Jump to content
Dogomania

Pies ucieka na spacerze.


justyna9470

Recommended Posts

[SIZE=1]Witam, bardzo proszę Was o pomoc.

Chodzę z psem na spacer, od niedawna dość daleko, na tereny niezabudowane. Przed wczoraj wypuściłam Oskara (bo tak się nazywa mój pies) bez smyczy. Na początku chodził, że miałam go na oku, potem, gdy poszłam dalej, on ruszył w innym kierunku. Starałam się nie zwracać uwagi, lecz poszłam za nim. Coraz dalej, dalej. Wołałam go. W pewnym momencie pobiegłam za nim, wiem, że to był błąd, bo on zaczął biec, traktował to jako zabawę. Na szczęście złapałam go.

Nie chcę, aby mój spacer wyglądał jak tamten, on chodzi na smyczy dobrze, ale wolałabym, żeby również chodził sam. Boję się, aby nie pogryzł się z innymi psami, bądź pobiegł do ludzi, ponieważ do nieznajomych jest nieufny i warczy.

Z góry dziękuje ;)
[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 109
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='justyna9470'][SIZE=1] Boję się, aby nie pogryzł się z innymi psami, bądź pobiegł do ludzi, ponieważ do nieznajomych jest nieufny i warczy. [/SIZE]

[SIZE=1]Z góry dziękuje ;)[/SIZE]
[/quote]

Jeśli chodzi o mnie, nie puszczałabym swojego psa jeśli by nie przychodził na zawołanie oraz warczył na ludzi. Zawsze przecież może się zdarzyć, że pobiegnie do kogoś, zacznie warczyć, człowiek się przestraszy i albo zacznie uciekać ( co sprowokuje psa do pogoni ), albo w obronie własnej zaatakuje psa.

Link to comment
Share on other sites

Zacznij go uczyć przywoływania na lince. linka może byc ze sklepu żeglarskiego np. długość? no jakieś 10-15 m.Linka puszczona luźno. Są ponoć 2 szkoły. jedna zaleca trzymanie linki w ręce ( ale w rękawiczce bo okrutnie boli jak pies szarpnie)Druga zaleca puszczenie linki luzem i przydeptywanie końca linki w razie potrzeby. Moim zdaniem jak pies ogólnie rzecz biorąc trzyma się blisko Ciebie to puściłabym linkę luzem ( sama tak robiłam).Jesli pies od razu nawiewa to musisz mieć refleks żeby zdążyc przydeptać koniec linki.
Noś ze sobą smakołyki( zwłaszcza to co pies szczególnie lubi) Pies ma wiedziec ,że Ty masz te smakołyki. Ale nie przywabiaj psa na smakola, tylko zawsze dawaj po wykonaniu polecenia- w nagrodę.
Jesli lubi biegać spróbuj z nim ćwiczyć aporty patyków czy piłek. Trywialna zasada jest taka ,że pies który lubi bawic sie z opiekunem i nie nudzi sie w jego towarzystwie raczej od niego nie ucieka:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kasia & Nemo']Jeśli chodzi o mnie, nie puszczałabym swojego psa jeśli by nie przychodził na zawołanie oraz warczył na ludzi. Zawsze przecież może się zdarzyć, że pobiegnie do kogoś, zacznie warczyć, człowiek się przestraszy i albo zacznie uciekać ( co sprowokuje psa do pogoni ), albo w obronie własnej zaatakuje psa.[/quote]

Również bym się bała, a co do mnie, chodzę i wypuszczam w niezabudowanych terenach, zdala od ulicy, od domów :)

Link to comment
Share on other sites

A jaki macie pomysł na to jak pies (roczny) w pewnym momencie, gdy biegnie za patykiem, łapie jakiś zapach w powietrzu i z głową uniesioną do góry biegnie w zupełnie innym kierunku niż rzucony patyk i nie zwraca najmniejszej uwagi na osobę która za nim biegnie i woła ? Tak tak, bieg za psem nie jest dobrym pomysłem, ale ja myślę, że to nie miało większego znaczenia, bo pies dopóki czuł zapach nawet się za siebie nie obejrzał. Dopiero 15m przed bardzo ruchliwą ulicą się zatrzymał, obrócił, ja stanęłam i zaczęłam mu uciekać w przeciwnym kierunku i dopiero wtedy udało mi się go zapiąć na smycz.
Dodam jeszcze, że na lince komenda "do mnie" jest wykonywana z 100% skutecznością.
Od dłuższego czasu nie mieliśmy problemu z przywoływaniem. Na lince nadal nie mamy, ale parę dni temu właśnie zdarzył nam się taki niemiły incydent i teraz kompletnie straciłam do niego zaufanie. Zniechęcił mnie do jakiegokolwiek spuszczania go ze smyczy :( Ciężko mi i jemu przyzwyczaić się do tak rzadkiego wychodzenia na pole (od paru miesięcy chodziliśmy rzucać patykiem po 2x dziennie :( ). A jak już pójdziemy, to trzymam linkę cały czas sztywno w ręce, ona się ciągle plącze w kępki trawy, we mnie, w psa i ogólnie nie jest przyjemnie... :(

Jak mam nauczyć psa, by nie biegł za zapachem ? (domyślam się, że jakąś sukę z cieczką poczuł, bo wiatr wtedy wiał od kierunku w którym biegł..).
Nigdy wcześniej nam się to nie zdarzyło i jest duże prawdopodobieństwo, że przez pare miesięcy znów się nie zdarzy, ale następnym razem jak mu "odbije" to może się to bardzo źle skończyć.
Nie myślcie, że chodzę na spacery blisko ruchliwej ulicy. Psa spuszczam za ogrodzonym dość sporym stawem, który właśnie odgradza tą łączkę od ulicy, ale wtedy biegł mi wzdłuż siatki i usilnie chciał dobiegnąć na drugą stronę....

Link to comment
Share on other sites

Oj tak gdyby nie miał rodowodu i gdyby cała rodzina z tego powodu nie była przeciwna to jeżeli o mnie chodzi to dawno by pod nóż poszedł :/

Kije to chyba jedyna rzecz która go potrafi zająć, bo on ogólnie jest anty zabawkowy na dworze :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote]To zrób tak, żeby był zabawkowy na dworze ;-). To jest możliwe :smile:[/quote]
Może jakaś mała podpowiedź jak ? ;) Może być na pw, by nie zaśmiecać tu tematu. Ogólnie on w domu jak najbardziej, potrafi się zabawić wszystkim. Byle tylko osoba bawiąca się z nim wykazała się chęcią do zabawy.
Natomiast na dworze, nawet w tym miejscu gdzie chodzimy, nie ma ani ludzi, ani zwierząt, a on czeka co najwyżej na rzut patykiem. Już tyle razy nosiłam jego ulubione zabawki na pole, to je olewał. Żadne podrzucania zabawką, chowania, uciekania nią nie dawały rezultatu. Pies patrzy na mnie jak na debila i czeka na rzut tym nieszczęsnym patykiem....

Link to comment
Share on other sites

To zmien zabawy, ucz go na spacerach sztuczek, tanca, tropienia (skoro taki wybitny wechowiec ;) ), niektore psy po prostu nudza sie "bezsensownym" lataniem za zabawka, pograj w pilke, duza, by nie wzial w paszcze i nie nawial.
Jak puszczasz psa i nawiewa, to niech biega z linka, latwiej dobiec, nadepnac i zatrzymac.
Jaka to rasa psa? Moze najpierw zmeczenie go biegiem lub przy rowerze, potem dopiero bieg luzem (z linka) i nauka przywolywania, na smaka.

Link to comment
Share on other sites

karjo2, mój Kiro to amstaff ;) Wyjątkowo "poważny" amstaff ;) Głupiutkie zabawy jak z małym yorkiem u niego odpadają, bo patrzy na mnie wtedy jak na debila ;)

W sumie nie mogę powiedzieć, że on regularnie nawiewa. Zdarzyło się to pierwszy raz odkąd chodzimy na to pole (czyli jakieś parę miesięcy). Może się to już więcej nie zdarzyć, ale jak się zdarzy to może się to źle skończyć i wolałabym tego za wszelką cenę uniknąć...
Na lince z przywoływaniem nie mamy najmniejszego problemu. 100% poprawnych wykonań... I dlatego nie wiem jak go "bardziej" nauczyć tego przywoływania, by w momentach podbramkowych również reagował na "Kiro, chodź do mnie!"

Link to comment
Share on other sites

Daria, on nie ma prawa wrecz byc "powaznym", to dopiero roczniak, a powazne opory z przychodzeniem moga dopiero sie zaczec, dopiero zaczyna dorastac :evil_lol:.
Tak, jak Ci podpowiadamy, zrob by byl zabawowy na dworzu, Ty musisz byc atrajcyjna dla psa. To co napisalam, to nie "glupie sztuczki dla yorkow" bo zaraz Cie tu zjedza ;). Takie sztuczki robia psy od yorkow do dogow, niezaleznie od wieku i wielkosci. Nie rob z niego emeryta znudzonego zyciem, bo wlasnie sam sobie zorganizuje rozrywke, tylko Ty mozesz nie byc z tego zadowolona...
To jak najbardziej serio rozwijanie psiej psychiki, wyrabianie kontaktu miedzy wami. Tylko musisz znalezc nagrode, za ktora pies sie bedzie "zabijal" i zatanczy na jednej lapie, by to osiagnac. Skoro amstaff, pomysl nad powieszeniem na dworzu na drzewie oponu i potrenuj z nim, tak samo bieganie przy rowerze. Skoro puszczasz luzem, to niech biega z linka, co Ci przeszkadza, ze wlecze za sobia sznurek?
Powodzenia!
PS. To ze patrzy na Ciebie jak na debila, to wlasnie o to chodzi, o przykucie uwagi, zainteresowanie, potem zostaje wspolna praca :)

Link to comment
Share on other sites

Linka to bardzo dobry pomysl. ale niektore psy potrafia to przechytrzyc i dokladnie wiedza kiedy maja pzypieta linke, a kiedy juz nie. I jak np kiedys, po miesiacach zkolenia, bedziemy go chcieli puscic bez linki to mozliwe ze szkolenie juz nie dziala... Dlatego w miare postepow w nauce linke powinno sie skracac, skracac, skracac, a pozostanie nam juz tylko przypieta klamerka, a w koncu nic:) To oczywiscie kwestia miesiecy, ale chyba warto:)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Kiro nadal antyzabawkowy :roll: Ja chyba tego psa już nie dam rady przekonać do zabawek na dworze. Ma je gdzieś i wyraźnie daje mi to do zrozumienia...
Puszczany jest cały czas na lince. Oczywiście reaguje na każde do mnie, czy wróć. Nawet jak wczoraj szamał mi jakąś glinę to go odwołałam... Ale... no właśnie zawsze musi być jakieś ale. Wystarczyło, ze zawiał mocniejszy wiatr, Kiro zadarł głowę do góry i leeeci w stronę zapachu. Ja się drę do mnie/wróć, a on dalej przed siebie. Dobiegł do samego końca linki i zamiast się zatrzymać to parł dalej i próbował się ze mną siłować :roll: Nie reagował na nic, nie mogłam go nawet przyciągnąć do siebie tak mocno się zaparł. Dopiero jak zaczęłam do niego podchodzić (jednocześnie zwijając linkę) i i trzepnęłam go przez tyłek to się opamiętał i znów zaczął kontaktować :|
I co tu z takim gnojkiem zrobić ? Przestaje kontaktować ze światem jak coś poczuje. Przypuszczam, ze czuje gdzieś jakiś "cieczkowy" zapach. Eh rozumiem, że to dorastający samiec i suki się cieczą, ale to już jest lekkie przegięcie :| Powoli zaczyna doprowadzać do tego, że ograniczę się do wyprowadzania go tylko i wyłącznie po mieście na 1,2m smyczy :roll:

Uważam, że w pewnym stopniu kastracja by pomogła, ale jak przekonać do niej resztę? Jak twierdzą, że raz to okaleczanie zwierzęcia, dwa nigdy nie widzieli wykastrowanego psa (kompletnie irracjonalny powód), trzy (argument brata) ludzie nie będą wiedzieli czy to pies czy suka :| No bez przesady, przecież siusiaka mu nikt nie ciachnie.
Ja nie mogę słuchać tych ludzi. Ich NIE jest takie bezsensowne, ze aż żal człowieka bierze. Gdyby mówili, że narkoza niebezpieczna, że nie wiadomo czy i tak to wszystko pomoże, to ok, ale takie powody ?
Nikogo ten problem nie interesuje, bo oni z tym psem nie chodzą na pole, nie im raz pies próbował spier**** prosto na ulice, nie oni nie mają siły go utrzymać jak się szarpie do jakiś sików na trawniku...
Pomóżcie, jak namówić ich na kastracje ? :|

Link to comment
Share on other sites

Namowic na kastracje, przedstawiajac konkretne "za", jednak jest troche i "przeciw", efekty moga nie byz az tak zadowalajace. Bez zaangazowania opiekunow, pracy z psem nie bedzie nic. Skoro wiesz, ze chodzac w okreslone miejsce, tych zapachow jest duzo i niewiele z pracy przychodzi, zmien miejsce spacerow. Co robisz dla wybiegania psa, ile czasu trwaja takie spacery. Dlaczego przywolujac go nie masz nagrody, "budzisz" psa, zwracasz jego uwage, "trzepaniem" przez tylek, to nie dziw sie, ze nie ma ochoty na prace. On sie wyraznie nudzi i znajduje zajecie zastepcze.

Link to comment
Share on other sites

karjo2, kto powiedział, że nie nagradzam ?! Na każdym spacerze mam całe kieszenie wypchane smakołykami. Jest nagradzany za każde wykonanie komendy. I to nie tylko "do mnie", ale także innych, które zawsze ćwiczymy. Więc nie wyciągaj pochopnych wniosków. Klapsy dostaje tylko w sytuacjach ekstremalnych. Co wg Ciebie miałam zrobić ? By przerwać to nie pożądane zachowanie ? Dać mu siad i poklikać klikerem ? Bez przesady. Wiem jakiego mam psa w domu, znam jego charakter i pozytywne szkolenie jak najbardziej, ale bez korekt się nie obędzie. nie wystarczył krzyk, szarpnięcie za obroże, więc dostał lekkiego klapsa.
Widzę, że bardzo "dokładnie" przeczytałeś wszystko co napisałam. Pies potrafi za zapachem pobiec nawet w momencie największego zaangażowania w zabawę ze mną. Podczas przeciągani się, czy biegu za rzuconym patykiem. Nagle zawieje wiatr, on robi zwrot i biegnie w kierunku wiejącego wiatru.
I uważam, że miejsce nie ma nic do rzeczy, bo on nie biegnie do czegoś co jest na naszym polu, tylko do czegoś co jest gdzieś w oddali i zostało przyniesione przez wiatr. Ja nigdzie swojej winy nie widzę. Na polu robie z siebie po prostu debila. Cale szczęście, że ludzi tam nie ma, bo by pomyśleli, że jakaś nienormalna jestem. Staram się go zainteresować jak tylko potrafię. Raz się udaje, raz nie. Trzeba dodać, że Kiro od zawsze miał bardzo indywidualny charakter i zabawowym i kontaktowym pieskiem nie był już od pierwszego dnia co do nas trafił...

Odpowiadając na twoje pytania (?) spacer na ogół trwa około godziny. Podczas niego ćwiczymy w kółko i nagminnie komendę do mnie+stój, do tego tak dla przypomnienia po parę razy inne komendy które już Kiro potrafi (zostań, siad, leżeć itd.). Ulubioną zabawą Kira jest bieganie za patykami i kamieniami. Jak widzi, że mam zamiar czymś rzucić, to od razu widać w nim duże zainteresowanie i biegnie za patyczkiem. Niekiedy się przeciągamy, ale to rzadziej, bo na ogół Kiro nie chce się przeciągać. Uciekam mu, on mnie goni, niekiedy ja go trochę pogonie. Czasu na nudzenie się to on ma niewiele.
Dziwi mnie to, że ja poświęcam mu na spacerach tyle czasu, tyle go nauczyłam, potrafi znacznie więcej niż te burki z osiedla, a jednak one nie uciekają, a mój próbuje.
Jak widzę niekiedy na tym polu z daleka ludzi z psami, to tylko idą ze smyczą w ręku, psem kompletnie się nie interesując. Tak robi większość ludzi i problemów nie mają.
A ja muszę robić z siebie debila, a i tak nie daje to takich rezultatów jakbym się spodziewała...

Link to comment
Share on other sites

Bo czesc ludzi ma faktycznie "gdzies" swoje psy, idzie na zywiol, niestety. Czesc ludzi u psow wypracowala takie zachowania, ze chodza luzem, trzymajac sie niedaleko wlasciciela, nie podchodza do innych psow. To, ze w danym momencie wlasciciel ni nie robi, nie oznacza, ze z psem nie pracuje. Wierz mi, prowadze luzem malamuta przy nodze i tez nie wyglada to na jakies cwiczenie, ale nim jest. I po ponad 7 latach pracy z psem, moge powiedziec, ze nie pogoni za innym psem, za zapachem np. zwierzyny, raczej moze...
A moze sam spacer jest zbyt nuzacy dla psa, poswiecony w calosci na komendy, ktore pies zna, ale nudzi go wykonywanie po xx razy? Moze wprowadzanie roznych zajec? Moze w terenie spacerowym z rodzinka umocujcie na porzadnej linie opone i nia sie bawcie, bullowate uwielbiaja "powisiec" sobie. Odezwij sie moze na priva do Vectra, ona ma 3 fajne zarazy...
A do psa w koncu dotrzesz i za pare lat powiesz sobie, jak fajnie miec ulozonego psa ;). No i bede sie upierala z pomyslem na szkolenia w dobrej szkole.

Link to comment
Share on other sites

Ja bym była wniebowzięta gdyby na tym polu było choć jedno drzewo do którego można by było cokolwiek przypiąć. Czy to oponę, czy zwykły gryzak :| Ale niestety to jest tylko duży obszar samej trawy bez jakiegokolwiek drzewa... Ostatnio postawili przy siatce do stawu bramki, może pomyślę nad tym i powieszę coś na bramce ? hmm trzeba o tym pomyśleć...

Za dobrym szkoleniem ja też jestem jak najbardziej. Tylko, ani u nas porządnych szkółek potrafiących pracować z bullowatymi, ani wystarczających funduszy. Prawie 700zł za szkolenie u nas i na dodatek zapną Ci psa na kolczatkę, bo przecież amstaff to bez kolców ani rusz :|

Ja liczę, że z wiekiem będzie coraz lepiej. Na razie to wciąż głupi szczenior jest. Ja już widzę w nim dużą zmianę od czasu gdy miał może ze 7-8miesięcy. Wzoruje się z tym jego "złym" zachowaniem na podstawie innych psów. Ale nie zwróciłam nigdy wcześniej na to uwagi, ze te psy mają już po 4-5lat. "Stare" wygi można by rzec ;)

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że i tam polecają Gostar. To jest jedyna szkółka do której bym z psem poszła. Ale to właśnie ich przez maila pytałam ile szkolenie kosztuje. Jakieś 2-3 miesiące temu i napisali mi, ze 650zł... I jeszcze koszty dojazdu trzeba by było liczyć :(
Na razie niestety nie jest to na naszą kieszeń. Wychodzimy z założenia, że lepiej mieć na niego te parę groszy w razie choroby.
Gdyby to było w granicach 300-400zł to byśmy się nie zastanawiali, ale to praktycznie 2x więcej...

Link to comment
Share on other sites

Ale pewnie rozlozone na kilka miesiecy, wiec moze jakims cudem...? A zmiana terenu spacerowego chocby co jakis czas? Klika razy widzialam w lasach miejskich ludzi dojezdzajacych z bullami rowerami, potem psy szalaly z zawieszona lina/opona, potem przebiezka przy rowerze do domu, w trakcie troche zajec z komendami/plywanie itp. Psy byly cudne, uchachane, grzeczne, lecialy do wlascicieli galopem, nawet poweszyc wiatru nie mialy czasu ;)

Link to comment
Share on other sites

Właśnie niedawno wróciliśmy z pola. Wzięłam na pole sznur, zawiesiłam go na bramce i Kiro troszkę do niego poskakał. Szkoda tylko, ze zniechęcił się jak parę razy niefortunnie upadł na ziemię, ale on zawsze musi mieć inny pomysł ode mnie. Sznur zawiesiłam nisko, tak na pierwszy raz by nie skakał za wysoko, ale ten wolał skakać do starych spodni na których ten sznur zawiesiłam :| A, że był wysoko i nie mogłam tego odwrócić to się zniechęcił.
Ale ogólnie jestem zadowolona. Dzisiaj wyjątkowo cały czas patrzał na mnie. Czekał aż mu jakoś czas zorganizuje :) Widać było w nim o wiele więcej radości niż chociażby wczoraj. Reagował nawet na skinięcie głowy i już był przy mnie. Nawet przeciągał się ze mną tą szmatą, co ogólnie jest do niego niepodobne, bo on na przeciąganie się na ogół nie ma większej ochoty. Nie zdążyłam nawet rzucić patyka a on już biegł. Był dziś bardzo aktywny i usłuchany.
Gdyby on był zawsze taki jak dzisiaj to bym chyba była najszczęśliwszą właścicielką pod słońcem ;) Ale nie wiem od czego to zależy. Jestem pewna, że już jutro znów będzie błądził oczami po całym polu i znów nie będzie miał ochoty na żadną zabawę ze mną...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...