa będącego na smyczy i tamten zareaguje nieprzyjaźnie nie dojdzie do bójki - z twojej winy. Podobnie z sukami, zaczyna się sezon cieczek, i niestety może być z twoim psem tak jak z dalmatem mojego kolegi - uciekł na spacerze za suką i więcej już go nie zobaczył. To samo z kotami, na które z tego co piszesz reaguje niezbyt przyjaźnie, no i są też ludzie którzy boją się psów; jeśli pies odbiegnie daleko, może wpaść pod samochód... Ktoś złośliwy, komu twoj pies przeszkadza, może wyrzucić trutkę (był taki niejeden przypadek na forum). Naprawdę nie wiem jaki problem w tym, żeby wychodzić z psem na smyczy i puszczać dopiero na miejscu. Wiele psów nawet nie mających do dyspozycji ogródka, choćby wiele husky, całe życie biega tylko na lince i koniec świata się nie dzieje. Tu chodzi o bezpieczństwo samego psa - i komfort ludzi wokół ciebie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...