Jump to content
Dogomania

Opieka nad jamnikiem po operacji - odcinek szyjny kręgosłupa


ka_zz

Recommended Posts

Akurat koło 24 jej przeszło, postanowiłam więc poczekać do rana i zadzwonić do aktualnego weta. Kurcze, te bóle przychodzą wyjątkowo nagle i falowo (tak samo odchodzą) - raz pies biega, lata, cieszy się, 5minut później znowu zastyga na dłuższy moment, pręży się itp. Po konsultacji tel dziś rano podałam jej 1/4 pyralginy, troszkę pomogło, bo po jakimś czasie normalnie się położyła (wcześniej łepek trzymała nisko, ale nie chciała położyć, w rezultacie położyła mi pyszczek w dłoniach i tak 'siedziała', podpierając się na przednich łapach, opierając pysk na moich dłoniach, bidulka). Widać wyraźnie, że boli szyja, skorzystała nawet skwapliwie z podetkniętej jej pod szyję poduszki (tak żeby nie musiała spuszczać za nisko pyska)

 

Jeśli wieczorem znów to wróci, to przejdę się dać jej znowu steryd, ale boję się trochę przed tą operacją, bo to jednak rozwala żołądek i nawet wet mówiła, że w dniu operacji nie może mieć żadnej biegunki ani wymiotów ani nic. No patowa sytuacja. Ale już tylko 3 dni. Kto by pomyślał, że sama nie będę się mogła doczekać, żeby ją wreszcie zoperowali.

Link to comment
Share on other sites

Boziu, ale jamnior sobie narobił :(. Co dostaje do jedzenia?

Zwyczajowo gotuję jej kurczaka (czasami żołądki lub wołowinę) z warzywami, sporadycznie puszki. Niestety ostatnio w wyniku całego zamieszania trochę sytuację zaniedbałam i 80% czasu dostaje puszki (butcher's) - wiem, że to straszny shit i planuję kupić jej w tym tygodniu puszki przynajmniej z 50-80% mięsa w środku, ale nie chce zmieniać jej karmy przed operacją, bo zazwyczaj przy tego typu sytuacjach reaguje biegunką.

Tak naprawdę to powinnam wrócić do gotowania, z tym, że na czas po operacji ma jeść miękkie, bo będzie ją boleć przy przełykaniu. No i aktualnie za radą bou piesek do jedzenia dostaje siemię lniane (chociaż przez tel lekarz radził je jednak zagotować i podać najlepiej sam ten kleik).

Link to comment
Share on other sites

Oj trzymamy, trzymamy pliz...:) Była grana 2x pyralgina, wczoraj steryd x2, dziś od 17 głodówka do operacji jutro o 17. Piesek właśnie zaczął dopominać się o jedzonko, mimo, że po 16 dostał niemal potrójną porcję..:) Ale tfu tfu leki trzymają i jest ok.

 

Tak więc do jutra.

 

Bardzo dzięki za pomoc i wsparcie, będę jutro raportować, jak poszło. Chociaż w nocy już w pocie czoła się z tego tytułu wybudzałam. Oby było ok. Wierzę, że się uda!...chociaż nie dociera do mnie zupełnie, że jutro będzie operowana.

 

Dobrej nocy

buziaki

Link to comment
Share on other sites

Jedna rzecz mnie zastanawia - doktor R. w klinice dostępna jest tylko w jeden dzień w tygodniu (czwartek właśnie). Dodatkowo pojawia się w drugiej klinice (filia), ale tylko wtedy kiedy ma umówionego pacjenta lub operację. Przez ostatni tydzień często bezskutecznie próbowałam się do niej dodzwonić, za każdym razem odbiera też inny lekarz....a jak wiadomo, problemy lubią się pojawiać po godzinach pracy kliniki. Tak było też w ostatnim tygodniu, raz dzwoniłam skonsultować się w jednej sprawie do innej kliniki, otwartej 24/7. Zważywszy na fakt, że tylko ta doktor przeprowadza tam operacje, czy mogę zatem poprosić ją o numer telefonu, pod którym będzie w razie czego dostępna, gdyby coś niespodziewanego zadziało się po operacji?

 

Jestem prawie pewna, że odmówi i powie, że w razie czego w tygodniu dostępni są inni lekarze, no ale zbliża się weekend, a ja mogę potrzebować się o coś zapytać, gdyby działo się coś niepokojącego. Jak to zwyczajowo wygląda, czy jest to pewien standard, że lekarz daje kontakt do siebie (w przypadku tak poważnej operacji znaczy się, a nie tam innych, mniej ważnych pierdół), czy nie bardzo?

Link to comment
Share on other sites

Cześć!
 
 
UFffffffff...operacja oraz pierwsza noc za nami. Po pierwsze - operacja udała się znakomicie, bez żadnych komplikacji, pies już godzinę po dreptał powoli o własnych siłach. Doktor Ratajska to był jednak strzał w dziesiątkę. O ile komunikacyjnie mi nie do końca odpowiada, o tyle muszę przyznać, ma w sobie tyle spokoju i pewności siebie, że - wierz mi - szłam na operację naprawdę spokojna (chociaż pewnie 'pomogło' też to, że ostatnio tak źle się czuła i wiedziałam, że naprawdę jej potrzebuje). Oczywiście musiałam podpisać papierek, że wiem, że operacja jest ryzykowna i szczególnie w tym odc wiąże się z b.dużym ryzykiem, natomiast doktor powiedziała, że dla niej to tak naprawdę formalność (zresztą cały czas - jak pisałam - dawała to odczuć, tylko ja głupia nie chciałam za bardzo wierzyć, że to taka bułka z masłem będzie;). Tak więc naprawdę polecam (operacji robi jedna za drugą). I faktycznie miała rację mówiąc, że max 2 dni i piesek będzie już w dobrej formie. 
 
Psica ma założony opatrunek-'golf' (bardziej dla niej, żeby czuła się 'poważnie chora', jak to ujęła dr, i badziej się oszczędzała). Jest sporo zaleceń pooperacyjnych leki itp, ponoć za jakiś czas będą też potrzebne lasery. To wszystko w kwestii ewentualnej 'rehabilitacji', ponoć przy szyi nic innego nie trzeba. To tak zaczynając od końca:)
 
Teraz trochę z innej beczki: pies przed operacją miał nie jeść 24h, a po operacji dopiero następnego dnia (była intubowana przy narkozie wziewnej), co sprawiło, że w nocy strzeliło jej 1,5 doby bez jedzenia. Pies od początku ledwo pojawił się w domu to strasznie piszczał. Ale nie z bólu, widać było, że bidulka jest STRASZNIe głodna. O 3:40 poddałam się, bo ani ona ani ja nie zmrużyłyśmy niestety przez to oka, dałam jej rozdrobniony pokarm i siemie, na chwilę pomogło, potem znowu załączyła syrenę i tak do 5:30 nad ranem:) Tak więc czułam się, jakbym miała niemowlaka w domu (szczególnie, że często wymykała mi się i szła do kuchni, a ja musiałam odnosić ją na miejsce hah). Oczywiście to wszystko b.dobre wiadomości, szczególnie, że ma taki wilczy apetyt :D
 
Z rzeczy dla mnie osobiście mało fajnych, rzekłabym wręcz strasznych - wybudzanie psa. Przyszłam przed wybudzeniem, ale oczywiście nie miałam wstępu na salę pooperacyjną, czekałam z chirurgiem w innej sali. Gadamy, gadamy, nagle słyszę tak przeraźliwe wycie, że prawie sama tam trupem padłam. Coś okropnego, dobrą minutę wyła w niebogłosy, jakby ją ze skóry obdzierali. Wiele z nią przerobiłam, ale to było naprawdę straszne. Pytam spanikowana, czy jej się coś dzieje, coś ją boli, usłyszałam tylko, że piesek się wybudza i to wszystko, mam się nie przejmować. To dobrze. Powiedziała, żeby nie słuchać, ale słyszała cała lecznica i nie wiem czy nie ulica, więc było ciężko:) Na szczęście po minucie przerodziło się to w głośniejszy pisk, co było już trochę mniej przerażające. Potem oddali mi ją zawiniętą w jej kocyk, z jeszcze bezwładnie wysuniętym jęzorem, były łzy, podziękowania i trzęsąca się i trochę ospała, acz wczepiona we mnie psica. No:). 
 
Jestem naprawdę szczęśliwa, mam nadzieję, że to jej pomoże. Nie do końca wiem jak ugryźć to 'spore ograniczenie ruchu', myślałam o klatce, ale nie chcę jej bardziej stresować, więc chyba zacznę zamykać przed nią inne pokoje. W pon idę już do pracy i będzie musiała zostać sama, ale słyszałam, że nie ma z tym najmniejszego problemu. Czyli wszystko co mówiła przed operacją sprawdziło się w zasadzie w 100%. 
 
Załączam 2 zdjęcia, kiedy przyłapałam ją nad ranem na wycieczce do kuchni;) 
[attachment=16750:1.jpg]  [attachment=16752:2.jpg]
 
Link to comment
Share on other sites

No to...kamień z serca,a jądra *(miazdzyste) do kosza:))

Super,bardzo mi ta Twoja psina wlazła w serce...Cieszę się ogromnie,że jest ok!Teraz się odkujcie,najedzcie,uważajcie etc.Kiedy na zdjęcie szwów?

Na tych zdjęciach jest przesłodka!Juz nie może NIC ją boleć,limity wyczerpane.

Pozdrawiam Was b.serdecznie i pisz jak powrót do pelnego zdrowia przebiega.

p.s - widzisz...czasem wlasna intuicja podpowiada najlepiej,dobra opcję wybrałaś,extra!

M.

Link to comment
Share on other sites

Ojej, miło nam bardzo :))) Się rozpisuję jak głupia, wiem, ale a) przeżywam jednak trochę oraz b) mam nadzieję, że może ktoś kiedyś w potrzebie na to trafi i moooże coś to wniesie pozytywnego. Szalenie nam miło, że byłaś i jesteś z nami!

 

Psina je jak wściekła, aż się boję, że może trochę za dużo, próbuję ją stopować hehe:). Kontrola w najbliższy czwartek, zdjęcie szwów jakoś 4 dni później (ma ok 10 dni chodzić ze szwami). To samo z wenflonem w tej chwili. Zostawiamy, na wszelki wielki, do odwołania. Co prawda trochę jej dokucza (co widać na zdjęciu), ale generalnie charakterek powrócił i jest fajnie :) 

 

Dziś dostała pierwszy antybiotyk, na szczęście nie musiałam jeszcze ani razu dawać pyralginy, nawet teraz bólowo wygląda naprawdę dobrze. Tyle tylko, że zjadłaby całą kuchnię wraz z blatem :)

 

PS  może jakiś spacerek z psinami, jak się moja niebawem podkuruje? : ) Jak jesteś chętna, to daj proszę znać na priv.

 

Tymczasem wracam do mojego niemowlaka :P

 

hej!

Link to comment
Share on other sites

Ka,w trzeciej dobie trzeba wyjąć wenflon,bo dostanie zapalenia żył,a po co jej takie powikłanie,jak wszystko idzie dobrze.

Niech się Jamniorka odżywia :) tymczasem i cieszy nieboleniem!

My na spacerek chętnie,ale...mieszkamy 140 km.od W-wy (nareszcie!),

gdybys kiedyś była w okolicy Przasnysza - zapraszamy:)

Link to comment
Share on other sites

Szkoda:), obstawiałam, że może jednak Warszawa;)

 

Co do wenflonu - zdjęty w sobotę, dzięki za info. Niestety pospieszyłam się trochę z zachwycaniem się stanem psiny, w sobotę zaczęło ją bardzo boleć, to samo w niedzielę. Dostaje - wg zaleceń - 1/3 pyralginy 2x dziennie. Dziś teoretycznie powinna dostać ostatni raz. Tak naprawdę dopiero od soboty pies zaczął 'odpoczywać' - dużo śpi, właściwie tylko leży, śpi i je:). Mam też wrażenie, że szybko się męczy - wystarczy, że kilka razy głosniej upomni się o jedzenie (a potrafi być w temacie bardzo uparta) i zaczyna sapać. Ale zakładam, że wszystko w normie. W czwartek kontrola u chirurga, ciekawa jestem, co powie i kiedy zdecyduje się zdjąć szwy. By the way - wiesz coś na ten temat? Jaka jest procedura zdejmowania? Znowu jakieś znieczulenie? :/

 

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Hej.

Jak się macie?Mam nadzieję,że juz wszystko ok...Napisz,proszę.

Zdjęcie szwów nie wymaga żadnego zniecZulenia,a kiedy - to decyzja chirurga,przedział jest zwykle od 7-14 dni.(o rety..to u "ludzia",ale chyba u zwierza tak samo!).

Uściski I delkatne poklepywanie:)

M.

Link to comment
Share on other sites

Mini update: wczoraj (poniedziałek wieczór) pies zaczął przejawiać właściwie te same skurcze i spazmy bólowe co przed operacją. A nawet gorzej. Żeby za bardzo się nie rozpisywać: zastyganie w miejscu, prężenie/koci grzbiet to tylko 'lajtowe' objawy; doszło też baardzo nienaturalne zwieszanie głowy i właściwie jeżdzenie nosem po podłodze, skurcze, dreszcze i bardzo szybki i płytki oddech przy tego typu atakach (znowu falowo, całą noc, spałyśmy niecałe 3 godziny). Przebierała też non stop łapami, bo nie wiedziała, czy się połozyć, czy stać, czy jak jej będzie wygodniej. W jednej minucie nad ranem serio myślałam, że zemdlała lub zaraz zejdzie, nie mogłam jej dobudzić, była ledwo przytomna. Straszne :(

 

W rezultacie dziś rano dostała (oprócz antybiotyków i wczorajszej pyralginy) ponownie steryd (dexafort), dodatkowo też tramal pod skórę (centymetr). W razie czego dostałam kolejną ampułkę tramalu do podania; chirurg twierdzi, że nadal powinnam też - niezależnie od podanego dziś sterydu i reszty leków - podawać w takiej sytuacji pyralginę co 7 godzin (mimo, że dziś teoretycznie według wcześniejszych zaleceń nie powinna już pyralginy dostawać). 

 

 

No słabiutko jest, mam nadzieję, że nowe leki jej trochę pomogą, już ledwo na oczy patrze, bo całe noce ją głaszcze i trzymam (boi się strasznie i jak ma atak bólowy to w panicie leci do mojej nogi i chce żeby ją pogłaskać lub przytrzymać, no strasznie mi jej szkoda, dziś nad ranem już sama płakałam, nie wiedząc, co będzie dalej).

 

Ale wszystkie znajome, dobre dusze mówią i wierzą, że będzie ok i ja też w to wierzę :)

 

 

PS. @bou napisałyśmy posta w tej samej chwili :) śmieszne to. jamnisia akutalnie śpi, bo ją dość mocno 'przyćpali'

Oby do jutra...

Link to comment
Share on other sites

wyrwij szybciej tę dr.R,nie czekaj do czwartku!!

Tak,Pyralgina w rownych odstepach czasowych,zeby utrzymac stałe wysycenie,ale to moze nie wystarczyc,nie wiem.To jest piata doba po operacji,

powinna byc zdecydowana poprawa.

Strach sie bać...co nie znaczy,że nie wierzę w pomyślność zabiegu.

Link to comment
Share on other sites

Próbowałam - przyjmuje na drugim końcu miasta, nie mam się z psem już jak tam przemieścić (wszystko poszło na leczenie i poźniejszą operację, a bez auta jej nie dowiozę). Dziś rozmawiałam z R. (kom.), to ona zaleciła dodatkowo steryd oraz tramal. Niestety na wizytę kontrolną muszę czekać do czwartku. Piesek aktualnie wygląda nie tyle żywiej, co zwyczajnie lepiej, bo nie zwija się z bólu (i tak naprawdę chirurg była jak to zwykle spokojna, mowiąc że tego typu objawy mogą utrzymać się 2 tygodnie od operacji o_0)

 

Weterynarz konsultujący dziś z R. powiedział wręcz, że 'nie jest źle', bo pies sam chodzi (a po zastrzykach oczywiście sama zaczęła uciekać z kliniki). Żeby nie było - mała kanciapa w sumie z tej 'kliniki', ale naprawdę mało biorą i już drugi raz dostałam lek i strzykawkę gratis. Mała rzecz, a cieszy. Miłe to. 

 

Szczerze to myślałam, że skoro po zabiegu lata, to jest Ok. Mam nadzieję, że to tylko kwestia bólowa jednak aktualnie. innej opcji nie widzę, opinie okolicznych klinich 24/7 czytam fatalne, nawet mój 'rodzinny' wet odradza takich konsultacji i boję się z nią w takie miejsca iść (ostatnio do podania mojego antybiotyku ze strzykawką chcieli 35zl za podanie...ale dodatkowo 56 zl za pierwszą wizytę...co jak co, wydałam na nią grubą kasę, ale to już gruuuba przesada :/ tak więc dupa.

 

zobaczymy co chirurg powie w czwartek. też chciałabym szybciej, pytałam chirurg, ale nie da rady... :S 

Link to comment
Share on other sites

hejhej, sorry że tak długo nic nie pisałam, działo się. 

 

Psina już po kontroli, chirurg jest...zadowolona :) Oczywiście jest ból i wszystko co tutaj opisuję ona uznaje za oczywiste, po tak poważnej operacji (no i jak to zawsze, wszystkie najgorsze objawy przechodzą u weterynarza jak ręką odjął). Cały czas jedziemy na przeciwbólowych, 2x dziennie. Ale jest kapkę lepiej. Nadal boli, ma w ciągu dnia kilka takich 'faz' kiedy łapie ją silny ból i znów wygina się w chińskie S, ale chirurg mnie uspokoiła mówiąc, że to 'normalne'. Pies wg niej ładnie chodzi, chociaż ja na podłodze (bukowa) zauważyłam, że delikatnie zaczęły jej się rozjeżdzać przednie łapy o_0, szczególnie chyba jak siedzi. Tak do centymetra, jakby się ślizgała. Wspomniałam o tym i mam wrażenie, że lekarz popatrzył na mnie jak na Ufoludka (akurat w klinice podłoga wyłożona była chropowatą terakotą) - powiedziała, że ona nic takiego tutaj nie widzi, ale jest możliwość, że na takich gładkich powierzchniach może coś takiego występować. Dużo się działo w gabinecie (praktykanci itp) i jakoś umknęło mi zapytać, czy i kiedy to ustąpi; nawet pomyślałam sobie, że może miałam zwidy. Ale ewidentnie coś takiego jest, dopytam na kolejnej kontroli i zdjęciu szwów za tydzień. Dołączone zostały lasery na ból. Nic więcej nie da się zrobić, trzeba czekać, żeby przy takim wspomaganiu samo przesło. 

 

Dziś za to widzę dość znaczną poprawę, tylko 2x spinała się z bólu, mam nadzieję, że wszystko idzie ku dobremu :)

 

Fajnie, że o nas pamiętasz, dzięki :)

Miłego weekendu!

Link to comment
Share on other sites

O,dobrze,ze się odezwałaś.Z tego co piszesz wynika,ze rzeczywiście wszystko zmierza do dobrego zakonczenia.Fajnie,ze zaleciła laseroterapię,na pewno małej pomoże.

W/g hm...wiedzy ukierunkowanej na ludzi,to objawy neurologiczne,takie dyskretne - mogą sie utrzymywać do 4 tyg.natomiast ból powinien ustępować systematycznie,po trochu,ale wyraźnie.

 

Wam też miłego weekendu i do napisania:) w nast.tyg.

M.

Link to comment
Share on other sites

 

W/g hm...wiedzy ukierunkowanej na ludzi,to objawy neurologiczne,takie dyskretne - mogą sie utrzymywać do 4 tyg.natomiast ból powinien ustępować systematycznie,po trochu,ale wyraźnie.

 

O, super info, dobrze wiedzieć:). Będę zatem odliczać i w razie czego dopytam jeszcze w przyszłym tyg u weta. Mam też od niedzieli zmniejszać jej dawki pyralginy (kontrolując oczywiście, czy pies daje radę). Po 2 dniach odstawić całkowicie przeciwbólowe. Oby się udało:) Na pewno by się przydało, bo musi mieć już mocno podrażniony żołądek (dostaje coś ala ranigast), zresztą widać po niej, że chodzi jakaś lekko spuchnięta w rejonie brzuszka właśnie.. :S

 

Do napisania!:))

Link to comment
Share on other sites

Sorry za brak update'u, jesteśmy wykończone. Eh. Już nie wiem sama co napisać. Szczerze - jest gorzej. Właściwie mam wrażenie, że w chwili obecnej jest gorzej niż przed operacją, mam cały czas nadzieję, że to przez ból pooperacyjny i cała operacja się udała. Ale nie jest wesoło.

 

W poniedziałek znów wisiałam na prywatnym tel dr R., ponieważ wszystko co opisywałam wcześniej (a czego oczywiście nie było tak bardzo widać na kontroli w zeszły czwartek) tylko się zintensyfikowało, dodatkowo dołączyły spazmy? mięśni przy szwach, czyli na szyi. Mięśnie się jej tam kurczą i rozkurczają właściwie non stop (chociaż zaczęło się łagodnie), dodatkowo leci jej przy tym głowa i porusza nią wtedy jak indyk - ma takie tiki, że nie dość, że spina i pręży grzbiet z bólu (teraz właściwie non stop, nadal przychodzi to falami, ale 90% czasu jest źle, 10% ma kilka chwil wytchnienia) to dodatkowo, brzydko mówiąc, wygląda i zachowuje się teraz jak mały paralityk. No i strasznie się męczy, właściwie przez to nie śpi (a ja z nią).

 

Pytałam R. czy te skurcze to normalne, dowiedziałam się, że tak, bo zszyte ma 3 powłoki?; spytałam czy wobec tego nadal mam trzymać się jej zaleceń i odstawiać pyralginę (dać dwa kolejne dni RAZ dziennie i potem już nic), bo mam wrażenie, że jest jednak gorzej - kazała utrzymać zalecenia. Ale nie dało się. Co prawda daję jej tylko raz dziennie (nad ranem, koło 2-4 jest najgorzej), ale nie daje rady bez przeciwbólowych (chociaż ta pyralgina z tego co widzę właściwie nic jej nie daje). No i psica ostatnio też nie chce za bardzo chodzić. Wystawiam ją na dwór, robi swoje i trzeba ją nosić, nawet do klatki nie garnie się żeby iść - tzn jak trzeba to pójdzie, ale widać, że nie chce, stoi spina się i wszystko się w niej trzęsie. 'Najfajniej', że w rozmowie z R. w poniedziałek doktor była trochę zdziwiona i zaniepokoiła się, że 'może ona jednak ma coś jeszcze w odc piersiowym'. Witki mi wszystkie opadły, porozmawiam z nią dziś na ten temat. Jestem zła. Pies czuje się fatalnie - dziś rano miała spore problemy ze wstaniem (leżała płasko rozwalona na boku), musiała się kilka razy mocno rozkołysać, żeby się podnieść (wcześniej popiskiwała i tylko otwarta lodówka - celem testu - zmusiła ją do bardzo pokracznego wstania. O 7 rano za to obudziła mnie przeciągłym wyciem (leżała spokojnie, ale coś musiało ją zaboleć; zauważyłam też, że nawet jak sama dziś głowę podnosiła, to zdarzało się, że również był pisk :/

 

No jest tego tyle, że muszę sobie jej te objawy wszystkie chyba wynotować i poprosić na kontroli o jakieś poważniejsze zbadanie psa. Póki co kontrola kończyła się na a) niedosłuchanym sercu - anestezjolog badał, ale za każdym razem kwitował, że pies tak się trzęsie (nerwy), że ona nic nie słyszy oraz b) na postawieniu psa i przyjrzeniu się jej, że ponoć chodzi prawidłowo, głowę też trzyma ok. To wszystko. Skąd więc ten ból i wszystkie inne objawy?
Jjuż sama nie wiem, o co mam tak naprawdę pytać, zaczynam się zastanawiać, czy nie powinno się jej w takiej sytuacji jednak zrobić rezonansu - wszyscy wszystko zgadują, nawet R. przez tel pytała, czy widać, że psa boli. A cholera wie, czy to ból, czy tylko przeczulica. Do tej pory była po sterydach tak wściekle głodna, że piszczała tylko o jedzenie, dopiero dziś wyraźnie widać, że boli - ale co boli, tego nie wie nikt, nawet R. zgaduje, że może jednak pies zachowawczo się tak zachowuje (to mój strzał, wolę to, niż problem w odc piersiowym), ale ktoś to wreszcie cholera powinien JAKOŚ zbadać. A no i wróciła dziś już b.mocna przeczulica - wystarczy pstryknąć w nos lub gwałtowniej się koło niej podnieść i pies ucieka lub piszczy.

 

Z góry przepraszam za pewnie brak składu i ładu w poście - mam straszny mętlik w głowie i trudno mi to dziś wszystko sensownie opisać. Nie wiem, serio momentami mam ochotę 'strzelić sobie w łeb' z tego wszystkiego (już o psie i o tym jak się męczy nie wspomnę).

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...