Jump to content
Dogomania

Złamany kręgosłup, zdarte do krwi tylne łapy. Diego-wielka wola życia


DoPi

Recommended Posts

taaa podobny z rasowości, bo co do grzeczności.......

no i za bardzo pochwaliłam Diego, że nie rusza siatki od przodu. Tyle co weszłam dzisiaj do pracy, a tu telefon od sąsiadki, że mały wygryzł dziurę i wsadził łeb i nie może wyjąć. No to patowa sytuacja. Wrócić nie mogę, bo mam zastępstwo w pracy. Ustaliłyśmy więc, że sąsiadka spróbuje go zwabić pasztetem. No i udało się, wyjął łepek. Nie było widać, żeby się pokaleczył. Myślę, że to przez wczorajszy dzień, bo długo był na ogrodzie i długo ja z nim byłam. On to leżałby godzinami na moich nogach, byleby go miziać. Wieczorem też dał koncert pisków, szczeków i zawodzeń, jak mu to źle. Dostał nową kość wołową, ale niestety jak widać nie bardzo go zainteresowała. Wyszłam do niego o 23.00 nakrzyczałam (szeptem, bo sąsiedzi już mieli zgaszone światła) i wsadziłam do budy. Potem były jeszcze dwa zawycia i spokój. No to odreagował dzisiaj rano łobuz jeden.

A tu prawie normalny pies na 4 łapach(szkoda tylko,że poduchy zawinięte)10984978_10204910184374350_5677680281437

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Oj wcięlo mi posta z przedpołudnia :(

Pytałam o to, czy coś wiadomo na temat diagnozy na podstawie zdjęć rtg i czy są już zdjęcia rtg do wysłania do drugiego weta - tego, który poskładał mojego połamańca za co go podziwiam niezmiernie

Link to comment
Share on other sites

dziewczynki kochane przepraszam za nieobecność, już nadrabiam. Umówiłam się dzisiaj z dziewczynami z fundacji, że na dogo ja będę informować Was o działaniach u Diega. hehe zaczne od swoich informacji

No i niestety chyba nie jestem w stanie zapewnić Diego bezpieczeństwa. Spryciarz zorientował się, że siatkę z przodu tez można przegryźć. Nie mam już pomysłu, jakby go przekonać, że w kojcu (32m2) nie jest tak źle. W jednej wygryzionej dziurze wystawał drut i chyba się nim skaleczył, bo ma rankę na szyi. Mogłabym go zostawiać w ogrodzie, ale nie mam gwarancji, że nie znajdzie sobie gdzieś słabszego miejsca w siatce. Dostaje kości wędzone, prasowane, żwacze, żeby miał się czymś zająć i nic to. Nie mogę całego kojca obłożyć blachą, bo nie będzie nic widział i to dopiero będzie lament. A lamentować to on potrafi. No i co robić??!!

 

19409_10204940531653013_1369226856708824
10996962_10204940530572986_7192621996027
10156088_10204940530132975_6361939526363
11692620_10204940530932995_8376045564419

 

Tu informacje z fundacji

Pani Małgosia posłała dokumentację Diego do dr. Niedzielskiego we Wrocławiu, póki co czekamy na odpowiedź. Wiem, że leci czas i podobnie jak Wy, ja także się niecierpliwię, ale Pani Małgosia sądzi, że warto czekać na opinię. Doktor często odzywa się po dłuższym czasie. Póki co przygotowujemy Diego do ewentualnej operacji rehabilitacyjnie. Trzeba jak najbardziej wzmocnić łapy, jeśli już dojdzie do zabiegu muszą byc na tyle silne, by okazały się pomocne po nim. Jeśli okaże się, że na zabieg nie ma szans będziemy korzystać z metod alternatywnych, do których tak czy siak trzeba Diego przygotować. Im lepsze mięśnie rozbudujemy teraz, tym lepsze będą efekty leczenia.
W środę Diego jedzie do weterynarza na szczepienie. Od antybiotyku minęło już na tyle dni, że możemy to wreszcie zrobić. Diego dostanie też wtedy pakiet zabijaczy czasu, aby nie zajmował się ogrodzeniem.
Prócz tego chcemy kupić gotowy kojec, żeby psiak spokojnie i bezpiecznie mógł zostawać pod nieobecność Pani Doroty. Niestety nie może być w domu, całe życie spędził w budzie i nie radzi sobie z tą sytuacją, dlatego kojec na czas nieobecności będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem

UWAGA UWAGA!
Dziś pisałam, że czekamy na decyzję, a tu taka informacja Emotikon smile Doktor Niedzielski kazał wykonać jeszcze jedno zdjęcie RTG Diego. Zrobimy je w tym tygodniu, najpewniej też w środę zrobimy wymagane zdjęcie. Na jego podstawie padnie decyzja o operacji Emotikon smile
Myślę, że pod koniec tego tygodnia będziemy wiedzieć co i jak!

 

W związku z powyższym, jutro jedziemy zrobic zdjęcie RTG i od razu go zaszczepimy.. Wytłumaczyłam dziewczynom, że zabieranie go i odwożenie tam i z powrotem nie ma sensu i koszty większe. Zabieram Diego do pracy, a po pracy pojedziemy do dra Tłustochowicza na Żabiniec.

 

Jak to fajnie, że o nas pamietacie. W sobotę byłyśy z Amigą na Marszu Azylanta, a potem "wrąbałyśmy" pyszną szarlotkę z bitą śmietaną i wypiłyśmy kawkę. to mnie chyba tak rozleniwiło :D

Co do finansów Nutusiu bardzo dziekuję za oferencję, ale na razie Diego ma sporo uzbierane. Mamy nadzieję, ze wystarczy w razie czego na operację i klinikę i rehabilitację.

Link to comment
Share on other sites

Nie ma wyjścia - musisz prąd instalować biegusiem, zanim sobie giganciarz jakąś krzywdę zrobi... :(

 

Jak już będziesz w posiadaniu dokumentacji i planu działania mądrego Doktora, prześlij, to pokażemy drugiemu mądremu Doktorowi i wyciągniemy średnią :D

 

Hmmmm... szarlotka z bitą śmietaną - nic się niektórzy nie pochwalili, że takie grzechy mają na sumieniu!!! ;)

Link to comment
Share on other sites

Oj DoPi DoPi a to mnie wrobiłaś. Jaki jęęęęęzor długi. No tak, tak wtranżoliłam szarlotkę, tak, z bitą śmietaną a csssoooooooooo. Raz na jakiś czas się człek łamie.

Dobrze, że Dieguś ma finanse zapewnione nawet na operację. To są z reguły spore koszty. Ale jakby co to pisz DoPi, zawsze się coś wyskrobie na bazarek mimo, że mnie tak wydałaś :)

Link to comment
Share on other sites

uuuups, chyba złapałam tyły u Amigi, ale to za karę, że o mnie nie wspomniała na wątku Nusi :) z relacji z Marszu Azylanta :P

A co do Diego to zobaczymy jak się odnajdzie, bo tutaj ma prawie 32 m2 zagrodzone, a kojec przyjedzie 3x2m. Mam pożyczone od przyjaciół Nutusi urządzenie (pastuch) przyszły już zamówione  taśmy i izolatory do tego.  Spróbujemy na najsłabszym prądzie (brrr jak to brzmi) może się oduczy podchodzenia do siatki. Wtedy byłby dalej na większej powierzchni.

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko raz miałam bliskie spotkanie z elektrycznym pastuchem i do przyjemnych to nie należało, przechodząc "nad" zaczepiłam nogą (goluśką łydeczką), co prawda było to baaardzo dawno temu, ale pamiętam to bardzo dobrze, pewnie skoro to jest wypróbowane na innych psach to nie powinno się nic złego dziać, ale zdrowemu psiakowi z chorymi chyba lepiej uważać. Autorytet w tej kwestii ze mnie żaden, zresztą nie tylko w tej ;-)  

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...