Vitka Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 Ona jest taka puci-puci! :D Zakochałam się! :loveu: Quote
Vitka Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 [img]http://img403.imageshack.us/img403/1754/dsc05160wz.jpg[/img] Okazało się, że pani tego pieska pracuje z moją mamą! :) Piesek ma się dobrze, nazywa się Lizak, bo wszystkich namiętnie liże po rękach. :D Niedługo będzie miał kolejne szczepienie i pani się śmiała, że musi dla niego wybrać lekarza rodzinnego w Pasłęku, może jakiegoś polecicie? :D Postaramy się o jakieś zdjęcia. :) Quote
Charly Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 ooo jak super:) A jak sie ma piesek? jeden w domku dostał jakiegos grzyba- juz wyleczony. ale cos tam mial Quote
Vitka Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 Ma się bardzo dobrze. O żadnej chorobie nic pani nie wspominała ;) Quote
Charly Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 to fajnie. bidulki mialy calkiem podly start. wywalone w lesie (ale na kocyku...) przyszły do nas zarobaczona po uszy i potwornie wychudzone. Ale farta miały, ze akurat p. Marta je znalazla:) Quote
basia0607 Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 [quote name='Vitka'][img]http://img403.imageshack.us/img403/1754/dsc05160wz.jpg[/img] Okazało się, że pani tego pieska pracuje z moją mamą! :) Piesek ma się dobrze, nazywa się Lizak, bo wszystkich namiętnie liże po rękach. :D Niedługo będzie miał kolejne szczepienie i pani się śmiała, że musi dla niego wybrać lekarza rodzinnego w Pasłęku, może jakiegoś polecicie? :D Postaramy się o jakieś zdjęcia. :)[/QUOTE]\ Dlaczego w Pasłęku ? Dżzego wyboru wetów u nas nie ma, raptem dwóch ! Quote
Vitka Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 Ponieważ piesek mieszka w Pasłęku. :) Chyba potrafią tamtejsi weci zaszczepić i odrobaczyć? ;) Z większymi problemami (żeby takich nie było!) będą tu przyjeżdżać. Quote
Rybc!a Posted January 28, 2010 Author Posted January 28, 2010 Jeśli mogę dodać coś o Tomaszku, szczególnie dla wolontariuszy, którzy będą go zabierać na spacery. On mimo nie najlepszej kondycji, nie najmłodszego wieku, UWIELBIA APORTOWAĆ! Podrzuca kija pod same nogi i nigdy mu się to nie nudzi, może to robić w kółko. Pamiętam, jak zabrałam go samego do bawialni, jak jeszcze stała pusta. Ależ on wtedy brykał, bardzo koncentruje się na człowieku. Ogromnie marzę o domu dla niego :( Quote
Vitka Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 Tak, tak! Tomaszek uwielbia patyki! :) Pamiętam! ;) Quote
Rybc!a Posted January 28, 2010 Author Posted January 28, 2010 Vitka, napiszesz mi coś więcej o Labce i Sabie? Chciałabym na początek dodać je na Naszą Klasę, no i pomyślę o wątku. Saba bardzo mi się podoba. :loveu: . Quote
Vitka Posted January 28, 2010 Posted January 28, 2010 Labka jest bardzo wiernym psem. Wystarczy okazać jej choć trochę serca, a już wpatruje się w Ciebie jak w obrazek! Patrz tu: [url]http://lh4.ggpht.com/_One0D4GTRpo/S2BjsIA_EOI/AAAAAAAABOI/iRHT4lgyAoI/s640/DSC06010.JPG[/url] [url]http://lh6.ggpht.com/_One0D4GTRpo/S2Bjo6aOz6I/AAAAAAAABOE/3MI5OKf5RHA/s640/DSC06009.JPG[/url] Uwielbia się przytulać, pieszczoty, głaskanie, a nawet jak do niej mówisz to się tym cieszy! :) Obie na obcych bardzo szczekają, ale nie są agresywne, po prostu bronią. Saba wygląda jak rudy berneński pies pasterski :D Z zachowania również jest niesamowicie podobna do bernusia. Obie kochane, silne, radosne. Nad chodzeniem na smyczy trzeba popracować. Z innymi psami się zgadzają. Quote
Asia76 Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 Przepraszam za offa. Pilnie potrzebujemy pomocy dla onka Roki [url]http://www.dogomania.pl/threads/178686-Roki-chory-owczarek-niemiecki-wyrzucony-na-mrA-z-bez-szans-na-przetrwanie[/url] Quote
basia0607 Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 W schronisku będzie nagrywany przez Radio Elbląg reportaż z wolontariuszami .Chciałabym bardzo abyście przybyli liczną grupą. Termim podam ( na pewno to będą ferie ). Quote
Charly Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 nie będzie ogólnego poruszenia, gazety nie będą o tym pisały i nikt nie będzie trwożył się na myśl o tej bestii z Bielnika....(okolice Elbląga), a sędzie pewnie umorzy sprawę. Ofiarą jest pies. Dziś agaitheta w asyscie policji przywiozla z Bielnika zaglodzonego i zamarzniętego amstaffa. Ciało zastygło na mrozie i wyciągniety z samochodu pies wyglądał jak porcelanowa figura. Widoczna każda kość i ścięgno, fałdy skóry na odwodnionym ciele i cierpienie na pysku. Pies został zamknięty na strychu, przywiązany do czegoś sznurkiem, zamknięty i pozbawiony pożywienia i wody. Umarł z głodu i pragnienia.. Skulił się i tak zamarzł. Quote
gops Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 [quote name='Charly']nie będzie ogólnego poruszenia, gazety nie będą o tym pisały i nikt nie będzie trwożył się na myśl o tej bestii z Bielnika....(okolice Elbląga), a sędzie pewnie umorzy sprawę. Ofiarą jest pies. Dziś agaitheta w asyscie policji przywiozla z Bielnika zaglodzonego i zamarzniętego amstaffa. Ciało zastygło na mrozie i wyciągniety z samochodu pies wyglądał jak porcelanowa figura. Widoczne każde żebro, fałdy skóry na odwodnionym ciele i cierpienie na pysku. Pies został zamknięty na strychu, przywiązany do czegoś sznurkiem i zagłodzony na śmierć. Skulił się i tak zamarzł.[/QUOTE] az wstyd byc czlowiekiem ;/ biedny pies Quote
basia0607 Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 Ja mam z tego powodu strasznego doła. Byłam tam 3 tyg. temu, znalazłam faceta ktory ma amstafa ale nie podejmowalam żadnych czynności bo pies oprócz tego, ze mieszka w garażu był w dobrej formie. Wszystko sie zgadzało, tylko, ze osoba zgłaszajaca interwencje, nie podała dobrego adresu.Znalazłam Bielnik ale to nie ten, tamten byl ok. 4 km. dalej..Jeżdzilismyz policją, pytali o amstafa, być moze facet sie przstraszyl schowal psa na strychu. Ja go szukałam a on umierał !!!! Quote
Charly Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 tak. gdyby podali nam dobry adres, pies by żyl:( a o czym ja mówię, w erze wojny, którą prowadzimy przeciw zwierzętom, śmierc jest luksusem, wybawieniem. Gdyby facet podał nam dobry adres, pies nie cierpiałby tak potwornie, zanim umarł. Quote
basia0607 Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 Ja mam z tego powodu strasznego doła. Byłam tam 3 tyg. temu, znalazłam faceta ktory ma amstafa ale nie podejmowalam żadnych czynności bo pies oprócz tego, ze mieszka w garażu był w dobrej formie. Wszystko sie zgadzało, tylko, ze osoba zgłaszajaca interwencje, nie podała dobrego adresu.Znalazłam Bielnik ale to nie ten, tamten byl ok. 4 km. dalej..Jeżdzilismyz policją, pytali o amstafa, być moze facet sie przstraszyl schowal psa na strychu. Ja go szukałam a on umierał !!!! Quote
Charly Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 Basiu on strasznie strasznie wygladał. Sciągniety taki, zylasty, wychudzony, skulony w kłębek i zamrozony na kość. to jest okropne i się musi skonczyć. wszystko najlepiej. Quote
Maadzia Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 Tekst dla Skoczka..: Późno już. Słońce żegna się fioletowymi barwami, a ja jak zwykle wyczerpany nudą zasypiam w budzie.. Wyczerpuje mnie również udawanie szczęśliwego psa przed każdym człowiekiem, który zbliża się do mnie i.. omija spojrzeniem. Wtedy nawet sny są przepełnione smutkiem, brakiem kolorów i strachem przed kolejnymi latami spędzonymi tutaj. Ostatnie noce wspominam źle. Siarczyste mrozy wchodziły do mojej budy niezaproszone, marzły łapy, nos. Końcówki ogona nie czułem. Noce tu – w schronisku – są ciężkie, pamiętam każdą. Niekiedy są gorące i duszne, więc najlepiej śpi się na zewnątrz. Sen mój jednak przerywa wtedy wielu, wielu nowych, do których dopiero teraz dochodzi, że są w środku najbardziej potrzebującego miłości miejsca. A ja.. już tyle dni, tyle tygodni i miesięcy.. zapominam powoli – jaka to była noc, gdy tu trafiłem. Pamiętam jak przez mgłę głosy i krzyk. Krzyk, bo to już nie był szloch, ani płacz. Krzyk o choć trochę miłości, zainteresowania kolegów z boksu. Siedziałem na zimnym betonie i przysypiałem w rogu, niekiedy brutalnie z niego wyrywany wyciem współtowarzyszy. Dwa lata temu, ile to razem dni? Dni spędzonych w całkowitej samotności bez cienia nadziei, że kiedyś będę już, po prostu – przyjacielem? Że nie będę sam.. Do perfekcji opanowałem wyskakiwanie z boksów, ściąganie niewygodnej obroży i w końcu ucieczki od psów i ludzi, których winiłem za to, że się tu znalazłem. Teraz już wiem, że oni.. oni wszyscy są moją nadzieją. Uśmiech i słowa: „Ktoś musi Cię w końcu wziąć i ja się o to postaram.. obiecuję”.. Słowa, które mróz, duchota czy nawet deszcz szepce mi do ucha przed KAŻDYM zaśnięciem. Jestem zaczipowany, zaszczepiony i wykastrowany.. czy to oznacza, że jestem odważny? Założono mi nawet książeczkę zdrowia.. czy to dobrze? Lubię inne psy i uwielbiam ludzi – dzieci też.. czy teraz mnie już weźmiesz? Kocham spacery i zabawy.. Chodzę przy nodze nawet bez smyczy.. czy to też doceniasz? Będę na Ciebie cierpliwie czekał.. może akurat ty przygarniesz 4 letniego psa, któremu bliska jest obojętność i smutek..? Quote
AgaiTheta Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 10 lipca 2008 roku został wzięty ze schroniska, w ten sam dzień skończyła się kwarantanna... Nowy właściciel oddał go, kolejny znowu oddał i tym sposobem pies trafił do kata. Ok trzy tygodnie temu otrzymaliśmy zgłoszenie, że pies jest bity, głodzony ale nie było dokładnego adresu. Basia z Panem Jankiem i Policją jeździła, szukała, pytała, nakierowali ich na amstaffa z właścicielem, który wyszedł z więzienia, bo taką mieliśmy informację, że właściciel dopiero co wyszedł z więzienia. Basia sprawdziła wszystko, warunki nie były idealne, ale pies dobrze wyglądał, był ufny, nie bał się właściciela. Nie było po co interweniować. Dzisiaj się okazało, że to nie był ten dom, że to nie był ten pies i że to nie był ten właściciel... Dlaczego? To wręcz nie do wyobrażenia, że w takiej pipidówce, że tak może się zdarzyć, że ten pies mógł mieć takiego pecha. Dzwoniliśmy wiele razu do ludzi, którzy nam zgłosili, telefon był poza zasięgiem. Odezwał się dzisiaj, za późno... Pojechaliśmy sprawdzić, jakoś mimo wszystko wierzyłam, że on będzie żył... Całe szczęście, że pojechaliśmy, bo los tego biednego amstaffa podzieliły by dwa szczeniaczki, już wychudzone, wyziębnięte, myślę, że pożyłyby jeszcze maksymalnie dwa dni. Mają ok 8 tygodni, znalezione gdzieś w polu, było ich więcej, ale resztę ktoś tam sobie wziął. Nie będę opisywała całej rozmowy, bo to się w głowie nie mieści, jak ludzie potrafią być podli, jak chcą siebie wytłumaczyć i jak bardzo się pogrążają. Pokazali nam pomieszczenie na poddaszu. Szpary w dachu takie, że śniegu było ze 30 cm wszędzie. Dziecko powiedziało nam, że leży tam na końcu, w tym samym czasie szczeniaczek podszedł pod rękę, to trzepnęła nim w kąt, aż mi się słabo zrobiło. Od razu maluchy schowałam i powiedziałam, że je zabieramy. Razem z Panem Jankiem po omacku przekopywaliśmy śnieg szukając psa. Graciarnia, było wszystko jego nie. Pan Janek go znalazł. Brak słów... Policjanci stali w osłupieniu, bez słowa wyszli i za chwilę wrócili, powiedzieli, że czekamy na fotografów sekcji kryminalnej. Czekaliśmy w ciszy, ja tuliłam szczeniaki, tak strasznie mruczały, stękały i kwilili. O czymś tam próbowaliśmy rozmawiać, ale nic się nie kleiło. Przyjechali, porobili zdjęcia, zabraliśmy zwłoki psa i szczeniaki. Właściciela nie było, zeznania złożyła matka. Opiszę jak i co po sprawie. Wróciliśmy do schroniska, zostawiłam maluchy i to biedne zmaltretowane ciało psa, który wyszedł ze schroniska, taką dostał drugą szansę.... Na szyi miał sznur, tym sznurem był przywiązywany i katowany, pewnie jak skomlał, jak chciał się wyrwać, jak chciał żyć... Pojechałam na Policję, zostałam przesłuchana. Wróciłam do domu przed 21 i tak siedzę. Żyć się odechciewa... Quote
Maadzia Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 [*]... im bardziej poznaje ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.. ;( Quote
Maadzia Posted January 29, 2010 Posted January 29, 2010 [*]... im bardziej poznaje ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.. ;( Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.